Skocz do zawartości
Nerwica.com

Owain

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

Osiągnięcia Owain

  1. Owain

    Na co choruję, jakie leki?

    Sertralina 50mg rano, karbamazepina 200mg rano i 200 wieczorem. Jest ciężko, ale dziś już lepiej, ale karbamazepiny to ja nie chcę ze względu na wątrobę i na wpływ na kości, teraz muszę dbać o zrost kostny, stymulować go między kręgami bo czeka mnie kolejna operacja ze śrubowaniem, a karbamazepina ponoć coś nie teges na kości, choć moja psycho tego mi nie powiedziała, choć pytałem. No a ta "nerwica" to od zawsze, od dziecka. Drażliwość, wkurwliwość, wybuchowość i nadwrażliwość na bodźce - to nawet jak nie bolało. Tizanidinum jadłem w Sirduladzie, kilka opakowań, średnio pomaga, wątrobę ryje.
  2. Owain

    Na co choruję, jakie leki?

    Witajcie. Może ktoś mi pomoże, w sensie przekieruje na właściwy wątek, poleci leki lub grupę leków. Problemy mam dwa. Pierwszy problem to trwająca od 16 lat rwa kulszowa od L5-S1, nietypowa dość. Zaczęło się w 2002, 2 lata rehabilitacji, ale po dźwignięciu najpierw laserowa przezskórna dekompresja dysku, po tym gorzej, w 2005-2006 trzy mikrodiscektomie, bo po każdej bolało bardziej. A że dość była nietypowa, zawsze pojawiały się sugestie leczenia psychiatrycznego. Próbowałem wówczas amitryptylinę, ale nie wytrzymałem nawet dwóch dni, taka depresja. Wówczas nie wiedziałem, że trzeba czekać kilka tygodni. 12 lat było w miarę ok, ale od 2018 r. masakra, znów po podniesieniu ból, głównie w tyłku, a że znów objawy nietypowe, 10 lekarzy, 10 diagnoz, sterydy, wymrażanie nerwów, konsultacje za granicą no i oczywiście wrócił temat psychiki. Od października 2018 do sierpnia 2019 brałem pregabalinę, ze trzy miesiące również duloksetynę, z miernym efektem przeciwbólowym. W sierpniu zrobiono mi stabilizację (wstawiono implant zamiast dysku) ale efekt nie do końca dobry. Na tyle duży, by twierdzić, że to nie od głowy boli czy z innych kręgów, stawów, ale boli dalej, więc frustracja i myśli o jakiś lekach psycho. W zasadzie to jestem przekonany, że problem jest fizyczny bo wiele na to wskazuje (nie chce się rozpisywać ale znany dr psychiatrii w Krk mi powiedział, że problem raczej fizyczny), ale mojej żony to nie przekonuje i postawiła ultimatum, że albo psychiatra albo się wyprowadza. No i byłem u dwóch, jeden zapisał mi sertralinę i karbamazepinę, po której umieram od dwóch dni, drugi doxepin, którego nawet nie próbowałem. Mam wrażenie, że leki te nijak nie pomogą mi na mój problem, sertralina tylko spotęguje a karbamazepina wyniszczy wątrobę, którą mam już nadwątloną lekami przeciwbólowymi itp. Drugi problem to taki, że faktycznie jestem nerwusem, tylko nie wiem pod jakie schorzenie to podpiąć. Bo nie mam ani lęków, ani depresji, ani tego typu rzeczy, tylko po prostu nadpobudliwość nerwową, często i z byle powodu się wkurzam, denerwuję, spinam (fizycznie też). Drażliwość, choleryczność, nadwrażliwość na bodźce. Od ponad 20 lat sypiam w stoperach, bo budzi mnie nawet najmniejszy szmer. W sypialni mam rolety zewnętrzne, bo najmniejsza ilość światła wpadająca przez zasłony budzi mnie. Jak mnie komar w nocy ugryzie, to swędzenie też budzi. Wkurzenie i tłuczenie po klaksonie, jak ktoś zajedzie drogę. Jak się coś nie włącza w komputerze, podskakuję jak coś spadnie, strzeli, klnę jak śrubka wypadnie przy wkręcaniu. Same pierdoły, bo przy poważnych życiowych problemach działam optymalnie i wcale się tak nie stresuję. Myślę, że całkiem nieźle sobie poradziłem z rokiem w łóżku, wędrówkami po lekarzach i bólem non stop. No ale mimo przekonania, że ból jest fizyczny, myślę, że ta drażliwość nie pomaga. Żona niestety jest przekonana, że powinienem jeść antydepresanty na potęgę. Utwierdziła ją w tym durna moim zdaniem pani psychiatra co przepisała sertralinę i karbamazepinę. Żona się przy niej rozpłakała a ta psychiatra na mnie jeszcze nawrzeszczała, jakbym co najmniej żonę lał albo co. No a żona jest z kolei krynica spokoju i chłodu, nigdy nie wybucha, więc mam przewalone. Tłumaczyłem, że pregabalina, choć na ból niespecjalnie pomagała, to wyciszała mnie. Teraz czytam, że na to co mi dolega, to bardziej stabilizatory nastroju czyli przeciwpadaczkowe, ale wolę pregabalinę metabolizowaną w żołądku niż tegretol (karbamazepina) która wątrobę masakruje a ja nie mogę po niej spać, pocę się, wymiotuję. No ale już jestem traktowany jak alkoholik, co się zapiera przed antydepresantami, bo kilku lekarzy (głównie neurochirurgów, którzy nie widzieli podstaw do operacji) sugerowało antydepresanty na urojony ból. A ból na pewno nie jest urojony, w mózgu, bo są pozycje ciała w których przestaje boleć, co najwyżej może mieć jakąś komponentę neuropatyczną lub może wynikać z nadmiernego spięcia mięśni. Reasumując, czy ktoś mi napisze, jakie to schodzenie taka nadpobudliwość nerwowa (bez lęków i depresji) oraz czy na to bardziej antydepresanty czy bardziej przeciwpadaczkowe a może coś innego? Dzięki z góry za pomoc.
×