Skocz do zawartości
Nerwica.com

Okropne psychiczne i fizyczne zmęczenie - jak się zmusić do aktywności?


robertina

Rekomendowane odpowiedzi

16 minut temu, mała_mi123 napisał(a):

 

Tutaj właśnie macie ciekawe audycje radiowe nt. zespołu chronicznego zmęczenia.

 

https://radio357.pl/podcasty/audycje/reportaz/odcinek/424550/

 

https://radio357.pl/podcasty/audycje/i-zyli-dlugo-i-szczesliwie/odcinek/550080/

 

 

 

Może uda ci się za jakiś czas zejść do małej dawki leków albo w ogóle z nich zejść? Trzymam kciuki 🤗

Będę do tego dążyć 🙂

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Maat napisał(a):

Ja na ostatniej wizycie napomknęłam lekarzowi, że może by zmniejszyć dawkę leku,bo dość dobrze się czuję, przystał na to chętnie komentując "przynajmniej wątroba pani odpocznie".

Właśnie z tego powodu rzadko chodzę do psychiatrów 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, robertina napisał(a):

morfologię robię co roku, w tym TSH i jest w normie, wody piję ok. 5 litrów dziennie z powodu pewnych objawów nerwicy, przez które muszę tyle pić, USG serca miałam 8 lat temu przez inne objawy nerwicy i jest

Sama morfologia to za mało. Jak na moje oko to za dużo pijesz. 5 litrów bardzo obciąża nerki, a słabe nerki to słaby organizm. Wypłukujesz sobie minerały. Może niski kortyzol, wyczerpane nadnercza. Przez 8 lat to dużo się może zmienić jeśli chodzi o serce. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, mała_mi123 napisał(a):

Sama morfologia to za mało. Jak na moje oko to za dużo pijesz. 5 litrów bardzo obciąża nerki, a słabe nerki to słaby organizm. Wypłukujesz sobie minerały. Może niski kortyzol, wyczerpane nadnercza. Przez 8 lat to dużo się może zmienić jeśli chodzi o serce. 

 

Proszę nie wmawiaj mi chorób. Ledwie kilka lat temu udało mi się wyjść z silnej hipochondrii i nie zamierzam do tego wracać. Badam się dużo więcej, niż inni, bo się boję coś przeoczyć i jestem na 100% zdrowa. Liczyłam na praktyczne rady, jak zmobilizować się do działania a nie wpędzanie mnie w zaostrzenie :( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

https://www.cosdlazdrowia.pl/blog/czy-picie-wody-w-nadmiernych-ilosciach-moze-nam-zaszkodzic

 

Nie chcę nikogo wpedzać w nerwicę. Jeśli nie jesteś sportowcem który poci się na treningach albo hutnikiem pracującym przy wielkim piecu, to naprawdę 5 litrów wydaje się być przesadzone... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, mała_mi123 napisał(a):

https://www.cosdlazdrowia.pl/blog/czy-picie-wody-w-nadmiernych-ilosciach-moze-nam-zaszkodzic

 

Nie chcę nikogo wpedzać w nerwicę. Jeśli nie jesteś sportowcem który poci się na treningach albo hutnikiem pracującym przy wielkim piecu, to naprawdę 5 litrów wydaje się być przesadzone... 

 

Powiedziałam orientacyjnie. Tak naprawdę nie wiem ile piję. Może 2 butelki wody na dzień...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, wydaje mi się, że nakręcasz się tym, ile rzeczy "musisz" zrobić, co powoduje napięcie i Twój mózg jakoś się przed tym próbuje obronić, odciąć się. Masz wrażenie, że czas Ci ucieka, że marnujesz dzień po dniu, nie masz w ogóle siły, bo Twoja głowa paradoksalnie ciągle pracuje, tkwi w tej spirali myśli, co musisz zrobić. A prawda jest taka, że jedyne co musisz, to uświadomić sobie, że niczego nie musisz. Możesz posprzątać, możesz napisać post czy zacząć czytać książkę, ale jak nie dzisiaj, to innego dnia, tak zacznij myśleć. Do tego wiem po sobie, jak negatywnie wpływa siedzenie za długo przed niebieskim ekranem, wystarczy wyjść na krótki, naprawdę krótki spacer, a kora mózgu staje się kolorowa! Tyle się tam nagle aktywuje, wiatr przyjemnie muska po twarzy, tu się zaczyna prawdziwy odpoczynek, odpoczynek Twojej głowy. Przyroda uzdrawia, zachęcam do wychodzenia, nie wiem gdzie mieszkasz, wyciągnęłabym Cię na spacer, wiem, że samemu ciężko się zmusić, mnie np. zmuszały do wyjścia psy :D W końcu gdzie miały się załatwić? :D Ale samemu też jest ok, kiedy jestem smutna, to sobie wyjdę po piwo (ale nie polecam alkoholu fu! :twisted:) i pójdę na ulubioną ławkę, popatrzę w gwiazdy... lepiej jest potem, większą mam motywację do czegokolwiek, więcej myśli w stylu działaniowym, a nie depresyjnym, a jak tak siedzę i siedzę w tym domu, to NIC mi się nie chce...

 

chyba że jednak wychodzisz, to nie wiem skąd może być to chroniczne zmęczenie, ja przy TSH w normie (co prawda przy górnej granicy normy, bo lekko powyżej 4) miałam przeciwciała ATG i ATPO wystrzelone w kosmos -> diagnoza Hashimoto, a też miałam okres takiego zmęczenia i wiecznie spałam, teraz już tak nie mam, tylko włosów mam o połowę mniej, ale jak Tobie nie wypadają włosy, to raczej nie ma co badać tych p/c

 

sprawy jelitowe też są wykańczające, no tu zmiana diety, mam podobnie bardzo wrażliwe jelita i muszę uważać na to co jem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, little angel napisał(a):

ja przy TSH w normie (co prawda przy górnej granicy normy, bo lekko powyżej 4)

O ile nie byłaś wtedy kobietą w okresie pomenopauzalnym to TSH 4 absolutnie nie jest normą. Normy laboratoryjne a normy funkcjonalne to 2 różne sprawy. Miałaś już wtedy niedoczynność tarczycy. Hashimoto swoją drogą.
Dla kobiet w wieku rozrodczym górna granica normy TSH to 2,5.

Edytowane przez Catriona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Catriona napisał(a):

O ile nie byłaś wtedy kobietą w okresie pomenopauzalnym to TSH 4 absolutnie nie jest normą. Normy laboratoryjne a normy funkcjonalne to 2 różne sprawy. Miałaś już wtedy niedoczynność tarczycy. Hashimoto swoją drogą.

noo jeszcze nawet 30-stki nie mam, lekarz mi wtedy powiedział, że niedoczynności nie mam, ale i tak przepisze leki na zbicie TSH :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, little angel napisał(a):

noo jeszcze nawet 30-stki nie mam, lekarz mi wtedy powiedział, że niedoczynności nie mam, ale i tak przepisze leki na zbicie TSH :bezradny:

To zmień endokrynologa czy kto tam tak ocenił. Max 2,5 poziom TSH dla kobiet w wieku rozrodczym. Ja przy 2,56 już miałam włączany Euthyrox.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, little angel napisał(a):

Hmmm, wydaje mi się, że nakręcasz się tym, ile rzeczy "musisz" zrobić, co powoduje napięcie i Twój mózg jakoś się przed tym próbuje obronić, odciąć się. Masz wrażenie, że czas Ci ucieka, że marnujesz dzień po dniu, nie masz w ogóle siły, bo Twoja głowa paradoksalnie ciągle pracuje, tkwi w tej spirali myśli, co musisz zrobić. A prawda jest taka, że jedyne co musisz, to uświadomić sobie, że niczego nie musisz. Możesz posprzątać, możesz napisać post czy zacząć czytać książkę, ale jak nie dzisiaj, to innego dnia, tak zacznij myśleć. Do tego wiem po sobie, jak negatywnie wpływa siedzenie za długo przed niebieskim ekranem, wystarczy wyjść na krótki, naprawdę krótki spacer, a kora mózgu staje się kolorowa! Tyle się tam nagle aktywuje, wiatr przyjemnie muska po twarzy, tu się zaczyna prawdziwy odpoczynek, odpoczynek Twojej głowy. Przyroda uzdrawia, zachęcam do wychodzenia, nie wiem gdzie mieszkasz, wyciągnęłabym Cię na spacer, wiem, że samemu ciężko się zmusić, mnie np. zmuszały do wyjścia psy :D W końcu gdzie miały się załatwić? :D Ale samemu też jest ok, kiedy jestem smutna, to sobie wyjdę po piwo (ale nie polecam alkoholu fu! :twisted:) i pójdę na ulubioną ławkę, popatrzę w gwiazdy... lepiej jest potem, większą mam motywację do czegokolwiek, więcej myśli w stylu działaniowym, a nie depresyjnym, a jak tak siedzę i siedzę w tym domu, to NIC mi się nie chce...

 

chyba że jednak wychodzisz, to nie wiem skąd może być to chroniczne zmęczenie, ja przy TSH w normie (co prawda przy górnej granicy normy, bo lekko powyżej 4) miałam przeciwciała ATG i ATPO wystrzelone w kosmos -> diagnoza Hashimoto, a też miałam okres takiego zmęczenia i wiecznie spałam, teraz już tak nie mam, tylko włosów mam o połowę mniej, ale jak Tobie nie wypadają włosy, to raczej nie ma co badać tych p/c

 

sprawy jelitowe też są wykańczające, no tu zmiana diety, mam podobnie bardzo wrażliwe jelita i muszę uważać na to co jem

 

Dzięki za wsparcie. To wiele znaczy...

 

Sprawy jelitowe są psychogenne i żaden lekarz mi nie zalecił diety a byłam u kilkunastu, kiedy myślałam, że mam IBD. No i byłam w stanie zmianą myślenia pozbyć się połowy objawów, których wcześniej nie wyeliminowała kilkuletnia ścisła dieta, więc tak...

Ja miałam przebadaną gruntownie tarczycę dwa lata temu, kiedy okazało się, że moja Mama ma bardzo ciężką niedoczynność i jest okej. Na szczęście to nie to. 

Z domu nie wychodzę - w tym roku byłam na zewnątrz 4 razy, bo jest to dla mnie ogromne wyzwanie lękowo. Poza tym, mam zerową odporność i kiedy tylko wyjdę na 10 minut od razu coś łapię a przy mojej ekstremalnej emetofobii pójście do przychodni w sezonie na jelitówkę to nie tyle już wyzwanie, co koszmar, który kosztuje mnie... nawet nie mam odpowiedniego określenia. Jeśli moja wytrzymałość psychiczna to jest 10 to wizyta w przychodni kosztuje ok. 100. Niewykonalne. Myślisz, że to ma znaczenie? Nie pamiętam w sumie, jak się czułam, kiedy jeszcze wychodziłam... może i mniej zmęczona? Ale, tutaj też dochodzi kwestia tego, że do parku mam na tyle daleko, że nawet, jeśli wyjdę to lękowo nie dojdę aż tam i mogę co najwyżej przejść się po parkingu przy ulicy pod blokiem a huk samochodów stresuje mnie niesamowicie. Albo nie wiem, może szukam wytłumaczenia, że siedzę w domu. W sumie to chyba rozbija się o to, że nie widzę za bardzo sensu w łażeniu bez celu po osiedlu - bo co mi to daje? Jeśli coś robić, to produktywnie! 

 

No i, jasne, nie muszę pisać postu na bloga - ale bardzo chcę. Ludzie, którzy go czytają czekają na nowy wpis i serce mnie boli, jak od 2 tygodni nic nie wstawiam i mam z 15 komentarzy "proszę, odezwij się czy wszystko okej, nie ma cię i nie ma", albo po prostu "chcemy nowy post!!!" z tymi wykrzyknikami. Czuję się zobowiązana i winna, że nie piszę no i, jakbym opuściła bloga na, powiedzmy miesiąc - na 99% wszyscy zdążyliby odejść, bo bym im się znudziło czekanie. A to by mnie załamało... tkwienie nad jedną książką pół roku też jest nudne. Więc, cierpię. 

 

Wiesz, to siedzenie bezczynnie bardzo psuje mi nastrój, czuję się koszmarnie, kiedy się tak nudzę. A wystarczy pół godziny z czymś, co mnie interesuje i od razu jest mi lepiej. A to ważne, bo zbliża się zima i zaraz zacznie się okres depresji sezonowej, której w takich warunkach chyba nie przetrwam...

Edytowane przez robertina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, robertina napisał(a):

Z domu nie wychodzę - w tym roku byłam na zewnątrz 4 razy

No widzisz, a rok się zaraz skończy.

 

2 godziny temu, robertina napisał(a):

Poza tym, mam zerową odporność i kiedy tylko wyjdę na 10 minut od razu coś łapię

A jak masz poprawić swoją odporność, nie wychodząc z domu?

 

2 godziny temu, robertina napisał(a):

Myślisz, że to ma znaczenie? Nie pamiętam w sumie, jak się czułam, kiedy jeszcze wychodziłam... może i mniej zmęczona?

Myślę, że ma ogromne znaczenie 🙂 Potrzebujemy kontaktu z naturą, jesteśmy jej częścią.

 

2 godziny temu, robertina napisał(a):

Ale, tutaj też dochodzi kwestia tego, że do parku mam na tyle daleko, że nawet, jeśli wyjdę to lękowo nie dojdę aż tam i mogę co najwyżej przejść się po parkingu przy ulicy pod blokiem a huk samochodów stresuje mnie niesamowicie.

Żeby obronić się przed hałasem, dobrze jest nosić słuchawki. Kiedyś to nawet stopery nosiłam, a na to słuchawki, bo tak mnie irytowały dźwięki ulicy. Może pomógłby Ci taki zestaw. Co do parku, masz tylko jeden w okolicy? Może są jeszcze gdzieś indziej lokacje przyrodnicze, do których mogłabyś podjechać autobusem? A może hulajnogą? :D Rowerem? Dlaczego "lękowo nie dojdziesz aż tam"? Idziesz do celu, przed hałasem się bronisz (choćby tym zestawem stopery+słuchawki), ludzie niech Cię nie interesują, oni też mają swoje sprawy do załatwienia, a może i nawet podobne lęki, nikt Cię znienacka nie zaatakuje, żaden wielki zwierz nie pożre, mieszkamy w Polsce. :D  Nie ma się czego bać, spacer jest zdrowy, spaceruje się dla dobra swoich organów i psychiki. Jak inaczej miałabyś zwalczyć te lęki?

 

2 godziny temu, robertina napisał(a):

W sumie to chyba rozbija się o to, że nie widzę za bardzo sensu w łażeniu bez celu po osiedlu - bo co mi to daje? Jeśli coś robić, to produktywnie! 

Rozumiem! Mam podobnie, ale trzeba sobie uświadomić, że jednak coś to daje, tylko jest niewidoczne gołym okiem. A na pewno nie od razu. Dopiero później zauważysz zmianę nastawienia, samopoczucia, może zanik bólów głowy, jeśli występują (u mnie występowały od niewychodzenia z domu), większą siłę, lepszą odporność. Chociaż wiem, jak ciężko to sobie uświadomić, więc dobrze jest z czymś "pożytecznym" połączyć, ja np. wychodziłam biegać albo brałam aparat i robiłam zdjęcia kaczkom, ptakom :D Albo robiłam sobie misję wychodzenia do sklepu, do którego jednak trzeba było kawałek dojść, ale zawsze potem jakąś nagrodę sobie kupowałam :D A na takie spacery same w sobie, to chodziłam jak miałam nadmiar myśli w głowie, jak czułam, że się duszę w domu. Chociaż i tak to często potem kończyło się na sklepie. Zawsze jakieś tofu kupiłam, co by było, czy ryż. :D  no i psy wyciągały mnie na dwór, jak je miałam. Musisz wychodzić. Gdziekolwiek, po cokolwiek, w jakimkolwiek celu, ale musisz. Może pomogłoby ci znalezienie kompana do spacerów? Kiedyś, kiedyś tam, dawno temu poznawałam różnych ludzi i spacerowaliśmy sobie, gadaliśmy 1:1, raz ja pokazywałam lasy czy miejscówki nad rzeką, raz on/ona swoje ulubione miejsca. Akurat na fajnych ludzi trafiłam, którzy cenili milczenie, nie wymagali ciągłego paplania :D takie spacery są miłe

 

2 godziny temu, robertina napisał(a):

Czuję się zobowiązana i winna, że nie piszę no i, jakbym opuściła bloga na, powiedzmy miesiąc - na 99% wszyscy zdążyliby odejść, bo bym im się znudziło czekanie

Oj, ale Ty piszesz dla siebie czy dla nich?? A jak było na początku, kiedy tworzyłaś bloga? Czy nie było tak, że po prostu wpadłaś na pomysł i robiłaś to z serca, a nie z zobowiązania? Wróć do tego, nikomu nie jesteś nic winna, nikt Ci za bloga nie płaci ;) 

Ci, co odejdą, to odejdą, a zostaną ci prawdziwi czytelnicy, lepiej jest mieć ich kilku, a wyrozumiałych, niż bandę rozwydrzonych osób, co chcą wszystko na już!!!! bo im się akurat nudzi i nie mają nic do przeczytania!!!!

Ja tam dalej obserwuję ludzi, którzy niczego nie wstawili od kilku lat :D Może kiedyś wrócą, kto wie, już kilka razy tak było ;) 

 

3 godziny temu, robertina napisał(a):

tkwienie nad jedną książką pół roku też jest nudne

też mam z tym problem, ostatnio to tylko jedną udało mi się przeczytać w całości i to dopiero od połowy wciągnęła mnie na dobre, więc pierwsze dni czytania były lekką męczarnią, ale mózg się przyzwyczajał. Robiłam sobie taki codzienny wieczorny rytuał: herbata, nocna lampka i książka. Przyjemna atmosfera, to przyjemniej się czyta. Kurde, muszę do tego wrócić, ten sposób zawsze działał, tak się wyciszałam przy tym :D ale teraz mam fazę na wieczorne seanse filmowe :D 

 

3 godziny temu, robertina napisał(a):

Wiesz, to siedzenie bezczynnie bardzo psuje mi nastrój, czuję się koszmarnie, kiedy się tak nudzę. A wystarczy pół godziny z czymś, co mnie interesuje i od razu jest mi lepiej. A to ważne, bo zbliża się zima i zaraz zacznie się okres depresji sezonowej, której w takich warunkach chyba nie przetrwam...

To zrozumiałe, że tak się czujesz, jeszcze w tym siedzeniu bezczynnym pewnie sobie myślisz, że powinnaś to, to i tamto. Niestety często sami siebie sabotujemy :( a powinniśmy dać sobie na wytchnienie, dbajmy o siebie, nawet tymi myślami nie pogrążajmy się w dół :( Każdego dnia zrób coś dla siebie dobrego, nie musi to być wielkiego, nawet taka ciepła czerwona herbata przed snem wprawia w miły nastrój. Na pamięć i koncentrację możesz spróbować herbaty z miłorzębu japońskiego. Na zimę herbatki są najlepsze :D A zaczęcie czegokolwiek udaje się po wprowadzeniu dobrej atmosfery, bez stresu. ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×