Skocz do zawartości
Nerwica.com

Związki i bliskie relacje


Becareful

Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, Becareful napisał(a):

Pamiętam te czasy, znam to pokolenie lekko starsze, faktycznie mają rodziny, mają dzieci, mają domy

No ja jestem z tego lekko starszego pokolenia 🙂 nie mam rodziny, nie mam dzieci, nie mam domu :D Choć fakt, motywacja i plany były 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.08.2025 o 00:15, Mic43 napisał(a):

Hmmmm, no w sumie z zewnątrz nie muszą być widoczne

 - to, że ze mną coś nie tak, wie bardzo mało osób.

Ale sam swoją inność doświadczałem już od bardzo dawna, tym bardziej dziwne dla mnie, że można mieć poważne zaburzenia i tego nie czuć? Hmmm

tak w skrócie to u mnie działał taki skomplikowany mechanizm obronny, że nie miałam świadomości swoich trudności, nie pamiętałam części swojego życia itd A generalnie ja sobie raczej w życiu zawsze dobrze radziłam to gdzieś to się wszystko spinało, że zupełnie nie podejrzewałam, że coś może być nie tak. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.08.2025 o 21:29, Perłowy napisał(a):

Ja tam, w zależności od samopoczucia, lubie nawet o byle czym i bez znaczenia porozmawiać  nawet jak mnie temat srednio interesuje. Pozwala to na chwilę oderwać sie od swoich myśli, taka ciekawość niemalże dziecięca swiata. Choć mam raczej na myśli osoby z dalszego otoczenia lub obcych bo jesli o rodzinę chodzi to za dużo traum miedzy nami i w moim przypadku moje problemy z sobą wywodzą się glownie z domu rodzinnego więc to o czym piszę jest tez trudne zazwyczaj w rodzinnym wydaniu...chociaż nie niemożliwe i puste rozmowy dla samej rozmowy tez sie potrafią zdarzyć. 

Tak samo mam :D rozmowy o dupie maryni z kimś obcym traktuje jako coś sympatycznego od tego drugiego człowieka. Mało tego sama nieraz coś gadam typu ladny piesek, ale pan porządny itp xd babcie w sklepie polecajace inny twaróg bo się mniej kruszy. Jakby wszyscy z jednej gliny byli ulepieni sobie pozwalają

 

@Becarefulhihihi specjalnje nawet użyłam gdzieś ostatnio TŻ

Kafeteria, wizaż, posty typu "jak mam zabrać szpilki do klubu, przecież jest zima, gdzie to zostawiacie??", "Czy to nie wstyd zmieniać buty na miejscu?", "Mogę ubrac czarny pasek na wesele?", xddd, "Klucze i portfel nosić w torebce, a jak się zgubi ta torebkę albo klucze?" Jak żyć... faceci czytacie to teraz, pomyślcie jak przejebane być kobieta

A tak co do zmiany w relacjach, w świecie, no jest chyba totalnie całkowita, czy to znak czasow? Czy to wina że się społeczeństwo rozwinęło cywilizacyjnie, czy w Ameryce te zmiany były może wcześniej, ciekawe.

Ale ogólnie, spadek moralności, brak więzi, izolacja czy to od lęków depresji może nam się cofnęlo w rozwoju umiejętności jakieś społeczne przez rozwój technologii. Może to jest ten powód

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, 123she napisał(a):

nie pamiętałam części swojego życia

😮😮😮

14 minut temu, Dalja napisał(a):

Tak samo mam :D rozmowy o dupie maryni z kimś obcym traktuje jako coś sympatycznego od tego drugiego człowieka. Mało tego sama nieraz coś gadam typu ladny piesek, ale pan porządny itp xd babcie w sklepie polecajace inny twaróg bo się mniej kruszy. Jakby wszyscy z jednej gliny byli ulepieni sobie pozwalają

To ja chyba mam większy autyzm niż Ty :P Jesteś chyba źle zdiagnozowana. ADHD może i tak, ale autyzmu to ja wgl u Cb nie widzę :P

Edytowane przez Mic43

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Mic43 napisał(a):

😮😮😮

To ja chyba mam większy autyzm niż Ty :P

Całe szczęście mam też adhd🤪🤪 jestem zbyt luzacka, aż za bardzo, autystyczna robię się w formalnych relacjach 😬😬😬

Trochę też przy dziewczynach, bo mam bardziej męski mozg

No i przy gościach, nie znoszę wymuszonych na długi czas kontaktow

Edytowane przez Dalja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, 123she napisał(a):

skomplikowany mechanizm obronny,

Kurde, czemu ja nie mam żadnych fancy mechanizmów obronnych i wszystko muszę świadomie przeżywać? To nie jest fair. 

To skoro wszystko takie cacy u Cb było, to po co w ogóle było grzebać w przeszłości? Też jesteś miłośniczką Prawdy przez duże P? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Mic43 napisał(a):

Kurde, czemu ja nie mam żadnych fancy mechanizmów obronnych i wszystko muszę świadomie przeżywać? To nie jest fair. 

To skoro wszystko takie cacy u Cb było, to po co w ogóle było grzebać w przeszłości? Też jesteś miłośniczką Prawdy przez duże P? 

Mogła się dowiedzieć przypadkiem 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nigdy nie byłam w żadnym związku. Kilka razy byłam zakochana. 20 lat temu byłam zakochana w piosenkarzu z TV. Potem byłam zakochana w psychologu, ale jak przestał być mi potrzebny psycholog to przestałam go widywać. Później zakochałam się w terapeucie, ale bez wzajemności, musiałam zmienić terapeutę, żeby go nie widywać codziennie. Teraz mam takiego terapeutę, który nie podoba mi się jako mężczyzna. Tak jest najlepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Mic43 napisał(a):

 ADHD może i tak, ale autyzmu to ja wgl u Cb nie widzę :P

Nie pisze teraz krytyki. Ale ogólnie do tych co czytają, najpierw sami poczytajcie o objawach, a nie od razu w głowie widok dziecka co się nie odzywa i patrzy w ścianę... A autysci niektórzy sobie radzą świetnie, nierzadko sa wrecz geniuszami;) 

3 godziny temu, alone05 napisał(a):

Ja nigdy nie byłam w żadnym związku. Kilka razy byłam zakochana. 20 lat temu byłam zakochana w piosenkarzu z TV. Potem byłam zakochana w psychologu, ale jak przestał być mi potrzebny psycholog to przestałam go widywać. Później zakochałam się w terapeucie, ale bez wzajemności, musiałam zmienić terapeutę, żeby go nie widywać codziennie. Teraz mam takiego terapeutę, który nie podoba mi się jako mężczyzna. Tak jest najlepiej.

A próbowałaś sama szukać sobie kogoś? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, alone05 napisał(a):

 Później zakochałam się w terapeucie, ale bez wzajemności, musiałam zmienić terapeutę, żeby go nie widywać codziennie. 

Trudno mi sobie wyobrazi zakochanie się w terapeucie z wzajemnością, a przynajmniej dowiedzenie się o tym. Uważam, że terapeuta nie powinien mówić pacjentce,  że się w niej zakochał. Relacja terapeuta- pacjent jest specyficzną relacją i pacjentka tak naprawdę nie wie, kim jest terapeuta, może więc tylko zakochać się w swoim wyobrażeniu o nim. 

 

3 godziny temu, alone05 napisał(a):

Teraz mam takiego terapeutę, który nie podoba mi się jako mężczyzna. Tak jest najlepiej.

Też tak uważam. Dużo lepiej czuję się w  tego typu relacji, gdy nie boję się, że się zakocham. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Dalja napisał(a):

Ale ogólnie do tych co czytają, najpierw sami poczytajcie o objawach, a nie od razu w głowie widok dziecka co się nie odzywa i patrzy w ścianę...

Hehe. Noo ogólnie mi nie pasujesz pod autyzm, no co ja poradzę. Nie masz sztywnych nawyków, nie masz problemu ze zmianami, nie ustawiasz zabawek w równym rządku xd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Mic43 napisał(a):

Kurde, czemu ja nie mam żadnych fancy mechanizmów obronnych i wszystko muszę świadomie przeżywać? To nie jest fair. 

To skoro wszystko takie cacy u Cb było, to po co w ogóle było grzebać w przeszłości? Też jesteś miłośniczką Prawdy przez duże P? 

Nie ma co zazdrościć takiego mechanizmu obronnego, bo to się pojawia w sytuacji nie do zniesienia. Miałam taki moment, że zaczęłam zauważać, że mam pewne trudności nie wiadomo czemu i też coś takiego się wtedy wydarzyło co sprawiło, że zaczęłam sobie przypominać. Miałam wrażenie jakbym obudziła się z długotrwającego snu. To nie był świadomy proces i szczerze mówiąc nikt przy zdrowych zmysłach nie wybrałby wyłączenia ochrony przed takim cierpieniem. Jak zaczęłam czuć te wszystkie powypierane emocje to z poziomu takiego, że czułam się całkiem szczęśliwa nagle zaczęłam marzyć tyko o jednym. 

4 godziny temu, alone05 napisał(a):

Ja nigdy nie byłam w żadnym związku. Kilka razy byłam zakochana. 20 lat temu byłam zakochana w piosenkarzu z TV. Potem byłam zakochana w psychologu, ale jak przestał być mi potrzebny psycholog to przestałam go widywać. Później zakochałam się w terapeucie, ale bez wzajemności, musiałam zmienić terapeutę, żeby go nie widywać codziennie. Teraz mam takiego terapeutę, który nie podoba mi się jako mężczyzna. Tak jest najlepiej.

Alone a nie próbowałaś jakoś zmienić tego stanu rzeczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Mic43 napisał(a):

Hehe. Noo ogólnie mi nie pasujesz pod autyzm, no co ja poradzę. Nie masz sztywnych nawyków, nie masz problemu ze zmianami, nie ustawiasz zabawek w równym rządku xd

Ze zmianami trochę mam, mam swoje rytuały i drażnią mnie jak nie mogę bo coś tam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, bei napisał(a):

naprawdę nie wie, kim jest terapeuta, może więc tylko zakochać się w swoim wyobrażeniu o nim. 

To prawda, ale w sumie w dużej mierze każde zauroczenie tak wygląda 🙂 dlatego właśnie chyba jest tak silne, a potem zderzenie z rzeczywistością tak trudne. Dlatego nie przepadam za tym uczuciem, czuję się tracę kontrolę, trochę jak po alkoholu. Przynajmniej ja tak mam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Mic43 napisał(a):

To prawda, ale w sumie w dużej mierze każde zauroczenie tak wygląda 🙂 dlatego właśnie chyba jest tak silne, a potem zderzenie z rzeczywistością tak trudne. Dlatego nie przepadam za tym uczuciem, czuję się tracę kontrolę, trochę jak po alkoholu. Przynajmniej ja tak mam

Rel

A jeśli już narzekamy na zauroczenia, to mi nigdy nie udało się wejść w jakąkolwiek relacje z kimś w kim się zauroczyłem, nawet koleżeńską. Zbyt duży lęk czułem przed taką osobą, ciężko było nawet kilka słów z nią zamienić nie kompromitując się i uciekając. Także za każdym razem tak tylko sobie cierpiałem po cichu aż mi w końcu przejdzie, mimo że gdyby nie ten lęk to przynajmniej w kilku przypadkach te osoby też były ewidentnie mną zainteresowane

Musiałem zmienić podejście na rozwijanie relacji najpierw w ciemno, a później być może się zaurocze albo nie. Trochę słabo ale czasami po prostu trzeba sie dostosować do swoich ułomności

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, conditioner napisał(a):

Rel

A jeśli już narzekamy na zauroczenia, to mi nigdy nie udało się wejść w jakąkolwiek relacje z kimś w kim się zauroczyłem, nawet koleżeńską. Zbyt duży lęk czułem przed taką osobą, ciężko było nawet kilka słów z nią zamienić nie kompromitując się i uciekając. Także za każdym razem tak tylko sobie cierpiałem po cichu aż mi w końcu przejdzie, mimo że gdyby nie ten lęk to przynajmniej w kilku przypadkach te osoby też były ewidentnie mną zainteresowane

Musiałem zmienić podejście na rozwijanie relacji najpierw w ciemno, a później być może się zaurocze albo nie. Trochę słabo ale czasami po prostu trzeba sie dostosować do swoich ułomności

Noo jest to jakiś sposób, wcale nie musi być skazany na porażkę. Może nawet lepiej tak bardziej z głową w to wchodzić?

Ja wchodziłem w takie relacje rozpoczęte zauroczeniem, ale różnie się to kończyło. Często nawet trudno odróżnić zauroczenie od silnego  pragnienia bliskości akurat z tą osobą, od jakiejś samotności którą chce się załatać, więc prawie każda osoba, która jakoś na to pragnienie odpowie wydaje się "jedyną" etc i emocje wypierdalają w kosmos, a potem po czasie /cenzura/ z tego wychodzi i jest dół. 

Miałem okres w ogóle dewaulowania jakichkolwiek uczuć związanych z bliskimi relacjami, bo nie umiem zaakceptować mojego braku kontroli nad nimi i ich zmienności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Mic43 napisał(a):
22 godziny temu, bei napisał(a):

naprawdę nie wie, kim jest terapeuta, może więc tylko zakochać się w swoim wyobrażeniu o nim. 

To prawda, ale w sumie w dużej mierze każde zauroczenie tak wygląda 🙂 dlatego właśnie chyba jest tak silne, a potem zderzenie z rzeczywistością tak trudne. Dlatego nie przepadam za tym uczuciem, czuję się tracę kontrolę, trochę jak po alkoholu. Przynajmniej ja tak mam. 

W terapii nie ma się szansy w tym sensie  poznać terapeuty, a poza terapią ta szansa jest.

Lubię uczucie zakochania się, to poczucie bycia szczęśliwym, które ono daje. Raczej nie zako/cenzura/ę się poza relacją, co nie oznacza, że zakochanie pojawiało się dopiero gdy już byłam z kimś w jakiejś dłuższej relacji. Po prostu muszę z kimś porozmawiać, zobaczyć jak się zachowuje, jak mnie traktuje. U mnie np. informacja o tym, że ktoś jest żonaty, z automatu ucina uczucia romantyczne względem tej osoby.

Nigdy nie pozwoliłam sobie na utratę kontroli po alkoholu, ale zakochanie się nie przypomina mi raczej stanu po jego spożyciu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, conditioner napisał(a):

Także za każdym razem tak tylko sobie cierpiałem po cichu aż mi w końcu przejdzie, mimo że gdyby nie ten lęk to przynajmniej w kilku przypadkach te osoby też były ewidentnie mną zainteresowane

NO NIE ...

6 godzin temu, conditioner napisał(a):

Trochę słabo ale czasami po prostu trzeba sie dostosować do swoich ułomności

xDD dobre

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×