Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam wszystkich


AntiSocialButterfly

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Verinia napisał(a):

@Cień latającej wiewiórki też nie znoszę dzieci. Nie chcę ich mieć i nie chcę mieć z nimi styczności. 

A ja bardzo lubię dzieci. Może nie takie malutkie niemowlaki, ale kilkuletnie jak w przedszkolu są super, takie ciekawe świata. One mnie też lubią. Ale ja też nie chce mieć jak na razie i raczej nie powinam, a jak mi się zachce w późnym wieku to już nie będzie można miec😂😂😂 

Współczuję jak ktoś z rodziny z dzieckiem przybywa i musisz się mizgrac do nich 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też uwielbiam @Dalja takie już świadome najbardziej, gdy mówić zaczynają o coś pytają, rozmawiają. Od 3 lat. Z niemowlakami ciężko jest, gdy są malutkie, ja sama ważyłam 2800 jak się urodziłam i Ojciec bał się mnie brać na ręce by mnie nie przełamać, musiał przez coś bo tak bezpośrednio nie chciał mi zrobić krzywdy. Sama jak się takimi małymi dziećmi zajmowałam też to czułam jakie są drobne, kruche choć ja mam i tak takie dziecięce dłonie, delikatne nawet w wieku dorosłym więc jest mi łatwiej. Zresztą ten okres niemowlęcy tak naprawdę szybko mija rok, 2 to już jest taki bobasek, poza tym ja bardzo lubię nosić dzieci na rękach i one też to lubią. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Dalja napisał(a):

Ale ja też nie chce mieć jak na razie i raczej nie powinam, a jak mi się zachce w późnym wieku to już nie będzie można miec😂😂😂 

Raczej w ogóle nie powinno się mieć dzieci w aktualnych czasach, chyba, że chce się być odpowiedzialnym za ich przyszłe cierpienie 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Mic43 napisał(a):

Raczej w ogóle nie powinno się mieć dzieci w aktualnych czasach, chyba, że chce się być odpowiedzialnym za ich przyszłe cierpienie 🙂

 

A ja myślę, że świat już się nie zmieni i to nie oznacza, że ktoś kto dzieci pragnie nie powinien ich mieć. Jakoś się dostosują, tym nowo narodzonym jest łatwiej, bo innego świata wcześniej nie znali. Najgorzej jest i tak mnie się dostosować, choć ja potrafię się w każdy klimat wkręcić, nawet gdy nie jestem szczęśliwa. 

6 minut temu, Mic43 napisał(a):

Raczej w ogóle nie powinno się mieć dzieci w aktualnych czasach, chyba, że chce się być odpowiedzialnym za ich przyszłe cierpienie 🙂

 

 

Edytowane przez You know nothing, Jon Snow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, You know nothing, Jon Snow napisał(a):

Jakoś się dostosują, tym nowo narodzonym jest łatwiej, bo innego świata wcześniej nie znali.

To prawda, ale ja mimo wszystko nie wziąłbym na siebie takiej odpowiedzialności. Co innego adopcja lub jak wiążesz się z kimś, kto ma potomostwo. Ale powoływać do życia nowy byt, jak tyle dzieci głoduje, albo żyje gdzieś w patorodzinach tudzież domach dziecka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Mic43 napisał(a):

To prawda, ale ja mimo wszystko nie wziąłbym na siebie takiej odpowiedzialności. Co innego adopcja lub jak wiążesz się z kimś, kto ma potomostwo. Ale powoływać do życia nowy byt, jak tyle dzieci głoduje, albo żyje gdzieś w patorodzinach tudzież domach dziecka.

 

Adopcja w Polsce jest trudna, też o tym myślałam. Łatwiej dziecko wziąć do rodziny zastępczej, ale potem trzeba dziecko oddać, a dzieci i przybrani rodzice się przywiązują. 

 

Mnie się podoba stan ciąży, jeszcze bardziej jestem ciekawa rodzenia. A mieć własne dzieci jest jeszcze lepszym uczuciem. 

 

Gdyby każdy myślał tak jak Ty to by świat się nie rozwijał. Źle napisałam tam powyżej, że się nie zmieni, bo zawsze jakoś się zmienia, zwłaszcza pod wpływem dzieci. 

 

Chociaż tych co ich nie chcą, też rozumiem, mają prawo i wtedy pewnie by cierpiał, gdyby rodziły się niechciane. Ja bardzo chcę mieć dzieci, najlepiej 8. 

 

26 minut temu, Mic43 napisał(a):

To prawda, ale ja mimo wszystko nie wziąłbym na siebie takiej odpowiedzialności. Co innego adopcja lub jak wiążesz się z kimś, kto ma potomostwo. Ale powoływać do życia nowy byt, jak tyle dzieci głoduje, albo żyje gdzieś w patorodzinach tudzież domach dziecka.

 

Edytowane przez You know nothing, Jon Snow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

 

> Nie jest tak źle, jedzenie robię sobie sama w 99,9% przypadków. To bardziej na psychikę działa.

Tu to aż muszę sama siebie zacytować, resztę odpowiedzi napisze później. Bo kurde niby ROBIĘ je sama ale kto daje mi dokładną instrukcje krok po kroku (co ile czego i kiedy przestać dodawać, bo np. Jest za słone) to już inna sprawa. Często też JAK to zrobić mimo wyraźnego przepisu I listy składników, bo przecież "eee, po co dawać to co w przepisie, niedobre będzie". Sytuacja z dzisiaj. Piszę trochę dla przestrogi, trochę żeby się wyżalić 

Też a propo dzieciowego tematu. U mnie 50/50. Sama jestem zbyt nieogarnięta na zajmowanie się nimi (boję się, że np. W sklepie Takie dziecko wpadnie we mnie, potknie się i coś sobie zrobi) ale jak się o coś pytają bardzo uważam, żeby nie nagadać im głupot, bo te maluchy chłoną wszystko jak gąbeczki, nawet czynności jakie wykonujemy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Czemu mnie to nie dziwi? :D

Żartowałam, to ja piszę pierwsza B)

 

 

22 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Na historię sztuki? Jaki masz plan B?

Grafikę, plan b to edytorstwo a plan c to praca 🙂

>W sumie dziś ludzie zaczynają raczej od wirtualek 🙂

Racja, zapomniałam xd

>Czemu Ubuntu obciąża?

Ma ciężkie GUI

 

22 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

I mimo tego traktują cię jak dziecko? Młodsze rodzeństwo też tak traktują? Czy jednak nie, bo np. to bracia?

Tak i nie, jak pisałam, płeć ma u mnie znaczenie, tylko bardziej podświadomie, że nie jest to robione specjalnie.

 

22 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Uwielbiam Seven Nation Army ❤️

❤️
 

 

22 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Pokażesz coś?

Wiesz co ja tylko przejścia mam (w miarę) swoje, nic poza tym, więc szału nie ma. Też chce go bardziej pociąć, żeby to był mix a nie set.

 

 

22 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Jak byłem dzieckiem i grałem na keyboardzie, to się mamie podobało. Potem, jak dorosłem i poszedłem bardziej w stronę muzyki elektronicznej, to było tylko „ścisz to łupanie!”. No to przestałem się z nią czymkolwiek dzielić. Cóż.

Mi mama kazała ściszać AC/DC z głośników, kiedy jeszcze nie miałam słuchawek, potem sama pokazała mi "Dirty Diana" Michaela Jacksona. Z tym akurat nie widzę problemu za bardzo, też czasem proszę, żeby np. ściszyła radio.
A muzykę elektroniczną kocham. Skrillex, Zomboy, Moti, Flux Pavilion ile się ich nasłuchałam w podstawówce.
 

 

23 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Brak czasu, siły?

Siły, motywacji, ale dzisiaj już lepiej, zaczęłam przynajmniej.
 

 

23 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

matce, która dorosłe dziecko traktuje jakby to miało 5 lat.

Co najgorsze sama może nie być tego świadoma.
 

 

23 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Jest taka książka, „Running On Empty”. Warto przeczytać, pokazuje właśnie taką zakamuflowaną, trudną do uchwycenia przemoc.

Sprawdzę ją.
 

 

23 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

On niestety tego nie widział. Zresztą to nie moje pokolenie, więc wiesz, tak sobie obserwowałem to z boku.

No a potem nie dziwić się, że pokonało go uzależnienie... dosłownie.
 

 

23 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Ojciec zalajkował. Matka pewnie zrobiłaby tyradę, że jak ty się odzywasz, itd.

A to tak chyba wszędzie, tatowie są zazwyczaj bardziej wyluzowani.
 

 

23 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Jak to dokładnie wygląda? Gonitwa myśli, kompletne rozkojarzenie, miliony myśli na sekundę a każda o czym innym? Czy np. głosy, szepty?

Wszystko na raz, paraliż, niemożność podejmowania decyzji, czasem łapałam się na gadaniu do siebie/wykonywania gestów, jakbym z kimś rozmawiała lub dziwnych dźwięków. Jakby radio przebijało do rzeczywistości pojedyncze słowa. Bo akurat miałam flashback do rozmowy sprzed 5 lat, natrętne myśli np. Zapętlona piosenka w głowie, często zwracałam też (zbyt dużą) uwagę na radio. A jak zlecono mi więcej niż 1 czynność na raz to już kaplica. Wszystko robiłam też cholernie wolno, totalna strata poczucia czasu, niemożność robienia rzeczy szybciej nawet mimo świadomości, że jest źle. Takie jakieś otępienie. A co do podejrzenia adhd to bardziej przez nieogarnięcie, jak nie zapiszę to zapomnę, ale sprawdzić co zapisałam (zwłaszcza w szkole) to inna sprawa. I to od wczesnej podstawówki.
 

 

23 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Życie, i tak naprawdę godną śmierć.

Otóż to. I tak lepiej, żeby odchodził w domu niż jakimś rowie jak rzucony pet. Co jak co to żyjąca, czująca istota.
 

 

23 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Jak się nazywa twój kot? Ile ma lat?

Mówię na nią Cysia, ma (około, bo ulicznik) 3 lata.
 

23 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Bo to się przecież nie zaczęło nagle.

to prawda.
 

 

23 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Jest jedzenie, będziesz głodna to sobie weźmiesz, zjesz. Nie będziesz miała apetytu, to nie zjesz. Nie umrzesz od tego.

Co innego, kiedy apetyt robi za dodatkową emocję, wtedy nie czujesz sytości, głodu (możesz np. być już po obiedzie), coś jak z zapaleniem papierosa, po prostu czujesz, że musisz coś zjeść, taki niepokój. I to niekoniecznie z powodu czegoś negatywnego.
 

 

23 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

I jak takie dziecko, będące tak naprawdę na progu dorosłości, ma się nauczyć rozpoznawania swoich potrzeb, skoro mamusia wie lepiej, czy jest mu zimno czy nie?

 

Otóż to. Najgorzej, kiedy do tego twoje potrzeby są spychane na dalszy plan
 

 

23 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

A dom powinien być azylem…

a widzisz, nie zawsze nim jest.
 

 

23 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

No i czy to nie było toksyczne? Dziewczyna wykonała naprawdę super pracę, była z tego dumna bo było z czego, a on ją zgasił nawet nie jak peta, a po prostu tak, jak gasi się świeczkę, jak gasi się iskrę samooceny i chęć do robienia czegokolwiek. Na jej miejscu, będąc tu, gdzie jestem teraz, wywaliłbym taką osobę z życiorysu na kopach. I jego też w końcu na kopach wywaliłem, za całokształt zachowań wobec mnie.

A to to tak, absolutnie. Też bardzo fajny myk z odwracaniem sytuacji, zacznę tak robić. Wiele razy czułam sie poniżana w życiu. "Przyjaciółka" też mnie tak gasiła, bo była okrutnie zawistna. Wywaliłam ją rok temu. Po upokorzeniu, jakiego przez nią doznałam nie umiem pozbierać samooceny do teraz.
 

 

23 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Wiele rzeczy sięga dużo głębiej niż nam się z pozoru wydaje.

Tego dzisiaj potrzebowałam 🙂



 

13 godzin temu, You know nothing, Jon Snow napisał(a):

ja bardzo lubię nosić dzieci na rękach i one też to lubią. 

Nawet bardzo, raz jak jedno podniosłam, żeby po coś sięgnęło na górnej półce to wszystkie w pobliżu ustawiły się do mnie w kolejce, bo chciały "na rączki" (´▽`ʃ♡ƪ)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.07.2025 o 20:57, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

To co z tą historią sztuki? Bo chyba nie ma tego na grafice (chyba że jest)?

Jest potrzebna do rekrutacji

 

 

W dniu 5.07.2025 o 20:57, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

No ale jak będziesz chciała, to się podziel 🙂 Chyba że to by obniżyło twoją anonimowość.

Jak uda mi się to zrobić w tym roku to mogę się podzielić xd

 

 

W dniu 5.07.2025 o 20:57, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

O, no to dobrze. U mnie jest ostatnio dramat z brakiem wolnego czasu, dlatego dopiero teraz odpisuję :( Kilka rzeczy się nałożyło.

Piszę to w sumie każdemu, nie ma to dla mnie najmniejszego problemu. Nigdy nie oczekuję odpowiedzi "na już". To nie dedline w robocie, więc na spokojnie ;)

 

 

W dniu 5.07.2025 o 20:57, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Rzadko ktoś krzywdzi celowo i z premedytacją. Po prostu jeśli ktoś, kto nie przepracował swoich zaburzeń, decyduje się na dziecko, to ciężko oczekiwać innych efektów – a ciężko jest je przepracować, jeśli nawet nie jest się ich świadomym.

To tym bardziej.
 

 

W dniu 5.07.2025 o 20:57, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

> A to tak chyba wszędzie, tatowie są zazwyczaj bardziej wyluzowani.

 

Chyba tak. W sumie to było jak już byłem dorosły, nie miałem z nim kontaktu przez całe dzieciństwo i okres nastoletni, więc nie wiem, jakim byłby ojcem. Pamiętam jedynie przemoc z dzieciństwa, a potem zniknął.

Współczuję, to musiało być ciężkie 😥 
 

 

W dniu 5.07.2025 o 20:57, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

No tak, rozumiem. Plus pewnie poczucie, że wszystkich zawodzisz, że się nie nadajesz, itd.?

No

 

W dniu 5.07.2025 o 20:57, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Nawet teraz leci My Name Is Skrillex :3

❤️
 

 

W dniu 5.07.2025 o 20:57, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

To chyba kwestia skali, na ile to jest widoczne, na ile przeszkadza – no i czy masz też inne cechy związane z ADHD.

Taaak, taki cytat "Nic nie jest zaburzeniem, dopóki nie sprawia problemu". Gdzieś usłyszałam albo czytałam.
 

 

W dniu 5.07.2025 o 20:57, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Dokładnie tak. To staram się dać.

Super, tak trzymaj! Silna koteczka jest, jak ma apetyt to najważniejsze, dużo sily ❤️

 

W dniu 5.07.2025 o 20:57, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Ładne imię 🙂 Czemu Cysia?

Tata powiedział kiedyś, że jest "cacana", to zaczęłam kombinować z wariantami i wyszło coś takiego.
 

 

W dniu 5.07.2025 o 20:57, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Palić nie palę, ale mam tak, że zajadam stres. „Nie jesteś psem, nie nagradzaj się przysmakami”…

Też nie, nie znajdę na to lepszej analogii.
 

 

W dniu 5.07.2025 o 20:57, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Tak zawsze było. Zawsze czułem się jak takie zwierzątko. Niby zaopiekowane, niby kochane, ale praktycznie ubezwłasnowolnione. Mama miała takie podejście też do mojego dziadka – ona się zaopiekuje a on niech sobie gazetkę poczyta, niech sobie krzyżówkę rozwiąże, i niech się nie wcina.

Rozumiem takie podejście względem starszej osoby, bo one faktycznie nie są już tak sprawne. Dziecko - absolutnie nie.
 

 

W dniu 5.07.2025 o 20:57, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Co ona na to? Zaakceptowała granice, czy wie lepiej, chce wrócić, pisze do ciebie, narzuca ci się?

 

Śmieci trzeba wynosić… choć czasem wynoszą się same.

Zaczęła kopiować mój styl to ją zablokowałam.
Otóż to.

 

 

W dniu 5.07.2025 o 20:57, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

A próbowałaś kiedyś zrobić po swojemu?

No. Jak już się wtrynia to robię 50/50,

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

„Imitation is the sincerest form of flattery” :3

 

Mnie sąsiedzi teraz na działce kopiują :P

I pokazuje tez skalę zawiści

Dawaj krzyknij im "Hey Yo Captain Jack!" zobaczymy czy powtórzą.
 

15 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Szczerze, nie było. Wyparłem te uczucia. Wybiły jak szambo w innych relacjach, ale nie w tej.

 

To było ciężkie gdzie indziej, tak czy siak nieciekawa sprawa 😕

 

15 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Czemu cacana? 🙂

Wiesz co to chyba jakiś regionalizm. Według sjp "żartobliwie: dobry, doskonały, grzeczny, miły itp." I na wikisłowniku znalazłam, że dawniej "piękny".

 

16 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Tu nie chodziło o sprawność, a po prostu o takie trzymanie pod kloszem, nie mówienie mu o pewnych rzeczach, itd. Był częścią rodziny, a jednocześnie jakby nie był.

Też chyba zależy od tego, po co w ogóle mówić mu o jakichś (np. przykrych) rzeczach, obstawiam że chciała dobrze.

 

16 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

I taki mam w sumie problem z Discordem. Ktoś mi coś pisze, ja mam czas żeby odpisać na jedną wiadomość, ale nie mam czasu, żeby z tą osobą dłużej rozmawiać. A jak ja odpiszę i ta osoba mi odpisze, to oczekuje że jestem i że odpiszę. Dlatego zwykle odpisuję dopiero jak mam więcej czasu, co czasem następuje po paru dniach :c

 

Znaaam, taka dziwna presja. Raz siedziałam z gościem do 4 rano, bo nie miałam odwagi napisać, że jestem zmęczona i że np. odpiszę jutro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Oni nie zrozumieją żadnej aluzji.

Kurde szkoda

 

 

17 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

To mnie na pewno w jakiś sposób zdefiniowało w tym najtrudniejszym okresie, skierowało w stronę toksycznych relacji z konkretnym typem ludzi.

Też tak mam, często na siłę próbuję "naprawiać" kompletnych chamów, którzy nawet tego nie potrzebują.
No i w ogóle takich wysłuchiwać 😕

 

 

17 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

A teraz piszesz ze mną, bo nie masz odwagi napisać, że ci się znudziło, i dlatego skracasz wiadomości? ;)

 

Nie obrażę się.

 

Ale tak, mi czasem też głupio iść, szczególnie jak dopiero przyszedłem i napisałem ze 3 wiadomości. Ale jak muszę to muszę (a muszę też, bo chcę), piszę wtedy po prostu, że będę później. Niektórzy jakby to ignorowali i dalej piszą, jak gdyby nigdy nic, ale nie odpisuję im już. Poszedłem to poszedłem. Odpisuję później. Czasem mocno później.

Niekoniecznie, po prostu nie lubię się dużo rozpisywać. Moje wiadomości to często istny "strumień świadomości" a nie chcę pisać głupot czy robić "oversharing" swojego stanu. W moim przypadku wystarczy czasem samo napisanie czegoś (bez wysyłania) żeby to jakoś poukładać. Też chyba należysz do ekstrawertyków, mam rację? ;)

Jestem raczej introwertyczna. No i bardzo dobrze, tak czy siak fajnie, że odpisujesz a nie "ghostujesz".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

U mnie to jest trochę inaczej. Po prostu przez długi czas pewne zachowania wydawały mi się normalne, bo nie miałem punktu odniesienia. Ale to trochę przeszło, w sumie po części samo, z czasem, a po części dzięki tym zdrowym, normalnym znajomościom z normalnymi ludźmi, z którymi wzajemnie się szanujemy.

 

Jeśli nikt cię nigdy nie szanował to szacunek odbierasz jako coś dziwnego. Jeśli szanuje cię coraz więcej ludzi, to przestajesz akceptować tych, którzy cię nie szanują. I mówię o takim podstawowym szacunku.

Dokładnie to próbowałam przekazać.

 

 

15 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Mi oversharing nie przeszkadza 🙂

 

Ok, czasem przeszkadza, ale dotyczy rzeczy niesmacznych :D Podałbym przykłady, ale… no, są niesmaczne. Chyba że chcesz.

Mi przeszkadza, i nie chcę.

 

 

15 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Nie, w życiu. Jestem introwertykiem. Może nie ekstremalnym, bo umiem wyjść do ludzi, ale zawsze potem muszę naładować baterie w samotności.

ok, Twoja otwartość mnie zmyliła. Swoją drogą jak Ty to robisz, że jakby tyle wiesz o ludziach? To samo przychodzi np. z wiekiem czy może to kwesta przebywania z nimi?

 

 

15 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Eh, prawda jest taka, że mam do tego tendencję i zdarzało mi się kogoś zghostować. Zwykle jak mnie coś przytłacza (albo jest bardzo długie, albo bardzo trudne emocjonalnie) to odkładam odpisanie, odkładam, aż nie ma sensu odpisywać, bo z tego odkładania robią się miesiące, a czasem lata.

No rozumiem, online to inna sprawa z znajomościami. Ale z odpisywaniem mam wywalone i po roku potrafię przesłać coś komuś jakby nigdy nic lol. Tylko właśnie co innego z znajomościami irl.
 

 

15 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Ty mnie nie przytłaczasz, Motylku. Choć też wiem, że jesteś tu tylko na chwilę. Za jakiś czas ten wątek wygaśnie, nie odpiszesz już, bo nie będziesz już miała na co, znikniesz z forum (bo widzę, że piszesz tylko w tym jednym wątku) i nasza znajomość, zamknięta tylko w ramach tego wątku, skończy się razem z twoją obecnością tu.

To te wątki same wygasają? Wiesz, zawsze możemy sie minąć na innych wątkach. Jak piszesz do mnie to odpisuje xd Nie zamykam się, dużo czytam i chcę się trochę wdrożyć. Już mam tu kilka osób, które ciekawie piszą.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Cień latającej wiewiórki Nie bawię się w takie scenariusze. Mam w to szczerze wywalone, super ludzie zbyt często zawodzą, grupy znajomych się rozpadają a ja po prostu lubię pogadać.
 

1 godzinę temu, Mic43 napisał(a):

No a jak się ze swoim chłopakiem poznawałaś, to nie analizowałaś

To idzie to w aż takim kierunku? No to ja wybieram kierunek odwrotny lol.

 

1 godzinę temu, avesen napisał(a):

Jezu, to ludzie tak analizują znajomości? Dobrze, że sobie dałam spokój ze wszystkimi...

Jak to zrobiłaś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że to na pewno nie temat dla mnie 😄, ale

 

W dniu 3.07.2025 o 16:15, Mic43 napisał(a):

To prawda, ale ja mimo wszystko nie wziąłbym na siebie takiej odpowiedzialności. Co innego adopcja lub jak wiążesz się z kimś, kto ma potomostwo. Ale powoływać do życia nowy byt, jak tyle dzieci głoduje, albo żyje gdzieś w patorodzinach tudzież domach dziecka.

Pomijając klęski żywiołowe, problem głodu na świecie, czy narastające niepokoje społeczne, bo coś było zbyt cicho. Nie mówię już o atomowej sterylizacji planety bo nie jesteśmy jako ludzie na tyle głupi. Pomyśleć chociaż o nieuchronnym zaniku prądu oceanicznego, co sprawi, że północna półkula będzie spowita lodem, południowa nieznośnie gorąca, a pomiędzy tym najsilniejsze huragany jakie znaliśmy (prognoza na najbliższe 100 lat). Do tego globalne emisje metanu i innych gazów cieplarnianych, które będą napędzać anomalie pogodowe, nigdzie wcześniej niespotykane, np. huragany w Europie. Lada moment skończą się zasoby ropy naturalnej. W ciekawych czasach żyjemy.

 

Pamiętam, że ktoś tu się kiedyś witał @AntiSocialButterfly cześć 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Fobic napisał(a):

Widzę, że to na pewno nie temat dla mnie 😄, ale

 

Pomijając klęski żywiołowe, problem głodu na świecie, czy narastające niepokoje społeczne, bo coś było zbyt cicho. Nie mówię już o atomowej sterylizacji planety bo nie jesteśmy jako ludzie na tyle głupi. Pomyśleć chociaż o nieuchronnym zaniku prądu oceanicznego, co sprawi, że północna półkula będzie spowita lodem, południowa nieznośnie gorąca, a pomiędzy tym najsilniejsze huragany jakie znaliśmy (prognoza na najbliższe 100 lat). Do tego globalne emisje metanu i innych gazów cieplarnianych, które będą napędzać anomalie pogodowe, nigdzie wcześniej niespotykane, np. huragany w Europie. Lada moment skończą się zasoby ropy naturalnej. W ciekawych czasach żyjemy.

 

Pamiętam, że ktoś tu się kiedyś witał @AntiSocialButterfly cześć 😉

Witam ^^
A czekaj co to ma do adopcji?

 

 

6 minut temu, Mic43 napisał(a):

Co idzie? 

Znajomość, a według Fobic prawdopodobnie katastrofa klimatyczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, AntiSocialButterfly napisał(a):

Witam ^^
A czekaj co to ma do adopcji?

Było pisane o zbyt dużej odpowiedzialności rodząc na świat potomstwo. Przeczytałem też o klęsce głodujących dzieci, pomyślałem, że są troszkę ważniejsze sprawy na horyzoncie i tak jakoś mi się udzieliło. W sumie adoptować dzieci można zawsze 🙂

Przepraszam, że pewnie tak nagle wyrwane z kontekstu, ale czytając wyrywki waszych wypowiedzi doszedłem do wniosku, że to nie są sprawy przynajmniej dla mnie i choćbym próbował wkręcić się w temat, nie dałbym rady. Poza tym trwa tutaj taki piękny, spokojny dialog, że aż szkoda przerywać.

 

15 minut temu, AntiSocialButterfly napisał(a):

Znajomość, a według Fobic prawdopodobnie katastrofa klimatyczna.

Katastrof nadciąga wiele, o niektórych jeszcze pewnie nie wiemy, a reszta postępuje tak powoli, że sprawia wrażenie jakby wszysto było ok 🙂 aż nagle dojdzie do kulminacji

Kiedyś widziałem coś co sprawiło, żeby nie wierzyć mediom głównego nurtu, a najlepiej mieć swój własny rozsądek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Fobic napisał(a):

Było pisane o zbyt dużej odpowiedzialności rodząc na świat potomstwo. Przeczytałem też o klęsce głodujących dzieci, pomyślałem, że są troszkę ważniejsze sprawy na horyzoncie i tak jakoś mi się udzieliło. W sumie adoptować dzieci można zawsze 🙂

Ach okej, rozumiem. Wiesz, to tak chyba bardziej odpowiedzialność globalna. Też nawet małe kroki prowadzą ku czemuś dobremu, akcje jak np. Pajacyk pomagają dzieciom na naszym lokalnym podwórku. Kurcze też jak czytam lub słyszę takie historie to robi mi się cholernie przykro. Indywidualnie to bardzo dobrze, że chce się odpowiedzialnie podejść do tematu urodzenia/wychowania lub adopcji dziecka. Dokładnie 🙂

 

 

48 minut temu, Fobic napisał(a):

Przepraszam, że pewnie tak nagle wyrwane z kontekstu, ale czytając wyrywki waszych wypowiedzi doszedłem do wniosku, że to nie są sprawy przynajmniej dla mnie i choćbym próbował wkręcić się w temat, nie dałbym rady. Poza tym trwa tutaj taki piękny, spokojny dialog, że aż szkoda przerywać.

Ależ nie ma problemu. Zawsze możesz wtrącić swoje 3 grosze jak to się mówi ;)

 

 

49 minut temu, Fobic napisał(a):

Katastrof nadciąga wiele, o niektórych jeszcze pewnie nie wiemy, a reszta postępuje tak powoli, że sprawia wrażenie jakby wszysto było ok 🙂 aż nagle dojdzie do kulminacji

Kiedyś widziałem coś co sprawiło, żeby nie wierzyć mediom głównego nurtu, a najlepiej mieć swój własny rozsądek.

O tym można by napisać książkę. Jak wielu publicystów działało w dobrej wierze szerząc po prostu ważne informacje i nie dając się stłamsić, niektórzy (zwłaszcza obecnie) po prostu robią aferę tylko dla pieniędzy, kliknięć, wyświetleń. A jak wiadomo najlepsze są do tego skrajne emocje jak np. Strach, gniew, panika itp. Dla małej kontry dodam, że większość ludzi jest tym zmęczona i nawet woli pozytywne informacje, inicjatywy itp.
Znowu się powtórzę, ale dokładnie tak. Własny rozsądek to podstawa.

 

 

Teraz, Fobic napisał(a):

Ale coś czuję, że się wpakowałem xD mnie tutaj w sumie nie było, przywitałem się, a reszta jest dziś nieistotna 🙂

Znikam z waszej przestrzeni 💢 miłego pobytu

Kurcze akurat skończyłam pisać odpowiedź xD Jak coś to wpadaj kiedy chcesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, AntiSocialButterfly napisał(a):

Ach okej, rozumiem. Wiesz, to tak chyba bardziej odpowiedzialność globalna. Też nawet małe kroki prowadzą ku czemuś dobremu, akcje jak np. Pajacyk pomagają dzieciom na naszym lokalnym podwórku. Kurcze też jak czytam lub słyszę takie historie to robi mi się cholernie przykro. Indywidualnie to bardzo dobrze, że chce się odpowiedzialnie podejść do tematu urodzenia/wychowania lub adopcji dziecka. Dokładnie 🙂

W takim razie, moje zagadnienia w porównaniu do tego, co przedstawiasz, są mało ważne, bo długofalowe, nieuniknione i nie wolno po prostu poddać się w walce dnia codziennego.

 

53 minuty temu, AntiSocialButterfly napisał(a):

niektórzy (zwłaszcza obecnie) po prostu robią aferę tylko dla pieniędzy, kliknięć, wyświetleń. A jak wiadomo najlepsze są do tego skrajne emocje jak np. Strach, gniew, panika itp

Tak, ta sama zasada działa również w wielu innych dziedzinach, np. branży informacyjnej, niestety.

 

Kiedyś za małolata, kiedy miałem dobry telefon, a niebo było ciemnogranatowe, nie mlecznobiałe jak dzisiaj dostrzegłem ogromną, niskozawieszoną, puszystą strugę białego pyłu rozciągającą się przez cały horyzont. Pojawiało się ich każdego dnia coraz więcej za sprawą samolotów, a ja robiłem im zdjęcia, bo to nie był widok zwyczajnego letniego nieba, nie rzadko te smugi przecinały się, lub tworzyły gęste kratownice i nie były to smugi kondensacyjne, te zostawały na stałe i rozpraszały się na boki. Każdy się ze mnie śmiał, kiedy mówiłem, że coś dzieje się nad naszymi głowami, ale wszyscy patrzyli tylko przed siebie. Wtedy robili to bezczelnie niewiele wyżej nad domami, dziś już działają bardziej subtelnie. Po latach dowiedziałem się o takim kierunku, jak geoinżynieria, która generalnie polega na schłodzeniu planety m.in. właśnie poprzez rozpylanie aerozoli w atmosferze. To, że dostrzegłem to jako pierwszy i wyglądało to groźnie, trochę mnie przeraziło, tak samo jak ignorancja ludzka, którzy niczym prosiaki nie potrafili patrzeć w gwiazdy, albo mówili że się na tym nie znają. Dziś temu zjawisku nawet nikt nie zaprzecza i jest to czymś normalnym, mającym przeciwdziałać globalnemu ociepleniu. Nie wiem już, czy za dzieciaka sobie tylko coś wkręciłem, chociaż dobrze pamiętam co widziałem.

 

53 minuty temu, AntiSocialButterfly napisał(a):

Jak coś to wpadaj kiedy chcesz

Dzięki za zaproszenie, może jeszcze tu zagoszczę 🙂

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Fobic napisał(a):

W takim razie, moje zagadnienia w porównaniu do tego, co przedstawiasz, są mało ważne, bo długofalowe, nieuniknione i nie wolno po prostu poddać się w walce dnia codziennego.

Są tak samo ważne, patrzysz po prostu w przyszłość. Znaczy chodziło mi o to, że są też pewnie jakieś inicjatywy klimatyczne, projekty naukowe itp. które się rozkręcają i mogą dużo zdziałać w przyszłości. Nie wolno się poddawać to fakt.

 

 

54 minuty temu, Fobic napisał(a):

Kiedyś za małolata, kiedy miałem dobry telefon, a niebo było ciemnogranatowe, nie mlecznobiałe jak dzisiaj dostrzegłem ogromną, niskozawieszoną, puszystą strugę białego pyłu rozciągającą się przez cały horyzont. Pojawiało się ich każdego dnia coraz więcej za sprawą samolotów, a ja robiłem im zdjęcia, bo to nie był widok zwyczajnego letniego nieba, nie rzadko te smugi przecinały się, lub tworzyły gęste kratownice i nie były to smugi kondensacyjne, te zostawały na stałe i rozpraszały się na boki. Każdy się ze mnie śmiał, kiedy mówiłem, że coś dzieje się nad naszymi głowami, ale wszyscy patrzyli tylko przed siebie. Wtedy robili to bezczelnie niewiele wyżej nad domami, dziś już działają bardziej subtelnie. Po latach dowiedziałem się o takim kierunku, jak geoinżynieria, która generalnie polega na schłodzeniu planety m.in. właśnie poprzez rozpylanie aerozoli w atmosferze. To, że dostrzegłem to jako pierwszy i wyglądało to groźnie, trochę mnie przeraziło, tak samo jak ignorancja ludzka, którzy niczym prosiaki nie potrafili patrzeć w gwiazdy, albo mówili że się na tym nie znają. Dziś temu zjawisku nawet nikt nie zaprzecza i jest to czymś normalnym, mającym przeciwdziałać globalnemu ociepleniu. Nie wiem już, czy za dzieciaka sobie tylko coś wkręciłem, chociaż dobrze pamiętam co widziałem.

To jest na prawdę niesamowite. Niektórzy już za małolata mają talent do dostrzegania tego, czego inni nie widzą. Nie wiedziałam nawet o takim kierunku studiów. No ludzkie zachowania są czasem tak irracjonalne, że aż przerażające. Dla dziecka to już w ogóle. Ta sytuacja kojarzy mi się z autorką książki "Silent Spring", którą próbowano przekupić, zdegradować (toż to kłamstwa!), blokowano publikację jej książki bo mówiła prawdę o pestycydach. Nie przeczytałam jej całej ale tak luźno mi się skojarzyło.

 

Godzinę temu, Fobic napisał(a):

Dzięki za zaproszenie, może jeszcze tu zagoszczę 🙂

Spoko 🙂

Teraz, Mic43 napisał(a):

Ale czyja znajomość z kim? 

Moja z Cieniem latającej wiewiórki 😅

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×