Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przegrywy


Mic43

Rekomendowane odpowiedzi

10 godzin temu, mienta napisał(a):

Ja nie czuję się przegrywam. Niby dlaczego?

No cóż, z punktu widzenia świata w którym żyjemy wielu z nas nie osiągnie sukcesu materialnego, nie założy rodziny, nie stworzy sensownych związków uczuciowych, nie zrobi kariery itd. Wielu z nas nie doświadczy rzeczy, które doświadczą zdrowi, odważni i majętni. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopóki żyjesz, nie popełnisz samobójstwa bo coś Cię złamie jesteś zwycięzcą czy lepszym czy gorszym zależy od inteligencji, od doświadczenia w życiu radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Ale czasem sama inteligencja nie pomaga w sprawach zawodowych czy materialnych, choć można myśleć, kombinować.. Jak i w tych miłosnych. 

 

Jest i grupa ludzi, którzy wszystko mają od kołyski do śmierci, jeżeli czują się zwycięzcami to też mogą nimi być, ale jednak ci właśnie z problemami powinni bardziej się nimi czuć. O ile walczą o swoje życie w uczciwy sposób. 

 

 

Edytowane przez You know nothing, Jon Snow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, You know nothing, Jon Snow napisał(a):

Jest i grupa ludzi, którzy wszystko mają od kołyski do śmierci, jeżeli czują się zwycięzcami to też mogą nimi być, ale jednak ci właśnie z problemami powinni bardziej się nimi czuć. O ile walczą o swoje życie w uczciwy sposób. 

 

To prawda. Nie sztuka radzić sobie dobrze w życiu jak ma się pozytywne doświadczenia, dobrą rodzinę, zdrową psychikę i gdy wiele rzeczy przychodzi łatwo. Ludzie "z problemami" mogą być bardziej z siebie dumni gdy walczą, próbują, podnoszą się z upadków, pokonują trudności, o których zdrowi nie mają pojęcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Mic43 napisał(a):

No cóż, z punktu widzenia świata w którym żyjemy wielu z nas nie osiągnie sukcesu materialnego, nie założy rodziny, nie stworzy sensownych związków uczuciowych, nie zrobi kariery itd. Wielu z nas nie doświadczy rzeczy, które doświadczą zdrowi, odważni i majętni. 

Wielu z nas, czyli kto?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mienta napisał(a):

Wielu z nas, czyli kto?

 

Nieważne kto, nie mam na myśli nikogo konretnego. Po prostu statystycznie.

14 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

This. Też nie kumam takiego podejścia do samego siebie.

Przecież tu nie chodzi o podejście, a fakty, które z resztą podałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Mic43 napisał(a):

nie osiągnie sukcesu materialnego, nie założy rodziny, nie stworzy sensownych związków uczuciowych, nie zrobi kariery

Mam gdzie mieszkać, mam co jeść, nie muszę liczyć każdego grosza od pierwszego do pierwszego. Nawet jestem w stanie coś odłożyć. Dla mnie wystarczająco. 
Pracuję w zawodzie, w którym chciałam. Mam stałą pracę. Nie muszę być nie wiadomo jak wysoko w hierarchii, bo nigdy nie miałam ambicji na zostanie chociażby dyrektorem czegokolwiek czy robienie jakiejś kariery, jakkolwiek to rozumieć.
Dla mnie spoko i stabilnie. Ktoś może powie, że dla niego nudno i zwyczajnie - dla mnie ok.
Czy zaburzenia utrudniły mi zrealizowanie paru rzeczy? Tak, nawet bardzo. Ale też pokazały, że jestem w stanie zrealizować swoje cele, nawet pomimo trudności i na niektóre potrzebuję po prostu trochę więcej czasu. 
Nie mam powodów czuć się przegrywem jak to nazywasz, bo żadna z tych rzeczy nie spadła mi z nieba. Na wszystko zapracowałam sama. Czy było trudno? Tak. Czy było warto? Również tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Mic43 napisał(a):

Nieważne kto, nie mam na myśli nikogo konretnego. Po prostu statystycznie.

No to ja się na pewno nie zaliczam do Twojej społeczności przegrywów. I niepotrzebnie piszesz o takich rzeczach tu na forum, gdzie dużo ludzi ma depresję i mogą wziąć to do siebie.

1 godzinę temu, acherontia styx napisał(a):

Mam gdzie mieszkać, mam co jeść, nie muszę liczyć każdego grosza od pierwszego do pierwszego. Nawet jestem w stanie coś odłożyć. Dla mnie wystarczająco. 
Pracuję w zawodzie, w którym chciałam. Mam stałą pracę. Nie muszę być nie wiadomo jak wysoko w hierarchii, bo nigdy nie miałam ambicji na zostanie chociażby dyrektorem czegokolwiek czy robienie jakiejś kariery, jakkolwiek to rozumieć.
Dla mnie spoko i stabilnie. Ktoś może powie, że dla niego nudno i zwyczajnie - dla mnie ok.
Czy zaburzenia utrudniły mi zrealizowanie paru rzeczy? Tak, nawet bardzo. Ale też pokazały, że jestem w stanie zrealizować swoje cele, nawet pomimo trudności i na niektóre potrzebuję po prostu trochę więcej czasu. 
Nie mam powodów czuć się przegrywem jak to nazywasz, bo żadna z tych rzeczy nie spadła mi z nieba. Na wszystko zapracowałam sama. Czy było trudno? Tak. Czy było warto? Również tak.

:brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, mienta napisał(a):

No to ja się na pewno nie zaliczam do Twojej społeczności przegrywów. I niepotrzebnie piszesz o takich rzeczach tu na forum, gdzie dużo ludzi ma depresję i mogą wziąć to do siebie.

:brawo:

Skąd wiesz, że się nie zaliczasz? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Przegryw to stan umysłu. To jest tylko w głowie.

Niby tak - jednak poczucie bycia tzw. przegrywem nie bierze się znikąd, a raczej powstaje na skutek narastającego poczucia bezradności i beznadziejności po paśmie porażek i długotrwałym braku osiągnięć i sukcesów.

Depresja bywa dzielona na egzogenną i endogenną, a uczucie tzw. przegrywu ma egzogenną genezę.

U wielu osób na samoocenę i poczucie własnej wartości ma wpływ na to, co im wychodzi, a co nie. I nie sposób się temu dziwić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to już nawet nie chodzi o subiektywne zdanie, tylko o fakty obiektywne, które przytoczyłem. Wiadomo, że można pływać w gównie z przeświadczeniem, że pływamy w morzu. Człowiek jest do tego zdolny. 

Wszystko zależy od tego, w jakim środowisku się obracasz, z kim się porównujesz i jakie masz ambicje. 

Jeśli w Twojej rodzinie, czy też najbliższym otoczeniu, przykładowo nikt nie posiadał wyższego wykształcenia, to Twój brak takowego nie będzie stanowił problemu. Jeśli zadajesz się z przedstawicielami Mensy, to Twój dyplom będziesz uważał za nie wiele warty świstek papieru. 

Jeśli wszyscy Twoi znajomi będą mieli najnowsze Suvy, wakacje w drogich kurortach itp., drogie mieszkanie, to nie zadowoli Cię byle jaka praca i to, że coś tam możesz nawet, odłożyć. Albo przynajmniej trudność sprawi Ci myślenie o sobie dobrze mimo wszystko. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można się też nie porównywać, ani nie wartościować ludzi (ani siebie) na podstawie ich formalnego wykształcenia, stanu posiadania, czy tego, ile wydają na wakacje. A przynajmniej ja wartościuję ludzi (i przez to też siebie) w inny sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×