Skocz do zawartości
Nerwica.com

Granica między wierzeniami, a psychozą?


Verinia

Rekomendowane odpowiedzi

Problemem jest to, że leki zabijąją uczucia. Robimy się chodzącymi zombiakami. Wszystko nam zwisa, nie mamy emocji. A bez leków ta dopamina nam jednak pasuje. Coś się dzieje, żyjemy.

Jesteśmy w centrum zainteresowania. Mówię tu o psychozie. Psychoza to taki stan, gdzie świat kręci się wokół nas. Jesteśmy ważni, jesteśmy wybrani. Może mieć to znaczenie pozytywne jak np. mam misję, mogę uratować ludzi lub być oświecony, dostać plan, albo negatywne jak przykładowo poczucie, ze jestem obiektem spisku, ze inni nas obserwują i planują nam alboś zrobić, albo nas coś uwikłać.

 

Tych rodzajów psychoz jest masa...

 

Mi się wydaje, że psychozę od wierzeń może wyróżnić to, że wierzenia są rodzajem hobby. Można coś poczytać, coś sprawdzić,a nawet tym żyć, jednak jest to przemyślane i funkcjonujemy normalnie. 

W psychozie to w co wierzymy staje się realne. Czyli np. wierzę w wampiry, to w psychozie... Wierzymy, że one tu są. Ja tak miałam. Znajomi stali się wampirami, niektórzy byli czarownikami. Myślałam, ze chcą mnie zlikwidować. Dlatego tworzyłam mikstury z herbat i kaw, by się udopronić myśląc, że to mnie uratuje. Okropnie wtedy się zachowywałam, byłam agresywna. W zainteresowaniach niekonwencjonalnych wiemy, że to wiara a nie real. To oddzielamy, nie miesza się nam to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, mienta napisał(a):

Została kiedyś wyrzucona z grupy na fb za notoryczne kłamstwa. To było już po tym, jak podała publicznie link do moich zwierzeń na forum.

Jakie kłamstwa. Nie byłam w żadnej grupie na FB bo tam prześladują ludzi. Dzwonią do mojej rodziny i mówia że nadaje się do szpitala co jest kłamstwem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, mienta napisał(a):

Aktualnie ta grupa nosi nazwę Schizofrenia i zaburzenia schizoafektywne /Chad

Należałam tylko do jednej grupy na fb z której to jakieś osoby wydzwaniały do mojej rodziny ze trzeba mnie umieścić w szpitalu psychiatrycznym. Nie wiem czy to ta grupa bo to było dawno temu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.09.2024 o 10:17, Verinia napisał(a):

Gdzie znajduje się ta cienka granica między wiarą np. w komsitów, różne teorie,czarownice, duchy, reinkarnacje itp, a zaburzeniami psychotycznymi, urojeniami? Czy wiara jest jeszcze w granicach zdrowia, czy przekraczamy ją w którymś momencie? Jak to stwierdzić? Czy osoba skłonna do psychoza powinna unikać teorii spiskowych i tematów np. ezoterycznych?

 

Jak myślicie?

 

☕

 

Normanie być powinno tak, że jeżeli mamy na coś dowody w formie zdjęć, filmów to inni wraz z nami mogą zakładać, że coś istnieje. Ale nawet badacze zjawisk paranormalnych mają często problem by to udowodnić, ludzie potrafią im zarzucać, że to materiały sfałszowane. Psycholodzy swoją pracę bronią, zarabiają na tym, że ktoś widzi duchy, aniołki czy inne zjawiska. 

Mimo iż jest wielu interesujących się zjawiskami paranormalnymi, inteligentnych ludzi i tak potrafi znaleźć się taki psycholog/psychiatra czy ktoś inny kto to podważy. 

Jeżeli dla nas jest coś pewne to trzeba w to wierzyć. Równie dobrze można powiedzieć, że wiara w Boga też jest chorobą psychiczną, codzienne modlitwy, wizyty w kościele a jednak religia też jest znaczącą częścią życia, mamy jakąś władzę wśród księży, biskupów, papieży. 

Granicę przekraczamy wtedy, gdy poza tym nic innego, żadne inne tematy nas nie interesują. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wcale nie takie łatwe pytanie – gdzie się kończą wierzenia, a zaczyna psychoza? Na pierwszy rzut oka czasem może się wydawać, że to to samo: ktoś mówi o energiach, o znakach od Boga, o tym, że coś czuje albo wie, choć nikt inny tego nie zauważa. Ale diabeł – nomen omen – tkwi w szczegółach.

Wierzenia, nawet jeśli są bardzo oryginalne czy nietypowe, najczęściej mają to do siebie, że są dzielone z innymi – wpisują się w jakąś duchową tradycję, religię, albo subkulturę. Nawet jeśli ktoś wierzy w kosmitów albo w reinkarnację, to zwykle nie jest w tym sam. Są grupy, książki, dyskusje – można o tym pogadać, wymienić się doświadczeniami, czasem nawet zażartować z własnej wiary. I co najważniejsze – te wierzenia nie rozwalają życia. Ktoś wierzy, ale normalnie chodzi do pracy, śpi, je, rozmawia z ludźmi, funkcjonuje.

Z psychozą jest inaczej. Psychoza to moment, w którym umysł zaczyna nadawać rzeczywistości całkiem nowe znaczenie – i to bardzo osobiście. Nagle wszystko wokół zaczyna mówić tylko do mnie. Jestem albo wybrańcem, albo ofiarą jakiegoś spisku. Słyszę rzeczy, których inni nie słyszą, widzę znaki, które tylko ja rozumiem. Zaczynam się bać. A przede wszystkim – nie da się mnie przekonać, że coś może być inaczej. Nie ma żartów, nie ma dystansu, nie ma "może przesadzam" – jest tylko moje przekonanie i cały świat ustawiony pod to przekonanie. I wtedy przestaje to być tylko „wiara”, a zaczyna się cierpienie.

Dlatego rozróżnienie nie idzie po linii „dziwności” wierzeń, tylko tego, jak bardzo one wpływają na życie. Czy dają siłę i sens – czy wciągają w strach, izolację i utratę kontroli. A kiedy pojawia się ta druga opcja, dobrze jest szukać pomocy – nie dlatego, że się „wariuje”, ale dlatego, że coś w psychice się rozstroiło i trzeba ją wesprzeć. Tak jak każdą inną część ciała, kiedy zaczyna szwankować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Dryagan napisał(a):

To wcale nie takie łatwe pytanie – gdzie się kończą wierzenia, a zaczyna psychoza? Na pierwszy rzut oka czasem może się wydawać, że to to samo: ktoś mówi o energiach, o znakach od Boga, o tym, że coś czuje albo wie, choć nikt inny tego nie zauważa. Ale diabeł – nomen omen – tkwi w szczegółach.

Wierzenia, nawet jeśli są bardzo oryginalne czy nietypowe, najczęściej mają to do siebie, że są dzielone z innymi – wpisują się w jakąś duchową tradycję, religię, albo subkulturę. Nawet jeśli ktoś wierzy w kosmitów albo w reinkarnację, to zwykle nie jest w tym sam. Są grupy, książki, dyskusje – można o tym pogadać, wymienić się doświadczeniami, czasem nawet zażartować z własnej wiary. I co najważniejsze – te wierzenia nie rozwalają życia. Ktoś wierzy, ale normalnie chodzi do pracy, śpi, je, rozmawia z ludźmi, funkcjonuje.

Z psychozą jest inaczej. Psychoza to moment, w którym umysł zaczyna nadawać rzeczywistości całkiem nowe znaczenie – i to bardzo osobiście. Nagle wszystko wokół zaczyna mówić tylko do mnie. Jestem albo wybrańcem, albo ofiarą jakiegoś spisku. Słyszę rzeczy, których inni nie słyszą, widzę znaki, które tylko ja rozumiem. Zaczynam się bać. A przede wszystkim – nie da się mnie przekonać, że coś może być inaczej. Nie ma żartów, nie ma dystansu, nie ma "może przesadzam" – jest tylko moje przekonanie i cały świat ustawiony pod to przekonanie. I wtedy przestaje to być tylko „wiara”, a zaczyna się cierpienie.

Dlatego rozróżnienie nie idzie po linii „dziwności” wierzeń, tylko tego, jak bardzo one wpływają na życie. Czy dają siłę i sens – czy wciągają w strach, izolację i utratę kontroli. A kiedy pojawia się ta druga opcja, dobrze jest szukać pomocy – nie dlatego, że się „wariuje”, ale dlatego, że coś w psychice się rozstroiło i trzeba ją wesprzeć. Tak jak każdą inną część ciała, kiedy zaczyna szwankować.

 

Pamiętam jak jeszcze nie tak dawno, będąc w psychozie, w szpitalu, grałam w grę, w wojnę. Walczyłam z Rosją. I myślałam, że jak będę strzelać i wstrzymywać tym samym na dłużej oddech, to pokonam Rosję. Byłam przekonana, że walczę z nią naprawdę i że wygram.. 

 

Pozostali myśleli, że tylko sobie gram w grę. 

 

Ale najdziwniejsza nocą była chyba ta, gdy byłam przekonana, że zostanę przemieniona w wampira przez osoby będące ze mną w pokoju. To wyglądało jakbym grała główną rolę w filmie o wampirach. 

 

Wiele takich rzeczy było. Mogłabym serio książkę napisać...

 

Traci się kontrolę. Traci się rzeczywistość. Jesteś w filmie, w książce. Wszędzie tylko nie realnym świecie. Wtedy się nie bałam, ale bywały takiego rodzaju psychozy, że bałam się bardzo..każda psychoza jest inna.

 

 

Edytowane przez Verinia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym jest @Dryagan ale najbardziej nie rozumiem i też rozumiem z innej perspektywy jako umysł bardziej humanistyczny, że dla polonistów, historyków jest i tak to bardziej zrozumiałe, bo przecież w literaturze w historii Ci wybrańcy byli. Też coś czuli, że się wokół nich dzieje niż dla innych, a psychiatrzy nie chcą brać tego pod uwagę. Nie chodzi o mnie, bo mnie zrozumieli, ale był w szpitalu mężczyzna widzący duchy, aż krzyczał że przyszły za Nim, bo on chciał uciec przed nimi do szpitala i był tam surowo potraktowany. Od razu mu wpisali schizofrenię, a przecież inni też potrafią widzieć duchy. Może i za bardzo histeryzował, ale jeśli chciał uciec przed nimi do szpitala, a one nawet tam za Nim poszły to mógł się czuć osaczony przez te duchy, prześladowany i to nie był do końca wynik Jego jakiejś choroby, zaburzenia tylko te energie być może chciały by zwariował. Egzorcyści walczą z demonami, odprawiają mszę w kościele, nauczają w szkołach dzieci i nikt ich za psychicznie chorych nie odbiera a jednak czasem są przez te energię bardzo wykańczani, nagrywają filmy gdzie gołym okiem od razu widać, że coś w kogoś wchodzi, albo jakaś istota stoi nad nimi. I oni też mają się za wybranych, czują jakieś znaki, że są zdolni by z innym wymiarem mieć kontakt. Tego właśnie nie rozumiem i to myślę, że głównie najbardziej zależy od otwartości, inteligencji danego lekarza. Czy chce wyniknąć w problem pacjenta czy myśląc jak w średniowieczu, że skoro to czarownica to najlepiej spalić Jana stosie, a i wtedy ludzie głębiej, myśleli zakładali skoro tak tych czarownic się bali. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@You know nothing, Jon Snow Dzięki za ten głos, jest w nim sporo przemyśleń, które rzeczywiście pokazują, jak trudno czasem oddzielić to, co religijne, symboliczne czy nawet mistyczne – od tego, co może być objawem choroby psychicznej. To nie są łatwe granice i nawet psychiatrzy przyznają, że diagnoza musi być ostrożna, uwzględniać kontekst kulturowy, osobowość, historię życia i wiele innych czynników. Różnica polega jednak na tym, że psychiatria patrzy przede wszystkim na cierpienie i funkcjonowanie człowieka. Nie chodzi o to, czy ktoś widzi duchy czy nie – tylko o to, czy to, co przeżywa, zaburza mu życie, rani go, izoluje, przeraża, uniemożliwia sen, jedzenie, pracę, relacje z ludźmi. Jeśli tak jest, to lekarz nie może tego zignorować – nawet jeśli dla osoby wierzącej te zjawiska mają duchowy sens.

Egzorcyści, o których wspomniałaś, działają w określonych ramach religijnych i zawsze (przynajmniej oficjalnie) współpracują z psychiatrami – Kościół katolicki sam podkreśla, że nie każde „opętanie” to coś duchowego, i że najpierw trzeba wykluczyć chorobę psychiczną. I to właśnie jest ta delikatna linia – nie każdy, kto czuje obecność czegoś „spoza”, jest chory, ale nie każdy, kto tak czuje, jest też „wybrańcem”. Ja też w psychozie czułem się wybrańcem — miałem zbawić świat od masonów i różnych „ukrytych sił”. Wtedy wszystko wydawało się logiczne, spójne, pełne „znaków”. Ale teraz, w remisji, doskonale wiem, że to były urojenia. Mózg potrafi naprawdę przekonać człowieka do najbardziej niesamowitych scenariuszy — i właśnie dlatego trzeba na to patrzeć z dystansu, kiedy tylko się da.

To nie chodzi o to, żeby kogoś „spalić na stosie” – ale żeby pomóc, jeśli rzeczywistość staje się zbyt przytłaczająca, straszna, trudna do zniesienia. A dobra pomoc zaczyna się od uważnego słuchania – i tego żadnemu lekarzowi nie powinno zabraknąć. Oczywiście wiem, że bywa z tym różnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, You know nothing, Jon Snow napisał(a):

Coś w tym jest @Dryagan ale najbardziej nie rozumiem i też rozumiem z innej perspektywy jako umysł bardziej humanistyczny, że dla polonistów, historyków jest i tak to bardziej zrozumiałe, bo przecież w literaturze w historii Ci wybrańcy byli. Też coś czuli, że się wokół nich dzieje niż dla innych, a psychiatrzy nie chcą brać tego pod uwagę. Nie chodzi o mnie, bo mnie zrozumieli, ale był w szpitalu mężczyzna widzący duchy, aż krzyczał że przyszły za Nim, bo on chciał uciec przed nimi do szpitala i był tam surowo potraktowany. Od razu mu wpisali schizofrenię, a przecież inni też potrafią widzieć duchy. Może i za bardzo histeryzował, ale jeśli chciał uciec przed nimi do szpitala, a one nawet tam za Nim poszły to mógł się czuć osaczony przez te duchy, prześladowany i to nie był do końca wynik Jego jakiejś choroby, zaburzenia tylko te energie być może chciały by zwariował. Egzorcyści walczą z demonami, odprawiają mszę w kościele, nauczają w szkołach dzieci i nikt ich za psychicznie chorych nie odbiera a jednak czasem są przez te energię bardzo wykańczani, nagrywają filmy gdzie gołym okiem od razu widać, że coś w kogoś wchodzi, albo jakaś istota stoi nad nimi. I oni też mają się za wybranych, czują jakieś znaki, że są zdolni by z innym wymiarem mieć kontakt. Tego właśnie nie rozumiem i to myślę, że głównie najbardziej zależy od otwartości, inteligencji danego lekarza. Czy chce wyniknąć w problem pacjenta czy myśląc jak w średniowieczu, że skoro to czarownica to najlepiej spalić Jana stosie, a i wtedy ludzie głębiej, myśleli zakładali skoro tak tych czarownic się bali. 

 

Byłam kilka razy u egzorcysty. Powiedział, że jestem dręczona. Były modlitwy i przyłożenie świętych relikwii do głowy. Wtedy zasyczałam " Ała,!" Tak, jakby mieć coś zapiekło, zabolało. To były relikwie chyba Jana Pawła 2, Św. Matki Teresy z Kalkuty i Ojca Pio. Tak mi się przypomina.

 

Czułam ogromny lęk podczas egzorcyzmów i ogromną derealizację.

 

Czy to prawda, że dręczą mnie ciemne siły? Nie wiem.

 

Czasem mam wrażenie, że mam do wykonania jakąś misję. No ale jaką?

 

Nie mam pojęcia, czy to objaw choroby, czy prawda istnienia, że istnieje coś ponad tym, co widzimy.

 

Kompletna niewiedza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Dryagan napisał(a):

@You know nothing, Jon Snow Dzięki za ten głos, jest w nim sporo przemyśleń, które rzeczywiście pokazują, jak trudno czasem oddzielić to, co religijne, symboliczne czy nawet mistyczne – od tego, co może być objawem choroby psychicznej. To nie są łatwe granice i nawet psychiatrzy przyznają, że diagnoza musi być ostrożna, uwzględniać kontekst kulturowy, osobowość, historię życia i wiele innych czynników. Różnica polega jednak na tym, że psychiatria patrzy przede wszystkim na cierpienie i funkcjonowanie człowieka. Nie chodzi o to, czy ktoś widzi duchy czy nie – tylko o to, czy to, co przeżywa, zaburza mu życie, rani go, izoluje, przeraża, uniemożliwia sen, jedzenie, pracę, relacje z ludźmi. Jeśli tak jest, to lekarz nie może tego zignorować – nawet jeśli dla osoby wierzącej te zjawiska mają duchowy sens.

Egzorcyści, o których wspomniałaś, działają w określonych ramach religijnych i zawsze (przynajmniej oficjalnie) współpracują z psychiatrami – Kościół katolicki sam podkreśla, że nie każde „opętanie” to coś duchowego, i że najpierw trzeba wykluczyć chorobę psychiczną. I to właśnie jest ta delikatna linia – nie każdy, kto czuje obecność czegoś „spoza”, jest chory, ale nie każdy, kto tak czuje, jest też „wybrańcem”. Ja też w psychozie czułem się wybrańcem — miałem zbawić świat od masonów i różnych „ukrytych sił”. Wtedy wszystko wydawało się logiczne, spójne, pełne „znaków”. Ale teraz, w remisji, doskonale wiem, że to były urojenia. Mózg potrafi naprawdę przekonać człowieka do najbardziej niesamowitych scenariuszy — i właśnie dlatego trzeba na to patrzeć z dystansu, kiedy tylko się da.

To nie chodzi o to, żeby kogoś „spalić na stosie” – ale żeby pomóc, jeśli rzeczywistość staje się zbyt przytłaczająca, straszna, trudna do zniesienia. A dobra pomoc zaczyna się od uważnego słuchania – i tego żadnemu lekarzowi nie powinno zabraknąć. Oczywiście wiem, że bywa z tym różnie...

 

Z tym się zgadzam właśnie, oni chyba bardziej brali pod uwagę, że Jego stan przez te widzenie duchów, stał się wręcz krytyczny. Tak naprawdę ten człowiek nie uważał, że jest wybrany, ale widzący na pewno, choć twierdził, że One czegoś od niego chcą i sam nie wie czego. 

A coś na rzeczy być musiało, bo ja wokół Niego czułam taką gęsta aurę, jakby takiego ciemnego dymu czy chmur. A takie aury też właśnie widzę od dziecka wokół czegoś czy kogoś. 

Moim zdaniem jeśli ktoś czuje że do jakichś wyższych celów należy, to nie można tego wykluczać, ani lekceważyć. Ja tak czułam od dziecka i nie miałam wtedy z kim o tym rozmawiać. W moim miejscu zamieszkania nikogo podobnego nie było, do tego był trudny dostęp do internetu w tamtych czasach, więc najbliższą stała mi się książka Harry Potter, gdzie On też przeżywał podobne stany. A nawet moja polonistka mnie zachęcała mi poleciła, gdy przeczytała te książki, uznała od razu, że to coś dla mnie. Potem to trochę opadło jak skupiłam się tylko na skrzypcach, ale wracając ze szkoły wieczorem też różne zjawiska widziałam. W ogóle moja okolica była bardzo nawiedzona, potrafiło się stojące prosto drzewo wygiać i powrócić do swojej formy, nie tylko ja to widziałam, nie mówiąc o postaciach na podobieństwo krasnoludów, które widziałam w szkole czy w domu u mojej cioci. Jej syn gdy był niemowlakiem był tak nawiedzony przez duchy, że wózek jeździł sam od ściany do ściany albo ruszał się na boki jakby ktoś go bujał. Podobnie przebiegające stado koni co jakiś czas, tłum ludzi w Nocy z nienacka, niemowiąc o ludziach zatrzymanych w czasie, którzy ujawnili mi się w 2020 roku a ja ich widziałam już w dzieciństwie w tej samej postaci. I żyją normalnie, jeżdżą na rowerach, samochodami, nawet potrafią się stawić na komendzie, tylko przybywają z innego wymiaru, którego nie chcą ujawnić. W mojej szkole podstawowej w latach 80 wywołali ducha Adama Mickiewicza i wciąż coś ruszało firanakmi, gdy się wypowiadało Jego imię. Niby ludzie o tych różnych zjawiskach rozmawiali, ale tak powierzchownie i zapomniali, a mnie te tematy szczególnie interesowały, potem właśnie po rozmowach z badaczami zjawisk paranormalnych i egzorcystami a i ludźmi o podobnych predyspozycjach paranormalnych trochę większej wiedzy na ten temat zdobyłam i zobaczyłam, że nie jestem z tym sama. Ale też zobaczyłam, że te postaci są czujne. Mojego ulubionego badacza męczyła w Nocy strzyga i po rozmowach z Nim, przeszło to na mnie. Gdyby nie Jezus Chrystus to być może by mnie zadusiła, a On zjawił się w moim pokoju i z gwałtowną siłą  to ze mnie odciągnął, albo ktoś na Jego podobieństwo. Kosmitów widziałam 2 razy raz sama będąc z przyjacielem w lesie a potem w towarzystwie owego ufologa. Niby większość inteligentnych zakłada życie w kosmosie ale i tak znajdą się tacy, którzy to obalą. 

 

Ja raczej widzę w sobie w tym wszystkim rolę uświadamiania, mam tyle też sama różnych dowodów na istnienie zjawisk paranormalnych, że bym chciała się tym ze światem podzielić, jak właśnie taki badacz zjawisk paranormalnych, ale wiem, że to i tak musi kogoś bardzo interesować. Zwykle ktoś się czymś zaciekawi,  powie wow, przez chwilę będzie w szoku a potem wraca do swoich zajęć i zapomina.

1 godzinę temu, Verinia napisał(a):

 

Byłam kilka razy u egzorcysty. Powiedział, że jestem dręczona. Były modlitwy i przyłożenie świętych relikwii do głowy. Wtedy zasyczałam " Ała,!" Tak, jakby mieć coś zapiekło, zabolało. To były relikwie chyba Jana Pawła 2, Św. Matki Teresy z Kalkuty i Ojca Pio. Tak mi się przypomina.

 

Czułam ogromny lęk podczas egzorcyzmów i ogromną derealizację.

 

Czy to prawda, że dręczą mnie ciemne siły? Nie wiem.

 

Czasem mam wrażenie, że mam do wykonania jakąś misję. No ale jaką?

 

Nie mam pojęcia, czy to objaw choroby, czy prawda istnienia, że istnieje coś ponad tym, co widzimy.

 

Kompletna niewiedza.

 

Coś istnieje na pewno, tylko największym problemem są różne definicje i interpretacje. Z jednej strony jest to ciekawe, fajne że są osoby które widzą, że są różne zjawiska ale to jest temat, który cały czas ewoluje i przez to nie ma konkretów, jak i ten cały tajemne świat jest niekonkretny, bo z samej nazwy wynika, że pozostaje tajemnicą. 

Jeżeli coś Cię zabolało to raczej prawdopodobnie było w Tobie coś, ktoś kogo to zabolało. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale abstrahując od tego wszystkiego należy pamiętać, że były to niezaprzeczalnie urojenia. Choroba. Teraz to dostrzegam. Wyjście z psychozy łatwe nie jest. Najlepiej jest unikać dziwacznych tematów. Człowiek w chorobie jedynie się pogrąża.

 

Sceptycyzm i rozwaga.  Spojrzenie racjonalne plus leki to klucz do małego sukcesu jakim jest powrót do względnej normalności. Zachować grunt pod stopami ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można być sceptykiem widząc więcej niż inni, np dla porównania taki Pan Zagórski a Stanisław Barski z moich okolic, mój dobry znajomy. Niestety zmarł, ale On był raczej bardziej fanatykiem a Pan Zagórski sceptykiem, aczkolwiek to On właśnie program w telewizji, całą telewizję na ten temat sobie wymyślił udzielał wywiadów, Pan Stanisław wprawdzie też, ale On lubił szukać, podróżować, odkrywać prawdę.

 

Więc się musisz zastanowić czy są to Twoje zainteresowania są czy objaw choroby. Być może źle się oceniasz, ja wcale nie neguje, że mogło coś w Tobie być. Może to niekoniecznie nawet jakiś demon tylko ktoś w inny sposób Cię krzywdził. 

 

Co do Dzieci Indygo to patrząc na opis, definicje, spełniam raczej wszystkie kryteria, ale kogo to obchodzi tak naprawdę. Jest to wzniośle opisane, te dzieci są ważne dla świata, ale na codzień nikt o tym nie wie i tego nie rozumie. Trzeba zrobić w czymś, z czymś jakiś przełom, zabłysnąć medialnie by świat o tym usłyszł. Ja z mediami lubię się prywatnie, ciężko mnie namówić było do jakiegokolwiek wywiadu, nawet wpis na Facebooku podobny jak tu jest dla mnie jak na razie trudny. 

Edytowane przez You know nothing, Jon Snow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@You know nothing, Jon Snow Dzięki za podzielenie się swoim doświadczeniem – widać, że to dla Ciebie ważne. Ale muszę Cię prosić o ostrożność. Na tym Forum są osoby w trakcie psychoz czy chore na schizofrenię, wrażliwe na treści o duchach, energiach, wymiarach. Takie opisy mogą im zaszkodzić – potwierdzić urojenia, pogłębić zaburzenia. Tu liczy się bezpieczeństwo psychiczne wszystkich. To nie jest przestrzeń do publikowania opowieści o zjawiskach paranormalnych – niezależnie od tego, jak bardzo są dla Ciebie realne. Jeśli chcesz o tym pisać szerzej, pomyśl o blogu lub innym miejscu. Tu trzymajmy się tematów zdrowia psychicznego i realnego wsparcia. Dziękuję za zrozumienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem @Dryagan, będę miała to na uwadze. Chociaż tu w sumie takie tematy paranormalne też występują i moje problemy są też raczej natury paranormalno-psychicznej więc czasem coś mogę napisać za dużo. Tak też się nad blogiem zastanawiałam, ale uznałam, że tak naprawdę mam za dużo zainteresowań, nie jestem tak totalnie skupiona tylko na zjawiskach paranormalnych, choć są one częścią mojego życia, nawet nie tyle co je sama wybrałam tylko same wdarły się do mojego życia, albo tak naturalnie były połączone ze mną od zawsze. 

 

I jeszcze dodam @Verinia że jak dla mnie ciężkiej aury nie roznosisz, może dlatego że jesteś w tym kręgu, których wiedza tajemna interesuje. Inni faktycznie, ci zupełnie normalni mają kogoś zaraz za nawiedzonego czy też stukniętego. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Verinia napisał(a):

Ale abstrahując od tego wszystkiego należy pamiętać, że były to niezaprzeczalnie urojenia. Choroba. Teraz to dostrzegam. Wyjście z psychozy łatwe nie jest. Najlepiej jest unikać dziwacznych tematów. Człowiek w chorobie jedynie się pogrąża.

 

Sceptycyzm i rozwaga.  Spojrzenie racjonalne plus leki to klucz do małego sukcesu jakim jest powrót do względnej normalności. Zachować grunt pod stopami ..

Na egzorcyzmy mówisz trafiłaś ojej! No trans i opętanie jest wpisane w grupe zab. dysocjacyjnych, i ja będąc w tej grupie, czuje się nie fajnie. Zmiencie mi nazwę chociaż tego xD bo teraz ktoś sobie googluje mój kodzik i mu się wyswietla

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×