Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaczynam się godzić.


HerShadow

Rekomendowane odpowiedzi

@HerShadow, u mnie wprost lekarz powiedział, i to już drugi z kolei, że nie dla mnie terapia.

Kilka zresztą przerobiłam, i widziałam jedynie manipulacje ze strony psychoteapeutów. Aż rzygać się chciało.

 

Jako ludzie różnimy się i mamy inne priorytety. Ja wiem, że jestem inna i nigdy nie dogadywałam się z ludźmi. Mogłam porozmawiać, ale gdzieś tam wiedziałam, ze bardzo się rożnię. I tak właśnie jest.

Trudno jest się dogadać z ludźmi, skoro pochodzi się  z innej planety. Nie wiem, czy czujesz podobnie, ale ja tak.

Jestem trudna w kontakcie, tak jakbym albo nie zasługiwała na przyjaźń, albo była naznaczona samotnością.

Jeśli myślcie,że w tym momencie bredzę. Okej. Może.

Ale tak właśnie czuję.

I Chyba się powoli godzę  z tym. A  w pracy jestem kimś innym.. Zakładam maskę i robię swoje.

A samotność to moje drugie imię...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.12.2024 o 09:20, Verinia napisał(a):

@HerShadow, u mnie wprost lekarz powiedział, i to już drugi z kolei, że nie dla mnie terapia.

Kilka zresztą przerobiłam, i widziałam jedynie manipulacje ze strony psychoteapeutów. Aż rzygać się chciało.

 

Rozumiem Cię doskonale. Ja byłam bliska poddania się i stwierdzenia, że tak już musi być jak jest.

Że tyle lat chodzę na terapię, a problem ciągle jest ten sam i nie bawi mnie wydawanie pieniędzy na coś, co nie działa. 

Chyba dzięki temu mam porównanie. Obecnie mój terapeuta naprawdę podejmuje kroki aby mnie wyprowadzić z tego stanu i nieco ułatwić życie, ale jak pisałam, ja czuję, że nie mam siły już. :(

Czuję się wypompowana i zrezygnowana pomimo, że widzę, iż to wszystko, to jest to, co powinno mieć miejsce na każdej terapii, a nie opowiadanie jak minął mi weekend, tylko konkrety. 

Potrafi mnie naprowadzić, kiedy odruchowo próbuję odejść od wątku, czego mi brakowało, bo nie czułam, że ta osoba naprzeciw da temu radę, jeżeli nie chciała lub nie potrafiła zauważyć, że uciekam.

Może to dziwne, ale dzięki temu czuję się bezpiecznie i chcę zrobić te kroki, ale totalnie nie mam siły.

Nic to. Zobaczymy jak pójdzie dalej. Robię co mogę. 

 

W dniu 11.12.2024 o 09:20, Verinia napisał(a):

Jako ludzie różnimy się i mamy inne priorytety. Ja wiem, że jestem inna i nigdy nie dogadywałam się z ludźmi. Mogłam porozmawiać, ale gdzieś tam wiedziałam, ze bardzo się rożnię. I tak właśnie jest.

Trudno jest się dogadać z ludźmi, skoro pochodzi się  z innej planety. Nie wiem, czy czujesz podobnie, ale ja tak.

Jestem trudna w kontakcie, tak jakbym albo nie zasługiwała na przyjaźń, albo była naznaczona samotnością.

Jeśli myślcie,że w tym momencie bredzę. Okej. Może.

Ale tak właśnie czuję.

I Chyba się powoli godzę  z tym.

 

 

Wg mnie to dobrze, że zaczynasz akceptować swoją inność. To spory ciężar ściąga z Ciebie. Ja już też potrafię bardziej sobie odpuścić, kiedy potrzebuję odpoczynku. 

Bo inaczej jest tak, że próbujesz działać jak większość, mając inne narzędzia.

To się nie może udać. I ja też to dostrzegłam u siebie. W terapii nie chodzi o to, żeby nauczyć się dociągnąć do ogółu, tylko o to, żeby z tym, co się ma funkcjonować bez cierpienia, albo przynajmniej je mocno ograniczyć. 

 

Nie sądzę, że bredzisz. Brzmisz na świadomą osobę i respektującą swoje możliwości. To dobrze. 

Ja mam trudno z ludźmi, kiedy wchodzę w takie towarzystwo jakby przemocowe.

Nie umiem się w tym odnaleźć, więc wypadam na najsłabsze ogniwo i mam przerąbane.

NIe wszędzie taka jest atmosfera, ale nie mam pojęcia czy wtedy po prostu ludzie podświadomie czują, że się ich boję, chociaż na zewnątrz jestem racjonalna i twardo stąpająca po ziemi, to może podświadomość robi swoje. 

Biorąc pod uwagę to, że przez lata byłam szykanowana w grupie, prawdopodobne jest, że coś się odpala w niektórych warunkach. 

 

Przez moje problemy mam też inne spojrzenie na życie. Nie robię dram tam, gdzie ich nie ma. Nie  chce mi się. Nauczyłam się z wiekiem też chyba nie skupiać się na sztucznie wywołanych problemach. Tak, zdecydowanie czuje się wyobcowana i samotna. 

 

Co do maski w pracy, to znam doskonale. Drenuje mnie to bardzo. Nie wiem jak Ty, ale ja przychodzę wypompowana totalnie. To takie uczucie, jakbym zostawiała siebie w domu i wychodziła do pracy. Mój terapeuta to jakoś nazwał, ale nie pamiętam jak. Cieszę się, że te wszystkie rzeczy są jakoś określone. Nie czuję się tak bezradna, bo być może da się jakoś nad nimi zapanować. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj po długiej przerwie, tak krótko na pisze tylko że od kilku miesięcy spóźniam się do pracy właśnie o 10 minut. A wcześniej przez większość życia byłem  zawsze 10 minut "przed". Jestem trochę starszy( piszesz że jesteś po trzydziestce) i chyba dopadło mnie wypalenie zawodowe. Zalogowałem się dzisiaj a dawno tego nie robiłem i powiadomienie odświeżyło mi ten wątek. W moim przypadku potwierdza się tylko zasada "Nigdy nie mów nigdy". Również są przytyki że się spóźniam ale to nie one mnie martwią ,bardziej fakt że zaczęło tak się dziać. Może tak właśnie  jest kiedy ludzie robią to co muszą, a nie to co by chcieli robić zawodowo ,co pozwoliło by być kreatywnym i spełnionym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×