Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dzisiaj czuje się...


katrin123

Rekomendowane odpowiedzi

14 godzin temu, Catriona napisał(a):

@bei inna opcja, złożyć wypowiedzenie, niech okres wypowiedzenia już sobie biegnie i w tym czasie szukać pracy 🤷‍♀️ 

Ta opcja odpada. Mam teraz pracę w której mam dość stabilna pozycję. Nie zrezygnuje z niej dla niewiadomo czego, to by zaburzyło moje poczucie bezpieczeństwa. Może nie szukam pracy jakoś super intensywnie bo czasami w ciągu jednego dnia wyśle 3 aplikacje a potem przez miesiąc żadnej. Średnio może by wyszło 1-2 aplikacje w miesiącu od kilku miesięcy ale rynek nie jest taki że praca na mnie czeka.

 

14 godzin temu, Catriona napisał(a):

Inna sprawa że na wypowiedzeniu i tak będziesz musiała prawdopodobnie wykorzystać urlop, także z 3 miesięcy pracy, robi się mniej (w zależności od ilości urlopu).

No teraz wykorzystuje urlop z tamtego roku więc trochę tego urlopu mam.

 

14 godzin temu, Catriona napisał(a):

Jak się długo pracuje w danej firmie (kilka lat) można też wnioskować o zwolnienie ze świadczenia pracy z zachowaniem prawa do wynagrodzenia.

O tym muszę poczytać, bo nie znam tematu. Ogólnie w tej konkretnej firmie pracuje trochę ponad 3 lata, ale ogólnie z pracodawcą jestem związana ponad 6 lat, jak się doliczy okres wypowiedzenia to praktycznie od chodziłabym po 7. 

 

14 godzin temu, Catriona napisał(a):

Weź pod uwagę, że jeśli jesteś na rozmowie np. na początku miesiąca, to składając wypowiedzenie normalne, nowy pracodawca musiałby czekać na Ciebie 4 miesiące, bo to że złożysz wypowiedzenie na początku lipca, nic nie zmieni. Okres wypowiedzenia będzie i tak do końca października

Tak wiem o tym. Była już jedna firma która chciała czekać. Oni chcieli umówić się ze mną na rozmowę ostatniego dnia miesiąca i żebym od razu składała wypowiedzenie, ale się nie spotkaliśmy wtedy tylko kolejnego dnia i wtedy by faktycznie musieli czekać 4 miesiące. Nie wiem czy by czekali bo zadzwoniłam po dwóch dniach i powiedziałam, że nie przyjmuje oferty. 

 

Jutro mam rozmowę kwalifikacyjną, na której pewnie będą sprawdzać angielski. Ostatnia taka rozmowę miałam kilka lat temu i poszło mi wtedy fatalnie, zobaczę jak będzie teraz.

 

Szkoda mi ostatniej potencjalnej pracy. Oferta wydawała się dobra, a praca była bardzo blisko mojego miejsca zamieszkania. Sprawiali wrażenie,że są naprawdę zainteresowani,a jak powiedziałam o tym okresie wypowiedzenia to teraz cisza. Zastanawiam się czy jest sens do nich dzwonić i pytać czy wybrali kogoś innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, bei napisał(a):

O tym muszę poczytać, bo nie znam tematu

Tylko pamiętaj, że pracodawca może odmówić i nie ma żadnego sposobu na przekonanie go, żeby na to przystał, bo jednak mało kto chce płacić komuś za nic (znaczy się są sytuacje, że można do tego zmusić pośrednio, ale Twoja taka nie jest). Furtka taka jest, bo moja szefowa nawet ją wykorzystywała zwalniając kogoś z zachowaniem okresu wypowiedzenia, ale nie chciała tej osoby więcej widzieć w firmie, to jej płaciła jeszcze 3 miesiące za nic.
 

9 godzin temu, bei napisał(a):

Zastanawiam się czy jest sens do nich dzwonić i pytać czy wybrali kogoś innego.

Trochę to trąci desperacją. Pracodawcy po różnym czasie się odzywają jeśli wybiorą. Do mnie kiedyś po 1,5 miesiąca od rozmowy się odezwali czy jestem zainteresowana. No wtedy już nie byłam🤷‍♀️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Catriona napisał(a):

nie ma żadnego sposobu na przekonanie go, żeby na to przystał

U mnie zadziałało: „Nie możesz mnie tak stresować, bo jeszcze się z tego stresu pochoruję, na L4 będę musiał iść, i po co nam to”…

 

Inna sprawa, że akurat wtedy trzeba było zrobić sukinsynom pod górę tak bardzo, jak tylko się dało. Wydzwaniali do mojego nowego pracodawcy z awanturą, że nie może mnie zatrudnić, że kradnie im pracownika, itd.

 

Godzinę temu, Catriona napisał(a):

Do mnie kiedyś po 1,5 miesiąca od rozmowy się odezwali czy jestem zainteresowana.

Do mnie po 8 miesiącach. Zapytałem czy siebie słyszą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

U mnie zadziałało: „Nie możesz mnie tak stresować, bo jeszcze się z tego stresu pochoruję, na L4 będę musiał iść, i po co nam to”…

Wiadomo, zawsze można pograć w statki z pracodawcą xD ale to zawsze 80% wynagrodzenia, a przy zwolnieniu ze świadczenia pracy jest 100%. I L4 Cię ogranicza przed podjęciem wcześniej nowej pracy, zwolnienie ze świadczenia pracy już nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Catriona napisał(a):

Tylko pamiętaj, że pracodawca może odmówić i nie ma żadnego sposobu na przekonanie go, żeby na to przystał, bo jednak mało kto chce płacić komuś za nic (znaczy się są sytuacje, że można do tego zmusić pośrednio, ale Twoja taka nie jest). Furtka taka jest, bo moja szefowa nawet ją wykorzystywała zwalniając kogoś z zachowaniem okresu wypowiedzenia, ale nie chciała tej osoby więcej widzieć w firmie, to jej płaciła jeszcze 3 miesiące za nic.

To juz z twojej wypowiedzi widze że to nie przejdzie. Przeciez to mi zalezy zeby pozwolil mi odejsc szybciej,  a nie firmie zeby sie mnie pozbyc.

3 godziny temu, Catriona napisał(a):

Trochę to trąci desperacją. Pracodawcy po różnym czasie się odzywają jeśli wybiorą. Do mnie kiedyś po 1,5 miesiąca od rozmowy się odezwali czy jestem zainteresowana. No wtedy już nie byłam🤷‍♀️

Troche pewnie tak. Ja też dostalam telefon czyjestem jeszcze zainteresowana inna oferta na ktora wydlalam cv jak juz dostalam prace u obecnego pracodawcy. Ale to byl tylko telefon, nie wiadomo czy by mnie vhcieli a ja dopiero co podjęłam nowa prace wiec odmówiłam.

 

2 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

U mnie zadziałało: „Nie możesz mnie tak stresować, bo jeszcze się z tego stresu pochoruję, na L4 będę musiał iść, i po co nam to”…

Niektórzy tak kombinuja że w jednej pracy sa na L4 na okresie wypowiedzenia a juz do drugiej chodza, oczywiscie nieoficialnie. To nie dla mnie. Ja chcialabym odejsc w atmosferze ze jakby co to moge wrocic do starej pracy.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Źle, żałuję, że pozwoliłam sobie wczoraj w nocy na wypłakanie się przy nim. Myśli mnie tak przygniotły, że nie mogłam już zatrzymać łez, a jego reakcje tylko wszystko pogarszały. Następnym razem zamknę się w łazience, wejdę do wanny i tam będę płakać. Ale za długo mnie nie będzie, co też go zdenerwuje. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Może nawet nie chcemy. Ja nie chcę z nikim rozmawiać, nienawidzę słyszeć swojego głosu, nie chcę dzielić się tym, co czuję na co dzień, bo nikt tego nie rozumie, nie musi nawet, zwłaszcza, kiedy nie potrafię o tym rozmawiać (co tylko potęguje wkurw drugiej osoby), ale wtedy zaczyna mną gardzić, mówić, że wymyślam, pyta o papiery, jakby informacja o diagnozie miała cokolwiek zmienić. Kiedy mówię, że urodziłam się nieszczęśliwa, to mi nie wierzą. Wszystko teraz musi być potwierdzone podpisem specjalisty, bo inaczej uczucia człowieka się nie liczą. Każdy tylko przerzuca się tym, kto ma gorzej. Nikt nawet nie pozwala już drugiemu człowiekowi się wypłakać, tylko od razu każe iść na terapię! Za darmo przecież człowiek nie będzie słuchał jak drugiemu źle! Nawet nie chcę o tym mówić, w takich chwilach to przeczekuję, tego się nie da inaczej naprawić. Mam dosyć ludzi. Mam dosyć swojej głowy. Znieczulam się, a i tak musiało coś we mnie wczoraj pęknąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, bei napisał(a):

Ja chcialabym odejsc w atmosferze ze jakby co to moge wrocic do starej pracy.

Ale tego żaden pracodawca nigdy Ci nie zagwarantuje. Jak teraz potrzebuje człowieka to nie będzie czekał pół roku czy tam rok, aż Ty łaskawie może zdecydujesz się wrócić xD to tak nie działa. Albo jest wolny etat, albo nie. 

Zmiana pracy zawsze jest ryzykiem. Nie da się tego zrobić w 100% bezpiecznie, a Ty chyba tak byś chciała.

Edytowane przez Catriona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Catriona napisał(a):

Ale tego żaden pracodawca nigdy Ci nie zagwarantuje. Jak teraz potrzebuje człowieka to nie będzie czekał pół roku czy tam rok, aż Ty łaskawie może zdecydujesz się wrócić xD to tak nie działa. Albo jest wolny etat, albo nie. 

Zmiana pracy zawsze jest ryzykiem. Nie da się tego zrobić w 100% bezpiecznie, a Ty chyba tak byś chciała.

Nie zrozumiałaś co miałam na myśli. Chodziło mi o to, że jesli powiedzmy teraz pracodawca jest zadowolony z tego że u niego pracuje, to odchodząc chciałabym rozstać sie w takiej atmosferze żeby w przyszłości mogłam bez wstydu wysłać do niego cv czy po prostu zadzwonić z pytaniem czy nie znalazłoby sie dla mnie miejsce. Wiadomo, że nie będę odchodząc wymagała żeby pracodawca dał mi gwarancje, że mnie przyjmnie spowrotem, w końcu to ja odchodzę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, avesen napisał(a):

Źle, żałuję, że pozwoliłam sobie wczoraj w nocy na wypłakanie się przy nim. Myśli mnie tak przygniotły, że nie mogłam już zatrzymać łez, a jego reakcje tylko wszystko pogarszały. Następnym razem zamknę się w łazience, wejdę do wanny i tam będę płakać. Ale za długo mnie nie będzie, co też go zdenerwuje. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Może nawet nie chcemy. Ja nie chcę z nikim rozmawiać, nienawidzę słyszeć swojego głosu, nie chcę dzielić się tym, co czuję na co dzień, bo nikt tego nie rozumie, nie musi nawet, zwłaszcza, kiedy nie potrafię o tym rozmawiać (co tylko potęguje wkurw drugiej osoby), ale wtedy zaczyna mną gardzić, mówić, że wymyślam, pyta o papiery, jakby informacja o diagnozie miała cokolwiek zmienić. Kiedy mówię, że urodziłam się nieszczęśliwa, to mi nie wierzą. Wszystko teraz musi być potwierdzone podpisem specjalisty, bo inaczej uczucia człowieka się nie liczą. Każdy tylko przerzuca się tym, kto ma gorzej. Nikt nawet nie pozwala już drugiemu człowiekowi się wypłakać, tylko od razu każe iść na terapię! Za darmo przecież człowiek nie będzie słuchał jak drugiemu źle! Nawet nie chcę o tym mówić, w takich chwilach to przeczekuję, tego się nie da inaczej naprawić. Mam dosyć ludzi. Mam dosyć swojej głowy. Znieczulam się, a i tak musiało coś we mnie wczoraj pęknąć.

Przykro czytać... zapewne piszesz o swoim partnerze. 

Wygląda jakby czuł się przytłoczony Twoim nastrojem, bezradny i stąd te reakcje. To trudne słuchać jak ukochana osoba jest w takim stanie i nie można zrobić nic, by pomóc. To frustruje i wywołuje złość. Terapeuci są szkoleni żeby jakoś sobie dawać z tym radę, mają też odpowiedni dystans tai, żeby to nie przytłaczało. 

Nie neguję oczywiście Twoich uczuć, to taka trochę patowa sytuacja, wielokrotnie tego doświadczyłem w swoim życiu. 

Zdecydowałem się na te Portugalię. Póki co jest znośnie. Jako dogaduje się z resztą rodziny, upał aż tak nie dokucza. W Porto sporo ładnych dziewczyn, całkiem pociągających. Aż czasem odwracam głowę, żeby nie patrzeć i się nie napalać. 

O Portugalii nie było odpowiedzią do @avesen, głupio się połączyło. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×