Skocz do zawartości
Nerwica.com

Strach przed Panią, która traktuje mnie jak swoje małe dziecko


Dakota8

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, jestem Daria.
Od dwóch lat mieszkam z chłopakiem za granicą. W pracy poznaliśmy starszą kobietę, też Polkę, lekko po 60 - stce. Bardzo się polubiliśmy, dużo rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Tak było dopóki nie poprosila nas, by moc dojeżdżać z nami do pracy. Nie lubimy tego (jesteśmy samolubami - przyznam od razu), bo to dla nas obowiązek codziennie kogoś zabierać, być odpowiedzialnym za kogoś. Dlatego zawsze odmawiamy w takich przypadkach. Tutaj zrobiliśmy jednak wyjątek, bo i ta Pani nam naprawdę dużo pomogła. Czasem coś pomogla wytlumaczyc, rozliczyć pity, byla tez ze mną u lekarza. Gdy jechaliśmy do Polski to zawsze staraliśmy się jej to jakoś wynagrodzić przywoząc jakieś smakolyki, ktorych tutaj nie mogła kupić. To była fajna relacja, super znajomość i tak chciałabym to zapamiętać. 
Potem zaczęło się psuć, bo ta Pani zaczęła traktowac mnie jak swoje dziecko. Na początku mi to nie przeszkadzało, bo nie było w tym nic niezdrowego. Przynosiła mi do pracy jakies owoce, bo uwazala, ze jestem taka chuda i mizerna i na pewno niezdrowo sie odzywiam. Potem podarowała mi swoj stary rowerek do cwiczen, bo ona kupiła sobie nowy. Ja nie jestem taka, ze lubie cos dostawac za darmo, dlatego zawsze chciałam zaplacic, pytalam po 10 razy, ale ona nie chciała. Dlatego zawsze z Polski jej cos przywoziliśmy, plus te dojazdy z nami, za które nie chcielismy brac pieniedzy. Ona jednak tak nie chciała, dlatego ustalilismy, ze co miesiac postawi nam pizzę - 10 euro i kwita. 
No i teraz zacznę opisywać tą dziwną sytuację. Ta Pani zaczela mnie pouczać. Na poczatku sporadycznie, ale potem to juz codziennie. Mowila co mam jesc, jak sie ubierac, jak spedzac weekend. Wszystko co robilam bylo zle. Nosilam złe skarpetki (lubię stopki i zawsze noszę stopki), bo to przeciez nie są skarpetki. Codziennie przy innych ludziach krytykowala te skarpety a raczej w jej mniamaniu ich brak. Bylo mi przykro, gdy inne dziewczyny w szatni sie podsmiewaly słysząc to gadanie. Potem zaczęłam nosic stanik sportowy z racji problemow z piersią. Chcialam jak najszybciej sie przebrać zeby nikt nie musial widziec tej deski (w staniku sportowym wygladam jakbym wcale nie miala piersi, przy miseczce A wyglada to strasznie). A ona ciagle gadala, ze nie moze patrzec na tą krótką koszulkę przez, która nabawie sie tylko choroby nerek. I tak codziennie. Wszyscy sie zaraz patrzyli co ja mam za krótką koszulkę i znow te smiechy. Mowilam, prosilam (najpierw grzecznie) zeby dala spokój ale nie pomagalo. Wreszcie wybuchlam i przy wszystkich zaczelam krzyczeć, ze nie mam 5-ciu lat i wiem co robię. Pomoglo, bo przestała mowic wprost. Zaczela mowic do mnie jak do dziecka. Np "wiesz kupiłam taką ładną czapkę, ale jest za mała. Moze tobie sie spodoba? Przymierzysz, zobaczysz a noz przypadnie ci do gustu!" Powiedziałam, ze nie chcę bo nie lubię czapek ale ze dziękuję. A ona zaraz sie obrazila i powiedziala, ze potem bede chora jak nie bede nosila czapki i szalika. Za kazdym razem jak jakas dziewczyna miala czapkę to ona mowila "o zobacz jak dziewczyny ladnie wygladają i cieplo im w glowe". Jej np. nigdy w czapce nie widzialam.. Któregoś dnia na tylnym siedzeniu w naszym aucie leżały dwa jablka. Ona wchodząc do samochodu powiedziala "o jabluszka! Ja je zabiorę, obiorę i ci przyniosę". Wtedy po raz pierwszy z policzka spłynęła mi łza. Moj chlopak widzac to zaczął jej delikatknie mowic zeby tego nie robila, a ona swoje "obiore, pokroje żebyś zjadla, bo ty zapomnisz". Nie miałam juz wtedy siły, juz wtedy sie bałam co ona znow wymysli i jak mnie osmieszy przy innych. Potem zaczęła się codziennie spozniac  (zawsze wyjeżdżamy o jednej godzinie i przez 3 miesiace dala rade byc zawsze na czas a przez kolejne 3 nie), nawet za to nie przepraszając tylko mówiąc "co wam sie tak do tej roboty spieszy, w domu sie wam nudzi?" Musielismy na nią ciągle czekać i się denerwować. U nas w pracy czasem wychodzimy wcześniej co wszystkich cieszy, ale ona ma te swoje nadgodziny i jest zła. Gdy my sie cieszylismy, ze idziemy do domu to ona nam wmawiała, ze to jest złe. Któregoś takiego pięknego dnia gdy wszyscy juz zyli weekendem ona wparowała na moje miejsce pracy i zaczela krzyczec, ze musimy walczyc o swoje godziny i nikt nie ma nam ich prawa zabierac. Znow sie wszyscy smiali i patrzyli na mnie jak na idiotkę. Zaczelam sie jej bać i pocić ze strachu na jej widok. Ręce zaczęły mi się trzasc, zaczelam sie tez jąka gdy tylko ją widzialam. Postanowilam sie do niej jak najmniej oddzywac. Ona widząc moje zachowanie zaczela ciagle przychodzic na moje miejsce pracy i pytac czy u mnie wszystko okej. Ja mowilam, ze okej a ona ze jej mogę wszystko powiedziec. Mowilam wiec, ze nie lubię pouczania, a ona ze kto mnie poucza i ze tak nie moze być. Nie rozumiala, ze to chodzi o nią samą. Mowilam, ze jestem w pracy i nie mam czasu na pogaduchy. Ale ona przychodzila nadal, wiec ze strachu zaczelam uciekac do łazienki. Dzisiaj w ogromnej zlosci jej to wygarnęłam i powiedzialam wiele przykrości. Ona się rozplakala ale ja bylam tak zla, ze dalej mowilam to wszystko co lezalo mi na sercu. Powiedziala, ze w takim wypadku ona nie chce juz z nami dojedzac do pracy a ja ze to  "zajebiscie, klopot z glowy". Myslalam, ze sprawa jest zalatwiona ale ja teraz czuję się strasznie i nie wiem co robić. Mysle, ze nie powinnam jej tego mowic w dodatku krzycząc i doprowadzic do takiej sytuacji, a z drugiej strony czuję ulgę. Co myslicie? Moze powinnismy zmienic pracę i otoczenie? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że ucieczka nie jest najlepszym sposobem nigdy. Najlepiej byłoby porozmawiać z nią, na spokojnie, powiedzieć szczerze co leżało na sercu, co nie pasowało Ci w tej relacji, może to coś pomoże.. Jeśli jednak to nic nie da, może byłoby najlepiej po prostu zakończyć te znajomość w miarę możliwy miły sposób, bez krzyków i wyrzutów.. Ta kobieta pewnie nie chciała dla Ciebie źle, i nie wiedziała, że robi Ci krzywdę, więc warto porozmawiać na spokojnie, przeprosić za taki wybuch emocji.. Zmiana pracy i otoczenia to nie jest dobry pomysł, problemy zawsze warto rozwiązywać, a nie uciekać przed nimi! 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×