Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Zbychu 1977, że świat został stworzony precyzyjnie w taki sposób aby ewolucja przebiegła już samoczynnie.

 

refren,

Tu jest niekonsekwencja u ewolucjonistów, z jednej strony mówią, że wszystkim rządzi przypadek, a z drugiej, że ewolucja sobie gromadzi korzystne mutacje i w końcu jest - człowiek

 

no ciągle to samo, ewolucja to nie jest jakaś siła która

gromadzi sobie
, nie personifikujmy jej...ewolucja to proces w w którym, w ogólnym ujęciu, rozpowszechniają się organizmy z mutacjami lepiej do tego dostosowanymi... na serio nie możesz choćby nie zgadzając się z tą teorią, dostrzec samoczynności w tym procesie?

poczytaj tego Golda, obiecujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewolucja moim zdaniem została wykreowana przez Boga.Ewolucjonisci potrafią wytłumaczyć jedynie procesy zachodzące w naturze jak dobór naturalny czy tez mutacje itp;nie potrafią zaś odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak się dzieje.Zresztą nauka ma ograniczony wymiar poznania ,gdzie ona się kończy zaczyna sie ontologia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewolucja musiałaby być poza tym inteligentną przyczyną, skoro na każdym kroku odrzuca rozwiązania "złe" i wybiera "dobre", dzięki czemu miały niby powstawać tak doskonałe narządy jak oko, miał się napisać działający kod DNA (który jest nieredukowalnie złożony). Tu jest niekonsekwencja u ewolucjonistów, z jednej strony mówią, że wszystkim rządzi przypadek, a z drugiej, że ewolucja sobie gromadzi korzystne mutacje i w końcu jest - człowiek
:shock: jaką inteligentna przyczyną ??? po prostu lepiej przystosowane organizmy , np te z lepiej działajacym okiem miały wieksze szanse na przetrwanie i przekazywanie swoich cech dalej - w ten prosty sposób mutacja korzystna dla przetrwanie była czesciej przekazywana potomstwu. Niekorzystna - rzadziej, az wreszcie zanikała, albo pozostawała w ilosci szczątkowej. Przeciez to oczywista oczywistosć, która przyswaja sie w szkole podstawowej :shock: Gdzie tu jakas niekonsekwencja ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nauka z natury rzeczy nie może badać tego co znajduje się poza jej zasięgiem.Byt transcendentalny znajduje sie poza zasięgiem naukowych formuł i paradygmatów.Badania naukowe dotyczyć mogą jedynie świata materialnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zbychu 1977, tylko, że są ontolodzy którzy nie robią dziwki z nauki i są tacy co robią, ci drudzy są dla mnie mniej wiarygodni.

 

 

bittersweet, dokładnie jest jak piszesz, a twierdzić że w ewolucji jest jakaś inteligencja, to tak jakby twierdzić, że rzeka jest inteligentna bo znajduje dojście do morza;D

o inteligencji w ewolucji można mówić jedynie w kontekście np. rasowania psów, a nie w kontekście organizmów które wyewoluowały bez kontroli człowieka nad tym procesem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zbychu 1977, wg tego co piszesz to ci którzy wierzą w świat zaprojektowany powinni wierzyć w nieskończony ciąg coraz bardziej skomplikowanych projektantów lub w jakiegoś złożonego projektanta który w końcu jest ponad tą zasadę projektowania.

biorąc pod uwagę jednak że coś złożonego musi powstać przez coś bardziej złożonego, to logicznie nie było początku, dla mnie trochę dziwna teoria.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zbychu 1977, wg tego co piszesz to ci którzy wierzą w świat zaprojektowany powinni wierzyć w nieskończony ciąg coraz bardziej skomplikowanych projektantów lub w jakiegoś złożonego projektanta który w końcu jest ponad tą zasadę projektowania.

biorąc pod uwagę jednak że coś złożonego musi powstać przez coś bardziej złożonego, to logicznie nie było początku, dla mnie trochę dziwna teoria.

I tu się kończy ludzka wiedza wspierana naukowym oglądem rzeczywistości a zaczyna się metafizyka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niekoniecznie bo czy matematyka opisuje świat materialny? niejeden tak twierdzi, że np. rzeczywistość jest strukturą matematyczno-fizyczną jak utrzymuje np. Fabio Gironi tłumacząc zarazem jej uniwerasalną precyzję w opisywaniu zjawisk.

są jednak tacy co twierdzą, że matematyka to użyteczna fikcja.

no i metafizyka może być determinowana przez naukę, albo chociaż dbać o niesprzeczność z nauką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko że mutacja korzystna to jeszcze nie jest mutacja, która coś buduje z punktu widzenia różnorodności.
Jak jeden komar jest od odporny na pestycydy, a drugi nie, to z czym mamy do czynienia jak nie z różnorodnością? No pytam się po raz kolejny i odpowiedzi się nie mogę doczekać, zamiast tego mam powtarzanie w kółko: " to nie różnorodność".

 

jeśli np. przedstawiciele różnych odmian w obrębie jednego gatunku zostaną przedzieleni jakąś przegrodą topograficzną, rozdzielą się, będą się inaczej odżywiać, to po jakimś czasie ci przedstawiciele dwóch odmian przestaną się ze sobą rozmnażać i powstaną dwa różne gatunki.

Brawo, tak właśnie działa ewolucja....tu jeden z jej mechanizmów- efekt założyciela. :P

 

a nowy gatunek powstaje raczej z definicji
Tak z definicji gatunku, której precyzyjności nie przeczą sami ewolucjoniści...czyli co w takim układzie? negujesz tę definicję, jako nieprawdziwą? masz jakąś lepszą, precyzyjniejszą? jaką? czy w ogóle postulujesz likwidację pojęcia gatunku?

 

Czyli wiemy, że mamy dwie odmiany komarów, ich geny nieznacznie się różnią, jedna z odmian jest odporna na pestycydy, a druga nie, ale że nastąpiła mutacja, to już jest domysł,

Aha, to jest domysł..ale to, że hemofilia i albinizm też powstały wyniku mutacji, to już nie jest domysł..ciekawe..

 

Trzeba też zwrócić uwagę, że tzw. mutacje korzystne obserwuje się u prostszych organizmów,
Czyli teraz dla odmiany twierdzisz, że jednak się obserwuje jakieś mutacje korzystne...aha.. tylko nie wiem, po co kazałaś podać przykłady korzystnej mutacji, skoro sama ich istnienie uznajesz?

 

prób i błędów, to czy nie powinniśmy mieć miliardów pozostałości po organizmach nieudanie zmutowanych?
A to nie mamy? uważasz, że za mało mamy na cmentarzach szkieletów ludzi z mukoswiscydozą czy hemofilią ? aha czekaj już chyba wiem czego zmierzasz... zaraz mnie pewnie zapytasz o szkielety ptaka z 1/5 i 1/6 skrzydła, a potem o człowieka z 3/4 ogona. ;)

 

Geny te wpływają na regulację hormonów, a nie bezpośrednio na cechę, na nią dopiero wpływają hormony.
Czyli: geny wpływają na hormony, hormony na cechę => geny wpływają na cechy. Im więcej genów odpowiadających za daną cechę, jest aktywnych u danej osoby tym większe natężenie danej cechy osoba naturalnie przejawia. Wszystko gra.

 

Nie ma układu jeden gen-jedna cecha osobowości
Skąd wiesz?

 

I nie mogłyby być geny od osobowości efektami mutacji,
No wiem , powszechnie wiadomo, że geny osobowości mają nałożoną przed Najwyższego Partacza na świecie, ochronę przed mutacjami.

 

Gdzie tu sens? Przemyka czasem na bocznych drogach myślenia ewolucjonistów, kiedy wychodzi im, że ewolucja musiała być "inteligentna".

Nie wyobrażam sobie, że to inteligencja miałaby zaprogramować mi skrzyżowanie drogi oddechowej i pokarmowej..nie, sorry, mogła to być inteligencja, ale chamska i nieudolna, która liczyła na to, że się udławię smakując jakiś zakazany owoc.

Ps. @refren, Ja nie uważam, że to ewentualny ewolucjonizm jest sprzeczny z myśleniem chrześcijańskim, ja to co obserwuję na świecie, uważam za sprzeczne z tym myśleniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ogólnie nie jestem fanem kwejków itp. badziewi, ale ten trafia w samo sedno.

Zbigniew Religa tez jako niewierzący trafi do piekła a 99% więźniów polskich w tym wielu morderców i gwałcicieli więzień jest wierzących i pewnie wielu wyspowiada się przed śmiercią i grzechy im zostaną odkupione. :mrgreen: religia abstrahując od tego czy piekło i niebo istnieje jest całkowicie niesprawiedliwa.

 

A wracjac do tematu to setki milionów, miliardy ludzi modlą się o zdrowie swoje i innych, w ciężkiej chorobie tez większość się modli osobiście lub przez stawiennictwo innych a jakoś uzdrowienia( też często wątpliwe) trafiają się jeden na 100 milionów przy takim procencie to wygrać łatwiej w lotto nic zostać uzdrowionym przez boga czy świętego. A średnia długość życia w różnych krajach jest zwykle odwrotnie proporcjonalna do stopnia religijności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, zgadzam się ale co się dziwić jak to przecież bardzo archaiczny system...

w ogóle ostatnio oglądałem film Exodus, wydarzenia tam przedstawione są skrajnie niesprawiedliwe, widać, że wymyślone przez mściwych ludzi.

nawet sam Mojżesz się wobec nich buntował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, jeszcze raz, co do mutacji korzystnych i różnorodności.

Jeśli mamy dwa ołówki, czerwony i niebieski, to różnią się od siebie, ale to nadal dwa ołówki. Podobnie z komarami odpornymi na pestycydy i nie. Jeśli niebieski ołówek jest trudniej znaleźć, dlatego dłużej się nie zniszczy i przetrwa dłużej niż czerwony, nadal będzie ołówkiem.

 

Natomiast jeśli u ołówka centymetr grafitu lub choćby milimetr zmieni się w tusz, to możemy mówić, że ewoluuje w kierunku długopisu. Jeśli ołówek tylko zmienia kolor, to nie można powiedzieć, że jest na drodze ewolucji w coś innego niż ołówek.

Niebieski i czerwony różnią się, ale to jest różnorodność w zbiorze ołówków, a nie różnorodność przyborów do pisania.

 

I tak jest z mutacjami, są jak zmiany koloru ołówka, nie prowadzą do różnorodności gatunków, nie można w sposób uprawniony twierdzić, że dzięki mutacjom ze wspólnego przodka powstały wszystkie gatunki, ponieważ te zmiany, jakie powodują mutacje, to cechy równorzędne ( mutacje polegają na hamowaniu funkcji jakiegoś genu) - czyli możemy powiedzieć, że mutacje powodują zmienność u jakiejś tam rodziny ptaków gryzipiórków, ale nie możemy powiedzieć, że odpowiadają za zróżnicowanie typu grzybnia, mucha, ptak. I błagam nie mówicie o drobnych zmianach, które się nakładają na siebie. Co się ma niby nakładać, zmiana koloru oczu na kolejną zmianę koloru oczu czy nietrawienie laktozy na półtrawienie laktozy?

 

Tak z definicji gatunku, której precyzyjności nie przeczą sami ewolucjoniści...czyli co w takim układzie? negujesz tę definicję, jako nieprawdziwą? masz jakąś lepszą, precyzyjniejszą? jaką? czy w ogóle postulujesz likwidację pojęcia gatunku?

 

Jeśli weźmiemy kaczki, to mamy ileś gatunków, które się różnią ubarwieniem, długością ułożeniem piór, proporcjami ciała, kolorem oka, miejscem bytowania itp. np. kaczka krzyżówka, cyraneczka, brązówka. Kiedyś zapewne były to podgatunki, które z jakichś powodów przestały się ze sobą rozmnażać. Z kolei te obecne gatunki też mają podgatunki, ale to nadal kaczki. Nowe gatunki to nowe odmiany tego samego. Z tego że jest różnorodność u kaczek i oddzielają się nowe gatunki nie wynika, że za miliard lat z kaczki powstanie zajączek.

 

Istnieje około 800 rodzajów gołębi, owszem, możemy to nazwać różnorodnością, ale będzie to różnorodność tylko wśród gołębi.

 

:shock: jaką inteligentna przyczyną ??? po prostu lepiej przystosowane organizmy , np te z lepiej działajacym okiem miały wieksze szanse na przetrwanie i przekazywanie swoich cech dalej - w ten prosty sposób mutacja korzystna dla przetrwanie była czesciej przekazywana potomstwu. Niekorzystna - rzadziej, az wreszcie zanikała, albo pozostawała w ilosci szczątkowej. Przeciez to oczywista oczywistosć, która przyswaja sie w szkole podstawowej :shock: Gdzie tu jakas niekonsekwencja ?

 

Dzięki bitter, wszystko mi wyjaśniłaś, roześlij krytykom ewolucji tę informację, na pewno wszystko odwołają. Napisz im, że to najoczywistsza oczywistość.

 

A tu o doborze naturalnym i jego "inteligencji"

 

Drugim filarem teorii ewolucji – obok zmienności cech – jest koncepcja doboru naturalnego. Koncepcja ta zakłada, że w przyrodzie przeżywają osobniki najlepiej przystosowane do otaczającego je środowiska, a jako miarę najlepszego przystosowania rozumie się tu wydawanie największej liczby potomstwa. Już sam Darwin uważał, że mutacje, których efekty są na tyle duże, że są widoczne, prawie zawsze są szkodliwe, natomiast osobniki z drobnymi, niewidocznymi gołym okiem, ale „dobrymi” zmianami, po prostu żyją dłużej, co daje im szanse pozostawiania po sobie większej ilości potomstwa. W miarę trwania procesu tej zróżnicowanej przeżywalności dana pozytywna zmiana utrwala się w tak zwanym doborze naturalnym i rozprzestrzenia się na cała populacje, stając się podstawa do ulepszeń kumulujących się w następujących po sobie pokoleniach. Jeżeli jest dość czasu oraz mutacji odpowiednich rodzajów, to na drodze kolejnych „kroczków” mogą powstać niezwykle złożone narządy (lub utrwalić się wzorce zachowań przystosowawczych) bez działania jakiejkolwiek inteligencji – rozumnej siły sprawczej.

 

Pod pojęciem doboru naturalnego Darwin rozumiał kojarzenie się miedzy sobą tej części osobników jakiejś populacji, która lepiej rozmnaża się, a nie – indywidualne dobieranie się w pary osobników charakteryzujących się atrakcyjniejszym dla płci przeciwnej wyglądem lub zachowaniem, co jest określane przez pojecie doboru płciowego.

 

Tak wiec, pojecie zmian korzystnych w znaczeniu darwinowskim przyjmuje za kryterium skuteczność rozrodu. Wywołuje ono dużo zamieszania, gdy bowiem rozpatrujemy je, to okazuje się, że bakterie, mrówki i ludzie maja mniej więcej tyle samo „zalet”, a poza tym w każdej populacji niektóre osobniki wydaja więcej potomstwa, niż inne, nawet jeśli owa populacja nie zmienia się, albo zmierza ku wymarciu. Z punktu widzenia ekologa wiadomo z kolei, że rozrodczość populacji nie zależy głównie od zdolności poszczególnych osobników do wytwarzania gamet, ale jest uwarunkowana zasobnością środowiska w pożywienie, presja drapieżników, oraz utrzymywaniem równowagi biologicznej w całym ekosystemie. Gdyby rozrodczość miała tak podstawowe znacznie, to dlaczego przez tyle lat nie wymarły pingwiny, które składają 1–2 jaja, czy gołębie, a wymarcie bardziej niż im grozi strusiom, które składają do 25 jaj?

 

Darwin nie potrafił wskazać na istnienie choćby jednego tylko mechanizmu doboru naturalnego działającego w przyrodzie, co mogłoby potwierdzić jego koncepcje, ale rozumowanie swoje oparł na analogii z doborem sztucznym, który hodowcy stosują do ulepszania udomowionych odmian oraz ras zwierząt i roślin, zmieniając prawie wszystkie ich pierwotne cechy i uzyskując wspaniałe efekty. Z teoretycznego punktu widzenia analogia ta pozostaje w sprzeczności z istota teorii Darwina, zgodnie z która bezcelowe procesy przyrodnicze mogą zastąpić działanie celowe. Dobór sztuczny polega na świadomie prowadzonej selekcji hodowanych zwierząt w ściśle określonym kierunku, a więc na usuwaniu z populacji określonych „niepożądanych” osobników i na zmianie frekwencji w niej genów pożądanych, czyli zubażaniu genotypów, a nie – na kumulowaniu genów zmutowanych. Dla udomowionych i wyselekcjonowanych przez człowieka ras i odmian zwierząt, czy roślin, charakterystyczne jest z jednej strony, że większość z nich jest niezdolna do przeżycia bez pomocy człowieka, a z drugiej, że te pozornie bardzo zróżnicowane rasy są zdolne do krzyżowania się miedzy sobą i w efekcie tego powracają do form dzikich, sprzed udomowienia. W praktyce okazuje się, że to właśnie dobór naturalny jest siła zachowawcza, zapobiegającą pojawianiu się zbyt zmienionych form. W wyniku doboru sztucznego nie wyhodowano przez całe tysiąclecia żadnego nowego gatunku, ani nie uzyskano najmniejszego sygnału wskazującego, że jest to możliwe. Argument darwinistów, że hodowcy nie mieli dość czasu, by wyhodować cos rzeczywiście nowego byłby rozsądny, gdyby nie fakt, że zakres zmian zachodzących w jakiejś populacji pod wpływem selekcji i doboru sztucznego jest ograniczony genetycznie. Znane powszechnie jest pojecie przerasowienia odnoszące się do zwierząt nazbyt wyselekcjonowanych i tak przez to osłabionych, że staja się niezdolne do przeżycia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren,

jetodik, Hitman na przykład wierzy i uważa, że dążenie do doskonałości to zasada rządząca wszechświatem (w dodatku wrzuca do jednego worka doskonalenie moralne, biologiczne, społeczne i jedne uzasadniają mu pozostałe).

 

Nie. Ewolucja zachodzi przypadkowo ale korzystne mutacje przetrwają i przekażą dalej geny. Podam ci najbardziej łopatologiczny przykład, który nawet ty zrozumiesz. W miejscu X występuje czynnik 'z' a w miejscu Y występuje czynnik 'k'. Po czasie okaże się, że przypadkowo zmutowane geny: w miejscu X okaże się, że przetrwa więcej mutacji odpornych na czynnik 'z' a w miejscu Y przetrwają te odporne na czynnik 'k'. Albo prościej: masz alfabet od A-Z i w danym miejscu okazuje się, że przetrwają literki K,Z i L. No to logiczne, że tam gdzie takie się sprawdzą będzie mniej innych. A to co gorsze odpada a lepsze się sprawdza.

 

A w przypadku moralności to ludzie sami dążą do bycia bardziej moralnymi (piramida potrzeb). Moralność się opłaca bo jednostki wolą żyć tam gdzie nikt ich nie zabije, nie okradnie. to jednostki niemoralne muszą udawać moralne a nie odwrotnie. A więc sami tworzymy pojęcie lepszości i do tego dążymy. A to dlatego, że ci niechcący być lepszymi nie wygrali z tymi, którzy chcą być lepsi. Przeciętny dzisiejszy debil i tak jest mądrzejszy od debila sprzed 100 lat. Bo kultura ewoluowała. Kulturę ewoluujemy my a nas ewoluuje przystosowanie do środowiska - organizmy silniejsze w danym środowisku przetrwają a słabsze albo wyginą albo nie przekażą genów bo są nieatrakcyjne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to nie mamy? uważasz, że za mało mamy na cmentarzach szkieletów ludzi z mukoswiscydozą czy hemofilią ?

 

Aha, to jest domysł..ale to, że hemofilia i albinizm też powstały wyniku mutacji, to już nie jest domysł..ciekawe..

 

Czyli teraz dla odmiany twierdzisz, że jednak się obserwuje jakieś mutacje korzystne...aha.. tylko nie wiem, po co kazałaś podać przykłady korzystnej mutacji, skoro sama ich istnienie uznajesz?

 

Nie zaprzeczam temu, że istnieje coś, nazywane przez fanów ewolucji mutacjami korzystnymi, ale jak pisałam, ta korzyść wynika tylko z tego, że te mutacje niewiele psują i powstają osobniki, które mają szansę na przeżycie i wpasowania się w jakieś środowisko.

 

Naprawdę nie powoływałabym się na hemofilię i albinizm, bo to przykłady na absurd myślenia o ewolucji - najdrobniejsze zmiany w obrębie genów aktywnych u człowieka prowadzą do zaburzeń i nieraz do śmierci. Poza tym widać, że mutacje nie dają nowych cech, tylko rozwalają działanie istniejących już funkcji organizmu, zwykle działanie jakiegoś enzymu, hormonu, barwnika.

 

albinizm - Choroba metaboliczna, której efektem jest niewytwarzanie melaniny.

 

Objawy:

 

brak pigmentu w skórze, włosach, tęczówce oka (char. jasna skóra, przez którą widać naczynka, bardzo jasne, wręcz białe włosy i czerwone oczy).

Choroba nieuleczalna, konieczna ochrona przed promieniowaniem UV (w zatrzymywaniu

postępu albinizmu nabytego stosuje się specjalistyczne maści)

 

hemofilia: Mutacja w chromosomie X powodująca brak lub bardzo niski poziom białkowych czynników

krzepnięcia krwi

 

A tu można obejrzeć inne przykłady wspaniałego mechanizmu ewolucji:

http://marcinek.poznan.pl/upload/node/318_choroby_genetyczne_czlowieka_1_.pdf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najdrobniejsze zmiany w obrębie genów aktywnych u człowieka prowadzą do zaburzeń i nieraz do śmierci

 

I dlatego te mutacje wymierają i te geny nie przetrwają...

 

Poza tym widać, że mutacje nie dają nowych cech, tylko rozwalają działanie istniejących już funkcji organizmu, zwykle działanie jakiegoś enzymu, hormonu, barwnika

 

Dają nowe cechy. Poza tym co ty chcesz żeby w ciągu twojego krótkiego życia powstał organizm z nową cechą? Ewolucja trwa latami.

 

I zapytam po raz kolejny: jaka jest alternatywa dla ewolucji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nauka z natury rzeczy nie może badać tego co znajduje się poza jej zasięgiem.Byt transcendentalny znajduje sie poza zasięgiem naukowych formuł i paradygmatów.Badania naukowe dotyczyć mogą jedynie świata materialnego.

 

Owszem, ale jeśli ten byt transcendentny wpływa na świat materialny, to mamy problem, bo Absolutu nie możemy zbadać, ale nie można za bardzo bez niego wytłumaczyć powstania świata materialnego.

 

Transcendentne się splata z materialnym i pozostawia ślady jak Całun Turyński czy kawałek mięśnia sercowego na hostii i to można badać metodami naukowymi - bo mamy coś materialnego. Poza tym na przykład psychika człowieka nie jest czymś materialnym (chyba że ktoś ją chce sprowadzić do neuropsychologii czy neurobiologii), a jednak ją badamy.

 

Oczywiście świat wokół nas, dostępny nam, można badać a nawet trzeba bez odniesień do transcendencji, żeby badania oddzielić od wstępnych przekonań i interpretacji, ale też możemy go badać dzięki istnieniu stałych praw i wielkości, świat nas "nie oszukuje" i samo to skłania do zastanowienia się nad transcendencją, poza tym wydaje mi się, że jeśli ktoś zakłada istnienie porządku, sensu w świecie, jest nim zafascynowany, to odkrywa rzeczy budujące dla cywilizacji, a jeśli szuka bezsensu i przypadkowości, to niewiele wniesie korzyści dla innych ludzi, a to pierwsze ,to raczej spojrzenie ludzi uznających istnienie Czegoś Więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nauka z natury rzeczy nie może badać tego co znajduje się poza jej zasięgiem.Byt transcendentalny znajduje sie poza zasięgiem naukowych formuł i paradygmatów.Badania naukowe dotyczyć mogą jedynie świata materialnego.

 

Owszem, ale jeśli ten byt transcendentny wpływa na świat materialny, to mamy problem, bo Absolutu nie możemy zbadać, ale nie można za bardzo bez niego wytłumaczyć powstania świata materialnego.

 

Transcendentne się splata z materialnym i pozostawia ślady jak Całun Turyński czy kawałek mięśnia sercowego na hostii i to można badać metodami naukowymi - bo mamy coś materialnego. Poza tym na przykład psychika człowieka nie jest czymś materialnym (chyba że ktoś ją chce sprowadzić do neuropsychologii czy neurobiologii), a jednak ją badamy.

 

Oczywiście świat wokół nas, dostępny nam, można badać a nawet trzeba bez odniesień do transcendencji, żeby badania oddzielić od wstępnych przekonań i interpretacji, ale też możemy go badać dzięki istnieniu stałych praw i wielkości, świat nas "nie oszukuje" i samo to skłania do zastanowienia się nad transcendencją, poza tym wydaje mi się, że jeśli ktoś zakłada istnienie porządku, sensu w świecie, jest nim zafascynowany, to odkrywa rzeczy budujące dla cywilizacji, a jeśli szuka bezsensu i przypadkowości, to niewiele wniesie korzyści dla innych ludzi, a to pierwsze ,to raczej spojrzenie ludzi uznających istnienie Czegoś Więcej.

 

Samo oddzielanie jest z natury rzeczy sztucznym posunięciem,człowiek stanowi z naturą jedność,zatem prawdziwe poznanie co głosi przeciez teoria poznania musi opierac sie zarówno na tym co naukowe jak i transcendentalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×