Skocz do zawartości
Nerwica.com

Schizofrenia - materiały PL


Gość C&S

Rekomendowane odpowiedzi

Zakażenia układu moczowego o wiele częstsze przy nawrocie schizofrenii

 

 

 

U pacjentów doświadczających nawrotu schizofrenii zakażenia układu moczowego (ZUM) są 29-krotnie częstsze niż u zdrowych psychicznie ludzi.

 

Dr Brian J. Miller, psychiatra z Medical College of Georgia, skupił się na 57 pacjentach hospitalizowanych z powodu nawrotu schizofrenii, 40 chorych leczonych ambulatoryjnie oraz 39 zdrowych osobach. Gdy porównywał odsetek ZUM, okazało się, że w pierwszej grupie infekcja dróg moczowych występowała aż u 35% badanych. Dla porównania, ZUM stwierdzono u, odpowiednio, 5 i 3% przedstawicieli pozostałych grup.

 

Na razie nie wiadomo, co pojawia się jako pierwsze: ZUM czy nawrót ostrej schizofrenii. Z jednej strony przez urojenia schizofrenicy mogą mniej pić i nie dbać o higienę, z drugiej jednak Miller zaobserwował, że u jego pacjentów stan psychiczny poprawiał się po podaniu antybiotyków na ZUM.

 

Amerykanin podkreśla, że podobną zależność między zakażeniem a nawrotem objawów zaobserwowano także w przypadku demencji. Okazało się bowiem, że ZUM występują u znacznego odsetka chorych z narastającą agresją czy pogarszającymi się symptomami psychotycznymi.

 

Dzieci matek, które w ciąży przeszły poważną infekcję, np. grypę, o wiele częściej zapadają na schizofrenię. Naukowcy podejrzewają, że zakażenie w jakiś sposób przeprogramowuje układ odpornościowy, przez co jego reakcje stają się ekstremalne - zbyt słabe lub zbyt silne (stąd zwiększona podatność na infekcje i choroby autoimmunologiczne). Jak wylicza Miller, schizofrenicy umierają o 15-20 lat wcześniej niż członkowie populacji generalnej. W ich przypadku ryzyko śmierci z powodu zapalenia płuc wzrasta 8-krotnie, a z powodu wszystkich chorób zakaźnych o ok. 5%.

 

W przypadku większości pacjentów Miller dysponował wyłącznie wynikami ogólnego badania moczu. Przymierza się jednak do badania prospektywnego, w ramach którego wykonywano by posiewy. Psychiatra chce też sprawdzić, czy gdy osobom z epizodem psychotycznym w wywiadzie poda się antybiotyki, zmniejszy to częstotliwość nawrotów. Co istotne, po powtórzeniu studium na większej grupie odnotowano podobną korelację jak w badaniach opisanych w najnowszym numerze Journal of Clinical Psychiatry.

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/schizofrenia-nawrot-zakazenie-ukladu-moczowego-ZUM-Brian-J-Miller,17843

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Senne podobieństwa

 

 

 

Naukowcy odkryli podobieństwa między aktywnością mózgu podczas tzw. świadomego snu (ang. lucid dream, LD), kiedy śniący wie, że śni, i u osób cierpiących na psychozę, np. schizofrenię. Oznacza to, że sen można wykorzystać w terapii chorych.

 

Świadomy sen, zwany też snem jasnym bądź przejrzystym, jest swego rodzaju hybrydą snu i czuwania. Skoro uczestnicy warsztatów Europejskiej Fundacji Nauki potwierdzili występowanie podobieństw, nowe metody leczenia będą bazować na tym, czym zdrowy sen różni się od niestabilnych stanów, typowych dla zaburzeń psychicznych i neurologicznych.

 

Ursula Voss z Uniwersytetu we Frankfurcie wyjaśnia, że podczas snu jawnego mózg znajduje się w stanie dysocjacji. Uniemożliwia ona sprawowanie świadomej kontroli nad procesami poznawczymi, takimi jak logiczne myślenie, lub reakcjami emocjonalnymi. Jak wiadomo, w pewnych chorobach psychicznych pacjenci doświadczają tego samego na jawie.

 

Prowadzący warsztaty Silvio Scarone z Università degli Studi di Milano opowiada, że na niwie psychiatrii zainteresowanie snem stopniowo spadało zarówno w ramach praktyki klinicznej, jak i badań. Skoro jednak świadomy sen i zaburzenia psychiatryczne charakteryzujące się dysocjacją świadomości w czasie czuwania, np. psychozy, depersonalizacja i pseudodrgawki, można ze sobą porównywać, pewnie się to zmieni.

 

Niewykluczone, że występowanie takich zaburzeń stanowi pokłosie ewolucyjnej funkcji snów, które umożliwiały naszym przodkom powtarzanie reakcji na niebezpieczne wydarzenia z realnego życia. Autorem teorii symulacji zagrożenia jest Antti Revonsuo z Turun Yliopisto (University of Turku).

 

Uczestnicy warsztatów zastanawiali się też nad hipotezą, że urojenia paranoidalne czy halucynacje są wynikiem sytuacji, gdy stan dysocjacji związanej z odtwarzaniem jest przenoszony na jawę. Zetknięcie z prawdziwymi zagrożeniami prawdopodobnie aktywuje układ senny, który generuje realistyczne powtórki przerażających zdarzeń (dotyczy to tak percepcji, jak i zachowania). Scarone uważa, że ludzki mózg ewoluował w środowisku najeżonym od niebezpieczeństw. Mechanizm ponownego ćwiczenia podczas snu był więc wyjątkowo użyteczny, a dobór naturalny faworyzował osobniki dobrze pod tym względem wyposażone.

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/swiadomy-sen-psychoza-schizofrenia-aktywnosc-mozgu-podobienstwa-dysocjacja,8120

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życie bez złudzeń

 

 

 

Brytyjsko-niemiecki zespół wykazał, że schizofrenicy są uodpornieni na iluzję wklęsłej twarzy. Polega ona na tym, że pusta w środku maska wygląda jak normalna, czyli wypukła fizjonomia. Dzieje się tak, ponieważ mózg chorych oddziela to, co widzą oczy (dane sensoryczne), od tego, co sam myśli, że widzi. Podobne zjawisko występuje u osób znajdujących się pod wpływem tetrahydrokanabinolu - aktywnego składnika marihuany.

 

Pacjenci ze schizofrenią nie reagują na pewne złudzenia optyczne. W przypadku iluzji wklęsłej twarzy powodem może być zmieniona komunikacja między dwiema częściami mózgu, które odpowiadają za przetwarzanie oddolne (ang. bottom-up processing) i odgórne (top-down processing). Podczas przetwarzania pierwszego rodzaju reprezentacja percepcyjna jest tworzona na podstawie napływających danych, a w drugim przypadku uwzględnia się wcześniejsze doświadczenie czy kontekst, przez co czasem widzimy coś, czego naprawdę nie ma. To dlatego dajemy się oszukać magikom lub figurom niemożliwym. Teraz naukowcy ze Szkoły Medycznej w Hanowerze oraz Instytutu Neuronauk Poznawczych Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego wykazali, że schizofrenicy w dużo mniejszym stopniu niż zdrowi ludzie polegają na przetwarzaniu odgórnym (od ogółu do szczegółu).

 

W eksperymencie wzięło udział 13 pacjentów ze schizofrenią oraz 16 zdrowych osób. Gdy ochotnicy leżeli w skanerze fMRI, pokazywano im zwykłe trójwymiarowe twarze oraz wydrążone maski, które miały wywołać iluzję. Okazało się, że przedstawiciele grupy kontrolnej popełniali błędy i źle kategoryzowali fizjonomie w 99% przypadków, a chorzy ze schizofrenią rutynowo odróżniali od siebie wklęsłe i normalne twarze, myląc się w przypadku masek średnio w 6% przypadków.

 

Analiza obrazu z fMRI unaoczniła, że u zdrowych osób w momencie oglądania wklęsłej maski nasilała się łączność między korą ciemieniową (zaangażowaną w kontrolę odgórną, zwłaszcza w uwagę przestrzenną) oraz boczną korą potyliczną, powiązaną z przetwarzaniem oddolnym danych wzrokowych. U schizofreników nie odnotowano tego typu zmiany. Oznacza to, że u chorych występują trudności dotyczące koordynowania reakcji różnych części mózgu, stąd odporność na część złudzeń optycznych.

 

Jako że ludzie pod wpływem tetrahydrokanabinolu również często nie ulegają iluzji wklęsłej twarzy, dr Jonathan Roiser z UCL przypuszcza, że THC powoduje czasowe rozłączenie płatów ciemieniowego i potylicznego (w przeszłości wspominano nawet o kanabinoidowej koncepcji schizofrenii). Hipotezę tę należy jednak jeszcze potwierdzić.

 

[videoyoutube=0QgoX78q-0Y][/videoyoutube]

 

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/iluzja-wkleslej-twarzy-schizofrenia-przetwarzanie-odgorne-oddolne,7223

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ćwiczenia pomagają zwalczyć poznawcze objawy schizofrenii

 

 

 

Ćwiczenia aerobowe znacząco poprawiają działanie mózgu osób chorych na schizofrenię.

 

Joseph Firth z Uniwersytetu w Manchesterze przyjrzał się danym z 10 niezależnych testów klinicznych, które w sumie objęły 385 pacjentów ze schizofrenią. Okazało się, że po ok. 12 tygodniach treningu aerobowego znacząco poprawia się działanie mózgu.

 

Wyniki analizy Firtha, dr. Brendona Stubbsa i prof. Alison Yung ukazały się w Schizophrenia Bulletin.

 

W ostrej fazie schizofrenii występują omamy i urojenia, które zazwyczaj znikają pod wpływem leków. Większość pacjentów zmaga się jednak, niestety, z uporczywymi deficytami poznawczymi, w tym z problemami pamięciowymi, upośledzonym przetwarzaniem informacji i zaburzeniami koncentracji.

 

Analizy specjalistów z Manchesteru wykazały, że u pacjentów, u których oprócz leków stosuje się także program ćwiczeń aerobowych, np. na bieżni albo rowerze stacjonarnym, funkcjonowanie mózgu poprawia się bardziej niż u osób poddawanych wyłącznie leczeniu farmakologicznemu.

 

Stosowanie ćwiczeń od najwcześniejszych etapów choroby może ograniczyć prawdopodobieństwo długotrwałej niesprawności i ułatwić odzyskanie pełnej formy - podkreśla Firth.

 

Największą poprawę pod wpływem ćwiczeń stwierdzono w przypadku zdolności rozumienia sytuacji społecznych, zakresu uwagi i pamięci roboczej.

 

Badania wskazywały także, że programy z większą ilością ćwiczeń i takie, które najlepiej poprawiały sprawność, najsilniej wpływały na funkcjonowanie poznawcze.

 

Firth podkreśla, że deficyty poznawcze utrudniają działanie w sytuacjach społecznych czy w pracy. Ponieważ leki ich nie eliminują, szukamy nowych metod leczenia tych aspektów choroby. Pojawia się coraz więcej wskazówek, że rozwiązaniem mogą być ćwiczenia fizyczne.

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/schizofrenia-funkcjonowanie-poznawcze-trening-aerobowy-Joseph-Firth,25033

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Symulowanie efektów schizofrenii w zdrowym mózgu

 

 

 

Aby lepiej zrozumieć schizofrenię, John Kerns z University of Missouri-Columbia wywołał u zdrowych osób jeden z objawów tej choroby: niemożność jasnego wysławiania się i jednoznacznego odpowiadania na pytania. Podczas mówienia u wolontariuszy wpływano na funkcjonowanie pamięci krótkotrwałej (operacyjnej). W ten sposób symulowano deficyty występujące u osób chorych na schizofrenię.

 

Okazało się, że dezorganizacja mowy była wynikiem znacznego obciążenia pamięci krótkotrwałej. Była ona tym większa, w im większym stopniu wykorzystywano nie tylko pamięć, ale i pojemność innych procesów poznawczych. Podobne wyniki Kerns uzyskał podczas badania chorych i zdrowych osób.

 

W przypadku chorych ustalono jedynie korelację, a nie związek przyczynowo-skutkowy, ponieważ nie manipulowano ani zdolnościami w zakresie pamięci operacyjnej, ani nasileniem objawów psychozy.

 

W eksperymencie psychologa klinicznego wzięło udział 82 zdrowych badanych. W czasie wykonywania zadań związanych z mową, Kerns zmieniał "obciążenie" mózgu. Kiedy wolontariusze mówili, przez słuchawki odtwarzano im ciągi liter. Innym razem dwukrotnie widzieli to samo zdjęcie i mieli o nim opowiedzieć dwie zupełnie różne historie. Sesje były nagrywane, a następnie zespół Kernsa oceniał na skali punktowej stopień zaburzenia mowy.

 

Psycholodzy sprawdzali, czy na zaburzenie mowy wpływa jakiś konkretny rodzaj zadania, czy chodzi raczej o samo przeciążenie (przekroczenie pojemności) pamięci operacyjnej. Okazało się, że prawdziwa jest druga z wymienionych hipotez (Psychological Medicine).

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/schizofrenia-pamiec-operacyjna-krotkotrwala-John-Kerns-symulowanie-pojemnosc,3031

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkryto pierwszy gen leworęczności

 

 

 

Naukowcy z Uniwersytetu w Oksfordzie odkryli pierwszy gen, który zwiększa prawdopodobieństwo leworęczności. Zespół uznaje także, że ten sam gen nieznacznie zwiększa ryzyko schizofrenii, choroby uznawanej za skutek nietypowej organizacji mózgu.

 

LRRTM1 odgrywa kluczową rolę w zarządzaniu procesem, które obszary mózgu staną się odpowiedzialne za poszczególne funkcje, takie jak mowa czy emocje (Molecular Psychiatry).

 

U ludzi praworęcznych funkcje językowe realizuje lewa półkula, a emocjonalne prawa. U osób leworęcznych często bywa na odwrót. Anglicy uważają, że jest to skutek działania genu LRRTM1.

 

Dr Clyde Francks z oksfordzkiego Wellcome Trust Centre for Human Genetics uważa, że badania jego zespołu ułatwią zrozumienie rozwoju asymetrii funkcjonalnej mózgu.

 

Asymetria to fundamentalna cecha ludzkiego mózgu, której zakłócenie jest przyczyną wielu chorób psychicznych. Wg Francksa, osoby leworęczne nie powinny być zaniepokojone związkami ręczności z psychozami. Istnieje wiele czynników, które zwiększają indywidualne prawdopodobieństwo wystąpienia schizofrenii, a u przytłaczającej większości leworęcznych problem ten nigdy nie wystąpi. Na razie nie wiadomo, jaką dokładnie rolę spełnia gen LRRTM1.

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/leworecznosc-asymetria-funkcjonalna-mozg-LRRTM1-gen-schizofrenia-dr-Clyde-Francks,3092

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wykrywanie schizofrenii w nabłonku węchowym

 

 

 

Dotąd biomarkery schizofrenii można było wykryć w mózgach pacjentów dopiero podczas autopsji. Stawiając diagnozę, lekarze polegali więc na testach psychologicznych oraz wywiadach. Ponieważ izraelsko-amerykański zespół stwierdził ostatnio, że w neuronach węchowych schizofreników występuje podwyższony poziom mikroRNA-382, specjaliści sądzą, że uda się przyspieszyć moment wykrycia choroby i wdrożenia terapii.

 

Na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa pobrano neurony węchowe osób ze stwierdzoną schizofrenią i ludzi zdrowych. Później próbki zbadano w laboratorium doktora Noama Shomrona z Uniwersytetu w Tel Awiwie.

 

Izraelczycy skupili się na mikroRNA - jednoniciowych cząsteczkach RNA regulujących ekspresję genów. Okazało się, że w porównaniu do grupy kontrolnej, u chorych występował podwyższony poziom mikroRNA-382.

 

Naukowcy zauważyli, że poziom mikroRNA-382 był podwyższony w hodowanych komórkach węchowych schizofreników oraz w neuronach nabłonka węchowego, zgromadzonych dzięki laserowemu pozyskiwaniu mikroskrawków (LCM).

 

Jak tłumaczy Shomron, prace zaczęły się od zawężenia mikroRNA do zestawu o odmiennej ekspresji. Później u schizofreników wykryto większe stężenie mikroRNA-382. Dalsze badania wykazały, że kontroluje ono geny związane z neurogenezą. FGFR1 i SPRY4 wpływają na szlak sygnałowy czynnika wzrostu fibroblastów (FGF), co sugeruje, na jakiej drodze dochodzi do zaburzenia rozwoju mózgu.

 

Ponieważ próbki pobiera się ambulatoryjnie w znieczuleniu miejscowym, a profil mikroRNA jest gotowy już po paru godzinach, metodę można łatwo przekształcić w stosunkowo prosty i dokładny test diagnostyczny.

 

Dr Shomron zaznacza, że trzeba jeszcze sprawdzić, czy poziom mikroRNA-382 wzrasta, nim symptomy choroby staną się widoczne, czy najpierw rozwija pełnoobjawowa schizofrenia.

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/neurony-wechowe-schizofrenia-mikroRNA-382-test-diagnostyczny-Noam-Shomron,18002

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od toksoplazmozy do schizofrenii

 

 

Pierwotniak Toxoplasma gondii to pasożyt wewnątrzkomórkowy. Badacze z Uniwersytetu w Leeds odkryli, w jaki sposób zakażenie może prowadzić do schizofrenii lub afektywnych zaburzeń dwubiegunowych.

 

Brytyjczycy uważają, że pasożyt oddziałuje na produkcję dopaminy. Toksoplazmoza zmienia niektóre wiadomości chemiczne w mózgu, a one z kolei mogą w znaczący sposób wpływać na zachowanie. Badania wykazały, że istnieje bezpośredni związek statystyczny między przypadkami schizofrenii a zakażeniami Toxoplasma gondii. Nasze studium stanowi pierwszą próbę odkrycia, czemu się tak dzieje – wyjaśnia dr Glenn McConkey.

 

Pasożyt tworzy w tkankach mózgu cystę, wytwarzającą enzym zwany hydroksylazą tyroksynową. Jest on potrzebny do uzyskiwania dopaminy. Dopamina, będąca z chemicznego punktu widzenia aminą katecholową, odgrywa ważną rolę w regulacji nastroju, motywacji, snu, a także towarzyskości. Nadmierne przekaźnictwo dopaminergiczne jest uznawane za jedną z przyczyn schizofrenii, dlatego działanie obecnie stosowanych leków opiera się na blokowaniu receptorów dopaminy.

 

McConkey powątpiewa, że jego zespołowi udało się odkryć główną przyczynę schizofrenii, którą zdecydowanie należy uznać za chorobę o złożonej etiologii. Z drugiej jednak strony zakażenie pierwotniakiem jest częste, a wiele osób przechodzi je bezobjawowo. Dodatkowo zdolność pasożyta do wytwarzania dopaminy wskazuje na potencjalny związek z innymi schorzeniami neurologicznymi, takimi jak parkinsonizm, zespół Tourette'a czy zespół zaburzeń koncentracji uwagi bez nadpobudliwości psychoruchowej (ADD).

 

Do zakażenia dochodzi w wyniku zjedzenia surowego lub niedogotowanego mięsa, a także poprzez spożycie pokarmu/wody z oocystami. Wyróżnia się kilka postaci klinicznych toksoplazmozy.

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/toksoplazmoza-schizofrenia-dopamina-cysta-Toxoplasma-gondii-hydroksylaza-tyroksynowa,7026

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schizofrenia to grupa 8 chorób

 

 

 

Najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu Jerzego Waszyngtona w St. Louis pokazują, że schizofrenia to nie jedna, ale 8 odrębnych genetycznie chorób z własnymi zestawami objawów.

 

Dziedziczenie stanowi aż 80% ryzyka schizofrenii, ale dotąd specjalistom trudno było wskazać odpowiadające za to geny.

 

Geny nie działają w pojedynkę. Funkcjonują wspólnie, podobnie jak orkiestra. By zrozumieć, jak pracują, nie wystarczy wiedzieć, kto wchodzi w skład zespołu, trzeba też znać interakcje - podkreśla dr C. Robert Cloninger.

 

Amerykanie analizowali blisko 700 tys. polimorfizmów pojedynczego nukleotydu (ang. single nucleotide polymorphism, SNP). Porównywali SNP 4200 schizofreników i 3800 przedstawicieli grupy kontrolnej. Dzięki temu ustalili, jak poszczególne warianty genetyczne oddziałują na siebie, prowadząc do choroby.

 

W przypadku urojeń naukowcy dopasowali do objawów grupę cech genetycznych, których interakcja pozwoliła przewidywać schizofrenię z 95% pewnością. W innej grupie zauważono, że zdezorganizowana mowa i zachowanie wiążą się z zestawem wariantów genetycznych niosących za sobą 100% ryzyko choroby.

 

Po dziesięcioleciu frustracji w dziedzinie genetyki psychiatrycznej zidentyfikowaliśmy sposób, w jaki geny oddziałują na siebie; jak orkiestra działa harmonijnie, zapewniając zdrowie albo ulega zaburzeniu, skutkując unikatowymi klasami schizofrenii.

 

O ile poszczególne geny jedynie słabo i niekonsekwentnie wiążą się ze schizofrenią, o tyle grupy wchodzących w interakcje klastrów genów tworzą już wysokie i konsekwentne ryzyko choroby rzędu 70-100%. W sumie badacze zidentyfikowali 42 klastry, które znacząco podwyższają ryzyko choroby.

 

Kiedy zespół stworzył profile, czyli pogrupował pacjentów w oparciu o rodzaj i nasilenie objawów (różne rodzaje urojeń, brak inicjatywy, problemy ze zorganizowaniem myśli i odłączenie afektu od myśli), okazało się, że istnieje 8 odrębnych genetycznie typów choroby.

 

Ustalenia udało się odtworzyć (zreplikować) podczas analizy 2 baz danych DNA.

 

Wg Amerykanów, identyfikując warianty genetyczne i przypisując je do objawów konkretnych pacjentów, wkrótce będzie można dopasować metodę leczenia do szlaku powodującego obserwowane problemy.

 

Cloninger uważa, że identyczne podejście pozwoli zrozumieć, jak geny współdziałają w innych powszechnych i złożonych chorobach, np. nadciśnieniu czy cukrzycy.

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/schizofrenia-polimorfizm-pojedynczego-nukleotydu-SNP-geny-klastry-typ-objawy-urojenia-C-Robert-Cloninger,21023

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewolucja "lubi" schizofrenię

 

 

Naukowcy, którzy zbadali geny odpowiedzialne za schizofrenię, doszli do zaskakujących wniosków. Ich zdaniem, są one preferowane w toku ewolucji, co oznacza, iż z jakiegoś powodu ich obecność jest korzystna dla właściciela.

 

Steve Dorus, genetyk ewolucyjny z brytyjskiego University of Bath wyjaśnia, że mamy tu do czynienia z paradoksem. Z jednej bowiem strony osoby cierpiące na schizofrenię mniej chętnie nawiązują kontakty seksualne, a z drugiej, odsetek osób chorych wciąż utrzymuje się na tym samym poziomie.

 

Dorus jest współautorem artykułu na temat ewolucji genów wiązanych ze schizofrenią. Po przeanalizowaniu DNA z różnych populacji na całym świecie oraz genomu naczelnych i sprawdzeniu historycznych zmian w genomie, prowadzących aż do wspólnego przodka człowieka i małp, okazało się, że badane geny są poddawane pozytywnej selekcji w toku ewolucji. Na przestrzeni tysiącleci pozostały niemal niezmienione.

 

Występowanie schizofrenii wiązane jest z wariacjami w wielu genach.

 

Na potrzeby swoich badań uczeni skupili się na 76 odmianach genów silnie związanych z chorobą. Akademików bardzo zaskoczył fakt, że pozytywną selekcję przechodziły też te geny, które były najmocniej związane z występowaniem schizofrenii, jak na przykład DISC1.

Uczeni nie wiedzą, dlaczego geny schizofrenii nie zanikają w toku ewolucji.

 

Istnieje sporo teorii dotyczących faktu, że choroba ta charakteryzuje się wyjątkowo dużą odpornością na zmiany ewolucyjne. Jedna z nich mówi, że jest ona pewnym rodzajem „zaburzeń języka”, ceną, którą ludzie płacą za rozwój mowy i kreatywności. Można myśleć o schizofrenii jako o cenie, którą chorzy płacą za zdolności poznawcze i językowe gatunku ludzkiego. U chorych występuje zbyt wiele wariacji. Osobno mogą one mieć pozytywny wpływ, jednak gdy są razem – szkodzą – mówi Dorus.

 

Uczeni chcą się teraz skupić na 28 genach, które są w grupie ewolucyjnie najbardziej preferowanych. Mają nadzieję, że ich zbadanie przyczyni się do opracowania metod leczenia schizofrenii.

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/schizofrenia-ewolucja-geny,3341

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muzykoterapia dla schizofreników

 

 

Muzykoterapia pomaga zniwelować charakterystyczne dla schizofrenii objawy depresji, lęku i emocjonalnego wycofania. W przeprowadzonym w 4 szpitalach małym badaniu naukowcy z Londyńskiego College\'u odkryli, że zachęcanie pacjentów do wyrażania samych siebie przez muzyką łagodziło ich symptomy chorobowe.

 

Wiedzieliśmy już od jakiegoś czasu, że leczenie psychologiczne może pomóc osobom ze schizofrenią, ale wcześniej wypróbowywano je tylko w okresach remisji. Nasze studium wykazało, że muzykoterapia stanowi skuteczną metodę pracy także podczas nawrotów — powiedział dr Mike Crawford, autor tekstu opublikowanego na łamach British Journal of Psychiatry.

 

Farmakoterapia schizofrenii koncentruje się na eliminowaniu objawów, ale leki mogą wywoływać skutki uboczne, takie jak tycie, zwiększone ryzyko cukrzycy i dysfunkcji seksualnych.

 

Pacjenci w omawianym studium byli leczeni standardowo albo do tego standardu dodawano jeszcze muzykoterapię, składającą się z 12 sesji. Zachęcano ich do wyrażania siebie przy użyciu różnych instrumentów.

 

Okazało się, że większą poprawę odnotowano w grupie biorącej udział w muzykoterapii (chociaż badaczom nie udało się całkowicie wyeliminować lub kontrolować innych czynników, np. nasilenia choroby, a całe zagadnienie wymaga dalszych testów na większej próbie).

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/muzykoterapia-schizofrenia-dr-Mike-Crawford,1042

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieprawidłowości wzrostu mózgu a schizofrenia

 

 

Mutacja genetyczna, która zmienia budowę mózgu u części osób ze schizofrenią, może pomóc wyjaśnić, dlaczego choroba często rozpoczyna się w okresie dojrzewania.

 

Hugh Gurling z University College London badał pacjentów ze schizofrenią pod kątem mutacji w genie PCM1 (pericentriolar material 1). Osoby z mutacjami miały znacznie mniej istoty szarej w korze okołooczodołowej (Archives of General Psychiatry). Po raz pierwszy ktoś był w stanie wyodrębnić genetyczne podtypy schizofrenii i pokazać związane z tym zmiany w objętości i budowie mózgu — stwierdza Gurling.

 

Gen PCM1 odgrywa pewną rolę w podziale komórek, szczególnie nasilonym w mózgu w okresie dojrzewania. Nieprawidłowa aktywność PCM1 może przerwać podział, zmniejszając objętość kory okołooczodołowej. Pewien typ objawów charakterystycznych dla schizofrenii — nieprawidłowa ocena sytuacji, niewłaściwe zachowanie społeczne oraz brak dbałości o higienę osobistą — ma związek z tym właśnie obszarem mózgu — wyjaśnia Gurling.

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/gen-PCM1-mutacje-schizofrenia-dojrzewanie-Hugh-Gurling-istota-szara-kora-okolooczodolowa,470

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schizofrenia wpływa na rozumienie mowy

 

 

Osoby chore na schizofrenię nie potrafią tak dobrze jak ludzie zdrowi wyłapywać fałszywych tonów w muzyce oraz nie dostrzegają dźwięków istotnych dla zrozumienia mowy.

 

Dysponując wiadomościami na ten temat, naukowcy mają nadzieję opracować nowe leki i metody prowadzenia terapii.

 

Wykazaliśmy, że chorzy nie doświadczają świata w normalny sposób. Nie umieją odczytywać wskazówek społecznych ani wyrazu twarzy. Nie potrafią określić na podstawie tonu głosu, jakich emocji doświadcza dana osoba — tłumaczy dr Daniel Javitt z New York University School of Medicine w Orangeburgu. To ważne spostrzeżenie, ponieważ wcześniej uważano, że schizofrenik prawidłowo widzi świat, ale nieprawidłowo przetwarza informacje.

 

Naukowcy zbadali 19 chorych na schizofrenię i 19 podobnych, ale zdrowych osób. Uczestników eksperymentu poproszono o rozwiązanie kwizów. W tym czasie za pomocą rezonansu magnetycznego obserwowano działanie ich mózgu. Pomiędzy tymi dwoma grupami uwidoczniły się znaczne różnice.

 

Nie mogą wykorzystywać tonacji, ponieważ nie słyszą jej zmian. Nie tylko nie umieją określić emocji, ale także tego, czy dana kwestia była pytaniem, czy stwierdzeniem. W raporcie wykazaliśmy, że te nieprawidłowości czuciowe są związane z określonymi strukturami w mózgu, a mianowicie z połączeniami między pniem mózgu a korą słuchową. To wszystko wyjaśniałoby problemy z kontaktami społecznymi, które ujawniają się u pacjentów schizofrenicznych na długo przed początkiem choroby (American Journal of Psychiatry).

 

Gdybyśmy mogli wykryć to odpowiednio wcześnie i rozpocząć leczenie oraz ćwiczenie umiejętności pacjentów, bylibyśmy w stanie zachować i odnowić ich zdolności. Mimo że schizofrenię diagnozuje się najczęściej pod koniec okresu dojrzewania lub u młodych dorosłych, zapiski ze szkół świadczą o dużo wcześniejszym występowaniu problemów wynikających z niedostatecznych umiejętności społecznych.

 

Naukowcy posłużyli się całą baterią testów behawioralnych. Jeden z nich polegał na podawaniu wolontariuszom znanego dźwięku, w którym następnie zmieniano nutę. Zadanie badanego polegało na stwierdzeniu, czy zaszła jakaś zmiana, czy nie. W drugim teście ludziom odtwarzano nagrania aktorów, którzy głosem oddawali różne emocje. Wykazaliśmy, że osoby, których zdolności muzyczne były najgorsze, wypadły również najgorzej w teście odczytywania emocji.

 

Javitt chce sprawdzić, czy zawodowi muzycy są zabezpieczeni przed zachorowaniem na schizofrenię i czy trenowanie czyichś zdolności muzycznych może dawać efekt ochronny. W przyszłości warto też byłoby zbadać, jak schizofrenia przejawia się u ludzi mówiących językami, w których intonacja odgrywa bardzo ważną rolę, np. u Chińczyków czy Wietnamczyków.

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/schizofrenia-umiejetnosci-spoleczne-dojrzewanie-pien-mozgu-kora-sluchowa-polaczenie-dr-Daniel-Javitt-tonacja-pytanie-stwierdzenie-muzyka-intonacja,1977

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schizofrenia - ewolucyjny wypadek przy pracy?

 

 

Zmiany w metabolizmie mózgu związane z przebiegiem ewolucji najprawdopodobniej zbliżyły ten organ do granic możliwości jego rozwoju - donoszą naukowcy. Ich zdaniem, odkrycie potwierdza hipotezę, zgodnie z którą schizofrenia jest "efektem ubocznym" gwałtownej ewolucji centralnego układu nerwowego u ludzi.

 

Badania przeprowadziła grupa ekspertów z uczelni w Cambridge, Lipsku i Szanghaju. Ich zadaniem było porównanie metabolizmu mózgów ludzi zdrowych oraz chorych na schizofrenię z aktywnością tego organu u makaków, jednego z gatunków małp wąskonosych. Aby to osiągnąć, analizowano aktywność genów związanych z pracą układu nerwowego oraz stężenie wielu metabolitów wytwarzanych i zużywanych w mózgu. Jak tłumaczy kierujący zespołem dr Philipp Khaitovich z Instytutu Maksa Plancka w Lipsku, celem badań było zidentyfikowanie molekularnych mechanizmów związanych z ewolucją ludzkich zdolności poznawczych dzięki wykorzystaniu danych biologicznych z dwóch źródeł: ewolucyjnego oraz medycznego.

 

Wielu naukowców już wcześniej sugerowało, że niektóre choroby neurologiczne są komplikacją powstałą w wyniku gwałtownego wzrostu aktywności oraz rozmiaru ludzkiego mózgu w porównaniu do naszych ewolucyjnych przodków. Dzięki przeprowadzonym eksperymentom teoria ta uzyskała silne poparcie w postaci danych doświadczalnych.

 

Zespół dr Khaitovicha wykazał, że wiele zmian zaobserwowanych w mózgach osób chorych na schizofrenię jest bardzo podobnych do tych, które towarzyszyły ewolucji mózgu małpiego i wytworzeniu jego ludzkiego odpowiednika. W przypadku choroby te same zmiany, związane głównie z procesami energetycznymi w komórkach, najprawdopodobniej "zaszły za daleko", prowadząc do upośledzenia funkcji układu nerwowego. Wiele wskazuje więc na to, że przyczyną schizofrenii jest brak możliwości adaptacji mózgu do gwałtownego wzrostu tempa przemian metabolicznych. Może to także oznaczać, że ludzki mózg musiałby przejść głęboką przebudowę zanim stałby się możliwy ewolucyjny "skok" na miarę tego związanego z wytworzeniem centralnego układu nerwowego człowieka.

 

Autorzy odkrycia twierdzą, że umożliwia ono przeprowadzenie kolejnych badań związanych z ludzkim mózgiem. Jak tłumaczy dr Khaitovich, nasze mózgi wyjątkowe w porownaniu do wszystkich innych gatunków ze względu na ich niesamowite zapotrzebowanie energetyczne. Dodaje: Jeśli będziemy umieli wyjaśnić, w jaki sposób są w stanie wytrzymać to oszałamiające tempo metabolizmu, będziemy mieli znacznie większe szanse na zrozumienie pracy ludzkiego mózgu oraz powodów, dla których czasami ten system zawodzi.

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/schizofrenia-ewolucja-mozg-uklad-nerwowy-makak,5393

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Awatar uwalnia schizofreników od omamów słuchowych

 

 

Terapia awatarami pomaga chorym ze schizofrenią ograniczyć częstość występowania i nasilenie omamów głosowych. Naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (UCL) utrzymują, że taka forma leczenia jest skuteczniejsza od podejścia farmakologicznego.

 

W pilotażowym studium uwzględniono 16 chorych. Po siedmiu półgodzinnych sesjach u wszystkich nastąpiła poprawa. U trzech osób, które zmagały się z głosami od, odpowiednio, 16, 13 i 3,5 roku, omamy zniknęły całkowicie. Awatary nie odnoszą się bezpośrednio do omamów, a mimo to zwiększają ogólną skuteczność terapii.

 

Chory sam tworzy awatar, wybierając twarz i głos bytu, który do nich przemawia. Później system synchronizuje ruchy warg postaci z mową psychiatry, dzięki czemu specjalista może interweniować w czasie rzeczywistym. Psychiatra zachęca pacjentów, żeby przeciwstawiali się głosom i stopniowo uczy ich przejmowania kontroli nad omamami.

 

Choć pacjenci przestają z awatarem jak z prawdziwym człowiekiem - w końcu sami go stworzyli - wiedzą, że on ich nie skrzywdzi (w odróżnieniu od głosów, które grożą śmiercią lub urazem samym chorym i/lub ich rodzinom). W rezultacie nabywają pewności siebie i odwagi, by skonfrontować się zarówno z awatarem, jak i prześladowcą [z własnej głowy] - wyjaśnia twórca terapii prof. Julian Leff. Nagrywaliśmy sesje na MP3, dlatego pacjenci mieli terapeutę w zasięgu ręki za każdym razem, gdy głosy próbowały nimi zawładnąć. Odkryliśmy, że dzięki takiej metodzie ludziom łatwiej było stwierdzić, że głosy są tworami ich własnych umysłów, co z kolei wzmacniało kontrolę nad omamami.

 

W lipcu rozpocznie się rekrutacja ochotników do badań na szerszą skalę. Obecnie trwają szkolenia terapeutów i pozostałych członków zespołu. Z pierwszymi wynikami studium będzie się można prawdopodobnie zapoznać pod koniec 2015 r.

 

Psychiatrzy z UCL zachwycają się prostotą i tempem działania terapii awatarowej. Ponieważ nie jest ona związana z żadnym nowym lekiem, można ją testować bezpośrednio na pacjentach. Jeśli wyniki prób okażą się zachęcające, sądzimy, że byłoby warto sprawdzić, jak podstawowa strategia sprawdzi się przy innych zaburzeniach psychicznych - podsumowuje Ted Bianco z Wellcome Trust.

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/omamy-awatar-schizofrenia-terapia-Julian-Leff,18183

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gen odziedziczony po matce powoduje, że córki chorują na schizofrenię

 

 

Rozwijający się płód dziedziczy po jednej kopii genu HLA-B od każdego z rodziców. Należy on do rodziny genów, które pomagają układowi odpornościowemu odróżniać własne białka organizmu od białek wytwarzanych przez wirusy oraz bakterie.

 

Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles analizowali DNA 274 rodzin, które miały łącznie 484 dzieci ze zdiagnozowaną schizofrenią lub podobnymi zaburzeniami psychicznymi.

 

Okazało się, że córki, których geny HLA-B bardzo przypominały geny matek, z większym o 70% prawdopodobieństwem niż inne dzieci zapadały na schizofrenię. Badacze uważają, że gdyby się udało wyeliminować czynnik ryzyka, można by zapobiec do 12% przypadków schizofrenii u córek. Nie wiadomo, czy jeśli geny chłopców przypominają geny któregoś z rodziców, chorują także synowie.

 

Wyniki studium ukazały się w październikowym wydaniu American Journal of Human Genetics.

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/geny-HLA-B-uklad-odpornosciowy-schizofrenia-matki-corki,822

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schizofreniczny komputer

 

 

 

Naukowcy z University of Texas oraz Yale University stworzyli komputer cierpiący na schizofrenię, który pozwala badać kolejne zagadki tej choroby. Początkowo planowali oni użycie programu DISCERN do potwierdzenia teorii na temat schozofrenii, zamiast tego wpadli na nową hipotezę dotyczącą choroby.

 

DISCERN to program, który powstał do przetwarzania i opowiadania krótkich historii. Najpierw do komputera wgrywa się prostą historię, a program próbuje ją zrozumieć i opowiedzieć własnymi słowami. Każda historia, z którą ma do czynienia maszyna, jest poddawana działaniu licznych modułów symulujących połączenia neuronów w mózgu. Na przykład w module pamięci semantycznej znajdują się mechanizmy przetwarzające zdania i historię. System uczy się znaczenia słów sprawdzając, w jakim zostały użyte kontekście. Z kolei w module pamięci roboczej identyfikuje różne części opowieści, stara się je zawrzeć w swoim opowiadaniu. DISCERN ma w założeniu działać jako procesor przetwarzający zarówno słowa jak i emocje.

 

Osoby ze schizofrenią często mylą zasłyszane historie. Mylą kto jest sprawcą, kto ofiarą, przetwarzają opowiadania w bardzo dziwaczne historie, które stają się ich własnymi przeżyciami, stawiają siebie w centrum najbardziej fantastycznych wydarzeń. W innym typie schizofrenii mylą poszczególne opowiadania łącząc je w jedno. Komunikacja z pacjentem, to co on mówi, jest bardzo ważnym narzędziem dla lekarzy zajmujących się schizofrenią.

 

Dlatego też Uli Grasemann z University of Texas oraz Ralph Hoffman, psychiatra z Yale University, postanowili wykorzystać DISCERN do sprawdzenia teorii mówiącej, że schizofrenia jest spowodowana brakiem komunikacji pomiędzy różnymi obszarami w mózgu odpowiedzialnymi za pamięć roboczą. By sprawdzić tę teorię programowi DISCERN mocno ograniczono komunikację z modułem odpowiedzialnym za generowanie opowieści. Nic to jednak nie dało. Uczeni próbowali zatem „uszkodzić" DISCERNA na najróżniejsze sposoby tak, by sprawdzić siedem różnych hipotez dotyczących schizofrenii. Jednak podczas żadnej z prób DISCERN nie stworzył historii podobnej do tych, jaki tworzą cierpiący na schizofrenię.

 

Grasemann postanowił zatem poddać generator historii DISCERNA dłuższemu treningowi w nadziei, że w programie pojawi się nieznane dotychczas zachowanie, które zostanie wykorzystane podczas kolejnych eksperymentów. Ponadto trenował program tak, by przywiązywał on większą wagę do tego, czego się dowie.

 

Następnie DISCERN zapoznano z opowiadaniem o terroryście imieniem Tony, który podłożył bombę w ratuszu miejskim. DISCERN opowiedział historię w pierwszej osobie. Program opowiadał też w pierwszej osobie o przestępczym bossie Vito czy przekazywał jego tożsamość innym osobom. Jednak gdy Grasemann rozszerzył trening na dekoder pamięci systemu, program zaczął zachowywać się zupełnie inaczej. Zaczął gubić wątki opowieści, mieszać je ze sobą. Gresmann zmieniał ten sam parametr w różnych miejscach pamięci, uzyskując zarówno iluzje jak i nieuporządkowaną mowę typową dla schizofrenii.

 

Naukowcy szybko spostrzegli, że znaleźli coś ważnego. Hoffman sformułował hipotezę o przeuczeniu się. Według niej w okresie intensywnej nauki mózg może przywiązywać zbyt dużą uwagę do nowych rzeczy, co wywołuje iluzje i nieuporządkowaną mowę.

 

Hipoteza ta jest podobna do dobrze znanej teorii mówiącej o tym, iż zwiększone przekazywanie dopaminy ma wpływ na powstanie schizofrenii. W niektórych obszarach mózgu dopamina ogrywa ważną rolę w nadawaniu informacjom odpowiedniej wagi. Jeśli obszary te stają się nadaktywne, człowiek może mieć poczucie, że wszystko ma jakieś istotne znaczenie, które nie do końca rozumie. Teoria mówi, że tworzenie iluzji może wówczas być strategią pozwalającą na poradzenie sobie z tymi tajemniczymi informacjami.

 

To nie jest tak, że pamiętasz różne rzeczy lepiej. Pamiętasz rzeczy, które nie są ze sobą związane. Tworzysz niewłaściwe związki pomiędzy nimi - wyjaśnia neurolog Alexander Arguello z Princeton University.

 

DISCERN jest pierwszym modelem komputerowym, za pomocą którego można było przyjrzeć się językowi i narracjom występującym w schizofrenii.

 

 

źródło:

http://kopalniawiedzy.pl/DISCERN-schozofrenia-komputer,13223

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schizofrenia – choroba „demokratyczna”

 

 

Dr Kasper Czech z Zakładu Psychologii Klinicznej i Sądowej w Instytucie Psychologii UŚ zajmuje się badaniem schizofrenii

 

Mimo że badania nad schizofrenią jako chorobą mają już swój okazały dorobek, to wciąż jest ona okryta aurą nieporozumień i przesądów. Tym bardziej istotne jest zatem, by oprócz pogłębiania prac nad leczeniem tego schorzenia propagować wiedzę o nim. Problemem schizofrenii zajmuje się dr Kasper Czech, podejmujący pionierskie w skali Polski wysiłki na rzecz wykorzystania w jej leczeniu terapii neurofeedback.

 

– Naukowe badania nad schizofrenią prowadzone są od ponad stu lat. Narzędzia powstałe w ostatnich trzech dekadach, którymi dysponuje psychiatria i neuropsychologia, pomagają nam potwierdzić pewne hipotezy, które funkcjonowały w nauce. Jest to choroba złożona, wieloczynnikowa – wpływają na nią zarówno genetyka, funkcjonowanie biologiczne, jak i czynniki osobowościowe, emocjonalne, relacje w rodzinie. W związku z tym nie mam pewności, czy kiedykolwiek będziemy mogli powiedzieć, że wiemy już wszystko na jej temat – mówi dr Czech.

 

Przy analizie przyczyn schizofrenii przyjmuje się, że czynnik genetyczny istnieje zawsze, ale występuje wspólnie z czynnikami systemowymi – wzorcem komunikowania się w rodzinie, jej strukturą, gotowością do budowania więzi czy jakością tychże. Jeżeli bowiem istnieje patologia genetyczna, to musiała ona istnieć w poprzednich pokoleniach. Nawet jeżeli wówczas nie dawała objawów klinicznych, to wpływała w jakimś stopniu na te elementy schizofrenii, które warunkują zachowania społeczne.

 

Są w życiu okresy, w których schizofrenia, jeśli istnieją ku niej predyspozycje, uaktywnia się częściej. Czasem dzieje się to jeszcze w okresie dojrzewania, zwykle między 20 a 30 rokiem życia. Czynnikiem wyzwalającym zwykle jest jakaś sytuacja stresowa, choć nie musi to być stres traumatyczny. Może chodzić o naturalne kryzysy rozwojowe, związane choćby z wyprowadzeniem się z domu rodziców czy podjęciem pracy zawodowej. Wówczas struktura osobowościowa nie daje sobie rady i dokonuje się regres.

 

– Potocznie choroba kojarzona jest z objawami, które w klinicystyce nazywamy pozytywnymi bądź wytwórczymi – halucynacjami (pacjent postrzega rzeczywistość, która nie istnieje) i urojeniami (pacjent ma w systemie poznawczym sądy, które nieadekwatnie oceniają rzeczywistość i są niepodatne na argumentację) – tłumaczy badacz. – Ale to są sytuacje ewidentne. W społeczeństwie nie ma wiedzy, że schizofrenia często przebiega bez objawów wytwórczych i tym, co najistotniejsze, jest wycofanie społeczne, postawa autystyczna, której można nie zauważyć, zrzucając to na karb charakterologii danej osoby („on zawsze taki był, siedzi sobie w kąciku i robi po swojemu, patrzy w przestrzeń”). U chorego następują zmiany w sferze uczuć, spłycenie uczuciowości wyższej, ekspresja staje się nieadekwatna do wyrażanych emocji. W momencie gdy pojawia się objaw, który ogólnie nazywamy rozszczepieniem osobowości, poszczególne funkcje psychiczne przestają funkcjonować w sposób spójny – tak jakby piłkarze na boisku przestali grać jak jedna drużyna – bramkarz pobiegnie na drugą stronę placu, napastnik zacznie strzelać do własnej bramki itd. Pojawia się chaos. Jeżeli pacjent jest pod dobrą opieką, to on i jego najbliżsi są uczeni jak rozpoznawać zbliżanie się kolejnych objawów choroby. Większy kłopot jest, gdy pozostaje ona niezdiagnozowana.

 

Schizofrenia jest w pewnym sensie chorobą „demokratyczną” – intensywność jej występowania (zwykle przyjmuje się, iż dotyka ok. 1 procenta populacji) jest taka sama, bez względu na szerokość geograficzną i krąg kulturowy. Autorzy zorientowani antropologicznie wysuwają tezy, że schizofrenia pełniła pewną rolę społeczną, której do końca jeszcze nie znamy. Podaje się czasem, że tą funkcją w społeczeństwach pierwotnych, była rola szamana. Również niektórzy mistycy chrześcijańscy są po latach diagnozowani na tę okoliczność. Oczywiście taka diagnoza może być poddana w wątpliwość, ale prawdopodobne jest, że tym schorzeniem dotknięta była choćby słynna Hildegarda z Bingen. Spośród postaci z bliższej nam historii znaną osobą cierpiącą na schizofrenię był Salvador Dalí, a przypadłość odcisnęła duży wpływ na jego twórczości (Pies andaluzyjski Dalego i Luisa Buñuela umożliwia niemal bezpośrednie doświadczenie przeżyć osób chorych). Ludzie cierpiący na schizofrenię są wyjątkowo twórczy, charakteryzując się myśleniem nietypowym dla danego kręgu kulturowego, takimi ścieżkami skojarzeń i sposobami wyciągania wniosków, na które nikt inny nie wpada. Nietrudno w tym opisie dostrzec niespotykane nigdy wcześniej motywy w sztuce Dalego.Przy analizie przyczyn schizofrenii przyjmuje się, że czynnik genetyczny istnieje zawsze, ale występuje wspólnie z czynnikami systemowymi – wzorcem komunikowania się w rodzinie, jej strukturą, gotowością do budowania więzi czy jakością tychże. Jeżeli bowiem istnieje patologia genetyczna, to musiała ona istnieć w poprzednich pokoleniach. Nawet jeżeli wówczas nie dawała objawów klinicznych, to wpływała w jakimś stopniu na te elementy schizofrenii, które warunkują zachowania społeczne.

 

Są w życiu okresy, w których schizofrenia, jeśli istnieją ku niej predyspozycje, uaktywnia się częściej. Czasem dzieje się to jeszcze w okresie dojrzewania, zwykle między 20 a 30 rokiem życia. Czynnikiem wyzwalającym zwykle jest jakaś sytuacja stresowa, choć nie musi to być stres traumatyczny. Może chodzić o naturalne kryzysy rozwojowe, związane choćby z wyprowadzeniem się z domu rodziców czy podjęciem pracy zawodowej. Wówczas struktura osobowościowa nie daje sobie rady i dokonuje się regres.

 

– Potocznie choroba kojarzona jest z objawami, które w klinicystyce nazywamy pozytywnymi bądź wytwórczymi – halucynacjami (pacjent postrzega rzeczywistość, która nie istnieje) i urojeniami (pacjent ma w systemie poznawczym sądy, które nieadekwatnie oceniają rzeczywistość i są niepodatne na argumentację) – tłumaczy badacz. – Ale to są sytuacje ewidentne. W społeczeństwie nie ma wiedzy, że schizofrenia często przebiega bez objawów wytwórczych i tym, co najistotniejsze, jest wycofanie społeczne, postawa autystyczna, której można nie zauważyć, zrzucając to na karb charakterologii danej osoby („on zawsze taki był, siedzi sobie w kąciku i robi po swojemu, patrzy w przestrzeń”). U chorego następują zmiany w sferze uczuć, spłycenie uczuciowości wyższej, ekspresja staje się nieadekwatna do wyrażanych emocji. W momencie gdy pojawia się objaw, który ogólnie nazywamy rozszczepieniem osobowości, poszczególne funkcje psychiczne przestają funkcjonować w sposób spójny – tak jakby piłkarze na boisku przestali grać jak jedna drużyna – bramkarz pobiegnie na drugą stronę placu, napastnik zacznie strzelać do własnej bramki itd. Pojawia się chaos. Jeżeli pacjent jest pod dobrą opieką, to on i jego najbliżsi są uczeni jak rozpoznawać zbliżanie się kolejnych objawów choroby. Większy kłopot jest, gdy pozostaje ona niezdiagnozowana.

 

Schizofrenia jest w pewnym sensie chorobą „demokratyczną” – intensywność jej występowania (zwykle przyjmuje się, iż dotyka ok. 1 procenta populacji) jest taka sama, bez względu na szerokość geograficzną i krąg kulturowy. Autorzy zorientowani antropologicznie wysuwają tezy, że schizofrenia pełniła pewną rolę społeczną, której do końca jeszcze nie znamy. Podaje się czasem, że tą funkcją w społeczeństwach pierwotnych, była rola szamana. Również niektórzy mistycy chrześcijańscy są po latach diagnozowani na tę okoliczność. Oczywiście taka diagnoza może być poddana w wątpliwość, ale prawdopodobne jest, że tym schorzeniem dotknięta była choćby słynna Hildegarda z Bingen. Spośród postaci z bliższej nam historii znaną osobą cierpiącą na schizofrenię był Salvador Dalí, a przypadłość odcisnęła duży wpływ na jego twórczości (Pies andaluzyjski Dalego i Luisa Buñuela umożliwia niemal bezpośrednie doświadczenie przeżyć osób chorych). Ludzie cierpiący na schizofrenię są wyjątkowo twórczy, charakteryzując się myśleniem nietypowym dla danego kręgu kulturowego, takimi ścieżkami skojarzeń i sposobami wyciągania wniosków, na które nikt inny nie wpada. Nietrudno w tym opisie dostrzec niespotykane nigdy wcześniej motywy w sztuce Dalego.

 

 

kasper2.bmp

Schizofrenią prawdopodobnie dotknięta była św. Hildegarda z Bingen (miniatura z Rupertsberger Codex Liber Scivias z XII wieku)

 

 

U cierpiących postawa introwertywna czasem łączy się też ze skrajnie wysoką empatią, podobną do tej, która cechuje maleńkie dzieci. W procesie socjalizacji budujemy granice naszej fenomenologii, żeby oddzielać siebie od innych osób, czuć „gdzie kończę się ja”. Zdaniem psychologa nasza kultura w tym wymiarze szwankuje. Dojrzewając, gubimy tę empatię, nadmiernie ją spłycamy. Pacjenci mają zaś kłopot przeciwstawny – problem w odnalezieniu się w relacjach społecznych. Cierpiący przeżywa bowiem „my” jak „ja”.

 

– Proces schizofreniczny, jeżeli nie jest skutecznie leczony, degeneruje struktury poznawcze – tłumaczy dr Czech. – Osłabia się uwaga selektywna; system poznawczy osoby chorej nie radzi sobie z różnicowaniem bodźców istotnych od nieistotnych, w efekcie pacjent przeżywa sytuację spokojną mniej więcej tak, jak zdrowy człowiek może się poczuć w supermarkecie przed świętami. Przez odbieranie takiej liczby bodźców, której umysł chorego nie jest w stanie odfiltrowywać, proces się pogłębia – mamy coraz bardziej zaburzone myślenie, coraz słabiej funkcjonującą pamięć operacyjną, a to powoduje, że mechanizmem obronnym chroniącym przed nadmiarem bodźców staje się autyzm. Wówczas zdolności twórcze też się osłabiają. Mogą je zachować te osoby, które własny proces schizofreniczny opanowują, doprowadzając – może nie do pełnego wyleczenia (bo pacjenci, poza wyjątkami, muszą uważać na siebie i swoją psychikę oraz brać leki) – ale trwałej remisji; wtedy jest to uznawane za sukces.

 

– Tak jak w przypadku każdej innej choroby, żeby leczenie schizofrenii było skuteczne, potrzebna jest praca pacjenta nad sobą – mówi badacz. – W naszym, zachodnim modelu medycyny przyjęte jest generalnie, że to lekarz leczy pacjenta, co jest moim zdaniem błędnym podejściem. Personel medyczny ma wspierać pacjenta w jego procesie samoleczenia. Wtedy pomagamy mu wziąć odpowiedzialność za swój stan zdrowia. Problemem jest niestety to, że gdy u nas pacjent przychodzi do lekarza, ma stosunkowo mało czasu dla siebie w kontakcie z nim. Regulaminy NFZ określają czas trwania konsultacji, jednak praktyka często odbiega od tych standardów. Konsultacja trwająca kilka minut uniemożliwia zbudowanie relacji z pacjentem.

 

– Na podstawie moich badań zbudowałem czteropiętrowy model holistycznego leczenia schizofrenii w formie piramidy. Im wyższy szczebel, tym większa motywacja pacjenta jest potrzebna, żeby leczenie było skuteczne. Najniżej znajduje się leczenie farmakologiczne – podstawowe, bo najmniejszym wysiłkiem pacjenta i systemu opieki zdrowotnej daje największe efekty – tłumaczy naukowiec. – Na drugim miejscu są działania psychoedukacyjne, które chronologicznie powinny poprzedzać pierwsze zażycie leków. Pacjent musi wiedzieć, na co choruje, czym jest schizofrenia – tak, by nie przeżywał jej ze świadomością potoczną, nie bał się nadmiernie, uczył rozpoznawać zwiastuny. Miewam przypadki, gdy pacjenci chorują od kilku lat i dopiero u mnie dowiadują się, o co chodzi. Pacjent dopiero wtedy zaczyna czuć się jak podmiot, a psychoedukacja musi trwać przez cały okres leczenia. Trzecim elementem jest trening funkcji poznawczych. Jedną z jego możliwych form jest terapia neurofeedback. To stosunkowo młoda forma oddziaływania. Kiedy 10 lat temu wyposażaliśmy pracownię w Katowicach-Ochojcu, była to trzecia placówka w Polsce wykorzystująca ten rodzaj terapii. Obecnie jest ich kilkaset. Początkowo był on najczęściej stosowany do pracy z dziećmi z dysleksją, dysgrafią czy ADHD i przynosił efekty. W moich badaniach zaadaptowałem neurofeedback do rehabilitacji funkcji poznawczych w schizofrenii. W ramach tej metody modyfikujemy pracę bioelektryczną mózgu metodą treningu. Pacjent gra w grę komputerową, nie używając do tego myszki czy pada, ale na głowie ma podpiętą elektrodę, która mierzy pracę mózgu. Terapeuta na swoim monitorze ustawia zakresy fal trenowanych, czyli ustala warunki, przy jakich ma się pojawić nagroda behawioralna (punkt w grze) oraz to, że w symulatorze ma się dziać to, co jest zaplanowane, czyli np. auto przyspiesza albo jedzie środkiem drogi. W takich banalnie prostych grach (muszą być proste, żeby były czytelne) pacjent zaczyna kontrolować wydarzenia pracą własnego mózgu. Zwykle przez kilka sesji chory nie wie, co ma robić, ale potem następuje przełamanie. Czasem też przychodzą do mnie osoby zdrowe, które mówią, że chcą sobie poprawić pamięć, myślenie czy koncentrację. Trzeba jednak pamiętać, że nie jest to cudowne remedium na wszystko, ale konkretna metoda, która pomaga w niektórych sytuacjach.

 

Po pracach naukowców z Berlina i Londynu są to dopiero trzecie badania, które miały sprawdzić, czy u pacjentów cierpiących na schizofrenię terapia neurofeedback może być stosowana. Efekty przeprowadzonych testów klinicznych przerosły oczekiwania dr. Czecha. Dla każdego z pacjentów przeznaczył 40 sesji terapeutycznych, co stanowiło pewne minimum, które miało pokazać, czy nastąpi jakakolwiek delikatna zmiana w funkcjonowaniu poznawczym pacjentów. Okazało się, że nie tylko „drgnęło”, ale zmiana poziomu uwagi u pacjentów była bardzo istotna. Pacjenci mówili, że wreszcie potrafią przeczytać gazetę, wiedzą, o co chodzi w dzienniku telewizyjnym. Oprócz poprawy procesów uwagi również znacząca poprawa funkcji myślenia oraz zmniejszenie poziomu lęku i nasilenia psychotycznych mechanizmów obronnych umożliwiały zmniejszenie dawki leków.

 

Czwarte piętro piramidy może zostać wprowadzone, kiedy pacjent jest zabezpieczony lekowo, zna reguły higieny psychicznej, rozumie swoją chorobę i przeszedł trening poznawczy. Wtedy, jeżeli ma motywację oraz możliwości (w Polsce – niestety również finansowe), można zastosować intensywną psychoterapię, żeby opanować na tyle, na ile to jest możliwe, psychotyczne mechanizmy współtworzące chorobę.

 

Schizofrenia nie musi i nie powinna oznaczać społecznej izolacji osób na nią cierpiących. Niestety, w społeczeństwie funkcjonuje wiele krzywdzących dla nich stereotypów, związanych między innymi z rzekomo większą niż przeciętna agresywnością chorych – co nie znajduje potwierdzenia w badaniach.

 

Przypadek Iwana Nikołajewicza Ponyriowa, znanego jako Iwan Bezdomny, z powieści Michaiła Bułhakowa Mistrz i Małgorzata, sugeruje zaś ostrożność w sceptycyzmie wobec twierdzeń, które wydają nam się choćby najbardziej fantastyczne.

 

Tomasz Okraska

 

Tekst ukazał się w majowym numerze „Gazety Uniwersyteckiej UŚ” z 2014 roku

 

źródło:

https://www.us.edu.pl/schizofrenia-choroba-demokratyczna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeszczep komórek sposobem na schizofrenię

 

 

Wszczepienie do hipokampa komórek macierzystych może pomóc "uporządkować" mózg osób cierpiących na schizofrenię - wykazały badania, o których informuje pismo "Molecular Psychiatry".

 

Naukowcy z Uniwersytetu Teksasu w Austin (USA) pobrali komórki macierzyste z zarodków szczurów, a następnie wszczepili je do hipokampa, tj. struktury w mózgu odpowiedzialnej m.in. za regulowanie pracy układu dopaminergicznego oraz odgrywającej rolę w procesie zapamiętywania, uczenia się i podejmowania decyzji. Okazało się, że u gryzoni, którym wszczepiono komórki, zaburzone dotychczas funkcje zostały przywrócone.

 

Komórki macierzyste mają zdolność do przekształcania się w różne rodzaje wyspecjalizowanych komórek. W tym przypadku miały one stworzyć interneurony, czyli komórki hamujące niekontrolowane czynności innych komórek. Są one niezbędne dla zachowania porządku w mózgu. Nieprawidłowe działanie interneuronów ma związek z rozwojem takich chorób jak schizofrenia czy padaczka.

 

W odróżnieniu od tradycyjnych metod leczenia schizofrenii, np. stosowania leków przeciwpsychotycznych czy głębokiej stymulacji mózgu, przeszczep komórek daje szanse na permanentne rozwiązanie problemu, o ile podobne wyniki uda się uzyskać u ludzi - komentuje autor badań dr Daniel Lodge.

 

 

 

źródło: http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,397059,przeszczep-komorek-sposobem-na-schizofrenie.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy nasze myśli nie należą do nas

 

 

Osoby dotknięte schizofrenią nie mają poczucia sprawstwa nie tylko swoich ruchów, ale także, a może przede wszystkim tego, co dzieje się w ich głowach. Wiedzą, że ich myśli należą do nich, są przypisane do ich ciała, ale nie wierzą, że to oni są ich przyczyną. Jeśli naukowcy zrozumieją, dlaczego chorzy nie mają poczucia sprawstwa, będą mogli im pomóc.

 

"Poczucie sprawstwa to odczucie, że to my jesteśmy przyczyną własnego działania. Wydawałoby się, że każdy z nas powinien wiedzieć, że to my wykonujemy ruch ręką, myślimy o czymś lub mówimy. Okazuje się, że nie zawsze jest to oczywiste i niektórzy nie odczuwają przyczynowości działania. Są przekonani, że natrętne myśli mógł sprowadzić do ich głowy ktoś z rodziny, Bóg, diabeł albo kosmici" - tłumaczy Leon Ciechanowski, prowadzący badania na SWPS Uniwersytecie Humanistycznospołecznym, pod kierunkiem Anety Brzezickiej.

 

Dotyczy to nie tylko schizofreników, ale również osób z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Objawiają się one wówczas, kiedy wykonujemy jakieś działanie wbrew sobie, np. nie możemy przestać myć rąk albo nie możemy się zdecydować na to, czy zapiąć czy rozpiąć koszulę.

 

Łagodne skutki braku poczucia sprawstwa odczuwają też ludzie zupełnie zdrowi. Przykładem jest doświadczenie tzw. "robaków usznych", kiedy jakaś melodia z reklamy czy fragment piosenki tkwi nam w głowie, chociaż wcale tego nie chcemy. W takiej sytuacji nie czujemy, że to my intencjonalnie ją wytworzyliśmy. Oczywiście jest to mniejszy problem niż choroba, bo prędzej czy później taka przypadłość przechodzi.

 

Jak pomóc osobom, które czują, że w ich głowie dzieją się rzeczy, z którymi oni nie mają nic wspólnego? "Po pierwsze należy ustalić poprawny model poczucia sprawstwa, jakie elementy się na nie składają. Problem jest taki, że zjawisko to odbywa się na wysokim poziomie świadomości i wiąże w sobie emocje, pamięć, ruch i prawie wszystkie zmysły. Zaburzenia poczucia sprawstwa są specyficzne i dotyczą szczególnych doświadczeń, wspomnień i emocji związanych z tymi wspomnieniami. Trudno jest ustalić to jednoznacznie. Jeśli nam się to uda, wtedy będzie można zacząć leczyć takie osoby i usuwać u nich zaburzenia" - uważa Leon Ciechanowski.

 

Problem może dotyczyć każdego, niezależnie od wieku - nawet dzieci. Jakie są metody leczenia? W zależności od stadium choroby używa się leków albo psychoterapii. Zaburzenia sprawstwa nie pojawiają się u wszystkich schizofreników. Prawdopodobnie zależą one od mikrouszkodzeń w mózgu. Niektórzy badacze uważają, że jest to zaburzenie pamięci roboczej.

 

"Takie przypadki można by leczyć operacyjnie, chociaż nie mamy jeszcze metod i dotąd nie ustaliliśmy, gdzie dokładnie w mózgu znajdują się te uszkodzenia. Prawdopodobnie miejsce odpowiedzialne za zaburzenia poczucia sprawstwa znajduje się w korze przedczołowej oraz hipokampie, części odpowiedzialnej za pamięć roboczą. Ale mózg jest tak skomplikowany, że kiedy jedna część jest uszkodzona, inne mogą przejmować jej funkcje" - mówi Ciechanowski.

 

Doktorant prowadzi badania teoretyczne i praktyczne. Jest filozofem prowadzącym eksperymenty na pograniczu psychologii i psychiatrii. Badania wykonuje na osobach zdrowych, u których poziom poczucia sprawstwa może się zmieniać.

 

"Ciekawostką jest, że możemy doświadczać różnych poziomów poczucia sprawstwa podczas łaskotania. Im mniejsze mamy to poczucie dla jakiegoś ruchu, tym bardziej odczuwamy łaskotanie. Dlatego nie potrafimy połaskotać sami siebie - jeśli sami poruszamy ręką i wiemy, co zaraz zrobimy, to nie odczuwamy łaskotek, bo mamy wysokie poczucie sprawstwa. Jeśli ktoś nas łaskocze, to jako osoby zdrowe wiemy, że nie jesteśmy przyczyną tego działania, dlatego odczuwamy łaskotki" - wyjaśnia rozmówca PAP.

 

Doktorant otrzymał na swoje badania Diamentowy Grant MNiSW. Pracował wówczas pod kierownictwem naukowym prof. Marcina Miłkowskiego z Polskiej Akademii Nauk. Pieniądze pomogły mu w przeprowadzeniu eksperymentów i umożliwiły skoncentrowanie się na pracy badawczej.

 

 

źródło:

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,410252,kiedy-nasze-mysli-nie-naleza-do-nas.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieszkańcy gardła mogą mieć związek ze schizofrenią

 

 

 

Obecne w krtani wirusy, bakterie czy grzyby mogą mieć związek z występowaniem schizofrenii – informuje serwis „EurekAlert”.

 

Naukowcy z George Washington University przeprowadzili najbardziej kompleksowe jak dotąd badania dotyczące potencjalnego związku pomiędzy występującym w gardle mikrobiomem (wirusy, bakterie i grzyby) a schizofrenią. Badacze stwierdzili wyraźne różnice pomiędzy mikrobiomem osób zdrowych psychicznie oraz schizofreników. Wyniki badań mogą doprowadzić do identyfikacji przyczyn choroby oraz pomóc w opracowaniu metod jej rozpoznawania i leczenia.

 

"Jak się wydaje, w części ustnej gardła schizofreników proporcje różnych gatunków bakterii są odmienne niż w przypadku zdrowych osób" - powiedział Eduardo Castro-Nallar, doktorant i główny autor badania. "W szczególności, nasze analizy wykazały związek pomiędzy drobnoustrojami, takimi jak bakterie kwasu mlekowego a schizofrenią".

 

Najnowsze badania wykazały, że mikrobiomy - społeczności mikrobów żyjących w naszych ciałach - mogą mieć wpływ na układ odpornościowy, a ich obecność prawdopodobnie wiąże się ze stanem zdrowia psychicznego. Publikowane były również badania wiążące zaburzenia immunologiczne ze schizofrenią.

 

Zdaniem autorów, potrzebne są dalsze prace, przeprowadzone na większej liczbie osób, aby wyjaśnić, na czym polega zależność pomiędzy chorobą a składem mikrobiomu.

 

 

źródło:

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,406277,mieszkancy-gardla-moga-miec-zwiazek-ze-schizofrenia.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy zmodyfikują lek nasenny, aby leczył schizofrenię

 

 

Dobrze znany lek nasenny może okazać się skutecznym remedium na problemy schizofreników. Ma on jednak pewną wadę: działa tylko dwie godziny po podaniu. Naukowcy z Krakowa chcą więc tak zmodyfikować jego właściwości, aby dostosować go do potrzeb schizofreników.

 

"Schizofrenia jest chorobą psychiczną, na którą cierpi około 1 proc. populacji na świecie. Chorzy słyszą różne głosy, dźwięki, które budzą lęk i niepokój. Stopniowo wycofują się ze społeczeństwa, nie mogąc w nim normalnie funkcjonować" - mówi dr Monika Marcinkowska z Collegium Medicum – Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

 

Współczesna medycyna dysponuje lekami, które są w stanie hamować objawy i tłumią głosy. Są to tzw. leki przeciwpsychotyczne. Nie są one jednak idealnym rozwiązaniem, bo u 30 proc. chorych nie działają wcale. Mają też wiele działań niepożądanych, przez co aż 40 proc. pacjentów odrzuca farmakoterapię.

 

Jednym z leków podawanych pacjentom chorym na schizofrenię jest olanzapina. "Dostając się do mózgu działa na receptory: hamuje głosy i urojenia chorych. Przy okazji łączy się też jednak z wieloma innymi receptorami, powodując działania niepożądane: połączona z jednym receptorem powoduje spadki ciśnienia, z drugim - dysfunkcje seksualne, z innym - tycie, a z kolejnym - zaburzenia pamięci" - tłumaczy dr Marcinkowska.

 

Naukowcy szukają więc nowych rozwiązań terapeutycznych, odmiennych od dotychczas stosowanych, które pomogłyby schizofrenikom. Jednak - jak wyjaśnia dr Marcinkowska - odkrycie i wprowadzenie nowego leku na rynek trwa około 15 lat, a przybliżony koszt takiego procesu to ok. 1 mld dolarów.

 

Skrócenie żmudnego i długotrwałego procesu odkrywania nowego leku umożliwi np. wykorzystanie starego, znanego już leku do zupełnie nowego celu. Właśnie to zamierza zrobić zespół kierowany przez dr Monikę Marcinkowską. "Niedawno nasi współpracownicy z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie odkryli, że znany lek nasenny zolpidem podawany zwierzętom doświadczalnym w bardzo małych dawkach powoduje efekt przeciwpsychotyczny" - wyjaśnia badaczka.

 

U szczurów można wywołać objawy psychozy, podając im odpowiednie substancje np. amfetaminę. "Zwierzęta wprowadza się wówczas w stan tzw. hiperlokomocji. Następnie podawana jest badana substancja - w tym przypadku zolpidem - i badany jest efekt odwrócenia hiperlokomocji. Są to standardowe testy przedkliniczne, które wykonuje się do oceny skuteczności potencjalnego przeciwpsychotyku" - tłumaczy PAP dr Marcinkowska.

 

Jest tylko jeden mały problem. Zolpidem działa w organizmie tylko dwie godziny. To zdecydowanie za mało. "Jego krótkie działanie, będące jego zaletą jako leku wprowadzającego w sen, jest jednak niekorzystne w przypadku zastosowania w leczeniu schizofrenii" - podkreśla badaczka.

 

Jej zespół badawczy opracował więc szereg modyfikacji struktury chemicznej tego leku nasennego, które mają doprowadzić do powstania „nowego, lepszego zolpidemu”. Czas działania będzie dostosowany do potrzeb osób chorych na schizofrenię. Nie będzie miał też tylu działań ubocznych co olanzapina, bo łączy się z tylko jednym receptorem w mózgu. "Przedłużenie działania leków można uzyskać, modyfikując ich strukturę chemiczną. Pewne grupy chemiczne są wtedy z niego usuwane, a wprowadzane są nowe" - tłumaczy dr Marcinkowska.

 

Dla naukowców bardzo ważne będzie też sprawdzenie czy wprowadzone modyfikacje chemiczne poprawią rozpuszczalność leku w wodzie. "Dlaczego jest to tak istotne? Leki dostające się do organizmu są transportowane do mózgu wraz z krwią. Ta w 90 proc. składa się z wody. Dlatego bardzo ważne znaczenie dla oczekiwanego efektu farmakologicznego ma rozpuszczalność leku" - zaznacza badaczka.

 

Na realizację swojego projektu naukowego otrzymała 120 tys. zł, wygrywając w konkursie Inter - Fundacji na rzecz nauki Polskiej.

 

 

źródło:

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,403589,naukowcy-zmodyfikuja-lek-nasenny-aby-leczyl-schizofrenie.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nadaktywny gen związany z rozwojem schizofrenii

 

 

Nadaktywność genu, który odgrywa ważną rolę w rozwoju kory mózgu predysponuje do schizofrenii – wykazały badania, których wyniki publikuje pismo „Biological Psychiatry”.

 

Schizofrenia jest chorobą mózgu, która charakteryzuje się występowaniem tzw. objawów psychotycznych, jak urojenia, omamy słuchowe, wzrokowe. Schorzenie ujawnia się najczęściej u osób młodych, między 18. a 35. rokiem życia.

 

Naukowcy nie poznali jak dotąd dokładnej przyczyny rozwoju schizofrenii. Badania sugerują, że jest ona wypadkową pewnych predyspozycji wrodzonych i oddziaływania czynników środowiskowych. O tym, że ważną rolę w jej rozwoju odgrywają czynniki genetyczne świadczy fakt, że ryzyko zachorowania na schizofrenię wzrasta z 1 proc. w ogólnej populacji do 10 proc. u osób, których krewny pierwszego stopnia (rodzic lub rodzeństwo) cierpi na to schorzenie. Dotychczas naukowcom udało się zidentyfikować kilka genów, których mutacje mają związek z podwyższonym ryzykiem choroby.

 

Jednym z nich jest gen NOS1AP, który koduje białko regulujące aktywność neuronalnej syntazy tlenku azotu. W badaniach prowadzonych wcześniej w rodzinach, w których wielu krewnych cierpiało na schizofrenię stwierdzono, że zmiany aktywności tego genu zwiększają ryzyko choroby.

 

Aby sprawdzić, w jaki sposób to się dzieje, naukowcy z Rutger University w New Brunswick (New Jersey, USA) badali komórki progenitorowe neuronów (tj. komórki, z których rozwijają się komórki nerwowe) w korze nowej płodów szczurów. Kora nowa odpowiada za wyższe czynności poznawcze, takie jak pamięć, myślenie, mowa, a także za sterowanie ruchami dowolnymi i percepcję bodźców zewnętrznych.

 

Okazało się, że nadaktywność genu NOS1AP – i co za tym idzie nadprodukcja zapisanego w nim białka - zakłóca migrację neuronów do bardziej zewnętrznej warstwy kory nowej, jak również rozwój dendrytów, tj. wypustek, za pośrednictwem których neurony komunikują się ze sobą. Gdy aktywność genu wyłączano, migracja neuronów do zewnętrznych warstw kory nowej nasilała się.

 

Zdaniem naukowców wyniki te wskazują, że gen NOS1AP odgrywa istotną rolę w rozwoju kory mózgu, a jego nadaktywność może przyczyniać się do zaburzeń w jej strukturze i połączeniach neuronalnych, predysponujących do schizofrenii.

 

„W trakcie rozwoju mózgu ustala się system prawidłowej komunikacji między neuronami, by mogły one przekazywać sobie informacje. Zaobserwowaliśmy, że w przypadku nadaktywności NOS1AP komórki nerwowe nie przemieszczają się we właściwe miejsca w mózgu i nie mają dendrytów, które rozgałęziają się, by tworzyć potrzebne połączenia" – tłumaczy główna autorka pracy prof. Bonnie Firestein.

 

Badaczka przypomina, że u chorych na schizofrenię stwierdza się zaburzenia w połączeniach między neuronami i zmiany strukturalne w korze przedczołowej. Ten obszar mózgu dojrzewa ostatecznie we wczesnej dorosłości, kiedy to najczęściej diagnozowana jest choroba.

 

W przyszłości prof. Firestein planuje sprawdzić, czy leki przeciwpsychotyczne stosowane w terapii chorych na schizofrenię są w stanie przeciwdziałać nadprodukcji białka zapisanego w genie NOS1AP.

 

 

źródło:

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,402838,nadaktywny-gen-zwiazany-z-rozwojem-schizofrenii.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schizofrenia powoduje problemy z motywacją

 

 

Osoby cierpiące na schizofrenię często mają problemy z zaangażowaniem się w bardziej złożone codzienne czynności lub z wyznaczaniem sobie celów - wynika z badań opublikowanych na łamach pisma "Journal of Abnormal Psychology".

 

Jak sugerują badania przeprowadzone przez naukowców z San Francisco State University, powodem tego mogą być trudności z oszacowaniem poziomu wysiłku, jaki trzeba włożyć w wykonanie danego zadania.

 

Badacze przekonują, że częścią terapii dla schizofreników powinna być pomoc w zakresie rozbijania większych, skomplikowanych zadań na mniejsze i łatwiejsze do zrealizowania.

 

Autor pracy dr David Gard podczas wcześniejszych badań ustalił, że schizofrenia powoduje problemy z motywacją i utrudnia zaangażowanie w działanie ukierunkowane na osiągnięcie wyznaczonego celu.

 

Aby dowiedzieć się dlaczego tak się dzieje, dr Gard zebrał informacje dotyczące 47 osób ze zdiagnozowaną schizofrenią i 41 zdrowych osób. Badacze dzwonili do nich przez tydzień cztery razy dziennie, by zadać pytania dotyczące ich nastroju oraz wykonywanych czynności (m.in. czy czerpią przyjemność z tego co robią, czy wymaga to od nich dużego wysiłku oraz jakie są ich cele na resztę dnia).

 

Po przeanalizowaniu uzyskanych informacji naukowcy doszli do wniosku, że osoby cierpiące na schizofrenię równie często czerpią przyjemność z wymagających małego zaangażowania czynności, takich jak oglądanie telewizji czy jedzenie, jednak o wiele rzadziej są zadowolone, gdy do osiągnięcia celu niezbędne jest wykonanie szeregu czynności. W związku z tym osoby te mają tendencję do unikania bardziej skomplikowanych zadań.

 

"Problem tkwi w procesie oceniania celów, które stanowią duża nagrodę i jednocześnie wymagają dużego wysiłku. W takich sytuacjach osoby ze schizofrenią tracą cel z pola widzenia i przestają do niego dążyć" - mówi dr Gard, podkreślając, że dla tych osób optymalne jest wyznaczanie wielu mniejszych celów, których realizacja będzie dla pacjenta za każdym razem wynagradzająca i jednocześnie doprowadzi do osiągnięcia celu głównego.

 

źródło:

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,401605,schizofrenia-powoduje-problemy-z-motywacja.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schizofrenia zwiększa ryzyko śmierci z powodu zawału

 

 

Ryzyko śmierci w wyniku zawału mięśnia sercowego jest wyższe wśród osób cierpiących na schizofrenię niż w populacji ogólnej - uważają kanadyjscy naukowcy, których wnioski opublikowało pismo "Schizophrenia Research".

 

Schizofrenia skraca życie średnio o 20 lat. Jest to częściowo związane z większym ryzykiem cukrzycy i problemów metabolicznych wynikających ze stosowania niektórych leków przeciwpsychotycznych. Nie bez znaczenia jest także palenie papierosów. Schizofrenicy nierzadko wypalają około czterech paczek dziennie. Jak zaobserwowano wcześniej, nikotyna łagodzi objawy choroby, zwiększając produkcję kwasu gamma-aminomasłowego (GABA), neuroprzekaźnika występującego u osób ze schizofrenią w niedoborze.

 

Dr Paul Kurdyak z Centre for Addiction and Mental Health (CAMH) w Toronto ustalił, że ryzyko zgonu po przejściu zawału u osób ze zdiagnozowanym zaburzeniem jest o 56 proc. wyższe niż u pozostałych pacjentów. Stwierdzono także, że schizofrenicy o 50 proc. rzadziej konsultują się z kardiologiem w ciągu pierwszych 30 dni po opuszczeniu szpitala. Ponadto niechętnie wprowadzają zmiany w swojej diecie i trybie życia.

 

"Pierwszym krokiem do rozwiązania tego problemu jest prewencja. Musimy wspierać pacjentów, którzy ze względu na stosowanie określonych leków są bardziej narażeni na zaburzenia metaboliczne; chodzi głównie o strategie prowadzące do wdrożenia zdrowych nawyków żywieniowych, zwiększenia aktywności fizycznej i zapobiegania nadwadze" - mówi dr Kurdyak.

 

"Kolejnym etapem jest opieka w okresie rekonwalescencji, tj. współpraca psychiatrów, lekarzy pierwszego kontaktu oraz kardiologów, która spowoduje, że pacjent pojawi się na wizycie kontrolnej po pierwszym zawale" - dodaje badacz.

 

 

źródło:

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,392166,schizofrenia-zwieksza-ryzyko-smierci-z-powodu-zawalu.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×