Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rozdzielenie się. Doświadczenia, historie, opinie, teorie.


Naemo

Rekomendowane odpowiedzi

Tez mnie to zastanawia. Specjalne traktowanie kojarzy mi sie z przywilejami. A zrozumienie to dla mnie akceptacja dla odmiennych czy tez chorobliwych zachowan. Ale to nie znaczy, ze one mieszcza sie w ogolnie przyjetych normach spolecznych i nie nalezy ich eliminowac czy tez leczyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naemo, ciężko mi się z Tobą rozmawia, bo mam wrażenie, że sobie kpisz, więc pozwolę sobie nie odpowiadać.

 

Halucynka, nigdy nie mówiłam, że zrozumienie = specjalne traktowanie. Zauważyłam jednak, że ludzie często lubią usprawiedliwiać swoje dziwne jazdy słowami "bo mi jest trudno". No ale to jest już temat na dłuższą dyskusję, do jakiegoś oddzielnego tematu. Zresztą widzę, że moje słowa są nieco opacznie rozumiane i nie ma chyba sensu kontynuować, bo się tylko poirytujemy wszyscy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zauwazylam, ze Naemo kpi...raczej chyba zapytala.

 

Dlaczego zakladasz, ze sie poirytujemy?

 

Napisalas, ze jest mylone i zamiast wsparcia oczekuje sie specjalnego traktowania. Wiec jesli moglabys to podaj jakis przyklad lub wyjasnij.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, 88eldorado, nie kpię. Piszę nie myśląc. A z dzienniczkiem nie było ironiczne, bo naprawdę prowadzę dziennik swój przemyśleń itd.

 

Tak btw, myślę że ciekawym tematem jest: co można tłumaczyć zaburzeniem a co nie. Jeśli nic nie można, to jestem do szpiku złą osobą, bo się tnę?

 

Mam ostatnio zjazd, dół [nie lubię tego słowa już], więc i z koncentracją mam problem, więc przepraszam nie tylko za ewentualne bycie niemiłą, ale również za nieskładnie i inne takie :(

Bo też dochodzi do tego don't care'owanie o to, co sobie ludzie pomyślą, nie? Więc nie mam siły ogarniać swoich postów. Ale nie mogę nie pisać w najgorszych chwilach, bo to jakoś trzyma, nie wiem jak to działa.

 

Zauważyłam jednak, że ludzie często lubią usprawiedliwiać swoje dziwne jazdy słowami "bo mi jest trudno". No ale to jest już temat na dłuższą dyskusję, do jakiegoś oddzielnego tematu.

Kontynuujmy tutaj, i tak nie ma tutaj nic innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Och, to ja przepraszam w takim razie, ale ten dzienniczek zabrzmiał tak kpiąco. Ale ok, w sumie też powinnam coś takiego prowadzić.

 

Ja sama nie wiem, gdzie jest granica. Tylko wiem, że za dużo wsparcia i akceptacji może prowadzić do rozleniwienia. Ja tak właśnie miałam w związku z również zaburzonym chłopakiem - takeśmy się nawzajem wspierali, że aż nic ze sobą nie robiliśmy i było gorzej lub tak samo.

Kiedy zaczęliśmy wytyczać sobie nawzajem jakieś granice normy, to bardziej nad sobą panowaliśmy. Tzn. na przykład ja nie płakałam po zjedzeniu ciastka, bo wiedziałam, że on tego nie będzie tolerował. I lepiej nam się żyje od tego czasu.

 

Trudno mi jest tutaj powiedzieć, co można tłumaczyć zaburzeniem, a co nie, ale nie uważam, że nawet jeśli nic nie można, to oznacza, że jest się złą osobą, bo robi się zaburzone rzeczy ;) Nie uważałam siebie za złą z powodu swojej choroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne, hamowanie na pewno zdrowe nie jest, dlatego mówię, że u mnie to przyszło w trakcie terapii, kiedy już lepiej sobie z tym radziłam; pomogła mi konkretna osoba, której płaciłam za to, że pracuje nad moim mózgiem. Po prostu wiem, że można zrobić drugiej osobie, tej najbliższej, nie wykwalifikowanej w pomocy zaburzonym, dużą krzywdę swoimi zaburzeniami. Nie mówię tu o płaczu z powodu ciastka ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

88eldorado

Mogę się spytać z jakim zaburzeniem masz chłopaka? :D

 

Piękne kobiety zostawmy mężczyznom bez wyobraźni

Co za głupota, to sugeruje, że jak się "ma" "brzydką" kobietę, to wtedy wyobraźnia musi pracować i taki mężczyzna jest zmuszony do wyobrażania sobie, że jest piękna? :-| (teraz kpię)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prakseda,

Kiedy zwróci jej się uwagę, że jej zachowanie jest niegrzeczne, przemocowe i że sobie tego nie życzymy, człowiek ten podchodzi do zwróconej mu uwagi w sposób lekceważący, zasłaniając się chorobą. Tłumaczy swoje agresywne zachowanie tym, że "ja przecież mam X" - w domyśle " Więc wolno mi"

jeśli chodzi o borderline:

 

"Ludzie z zaburzeniem osobowości z pogranicza (borderline / bpd) desperacko starają się, aby były widziane jako "perfekcyjne" fizycznie jak i duchowo. To właśnie stanowi podwaliny wielu problemów w tym zaburzeniu osobowości. W swojej podstawie mechanizm "acting-out" osobnika z borderline (zachowania agresywne, wyrzucanie na zewnątrz) jest po prostu spowodowany wstydem, albo jak wolisz pozostałością po dzieciństwie pełnym zaniedbania, sprzecznych wiadomości, maltretowania. W związku z tymi problemami z dzieciństwa osobnicy z borderline mają problemy z określeniem własnej wartości, takie osoby nie czują się też warte miłości. Każdy błąd (potwierdzony/uznany) powoduje, że człowiek z borderline zaczyna czuć się jako "zła osoba", to własnie dlatego ich mechanizmy obronne są takie ostre i oni nie są w stanie zaakceptować/brać odpowiedzialności za własne błędy i porażki."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Każdy błąd (potwierdzony/uznany) powoduje, że człowiek z borderline zaczyna czuć się jako "zła osoba", to własnie dlatego ich mechanizmy obronne są takie ostre i oni nie są w stanie zaakceptować/brać odpowiedzialności za własne błędy i porażki."

OK, ale to znaczy, że wszyscy powinniśmy się zastanawiać, czy osoba, której chcemy zwrócić na coś uwagę, nie ma przypadkiem bordera? Życie i tak jest skomplikowane i bez tego ;P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Nie wnikając w F-ki zacytowany przez Ciebie fragment, mówiący o specyficznym rodzaju postępowania osoby z borderline nie jest mi obcy. Jednakże po którymś ze swoich zaburzonych postępków poprosiłam bliską mi osobę, by nie godziła się na takie traktowanie, tłumacząc mnie problemami emocjonalnymi, bo to tylko pogrąża mnie w mojej własnej patologii. I nie, nie chodzi o to, by ze skrajności przejść w skrajność , a raczej o to, by przyjąć rolę świadomego, pełnego empatii obserwatora, który z pewną dozą zdecydowania potrafi również wytyczać granice."

 

zgadzam się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek ten podchodzi do zwróconej mu uwagi w sposób lekceważący, zasłaniając się chorobą. Tłumaczy swoje agresywne zachowanie tym, że "ja przecież mam X" - w domyśle " Więc wolno mi"

 

Prakseda hmmm...nigdy tak nie miałam abym uważała, że mi wolno. Może dlatego dopytywałam o czym mowa. Raczej trudno mnie było powstrzymać i lepiej dla mnie i osób ze mną było przeczekanie trudnego momentu. Natomiast zawsze nadchodzi autorefleksja...bolesna zresztą i świadomość, że dużo pracy przede mną.

W sumie to wątek o borderline a ja go nie mam choć widzę pewne rzeczy wspólne...zresztą jak w każdym zaburzeniu :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naemo, można taki mechanizm zrozumieć , wspierać, szukać konstruktywnych rozwiązań, ale to nie oznacza, że trzeba to akceptować "Ok, niech pluje po mnie, bo ma borderline, więc mu wolno". Nie wpędzać w poczucie winy, ale też nie utwierdzać w chorobie.

Nie wnikając w F-ki zacytowany przez Ciebie fragment, mówiący o specyficznym rodzaju postępowania osoby z borderline nie jest mi obcy. Jednakże po którymś ze swoich zaburzonych postępków poprosiłam bliską mi osobę, by nie godziła się na takie traktowanie, tłumacząc mnie problemami emocjonalnymi, bo to tylko pogrąża mnie w mojej własnej patologii. I nie, nie chodzi o to, by ze skrajności przejść w skrajność , a raczej o to, by przyjąć rolę świadomego, pełnego empatii obserwatora, który z pewną dozą zdecydowania potrafi również wytyczać granice.

Też tak to widzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie rozdzielenie polega na dezintegracji różnych części psychiki. Moje pragnienia, potrzeby "jadą osobnymi torami"; poglądy, zasady osobnymi; emocje osobnymi. Dodatkowo potrzeby są rozdzielone pomiędzy sobą, m.in. nie mam potrzeby bycia podobnym do innych, ale mam taką potrzebę.

 

Jeśli przyjąć teorię, że w snach aktywna jest podświadomość, to mam także mocno niekompatybilne ze sobą świadomość i podświadomość. W snach mam inną linię "kontinuum psychiki", a w realu inną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×