Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przez nerwicę nie radzę sobie nie radzę...


SCF

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Temat umieściłem w dziale depresja pomimo że najprawdopodobniej to od nerwicy, gdyż jedynymi objawami są stany depresyjne.

 

Męczę się już w tym stanie 3 miesiąc...

Wszystko zaczęło się od wystąpienia stanów lękowych które olewałem, potem głupia myśl "a co jeśli znów dopadnie mnie pustka emocjonalna i doły?" (bowiem zeszłego lata tam miałem). Automatycznie lęk i pogorszenie nastroju. Na nic się nie zdały próby racjonalizacji. Doszły doły napady paniki bezsenność natrętne myśli, ale jakoś natrętne myśli, bezsenność i lęki minęły. Zostało właśnie dokładnie to czego najbardziej nie chciałem czyli pustka dooły, brak chęci do czegokolwiek. Były lepsze dni ale to takie częściowe poprawy były. Od 2 tygodni jestem w jakimś letargu, budzę się to myśl po co się obudziłem i mega przygnębienie, z niechęcią wychodzę z łóżka. Nic mnie nie interesuje, męczy mnie gadanie z innymi, dołuje siedzenie samemu w domu, wszędzie czuję się źle. Czuję jak z dnia na dzień ten stan wsiąka we mnie coraz głębiej, czuję że mam nim już wypełnioną całą świadomość i podświadomość.

Jakby dobry nastrój porównać z słoneczną pogodą, to ostatnio u mnie tych przejaśnień już nie ma, są tylko czarne chmury i siąpiący deszcz.

NA dzień dzisiejszy ja już zaczynam zapominać jak to było, gdy było dobrze. Jakie to uczucie jak coś cieszy, jak cośsatysfakcjonuje, jak coś napala. Czy siedzę sam w domu, czy ze znajomymi gdzieś, czy w pracy, czy oglądam TV, czy robię coś co zawsze lubiłem, to czuję się tak samo źle.

 

Bieganie też już przestało pomagać. Bo podczas biegu skupiam się na wysiłku po prostu biegnę, po skończonym biegu jak zawsze skakały mi endorfiny, tak teraz po skończonym biegu, wchodzę do domu i nagle zaczynają mnie uderzać doły.

 

Może by mi dodało otuchy gdyby znalazł się ktoś z podobnym problemem z którego trwale wyszedł. Osobiście nie znam NIKOGO, kto sobie z czymś takim poradził, tylko poznaje ludzi, którzy żyją w takich dołach do końca swojego życia... Nie mam aż tyle problemów by w takim stanie być. Ja już nie wiem co mam robić. Wstaję z mega dołem, męczę się cały dzień, przychodzi wieczór to jest jeszcze gorzej, bo staję się obojętny na dosłownie wszystko. Ile można żyć w takim stanie ? Ja chcę normalnie żyć. Nie chce mechanicznie robić wszystkich czynności, udawać że coś mnie interesuje, udawać że coś mnie śmieszy.

 

Całe te święta przeżyłem z emocjami jakby mi cała rodzina umarła.

Czy to możliwe, żeby od jednej myśli 3 miesiące temu aż tak się rozkręcił cały ten mechanizm ?... Ja już nieraz się czegoś bałem i to bałem się miesiącami a mimo to nic mi się nie działo, a teraz no nawet jak mam cały dzień intensywny i nie myślę o tym to i tak jestem jak robot i nie mam w sobie barw życia.

 

Nie chcę takiego życia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się...powinieneś odwiedzić innego lekarza. Od jednej myśli, od jednego zdarzenia wszystko potrafi się tak rozkręcić...Nie czekaj, szukaj pomocy. Jeśli zabrnąłeś tak daleko innego wyjścia nie widzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×