Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oberża pod złamanym paragrafem


Gość iiwaa

Rekomendowane odpowiedzi

iiwaa, sorry, ale gdy czuję się bardzo źle, to nie będę na siłę się uśmiechać i udawać, że jest cudownie :? A rok był jaki był. Było w nim więcej złych rzeczy niż dobrych, więc nie będę pisać, że był świetny, skoro nie był.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słowo "napastować" raczej do tego nie pasuje :lol:

 

Jest tyle rzeczy, których jeszcze nie robiłam. Tyle książek, których nie czytałam, tyle krajów, których nie odwiedziłam albo chcę odwiedzić jeszcze raz, tyle sportów, nawet tych powszechnie dostępnych, których nigdy nie uprawiałam, tyle jedzenia, którego nigdy nie spróbowałam, tyle filmów, których nie widziałam, tyle języków, których nie znam. Mam sprawne ciało i sprawny umysł, czegoś więcej mi trzeba? A choćbym nie miała w pełni sprawnego ciała w razie jakiejś niedyspozycji, czy czemuś by to przeszkodziło? Naprawdę, z tych wszystkich czynności, których można dokonać, najlepszym wyborem jest narzekanie?

Jesteście, do nędzy, w wielu przypadkach młodsi ode mnie. Zastanówcie się czasem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spędziłam dziś fajne popołudnie w małym gronie rodzinnym. Porozmawiałam sobie z kuzynem którego dawno nie widziałam. Jednak po 3 godzinach ogarnęło mnie zmęczenie...odczuwałam, że nie nadążam już za dyskusją...masakra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MACIEJ MALEŃCZUK: Wróćmy do mojego pobytu w więzieniu, gdzie funkcjonowało coś takiego jak „blacha na odmulenie”. Jeśli ktoś głupio gadał lub wpatrywał się w kratę i widać było, że się za bardzo zamyśla, to z boku podchodził starszy więzień i strzelał go z otwartej dłoni w czoło. Było to okropnie wkurwiające, ale równocześnie kapitalnie odmulające.

http://www.gala.pl/artykul/maciej-malenczuk-wszystko-o-moich-corkach

 

Dostanie w mordę środkiem antydepresyjnym? Jakoś wątpię, że to skuteczna kuracja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

salirka, może introwertyczne rozładowanie baterii? Na wczorajszej wigilijnej kolacji pod koniec już chciałam zostać sama. Fajnie sobie pogadać, ale w pewnym momencie następuje przesyt bodźcami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spędziłam dziś fajne popołudnie w małym gronie rodzinnym. Porozmawiałam sobie z kuzynem którego dawno nie widziałam. Jednak po 3 godzinach ogarnęło mnie zmęczenie...odczuwałam, że nie nadążam już za dyskusją...masakra.

 

ja też nie potrafie za długo wytrwać w takiej debacie w szerszym gronie, zaraz ładuje sie negatywnymi emocjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma wrogów, pewnie niejeden chciałby, żeby się mój małżonek przekręcił :lol:
Chyba masz lekki przerost ego skoro myślisz że mamy jakieś marzenia odnośnie Twojego męża, ale mowie za siebie.

A co do cierpienia to ja jakoś bardzo nie cierpię, co najwyżej cierpię na nieustającą anhedonię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest tyle rzeczy, których jeszcze nie robiłam. Tyle książek, których nie czytałam, tyle krajów, których nie odwiedziłam albo chcę odwiedzić jeszcze raz, tyle sportów, nawet tych powszechnie dostępnych, których nigdy nie uprawiałam, tyle jedzenia, którego nigdy nie spróbowałam, tyle filmów, których nie widziałam, tyle języków, których nie znam. Mam sprawne ciało i sprawny umysł, czegoś więcej mi trzeba? A choćbym nie miała w pełni sprawnego ciała w razie jakiejś niedyspozycji, czy czemuś by to przeszkodziło? Naprawdę, z tych wszystkich czynności, których można dokonać, najlepszym wyborem jest narzekanie? Jesteście, do nędzy, w wielu przypadkach młodsi ode mnie. Zastanówcie się czasem.
a Ty się czasem zastanów do kogo to piszesz. Do ludzi z depresją, ChADem, nerwicą lękową... wkurza mnie Twoje nierozumienie tego problemu. uważasz, że ludzie tak sobie marudzą po prostu... No więc owszem, jestem aktualnie po operacji, mam problemy zdrowotne. W ciągu ostatnich 2,5 roku poza tym miałem wypadek a moja mama zmarla na raka, ale nie marudzę z tego powodu. Jeśli marudzę to dlatego, że nie mogę wytrzymać ze sobą. Dlatego, że boli mnie dusza, że ten ból jest stokroć gorszy od fizycznego, że mam huśtawkę nastrojów. Ja nie oczekuję, że zrozumiesz, ale jak nie rozumiesz to nie pisz w takim tonie, bo to nieprzyzwoite wręcz.Dobrze wiesz, co to za forum

 

Nieprzyzwoite to jest chodzenie półnago w miejscu publicznym.

 

Dwie panie tutaj mają ChAD, a są dość... pozytywne. Czyt. wypowiadają się w tonie pozytywnym, przynajmniej ja tak je odebrałam, sądzę, że nie bez powodu. Więc jak z tym chadem?

Każdy czasem się gorzej czuje. Każdy. Nieważne, czy jest zdrowy, czy chory, czy jest biały, czarny, żółty, stary, młody, biedny, bogaty, chudy, gruby, wysoki, niski.

Ale nie każdy ciągle wypowiada się w tonie "tak mi źle".

Nie wiem, czy trzeba zasłaniać się chadem, skoro tamte dwie osoby mają niby to samo, ale ich sposób wypowiedzi jest zgoła odmienny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma wrogów, pewnie niejeden chciałby, żeby się mój małżonek przekręcił :lol:
Chyba masz lekki przerost ego skoro myślisz że mamy jakieś marzenia odnośnie Twojego męża, ale mowie za siebie.

A co do cierpienia to ja jakoś bardzo nie cierpię, co najwyżej cierpię na nieustającą anhedonię.

 

Czy Ciebie całkiem pochrzaniło?

Nie, nie pisałam, wyobraź sobie, o Was, bo wokół Was świat się nie kręci. Generalnie świat i wszyscy ludzie mają Was gdzieś (jak zresztą i mnie i KAŻDEGO), póki bezpośrednio się im czymś nie narazicie albo nie przysłużycie.

Więc nie, nie miałam Was na myśli, a np. mojego tatusia. Przeceniasz się, jeśli myślisz, że myślałam m.in. o Tobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa,

 

cierpienie jest czescia zycia, starasz sie to wyprzec?

 

Nie, Wieloraki. I pozwalam sobie na nie. Mój mąż również, są takie momenty, kiedy myśli o pierwszej żonie i nie, nie jest wesoło. To tak dla przykładu, powodów może być wiele. Też się niektórych rzeczy w życiu bałam/boję, ale zawsze starałam się to przezwyciężyć.

ALE normalny człowiek nie odczuwa cierpienia przez cały czas. I nie podkreśla go ciągle, nie podkręca, jeżeli wie, że to jego wymysł, to stara się o tym nie myśleć. Zobacz, dla przykładu - każda kobieta ma jakieś tam kompleksy (często nieuzasadnione, takie już jesteśmy) na punkcie własnej figury. ALE nie każda wpada w anoreksję, prawda? Widzisz różnicę? Różnicę natężenia i wpływu negatywnych myśli na życie danej osoby?

Tak, mnie też się zdarza mieć gorszy nastrój. ALE ja go nie podkręcam. Jeśli wiem, że negatywne myśli są nieuzasadnione obiektywnie, że to mój wymysł, że tego nie ma, to je ucinam. Zajmuję się robotą, treningiem, czytaniem, pisaniem, włączam muzykę na słuchawkach, że aż uszy bolą, dzwonię do przyjaciółki czy - najlepsze - idę się przytulić do męża. I mija. Gdybym się pogrążyła w myślach, to tak, zapewne załapałabym stan depresyjny. Może nie depresję, ale stan, ponoć każdy go miewa.

Jeśli wiem, że negatywne myśli mają swe realnie istniejące źródło - staram się rozwiązać problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, nie jesteś chyba taka głupia, żeby nie rozumieć, że depresja jest chorobą i nie można sobie wmówić, że jest dobrze. Nie można i już... Nie masz o tym pojęcia, ale do jasnej cholery spróbuj podejść do tego teoretycznie i naukowo a nie wypisywać farmazony. Poza tym każdy sobie radzi z chorobą jak potrafi. Sa tacy, którzy będą się wygłupiać i trollować, żeby zagłuszyć własny ból, są tacy, którzy wolą pomarudzić, są tacy co oddają się w moc używek, są tacy co milczą i zamykają się w sobie (ale to może być stadium przed krokiem ostatecznym). A ChAD ma różne stadia - już Ci to kiedyś tłumaczyłem, ale widzę, że nic nie pojęłaś. Matko... a gdzie niby ludzie mają się wyjęczeć jak nie na Forum temu poświęconym?

 

 

To ja już wolę tego całego Nihila. Przynajmniej śmieszny jest :D

 

Wieloraki - jeszcze jedno. Ja, im więcej mówię o tym, że jest źle, tym bardziej się w to wkręcam. To szkodliwe. Dlatego ucinam dyskusje o złych rzeczach, mimo że wiele rzeczy mi się nie podoba. Na większość nie mam wpływu, więc ucinam i mówienie o tym, i myśli. Sama sobie sprzedaję wewnętrzną "blachę na odmulenie" :D

 

Nie macie czegoś takiego, że jeśli o czymś mówicie, to również o tym myślicie, nakręcacie się, jest coraz gorzej?

A jak powiecie sobie: koniec, weźmiecie się za absorbującą robotę, to jest lepiej, lepiej, lepiej?

Ja tam miałam z DDA i z poczuciem własnej wartości (a raczej wyobrażeniem o jej braku). I nadal mam, ale umiem już coraz lepiej to ucinać. I to jest bardzo dobre. Zdarza się, że się zagalopuję z negatywnymi myślami i to wraca (czego zresztą byliście świadkiem), ale nie pozwalam sobie (albo jeszcze szybciej mąż mi nie pozwoli i zajmie mój umysł, dzięki niemu się tego nauczyłam) i wracam do stanu pozytywnego.

 

 

Dryaganie, anoreksja jest chorobą, w którą osoby wpędzają się same. Ona nie przychodzi jak grypa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak powiecie sobie: koniec, weźmiecie się za absorbującą robotę, to jest lepiej, lepiej, lepiej?

 

Kiedys osoby z takim podejsciem jak Twoim...doprowadzily mnie a moze przyczynily w ciezkiej depesji do tego, ze czulam sie jeszcze gorzej i chcialam umrzec i to prawie zrobilam. Przez to nie rozmawiam z moim bratem i duza czesc rodziny trzymam na dystans. Odczuwam wewnetrznie zal do nich za to jak postapili i prawie pozbawili mojego syna matki. Depresja to nie chandra..nie jestes sobie tego w stanie wyobrazic ale nie pisz tym samym glupot. Nie jest lepiej!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ALE normalny człowiek nie odczuwa cierpienia przez cały czas. I nie podkreśla go ciągle, nie podkręca, jeżeli wie, że to jego wymysł, to stara się o tym nie myśleć.

NORMALNY. Tutaj piszą ludzie, którzy NIE są do końca normalni.

 

Tak, mnie też się zdarza mieć gorszy nastrój. ALE ja go nie podkręcam. Jeśli wiem, że negatywne myśli są nieuzasadnione obiektywnie, że to mój wymysł, że tego nie ma, to je ucinam. Zajmuję się robotą, treningiem, czytaniem, pisaniem, włączam muzykę na słuchawkach, że aż uszy bolą, dzwonię do przyjaciółki czy - najlepsze - idę się przytulić do męża. I mija. Gdybym się pogrążyła w myślach, to tak, zapewne załapałabym stan depresyjny. Może nie depresję, ale stan, ponoć każdy go miewa. Jeśli wiem, że negatywne myśli mają swe realnie istniejące źródło - staram się rozwiązać problem.

Depresja to nie jest gorszy nastrój, który można wyleczyć pozytywnym myśleniem. Twoja chandra jest niczym w porównaniu z ciężkimi epizodami depresji, które przykuwają ludzi do łóżka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dryaganie, anoreksja jest chorobą, w którą osoby wpędzają się same. Ona nie przychodzi jak grypa.
być może, ale jest to choroba. Nie znam się na tym, nie mam anoreksji

Natomiast w ChAD z pewnością sam się nie wpędziłem, zresztą zaczęło się od ciężkiej manii psychotycznej. Depresja przyszła potem. Więc mi nie wmawiaj, że sobie wkręciłem chorobę.

Wiesz, żałosne jest to, że próbujesz ludziom wmawiać, że z depresji można tak łatwo się wygrzebać tzw. pozytywnym myśleniem. Gówno można... Lata terapii i tona leków niektórym nie pomaga. Tobie się wydaje wszystko takie proste, bo nigdy tego nie przeżyłaś.

 

Chad to choroba psychiczna, zwana kiedyś cyklofrenią, anoreksja jest klasyfikowana jako ZABURZENIE odżywiania.

I tak, wiem że chadu się sobie nie wkręca.

Anoreksja - ciężko nie zauważyć winy osoby, która ją posiada, bo zaczyna się to od odchudzania. Nikt nie dostaje anoreksji ot tak, od razu, jednego dnia.

 

Mówię to jedynie na podstawie tego, co sama przeżyłam - czyt. DDA i brak poczucia własnej wartości, setki nieuzasadnionych kompleksów, poczucie bycia gorszą etc. (z tym się u mnie wiązało DDA, poza tym dda jest na tyle "dziwne", że takie cechy mogą mieć też osoby z normalnych rodzin) - terapia nazwijmy to "blachy na odmulenie" bardzo mi pomogła. Pomogło mi też to, że bliskie mi osoby wręcz wykrzyczały, jak bardzo absurdalne są moje twierdzenia.

Psychologowie wpędzali mnie w ten dziwny stan - nienawidzenia samej siebie, inaczej nie potrafię go nazwać - jeszcze bardziej. Generalnie to za to ich wręcz nienawidzę. Setki pytań: "a dlaczego się tak czujesz?", "uważasz, że masz ku temu podstawy?", "co mogłabyś zrobić, żeby było inaczej?", "jakie jest twoje najwyraźniejsze wspomnienie z dzieciństwa" etc. wpędzały mnie w tak gigantycznego doła, że powinni beknąć za szkodzenie pacjentowi.

A "tak, ku...., jesteś najbrzydszą i najgłupszą kobietą na świecie" - mojej przyjaciółki - a potem: "ty jesteś nieźle pier......lnięta" od razu mi pomagały.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale z drugiej strony dzialanie. przelamywanie sie do dzialania pomaga w wielu wypadkach. jak czasem leze i z trudem zwlekam sie z lozka a jednak troche posprzatam wokol siebie to mam to wrazenie sprastwa ze cos jednak moge i troche sie lepiej czuje. ale w ciezkiej depresji to nie umialem sie pocieszyc jakos walczylem o przetrwanie dnia i byle do lozka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale z drugiej strony dzialanie. przelamywanie sie do dzialania pomaga w wielu wypadkach. jak czasem leze i z trudem zwlekam sie z lozka a jednak troche posprzatam wokol siebie to mam to wrazenie sprastwa ze cos jednak moge i troche sie lepiej czuje. ale w ciezkiej depresji to nie umialem sie pocieszyc jakos walczylem o przetrwanie dnia i byle do lozka.

 

edytowałam powyżej, ale przeskoczyło już na następną stronę.

Mnie psychologowie zwyczajnie szkodzili, uważam ich za bandę nieudaczników. Jeszcze bardziej nakręcali moje niskie poczucie własnej wartości. W dodatku w ogóle tego nie widzieli!!! Kazali mi się zastanawiać. Mówili: daj sobie czas, odpocznij, powinnaś to przemyśleć, poukładać sobie w głowie itd.

 

Fragment, który dopisałam w edycji:

Psychologowie wpędzali mnie w ten dziwny stan - nienawidzenia samej siebie, inaczej nie potrafię go nazwać - jeszcze bardziej. Generalnie to za to ich wręcz nienawidzę. Setki pytań: "a dlaczego się tak czujesz?", "uważasz, że masz ku temu podstawy?", "co mogłabyś zrobić, żeby było inaczej?", "jakie jest twoje najwyraźniejsze wspomnienie z dzieciństwa" etc. wpędzały mnie w tak gigantycznego doła, że powinni beknąć za szkodzenie pacjentowi.

A "tak, ku...., jesteś najbrzydszą i najgłupszą kobietą na świecie" - mojej przyjaciółki - a potem: "ty jesteś nieźle pier......lnięta" od razu mi pomagały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×