Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zmęczona,ogłupiała,czy to od nerwicy


Pani Mrugalska

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Choruję na nerwicę od bardzo dawna,w zasadzie odkąd pamiętam.Mama mówi że od malutkiego dziecka byłam nieśmiała,strachliwa i bałam się nowych miejsc.objawy czysto nerwicowe i natręctwa zaczęły się gdy mialam około 6,7 lat .Potem było coraz gorzej.Natręctwa na każdym kroku,fobia społeczna ,obsesja czystości i wydzielanie bezpiecznej przestrzeni.Natręctwa uniemożliwiały mi normalne funkcjonowanie,wszystkie podstawowe czynności zdominowane były przez chorobę,jedzenie,spanie,chodzenie a nawet patrzenie przez okno,wszystko zdominowane było przez rytuały które mialy mnie chronić przed lękiem i atakami paniki.Rodzina przez cały czas nie wierzyła w to że jestem chora,uważali że wymyśliłam to,że jestem leniwa,robię im na złość ,uchylam się od obowiążków w szkole,często kiedy w rozpaczy mówiłam że nie jestem w stanie inaczej żyć słyszałam" że tak jest mi wygodnie",starsze rodzeństwo wręcz mnie dręczyło i cały czas przeciwstawiało mnie rodzicom,najstarszej siostry bałam się panicznie ,czasem wolałam nie wracać do domu.Taki stan trwał z pogorszeniami i polepszeniami do 3 klasy gimnazjum,kiedy to nauczycielka wf-u która mnie nienawidziła zaczęła upokarzać mnie na lekcji i widząc moje dziwne zachowanie zmuszać mnie do normalnego na siłę.Po tym dniu postanowiłam że nie pójdę więcej do szkoły,zbyt wiele wysiłku kosztowało mnie to wszystko,nie byłam w stanie dłużej walczyć .Oczywiście sytuacja w domu była też okropna ale najstarsze rodzeństwo było już na studiach więc łatwiej było mi przetrwać.Zgodziłam się na nauczanie indywidualne i pomimo wielkiego lęku i ataku paniki przed pierwszymi lekcjami udało mi się dostosować i to było najlepsze co mnie spotkało,choroba uległa znacznej regresji i łatwiej mi było się do wszystkiego na nowo przystosować,przede wszystkim natręctwa nie były tak silne.Poszłam do szkoły średniej i choroba uległa pewnej przemianie,nacisk z natręctw przesunął się na natrętne myśli i obsesje .W liceum zaczęła się też senność ,kiedy tylko wracałam ze szkoły musiałam położyć się spać,potem budziłam się ale nie miałam już dość czasu na naukę,potem znów sen.To wsztstko przekładało się na zaległości,nieobecności ,spóżnienia i tak w kółko.Niestety oprócz nerwicy cierpię na zaburzenia rozwojowe typu dysleksja,dyskalkulia.Dyskalkulię stwierdzoną mam przez poradnię psychologiczną,przez nią ledwo zdawałam z klasy do klasy a matury zdać nie jestem w stanie.Więc pomimo dobrych wyników z przedmiotów humanistycznych (najsłabszy wynik z Wos-u 68%,reszta wysoko Polski 80 parę %ustny 100 % angielski też) matury nie mam.Po szkole udałam się więc do szkoły policealnej ,jednej potem drugiej.W tamtym roku skończyła technika weterynarii i mam dyplom.W między czasie doszło do pogorszeń i polepszeń w moim stanie,natrętne myśli i obsesje często doprowadzały mnie do prawdziwego szaleństwa i nie dawały żyć tak samo jak natręctwa wcześniej.Zwłaszcza obsesja na punkcie homoseksualizmu i natrętne myśli na ten temat (zwiazane zapewne z tym że brat taki jest i bywał wobec mnie ostentacyjny jeśli chodzi o stwoją osobę i problemy).Teraz jest lepiej jeśli chodzi o natrętne myśli i dziękuje za to Bogu każdego dnia.Jednak cały czas pogarsza się moje samopoczucie,koncentracja,pamięć ,cały ale to cały czas jestem zmęczona.Pracowałam na pełen etat(sklep wielkopowierzchniowy) ale tylko przez 3 miesiące,teraz przez 10 na pół etatuW pracy też było bardzo ciężko,oprócz kontaktu z ludzmi ,często okropnymi,dochodziło poczucie braku perspektyw i utknięcia w tej sytuacji.Ponieważ praca razem z dojazdami trwa 12 godzin dziennie miała poczucie że cały czss tam jestem i że już tak zostanie bo przeciez nie mam wykształcenia,znajomości,pieniedzy ,żadnych umiejętności tak naprawdę .Wpadłam w straszliwą depresję i prawie doszło do próby samobójczej,zaczęły się ataki paniki z poważnie wyglądającymi objawami fizycznymi.Teraz jestem zmęczona non stop,nie mogę się skupić pogorszył się moje zdolności intelektualne,jakby mózg spowity był mgłą,nic nie pamiętam,nie mogę się skupić,nie rozumiem tego co czytam (jeśli w ogóle jestem w stanie czytać,nic mnie nie interesuje ,mogę spać cały czas,sukcesem jest dla mnie wstanie i zrobienie podstawowych czynności wokół siebie.Pomimo tego że chciałabym zacząć coś od nowa to nie jestem w stanie pracować na d niczym,pojawiła się możliwość pracy w moim zawodzie ale nie jestem w stanie powtórzyć sobie materiału za szkoły,trenowałam sport, ale teraz nie wytrzymuje treningu,pojechanie do pracy i powrót jest dla mnie szczytem wysiłku,kiedy jeżdzę do pracy to potem tylko odpoczywam,nie jestem w stanie robć już niczego.Żyję zamknięta w domu nie mam przyjaciół,nigdzie nie wychodzę ,w moim mały mieście nic się nie dzieje i niczego w zasadzie nie ma,trenowałam sport z powodzeniem ale po tm jak ta choroba zniszczyła mi życie ,nie było mowy o karierze,bez zdanej matury i tak nie mogłabym pójść na awf a to jedyna szansa kariery i rozwijania się w moim sporcie.Teraz w klubie nie ma z kim trenować(wszyscy poszli na studia lub wyjechali) a przychodzenie tam i bawienie się z dziećmi wpędza w jeszcze gorsze poczucie upadku i niespełnienia.Perspektywa pracy tez jest w innym mieście bo tutaj pracy nie ma albo jest wyzysk.Mam poczucie marnowania życia,codziennie praktycznie nic pożytecznego nie robię i nawet jak próbuję odbić się od tego dna to albo nie ma mozliwości albo zmęczenie mi nie pozwala.Próbuję mam motywację jakiś nawet pomysł i i tak jestem tak zmęczona że przesypiam całe dnie.Teraz chciałabym się przygotować,powtórzyc materiał ze szkoły i spróbowac postarać się o prace w szpitalu dla zwierząt w swoim zawodzie ale skoro nie jestem w stanie przecztać książki ani wytrzymać całego dnia bez uczucia potwornego zmęczenia to jak mogę starać się o pracę.

 

Jesli chodzi o opieke lekarską to najpierw z polecenia psychologa z poradni jeżdziłam do psychiatry dziecięcego (kiedy moja Mama wreszcie zauważyła że nie zachowuję się tak specjalnie tylko jestem chora),psychiatra ten w zasadzie nic nie zrobił przepisywał hydroxyzyne,potem wrescie przy nacisku z mojej strony ze nic nie daję seroxat który pomagał przez jakis czas na depresję i natręctwa.Z polecania tego lekarza jeżdziłam do psychoterapeutki koleżaniki tej lekarki ktora gapiła się na mnie przez całe godziny i nic nie mówiła,kiedy zaczęłam sama jej opowiadać co się ze mną dzieję,wydawała się oszołomiona i zdziwiona.Więcej jej nie odwiedziłam za to miała pretensje że nie dokończyłam terapii chociaż nie prowadziła żadnej terapii,myślę że była zwykłą naciągaczką z polecenia swojej koleżanki która naganiała jej klientów.Następnie jeżdziłam tylko do tamtej pierwszej lekarki po recepty(za których wypisywanie słono sobie liczyła) i nie miałam żadnej terapii.Potem zaczęłam chodzić do psychiatry z ośrodka zdrowia który też wypisywał tylko recepty na kolejne leki (inhibitory zwrotne serotoniny) i twierdziła ta kobieta że nie prowadzi żadnej psychoterapii bo psychiatrzy tego nie robią tylko psycholodzy. Słuchała po prostu tego co mówię i wypisywała receptę.Ostatnim lekiem jaki brałam był mozarin i było to po tych straszych 3 miesiącach w pracy i strasznej derpresji.Teraz czuję się znośnie (Boże tylko żeby nie zapeszyć) ale zmęczenie jest olbrzymie i poczucie cofania się w rozwoju i niemocy umysłowej i niemocy w życiu.

 

I tu moje pytanie czy to zmęczenie wynika z mojej choroby,czy jest ona w stanie doprowadzic do takich objawów fizycznych.Byłam z tym kilka razy u róznych lekarzy i za każdym razem słysze że albo nie biore leki i to przez nie ,albo ich nie biorę i to przez to,albo sama wypracowałam sobie taki styl zycia (wersja psychiatry).Za każdym razem robią mi tylko podstwowe badania i odsyłaja do domu a ja czuję się coraz gorzej.Przez ostatnie 2 tygodnie śpię cały czas funkcjonuje tylko w czasie pracy(co potem odsypiam z nawiązką) albo przez parę godzin max 3,4 i muszę połozyc się spać.Nie jestem w stanie się uczyć ani spędzać w zasadzie czasu w żaden pożyteczny sposób.Najczęściej gapię się w telewizor lub komputer.Każda moja próba skupienia się na czymś: na sporcie,na czytaniu na nauce kończy się fiaskiem.Nawet kiedy chcę coś zrobić coś zaplanować nic mi się nie udaje i to jeszcze pogarsza stan.Czy to wina choroby ,czy mogę być chora fizycznie? Wiem że istnieje coś takiego jak zespół przewlekłego zmęczenia,ale czy to daje takie objawy i czy tak zawsze już będzie?

 

Dziękuje wytrwałym za przeczytanie i za wszystkie odpowiedzi,przepraszam za chaotyczność ale nie dość że trudno to wszystko w ogóle opisać to jeszcze coraz gorzej mi się myśli i te myśli wyraża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. A robiłaś badania na anemię, tarczycę, inne hormony albo cukrzycę? Ja kiedyś czułam się potwornie zmęczona i wyszła mi anemia i subkliniczna niedoczynność tarczycy.

W złym stanie psychicznym z pewnością można się czuć zmęczonym, być bardziej sennym, ale nie wiem czy do tego stopnia.

Nadal bierzesz Mozarin? O to jak on może wpływać na Twoje samopoczucie możesz zapytać tutaj: escitalopram-lexapro-lenuxin-depralin-mozarin-escitil-elicea-t19594-16842.html

Psychiatra rzeczywiście raczej nie zajmuje się terapią, a ta psychoterapeutka to jakaś nieudolna. Ale warto byłoby, żebyś poszła na jakąś terapię, może by Ci to pomogło trochę uporać się z tą beznadzieją, którą odczuwasz z powodu zmęczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×