Skocz do zawartości
Nerwica.com

Piękne umysły czyli spam działu Schizofrenia


PJT

Rekomendowane odpowiedzi

Też mam coś w rodzaju murowanej sciany która jest gdzieś za mną. 

Pytanie czy nie można jej rozebrac? 

Mi się właśnie udało w 1 zrobić okna przez które wróciło mi orginalne spojrzenie. 

Tą ściane budowałem na własne życzenie a myślałem że to schody są.

Łącznie naliczyłym ich 4 z czego tylko 3 mogę sobie jakoś przybliżyć. Choć te pozostałe 3 wydają się jakieś mniej ważne bo nie miały większego przełożenia na sam kierunek i jakby automatycznie je wyburzyłem.

 

Niby wiem jak je posprzątać ale pytanie czy uda mi się zrobić to co do jednej cegiełki, jednego ziarnka kurzu co został po tym?

I pytanie dlaczego nawet te cegiełki i nie widoczne ziarnka kurzu aż tak rzutują naaa mnie?

 

Za bardzo zaufałem swoim schodom.

Miałem wszechobecną presję, to prawda. Jednocześnie nie mogłem puszczać gardy...

"Gdybym" przy nich nie został to nie musiałbym budować sobie 3 kolejnych.

Te 1 były Wyyystarczające..

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

        Ten tekst jest mną przesiąknięty. Brzydzę się tym. A akurat to nic nie zmieni, choć nie wiem wsm, to furtka by poczuć to cczego nie dopuszczałem, zły tor w każdym razie. "Wszystko" co robiłem na wczucie po jakimś czasie dawało mi znać że świat zewnętrzny to 1 "wielki" "Paradoks".

     

        Nawet fajny punkt... Taaa, to właśnie z nim udało mi się wejść w kenshoo czyli olśnienie, oświecenie spadło na mnie nwm sekunde pózniej? Poszło mi za łatwo..... ja to czułem, na bieżąco widziałem "wszystko" i jasno sobie zoobrazowałem i opisałem wnioski co robię źle, co jest ze mną nie tak, i co muszę załatać. Mimo to to całe kurestwo nie mogło przeze mnie po prostu przejść. Wniosek? Stymulanty na wczucie to za dużo punktów włożonych w auto ulepszenie... Piszę to płacząc z żalu i nie moge złapać oddechu przez śmiech za razem. 

    

      Zrobiłem to w obrębie swojego świata.

 

       Przez to mam Wielką bliznę na postrzeganiu. Nie mogę z siebię wypluć niektórych rzeczy i nie mogę też paru przyjąć. 

Mam to na "całości" właśnie. 

 

Te niby dobre połączenia neuronalne itd. są zarazem przekleństwem.  

 

Moim pomysłem by to przekuć, przefiltrować a przede wszsytkim zastosować jest napierdalan#e w to co najbardziej boli.

to dla mnie rozwiązanie.

 

Jakieś tam podstawy opisywałem wcześniej.. "w zdrowym ciele zdrowy duch"

taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to moment na kwacha? Rozluźni mi to "wszystkie" łańcuchy. Te niedobre wsm też podbije. Pytanie czy przebieg zależy od przywódcy? No niestety nie, ciało tutaj ma więcej do powiedzenia.

 

A może by tak przejść na klozapine? Złe mi wyrówna do tego co mam zaprojektowane czyli paradoksalnie dalej będzie mi walić postrzeganie. będąc neuroleptykiem co powinien właśnie kasować taki temat. Ale to mój wymysł.

 

Wsm wiem z autopsji że taki risperidon co działał na mnie poprzez efekt "wydłubania oczów" wyrównywał do tego co miałem.

 

Sama kwetiapina jest zrobiona jakby dla mnie xd wyrównuje mi emocjonalność i daje się poskładać. Goooorąco zachwalam sobie. 

 

 

 

 

 

Ludzie macie jakieś swoje patenty na leczenie organizmu po tym wszystkim??? Mam pewność że poza tymi psychologicznymi bzdurami muszę poszperać w ciele...

 

 

:angel::great::zonk:

A przynajmniej instynkt przetrwania mi każe

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, MlodyKapi napisał(a):

Łącznie naliczyłym ich 4 z czego tylko 3 mogę sobie jakoś przybliżyć. Choć te pozostałe 3 wydają się jakieś mniej ważne bo nie miały większego przełożenia na sam kierunek i jakby automatycznie je wyburzyłem.

 

 

Mimo to bliżej niezidentyfikowany upiór przysiadając na mojej klatce piersiowej zabiera mi prawą półkule głowy. 

Wstydze się przyznać co od/cenzura/em... nawet sam przed sobą... wWiem że to mi nie pomoże

Ten wstyd wyniosłem z domu...

 

miałem inicjacje ale sie wstydzilem, balem: Głównie odrzucenia i że coś popsuje

jestem nieśmiały 

miałem niskie poczucie wartości przez to że 5 krotnie większy /cenzura/ który powinien być dla mnie wzorcem i przykładem jedynie ?

 

Jedynie całe życie mnie zabierał mi grunt pod stopami a za tym szło całe poczucie bezpieczeństwa 

trochę mnie nosi po dłuższym uziemieniu i w ogóle wyłączeniu kreatywności z którą tylko doszedłem pod ściane, może poćwiczę stretching albo poodycham

 

 

 

 

A mianowicie w swoim świecie za pomocą dostępnych technik perswadowałem i rozkminiałem ten brak. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

choć czytałem że za miłość i walkę odpowiada ta sama struktura mózgu. między innymi dlatego rozkminiłem by się za to zabrać na poryciu

Czuję że jakąś głębszą myślą zawiesiłem się nad którąś z chwil która odpowiada za to w jaki sposób działa stosunek JA-2osoba, 2osoba-JA JA-emocje, wiedza . chodź to wszystrko wyj#bało mi w eter

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Badam rzeczy których nie mogłem odsiać samoistnie... :great:

W afekcie co dzień jeszcze przez jakkkis czas muszę spuszczać resztki tego co ze mną zostało ale nie miało prawa się utrzymać z obecnym balansem. 

coż

Pytanie czy jak wyprostuję niszczące przekonania to będę mógł się wylać świadomością w ciało które miałem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.09.2025 o 12:59, MlodyKapi napisał(a):

Czy to moment na kwacha?

Kwacha? Nie polecam. Rozszczepi cię bardziej.

 

Mnie, niestety, psychodeliki zniszczyły do reszty, jeśli o nich mowa. Od zawsze był ze mną problem, ale miałam nadzieję, że to będzie moją ostatnią deską ratunku. Może gdybym zaczęła od małych stężeń, to nie doprowadziłabym siebie do stanu, w którym obecnie się znajduję. Chciałam przed chwilą stworzyć temat w wątku z kontaktami i poradniami psychologicznymi, ale nie dam rady opisać tego, co aktualnie przeżywam. Chcę pomocy, ale mnie się już nie da pomóc, bo nie istnieję. Nie mam jeszcze na to dowodu, ale kiedyś znajdę artykuł, w którym opisana jest śmierć po przedawkowaniu psylocybiny i to będzie o mnie. Czy będzie to w tym życiu, a raczej nie, bo ciałem jestem, czy w innym, o którym dowiem się przez sen lub kolejną fazę. Wszystko jest nierealne. Żałosne. Chciałabym cofnąć czas i nie mieć świadomości, z którą teraz mierzę się każdego dnia. Jak mam się zachowywać normalnie, jak to wszystko jest nienormalne? Żałosne, żałosne, żałosne to życie. Te wszystkie informacje o nieszkodliwości psychodelików to brednie!

 

Nie wrócę już tam. Kolejny kwas, dwa czy trzy naraz, kolejny kubek grzybów, to za mało. Musiałabym wziąć jeszcze więcej niż wtedy, ale nie chcę znowu umierać. Wylewały się ze mnie płyny ustrojowe, tak jak przy zgonie człowieka. Puszczają zawory. Nie ma cię. Ostatnie, co widzisz, to oślepiającą biel i kilka wspomnień z życia. 

 

Błagam, jeśli ktoś zna lekarza, który zajmuje się takimi przypadkami, albo kogoś, kto zaprojektował wehikuł czasu, niech się do mnie odezwie. Nie radzę sobie. Nie wiem kim się staję... Raz jestem, raz mnie nie ma.

4 minuty temu, little angel napisał(a):

Może gdybym zaczęła od małych stężeń, to nie doprowadziłabym siebie do stanu, w którym obecnie się znajduję.

ale przecież zaczęłam, już nie pamiętam? gówno to dawało

a pamiętam jeszcze cokolwiek z poprzedniego życia? przepraszam, z poprzednich żyć?

:angel:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś czuję że mam podobnie

Jak zostaję przy tu i teraz to niby jest okej poza tym że zostałem ze strzępem tego z czym przyszedłem. 

Na świat...

Jak wracam do kreatywności to na drodze stoją mi zdarzenia które mnie zmienily.

Bilet skasowałem rok temu a w między czasie chyba 5 kolejnych. Każdy z nich jest do spłaty i opiera się o to na czym miałem okazję się huśtać.

Przynajmniej tyle bliżej nieokreślonych obiektów które coś tam reprezentują przemyka mi przez wyobraźnię. 

Będąc na olanzepine co mnie totalnie kasowała wziąłem phenibut, jak poczułem ten wyrzut wkurwienia to tylko poczułem jak nagle moja jedna myśl zamienia się w 5 a przez głowę przelatują mi "odpowiedzi" skierowane do mnie.

Mam czy jest w ogóle sens z tym dalej walczyć na płaszczyźnie psychologiczno-fizycznej

8 minut temu, MlodyKapi napisał(a):

Coś czuję że mam podobnie

Jak zostaję przy tu i teraz to niby jest okej poza tym że zostałem ze strzępem tego z czym przyszedłem. 

Na świat...

Jak wracam do kreatywności to na drodze stoją mi zdarzenia które mnie zmienily.

Bilet skasowałem rok temu a w między czasie chyba 5 kolejnych. Każdy z nich jest do spłaty i opiera się o to na czym miałem okazję się huśtać.

Przynajmniej tyle bliżej nieokreślonych obiektów które coś tam reprezentują przemyka mi przez wyobraźnię. 

Będąc na olanzepine co mnie totalnie kasowała wziąłem phenibut, jak poczułem ten wyrzut wkurwienia to tylko poczułem jak nagle moja jedna myśl zamienia się w 5 a przez głowę przelatują mi "odpowiedzi" skierowane do mnie.

Nwm czy jest w ogóle sens z tym dalej walczyć na płaszczyźnie psychologiczno-fizycznej

 

Nwm

Czy godzić się na straty poniesione na polu walki i grzecznie czekać aż to wszystko zamieni mi się w klatki które przywołują jakieś wspomnienia jak coś akurat "dojdzie"

Widzę w 2d a fizyczność czuję już tylko analizą 

Ostatnio jakby "widziałem" feromony

Sensu już raczej nie zmienię 

Godzinę temu, little angel napisał(a):

Kwacha? Nie polecam. Rozszczepi cię bardziej.

 

 

Nie mam pojęcia jak inaczej mogę zatrzymać te wszystkie mechanizmy w ciele co mnie wyniszczają? Może przestanę wrzucać paliwo, mam wrażenie że moje treningi siłą rzeczy zapierdalaja na jednym wozku z innymi uzależnieniami 

Mimo że czuje to całe spustoszenie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, little angel napisał(a):

Nie wiem kim się staję... Raz jestem, raz mnie nie ma.

ale przecież zaczęłam, już nie pamiętam? gówno to dawało

a pamiętam jeszcze cokolwiek z poprzedniego życia? przepraszam, z poprzednich żyć?

:angel:

to chyba sprawa związana z ego. Mimo że hipoteza Freuda była dla mnie pewnym przykazaniem kiedyś to teraz patrzę na to z kurewską odrazą... W każdym razie wydaje się być mocno przybliżona do prawdy ehh.. Też miałem jazdy które mi skasowały bazę...

Nwm jaki musiał to być wysiłek dla mózgu...

Teraz mogę sobie mniej więcej po przypominać te emocje z poprzednich żyć ale nie mogę ich poczuc żyjąc. Dalej szukam sensu, choć cały czas walczę... To był mechanizm który obrałem na początku.

Gdzie jest sens? Może po dłuższym godzeniu się na wielką dziurę przyjdzie nowy. Te stare wydają się tylko dalej wyniszczać jak orgaznim obrał jakieś nie przybliżone tryby.

Chyba sobie wydłubię zaraz oczy... Nwm co zrobiłem ale cofnalem się na jakby pierwsze mechanizmy. Przez głowę przeleciały mi wszystkie stany fizyczne w których byłem na wojnie. Przy tym po/cenzura/onym rozszczepieniu gdzie jest paru mnie czułem że się zaraz usmażę...

To dobra droga czy ?

Jedyne co pomogło to wiszenie

 

Szkoda że ta nasza medycyna i chyba wgl światowa nie obejmuje takich ekscesów jak my.

Chce to wyrzygac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

Może w końcu mi coś drgneło.. 3 raz dzisiaj startuje od początku tej zabawy. W zdluż do prawej przewijają mi się punkty zaczepienia.

 

 

Sorry za ten chaos i mieszaniee

Chce spuścić całą krew... Może to pomoże choć czuję że czeka mnie sroga katatonia ale to nie możliwe przez ogólny tryb w którym jest organizm

Najwyżej wy/cenzura/1 mi bezpiecznik ale to już mi nie straszne....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×