Skocz do zawartości
Nerwica.com

Proszę o pomoc bardziej "doświadczonych" nerwusów ;)


Afrodyta007

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Jestem tu nowa, postanowiłam podzielić się z Wami moim skromnym doświadczeniem z nerwico-depresją lękową. Skromną, gdyż zdiagnozowaną ją u mnie ok. 2 miesięcy temu. "Złapała" mnie nagle, gdy siedziałam z rodzicami przed tv. Nagle zaczęłam płakać, nie mogłam złapać oddechu, przez głowę przebiegało mi 1000 myśli (głównie o samobójstwie), poczułam że nie mogę się ruszać. Tak zaczęło się moje błędne koło. Z uśmiechniętej, optymistycznie nastawionej do życia osoby, która zawsze była w centrum uwagi, stałam się apatyczna i przestraszona. Z czasem bałam się wręcz wszystkiego,przebywania samej, przebywania ze znajomymi, jazdy w komunikacji miejskiej, bo bałam się "że nagle znowu mnie złapie atak paniki i nie będę wiedziała co zrobić". Byłam 2 razy u psychiatry, dostałam Escitil i Deprexolet (w międzyczasie brałam jeszcze Seronil, bo w trakcie leczenia dopadły mnie uporczywe tzw. myśli egzystencjonalne). Mimo zażywania leków, jeszcze kilkakrotnie miałam bardzo silne ataki paniki, kiedyś nawet zemdlałam i skończyłam w karetce. Są dni, kiedy jest naprawdę super, myślę sobie że znów jestem tą samą osobą co kiedyś, znów mam chęci żeby podbijać świat :mrgreen: ale czasem przychodzą dni, kiedy nie radzę sobie z własną podświadomością. Najczęściej mam takie uporczywe myśli, że coś mi się dzieje, jestem na coś chora, może mam raka, albo że moim rodzicom coś może się dziać, mogą mieć wypadek itd. Paraliżujący strach. Nie wypracowałam jeszcze własnego sposobu na odrzucenie takich myśli, na radzenie sobie w trakcie ataku paniki, ale wciąż powtarzam sobie że jestem najsilniejszą osobą na świecie i spokojnie sobie z tym poradzę, że choroba nie może mnie ograniczać (ale ogranicza, boję się przebywać gdziekolwiek poza domem, nigdzie nie czuję się komfortowo). Ale próbuję z tym żyć, próbuję się z tym pogodzić, ciężko jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Afrodyta007, Moim skromnym zdaniem psychoterapia by Ci pomogła w radzeniu sobie ze swoimi dolegliwościami bo leki swoją drogą ,ale tam naprawdę zródło stresu,leków siedzi w umyśle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam u psychologa, bo chciałam pójść na psychoterapię, ale zraziłam się. Mówiłam do niej przez godzinę o tym wszystkim, miałam nadzieję że da mi jakieś konkretne wskazówki jak postępować w trakcie ataku, jak zajmować czymś myśli, ale niestety nie wniosła nic nowego, powiedziała tylko o metodach relaksacyjnych i żeby znaleźć w sobie źródło moich lęków. Metody relaksacyjne stosuję, źródła moich lęków znalazłam - ale co dalej?! Nic konkretnego nie powiedziała. Może teraz spróbuję tym razem u innego psychologa/psychoterapeuty. Mam bardzo wielkie chęci, żeby wyjść z tego, ale coraz bardziej nakręcam się sama. Bo jeden dzień jest super, a drugi taki, że nic tylko schować się pod łóżko i "przeczekać". Najgorsze jest to, że nie potrafię podjąć żadnej decyzji ostatnio. Co 10 minut potrafię diametralnie zmieniać zdanie, właściwie sama nie wiem czego chcę a w efekcie jestem wiecznie niezadowolona. Eh, nie dość że kobieta zmienna jest, to jeszcze taka kobieta z nerwicą to już MAAAAASAKRA :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Afrodyta007, Skoro uważasz ,że ta psycholog nie umiała Ci pomóc tak jakbyś tego oczekiwała ,czujesz niedosyt poszukaj psychoterapeuty w konkretnym nurcie .I do boju o siebie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak zrobię, choć w mojej mieścinie to dość ciężko będzie znaleźć dobrego specjalistę. A jeszcze tak "na teraz" - co moglibyście mi doradzić, jak odrzucić te nachalne myśli o chorobach, albo o wypadkach najbliższych? Po prostu potrafię np. robić obiad, sprzątać, ale w głowie co chwilę przewijają mi się właśnie takie myśli.. Kilka dni temu skończyłam brać leki i na razie nie chciałam się wybierać do psychiatry po kolejną dawkę, chciałam zobaczyć jak będę sobie radzić sama. I jest dziwnie - w jeden dzień wszystko super fajnie, a w drugi dzień jestem tak zła, wręcz wściekła na wszystko i wszystkich że "bez kija nie podchodź" :mrgreen: a znowu na trzeci dzień taki smutek, jakieś przemyślenia typu "po co to wszystko" itd... Szczerze mówiąc to teraz, w wieku 20 lat, czuję się jakbym miała co najmniej 40 lat... eh.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×