Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nasza walka o normalne życie


optymen

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Chciałbym w tym temacie chciałem pisać o naszej walce o normalność. Jak już wiecie piszę w imieniu żony, która choruje od paru lat. Po pierwszym "objawieniu" choroby zaczęła leczenie było to ok 2 lat temu. Z samopoczuciem było różnie, ale mogła funkcjonować na, tyle, że zajmowała się codziennymi obowiązkami nawet znalazła pracę i to była najlepsza terapia. Widziałem jak z dnia na dzień jest lepiej wierzyłem, że mamy to za sobą. Ale po 9 m-c pracy żona została zwolniona i wszystko zaczęło się sypać. Myśl, że ma zostać i zająć się tylko domem był dla niej straszna. Nawrót choroby nastąpił szybko. Wczoraj byliśmy prywatnie u lekarki, która prowadzi żonę - była zdziwiona, że było tak dobrze a jest tak źle. Zmieniła leki i wysłała żonę na terapię. Widziałem po żonie, że po tej wizycie była w lepszym nastroju. Może potrzebowała takiej rozmowy. Sam szukam jakiegoś wytłumaczenia jej choroby. Narazie staram się zajmować domem, dziećmi i wspierać ją jak tylko mogę. Wkurza mnie moja bezsilność wobec jej choroby nie umiem jej pomóc. Zastanawiałem się czy problem nie tkwi we mnie, choć nigdy nie usłyszałem tego z ust żony. Trudne to dla nas wszystkich, ale jestem dobrej myśli.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

optymen, terapia to dobre rozwiązanie,ale praca jakakolwiek przydałaby się żonie widac było to dla niej ogromnie ważne,nawet parę godzin...warto by to przemysleć czu na obecna chwilę jest to mozlwe w ogóle?Terapii małżeńskiej wspólnej nikt nie zaproponował?To też nie jest zły pomysł

ponieważ czujesz się bezsilny wobec tego,a to co dotyka żone rzutuje także na Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z samopoczuciem było różnie, ale mogła funkcjonować na, tyle, że zajmowała się codziennymi obowiązkami nawet znalazła pracę i to była najlepsza terapia. Widziałem jak z dnia na dzień jest lepiej wierzyłem, że mamy to za sobą. Ale po 9 m-c pracy żona została zwolniona i wszystko zaczęło się sypać. Myśl, że ma zostać i zająć się tylko domem był dla niej straszna. Nawrót choroby nastąpił szybko

To bardzo ciekawe, bo u mnie było podobnie. Póki pracowałam to się jako tako trzymałam, a jak straciłam pracę to sie już wszystko posypało.

Zastanawiałem się czy problem nie tkwi we mnie, choć nigdy nie usłyszałem tego z ust żony. Trudne to dla nas wszystkich, ale jestem dobrej myśli.

Rozumiem, że czujesz się winny bo nic nie potrafisz z tym zrobić, ale nie obarczaj siebie winą, bo z tego co piszesz nic na to nie wskazuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[/b]

optymen, terapia to dobre rozwiązanie,ale praca jakakolwiek przydałaby się żonie widac było to dla niej ogromnie ważne,nawet parę godzin...warto by to przemysleć czu na obecna chwilę jest to mozlwe w ogóle?Terapii małżeńskiej wspólnej nikt nie zaproponował?To też nie jest zły pomysł

ponieważ czujesz się bezsilny wobec tego,a to co dotyka żone rzutuje także na Ciebie.

 

Z pracą jest problem, ale szukamy a czy da radę pujść to się okaże jak się coś trafi. Terapi małżeńskiej nikt nie zaproponował.

 

Praca jest mobilizacją, a nie raz przymusem (w dobrym słowie tego znaczenia), po prostu trzeba się pozbierać i iść. Wiem, że dla osób chorych nie jest łatwo pracować sama myśl o spotkaniu z innymi wywołuje lęki itp. W przypadku mojej żony naprawdę praca była najlepszym lekiem. Siedzenie w domu całymi dniami i wykonywanie tych samych czynności pogłębia jej stan. Mimo to szukamy pracy.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

optymen, własnie mnie głównie chodziło o to żeby żona miała satysfakcje z pracy,nie siedziała w domu o terapie małżeńska mozesz zapytać poniewaz to Wasz wspólny problem.

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie szukaj winy w Sobie bo jej tam zapewne nie ma.... Jesteś ze swoją żoną, wspierasz ją, razem z nią walczysz a to już dużo. wiem, bo sama mam męża który mnie wspiera i resztę rodziny też. Jest wspaniałym mężem, wiele osób musi się z tym zmagać samotnie, bez zrozumienia najbliższych.... Życzę powodzenia i zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wszystkim za słowa wsparcia.

 

2Proof Ona bardzo źle zareagowała jak zaczęła przeglądać neta poszukując pomocy na temat swojej choroby. Sam wiem, że informacje na temat jakiejkolwiek choroby są tak przedstawione, że można się załamać a co dopiero na temat depresji. Powiedziałem żonie, że jest takie forum i może znaleźć jakieś rady albo sama może podzielić się z Wami swoimi próbami i porażkami - ale stwierdziła, że nie da rady. Niedawno razem przeglądaliśmy Wasze forum, poczytaliśmy pare tematów i stwierdziła później, że boi się aby nie dopadły ją takie dolegliwości, których niema a o których przeczytała.

Może jest za wcześnie, aby sama się udzielała, nie będę jej namawiał jedynie przypominał o tym, że może się podzielić swoją chorobą z kimś jeszcze oprócz mnie.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Hm.... lekarka nie powiedziała żonie jaka jest diagnoza (myślę, że nie chciała jej tego mówić). Bierze leki na lęk i antydepresyjne, więc ja uważam, że diagnozą jest depresja lub nerwica ze stanami lękowymi. Przyczyną tego stanu może być, że żona jest bardzo emocjonalna i bierze do siebie różnego rodzaju porażki, krytykę trochę też przeszła za młodu ale tak naprawdę to sam nie wiem, rozmawialiśmy na ten temat i nie umiała konkretnie wskazać (może nie chciała mi powiedzieć). Od października będzie chodzić na terapie mam nadzieje, że będzie ok.

Pozdrawiam

 

-- 15 paź 2012, 19:16 --

 

Witam

Minęło trochę czasu od ostatniego mojego wpisu, ale dziś znalazłem chwilę i chciałbym napisać co i jak. Minął miesiąc a z żoną różnie ma dni, że potrafi fruwać a następnie nie potrafi ustać na nogach. Ale z perspektywy tego m-c zauważam poprawę - z mojego punktu widzenia. W rozmowach często mówi, że nie czuje się dobrze ale stara się tego nie pokazywać na zewnątrz. Myślę, że to dobrze - bo walczy. Dalej dokucza jej lęk przed pójściem do kościoła, chociaż w ostatnią niedziele stwierdziła że czuła się dobrze. Dziś rozpoczęła terapię grupową, jechała niepewna i ze stresowana ale dała radę nie uciekła po przerwie :smile: Pracy niestety nadal niema. To tyle jak narazie, napiszę za jakiś czas o efektach terapii.

Pozdrowienia dla wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×