Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pan Filozof szuka...


Philosoph

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie :smile:!

 

Moją skromną postać przedstawiłem już w dziale powitalnym (http://www.nerwica.com/witajcie-towarzysze-boju-t36431.html). Pragnąłbym nawiązać kontakt z ciekawymi osobami, będącymi mniej więcej w moim wieku - mile widziana płeć przeciwna ;). Miejsce zamieszkania nie jest istotne. Interesuje mnie relacja oparta na przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu. Chętnie porozmawiam z osobami podobnie jak ja cierpiącymi na depresję, bądź borykającymi się z podobnymi problemami. Jak już zdążyłem wspomnieć: nawzajem można sobie wiele pomóc!

 

Pozdrawiam,

Philosoph

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc nie posiadałem do tej pory szczególnie głębokich relacji z innymi ludźmi (nie mówiąc już o miłości) - nie mogę więc mówić o jakichś wielkich rozczarowaniach. Tak czy inaczej wyznawana przeze mnie filozofia (bliska założeniom buddyzmu) karze mi zachowywać spokój i być pokornym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czy inaczej wyznawana przeze mnie filozofia (bliska założeniom buddyzmu) karze mi zachowywać spokój i być pokornym.

O, coś konkretnego (nurt)?, czy dostosowywanie prądów nieco kazuistyczne? ;)

/Kilku moich wykładowców jest buddystami, ciekawa filozofia/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, coś konkretnego (nurt)?, czy dostosowywanie prądów nieco kazuistyczne? ;)

/Kilku moich wykładowców jest buddystami, ciekawa filozofia/

 

Potwierdzam, droga pani. Nie nazwałbym tego przypadkową fascynacją - raczej uniwersalistyczną, a poniekąd konkretną: tutaj wymieniłbym japońską tradycję Zen, jak i buddyjską tradycję Bon. Nie jestem buddystą, z niejednego źródła czerpię - staram się odpowiednio dostosowywać obcą mądrość do własnego życia.

 

Medytuję. Pozwoliło mi to spojrzeć na życie z zupełnie odmiennej perspektywy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, coś konkretnego (nurt)?, czy dostosowywanie prądów nieco kazuistyczne? ;)

/Kilku moich wykładowców jest buddystami, ciekawa filozofia/

 

Potwierdzam, droga pani. Nie nazwałbym tego przypadkową fascynacją - raczej uniwersalistyczną, a poniekąd konkretną: tutaj wymieniłbym japońską tradycję Zen, jak i buddyjską tradycję Bon. Nie jestem buddystą, z niejednego źródła czerpię - staram się odpowiednio dostosowywać obcą mądrość do własnego życia.

 

Medytuję. Pozwoliło mi to spojrzeć na życie z zupełnie odmiennej perspektywy.

Wow - medytacja.

Co do buddyzmu poniekąd - polecam prześmiewczy dyskordianizm (pięciopalczasta ręka rulez!) :mrgreen:

/ zawsze fascynowała mnie możność klaskania jedną dłonią ;) /

Skoro buddyzm, zerknij jeszcze na zoroastryzm i tengryzm, mają coś wspólnego (no, chyba, iż już żeś to skontrolował :smile: )

I jaka tam pani, postarzasz mnie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam medytację... w kościołach! Nie bez przyczyny buddyści posiadają własne przybytki. Po jednej z takich głębokich sesji wyszedłem ze świątyni i ... "płynąłem" po mieście! Doświadczenie lepsze aniżeli zapalenie Marihuany, naprawdę!

 

Co do buddyzmu poniekąd - polecam prześmiewczy dyskordianizm (pięciopalczasta ręka rulez!) :mrgreen:

/ zawsze fascynowała mnie możność klaskania jedną dłonią ;) /

FNORD, dziewczyno :smile:! Jestem wyznawcą Pani Chaosu i Niezgody. Posiadam nawet własny egzemplarz księgi o wdzięcznej nazwie Pricipia Discoirda.

 

Heil Eris :twisted:!

--

Philosoph

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam medytację... w kościołach! Nie bez przyczyny buddyści posiadają własne przybytki. Po jednej z takich głębokich sesji wyszedłem ze świątyni i ... "płynąłem" po mieście! Doświadczenie lepsze aniżeli zapalenie Marihuany, naprawdę!

eee... nie, dziękuję :D

 

FNORD, dziewczyno :smile:! Jestem wyznawcą Pani Chaosu i Niezgody. Posiadam nawet własny egzemplarz księgi o wdzięcznej nazwie Pricipia Discoirda.

Wielbię!!! I nigdzie kniżki w wydaniu papierowym dostać nie mogę, szczęściarzu!

PS Nie zapomnij skonsumować jutro hot-doga, tylko go nie jedz :P:mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eee... nie, dziękuję :D

Boisz się kościelnych czy samej medytacji ;)?

 

Wielbię!!! I nigdzie kniżki w wydaniu papierowym dostać nie mogę, szczęściarzu!

PS Nie zapomnij skonsumować jutro hot-doga, tylko go nie jedz :P:mrgreen:

Własny egzemplarz upolowałem na Alledrogo, dzięki wspomożeniu przez Najpiękniejszą.

Masz rację, ale pamiętaj piąte przykazanie: "Każdemu dyskordianinowi nie wolno wierzyć w to, co czyta." ;).

 

Staram sobie właśnie przypomnieć swój papieski tytuł, a brzmiał on mniej więcej tak: Innocenty XXX Przenajświętszy i Najprzedniejszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eee... nie, dziękuję :D

Boisz się kościelnych czy samej medytacji ;)?

 

Wielbię!!! I nigdzie kniżki w wydaniu papierowym dostać nie mogę, szczęściarzu!

PS Nie zapomnij skonsumować jutro hot-doga, tylko go nie jedz :P:mrgreen:

Własny egzemplarz upolowałem na Alledrogo, dzięki wspomożeniu przez Najpiękniejszą.

Masz rację, ale pamiętaj piąte przykazanie: "Każdemu dyskordianinowi nie wolno wierzyć w to, co czyta." ;).

 

Staram sobie właśnie przypomnieć swój papieski tytuł, a brzmiał on mniej więcej tak: Innocenty XXX Przenajświętszy i Najprzedniejszy.

Przez pół roku chodziłam na jogę z czymś na kształt medytacji. Piszę "na kształt", bo nigdy długo nie trwało, bym pacnęła śmiechem przy powszechnym wzburzeniu zakłócania boskiej transcendencji (później przeniosłam się na karate, to znacznie bardziej mi odpowiadało) :mrgreen:

 

Cudny tytuł papieski :105:

Jam jest świeżak, jeszcze bez tytułu :D

 

-- 07 cze 2012, 13:01 --

 

Co do kościelnych - to też, to też (boję się) :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cudny tytuł papieski :105:

Jam jest świeżak, jeszcze bez tytułu :D

Lepiej jednak brzmi Innocenty XXX Najprzedniejszy i Przenajświętszy!

Dzisiejszego dnia na dyskordianizm nawrócił się mój dobry znajomy, niegdysiejszy pastafarianin, który postanowił nazwać się odtąd Jan Paweł Leon.

 

Co do kościelnych - to też, to też (boję się) :pirate:

Idziesz do starej, "klimatycznej" świątyni (bynajmniej otwartej i w miarę pustej), siadasz w ławce i medytujesz, ot cała filozofia. Nie trzeba się znowu bać kościelnych ;)!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepiej jednak brzmi Innocenty XXX Najprzedniejszy i Przenajświętszy!

Dzisiejszego dnia na dyskordianizm nawrócił się mój dobry znajomy, niegdysiejszy pastafarianin, który postanowił nazwać się odtąd Jan Paweł Leon.

Znajomy, widzę, zaawansowany w wypaczonych filozofiach życiowych :mrgreen:

No nic, trza mi pomyśleć nad papieskim pseudonimem artystycznym :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odświeżam wątek. Myślałem, że już tutaj nie powrócę, a jednak. Podczas mojej ostatniej obecności na łamach niniejszego forum padałem pod przemożnym naporem depresji. Tymczasem podniosłem się, teraz to ja stoję nad tym smokiem. Poczyniłem w życiu wiele kroków naprzód, wciąż jednak nie potrafię sobie poradzić z obezwładniającym uczuciem samotności. Dziwnym zbiegiem okoliczności (mniej lub bardziej świadomym) zawsze pozostaję sam, ostatecznie. Chciałbym zatrzymać kogoś na dłuższą chwilę, wymienić szczery uśmiech i mieć świadomość, że mogę tej osobie zaufać. Wspaniały pisarz, Bruno Schulz, w liście do Tadeusza Brezy napisał takie piękne słowa, które na dobre zapisały się w mojej pamięci:

 

„Potrzebny mi jest towarzysz. Potrzebna mi jest bliskość pokrewnego człowieka. Pragnę jakiejś poręki świata wewnętrznego, którego istnienie postuluję. Wciąż tylko trzymać go na własnej wierze, dźwigać go wbrew wszystkiemu siłą swej przekory – jest trudem i udręką Atlasa. Czasem zdaje mi się, że tym wytężonym gestem dźwigania trzymam nic na swoich barkach. Chciałbym móc na chwilę złożyć ten ciężar na czyichś ramionach, rozprostować kark i spojrzeć na to, co dźwigałem.

Potrzeba mi wspólnika do przedsięwzięć odkrywczych. To, co dla jednego człowieka jest ryzykiem, niemożliwością, na głowie postawionym kaprysem – odbite w czterech oczach staje się rzeczywistością. Świat jak gdyby czekał na tę spółkę: zamknięty dotychczas, ciasny, bez dalszych planów – dojrzewać zaczyna kolorami dali, pękać i otwierać się w głąb. Malowane prospekty pogłębiają się i rozstępują w rzeczywiste perspektywy, ściana przepuszcza nas w dymensje przedtem nieosiągalne, freski malowane na nieboskłonie ożywają jak w pantomimie.” (Do Tadeusza Brezy, 21 VI 1934)

 

Pozostaje mi jedynie podpisać się pod słowami mistrza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×