Skocz do zawartości
Nerwica.com

Boje się że, coś złego sie wydarzy, lub stanie rodzinie...


Jurand

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem do jakiej nerwicy mozna to zaliczyc i jak z tym walczyc.

Kilka lat temu wyprowadzilem sie z rodzina poza miasto i codziennie dojezdzamy do pracy samochodem okolo 30 kilometrow. Trwa to zaledwie 22 minuty.

Ale strach przed wypadkiem, strach o dzieci, zone jest nie do wytrzymania. Rezygnuje z wielu wyjazdow bo boje sie, ze moze cos sie stac. Sam o siebie tak sie nie boje, ale boje sie gdy zona jedzie sama, lub z dziecmi. Jade wtedy razem z nimi , mimo , ze mam wiele innej pracy i lepiej byloby gdybym zostal w domu. Ale boje sie poscic je same.

Ten strach spowodowal, ze kupilismy mieszkanie w miescie i zyjemy w dwoch miejscach. POwiedcie co zrobic aby sie nie bac o innych. Wydaje mi sie, ze zagrozenie jest realne i trudno bedzie zwalczyc to, ale moze jakies rozwiazanie istnieje.

Przeciez moga zginąć w wypadku. Jest to realne niebezieczeństwo.

Oczywiście boje sie wielu innych form podrożowania. Pociagiem, wsiadam zawsze do srodkowych wagonow bo tam najbezpieczniej.

Samolotem nigdy w zyciu nie polece. W ogole staram sie ograniczac przemieszczanie sie. Mialem mozliwosc super pracy ale musialbym raz w miesiacu latac do Kanady, wiec zrezygnowalem. Obecnie mam prace w miescie, ale staram sie dostac prace abym mogl pracowac z domu.

Pomozcie

 

Jurand

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm nie powiem nic wyszukanego jesli poradze Ci isc z tym do psychiatry, bo problem wydaje sie faktycznie trudny (zagrozenie jest realne, nie da sie ukryc, przesadzony moze byc tylko stosunek Twojego strachu do faktycznej szansy na wypadek, pomogl by tu pewnie rachunek prawdopodobienstwa ;) ) ale rozumiem CIe jak najbardziej, ja co prawda podrozy samochodem sie nie boje ale za skarby nie wsiade do samolotu, a pozniewam musze czesto jezdzic za granice to tluke sie wszedzie autokarem, juz nieraz probowalam sie zmusic, mialam nawet bilet na samolot ale jak tylko mialam wchodzic do samolotu to tak mi sie trzesly kolana i dostawalm ataku takiej paniki ze nie dalam rady. Swoja droga tez mnie interesuje czy jest jakas nazwa na to

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz nie wiem czy jestes osoba wierzaca. Ale mi wiara bardzo pomaga. Kiedy zdalam egzamin na prawo jazdy zamiast isc go oblewac poszlam do kosciola.

Modlilam sie, zebym nikogo nie zabila, przez to, ze zdalam.

Wiesz kilka lat temu mialam powazny wypadek. Wcale sie nie balam. I chociaz gdy poczulam uderzenie, przez mozg przebiegla mi mysl, ze to koniec. Nic mi sie nie stalo. Chociaz samochod byl totalnie skasowany a mnie wyciagali z wraku strazacy.

W ogole sie nie boje teraz. Oddalam to sile wyzszej. Ufam, ze nie stanie mi sie nic zlego. Dbam o samochod, dlatego wole wieksze auta z poduszka. Nie szarzuje na drodze.

Swoim zamartwianiem rodziny nie uchronisz. Afirmuj zdrowie i zycie dla siebie i dla nich.

 

 

Co do samolotow to najbezpieczniejsza podroz na swiecie. Dla mnie to frajda. Zwlaszcza jesli lata sie dobrymi liniami a nie tanimi. Samoloty mnie fascynuja, dlatego sie ich nie boje. Dla mnie sa spelnionym marzeniem ludzkosci o lataniu. W ten sposob o tym mysle. To wspaniale, ze mozemy leciec np nad oceanem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to widzicie, ze aby uniknac stresu i strachu najlepszym rozwiazaniem bedzie zrezygnowanie do maksymum z podrozy, kosztem innych udogodnien.

Cale zycie marzylem o mieszkaniu w domu z dala od miasta, ale widac z tego, ze to nie dla mnie ze wzgledu na strach przed dojazdami.

NIe wierze w przeznaczenie, wierze, ze sam nim w duzej mierze kieruje. Przeciez jezeli nie bede jezdzil daleko to szansa "statystycznie" zginiecia w wypadku samochodowym jest mniejsza. No nie? Lata kiedy mieszkam poza miastem zamiast radoscia staly sie koszmarem.

Kazdego niemal dnia przezywam jakby ich strate. Gdy jestem w domu i czekam na nich stoje przy oknie i patrze czy juz dojechali. Jezeli dojzd sie wydluza zaczynam wpadac w panike i dzwonie na komorke do zony aby zobaczyc czy zyja. Gdy zapomna komorki wtedy zaczynam miec czarne wizje i ukladam sobie w glowie jakie bedzie zycie kiedy okaze sie ze zgineli.

 

Powiedzcie mi co zrobic aby nie niszczyc sobie zycia bojac sie o innych czlonkow rodziny.

Wiele razy zrywam sie z pracy aby wracac z nimi bo boje sie jak beda musieli wracac sami, boje sie ,ze cos im sie przytrafi podczas podrozy. To tez czesciowy egoizm, bo boje sie zostac sam jakby cos im sie stalo.

 

Powiedcie mi czy jest na to lekarstwo lub sposob?

 

Samoloty to calkiem inne zagadnienie. Do samolotow dolacza sie jeszcze przekonanie, ze sa zlem swiata wspolczesnego itd, ale to nie temat mojego problemu. Porusze go kiedy indziej.

 

 

Jurand

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jurand napisałeś że jeżeli bedziesz unikać jazdy samochodem to masz wieksze szanse na unikniecie wypadku,a ja sie zapytam co z innego typu wypadkami ?Takie myślenie do niczego cię nie doprowadzi a moze tylko zaszkodzić.Wszyscy sie boimy o swoich bliskich ale ja wychodze z założenia że co ma być to będzie i nic na to nie poradzę.Oczywiscie trzeba byc ostrożnym bo niekiedy ludzka głupota przyczynia sie do śmierci(np jazda po pijanemu) ale to nie oznacza że w domu można być w 100% bezpiecznym i dożyc spokojnej starości świetnie to obrazuje film ,,Oszukac przeznaczenie"(oczywiście w tym filmie wszystko jest dość mocno przesadzone bo w końcu to horror) :lol: Niektórych sytuacji nie da sie przewidzieć,gdyby człowiek wiedział że upadnie to by sie położył!Pozdro ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, ze w domu tez moze sie cos przydarzyc. Ale w domu tez wyeliminowalem wiekszosc niebezpieczenstw. I jestem bardziej spokojny kiedy mam nad czyms kontrole.

Co do przeznaczenia to w nie nie wierze i jak pisalem wiem, ze ja mam duzy wplyw na przeznaczenie.

Dlatego pewne zalety mam mieszkajac w domu. Wszystkie sypialnie (nasze i dzieci) sa oddzielone pustym korytarzem, i sa w nich tylko luzka i nic wiecej. Jest zabezpieczenie gdyby wybuchl pozar w drugiej czesci domu. Ta czesc domu nie ma prawa nigdy sie zapalic. Wiec na tym froncie czuje sie bezpiecznie.

Obecnie stanelismuy na projekcie przeniesienia sypialni do pomieszczenia (schronu) na drugim pietrze pod ziemia, ale strach przed dojazdami przerwal prace nad tym bo nie wiem czy dluzej wytrzymam ten stres dojazdow (strach) i jezeli bede musial sie wyprowadzic to po co te inwestycje.

Nie mowiac juz o samochodzie ktory na zamowienie zostal wzmocniony dodatkowymi belkami metalowymi i w sumie wazy prawie 200 kilo wiecej, ale jest bezpieczniejszy (za to pali 2 litry wiecej, ale w moim przypadku to nie gra wielkiej roli, bezpieczenstwo jest na pierwszym planie). Mimo, ze z zalozenia Volvo 940 jest bezpiecznym samochodem. Oczywiscie dzieci jezdza we wlasnych fotelikach.

Musze tutaj dodac, ze moj strach troche bierze sie z tego ze, zdarzylo mi sie przysypiac jadac somochodem, i musialem czasami zatrzymac sie aby rozbudzic sie.

 

Jurand

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie że jednak powinieneś pójść z tym do psychologa,czy nie jest to wszystko czasem uciązliwe dla twojej rodziny?Życie w ciagłym tzw niebezpieczeństwie ,mieszkanie jak schron, podwójne zabezpieczenia na każdym kroku, czy twojej rodzinie takie życie odpowiada?Czasem nie trzeba żadnej zagłady żeby zostać samemu .Weź to pod uwage,ale jezeli to wszystko wam odpowiada tzn że nie masz problemu i poprostu może warto dla własnego spokoju przenieść sie do miasta.Pozdr

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jurandzie kiedy jezdzisz samochodem Volvo 940 (na zamowienie) twoje mozliwosci finansowe napewno sa spore

mysle ze bardzo madrym posunieciem z twojej strony byloby to gdybys czesc swoich srodkow finansowych przeznaczyl na opalcenie jakiegos znakomitego psychologa

stac cie na to

pozwol fachowcom zadbac o to o co ty nie jestes w stanie sam zadbac :idea: twoje wewnetrzne poczucie bezpieczenstwa moze odpowiednimi dzialaniami i analizami przywrocic ci psycholog

mysle ze dluzsze zastanawianie sie nad tym jest bezcelowe

masz pieniazki,wystarczy ze wyrazisz chec poprzez swoje konkretne dzialanie a profesjonalista zajmie sie toba

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tym problem. Bo mieszkam w Norwegii i do psychiatry Norwega troche trudno pojsc. Mialbym problem powiedzenia to co czuje w ich jezyku.

Gdyby bylo cos online, ale mam nadzieje, ze to forum mi pomoze.

Jednorazowy wyjazd do Polski nie pomoze. Nie slyszalem a tak szybkiej terapii.

Gdy poszedlem tutaj do psychiatry to dal mi tylko leki, a po nich tylko moglem spac. Musialem nawet pojsc na 3 tygodnie na urlop bo bylem tak spiacy. W koncu rzucilem tabletki. Dal mi inne wtedy, ale problem byl ten sam.

 

 

Jurand

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to co napisze to dobry pomysł ale czemu nie w dzisiejszych czasach leczenie on line jest jak najbardziej ok.Skoro można mieć kardiologa na telefon to czemu nie psychiatrę albo psychologa?Przyjedz do Polski znajdz specjaliste a potem kontaktuj sie na odległość,a moze zaprosić psych. do siebie? Podejrzewam ze nie jeden by skorzystał znając nasza służbe zdrowia ( :lol: he, he)Pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ale w koncu jakos funkcjonujesz na codzien, przeciez pracujesz. W Norwegii tez z powodzeniem mozna uzywac angielskiego. Mam 50-letnia ciotke, ktora pracuje jako pielegniarka i nauczyla sie norweskiego.

 

Zeby chodzic na terapie potrzeba mniej niz myslisz. Nie musisz chodzic na psychoanalize.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma jak wyslawiac sie w swoim ojczystym jezyku. Pewnie umie po ichniemu bo przeciez uzywam ten jezyk na co dzien. Ale to nie to, nie wyrazisz wszystkiego nie bedac "Natywnym speakerem".

Po drugie nie mam czasu na terapie, bardzo sie stresuje gdy mi brakuje czasu. A tego mi strasznie brakuje. Czas i czas to stres dnia codziennego. Czasami dochodze do paranoji mowiac ,ze szkoda mi czasu cos zrobic w domu i w zamian nic nie robie. Bo nie moge sie zdecydowac co robic. Ale to jest temat na inny post, ktory zamierzam niedlugo tez poruszyc.

 

Jurand

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem nie strach o rodzine jest problemem (bo każdy się boi o bliskich) tylko jego rozmiar.

Sama najbardziej lubię kiedy wszyscy sa w domu, bo wiem, że nic im się nie stanie, ale przecież nie zatrzmam siłą męża i dziecka na miejscu. Moje lęki nie mogą dotykać najbliższych i utrudniać im życia.

Co do leczenia, to Agapla ma chyba dobry pomysł - przyjedż i namów jakiegoś terapeutę do kontaktów on line. Jest przecież Skype, można skorzystać z kamery i kontakt masz jak na żywo. Zastanów się nad takim rozwiązaniem, bo przecież musisz coś z tym zrobić, bo będzie ci coraz trudniej żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko fajnie, tylko, ze ta nerwica nie pozwala mi juz od dlugiego czasu jechac do Polski. Ostatnio bylem 5 lat temu, strasznie boje sie podrozy. Trzeba plynac promem i jechac samochodem w Polsce. Ale moge tez Plynac do Gdyni i wtedy unikne dluzszej jazdy samochodem.

Promem tez sie boje. Jak ostatni raz plynalem kilkanascie godzin stalem na pokladzie przy szalupie aby w razie czego moc szybko sie ratowac.

Najlepiej byloby samolotem, ale jak juz wczesniej wspominalem nigdy w zyciu nie wsiade do samolotu. Gdyby linie lotnicze swiadczyly usluge usypiania i wnoszenia do samolotu w stanie uspionym to byloby rozwiazanie.

Co tu robic?

 

Jurand

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jurand, naprawde masz powazny problem. Ale skoro mieszkasz 5 lat w Norwegii i masz bardzo dobra prace to sorry, ale po prostu nie wierze, ze nie znasz na tyle norweskiego, czy angielskiego, zeby nie wytlumaczyc lekarzowi co Ci dolega.

 

Poza tym meczysz sie tyle lat, doskonale majac swiadomosc problemow. Odrzucasz kazde proponowane Ci rozwiazanie, we wszystkim widzisz niemozliwosc wykonania.

 

Wiesz prawda jest taka, ze to Ty sam decydujesz o swoim zyciu.

 

Radze Ci jak najszybciej udac sie do psychiatry po leki przeciw lekowe, wziasc chociaz krotki urlop i skoro masz takie opory przed jezykami obcymi skorzystac z pomocy psychologicznej w Polsce, zeby pozniej moc kontynuowac terapie on line, tak jak Ci doradzaja forumowicze.

 

Na lekach jakosc powinienes zniesc podroz.

 

Bardzo Ci wspolczuje, bo z tego co piszesz, wynika, ze to nie jest raczej problem w braku swiadomosci i nie wiedzy co powinienes zrobic, ale w kompletnym paralizu przed dzialaniem.

 

Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Norwegii jestem juz 10 lat i zaluje, ze tutaj jestem , ale to nie temat zwiazany z moim problemem. Problem pobytu tutaj moze nadaje sie na inny temat w forum, ktory bede chcial poruszyc w przyszlosci. Bo to jest tez dla mnie wielki problem. Nie wiem czy nie wiekszy. Krotko mowiac: Wszedzie dobrze ale w domu (Ojczyznie) najlepiej.

 

Powracam do tematu.

5 lat temu bylem u tutejszego psychiatry i dostalem leki, ktore udalo mi sie brac przez trzy miesiace, bez zadnego pozytywnego skutku. Jedynie negatywne. Bylem ciagle spiacy.

Ponownie udalem sie do inego psychiatry, dostalem wtedy dwa inne leki, ale po nich mialem dziwne zawroty glowy, robilo mi sie duszno i tak samo po 3 miesiacach dalem sobie spokoj. Trzecie podejscie skonczylo sie tez na lekach i bez skutku. dalem sobie spokoj bo wszyscy Ci psychiatrzy konczyli wszystkie rozmowy lekami, wysluchali bez zadnych wiekszych komentarzy.

Wydaje mi sie, ze wiecej daja mi wasze forumowiczow komentyarze niz spotkania z tutejszymi psychiatrami. Potrzebuje pomocy dla mojego psyche a nie chemii w postaci lekarstw mogacych wyrzadzic wieksze szkody.

Dzieki za wszelkie komentarze, takiej wlasnie pomocy potrzebuje. Powiedzcie jak wy robicie aby sie nie bac o czlonkow swojej rodziny? Moze znajde w waszych historiach rozwiazanie mojego problemu.

 

Jurand

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po cześci cie rozumiem ja leczę sie sama nie chodze do psychiatry i nie biore leków psychotropowych i udaje mi sie bo już prawie jestem zdrowa ale mój przypadek jest troche inny niz twój, mimo wszystko myśle że np dobry psycholog może dużo zdziałać a terapia jest wazna (może nawet sama skorzystam nie wykluczam takiej możliwości).Nie wiem co ci moge poradzić jeżeli chodzi o bliskich jedynie to tak jak wczesniej napisałam nigdy nic w życiu nie da sie przewidzieć i trzeba zachować troche dystansu do pewnych spraw a lęki powoli przełamywać ale tu potrzeba pracy nad sobą (tu na forum znajdziesz troche porad np o afirmacjach które zreszta ja też stosuję z pozytywnym skutkiem)Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne, ze nie kazdy wszystko wie, ale na pewno na forum sa inni ktorzy maja podobne problemy i moga podzielic sie swoim doswiadczeniem.

Wiekszosc lekarzy psychiatrow ma wiedze teoretyczna ale sami nie doswiadczali takich problemow osobiscie, dlatego wierze, ze wasze doswiadczenai moga byc bardziej pomocne.

 

Jurand

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jurand wybacz ze to powiem ale poprostu cisnie mi sie to samo do ust , czy ty jestes swiadom tego ze odrzucasz wszystkie rozwiazania :?: czy jestes na tyle trzezwo myslacym facetem zeby spojrzec na to co cie gnebi z oddali :?: obiektywnie podchodzac do sprawy trzeba jasno powiedziec , nikt z obecnych tutaj ludzi nie pomoze ci tak jak pomoglby ci psycholog :!:

Jurand nie odbieraj tego co pisze jako atak na ciebie ,ale ty sam wysuwasz wszelka mozliwa argumentacje by tylko oddalic od siebie chec i mozliwosc skorzystania z pomocy psychologa. to tak jakby chory na zapalenie pluc pacjent stwierdzil ze lekarze maja tylko wiedze teoretyczna i nie potrafia z tego powodu mu pomoc , jednak tego typu schematyczne myslenie jest niczym innym jak tylko bariera mentalna ktora sam sobie stawiasz :idea:

psycholog majac wiedze teoretyczna i doswiadczenie terapeutyczne potrafi ta wiedze wykorzystac w praktyce i dzieki przygotowaniu teoretycznemu doskonale wie gdzie szukac przyczyn nerwicy ,psycholog prowadzacy terapie patrzy na pacjenta jak na czlowieka ktory zabrnal w konsekwencje swoich wewnatrzpsychicznych konfliktow emocjonalnych

on nie daje pustych rad :!: on analizuje i szuka przyczyn tych konfliktow , uswiadamia pacjenta ktore z jego zachowan i dzialan sa dla niego destrukcyjne, niekorzystne ,wskazuje mu powichrowane sfery w jego zyciu ktorych on sam nie dostrzega ,stosuje odpowiednie sugestie ,ktos taki dysponuje poteznym orezem wiedzy ,ktos taki moze dac ci "narzedzia" ktore ty wykorzystasz do naprawy swojego zycia :!:

 

tak jak chirurg przeprowadza operacje na otwartym sercu

tak psycholog przeprowadza operacje na psychice

 

nie mozesz przekonywac siebie samego ze specjalista nie jest w stanie ci pomoc bo psycholog w twoim wypadku jest najlepszym mozliwym rozwiazaniem :!:

a jesli ty naprawde chcesz odzyskac spokoj ducha to predzej czy pozniej trafisz na terapie , tylko teraz pytanie -

czy ty tego naprawde chcesz :?: czy nie jest wygodnie ci w tym co znane :?: czy nie boisz sie czegos swierzego,nowego :?: czy paradoksalnie nie lękasz sie czegos co moze spowodowac ze przestaniesz sie lękac :?:

tak naprawde chciec to moc :idea:

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jurand, moim zdaniem leki to tylko początek i rozwiązanie tymczasowe.

Nie miałam na myśli psychiatry tylko psychologa.

Zgadzam się z Virginią, że odrzucasz wszytskie propozycje szukając usprawiedliwień, żeby tylko nie spróbować.

Pamiętaj, że to przede wszytskim od ciebie zalezy powodzenie terapii, ty musisz chcieć z tego wyjść. Nikt tego za ciebie nie zrobi.

Powinienieś też wiedzieć, ze każdy z nas trochę inaczej sobie radzi, bo każdy jest inny. Nasze posty mogą byc jakąś wskazówką, ale raczej nie metodą.

Naprawdę zdecyduj się na terapeutę!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×