Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pytanie do psychologa


Rekomendowane odpowiedzi

Czy lenistwo może przybrać taką formę, że jak ktoś chce, żebym coś zrobił, to zaczynam się "gotować" się złości i mam ochotę rozszarpać na strzępy osobę, która chce przerwać mój stan nic nie robienia ?

mark123, nie wiem, czy można taki stan rzeczy, o jakim piszesz, określić "lenistwem". Mnie to raczej przypomina bierną agresję.

 

czy mówienie pacjentowi przez terapeutę po imieniu (lub mówienie sobie po imieniu przez obydwie strony na terapii) jest w porządku i może służyć pacjentowi czy przeciwnie, nie powinno mieć to miejsca, tzn. powinno być bardziej oficjalnie (mówienie sobie per Pan/Pani)?

_asia_, jeżeli na początkowych spotkaniach z terapeutą ustalono, w jaki sposób terapeuta i klient/pacjent będą się do siebie wzajemnie zwracać, to wszystko jest OK. Nie ma nic nieprawidłowego, zagrażającego czy niesprzyjającego w terapii dla pacjenta/klienta, jeśli terapeuta mówi do niego po imieniu. Na pewno mówienie sobie po imieniu zmniejsza dystans w trakcie spotkań. Jeśli terapeuta zapytał, czy może zwracać się po imieniu do klienta/pacjenta, np. Asiu, Joanno, a pacjent/klient się zgodził, to wszystko mieści się w ramach konwencji ;) Tu dużo zależy też od sytuacji terapeutycznej - różnicy wieku między terapeutą a pacjentem/klientem, od nurtu, w jakim pracuje terapeuta (niektóre nurty są bardziej "liberalne" - trochę kiepskie słowo, ale nie wiem, jak określić to inaczej). Częściej spotykam się z wersją, kiedy terapeuta mówi raczej per Pan/Pani, ale znam przypadki, kiedy klienci mówili do terapeuty per Pan, a on zwracał się do nich raczej po imieniu - oczywiście wcześniej zapytawszy o zgodę. Pozdrawiam!

 

Otóż, jeżeli ktoś z osób mi znajomych potraktuje mnie w sposób dla mnie niezrozumiały to zaczynam obsesyjnie i z oburzeniem rozwazac "co on/ona sobie myśli". Chodzi przeważnie o sytuacje kiedy ktoś w moim mniemaniu mnie zlekcewazyl lub zachowal się nie fair. Zamiast zerwac znajomość z taka osoba zaczynam rozpamietywac jej zachowanie. Nieraz bardzo mnie to dręczy.

Dodam, ze sama tez bezustannie zastanawiam się co ktoś o mnie pomyśli itp. Czy obie te rzeczy maja jakiś związek?

lucy1979, podejrzewam, że Twoje reakcje związane są z niskim poczuciem własnej wartości, dlatego z jednej strony zależy Ci na opinii innych, zastanawiasz się, jak wypadniesz w oczach innych, co sobie o Tobie pomyślą itd., a z drugiej strony, jeśli ktoś Cię urazi, zachowa się według Ciebie nie fair, długo nosisz w sobie uraz, rozpamiętujesz go. Wykazujesz tendencje do długiego noszenia w sobie urazów, czyli niewybaczania zniewag, krzywd i afrontów, do długotrwałego przeżywania przykrości. To jest też związane z pewną nienaruszalnością obrazu Ja. Myślę, że warto, byś popracowała nad swoją samooceną, wzmocniła siebie i uniezależniła się od opinii innych. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za odpowiedź!!!

 

A jeśli to pacjent wystąpi po pewnym czasie z prośbą o mówienie mu po imieniu, gdyż mu na tym zależy (właśnie dlatego, żeby zmniejszyć dystans)? Wypada? (różnica między terapeutką a pecjentką, czyli mną nie jest duża).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, jeżeli między Tobą a Twoją terapeutką różnica wieku nie jest duża, a Tobie zależy na skróceniu dystansu podczas sesji i czujesz, że po prostu lepiej byś się czuła, gdyby terapeutka mówiła Ci po imieniu, a nie "Paniała", to jak najbardziej możesz wyjść z taką propozycją. A czemu nie wypada? Wypada ;) Najwyżej terapeutka Ci odmówi i powie, że woli mówić do Ciebie per Pani (według niej taki zwrot może bardziej świadczyć np. o profesjonalnym podejściu do spotkań z Tobą). Nic nie ryzykujesz, a spróbować zawsze można. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ,

Zgłosiłam się tu bo ostatnio dzieje się ze mną coś niedobrego ... dlatego każda uwaga , rada będzie dla mnie na prawdę cenna .

Może zacznę od tego ,że w dzieciństwie miałam wiele kłopotów ( może to jest przyczyna ? ) miałam problemu z kordynacją ruchową , ze wzrokiem ,z otyłością i ogromne problemy z edukacją a mimo przystąpiłam do niej rok wcześniej , przez co było to dla mnie jeszcze trudniejsze .Przechodziłam rehabilitacje , robiłam ćwiczenia Denisona itd. itp. , ale zawsze miałam zawsze siłę do walki , potrafiłam zmotywować się do działania .

Jednak problemy zaczęły się od niedawna a dokładniej to chyba po zakończeniu sesji letniej , gdyż studiuje kierunek , na którym strasznie się męczę , i który w ogóle mnie nie interesuje i mimo iż zdałam wszystkie egzaminy na 1 roku mój stan nie poprawił się, a wręcz przeciwnie jest jeszcze gorzej . Faktem jest że , byłam bardzo zmęczona zarówno psychicznie jak i fizycznie po I roku studiów :) Ale do rzeczy , problem zaczął się już od czerwca i trwa do teraz ,jestem kiepskim stanie i pierwszy raz nie mogę wziąć się w garść , nie wiem czy to już depresja , początek nerwicy ,czy może załamanie nerwowe ...

Moimi objawami są : poczucie bezczynności i bezradności , nic mi się nie che nie potrafię się na niczym skupić , mało rzeczy ostatnio mnie cieszy , popadam w skrajne emocje : potrafię być wesoła , a po jakimś czasie się popłakać , nie panuje nad emocjami potrafię bezpodstawnie wyładować na kimś emocje , bardzo często boli mnie głowa , mam ostatnio problemy z trawieniem , zdarzyło mi się kilka razy wymiotować , nie mam w ogóle ochoty na jedzenie , byle głupota potrafi doprowadzić mnie do płaczu , mam też nieregularny cykl miesiączkowy , a co najgorsze w tym momencie nie potrafię w ogóle się skoncentrować już nie mówiąc o nauce - wcześniej potrafiłam przyswoić dużą ilość materiału a , teraz mam problem aby nauczyć się 3 stron , na zajęciach też jestem jakaś nieobecna , przez co ostatnio naraziłam się na zajęciach , bo nie wiedziałam o czym mówił wykładowca .Teraz jest jeszcze gorzej bo zbliżają mi się terminy kół a ja jestem w totalnej rozsypce nie potrafię się pozbierać , a fakt ,że mam wkuwać przedmioty w ogóle mi nie pomaga .... Dzisiaj również nie poszłam na zajęcia , gdyż byłam złym stanie i tym samym wykorzystałam wszystkie nieobecności na cały rok ,a później cały dzień płakałam . Znajomi nie zdają sobie w ogóle sprawy w jakim jestem stanie , bo potrafię się przy nich dobrze maskować .Jedyne wsparcie mam w rodzicach , choć oni nie wiedzą o moim aktualnym stanie , jednak mama już zauważa ,że dzieje się ze mną coś dziwnego .Myślałam o wzięciu urlopu dziekańskiego , ale dałam sobie jeszcze tydzień czasu , być może uda mi się jeszcze zaadaptować , a z drugiej str nie chciałabym stracić roku , jednak ten stan już trwa ok 3 miesięcy i jeśli nic się nie zmieni nie będę miała wyboru.

Bardzo dziękuje za pomoc - każda rada jest dla mnie teraz na prawdę cenna :) Pozdrawiam , Dominika

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Dominika!

 

Przez Internet niewiele pomogę i nie postawię diagnozy. Niemniej jednak Twoje niepokojące objawy trwają już 3 miesiące, a pamiętaj, że do postawienia diagnozy depresji wystarczy, by objawy trwały co najmniej dwa tygodnie. Nie wiem, czy jest to depresja, ale wiele na to wskazuje. Jeśli zależy Ci na rzetelnym rozpoznaniu, radziłabym udać się na wizytę do lekarza psychiatry. Nie potrzeba skierowania od lekarza rodzinnego. Nie bagatelizuj swojego pogarszającego się samopoczucia, bo sama zauważyłaś, że z dnia na dzień jest coraz gorzej - z zaradnej, entuzjastycznie nastawionej do życia dziewczyny stałaś się smutną, przygnębioną i zniechęconą do wszystkiego kobietą. Trzymam za Ciebie kciuki i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, jeżeli między Tobą a Twoją terapeutką różnica wieku nie jest duża, a Tobie zależy na skróceniu dystansu podczas sesji i czujesz, że po prostu lepiej byś się czuła, gdyby terapeutka mówiła Ci po imieniu, a nie "Paniała", to jak najbardziej możesz wyjść z taką propozycją. A czemu nie wypada? Wypada ;) Najwyżej terapeutka Ci odmówi i powie, że woli mówić do Ciebie per Pani (według niej taki zwrot może bardziej świadczyć np. o profesjonalnym podejściu do spotkań z Tobą). Nic nie ryzykujesz, a spróbować zawsze można. Pozdrawiam!

 

Tak właśnie sobie pomyślałam. :) Dziękuję bardzo za odpowiedź i pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy można być częściowo perfekcjonistą, a częściowo bierno-agresywny ?

Nie rozumiem, co dokładnie, masz na myśli, pisząc "częściowo". Albo ktoś jest perfekcjonistą, tzn. maksymalnie dobrze wykonuje swoje obowiązki i dostrzega to nawet otoczenie, ludzie z zewnątrz, albo ktoś nie jest perfekcjonistą - co prawda, stara się jak najlepiej, ale czasem popełnia błędy, myli się, deleguje zadania innym osobom, uważając, że zrobią coś lepiej od niego. Częściowo bierno-agresywny - co to miałoby znaczyć? Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo ludzie nie są schematyczni. To, że ktoś generalnie czuje się introwertykiem i potwierdza to nawet test psychologiczny, że dominuje introwertyzm nad ekstrawertyzmem, nie oznacza, że w życiu tego człowieka nie będzie sytuacji, w której zachowa się ekstrawertycznie. Czy to czyni go "częściowym ekstrawertykiem"? Myślę, że raczej nie. Ludzie to nie roboty, nie można ich oceniać 0-1. ;) Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy można być częściowo perfekcjonistą, a częściowo bierno-agresywny ?

Nie rozumiem, co dokładnie, masz na myśli, pisząc "częściowo". Albo ktoś jest perfekcjonistą, tzn. maksymalnie dobrze wykonuje swoje obowiązki i dostrzega to nawet otoczenie, ludzie z zewnątrz, albo ktoś nie jest perfekcjonistą - co prawda, stara się jak najlepiej, ale czasem popełnia błędy, myli się, deleguje zadania innym osobom, uważając, że zrobią coś lepiej od niego. Częściowo bierno-agresywny - co to miałoby znaczyć? Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo ludzie nie są schematyczni. To, że ktoś generalnie czuje się introwertykiem i potwierdza to nawet test psychologiczny, że dominuje introwertyzm nad ekstrawertyzmem, nie oznacza, że w życiu tego człowieka nie będzie sytuacji, w której zachowa się ekstrawertycznie. Czy to czyni go "częściowym ekstrawertykiem"? Myślę, że raczej nie. Ludzie to nie roboty, nie można ich oceniać 0-1. ;) Pozdrawiam!

Chodziło mi o to, czy może być i perfekcjonizm i bierna agresja, czy raczej jedno z drugim się wyklucza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bierna agresja wyraża się nie tylko niechęcią do wykonywania zadań i czyichś poleceń. Można okazywać bierną agresję poprzez obrażanie się, milczenie, demonstrowanie chłodu emocjonalnego czy unikanie kontaktu z innymi, a jednocześnie być perfekcjonistą i mieć sobie wysoki poziom aspiracji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam takie pytanie: Czy przekonanie człowieka, że życie jest bez sensu i wynikający z tego antynatalizm(że lepiej się nie urodzić, niż urodzić) oraz pragnienie śmierci, ale bez planowania samobójstwa, są bezwzględnymi wskazaniami na chorobę, bądź zaburzenie psychiczne? Jeśli są, to jakie to są choroby/zaburzenia( podejrzewam, że pewnie depresja, czy coś jeszcze?) Jeśli nie są, to jakie czynniki powinny jeszcze wystąpić, aby takie poglądy świadczyły o chorobie/zaburzeniu?

Z góry dziękuję za odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, poczucie bezsensu, pragnienie śmierci (bez planowania samobójstwa), przekonanie, że lepiej się nie urodzić mogą świadczyć o depresji, dystymii, mieszanych zaburzeniach nastroju. To jednak zbyt mało, by stwierdzić chorobę w sensie klinicznym. Rozpoznanie depresji stawia się w oparciu o występowanie minimum pięciu z wymienionych poniżej objawów przez okres dwóch tygodni (jednym z tych objawów musi być albo obniżenie nastroju, albo utrata zainteresowań lub utrata odczuwania przyjemności):

- obniżenie nastroju (u dzieci może to być drażliwość), występujące niemal codziennie przez większą część dnia, stwierdzane zarówno subiektywnie, jak i przez otoczenie;

- wyraźne zmniejszenie zainteresowań niemal wszystkimi czynnościami oraz związanego z tym uczucia przyjemności, występujące niemal codziennie (dostrzega to zarówno osoba chora, jak i jej otoczenie);

- znaczny spadek lub wzrost masy ciała (niezwiązany ze stosowaniem diety);

- bezsenność lub nadmierna senność, występująca niemal codziennie;

- podniecenie lub spowolnienie ruchowe, występujące niemal każdego dnia;

- nieprzemijające uczucie zmęczenia lub utrata energii;

- poczucie własnej bezwartościowości;

- zmniejszenie sprawności myślenia, niemożność skupienia uwagi lub podjęcia decyzji;

- nawracające myśli o śmierci.

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, Są lepsze pytania diagnostyczne niż: "czy jesteś antynatalistą?" a jednak ludzie faktycznie koniecznie chcą do tego doczepić diagnozę i to w taki prymitywny sposób: jesteś antynatalistą bo jesteś zaburzony, więc twoja opinia na ten temat jest zgóry błędna, bo jesteś zaburzony, bo jesteś antynatalistą...ma to chyba jakiś związek z mentalnością plemienną ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik bo ja nie rozumiem dlaczego się mówi w ogóle o "poczuciu bezsensu"? zwrot "poczucie" sugeruje ,że to jest tylko subiektywne odczucie w dodatku mylne, gdy moim zdaniem ja mogę śmiało stwierdzić, że moje życie sensu nie ma i mieć nie będzie( nie będę wchodzić z butami w życie innych ludzi, bo nic mi do tego , dlatego się ograniczam do mówienia o sensie mojego życia). Jeśli się mylę to dlaczego? Jestem pewna, że choćbym przewaliła tony książek psychologicznych czy filozoficznych to odpowiedzi na to pytanie nie znajdę.. więc jak to jest? Jeśli dobrze zrozumiałam, to co , się w psychologii mówi o depresji, to człowiek, który dojdzie do takich wniosków jak ja, których w dodatku, żadna psychologia nie jest w stanie obalić!?, to powinien mimo tego mieć dobry nastrój, nie myśleć o śmierci,itd. czyli być nadal zadowolony ze swojego życia, inaczej znaczy to, że ześwirował... Ale ok ja mogę przyjąć, że jestem świrem , tylko teraz niech mi ktoś zdrowy wyjaśni, w czym się mylę odnośnie sensu(mojego) życia i widoków na przyszłość, a jeśli się nie mylę to dlaczego wbrew temu, że moje życie jest przesrane, mam być zadowolona? :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ekspert_abcZdrowie, A to, to by się też zgadzało, po tylu życiowych porażkach, to ja się już doskonale wyszkoliłam w temacie, zwalania winy na czynniki niezależne ode mnie, i to nie tylko chodzi o "złą bozię", ale też o złych ludzi, czy jakieś pewne moje niedomagania, oczywiście niezależne ode mnie, bo "ja się taka urodziłam". Jak do tego doliczyć jeszcze mój pewien problem, o którym nawet tutaj na forum nigdy nie pisałam - a który jest tak naprawdę dużo poważniejszy, niż te wszystkie moje trelemorele religijne ;) - świadomość, że nigdy w życiu nie dość, że nie będę tym kim bym chciała być, ani robić tego co chciałam, a wszystko inne jest bez sensu! to już mam pełen pakiet skutecznie demotywujący mnie, do podjęcia jakichkolwiek działań mogących cokolwiek zmienić w życiu, które już uważam za skończone. Nic, tylko sobie strzelić w łeb. :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego,

Ale ok ja mogę przyjąć, że jestem świrem , tylko teraz niech mi ktoś zdrowy wyjaśni, w czym się mylę odnośnie sensu(mojego) życia i widoków na przyszłość, a jeśli się nie mylę to dlaczego wbrew temu, że moje życie jest przesrane, mam być zadowolona?

 

myślę, że przyszłości nie znasz, ale możesz sporo zrobić aby ją polepszyć, jeśli teraz jesteś niezadowolona z życia, pomyśl jak to zmienić.

czego byś chciała pieniędzy, prestiżu, miłości...? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ekspert_abcZdrowie, A to, to by się też zgadzało, po tylu życiowych porażkach, to ja się już doskonale wyszkoliłam w temacie, zwalania winy na czynniki niezależne ode mnie, i to nie tylko chodzi o "złą bozię", ale też o złych ludzi, czy jakieś pewne moje niedomagania, oczywiście niezależne ode mnie, bo "ja się taka urodziłam". Jak do tego doliczyć jeszcze mój pewien problem, o którym nawet tutaj na forum nigdy nie pisałam - a który jest tak naprawdę dużo poważniejszy, niż te wszystkie moje trelemorele religijne ;) - świadomość, że nigdy w życiu nie dość, że nie będę tym kim bym chciała być, ani robić tego co chciałam, a wszystko inne jest bez sensu! to już mam pełen pakiet skutecznie demotywujący mnie, do podjęcia jakichkolwiek działań mogących cokolwiek zmienić w życiu, które już uważam za skończone. Nic, tylko sobie strzelić w łeb. :evil:

 

ego, strzelania sobie w łeb nie polecam ;) Ale jak zauważył(-a) jetodik, możesz polepszyć przyszłość i nic nie stoi na przeszkodzie, by się samorealizować. Trzymam kciuki i życzę powodzenia! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, strzelania sobie w łeb nie polecam ;) Ale jak zauważył(-a) jetodik, możesz polepszyć przyszłość i nic nie stoi na przeszkodzie, by się samorealizować. Trzymam kciuki i życzę powodzenia! ;)

ekspert_abcZdrowie, ta odpowiedź pozostawia mocny niedosyt. ;) Więc i ja mam pytanie: jak w tej sytuacji (opisywanej przez ego i tym podobnych) znaleźć "swoją drogę", jakąś "misję", nowy sens i cel życia, coś dla czego i po co warto byłoby żyć i się starać, wysilać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×