Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 583
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. No na pewno nie w całości Twoja wina. Ważne, aby nauczyć się wykorzystywać swoje zasoby. To one pomagają budować szczęśliwe życie. Powiem krótko - pacjent jest odpowiedzialny za swoje życie, zaś terapeuta - za jego zdrowe myślenie o życiu. To w takim bardzo dużym skrócie. Chodziło mi o to, że to ty decydujesz co powiesz terapeucie, z jakim odniesieniem się zgodzisz, z którym będziesz chciał podyskutować, podjąć refleksję. Zawsze można się go nauczyć. Też nie poznasz emocji, dopóki się z nimi nie zetkniesz. Możliwe, że długi czas spychałeś je w podświadomość. I one tam sobie błądzą i wywołują ten niepokój nie wiadomo skąd.
  2. Niedojrzałość emocjonalna rodziców zaciąży na dzieciach, czy tego chcą, czy nie. Oczywiście nie chcę powiedzieć, że dzieci to kopie rodziców (bo wg mnie to totalna bzdura), tylko że po prostu dziecko na drodze jakichś tam mechanizmów powiela i "wdrukowuje" w siebie (często nieświadomie) pewne zachowania rodziców. W psychologii to chyba nazywa się "imprinting", ale nie znam się. Nawet słyszałem, że podobno w ten sposób kształtuje się orientacja seksualna. Ale to już inny temat...
  3. Wiesz, wg mnie to nie jest takie proste, jak to ująłeś. Zauważ, że dzieci nie mają tak dużego wglądu w czyjeś myśli i emocje, tak jak dorośli. Np. dziecko potrafi bez skrupułów oberwać pająkowi nóżki albo wytargać kota za ogon, bo jego mało będzie obchodzić to, że to kogoś może boleć albo doprowadzić do płaczu. Dzieci to poznają, kiedy będą za to karane klapsem. Fakt, że każdy ma inny poziom empatii, ale jednak przepychanki i bijatyki to pewnym sensie normalną rzecz na takim etapie rozwoju.
  4. Witaj na Forum! W mojej historii życia wyśmiewanie to jeden z tematów przewodnich. Dość często mnie wyśmiewano, niestety nie tylko w szkole, ale i na podwórku. W szkole przyczepiały się do mnie pojedyncze osoby, w tym jedna non-stop komentowała złośliwie moje zachowanie, co rzecz jasna nie było normalne z jego strony. Ale ja to chowałem, wręcz bałem się o tym powiedzieć, udawałem, że sobie z tym radzę, co było olbrzymim błędem. To jest w tym najgorsze. Zaczepki zaczepkami byle umieć na nie odpowiednio reagować, bronić się, oddawać jeśli się umie samemu, pokazywać agresorowi, że nie jesteśmy szmatą do podłogi. Dzieci faktycznie potrafią być okrutne, ale to też nie do końca ich wina, tylko tego, że same nie umieją dostrzec co jest dobre, a co złe, bo tak się rozwijają.
  5. To już dość poważne objawy. Mogły być spowodowane lekiem na nadciśnienie (zgaduję, że beta-blokerem i to chyba dość mocnym), pewnie propranololem czy metoprololem. Akurat wspomniane wcześniej inhibitory konwertazy angiotensyny nie powinny w ogóle czegoś takiego powodować, bo nie wpływają - tak jak niektóre beta-blokery - na układ adrenergiczny, którego rozregulowanie niesie ryzyko wystąpienia poważnych objawów.
  6. Więc tak... Mozarin (escitalopram) jest metabolizowany przeważnie przez enzym CYP2C19 i w mniejszym stopniu CYP3A4 i CYP2D6. Przy czym metabolizm metabolitu escitalopramu S-DCT (demetylowany escytalopram) jest częściowo katalizowany przez enzym CYP2D6. Badania in vitro wykazały, że escytalopram może również wykazywać słabe działanie hamujące na izoenzym CYP2C19. Zaleca się zachowanie ostrożności podczas jednoczesnego stosowania z innymi produktami metabolizowanymi z udziałem CYP2C19. Hydrochlorotiazyd (jeden ze składników leku Co-Bespres) nie jest metabolizowany. Drugi ze składników tego leku - walsartan również nie podlega znaczącemu metabolizmowi. W związku z tym teoretycznie nie są możliwe jakiekolwiek interakcje farmakokinetyczne walsartanu, hydrochlorotiazydu i escitalopramu. Jeśli zaś chodzi o interakcje farmakodynamiczne, to escitalopram jako selektywny inhibitor wychwytu zwrotnego serotoniny nie osłabia ani nie nasila działania hydrochlorotiazydu jako diuretyku tiazydowego i działania walsartanu jako inhibitora konwertazy angiotensyny, bo wszystkie te leki działają w zupełnie odrębnych dla siebie mechanizmach. Jak widzisz, naukowo nic nie mogę tutaj ci tutaj podpowiedzieć. Nie wiem, ile czasu bierzesz ten escitalopram, ale jak piszesz, że od początku brania nastrój ci się wahał, to może być związane po prostu z adaptacją tego escitalopramu do twojego organizmu. Escitalopram jest lekiem, który nie działa od razu po podaniu, tylko potrzebuje czasu na "rozkręcenie" zwykle w czasie 3-12 tygodni. Musisz poczekać. Jeżeli po tym czasie nastrój dalej by ci się wahał, to skontaktuj się z lekarzem. Chyba że ten nastrój tak ci się waha, że wręcz żyć nie możesz, to skontaktuj się z lekarzem jak najszybciej.
  7. Będzie znacznie prościej jeśli napiszesz o jakie dokładnie leki ci chodzi. Bo temat jaki zawarłaś w wątku jest strasznie rozległy. Leki przeciwnadciśnieniowe generalnie nie wchodzą w jakieś szczególnie niebezpieczne interakcje z lekami przeciwdepresyjnymi. Teoretycznie leki przeciwnadciśnieniowe mogą na początku leczenia imitować (powtarzam: IMITOWAĆ) pewne symptomy zaburzeń depresyjnych takie jak: zmęczenie, spowolnienie czy nawet bezsenność. Przy czym te objawy powinny być raczej korelowane ze stopniową adaptacją leku do organizmu aniżeli z nasileniem depresji czy nerwicy i powinny ustępować po upływie kilku tygodni. Jeżeli cię to szczególnie niepokoi to radziłbym prędzej skonsultować ten problem z twoim lekarzem psychiatrą ewentualnie z lekarzem kardiologiem bądź w ostateczności lekarzem internistą. Pozdrawiam.
  8. @johnn Wiesz, rozmowy z psychologami czy grupą terapeutyczną to jedno. Ale wdrożenie pewnych zmian w życie to już wyłącznie Twoje zadanie. To ty decydujesz, co wyniesiesz z terapii, co na niej powiesz, z czym się zgodzisz, a z czym nie. Psycholog to nie alfa i omega. Wybacz, ale wciąż nie mogę zrozumieć, do czego dążysz. Powiedz to jednym zdaniem. Odnoszę wrażenie, że za bardzo sztywno do tego podchodzisz. Wszystko wg ciebie musi być solidnie poukładane, mieć swój cel, swoje wytyczne... Oj, musi ci to bardzo utrudniać życie. Spotkania z ludźmi mi sprawiają przyjemność, pomagają wypełnić pustkę uczuciową, dzięki rozmowom zwiększam swój zasób słów, mogę się wyżalić, gadać o głupotach, podzielić się czymś. Bez spotkań z ludźmi to ja bym popadł w depresję - o czym zdążyłem się już przekonać nie raz.
  9. @johnn Nie znam Twojego życia, Twojej rodziny, Twoich przeżyć, ale mogę ci tylko powiedzieć, że po takich traumach może minąć trochę czasu, aż się to poukłada, aż to do ciebie dotrze we właściwy sposób. Brak ciepła w domu faktycznie bardzo się odbija na rozwoju emocjonalnym. To nie ulega wątpliwości. Rozumiem, że nie jest dla ciebie łatwe pogodzenie się z przeszłością, sam mam bardzo podobne przeżycia do Twoich (tak mi się przynajmniej wydaje, po tym co piszesz), ale zwróć uwagę, że wyboru tutaj nie masz - przeszłości nigdy nie zmienisz, ale zawsze możesz zmienić myślenie o niej. Może tak. Terapia z kolei ma tutaj za zadanie pomóc ci przepracować, ponazywać, przyjąć pewne emocje z tym związane do siebie zamiast je odpychać, traktować jako nieważne, nie przyznawać się do nich, wstydzić się ich. To tylko spowoduje, że lęk i depresja będą narastać i nie dadzą ci nigdy spokoju. To bardzo smutna i przykra konkluzja, ale tak się po prostu dzieje, tacy jesteśmy. Frustracja jest nieunikniona wtedy, wiem też, że nie jest łatwo otwierać się przed terapeutą jako zupełnie obcą osobą, której powierzasz całą swoją niewygodną historię życia, ale trzeba się przekonać i przełamać te lody. Nie ma innej rady na to. Jeden nie pomógł, to może drugi, trzeci, czwarty w końcu gdzieś tam pomoże. Nie zrażaj się też od razu, może minąć czas aż się przyzwyczaisz do nowego terapeuty. Ja teraz znalazłem fajnego, czułem że doskonale mnie rozumie, nazywa moje stany, pomaga mi je wychwycić, drugie spotkanie mam 15 maja. Pewnie już się będę umawiał na terapię co 2 tygodnie od tego drugiego spotkania.
  10. eleniq

    Prawo jazdy

    Znajomi, psycholodzy, rodzina przekonywali mnie, że trzeba spróbować. Wiesz, w tym co piszesz jest trochę prawdy, ale też mierzmy siły na zamiary. Ja po prostu bym sobie nie poradził w trudnej sytuacji na drodze, to nie moja bajka. Prędzej chcę wrócić do gry na pianinie
  11. eleniq

    Prawo jazdy

    Ja bym sobie na sam początek zadał pytanie, czy to prawo jazdy aby na pewno jest mi potrzebne i czy aby na pewno się do niego nadaję. Ja uważam, że nie dałbym z nim rady i też nie jest mi za bardzo potrzebne, mieszkam w dużym mieście, mogę sobie dawać radę autobusami. Nie każdy je może mieć. Fakt że każdy może próbować, ale też jest to jakaś inwestycja, która może pójść zupełnie na marne, kiedy się nie uda. To troszkę tak jakbym próbował pójść na kurs gry na pianinie, ale ponieważ czuję, że nie mam predyspozycji ani potrzeby do nauczenia się gry na pianinie, bo też nie każdy ma takie zdolnosci, odpowiedni słuch, odpowiednią zgrabność palców, no i też wcale nie byłoby mi to mocno potrzebne wobec tego chyba jednak wypada sobie takie rzeczy darować, jeśli tego zwyczajnie nie czujemy... Tak samo jest z nauką jazdy samochodem. Nie każdy ma ten refleks, tą zdolność odpowiedniego reagowania w trudnych sytuacjach, tą koordynację wzrokowo-ruchową. Trzeba o tym pamiętać. Świat się nikomu nie zawali, jeśli się nie nauczy jeździć.
  12. Lay's Francja, Hiszpania czy Włochy
  13. Poprawa stanu psychicznego nie następuje od zaraz, ani nawet po krótkim czasie. To nie jest na zasadzie "pochodziłem do psychologa i bęc... jestem zdrowy!". Nie. Leczenie rozkłada się zwykle na kilka lat, kilka etapów. To wszystko potrzebuje czasu, by się móc poukładać. Często możemy też pobłądzić w toku leczenia, zaplątać się, natrafić na niewłaściwe miejsce. Po prostu do pewnych rzeczy dochodzimy po różnych tropach. Raz dobrze, raz źle. Nie ma sensu się nad tym aż tak głęboko zastanawiać co i dlaczego. Przez to tylko można zboczyć ze ścieżki. Analizowanie czy wręcz rozdłubywanie swoich wewnętrznych rozterek do niczego nie prowadzi. Wiem to po sobie. Aż się zastanawiam, czy może jakaś farmakoterapia by ci choć trochę pomogła. Przy tak rozbieganym myśleniu to powinny coś działać, może nawet lepiej od samej psychoterapii, albo w połączeniu z nią. Może idź do lekarza psychiatry i porozmawiaj z nim o tym. W procesie leczenia warto korzystać z innych dostępnych środków. Jeszcze co do uczuć, to tak naprawdę one w dużej mierze kierują naszym życiem. Od nich nie ma ucieczki. Bez nich nie ma też życia. Zrozumienie ich to podstawa zdrowia psychicznego i nawet fizycznego. Im lepiej je zrozumiemy, tym lepiej się poczujemy sami ze sobą. A najważniejsze to dbać o siebie, nie patrzeć na innych i iść za głosem serca. To tak w bardzo dużym skrócie, przepraszam ale nie chce mi się teraz za dużo pisać...
  14. Kieruję się głównej mierze tym, co podają raporty badań i artykuły medyczne
  15. Soi akurat nie jadam. Badania robiłem po kilkudniowej przerwie od treningów, a nie zaraz po dniu treningowym. Ale może badanie testosteronu wolnego, FSH i LH więcej powie na ten temat.
  16. Spośród antydepresantów najmniejszym ryzykiem wystąpienia dysfunkcji seksualnych odznaczają się: fluwoksamina, mirtazapina, bupropion, moklobemid, trazodon, agomelatyna, mianseryna, tianeptyna, reboksetyna. Jeżeli brałeś 1 rok ten Asertin i w ten czas nie było żadnych zmian na lepsze w seksie, to powinieneś już dawno ten antydepresant zmienić. Przyjmuje się, że jeśli po 12 tygodniach brania leku psychotropowego funkcje seksualne leżą, to trzeba go odstawić i/lub zamienić na inny, niepowodujący dysfunkcji seksualnych, albo ewentualnie dodać lek, który mógłby te funkcje seksualne poprawić (spośród tych, które wymieniłem).
  17. Prolaktynę mam przy dolnej granicy, a 17-OH progesteron odrobinę podwyższony, TSH w normie, SHBG w normie, DHEA-SO4 w normie, androstedion w normie. Będę miał jeszcze dodatkowo robiony testosteron wolny, kortyzol, FSH, LH i ACTH, ale to później podam wyniki. Nie biorę narkotyków ani sterydów. Jem zdrowo, trenuję pływanie 3x tyg., nie piję kawy, coli, energetyków, herbaty, tylko wodę piję.
  18. Cześć! Pytanie kieruję do mężczyzn i ewentualnie dziewczyn, które mają chłopaków albo mężów. Otóż, w swoim 24-letnim życiu przeżywałem duże depresje kilka razy, chorowałem w zasadzie gdzieś od wieku nastoletniego, co najmniej 14. roku życia. Miałem lęki, koszmary, myśli samobójcze. Ostatnio dwukrotnie zrobiłem sobie badania testosteronu i wyszedł mi w obu badaniach podwyższony. Pozostałe hormony w normie. Mało tego podejrzewa się u mnie zmianę w nadnerczach, która pewnie uciska nadnercze, ale tego jeszcze nie wiadomo. Będę się jeszcze w tym wątku odzywał, co dalej. Ale kieruję pytanie do was, czy też zdarzało się wam, że przy podwyższonym testosteronie mieliście depresję i/lub zaburzenia lękowe.
  19. Głębokie oddechy, aktywność fizyczna - pływanie 3x tyg., słuchanie muzyki, spotkania ze znajomymi. W chwilach paniki głęboko oddycham i tłumaczę sobie, że to się dzieje tylko w mojej głowie. Czy zechciałabyś opowiedzieć nam nieco więcej o tym? Oczywiście nie musisz, ale sam mam podobne doświadczenie. Przykre ale prawdziwe. Jednak pamiętajmy, że sama terapia to też jest pewien etap w leczeniu, a nie całość leczenia. Ja z kolei bardzo zaniedbałem swoje zęby i dziąsła przez depresję. Miałem parodontozę przez to i musiałem ją poleczyć. Na szczęście jest już dużo lepiej w tym temacie. Nie uprawiałem też przez około 2 lata żadnego sportu. Teraz wróciłem do pływania 3x tyg i zdrowego odżywiania (zero coli, zero kawy, zero słodyczy, zero smażonych potraw, zero pustych kalorii) z racji moich obciążeń somatycznych. To bardzo przykre co piszesz. Kontakty z ludźmi (ogółem wszelkie oddziaływania społeczne, nawet takie, że wystarczy tylko być wśród ludzi, bez podejmowania interakcji np. właśnie na koncercie itd.) są ogromnie ważne przy nerwicy. Bez tego nerwica lubi się nakręcać i dawać porządnie w kość. Znam to z autopsji. Jednak na szczęście ostatnio zacząłem się otwierać, tylko jeszcze mam problem z tłumieniem emocji i ogółem kontaktem z ludźmi jako takim, często się denerwuję, by o coś zapytać, ale to jest do przełamania, młodziutki jestem, myślę teraz o drugim pobycie na terapii nerwic od 10 lipca mam termin.
  20. @Duży7 ma tutaj rację. Może trzeba by poszerzyć diagnostykę, np. właśnie o poziom niektórych hormonów. Często takie z pozoru oporne na leczenie zaburzenia lękowo-depresyjne czy nadciśnienie tętnicze są spowodowane zmianami hormonalnymi. Nawet ci powiem po sobie, że też bardzo długo się już leczę na zaburzenia lękowo-depresyjne (8 lat, a mam 24) i dość ciężkie nadciśnienie tętnicze, mam chyba problemy z układem adrenergicznym, bo miałem dwa razy zatrzymanie moczu, urolog mi powiedział, że w tak młodym wieku przyczyna czegoś takiego może być hormonalna albo neurologiczna, leki psychiatryczne długo mi dobierano, ale pewnego dnia zrobiłem sobie badanie testosteronu i wyszedł podwyższony. Do tego mam podwyższony 17-OH progesteron. Jeszcze mam zlecone badanie FSH, LH, kortyzol, ACTH i testosteron wolny. Miałem też USG i wyszło, że mogę mieć jakąś zmianę na nadnerczu. A nadnercza właśnie odpowiadają za wydzielanie hormonów, takich jak testosteron, adrenalina, kortyzol. Dwa ostatnie to hormony stresu. Tarczycę mam całe szczęście zdrową. Z tymi nadnerczami jeszcze czeka mnie rezonans, który wykaże czy to rzeczywiście jest guzek, który uciska nadnercze i zmusza je do nadmiernej produkcji hormonów. Może u ciebie też przyczyna leży gdzieś w hormonach? Proponuję byś zgłosiła się do endokrynologa w celu diagnostyki i leczenia. Pozdrawiam ciepło!
  21. łyżwy szarlotka, sernik czy kremówka
  22. Ja nie miewam od dłuższego czasu napadów paniki, ale tak sobie pomyślałem ostatnio po rozmowie z koleżanką borykającą się z napadami paniki, że jeśli napad paniki powstaje bez udziału konkretnego bodźca z zewnątrz to dobrze jest pomyśleć sobie, że "to się dzieje tylko w mojej głowie i zaraz przejdzie". Kiedy napad paniki pojawia się niespodziewanie, to powinniśmy być w stanie odróżnić bodźce zewnętrzne od wewnętrznych i tym samym nie skupiać się zbyt mocno na tych wewnętrznych. Bo właśnie osoby z nerwicą charakteryzuje duża skłonność do koncentrowania się na bodźcach wewnętrznych. Myślę, że to odróżnienie było by tutaj kluczowe, bo wtedy uświadamiamy sobie dużo bardziej, że to tylko wytwór naszego własnego umysłu, a nie jakieś realne przeświadczenie.
  23. 5-10mg, wyjątkowo nawet i 15mg Słuchajcie! Mam pytanko do mężczyzn biorących arypiprazol kilka miesięcy. Otóż, biorę arypiprazol już 5 tygodni i cały czas mam zjechane libido. Wcześniej czułem do tego zmęczenie polekowe, które powoluteńku mija. Dlatego chcę dać szansę temu arypiprazolowi. Czytałem, że w jednym badaniu po 12 tygodniach brania arypiprazolu nastąpiła znaczna poprawa w zakresie funkcji seksualnych. Dlatego moje pytanie jest takie - czy też mieliście zaburzenia libido na początku leczenia arypiprazolem, czy przeszły wam te zaburzenia, ile czekaliście czasu?
  24. eleniq

    Renta

    @acherontia styx Z tą pracą to bardziej chodzi mi o oferty, na których widnieje w wymaganiach "orzeczenie o niepełnosprawności". Fakt, bywa różnie, ale po długim namyśle uważam, że to orzeczenie jednak bardziej mi pomoże niż zaszkodzi.
  25. eleniq

    Renta

    Ja się akurat zamierzam starać o orzeczenie o niepełnosprawności. O rentę myślę, że nie mam po co się starać, bo pracować mogę, tylko wymagam podawania leków. Zdaniem mojego lekarza, przy mojej dużej wewnętrznej wrażliwości i skłonności do popadania w ciężkie stany lękowe (nawet nieraz quasi-psychotyczne) będę wymagał leczenia farmakologicznego na pewno przez jakieś 10-15 lat, czy do końca życia to jeszcze nie wiem, ale mam nadzieję, że nie. Mi się wydaje, że o rentę starają się ci, którzy nie mogą w ogóle pracować z jakichś tam powodów. Zaś orzeczenie o niepełnosprawności to orzeczenie, które daje choćby zasiłek pielęgnacyjny czy zdobycie odpowiedniego zatrudnienia.
×