Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 632
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. Stricte na sen lekarze psychiatrzy (i nawet interniści) z tego, co mi wiadomo, przepisują mianserynę w dawce do 10mg. Ewentualnie hydroksyzynę w wyższych dawkach 50-100mg. Akurat zarówno mianserynę jak i hydroksyzynę można bez obaw odstawić z dnia na dzień, nawet w wyższej dawce. Obok mianseryny często też wypisywany jest trazodon w dawce 25-50mg. Ale tutaj oczywiście najlepiej skonsultować problem z lekarzem psychiatrą albo nawet internistą. Zaznaczam, że dawki, które tutaj podaję wynikają tylko z moich doświadczeń jako pacjenta, a nie jako lekarza. Może być konieczne dostosowanie innej dawki albo innego leku do Twojego przypadku.
  2. Dlaczego wątpił? Tak z ciekawości... To była opinia psychologiczna? Wystawiona przez psychologa diagnostę?
  3. Senk ju Diagnoza to tylko taka wstępna informacja o tym, z czym psycholog ma do czynienia. Przynajmniej mi się tak wydaje. Diagnozować nie jest łatwo i fakt, że trochę głupio, by tak marnować papier, hehe. Miałem jednego psychologa, który bardzo uważnie czyta wszystkie moje karty, a miałem i takiego, którego niezbyt to obchodziło. Cóż, zależy... Ale apropo to mnie niesamowicie wnerwia jak nawet lekarz psychiatra nie raczy przeczytać wypisu ze szpitala psychiatrycznego, w którym między innymi było napisane, że łykałem leki przeciwkrzepliwe i jeszcze coś próbowałem zrobić, by się zabić!!! To jest już niepoważne, by nawet do czegoś takiego się nie odnieść, a potem jak pacjent znowu ma myśli samobójcze, to oczywiście od razu szpital albo karetka do wezwania. Czy choćby to, że mało nie popadłem w trans, z którego wyratował mnie mocny lek. Też to nic nie znaczy???!!! Sorka za wylew frustracji, ale musiałem to napisać tutaj przy okazji.
  4. Ja to w ogóle nie oglądam telewizji od paru lat. Nawet książek nie czytam. Znaczy telewizję rzadko oglądam, tylko przed spaniem w łóżku jakieś stand-upy lecą albo głupoty w stylu "zdrady" huegue... A z książek to tylko jakieś naukowe hehe...
  5. To nie do końca tak jest. To, że raz zdiagnozowano cię jako osobę z zaburzeniami osobowości to jedno, zaś to że innym razem jako osobę z zespołem Aspergera to drugie. Diagnozy można mieć (a nawet poniekąd wręcz trzeba) mieć dwie, góra trzy. Jak to się mówi, nieszczęścia chodzą parami. Akurat się składa, że zaburzenie schizotypowe i zespół Aspergera mają sporo cech wspólnych, jednak wytyczne podają (przynajmniej z tego, co ja się orientuję), że oba te zaburzenia należy odróżniać od siebie (nie obejmują siebie nawzajem, są rozłączne względem siebie), tzn. że trzeba mieć jedną z nich jak już. Klasyfikacja ICD-10 podaje te wytyczne jakby coś. Niestety specjaliści też się mylą i popełniają błędy diagnostyczne. Podejrzewam z resztą, że pewnie ogrom ludzi się z tym zetknęło, nie tylko ty i ja. Ja też mam jak dotąd cztery diagnozy: zaburzenie schizotypowe, zespół Aspergera, zaburzenia adaptacyjne, zaburzenia lękowo-depresyjne. Ja sam zgadzam się jedynie z pierwszą i czwartą. W moim przypadku trzeba wybrać jedną spośród pierwszej i drugiej, no i jedną z spośród trzeciej i czwartej. Dlatego idę na testy pod koniec czerwca, by to zdiagnozować. Tak naprawdę najistotniejsze jest to jak funkcjonujesz TU i TERAZ. Przeszłość faktycznie może mieć pewien wpływ na rozwój jakiegoś zaburzenia, ale to już jest w gruncie rzeczy praktycznie nieistotne przy właściwym leczeniu i diagnozowaniu. Wydaje mi się, że dla PSYCHOLOGA/PSYCHOTERAPEUTY najważniejszy powinieneś być ty jako OSOBA do poznania, a nie jako przypadek do rozpatrzenia. To drugie bardziej tyczy się lekarza jak już, ewentualnie psychologa klinicznego albo neuropsychologa. "Jesteś cudem do odkrycia, a nie problemem do naprawienia". Z ciekawości, jakie działania?
  6. Tak naprawdę nie znamy cię prywatnie, więc ciężko ocenić to tak jednoznacznie. Czasem łatwiej jest pisać niż mówić. Ja mam tak, że jak piszę dłuższą wypowiedź (choćby tu na forum), to zawsze czytam ją od początku do końca, by poprawić ją stylistycznie. Zaś kiedy piszę krócej, to już aż takiej uwagi do tego nie przywiązuję. Szczerze to jest mi momentami trudno rozmawiać na żywo, ale też bardzo lubię rozmawiać z innymi ludźmi, czytać ich wypowiedzi, bo poznaję lepiej swój język. No i angielski na tej samej zasadzie. Teraz będę się uczył mocno angielskiego, bo myślę o związku partnerskim z czarnoskórą kobietą (nie wiem, czy się chwaliłem, hehe). Myślę, że u ciebie jest problem z jasnym i zwięzłym formułowaniem wypowiedzi. Jak piszesz coś dłużej to takie troszkę "masło maślane" albo "makaron z kluskami" wtedy tworzysz, albo jest to takie "pomieszane z poplątanym" też czasem. Ale jak już mówisz coś zwięźle, to jest to takie bardzo suche. Hmm... A jakbyś ocenił moje wypowiedzi? Jestem ciekaw ^^
  7. @johnn Jeszcze wrócę do tego co mówiłem o pójściu do lekarza i farmakoterapii. Faktycznie, wiele ludzi postrzega leczenie farmakologiczne jako "zwykłe tłumienie objawów" czy też "oszukiwanie swojego umysłu". Ja powiedziałbym, że to jest łagodzenie objawów, zmniejszanie ich nasilenia i przez to ułatwianie pacjentowi podejmowania pewnych działań, jakie były przykrywane przez jakieś zaburzenie. Pamiętaj, że zaburzenie/choroba psychiczna bardzo ogranicza samorozwój i nieraz jest tak, że farmakoterapia potrafi bardzo to wesprzeć czy wręcz wyleczyć, w zależności z czym mamy do czynienia. Też na ich działanie trzeba poczekać, przeżyć pierwsze tygodnie adaptacji i potem można odczuć pożądane wyrównanie nastroju i myslenia. Mi leki pomagają w sferze emocji, ostatnio jestem po nich spokojniejszy wewnątrz i mam więcej energii na uwalnianie emocji z siebie, emocje wychodzą, to mnie cieszy. Tak jak mówię, spróbuj farmakoterapii może, chociaż na jakiś czas (minimum jakieś 6-24 miesiące). Oczywiście nie musisz, ale mi leki z kolei BARDZO pomagają.
  8. @IlliZgadzam się z Tobą. Idziesz dobrym tropem. Skoro już przyszło nam żyć z czymś co niestety utrudnia nam to życie w jakichś tam ważnych aspektach, nie mając w sobie tych jakby naturalnych odruchów jakie mają osoby neurotypowe (czyli bez CZR) i jest dla nas urągające bycie "innym", to można próbować się dostosowywać do społeczeństwa. Choć na początku może to być troszkę sztuczne i trudne na swój sposób, to jest to do wyuczenia, wiem to po części po sobie. Trzeba nabrać tutaj pewnej wprawy, na spokojnie Jednak dalej nie rozumiem, jakie sa dokladnie Twoje trudności @johnn. Poruszasz ogrom wątków, mówisz czasem totalnie naokoło, zawoalasz dużo, odnosisz się do innych rozkładając wszystko na czynniki pierwsze. Przepraszam, ale nie mam na celu być tu natarczywym, tylko po prostu wciąż nie do końca rozumiem o co chodzi. Uczucia? Tu chyba niestety nie da rady inaczej, jak wyuczyć się języka uczuć (emocji) i uczyć się je wychwytywać, nazywać, przeżywać. To jest do zrobienia A z "tym" to chodziło mi o nadmierne myślenie.
  9. Czytałem jakiś artykuł, że w przypadkach kiedy arypiprazol lub SSRI nie działają na kogoś do końca dobrze, to można spróbować do arypiprazolu dorzucić małą dawkę SSRI (albo analogicznie małą dawkę arypiprazolu do SSRI), to wtedy ten arypiprazol, im jest więcej serotoniny, to podobno bardziej daje po receptorach serotoninowych, co może przełożyć się na lepszy efekt terapeutyczny. Takie połączenie SSRI + arypiprazol stosuje się podobno ze sporym powodzeniem w lekoopornej depresji, także tej psychotycznej. Można też arypiprazol łączyć z bezpiecznie z kwetiapiną jakby coś. Ja biorę arypiprazol już 9 tygodni i jeszcze troszkę zamulenia jest, ale trochę mniej niż na początku leczenia. Jak po 12 tygodniach dalej będą skutki uboczne to mam się skontaktować z lekarzem. Zobaczę, najwyżej zaproponuję mu dołączenie jakiejś małej dawki SSRI. Myślę o fluwoksaminie, bo ten lek swego czasu bardzo fajnie na mnie działał.
  10. U mnie może to mieć charakter kompulsyjny, rytualny, bo mam też rytuały umysłowe dość silne. To co opisujesz, może być rytuałem ale takim już bardzo specyficznym. U mnie te rytuały są jakby bardziej realne, zgodne z tym co przeżywam wewnątrz typu coś wyliczam na palcach, drapię się po głowie, pokazuję coś rękoma, takie normalne gesty, bez jakichkolwiek udziwnień.
  11. eleniq

    dubel

    Witajcie! Od jakichś paru miesięcy zauważam u siebie manieryzmy ruchowe. Jestem przekonany, że wcześniej ich nie miałem. Być może pojawiły się u mnie jako forma odreagowywania napięcia, ale mimo tego, że coraz lepiej radzę sobie z emocjami, to one jeszcze są. Przy tym gadam do siebie cichutko na głos na zasadzie prowadzenia dialogu z samym sobą, ze swoimi myślami, przy tym pokazując coś np. rękoma. Też warto zwrócić uwagę, że robię to w miejscach publicznych chyba nawet nie do końca o tym wiedząc, dopiero w pewnym momencie to zauważam, to i tak ciężko mi nad tym zapanować. Nie ukrywam, że utrudnia mi to życie, powoduje że łatwiej ulegam natrętnym myślom, większe i żywsze dyskusje z nimi podejmuję jakby. Zamierzam czym prędzej iść z tym do doktora i na oddział dzienny nerwic, ale terminy mam dopiero czerwiec-lipiec, ale przeżyję... Wiem, że może nie jest to jakiś szczególnie niebezpieczny objaw jak np. omamy czy myśli samobójcze, ale u mnie jako 24-letniej pracującej i uczącej się osoby wzbudza on po prostu niepokój. Czy ktoś z was ma podobnie? Czy przy jakichś konkretnych zaburzeniach to występuje? Czy jeśli się nasila, to oznacza jakiś zwiastun czegoś? Będę wdzięczny za wszelkie odniesienia Pozdrawiam ciepło!
  12. eleniq

    dubel

    Witajcie! Od jakichś paru miesięcy zauważam u siebie manieryzmy ruchowe. Jestem przekonany, że wcześniej ich nie miałem. Być może pojawiły się u mnie jako forma odreagowywania napięcia, ale mimo tego, że coraz lepiej radzę sobie z emocjami, to one jeszcze są. Przy tym gadam do siebie cichutko na głos na zasadzie prowadzenia dialogu z samym sobą, ze swoimi myślami, przy tym pokazując coś np. rękoma. Też warto zwrócić uwagę, że robię to w miejscach publicznych chyba nawet nie do końca o tym wiedząc, dopiero w pewnym momencie to zauważam, to i tak ciężko mi nad tym zapanować. Nie ukrywam, że utrudnia mi to życie, powoduje że łatwiej ulegam natrętnym myślom, większe i żywsze dyskusje z nimi podejmuję jakby. Zamierzam czym prędzej iść z tym do doktora i na oddział dzienny nerwic, ale terminy mam dopiero czerwiec-lipiec, ale przeżyję... Wiem, że może nie jest to jakiś szczególnie niebezpieczny objaw jak np. omamy czy myśli samobójcze, ale u mnie jako 24-letniej pracującej i uczącej się osoby wzbudza on po prostu niepokój. Czy ktoś z was ma podobnie? Czy przy jakichś konkretnych zaburzeniach to występuje? Czy jeśli się nasila, to oznacza jakiś zwiastun czegoś? Będę wdzięczny za wszelkie odniesienia Pozdrawiam ciepło!
  13. Witajcie! Od jakichś paru miesięcy zauważam u siebie manieryzmy ruchowe. Jestem przekonany, że wcześniej ich nie miałem. Być może pojawiły się u mnie jako forma odreagowywania napięcia, ale mimo tego, że coraz lepiej radzę sobie z emocjami, to one jeszcze są. Przy tym gadam do siebie cichutko na głos na zasadzie prowadzenia dialogu z samym sobą, ze swoimi myślami, przy tym pokazując coś np. rękoma. Też warto zwrócić uwagę, że robię to w miejscach publicznych chyba nawet nie do końca o tym wiedząc, dopiero w pewnym momencie to zauważam, to i tak ciężko mi nad tym zapanować. Nie ukrywam, że utrudnia mi to życie, powoduje że łatwiej ulegam natrętnym myślom, większe i żywsze dyskusje z nimi podejmuję jakby. Zamierzam czym prędzej iść z tym do doktora i na oddział dzienny nerwic, ale terminy mam dopiero czerwiec-lipiec, ale przeżyję... Wiem, że może nie jest to jakiś szczególnie niebezpieczny objaw jak np. omamy czy myśli samobójcze, ale u mnie jako 24-letniej pracującej i uczącej się osoby wzbudza on po prostu niepokój. Czy ktoś z was ma podobnie? Czy przy jakichś konkretnych zaburzeniach to występuje? Czy jeśli się nasila, to oznacza jakiś zwiastun czegoś? Będę wdzięczny za wszelkie odniesienia Pozdrawiam ciepło!
  14. @zburzony Fluwoksamina ma też udowodnione działanie prokognitywne poprzez pobudzanie receptorów sigma-1. To też jedyny antydepresant, który można bezpiecznie stosować przy depresjach psychotycznych. A w takiej depresji występują już zwykle bardzo poważne zaburzenia poznawcze, gorsze niż w zwykłej depresji. Mówi o tym to badanie: https://annals-general-psychiatry.biomedcentral.com/articles/10.1186/1744-859X-9-23
  15. @johnn Też rozumiem, że Twój umysł ma taką, a nie inną strukturę oraz że pewne rzeczy postrzegasz raz bardziej z bliska, raz bardziej z daleka niż ludzie bez Aspergera, ale odkąd cię znam na tym forum, to widzę, że to nadmierne myślenie jest u ciebie naprawdę bardzo nachalne, masz bardzo wyraźne kompulsje myślowe, które trzeba by odpowiednio zaleczyć, bo cię to delikatnie mówiąc wykończy psychicznie i/albo fizycznie. Widzę dla ciebie dwie opcje - albo terapia poznawczo-behawioralna z domieszką terapii schematu (najlepiej na oddziale nerwic) albo przynajmniej na jakiś czas wspierająca farmakoterapia. Bo samemu to na pewno sobie z tym nie poradzisz. Myślę, że większość się tutaj ze mną zgodzi. Najlepiej idź w pierwszej kolejności do lekarza psychiatry, który po wywiadzie doradzi ci profesjonalnie co z tym należy zrobić. To moje ostatnie słowo w tym wątku! Powodzenia
  16. @johnn To wymaga troszeczkę pracy. Tak jak Ci mówiłem... To nie przyjdzie od razu. Nie analizuj tego aż tak mocno tylko dawaj sobie odpocząć od tego rozmyślania. Ba! Wręcz, nie pozwalaj sobie na to przez pewien czas! Nie rób rozrachunku z tego wwszystkiego. Tak, wiem. Łatwo mi mówić, ale może spróbuj iść do lekarza z takim nadmiernym myśleniem. Proszę nie odbierz tego źle, też nie musisz się tutaj ze mną zgadzać, ale wg mnie jesteś tak mocno niezdrowo pochłonięty tym nadmiernym rozmyślaniem i zamartwianiem się, że utrudnia ci to nie tylko prowadzenie terapii ale i normalne życie.
  17. Próbowałaś może terapii grupowej na oddziale dziennym? Też zastanawia mnie jedna rzecz, skoro Twoje lęki są na tyle poważne, że utrudniają ci zdrowe i zadowalające funkcjonowanie, to czy może nie jest to jakaś depresja. Masz potwierdzoną tą fobię i nerwicę przez ilu dokładnie lekarzy? Wiesz, jest mi bardzo przykro i doskonale ciebie rozumiem apropo tych terapii zakończonych fiaskiem, bo to też nie do końca twoja wina, w żadnym wypadku. Może potrzebujesz najpierw jakiejś solidnej stabilizacji farmakoterapią zanim rozpoczniesz terapię. Bo chodzenie na terapię w trakcie poważnego kryzysu czy choroby to tylko strata czasu. Terapia wymaga dużej zdolności abstrakcyjnego myślenia, mentalizacji, symbolizowania, interpretowania. Psychodynamiczna to już ciężki kawałek chleba. To już bardzo długotrwała, głęboka i wymagająca terapia. Niestety nie znam osoby, która ją przeszła, ja miałem coś w jej rodzaju, początki były jako takie, ale koniec końców nic nie dała. Terapia poznawczo-behawioralna jest bardzo dobra na różnego rodzaju lęki i nawet lekkie stany depresyjne. Słyszałem, że stosuje się ją nawet u ChAD-owców czy schizofreników. Niestety nie wiem jakie jeszcze nurty sprawdzają się w takich zaburzeniach jak twoje. Ale pamiętaj, że zadaniem KAŻDEGO lekarza i psychologa-psychoterapeuty jest wskazanie ci innego, bardziej doświadczonego specjalistę z jego fachu, bo żaden specjalista, do którego się zgłaszasz, nie ma prawa zostawiać ciebie samej sobie z pewnym problemem na zasadzie "idź już sobie, ja ci nic na to nie poradzę...". Nie! Może podowiaduj się od lekarza czy psychologów w Twojej okolicy o oddziały dzienne albo nawet jakieś diagnostyczno-terapeutyczne? Może twój problem jest o wiele bardziej skomplikowany i wymagasz terapii łączonej albo kombinowanej? Na tą chwilę mogę tylko tyle ci doradzić. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrowia!
  18. Jeszcze będę się badał. Pod koniec maja po wynikach badań dam znać co dalej. Rzeczywiście to może być szczyt normy, ale te objawy o których wcześniej pisałem są raczej czym innym spowodowane. Sam wysoki testosteron może "nic" wielkiego nie robić, prócz nadmiernego owłosienia, silnego rozwoju mięśni i zwiększenia hemoglobiny i/lub erytrocytów w morfologii krwi.
  19. Za pierwszym razem wyszło 1002, a za drugim po trzech tygodniach - 1096.
  20. No na pewno nie w całości Twoja wina. Ważne, aby nauczyć się wykorzystywać swoje zasoby. To one pomagają budować szczęśliwe życie. Powiem krótko - pacjent jest odpowiedzialny za swoje życie, zaś terapeuta - za jego zdrowe myślenie o życiu. To w takim bardzo dużym skrócie. Chodziło mi o to, że to ty decydujesz co powiesz terapeucie, z jakim odniesieniem się zgodzisz, z którym będziesz chciał podyskutować, podjąć refleksję. Zawsze można się go nauczyć. Też nie poznasz emocji, dopóki się z nimi nie zetkniesz. Możliwe, że długi czas spychałeś je w podświadomość. I one tam sobie błądzą i wywołują ten niepokój nie wiadomo skąd.
  21. Niedojrzałość emocjonalna rodziców zaciąży na dzieciach, czy tego chcą, czy nie. Oczywiście nie chcę powiedzieć, że dzieci to kopie rodziców (bo wg mnie to totalna bzdura), tylko że po prostu dziecko na drodze jakichś tam mechanizmów powiela i "wdrukowuje" w siebie (często nieświadomie) pewne zachowania rodziców. W psychologii to chyba nazywa się "imprinting", ale nie znam się. Nawet słyszałem, że podobno w ten sposób kształtuje się orientacja seksualna. Ale to już inny temat...
  22. Wiesz, wg mnie to nie jest takie proste, jak to ująłeś. Zauważ, że dzieci nie mają tak dużego wglądu w czyjeś myśli i emocje, tak jak dorośli. Np. dziecko potrafi bez skrupułów oberwać pająkowi nóżki albo wytargać kota za ogon, bo jego mało będzie obchodzić to, że to kogoś może boleć albo doprowadzić do płaczu. Dzieci to poznają, kiedy będą za to karane klapsem. Fakt, że każdy ma inny poziom empatii, ale jednak przepychanki i bijatyki to pewnym sensie normalną rzecz na takim etapie rozwoju.
×