Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 667
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. eleniq

    Marzę o....

    Marzę, by mieć bardzo bliskiego kumpla/przyjaciela do częstych spotkań
  2. eleniq

    Odstawienie leków

    Z tego co mi wiadomo, to psychozę leczy się do końca życia farmakologicznie. Choć mi lekarka raz mówiła, że zdarzają się przypadki, kiedy po 10-15 latach brania leków przeciwpsychotycznych, po odstawieniu leków choroba może pozostać w na tyle dużym wygaszeniu, że można w miarę funkcjonować bez leków do końca życia, ALE... Tutaj powinien wypowiedzieć się tylko Twój LEKARZ prowadzący, bo my na forum nie damy rady nic pomóc na tak poważne rzeczy! Zwróć się do lekarza o pomoc w tej sprawie!
  3. To dość niepokojące, kiedy do kogoś nie docierają jakieś próby pomocy. Nie chcę straszyć, ale jeśli stan twojej koleżanki pogarsza się mimo tego, to może dojść nawet do najgorszego. Tak z własnego doświadczenia to mówię.
  4. To też prawda, przy czym ja nie mam stwierdzonej choroby psychicznej Dziękuję. Choć i tak jeszcze trochę przede mną do zbudowania dobrego życia. Jeszcze z tym muszę dać radę
  5. Nie wiem, nie znam się, ja nie lekarz. Choć w karcie informacyjnej mam o tym wspomniane.
  6. Płytki, słaby sen i narastający lęk, no i strasznie silne myśli samobójcze. Zgłosiłem się sam ze skierowaniem.
  7. Witajcie Kochani! Chciałbym Wam po krótce opowiedzieć swoją niełatwą drogę leczenia psychiatrycznego Leczę się psychiatrycznie od 17. roku życia. Od tamtego czasu aż do 20. roku życia moje leczenie nie wyglądało jeszcze jakoś bardzo poważnie. Podejmowałem w tamtym okresie dwie próby prywatnej, odpłatnej psychoterapii - pierwsza to była indywidualna, zlecona przez moją psychiatrę. Niestety była do kitu, wytrzymałem w niej jakieś 2-3 miesiące. Terapia ta była prowadzona przez panią terapeutkę w takim podejściu, że siedziałem na małym krzesełku dosłownie centymetr od niej, prawdopodobnie po to, by wymusić na mnie kontakt wzrokowy, przy czym terapeuta w ogóle mnie tutaj na nic nie nakierowywał, mogłem mówić totalnie byle co. Co zabawniejsze terapia ta była prowadzona w sali dla małych dzieci. Nie umiałem się w nią wczuć, musiałem z niej zrezygnować. Na drugą psychoterapię zapisałem się już z własnej inicjatywy, była to psychoterapia grupowa dla osób w wieku licealnym, miałem wtedy 18 lat. Okazało się, że na tą psychoterapię uczęszcza znajoma mi osoba - koleżanka z gimnazjum. Do tego jedną z osób prowadzących tą terapię grupową okazała się moja terapeutka, która prowadziła też indywidualną terapię, o której wspomniałem wyżej. Niestety terapeuci nie zwrócili uwagi, że na grupie są dwie dobrze znajome sobie osoby, co nie jest dobre w takiej terapii, nie poinformowali mnie, że to może być szkodliwe - wprowadzono mnie po prostu w błąd. Mało tego, grupa terapeutyczna była bardzo mało zaangażowana, o niczym w zasadzie nie rozmawialiśmy, dwóch uczestników wypisało się w jej trakcie. Oczywiście nic mi ta terapia koniec końców nie dała. Później aż do 20. roku życia utrzymywałem się bez psychoterapii, brałem wówczas tylko jeden lek przeciwdepresyjny, który rzecz jasna nie był podstawą leczenia w wypadku mojego zaburzenia. Z racji, że objawy lękowo-depresyjne nie mijały, lęk blokował przed kontaktami z ludźmi, natrętne myśli prześladowały, to postanowiłem podjąć kolejną (tym razem poważniejszą) próbę psychoterapii indywidualnej. Spytałem mojej prowadzącej lekarz psychiatry, czy może mi kogoś polecić. Poleciła mi swoją koleżankę terapeutkę, do której chodziłem 2,5 roku na psychoterapię indywidualną co tydzień. Przy okazji pani psychiatra lepiej mi dobrała leki, dołożyła neuroleptyk. Miałem wrażenie, że terapia mi pomaga, że wyniosę z niej dużo, ale niestety... Po 2,5 latach psychoterapii zacząłem wątpić w jej skuteczność, chciałem porozmawiać z terapeutką o moich wątpliwościach, czy może jakiś inny nurt, by mi pomógł bardziej, to jedynie usłyszałem, że "to moja wina, że nie potrafię korzystać z psychoterapii", wyraźnie podniosła na mnie głos, nie poleciła mi innych specjalistów. Oczekiwałem przeprosin za jej zachowanie, przyszedłem na jeszcze jedno spotkanie, na którym nic nie powiedziała, jedynie ja się tłumaczyłem. Stwierdziłem, że na takie traktowanie pozwalać sobie nie mogę i zakończyłem tą terapię i przy okazji przestałem chodzić do psychiatry, która mi ją poleciła. Jest mi bardzo przykro powiedzieć, że tak długa i intensywna psychoterapia indywidualna praktycznie nic mi nie pomogła, mimo że terapeuta i ja staraliśmy się do czegoś dojść. Choć był w tym wszystkim taki jeden haczyk, że nie miałem żadnego kontraktu z tą terapeutką ani ustalonego nurtu, czy też nurtów, jakimi byśmy podążali, nie ustalaliśmy też żadnych celów. Nie wiedziałem, że jest to istotne na psychoterapii, nikt mnie o tym nie informował. Byłem młody i mogłem tego nie wiedzieć. Pod koniec tej długiej psychoterapii zdarzyła się tragedia - moja mama zmarła nagle na ulicy. Terapeutka o tym wiedziała jeszcze przed tym zakończeniem terapii. Poczułem się totalnie zagubiony. Był to luty 2021 r. Minął czas aż do listopada 2021 r. w którym to po raz pierwszy polecono mi psychoterapię na oddziale dziennym nerwic, jednak wątpiłem w to, że to dobry pomysł przy przeżywaniu żałoby, jedna terapeutka ostrzegała mnie, że w takim momencie psychoterapia nie jest dobrym pomysłem, mimo że moja lekarz uważała zupełnie inaczej. Po 2 miesiącach tej psychoterapii trafiłem do szpitala psychiatrycznego z podejrzeniem stanu prepsychotycznego, bo też wówczas brałem lek przeciwdepresyjny, który może wpędzić w stany psychotyczne u niektórych osób. Po wyjściu ze szpitala znalazłem sobie bardzo dobrą pracę, która mnie bardzo podbudowała, bardziej niż jakakolwiek do tamtej pory psychoterapia mogę powiedzieć. W listopadzie 2022 r. podjąłem jeszcze jedną próbę psychoterapii na oddziale dziennym nerwic, tym razem z własnej inicjatywy. Był to długi pobyt, bo rozciągnięty aż do września 2023 r. z kilkumiesięcznymi przerwami. Cały ten 6-miesięczny pobyt na oddziale dziennym nerwic pomógł mi bardzo mocno, bardzo duże zmiany we mnie zaszły, w życiu bym nie podejrzewał, że aż tak znaczące. I tak doszedłem do chwili obecnej. W międzyczasie, między terapiami często zmieniano mi leki, za moją prośbą, ponieważ czułem, że bardzo ich potrzebuję. Mogę powiedzieć, że lekom zawdzięczam również bardzo dużo, nawet chyba więcej niż psychoterapii poniekąd, choć też one ułatwiły mi utrzymanie się w psychoterapii, która wcale nie jest łatwym procesem. Moja nauka z tego trudnego procesu leczenia jest taka, że trzeba pamiętać, że nie zawsze warto sugerować się czyimiś propozycjami, nawet jeśli są to czyjeś dobre intencje. Każdy sam powinien wiedzieć, czego sam bardziej potrzebuje w danej chwili, by być szczęśliwym. Lepiej czasem pójść za swoim niż czyimś tokiem myślenia. Dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło! Będę wdzięczny za wszelkie pytania i odniesienia!
  8. Potwierdzam. Sam się o tym przekonałem.
  9. Zechcesz zdradzić jaki konkretnie utwór?
  10. eleniq

    Nasze sny

    Znowu przyśnił mi się koszmar... Tym razem trudny do zinterpretowania dla mnie. Na pewnym chodniku leży mężczyzna ze zdeformowanymi rękami i za pomocą pistoletu odstrzeliwuje sobie jedną nogę. Później ja obok niego przebiegam z czymś w rękach (dzieckiem?) i próbuje mnie on zastrzelić w kostkę. Czuję każdy strzał, ale nie trafia tak mocno, by mnie powalić... Uciekam ile sił w nogach w dal... I sen się urywa. Jakieś interpretacje, znaczenia, ukryty sens?
  11. Jesteś pewien, że to sulpiryd ci tak robił? Co jeszcze wtedy przy nim brałeś?
  12. eleniq

    Czy masz?

    w chwili obecnej nie mam masz pianino?
  13. @Fobic Mi lekarz tłumaczył, że odstawienie neuroleptyku to nic w porównaniu z odstawieniem antydepresantu hamującego wychwyt zwrotny serotoniny. Większe wrażenie ponoć wywoła spadek serotoniny przy odstawieniu SSRI niż odstawienie neuroleptyku, bo tu jest zupełnie inny mechanizm. W sumie może mieć rację. Odstawienie leku SSRI to koszmar, wiem to po sobie...
  14. eleniq

    Nasze sny

    To ciekawe. Odkąd tylko pamiętam mam problem z tłumieniem emocji i ostatnio staram się je adekwatnie wyrażać. Jestem obecnie w terapii nerwic. Także naprawdę dobre nakierowanie w moim przypadku
  15. Ja w wieku 23 lat urosłem 2cm. Teraz mam 178cm. Rozmiar buta też mi się zwiększył o 2 jednostki. Teraz noszę 44.
  16. @acherontia styx dobrze mówi. Neuroleptyk odstawiony z dnia na dzień nie wywoła nic specjalnego poza tym, że wrócą objawy, które ten neuroleptyk miał za zadanie powstrzymywać.
  17. Depresja jest chorobą, która zabiera człowiekowi normalną aktywność. Ważne jest, by starać się odzyskać tą aktywność poprzez odpowiednie leczenie - zwykle farmakologiczne, jeśli mówimy o DEPRESJI jako chorobie psychicznej, a nie o stanie depresyjnym jako pewnej składowej jakiegoś zaburzenia psychicznego np. osobowościowego. Mi z kolei najbardziej pomogły leki w zwiększeniu aktywności. Depresji nie mam zdiagnozowanej, ale mam częste stany depresyjne.
  18. Jedyną mądrą naukowo udowodnioną rzeczą jaką słyszałem o magnezie, jest to, że suplementacja magnezu w bardzo wysokich dawkach 400-500mg/d powoduje obniżenie poziomu kortyzolu po treningu aerobowym (wytrzymałościowym), ale nie po treningu oporowym (siłowym)
  19. A to nawet nie wiedziałem tego jeszcze. Przepraszam za błąd. Ty masz większe doświadczenie, bo jesteś w branży
  20. Długoterminowa psychoterapia indywidualna w ramach NFZ jest jak najbardziej możliwa. Wystarczy pójść najpierw do lekarza internisty albo psychiatry mającego umowę z NFZ, by wystawił skierowanie do poradni psychologicznej. Teraz tak zrobili, że do psychologa trzeba mieć skierowanie, a do psychiatry nie trzeba. Po otrzymaniu skierowania idziesz do dowolnej poradni psychologicznej NFZ, dowiadujesz się, czy pracują tam też psychoterapeuci - jeśli tak, to umawiasz się do psychoterapeuty na pierwszą wizytę tzw. kwalifikacyjną, na której przedstawisz problem z jakim przychodzisz, po czym psychoterapeuta podejmuje decyzję o tym, czy podejmie z tobą psychoterapię indywidualną.
  21. Nie chciało mi się czytać całości, ponieważ ostatnio mam za dużo na głowie, by zagłębiać się bardziej w problemy innych, ale mogę się odnieść do tej części, którą zaznaczyłem Leki, które bierzesz są mocnym zestawem antydepresyjnym i antylękowym. Sam biorę Fluanxol i ten lek bardzo mi pomaga na motywację. Dziwne, że Ci nie pomaga, no ale każdy inaczej reaguje na lek. Chyba, że bierzesz je zbyt krótko i jeszcze się nie rozkręciły. To już do ustalenia z lekarzem. Są leki na aktywizację. Też co do rodziców, mam bardzo podobne odczucia. Mam 25 lat, nie mam już mamy i ukochanej babci, zmarły. Te osoby były dla mnie bardzo dużym wsparciem. Został mi w zasadzie tata, który jest panem swojej firmy i ma przez to sporo na głowie, zarabia też na mnie jeszcze i nie ma czasu mnie wspierać emocjonalnie, co jest dla mnie absolutnie zrozumiałe przy takiej ilości zobowiązań. Reszta rodziny to już zupełnie inna bajka, nie dla mnie po prostu. Mam bardzo mało znajomych, głównie poznanych w Internecie, w tym jednego z tym samym zaburzeniem psychicznym, dużo rozmawiamy, wspieramy się wzajemnie, bo mamy podobną wizję siebie i świata. Chciałbym też mieć chłopaka (tak, jestem homo), którego się bardzo staram znaleźć. Chodzę też na terapię nerwic, która mega mi pomaga, dużo we mnie zmieniła, w życiu bym nie podejrzewał, że takie zmiany we mnie zajdą, leki też mi super pomagają. Mam też dobrą, spokojną i kulturalną pracę w laboratorium medycznym jako pomoc techniczna. Planuję też poprawić maturę, przygotować się do niej przez cały następny rok, by spróbować pójść na kierunek medyczny, o którym marzę od dziecka. Nie no, trochę już zbudowałem, ale ciągle obawiam się samotności. Czegoś mi ciągle brakuje w tych kontaktach. Bo też przez swoje zaburzenie psychiczne boję się wchodzić w bardziej zażyłe relacje, ten lęk jest cholernie ciężki do pokonania, a bardzo pragnę kochać. No cóż, każdy ma jakieś ograniczenia... Tak chciałem się podzielić troszkę swoją historią Chcę Ci przez to powiedzieć, że leki i terapia potrafią zdziałać cuda, tylko grunt, żeby nigdy nie zabrakło sił do rozbudowywania swojego życia, bo bez tego jest mega ciężko, wiem coś o tym. Leki potrafią dodawać sił do pracy nad sobą nie tylko na terapii Trzymaj się!
×