Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 583
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. Płytki, słaby sen i narastający lęk, no i strasznie silne myśli samobójcze. Zgłosiłem się sam ze skierowaniem.
  2. Witajcie Kochani! Chciałbym Wam po krótce opowiedzieć swoją niełatwą drogę leczenia psychiatrycznego Leczę się psychiatrycznie od 17. roku życia. Od tamtego czasu aż do 20. roku życia moje leczenie nie wyglądało jeszcze jakoś bardzo poważnie. Podejmowałem w tamtym okresie dwie próby prywatnej, odpłatnej psychoterapii - pierwsza to była indywidualna, zlecona przez moją psychiatrę. Niestety była do kitu, wytrzymałem w niej jakieś 2-3 miesiące. Terapia ta była prowadzona przez panią terapeutkę w takim podejściu, że siedziałem na małym krzesełku dosłownie centymetr od niej, prawdopodobnie po to, by wymusić na mnie kontakt wzrokowy, przy czym terapeuta w ogóle mnie tutaj na nic nie nakierowywał, mogłem mówić totalnie byle co. Co zabawniejsze terapia ta była prowadzona w sali dla małych dzieci. Nie umiałem się w nią wczuć, musiałem z niej zrezygnować. Na drugą psychoterapię zapisałem się już z własnej inicjatywy, była to psychoterapia grupowa dla osób w wieku licealnym, miałem wtedy 18 lat. Okazało się, że na tą psychoterapię uczęszcza znajoma mi osoba - koleżanka z gimnazjum. Do tego jedną z osób prowadzących tą terapię grupową okazała się moja terapeutka, która prowadziła też indywidualną terapię, o której wspomniałem wyżej. Niestety terapeuci nie zwrócili uwagi, że na grupie są dwie dobrze znajome sobie osoby, co nie jest dobre w takiej terapii, nie poinformowali mnie, że to może być szkodliwe - wprowadzono mnie po prostu w błąd. Mało tego, grupa terapeutyczna była bardzo mało zaangażowana, o niczym w zasadzie nie rozmawialiśmy, dwóch uczestników wypisało się w jej trakcie. Oczywiście nic mi ta terapia koniec końców nie dała. Później aż do 20. roku życia utrzymywałem się bez psychoterapii, brałem wówczas tylko jeden lek przeciwdepresyjny, który rzecz jasna nie był podstawą leczenia w wypadku mojego zaburzenia. Z racji, że objawy lękowo-depresyjne nie mijały, lęk blokował przed kontaktami z ludźmi, natrętne myśli prześladowały, to postanowiłem podjąć kolejną (tym razem poważniejszą) próbę psychoterapii indywidualnej. Spytałem mojej prowadzącej lekarz psychiatry, czy może mi kogoś polecić. Poleciła mi swoją koleżankę terapeutkę, do której chodziłem 2,5 roku na psychoterapię indywidualną co tydzień. Przy okazji pani psychiatra lepiej mi dobrała leki, dołożyła neuroleptyk. Miałem wrażenie, że terapia mi pomaga, że wyniosę z niej dużo, ale niestety... Po 2,5 latach psychoterapii zacząłem wątpić w jej skuteczność, chciałem porozmawiać z terapeutką o moich wątpliwościach, czy może jakiś inny nurt, by mi pomógł bardziej, to jedynie usłyszałem, że "to moja wina, że nie potrafię korzystać z psychoterapii", wyraźnie podniosła na mnie głos, nie poleciła mi innych specjalistów. Oczekiwałem przeprosin za jej zachowanie, przyszedłem na jeszcze jedno spotkanie, na którym nic nie powiedziała, jedynie ja się tłumaczyłem. Stwierdziłem, że na takie traktowanie pozwalać sobie nie mogę i zakończyłem tą terapię i przy okazji przestałem chodzić do psychiatry, która mi ją poleciła. Jest mi bardzo przykro powiedzieć, że tak długa i intensywna psychoterapia indywidualna praktycznie nic mi nie pomogła, mimo że terapeuta i ja staraliśmy się do czegoś dojść. Choć był w tym wszystkim taki jeden haczyk, że nie miałem żadnego kontraktu z tą terapeutką ani ustalonego nurtu, czy też nurtów, jakimi byśmy podążali, nie ustalaliśmy też żadnych celów. Nie wiedziałem, że jest to istotne na psychoterapii, nikt mnie o tym nie informował. Byłem młody i mogłem tego nie wiedzieć. Pod koniec tej długiej psychoterapii zdarzyła się tragedia - moja mama zmarła nagle na ulicy. Terapeutka o tym wiedziała jeszcze przed tym zakończeniem terapii. Poczułem się totalnie zagubiony. Był to luty 2021 r. Minął czas aż do listopada 2021 r. w którym to po raz pierwszy polecono mi psychoterapię na oddziale dziennym nerwic, jednak wątpiłem w to, że to dobry pomysł przy przeżywaniu żałoby, jedna terapeutka ostrzegała mnie, że w takim momencie psychoterapia nie jest dobrym pomysłem, mimo że moja lekarz uważała zupełnie inaczej. Po 2 miesiącach tej psychoterapii trafiłem do szpitala psychiatrycznego z podejrzeniem stanu prepsychotycznego, bo też wówczas brałem lek przeciwdepresyjny, który może wpędzić w stany psychotyczne u niektórych osób. Po wyjściu ze szpitala znalazłem sobie bardzo dobrą pracę, która mnie bardzo podbudowała, bardziej niż jakakolwiek do tamtej pory psychoterapia mogę powiedzieć. W listopadzie 2022 r. podjąłem jeszcze jedną próbę psychoterapii na oddziale dziennym nerwic, tym razem z własnej inicjatywy. Był to długi pobyt, bo rozciągnięty aż do września 2023 r. z kilkumiesięcznymi przerwami. Cały ten 6-miesięczny pobyt na oddziale dziennym nerwic pomógł mi bardzo mocno, bardzo duże zmiany we mnie zaszły, w życiu bym nie podejrzewał, że aż tak znaczące. I tak doszedłem do chwili obecnej. W międzyczasie, między terapiami często zmieniano mi leki, za moją prośbą, ponieważ czułem, że bardzo ich potrzebuję. Mogę powiedzieć, że lekom zawdzięczam również bardzo dużo, nawet chyba więcej niż psychoterapii poniekąd, choć też one ułatwiły mi utrzymanie się w psychoterapii, która wcale nie jest łatwym procesem. Moja nauka z tego trudnego procesu leczenia jest taka, że trzeba pamiętać, że nie zawsze warto sugerować się czyimiś propozycjami, nawet jeśli są to czyjeś dobre intencje. Każdy sam powinien wiedzieć, czego sam bardziej potrzebuje w danej chwili, by być szczęśliwym. Lepiej czasem pójść za swoim niż czyimś tokiem myślenia. Dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło! Będę wdzięczny za wszelkie pytania i odniesienia!
  3. Potwierdzam. Sam się o tym przekonałem.
  4. Zechcesz zdradzić jaki konkretnie utwór?
  5. eleniq

    Nasze sny

    Znowu przyśnił mi się koszmar... Tym razem trudny do zinterpretowania dla mnie. Na pewnym chodniku leży mężczyzna ze zdeformowanymi rękami i za pomocą pistoletu odstrzeliwuje sobie jedną nogę. Później ja obok niego przebiegam z czymś w rękach (dzieckiem?) i próbuje mnie on zastrzelić w kostkę. Czuję każdy strzał, ale nie trafia tak mocno, by mnie powalić... Uciekam ile sił w nogach w dal... I sen się urywa. Jakieś interpretacje, znaczenia, ukryty sens?
  6. Jesteś pewien, że to sulpiryd ci tak robił? Co jeszcze wtedy przy nim brałeś?
  7. eleniq

    Czy masz?

    w chwili obecnej nie mam masz pianino?
  8. @Fobic Mi lekarz tłumaczył, że odstawienie neuroleptyku to nic w porównaniu z odstawieniem antydepresantu hamującego wychwyt zwrotny serotoniny. Większe wrażenie ponoć wywoła spadek serotoniny przy odstawieniu SSRI niż odstawienie neuroleptyku, bo tu jest zupełnie inny mechanizm. W sumie może mieć rację. Odstawienie leku SSRI to koszmar, wiem to po sobie...
  9. eleniq

    Nasze sny

    To ciekawe. Odkąd tylko pamiętam mam problem z tłumieniem emocji i ostatnio staram się je adekwatnie wyrażać. Jestem obecnie w terapii nerwic. Także naprawdę dobre nakierowanie w moim przypadku
  10. Ja w wieku 23 lat urosłem 2cm. Teraz mam 178cm. Rozmiar buta też mi się zwiększył o 2 jednostki. Teraz noszę 44.
  11. @acherontia styx dobrze mówi. Neuroleptyk odstawiony z dnia na dzień nie wywoła nic specjalnego poza tym, że wrócą objawy, które ten neuroleptyk miał za zadanie powstrzymywać.
  12. Depresja jest chorobą, która zabiera człowiekowi normalną aktywność. Ważne jest, by starać się odzyskać tą aktywność poprzez odpowiednie leczenie - zwykle farmakologiczne, jeśli mówimy o DEPRESJI jako chorobie psychicznej, a nie o stanie depresyjnym jako pewnej składowej jakiegoś zaburzenia psychicznego np. osobowościowego. Mi z kolei najbardziej pomogły leki w zwiększeniu aktywności. Depresji nie mam zdiagnozowanej, ale mam częste stany depresyjne.
  13. Jedyną mądrą naukowo udowodnioną rzeczą jaką słyszałem o magnezie, jest to, że suplementacja magnezu w bardzo wysokich dawkach 400-500mg/d powoduje obniżenie poziomu kortyzolu po treningu aerobowym (wytrzymałościowym), ale nie po treningu oporowym (siłowym)
  14. A to nawet nie wiedziałem tego jeszcze. Przepraszam za błąd. Ty masz większe doświadczenie, bo jesteś w branży
  15. Długoterminowa psychoterapia indywidualna w ramach NFZ jest jak najbardziej możliwa. Wystarczy pójść najpierw do lekarza internisty albo psychiatry mającego umowę z NFZ, by wystawił skierowanie do poradni psychologicznej. Teraz tak zrobili, że do psychologa trzeba mieć skierowanie, a do psychiatry nie trzeba. Po otrzymaniu skierowania idziesz do dowolnej poradni psychologicznej NFZ, dowiadujesz się, czy pracują tam też psychoterapeuci - jeśli tak, to umawiasz się do psychoterapeuty na pierwszą wizytę tzw. kwalifikacyjną, na której przedstawisz problem z jakim przychodzisz, po czym psychoterapeuta podejmuje decyzję o tym, czy podejmie z tobą psychoterapię indywidualną.
  16. Nie chciało mi się czytać całości, ponieważ ostatnio mam za dużo na głowie, by zagłębiać się bardziej w problemy innych, ale mogę się odnieść do tej części, którą zaznaczyłem Leki, które bierzesz są mocnym zestawem antydepresyjnym i antylękowym. Sam biorę Fluanxol i ten lek bardzo mi pomaga na motywację. Dziwne, że Ci nie pomaga, no ale każdy inaczej reaguje na lek. Chyba, że bierzesz je zbyt krótko i jeszcze się nie rozkręciły. To już do ustalenia z lekarzem. Są leki na aktywizację. Też co do rodziców, mam bardzo podobne odczucia. Mam 25 lat, nie mam już mamy i ukochanej babci, zmarły. Te osoby były dla mnie bardzo dużym wsparciem. Został mi w zasadzie tata, który jest panem swojej firmy i ma przez to sporo na głowie, zarabia też na mnie jeszcze i nie ma czasu mnie wspierać emocjonalnie, co jest dla mnie absolutnie zrozumiałe przy takiej ilości zobowiązań. Reszta rodziny to już zupełnie inna bajka, nie dla mnie po prostu. Mam bardzo mało znajomych, głównie poznanych w Internecie, w tym jednego z tym samym zaburzeniem psychicznym, dużo rozmawiamy, wspieramy się wzajemnie, bo mamy podobną wizję siebie i świata. Chciałbym też mieć chłopaka (tak, jestem homo), którego się bardzo staram znaleźć. Chodzę też na terapię nerwic, która mega mi pomaga, dużo we mnie zmieniła, w życiu bym nie podejrzewał, że takie zmiany we mnie zajdą, leki też mi super pomagają. Mam też dobrą, spokojną i kulturalną pracę w laboratorium medycznym jako pomoc techniczna. Planuję też poprawić maturę, przygotować się do niej przez cały następny rok, by spróbować pójść na kierunek medyczny, o którym marzę od dziecka. Nie no, trochę już zbudowałem, ale ciągle obawiam się samotności. Czegoś mi ciągle brakuje w tych kontaktach. Bo też przez swoje zaburzenie psychiczne boję się wchodzić w bardziej zażyłe relacje, ten lęk jest cholernie ciężki do pokonania, a bardzo pragnę kochać. No cóż, każdy ma jakieś ograniczenia... Tak chciałem się podzielić troszkę swoją historią Chcę Ci przez to powiedzieć, że leki i terapia potrafią zdziałać cuda, tylko grunt, żeby nigdy nie zabrakło sił do rozbudowywania swojego życia, bo bez tego jest mega ciężko, wiem coś o tym. Leki potrafią dodawać sił do pracy nad sobą nie tylko na terapii Trzymaj się!
  17. To jest dosyć niepokojące, co piszesz. Schizofrenia to poważna, dezorganizująca choroba psychiczna, która wymaga specjalistycznego leczenia. Rzeczywiście jest opcja leczenia ją zastrzykami długodziałającymi, co zapewnia lepszą kontrolę w leczeniu. Epizod udaru mógł dodatkowo pogorszyć sprawność psychiczną. Koniec końców widzę po prostu takie staczanie się po równi pochyłej. Krwotoki z nosa mogą świadczyć o niedoborze witamin i mikroelementów, czyli może mieć to związek z jakimś niedożywieniem. Do tego ciągłe i częste stosowanie używek to wyniszczanie własnego organizmu. Może to się skończyć nawet śmiercią. Z racji, że ma on stwierdzoną chorobę psychiczną, to można by tu pomyśleć o umieszczeniu w jakimś zakładzie opiekuńczo-leczniczym albo nawet domu opieki, który nauczył by go jakiegoś dbania o siebie. Można też pomyśleć o terapii choćby na oddziale leczenia uzależnień. Oczywiście tutaj już dana osoba musi stawić się osobiście i sama zdecydować się na terapię. Trzeba jakoś przekonać daną osobę do lepszego zadbania o siebie. Przyznaję, że nigdy nie miałem do czynienia z czymś takim, ale staram się wskazać rozwiązania o jakich słyszałem z ust niektórych lekarzy psychiatrów. Nie wiem szczerze mówiąc, co by było dobre w takiej sytuacji.
  18. Skoro masz stwierdzoną schizofrenię paranoidalną to leki koniecznie musisz brać, by zlikwidować objawy choroby. Lamotrygina i fluoksetyna są dobrymi lekami przy schizoidalnych zaburzeniach osobowości. Z kolei klozapinę to już dostałaś typowo na schizofrenię. Porozmawiaj z lekarzem o możliwości redukcji obecnego zestawu lekowego do jak najmniejszej liczby leków i jak najmniejszych dawek. Najlepiej jest zostawać na jednym i skutecznym neuroleptyku.
  19. Witaj! Zadałaś ogrom ważnych pytań. No to po kolei Teraz biorę kwetiapinę 300mg, lamotryginę 200mg i flupentyksol 1mg. Czuję się po nich bardzo dobrze. Czuję, że żyję. Emocje nie przejmują nade mną kontroli, dzięki czemu mam jaśniejsze myślenie, bez niepotrzebnych, dezorganizujących go emocji. Ułatwiają mi też uczestnictwo w terapii, która jest dla mnie równie ważna, co przyjmowanie leków przy moich zaburzeniach. Nie wyobrażam sobie na chwilę obecną życia bez leków, choć chciałbym je w przyszłości odstawić. Przy kwetiapinie miałem zatrzymanie moczu i zaparcia. Lekarz wobec tego zmniejszył dawkę i teraz nie mam takich objawów. Po dorzuceniu lamotryginy do kwetiapiny nie odczuwałem żadnych skutków ubocznych. Po dorzuceniu flupentyksolu przez pierwszy tydzień zdarzały mi się lekkie i przemijające bóle głowy oraz lekkie zmęczenie za dnia. No i też pewne zmniejszenie libido i wrażliwości na bodźce seksualne, ale to dla mnie niewielka szkoda, w porównaniu do tego, jak bardzo mi pomagają. Prawdopodobnie na zaburzenie schizotypowe. Ale jestem w trakcie pogłębionej diagnozy cały czas. Sama kwetiapina z lamotryginą nie pomagały mi w aktywizacji. Bardziej mnie uspokajały, tłumiły. Po dorzuceniu flupentyksolu dostałem bardzo dobrej aktywizacji. Jeśli masz stwierdzoną chorobę psychiczną (schizofrenia, ChAD, depresja) to leki będą u Ciebie podstawą leczenia i będziesz musiała je brać przez bardzo długi czas, z dużym prawdopodobieństwem nawet do końca życia. Na co się leczysz? Jakie leki bierzesz teraz? Przed braniem leków (i zarazem przed odpowiednią psychoterapią) byłem bardzo wrażliwy emocjonalnie, myślenie miałem bardzo rozbiegane, chaotyczne, dopadały mnie bardzo dziwne lęki, wycofywałem się z kontaktów społecznych, miałem obsesyjne i kompulsywne myśli, manieryzmy ruchowe, mówiłem do siebie. Leki wszystkie te objawy porządnie zlikwidowały. Teraz mam więcej chęci do życia, chce mi się wychodzić z domu, robić sobie dobry obiad, uprawiać sport, prawie nie mam lęków, życie nabiera sensu, nie boję się przyszłości. Wewnętrznie to na pewno zlikwidowanie chaosu myśli i emocji. Zewnętrznie to większa aktywizacja, chęci do życia, nie mówię do siebie, nie mam manieryzmów ruchowych, zachowuję się dużo bardziej normalnie. Na te "zewnętrzne" objawy pomógł najbardziej flupentyksol. Na wewnętrzne zaś kwetiapina i lamotrygina. Żyje się znacznie lżej z danym zaburzeniem, prawie jakby tego zaburzenia w ogóle nie było. U mnie jest zmiana na lepsze zdecydowanie. Jak najbardziej Leki nie wpływają na osobowość, żaden lek nie zmieni osobowości. To trzeba wiedzieć.
  20. Kochani! Biorę flupentyksol od kilkunastu dni. Dostałem go na oddziale dziennym na aktywizację i lepszą koncentrację. I działa naprawdę fajnie. Subtelnie ale skutecznie mnie aktywizuje. Nie muszę już zmuszać się do robienia zakupów czy wychodzenia na basen. Dawne czynności, które utraciły dla mnie przyjemność, odzyskują ją. Jestem bardzo zadowolony z jego działania. Jedynym skutkiem ubocznym były lekkie i przemijające bóle głowy, które minęły po kilku dniach. Polecam każdemu ten lek, kto ma problem z aktywizacją i "nicmisięniechceniem" Pozdrawiam serdecznie, Marek.
  21. Ojca nie zmienisz, nie masz wpływu na jego zachowanie. On jest dorosły i sam odpowiada za siebie i swoje zachowanie. Rzeczywiście tak jak zaproponował ci kolega wyżej - najlepszym wyjściem było by calkowite odcięcie się od ojca poprzez wyprowadzkę. Przykro mi, że musisz żyć z takim chamskim bucem, który nie umie radzić sobie ze swoimi trudnymi emocjami i całą frustrację przelewa na domowników. Przemoc psychiczna i fizyczna w rodzinie jest przestępstwem. Nie wolno NIKOMU pozwalać na wyrządzanie komuś cierpienia. Możesz próbować zwrócić się o pomoc do następujących instytucji: Komendy Policji, Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”, Stowarzyszenie na Rzecz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”, Ośrodki Pomocy Społecznej, Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, Ośrodki Interwencji Kryzysowej, Ośrodki Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie, Gminne Komisje Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Stowarzyszenie „Stop Przemocy w Rodzinie”, Stowarzyszenie „Damy Radę”, Fundacja „Razem Lepiej”.
  22. Ja wydaję około 10zł miesięcznie na leki przeciwnadciśnieniowe (biorę 4 - bisoprolol, diuresin SR, kalipoz i amlodypinę) i około 135zł miesięcznie na leki psychotropowe (biorę 3 - kwetiapinę, lamotryginę i flupentyksol). Czyli równo około 150zł miesięcznie. Leki przeciwnadciśnieniowe muszę brać do końca życia, dlatego mam na nie refundację, a na psychotropowe już nie mam refundacji, bo nie mam stwierdzonej choroby psychicznej. Mam nadzieję, że nie będę musiał brać tych leków psychotropowych całe życie, choć tego jeszcze dokładnie nie wiem, zależy jak będzie u mnie z nawrotnością objawów na przestrzeni kilku następnych lat. Chciałbym zejść po kilku latach z tych psychotropów na zawsze, nie tylko ze względu na cenę, ale też choćby na to, że zaburzają libido w pewnym stopniu, choć nie w tak dużym, bym w ogóle musiał rezygnować z psychotropów, zmniejszenie libido mam po nich naprawdę nieznaczne, ale jednak mam...
×