Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kompletny idiotyzm a świadomość


Hitman

Rekomendowane odpowiedzi

Idiota przeważnie nie wie, że jest idiotą. Dlatego system może funkcjonować bo są ludzie, którzy godzą się na bycie kimś gorszym, czyimś sługą. Godzą się na bycie z gorszą partnerką/partnerem bo wiedzą, że sami są ograniczeni. Jednocześnie chyba każdy chce być kimś, rozwijać się i być lepszym. Ale co ma zrobić kompletny idiota, który ma tego świadomość, nie jest w stanie się niczego nauczyć a nie godzi się na życie w systemie, bycie gorszym od reszty? Albo może udawać kogoś lepszego albo oszukać poklasku wśród pozostałych debili (jeszcze głupszych) albo co? Pić? Brać narkotyki? Kraść? To wszystko kłóci się z chęcią bycia dobrym, prawidłowego funkcjonowania. Najgorsze jest to, że nie mam się kogo poradzić bo ludzie próbują mi wmówić, że wcale nie jestem debilem bo albo sami są debilami jeśli tak faktycznie myślą albo chcą mnie pocieszyć a nie mają pomysłu na nic lepszego.

 

Każdy system żeby system mógł funkcjonować potrzebuje całej masy debili. Co ma zrobić człowiek, który nie chce być debilem? Mogę mieć w dupie system i udawać, że jestem mądry nie godząc się na swoją rolę zapisaną w genach - rolę pionka, totalnego zera, gówna. Ale musiałbym mieć wtedy w głowie jakiś lepszy system a każdy z nich potrzebuje tych pionków i ról społecznych. Zabić się? Ale gdyby każdy się zabijał żaden system by nie funkcjonował a ludzie nie mogliby żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd taki wniosek? Jestem kompletnym idiotą ale umiem udawać, że jest inaczej. Tyle, że w tym momencie nawet się na to nie siliłem. To czy ktoś jest idiotą czy nie można poznać np dając mu jakiś tekst do zrozumienia gdzie jest opis, skutki i przyczyny i zobaczyć czy dana osoba to pojmie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie byli świadomi i o to chodzi. Ja niestety jestem. Nie jestem w stanie niczego zrozumieć jeśli ktoś mi nie pokaże. Nie umiem odczytać nawet głupiej instrukcji obsługi do jakiegoś urządzenia tylko ktoś mi musi pokazać to w praktyce. Czytam coś i nie rozumiem nic. Nie mam żadnej umiejętności, talentów, nie jestem błyskotliwy i nie umiem zachowywać się tak żeby być naturalnie lubianym w towarzystwie - żeby tak było muszę się starać żeby być fajnym ale wtedy nie jestem do końca sobą. Chciałbym taki być bez udawania, mieć jakieś zdolności, znaleźć dziewczynę. Ale skoro jestem idiotą to tylko kompletna idiotka by mnie chciała a ja idiotki nie chcę. Jak patrzę na związki ludzi brzydkich, ułomnych intelektualnie, bez zdolności to mnie cofa. A przecież tylko nielicznym jest dany talent, zdolności intelekt. Nie nadaję się do żadnej pracy a za marne grosze na pewno nie pójdę pracować. Nie mam nawet po co bo tylko po to żeby żyć? A po co żyć? Nie ma po co ale trzeba. Nie ma żadnych fajnych rzeczy, chęci - są tylko złe pragnienia, które trzeba wyeliminować. I przymus żeby żyć oraz marzenia, które na pewno się nie zrealizują bo jestem nikim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idiotyzm to idiotyzm. To czy ktoś zdaje sobie z tego faktu sprawę ma już drugorzędne znaczenie. A gdyby beztroska świadczyła o idiotyzmie to chyba faktycznie musiałbym się zabić bo dla mnie sens ma jedynie mądrość w połączeniu z beztroską.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hitman,

Idiotyzm to idiotyzm.To czy ktoś zdaje sobie z tego faktu sprawę ma już drugorzędne znaczenie.
Też tak sądzę. Dodatkowo świadomość własnego idiotyzmu, w niczym życia nie ułatwia.

 

A gdyby beztroska świadczyła o idiotyzmie to chyba faktycznie musiałbym się zabić bo dla mnie sens ma jedynie mądrość w połączeniu z beztroską.
Ale jak ktoś nie ma świadomości własnego idiotyzmu, to może swobodnie, beztrosko i najczęściej owocnie żyć w przekonaniu, że jest mądry. To kolejny argument przeciwko mądrości i wyższości świadomości własnego idiotyzmu nad nieświadomością takiego stanu. Ktoś niedawno chyba na tym forum napisał, że życie nie jest bardzo skomplikowane pod warunkiem, że się człowiek nad nim nie zastanawia. Pomimo pozornego aspektu komicznego tego stwierdzenia, ma ono w sobie dużo mądrości. Niestety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, znam kilka osób ewidentnie głupich, których można określić mianem idiotów, a wiodą bardzo udane życie własnie dzięki beztrosce. Idiota, który nie zastanawia się nad własną głupotą jest szczęśliwym człowiekiem, dla niego wszystko jest prostsze, zwłaszcza, jeśli dodać do tego brak refleksji. moim zdaniem cechę znamienną dla tego typu ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

smutny lisek, kluczowe w tym o czym pisałem było to, że niczego nie rozumiem. Wszsytko trzeba mi łopatologicznie tłumaczyć lub ewentualnie muszę to widzieć. Jak ktoś tłumaczy mi drogę to nie zrozumiem. Muszę mieć mapę i na nią patrzeć bo nauczenie się jej na pamięć niewiele daje bo mój tępy mózg nie przekonwertuje sobie obrazu 2D do 3D. Chcę sobie poczytać jak działa jakieś urządzenie ale nic z tego bo nie zrozumiem. Podobnie jest z poezją. Przeważnie jak coś czytam to widzę tylko ciąg literek. Chcę coś wyszukać w google to nigdy nie wiem jak prawidłowo to sformułować. W szkole musiałem zawsze podpatrzeć jak inni coś robią żeby samemu zacząć w ogóle pracować. Nie mam swojej osobowości bo zawsze patrzyłem jak i co inni robią bo sam nie byłem w stanie nic wymyślić. Za to potrafię wszystko zanegować i odwrócić/ośmieszyć dowolne zdanie wypowiedziane przez kogoś. Tak jak nie rozumiem znaczeń wielu rzeczy tak mogę te znaczenia dowolnie odwracać żeby wyszło na moje i przez to wszyscy dookoła myślą, że jestem bardzo inteligentny a ja wiem, że jestem bardzo głupi.

 

Ale jak ktoś nie ma świadomości własnego idiotyzmu, to może swobodnie, beztrosko i najczęściej owocnie żyć w przekonaniu, że jest mądry. To kolejny argument przeciwko mądrości i wyższości świadomości własnego idiotyzmu nad nieświadomością takiego stanu.

 

Zgadza się ale ktoś może być beztroski ponieważ jest mądry i zdaje sobie z tego sprawę.

 

Ktoś niedawno chyba na tym forum napisał, że życie nie jest bardzo skomplikowane pod warunkiem, że się człowiek nad nim nie zastanawia. Pomimo pozornego aspektu komicznego tego stwierdzenia, ma ono w sobie dużo mądrości. Niestety.

 

Ja się cały czas zastanawiam. Do tego stopnia, że nie oglądam filmów, słucham mało muzyki, nie wiem większości rzeczy, które inni wiedzą, nie wiem jakie są przyczyny i skutki różnych zdarzeń. Umiem tylko je obserwować i opisywać, że są. Nie znam źródła żadnego problemu ani rozwiązania nawet na hipotetyczne źródła. Jestem totalnym gównem, które nie powinno żyć bo nie jestem nikomu do niczego potrzebny. Poza aspektem bycia gównem - inni wtedy lubią ze mną przebywać bo się dowartościowują.

 

-- 17 lut 2015, 18:15 --

 

smutny lisek, ale skąd ci ludzie biorą pieniądze? Na czym opierają swoją samoocenę? Znam dużo osób, które żyją jak idioci a tak naprawdę po prostu tłumią w sobie chęć poznania bo wiedzą, że to jest niszczące. Niektórzy pierdolą czasem takie głupoty, że nie da rady tego słuchać bez napicia się czegoś a czasem ta sama osoba powie coś tak błyskotliwego, że czuję się totalnym debilem skoro jestem głupszy nawet od takich ludzi, którzy tak pierdolą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za to potrafię wszystko zanegować i odwrócić/ośmieszyć dowolne zdanie wypowiedziane przez kogoś. Tak jak nie rozumiem znaczeń wielu rzeczy tak mogę te znaczenia dowolnie odwracać żeby wyszło na moje i przez to wszyscy dookoła myślą, że jestem bardzo inteligentny a ja wiem, że jestem bardzo głupi.
To dokładnie jak ja. Wszystko co do tej pory napisałeś o sobie, ja mogę powiedzieć też o sobie.

 

Zgadza się ale ktoś może być beztroski ponieważ jest mądry i zdaje sobie z tego sprawę.
Nie znam nikogo takiego... Ty znasz? dla mnie beztroska i refleksyjność się po prostu z definicji wykluczają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, znam takich ludzi ale wydaje mi się, że ta beztroska wynika właśnie z tych przemyśleń. Coś w sensie - dużo kminili i doszli do wniosku, że nie opłaca się tyle kminić. Mają pewną świadomość tego wszystkiego ale ją w sobie zabijają. Chyba też tak muszę zrobić ale niemożliwe jest połączenie tego z życiem z ludźmi bo chciałbym żyć z tymi, których uważam za mądrych i samemu być mądrym żeby był sens przebywania z ludźmi i tworzenia z nimi relacji. Żeby żyć brakuje mi lepszego mózgu.

 

Ego - masz tu jakiś wątek gdzie piszesz o sobie? Chętnie bym poczytał skoro jesteś tak podobny/podobna :)

 

Pieprz - czemu zaburzone postrzeganie? To już debil nigdy nie może wiedzieć, że jest głupi jak nie rozumie niczego i zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń? Przykładowo moja mama jest taka sama a ja mam to po niej w genach tylko ona myśli, że jest mądra a ja wiem, że jestem głupi. Czyli ona jest głupia bo tego nie wie a ja nie jestem tylko mam zaburzone postrzeganie siebie? Bez sensu bo jak wyleczę zaburzenia i będę siebie postrzegał jako mądrego to będzie to świadczyło o tym, że jestem debilem bo znowu nie będę o tym wiedział :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idiotyzm to idiotyzm. To czy ktoś zdaje sobie z tego faktu sprawę ma już drugorzędne znaczenie. A gdyby beztroska świadczyła o idiotyzmie to chyba faktycznie musiałbym się zabić bo dla mnie sens ma jedynie mądrość w połączeniu z beztroską.

 

Ciocia wikipedia mówi co innego:

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Niepe%C5%82nosprawno%C5%9B%C4%87_intelektualna_w_stopniu_znacznym

 

Też mi się wydaje, że TY masz raczej problem z poczuciem własnej wartości a nie z możliwościami intelektualnymi.

 

Nie ma żadnych fajnych rzeczy, chęci - są tylko złe pragnienia, które trzeba wyeliminować. I przymus żeby żyć oraz marzenia, które na pewno się nie zrealizują bo jestem nikim.

 

Co to za pragnienia, które tak eliminujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No popatrz - nawet nie potrafię swojego debilizmu nazwać poprawnie i pojebałem idiotyzm z debilizmem: http://pl.wikipedia.org/wiki/Niepe%C5%82nosprawno%C5%9B%C4%87_intelektualna_w_stopniu_lekkim

 

Też mi się wydaje, że TY masz raczej problem z poczuciem własnej wartości a nie z możliwościami intelektualnymi.

 

Masz prawo do tego żeby wydawało Ci się cokolwiek ale to nie znaczy, że tak jest ;)

 

Co to za pragnienia, które tak eliminujesz?

 

Przede wszystkim:

1. związek - miłość bo to wykluczone. Jedynie debilka mogłaby chcieć ze mną być, zresztą tylko debilki mi się podobają...

2. bycie kimś - przy takim umyśle to wykluczone, jestem nikim i zawsze będę. Mógłbym wykonywać przeciętną pracę na jakimś niewymagającym etacie ale nie da rady bo nie umiem się zmobilizować, zawsze się spóźniam a jak wiem, że mam wstać następnego dnia to nie mogę spać w nocy. Już na poziomie liceum zakończyłem z tego powodu edukację bo wolałem iść na wagary zamiast na lekcje. W gimnazjum cały dzień spędzałem na podwórku albo przed komputerem i tylko udawałem, że się uczę. W podstawówce mama robiła mi niektóre zadania i pomagała mi w nauce bo byłoby jej wstyd, że ma takiego syna. Na lekcjach musiałem coś robić, podejrzewali ADHD ale psycholog nie stwierdził bo udawałem wtedy ułożone dobre dziecko ze strachu przed byciem uznanym za debila. Jak zabronili mi się wiercić na krześle i siedziałem sam w ławce bo z każdym rozmawiałem to żarłem chrupki albo słuchałem walkmana - bez tego od razu niemal zasypiałem i byłem myślami w swoim świecie. Często nie mogłem się skupić na tym co mówi nauczyciel a zamiast tego wolałem go łapać za słówka i się śmiać. W ogóle ja w towarzystwie chyba jestem odbierany jako ktoś beztroski bo takiego udaję - albo taki jestem w towarzystwie. No i z tego wszystkiego jak już zaprzepaściłem rozwój w dzieciństwie to teraz nic się nie zrobi.

3. wszystkie przyjemności jakie mam czyli jedzenie (ale lubię tylko niezdrowe, codziennie piję kawę, pepsi i jem czipsy a na obiad tylko smażone, dużo mięsa i przyprawy maggi, pieprzu bo bez tego mi nie smakuje), piwo (ale wtedy wpadam w alkoholizm) i marysia

 

A poza tym chciałbym zmienić całą osobowość żeby mieć swoją własną a nie zachowania podpatrzone od innych i udawane emocje w relacjach społecznych.

 

Zapisałem się kilka razy na terapię ale dotarłem tylko raz i straciłem hajs bo potem już nie przyszedłem - wszystko przez to, że nie umiem wyjść z domu na czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz prawo do tego żeby wydawało Ci się cokolwiek ale to nie znaczy, że tak jest ;)

 

Ta wypowiedź to jest dobry przykład Twojej zdolności do abstrakcyjnego myślenia. A to cię wyklucza z szanownego grona imbecyli.

 

Przede wszystkim:

1. związek - miłość bo to wykluczone. Jedynie debilka mogłaby chcieć ze mną być, zresztą tylko debilki mi się podobają...

2. bycie kimś - przy takim umyśle to wykluczone, jestem nikim i zawsze będę. Mógłbym wykonywać przeciętną pracę na jakimś niewymagającym etacie ale nie da rady bo nie umiem się zmobilizować, zawsze się spóźniam a jak wiem, że mam wstać następnego dnia to nie mogę spać w nocy. Już na poziomie liceum zakończyłem z tego powodu edukację bo wolałem iść na wagary zamiast na lekcje. W gimnazjum cały dzień spędzałem na podwórku albo przed komputerem i tylko udawałem, że się uczę. W podstawówce mama robiła mi niektóre zadania i pomagała mi w nauce bo byłoby jej wstyd, że ma takiego syna. Na lekcjach musiałem coś robić, podejrzewali ADHD ale psycholog nie stwierdził bo udawałem wtedy ułożone dobre dziecko ze strachu przed byciem uznanym za debila. Jak zabronili mi się wiercić na krześle i siedziałem sam w ławce bo z każdym rozmawiałem to żarłem chrupki albo słuchałem walkmana - bez tego od razu niemal zasypiałem i byłem myślami w swoim świecie. Często nie mogłem się skupić na tym co mówi nauczyciel a zamiast tego wolałem go łapać za słówka i się śmiać. W ogóle ja w towarzystwie chyba jestem odbierany jako ktoś beztroski bo takiego udaję - albo taki jestem w towarzystwie. No i z tego wszystkiego jak już zaprzepaściłem rozwój w dzieciństwie to teraz nic się nie zrobi.

3. wszystkie przyjemności jakie mam czyli jedzenie (ale lubię tylko niezdrowe, codziennie piję kawę, pepsi i jem czipsy a na obiad tylko smażone, dużo mięsa i przyprawy maggi, pieprzu bo bez tego mi nie smakuje), piwo (ale wtedy wpadam w alkoholizm) i marysia (ale dilerzy ostatnio dają tylko jakąś chujowiznę i potem kłuje mnie w płucach a swojej boję się hodować).

 

A co jest złego w tych pragnieniach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta wypowiedź to jest dobry przykład Twojej zdolności do abstrakcyjnego myślenia. A to cię wyklucza z szanownego grona imbecyli.

 

99% populacji potrafi myśleć abstrakcyjnie w podstawowym stopniu. Zresztą... abstrakcyjnie to może i myślę ale tylko tak a nie umiem myśleć normalnie.

 

A co jest złego w tych pragnieniach?

 

Wszytko.

 

1 - po co mi związek z debilką? To nie miłość. Nie to czego bym chciał.

2. no to pragnienie nie jest złe ale nie dam rady niczego tu osiągnąć.

3. to niezdrowe a przyczyną tego jest coś złego. Nie powinienem tego potrzebować ale wtedy nie potrzebowałbym niczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co jest złego w tych pragnieniach?

Z tego co zrozumiałem autor jest przekonany o swoim ograniczeniu umysłowym i uważa, że nie zasługuje na realizację tych pragnień, bo znalezienie równorzędnej partnerki oznaczałoby akceptację i swojego kalectwa, tymczasem nie może się z nim pogodzić i nie chce wybierać kandydatki tylko dlatego z "gorszego sortu", że nie może celować w te lepsze. Budując z taką osobą podstawy relacji miałoby się wrażenie, że tworzą jakąś podkategorię, komórki gorszej, podrzędnej klasy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hitman, nie mam wątku na ten temat, piszę o tym głównie jak ktoś wspomni..ale ze mną na serio jest jak z Tobą, ja niczego w życiu sama nie wymyśliłam, umiem tylko powtarzać schematy. W szkole byłam, wzorową uczennicą, praktycznie same piątki i chuj z tego, jak ja umiałam tylko wykuć, zdać i bardzo szybko zapomnieć, ja tydzień po tym jak coś wykułam, już nic nie pamiętałam i prawdziwe życie to wszystko zweryfikowało, znaczy się moje możliwości intelektualne, gdzie beztroskie osoby, które w szkole niby niezbyt sobie radziły (bo przecież nie mieli świadectw z paskiem)wiodły życie luzaków, teraz są prawnikami, lekarzami, biznesmenami i chuj wie jeszcze kim, a ja jestem zwykłym gównem, które owszem potrafi się wykreować na kogoś, kto "wszystko wie", na tym jechałam w czasach szkolnych, na tym jadę w internecie, gdzie się zgrywam na kogoś wyszczekanego, bo podobnie jak Ty, w mig wyłapuję wszelkie niedociągnięcia i dziury w wypowiedziach innych, tymczasem wiem jakim jestem zerem, które umie tylko wytykać innym pomyłki , a sama się oczywiście nie mylę, bo...sama nie jestem w stanie niczego nawet stworzyć... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

99% populacji potrafi myśleć abstrakcyjnie w podstawowym stopniu. Zresztą... abstrakcyjnie to może i myślę ale tylko tak a nie umiem myśleć normalnie.

 

Co nie zmienia faktu, że w definicji "imbecyla" się nie mieścisz.

 

Wszytko.

 

1 - po co mi związek z debilką? To nie miłość. Nie to czego bym chciał.

2. no to pragnienie nie jest złe ale nie dam rady niczego tu osiągnąć.

3. to niezdrowe a przyczyną tego jest coś złego. Nie powinienem tego potrzebować ale wtedy nie potrzebowałbym niczego.

 

Z tego co zrozumiałem autor jest przekonany o swoim ograniczeniu umysłowym i uważa, że nie zasługuje na realizację tych pragnień, bo znalezienie równorzędnej partnerki oznaczałoby akceptację i swojego kalectwa, tymczasem nie może się z nim pogodzić i nie chce wybierać kandydatki tylko dlatego z "gorszego sortu", że nie może celować w te lepsze. Budując z taką osobą podstawy relacji miałoby się wrażenie, że tworzą jakąś podkategorię, komórki gorszej, podrzędnej klasy.

 

Może tu tkwi problem? Wygląda to jak jakaś blokada przed dążeniem do zaspokajania swoich wyższych potrzeb, skutkująca "autoogłupianiem" się i racjonalizacją w stylu "nie mogę bo tak mam i już"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na_leśnik, ale to nie jest powód do dumy, że nie mieszczę się w jakiejś definicji, której i tak nie pojmuję.

 

Może tu tkwi problem? Wygląda to jak jakaś blokada przed dążeniem do zaspokajania swoich wyższych potrzeb, skutkująca "autoogłupianiem" się i racjonalizacją w stylu "nie mogę bo tak mam i już"?

 

Tego też nie rozumiem. Wybacz ale do mnie trzeba pisać łopatologicznie bo to co napisałeś rozbiorę na czynniki pierwsze i wyjdzie kompletny stek bzdur. Popatrz:

 

"Wygląda to jak jakaś blokada przed dążeniem do zaspokajania swoich wyższych potrzeb" - co to są wyższe potrzeby? Kto powiedział, że jakieś potrzeby są wyższe a inne niższe i na jakiej podstawie? Mają więcej wzrostu czy leżą wyżej? A może chodzi o to, że są ważniejsze, lepsze? W takim razie kto to ustalił i na jakiej podstawie?

 

"skutkująca "autoogłupianiem" się i racjonalizacją w stylu "nie mogę bo tak mam i już" - co to jest autoogłupianie się? Automatycznie się ogłupiam? W jaki sposób i jak mogę to robić skoro sam to robię a ogłupiać mógłby się tylko kretyn ale kretyn nie może się ogłupiać bo już jest kretynem - tzn może się ogłupiać ale niewiele już z tego w sumie wynika. Racjonalizacją czego? Co tak jest i już? Że jestem idiotą, którym nie jestem bo definicja mówi co innego? Że podobają mi się idiotki? No z tego co wiem to raczej tego nie zmienię a bycie z idiotką mi niepotrzebne. Zresztą kobiety, które nie są idiotkami są dla mnie niekobiece więc z definicji to odpada.

 

ego - to ja nawet w szkole nie byłem wzorowy. Ale potrafiłem czasem dostać jakiegoś przebłysku, którego sam nie rozumiałem - np rozwiązałem intuicyjnie jakieś zadanie z matematyki nie wiedząc jak to zrobiłem. Przynajmniej jesteś kobietą a ja jako mężczyzna powinienem być mądry, coś umieć, chociażby być sobą i mieć własne zdanie, umieć podejmować decyzje. Ja nawet nie udaję, że wszystko wiem. Robię zawsze jeszcze inny myk - jak czegoś nie wiem to umiem przedstawić to tak jakby to, że ktoś to wie było całkowicie nieistotne i wtedy zmienić temat na taki, w którym jestem dobry (haha jak osoba z autyzmem bo jest tylko jeden taki temat, w którym umiem wygrać każdą dyskusję a jest to polityka - umiem wygrać ale nie wiem czy mam wtedy rację czy po prostu ludzie używają tak głupich argumentów w tym przypadku).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na myśli mam ogólny system w jakim żyjemy - społeczeństwo, system ekonomiczny, hierarchię ludzi ze względu na ich fajność lub zjebanie. Przytłacza mnie to bo zawsze musi być ktoś gorszy żeby inni byli lepsi i czuję się źle z tym, że mam pretensje za bycie gorszym. Bo do kogo w ogóle kierować te pretensje? Przecież nie do boga bo gdyby istniał byłoby lepiej.

 

I jest jeszcze coś co mnie okropnie wkurwia. Mianowicie jak ludzie mi mówią, że muszę żyć, wziąć się do roboty itd. A ja nie wiem po co. Nie mam kompletnie żadnego celu, żadnej zdolności, niczego co jest dobre a sprawia mi przyjemność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tego też nie rozumiem. Wybacz ale do mnie trzeba pisać łopatologicznie bo to co napisałeś rozbiorę na czynniki pierwsze i wyjdzie kompletny stek bzdur. Popatrz:

 

"Wygląda to jak jakaś blokada przed dążeniem do zaspokajania swoich wyższych potrzeb" - co to są wyższe potrzeby? Kto powiedział, że jakieś potrzeby są wyższe a inne niższe i na jakiej podstawie? Mają więcej wzrostu czy leżą wyżej? A może chodzi o to, że są ważniejsze, lepsze? W takim razie kto to ustalił i na jakiej podstawie?

 

"skutkująca "autoogłupianiem" się i racjonalizacją w stylu "nie mogę bo tak mam i już" - co to jest autoogłupianie się? Automatycznie się ogłupiam? W jaki sposób i jak mogę to robić skoro sam to robię a ogłupiać mógłby się tylko kretyn ale kretyn nie może się ogłupiać bo już jest kretynem - tzn może się ogłupiać ale niewiele już z tego w sumie wynika. Racjonalizacją czego? Co tak jest i już? Że jestem idiotą, którym nie jestem bo definicja mówi co innego? Że podobają mi się idiotki? No z tego co wiem to raczej tego nie zmienię a bycie z idiotką mi niepotrzebne. Zresztą kobiety, które nie są idiotkami są dla mnie niekobiece więc z definicji to odpada.

 

Sztukę sprowadzania do absurdu poglądów niezgodnych z Twoimi masz, co obrazuje tekst powyżej (i wyklucza brak inteligencji). Jest jakaś teza, a Ty zamiast ją przemyśleć celowo lub nieświadomie zadajesz retoryczne pytania, które nic do zrozumienia nie wnoszą ale uniemożliwiają dalszą dyskusję bo Twój rozmówca zamiast zająć się tematem musi bronić swoich poglądów.

 

Tak myślę, bo sam się łapię często na takim schemacie prowadzenia dyskusji kiedy czuje się zagrożony (terapeuci dłuuugo mi to uświadamiali ;) ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×