Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja historia, czy to są objawy nerwicy?


MagdaXYZ

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, opiszę moją sytuację. 

Przeszłam bardzo ciężko wypadek 6 lat temu, w wyniku której zginęły najbliższe osoby z mojej rodziny. Podnoszenie się z tego przez pierwsze pół roku wspominam jako nieprawdopodobny koszmar, brałam wtedy ogromne ilości leków od psychiatry, bo miałam całkowite załamanie psychiczne w żałobie. Odstawiłam po pół roku leki i te 6 lat jakoś funkcjonuję. Wróciłam do pracy, jestem w pełni niezależna. Ale przez ten czas miałam często potrzebę izolacji, nie chciałam się spotykać z ludźmi. Najgorsze były kontakty z obcymi ludźmi np w tłumie, w poczekalni , a już najgorzej jak ktoś przy mnie jadł i ja miałam coś jeść. Czułam taka niechęć, jakbym miała być oparzona, ogromną niechęć i potrzebę odseparowania się. Od kilku miesięcy straciłam odporność na wszelkie porażki życiowe, wszystko mnie załamywało, zepsute rzeczy w domu, jakieś problemy z urzędami które wcześniej bym załatwiła jako normalną rzeczą. Wszystko zaczęło mnie przerastać . W czerwcu i lipcu już bardzo ograniczyłam kontakty z ludźmi, dziecko wyjechało na dwa tygodnie na obóz, to po pracy szłam do sypialni i leżałam w łóżku i spałam po 14 godzin. W lipcu zaczęłam tak zagryzać szczękę, że miałam przygryziony cały język po bokach , rano budziłam się ze szczękościskiem. W sierpniu do tego doszły zaciśnięte pieści po obudzeniu tak mocno, że wbite miałam paznokcie. Ogólnie, czułam że wszystko mnie przerasta i stresuje i muszę po pracy odpoczywać i zbierać siły, żeby unieść kolejne życiowe zadania. 

Zrobiłam coś strasznego po takiej nocy ze szczękościskiem, wyrzuciłam mojego partnera z domu, żeby pojechał do siebie, bo nie mogę go znieść. Przebywanie z nim cały weekend kojarzyło mi się z piekłem , bo nie mogłam w tym czasie leżeć w łóżku i spać po wiele godzin. Po dwóch dniach zrozumiałam, że muszę iść do lekarza. On przepisał mi promolan i powiedział że muszę iść do psychiatry, bo to prawdopodobnie nerwica lękowa. To był lekarz rodzinny. Mam wizytę na koniec września, leki biorę. Czuję się otumaniona trochę ale faktycznie lęk i stres są za szybą trochę. Najgorsze jest to po tych lekach, że uczucia mi się stępiły. Wyrzuciłam partnera którego kocham , a teraz po lekach jest mi obojętny , tzn wszystko mi jedno. Myślę, że nie powinnam już go wciągać w mój chory świat i narazie rozluźniłam relację. Powiedziałam mu wszystko dodając, że jestem chora i czuję, że ciężko. Że mam poczucie bycia ciężko chorą. Narazie biorę te leki i powoli do mnie dociera jak bardzo cierpiałam , po lekach zaczynam czuć jakiś spokój, normalność. Zaczęłam z przyjemnością rozmawiać z ludźmi, wcześniej zmuszałam się do kontaktów, teraz jestem w stanie wytrzymać ludzi. 

Co myślicie, czy to są objawy nerwicy lękowej? Czy ktoś miał podobnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

Szkoda że nie miałaś opieki dłużej niż jakieś pół roku po tak wielkiej tragedii. Podziwiam ze się podniosłas i jesteś silna osoba. Bardzo możliwe że to od nerwicy, psychiatra na pewno ci będzie dobieral leki. Może też powodem być wypierana depresja co doprowadziło do nerwicy, no albo stres. Jest dużo opcji, lekarz Cię zdiagnozuje 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dalja, bardzo dziękuję za odpowiedź. To ciekawe o tej wypieranej depresji i stresie, faktycznie jest dużo opcji. Z jakiegoś powodu bardzo mi zależy na diagnozie właściwej. Teraz się zastanawiam dlaczego... Nie wiem, chciałabym to uporządkować, nazwać, wyleczyć, przejąć kontrolę chyba. Narazie świat był za szybą. Dzisiaj byłam na ognisku i rozmawiałam z wieloma ludźmi, śmiałam się. To przez te leki. Miesiąc temu nie byłabym w stanie wytrzymać czegoś takiego. Kilka osób nawet mnie przytuliło i się nie odsunęłam. Dzięki za odpowiedź!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, MagdaXYZ napisał(a):

Dalja, bardzo dziękuję za odpowiedź. To ciekawe o tej wypieranej depresji i stresie, faktycznie jest dużo opcji. Z jakiegoś powodu bardzo mi zależy na diagnozie właściwej. Teraz się zastanawiam dlaczego... Nie wiem, chciałabym to uporządkować, nazwać, wyleczyć, przejąć kontrolę chyba. Narazie świat był za szybą. Dzisiaj byłam na ognisku i rozmawiałam z wieloma ludźmi, śmiałam się. To przez te leki. Miesiąc temu nie byłabym w stanie wytrzymać czegoś takiego. Kilka osób nawet mnie przytuliło i się nie odsunęłam. Dzięki za odpowiedź!

No widzisz, a to twój pierwszy lek, pierwsza dawka. A na rynku jest tyle substancji. Tu prawie wszyscy biorą różne, jak będziesz pod dobra opieka to wrócisz do swojej najlepszej dyspozycji, na pewno! Pamiętaj o relaksie i rozrywce. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Raccoon napisał(a):

 

Co masz na myśli mówiąc "wypierana"?

Że wyparla depresję tak jak traumę, przy dysoscjacji. 

Nie jest świadoma że ma depresję, chyba dość częste. Dysocjacja z nerwica ma wspólnego

Nie jest świadoma że ma depresję, chyba dość częste. Dysocjacja z nerwica ma wspólnego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Dalja napisał(a):

Że wyparla depresję tak jak traumę, przy dysoscjacji. 

Nie jest świadoma że ma depresję, chyba dość częste. Dysocjacja z nerwica ma wspólnego

Nie jest świadoma że ma depresję, chyba dość częste. Dysocjacja z nerwica ma wspólnego

 

Jak niby można "wyprzeć" depresję? Przecież to ma takie oczywiste objawy że ciężko się zająć czymkolwiek innym bo człowiek się wtedy czuje jak gówno

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Raccoon napisał(a):

 

Jak niby można "wyprzeć" depresję? Przecież to ma takie oczywiste objawy że ciężko się zająć czymkolwiek innym bo człowiek się wtedy czuje jak gówno

Oczywiście że można. Człowiek jest mistrzem udawania że coś mu nie jest i zakładania masek 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Raccoon napisał(a):

Ja nawet jak nic mi nie jest to mam wrażenie że coś mi jest

Może zakładasz maskę gdy nic Ci nie jest i to wypierasz

Ale rel, kiedyś miałem smutne przemyślenia że gdy będę miał wczesne objawy jakiegoś nie wiem zawału na przykład, to je zignoruje stwierdzając że to nerwica

 

W dniu 20.08.2025 o 20:05, MagdaXYZ napisał(a):

Co myślicie, czy to są objawy nerwicy lękowej? Czy ktoś miał podobnie?

Pewnie tak, ale też wiele innych problemów się może wykształcić przez traumatyczne sytuacje więc może nie tylko to. Daj znać co powie/powiedział lekarz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica sama w sobie jest objawem, więc nie jest to pytanie, na które da się odpowiedzieć. 
W skrócie, zaburzenia nerwicowe pojawiają się jako objaw towarzyszący przy wielu innych problemach - od wrodzonych (autyzm, adhd), poprzez nabyte we wczesnym dzieciństwie (dda, ddd, zaburzenia osobowości), aż po traumy w wieku dorosłym (choroba własna lub w najbliższej rodzinie, przeżycie katastrofy, napadu, straty bliskich lub całego majątku, długotrwały mobbing itd).

Zupełnie Ci się nie dziwię, że przez pół roku brałaś silne leki. To musiało być naprawdę straszne 💕 natomiast nie jest to do końca zalecane. Leki, szczególnie te silne, przytępiają emocje, co pomaga jakoś wytrzymać najgorszy ból. Ale to rozmowa jest kluczowa. Najpierw powinien być psycholog kryzysowy, a potem najczęściej dłuższa terapia, chyba że masz wokół siebie grono ludzi, którzy nie boją się trudnych rozmów. Przytępianie bólu miesiącami, a potem powrót do w miarę normalnego życia bez przepracowania traumy zwykle powoduje różne problemy psychiczne i fizyczne. Teraz już się wprawdzie odchodzi od sztywnych klasyfikacji etapów żałoby i czy faktycznie każdy etap musi się pojawić itd. Natomiast badania pokazują, że stratę trzeba z kimś dzielić. W społecznościach, gdzie są silne więzi, np rodzinne czy plemienne (obecnie to w krajach dużo słabiej rozwiniętych niż nasz) żałoba jest okresem, który przeżywa się razem. W różnych kulturach i czasach były też różne narracje na temat żałoby, jak np radość i świętowanie, że ktoś bliski odszedł do lepszego świata, czy np zwyczaj nienadawania imion małym dzieciom, bo była tak wielka śmiertelność, że człowiek nie chciał za szybko się przywiązywać. Wszystko to miało na celu zapobieganie ciężkim konsekwencjom emocjonalnym po stracie.
W naszym obecnym społeczeństwie zostaje się z żałobą samemu. Świat się szybko zmienił, odrzuciliśmy stare tradycje jako zabobony, ale nie mamy nic w zamian, oprócz silnych leków i usystematyzowanej terapii. Strata to temat tabu, niewygodny, ludzie w otoczeniu się odsuwają, albo ze źle zrozumianego poszanowania prywatności, albo po prostu z dyskomfortu, jaki czują patrząc na czyjeś cierpienie. 
To, co czujesz, jest zupełnie normalne. Po stracie bliskich i wypadku Twoje poczucie bezpieczeństwa, sprawiedliwości, sensu i celu życia zostało całkowicie zachwiane. Ten świat, który znałaś, się zawalił, a Ty musisz na nowo go zbudować. Tylko, że to wymaga też nowych podstaw. Zwykle ludzie uznają obecny stan rzeczy za coś oczywistego i kiedy nagle przydarza im się coś traumatycznego, muszą na nowo zdefiniować swój światopogląd. Teraz już wiedzą, że bliscy ludzie mogą w każdej chwili umrzeć. Że ktoś może ich np bez powodu napaść. Że mogą z dnia na dzień stracić cały majątek. Przede wszystkim muszą przeżyć swoją żałobę. A potem muszą nauczyć się czerpać radość z życia wiedząc, jak ono jest kruche. Muszą zaakceptować brak kontroli, brak gwarancji i brak wpływu na to, co ostatecznie szykuje im los, a pomimo tego cieszyć się dniem, robić plany, mieć nadzieję. 

15 godzin temu, Raccoon napisał(a):

 

Jak niby można "wyprzeć" depresję? Przecież to ma takie oczywiste objawy że ciężko się zająć czymkolwiek innym bo człowiek się wtedy czuje jak gówno

Zależy od nasilenia depresji, cech charakteru, wzorców wyniesionych z dzieciństwa.

Jeśli np z natury nie jesteś radosnym, otwartym optymistą, u Ciebie w domu mało było śmiechu, radości, to możesz rozwijającą się depresję przeoczyć. Możesz myśleć, że brak energii to efekt przybywania lat i obowiązków, że negatywne podejście do życia to po prostu doświadczenie życiowe, które pozbawiło Cię złudzeń. Brak inicjatywy i motywacji możesz tłumaczyć zdrowym rozsądkiem, w końcu po co się starać, skoro zawsze i tak wychodzi jak zwykle? Możesz sobie wmówić, że oczekiwanie czegoś więcej to zwykła naiwność. 
Wiele osób żyje z taką zadawnioną, nieuświadomioną depresją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×