Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mam już dość ciągłego kłamania na temat mojej sytuacji. Zaczynam przez to unikać ludzi


robertina

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Moja syuacja jest w skrócie taka: mam ciężką nerwicę od przeszkola, która zawsze wymuszała na mnie izolację - od dokuczania w szkole, po pierwszym ataku paniki w klasie po tyły w zasadach uprzejmości w dorosłym życiu, które sprawiają, że ludzie bardzo źle o mnie myślą. Na szczęście, jakieś 90% z tego da się obejść poprzez kontakty internetowe, które staram się zawierać już od 8 lat. Nie są to w większości pełnowartościowe relacje, ale choć są JAKIEŚ, bo w realnym życiu nie mam szans na żadne. Problem polega na tym, że jestem zmuszona tych wszystkich ludzi okłamywać. Dopóki nie rzuciłam szkoły przez nerwicę, było łatwo - uczę się, nie lubię podróżować, normalne, że mieszkam z rodzicami. Potem też nie było trudno - mogłam kłamać, że studiuję i to różne rzeczy, co mi do kogo pasowało. Ale problem się zaczął, kiedy już osiągnęłam wiek, kiedy zazwyczaj się już nie studiuje. I się zaczęło - raz wymyślałam sobie pracę, innym razem udawałam, że jestem na studiach podyplomowych, czasem grałam bezrobotną, itd. Teraz dyżurnym kłamstwem jest choroba przewlekła - ale to działa jeszcze gorzej, niż tamte kłamstwa. Każdy pyta mnie od razu co za choroba i znajomości się kończą, kiedy nie chcę o tym mówić. Coraz częściej też sama je kończę, kiedy ktoś chce się spotkać. No nie spotkam się, nie jestem w stanie tego zrobić. NIE WYOBRAŻAM SOBIE powiedzieć prawdy o mojej sytuacji, ja nawet tutaj całej prawdy nie powiedziałam - i nawet moje dwie, prawdziwe przyaciółki jej nie znają, choć znamy się 12 lat. Dla mnie "mów prawdę" oznacza "nie zawieraj znajomości". I teraz właśnie coraz częściej odpuszczam. Ale to boli, samotność jest straszna... co mi radzicie?

Edytowane przez robertina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@robertina Rozumiem, dlaczego uciekasz się do kłamstw – to forma ochrony, która przez lata pomagała Ci przetrwać i unikać konfrontacji, na które nie byłaś gotowa. Ale każde kolejne kłamstwo to jak kolejna warstwa muru, który oddziela Cię od ludzi. I choć wydaje się, że chroni, to tak naprawdę jeszcze bardziej pogłębia samotność.

W Ewangelii Jana pada zdanie: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Ono nie oznacza, że nagle wszystko stanie się łatwe. Ale mówi o tym, że prawda, choć trudna, daje wolność – przede wszystkim wewnętrzną. Bo przestajesz udawać, przestajesz się chować. Zaczynasz istnieć naprawdę – ze swoją historią, swoją wrażliwością, swoimi ograniczeniami. Brnięcie w kolejne kłamstwa może wydawać się bezpieczne, ale to życie w wiecznym napięciu i strachu, że coś się wyda. To odbiera spokój, zamiast go dawać. Może spróbuj małymi krokami – nie od razu wszystko, nie każdemu, ale w jednej relacji. Sprawdź, czy naprawdę jest tak, że „mówienie prawdy = bycie odrzuconą”. Może nie wszyscy odejdą. Może ktoś zostanie – właśnie dlatego, że zobaczy w Tobie kogoś prawdziwego a nie fikcyjną postać, która nie istnieje. Masz prawo bać się bliskości. Masz prawo czuć się inaczej. Ale nie odbieraj sobie prawa do szczerości – to z niej mogą zacząć się prawdziwe, spokojne relacje w których będzie miejsce na zrozumienie. Trzymam kciuki, żebyś znalazła w sobie odwagę, by przestać się ukrywać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Dryagan napisał(a):

@robertina Rozumiem, dlaczego uciekasz się do kłamstw – to forma ochrony, która przez lata pomagała Ci przetrwać i unikać konfrontacji, na które nie byłaś gotowa. Ale każde kolejne kłamstwo to jak kolejna warstwa muru, który oddziela Cię od ludzi. I choć wydaje się, że chroni, to tak naprawdę jeszcze bardziej pogłębia samotność.

W Ewangelii Jana pada zdanie: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Ono nie oznacza, że nagle wszystko stanie się łatwe. Ale mówi o tym, że prawda, choć trudna, daje wolność – przede wszystkim wewnętrzną. Bo przestajesz udawać, przestajesz się chować. Zaczynasz istnieć naprawdę – ze swoją historią, swoją wrażliwością, swoimi ograniczeniami. Brnięcie w kolejne kłamstwa może wydawać się bezpieczne, ale to życie w wiecznym napięciu i strachu, że coś się wyda. To odbiera spokój, zamiast go dawać. Może spróbuj małymi krokami – nie od razu wszystko, nie każdemu, ale w jednej relacji. Sprawdź, czy naprawdę jest tak, że „mówienie prawdy = bycie odrzuconą”. Może nie wszyscy odejdą. Może ktoś zostanie – właśnie dlatego, że zobaczy w Tobie kogoś prawdziwego a nie fikcyjną postać, która nie istnieje. Masz prawo bać się bliskości. Masz prawo czuć się inaczej. Ale nie odbieraj sobie prawa do szczerości – to z niej mogą zacząć się prawdziwe, spokojne relacje w których będzie miejsce na zrozumienie. Trzymam kciuki, żebyś znalazła w sobie odwagę, by przestać się ukrywać. 

 

Mądre słowa od początku do końca. 

 

Chociaż ja też rozumiem problem czasem coś co jest niedopuszczalne dla innych trzeba ukrywać by w spokoju żyć. Jednakże to męczy. O ile osób nie traktujesz poważnie jakoś można na tych kłamstwa żyć, ale ukrywając swoją, prawdziwą naturę, grając przed wszystkimi zabijasz swoją własną osobowość. Kiedyś nawet w internecie na takich forach psychologicznych nie byłam w stanie  ujawnić prawdy o sobie, gdy to zrobiłam i jeszcze śmiali to pokazać mojej niby rodzinie, domownikom od razu mimo wszystko poczułam się lepiej, niech wiedzą co tak naprawdę od lat myślę, robię, kim jestem. Albo będę z tym akceptowana, albo przez to terroryzowana, ale ja swoje prawa i zdanie mam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Dryagan napisał(a):

W Ewangelii Jana pada zdanie: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32).

Bullshit, prawda nie wyzwala - gdybyśmy poznali prawdę, to byśmy wszyscy żyć nie mogli. Prawda to ogrom cierpienia, którego żadna obietnica i żadna radość nie równoważy. Wszyscy, którzy jako tako egzystują, robią to dlatego, że przed prawdą się chronią - w mniejszym bądź większym stopniu. Np. czytasz o czyjejś śmierci, lub nawet śmierci tysięcy niewinnych osób, dzieci czy kogokolwiek - jeśli miałbyś wziąć na siebie całe to cierpienie liczone w tysiącach tysięcy, przeżyć je zgodnie z doniosłością tego, czego dotyczy, musiałbyś żyć niemalże wiecznie i każdego dnia od rana do nocy, bez wytchnienia przeżywać żałobę, nie pozwalając sobie ani na odrobinę choćby najmniejszej radości. 

"Zdrowi" ludzie posiadają mechanizmy psychologiczne, które ich chronią - cierpienie zaczyna powszednieć, przechodzimy nad pewnymi faktami do porządku dziennego. I to wcale nie dlatego, że owe fakty stały się mniej ważne, czy mniej doniosłe - robimy tak, by przetrwać. Możnaby by więc powiedzieć, że ewolucja wyposażyła nad w mechanizm, który stara się, by z prawdy za dużo nie doświadczyć. A ci, którzy chcieliby owej prawdzie życie poświęcić, bez terapii ulgowej, nie patrząc na konsekwencje po sami są skazani na cierpienie lub wręcz wycofanie się że świata, do własnego wnętrza. 

Sorry za offtop trochę, ale ten cytat był kiedyś dla mnie bardzo ważny i trochę się striggerowałem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Mic43 mam wrażenie, że odczytałeś słowa „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” zupełnie inaczej, niż były one użyte w kontekście sytuacji Robertiny. Tu nie chodziło o „poznanie całej prawdy świata i całego cierpienia ludzkości”, tylko o osobistą prawdę o sobie samym, którą ktoś ukrywa przed innymi i przed sobą – z lęku, wstydu, poczucia odrzucenia. Robertina napisała bardzo poruszająco o tym, że całe jej życie to ciągłe udawanie, zmyślanie, uciekanie w fikcję, żeby nie stracić choćby cienia relacji z ludźmi. I właśnie w tym kontekście pojawiło się to zdanie – że może prawda o własnej historii, o własnych ograniczeniach, może być trudna, ale daje szansę na autentyczne relacje i wewnętrzny spokój. Nie chodzi o wielką metafizyczną prawdę, która przytłacza, tylko o tę cichą, osobistą – że „to jestem ja, taka jaka jestem, bez zmyśleń”.

Masz rację, że ludzie chronią się przed prawdą, że filtrują ją, że nie jesteśmy w stanie udźwignąć całego cierpienia świata. Ale czasem wystarczy udźwignąć swoją własną prawdę – i już to może być wyzwalające. Nie od cierpienia, ale od ciągłego lęku, że ktoś nas „zdemaskuje”. Więc nie, to nie był „bullshit” – to była próba dodania odwagi komuś, kto od lat żyje w przebraniu i coraz bardziej się z tego powodu dusi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Dryagan napisał(a):

@Mic43 mam wrażenie, że odczytałeś słowa „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” zupełnie inaczej, niż były one użyte w kontekście sytuacji Robertiny. Tu nie chodziło o „poznanie całej prawdy świata i całego cierpienia ludzkości”, tylko o osobistą prawdę o sobie samym, którą ktoś ukrywa przed innymi i przed sobą – z lęku, wstydu, poczucia odrzucenia. Robertina napisała bardzo poruszająco o tym, że całe jej życie to ciągłe udawanie, zmyślanie, uciekanie w fikcję, żeby nie stracić choćby cienia relacji z ludźmi. I właśnie w tym kontekście pojawiło się to zdanie – że może prawda o własnej historii, o własnych ograniczeniach, może być trudna, ale daje szansę na autentyczne relacje i wewnętrzny spokój. Nie chodzi o wielką metafizyczną prawdę, która przytłacza, tylko o tę cichą, osobistą – że „to jestem ja, taka jaka jestem, bez zmyśleń”.

Masz rację, że ludzie chronią się przed prawdą, że filtrują ją, że nie jesteśmy w stanie udźwignąć całego cierpienia świata. Ale czasem wystarczy udźwignąć swoją własną prawdę – i już to może być wyzwalające. Nie od cierpienia, ale od ciągłego lęku, że ktoś nas „zdemaskuje”. Więc nie, to nie był „bullshit” – to była próba dodania odwagi komuś, kto od lat żyje w przebraniu i coraz bardziej się z tego powodu dusi.

Wiem, dlatego napisałem, że to trochę offtop, sorry za to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest w ogóle ciekawy temat, gdyż wiele osób się z tym zmaga i ich to męczy. Teraz w świecie gdzie kłamstwa są wszechobecne szczególnie. Niektórzy nawet nie rozumieją, nie czują że kłamią. 

Tak jak napisałam najważniejsze żyć w zgodzie ze swoją naturą. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×