Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zdzecinnienie, infantylność- da się to jakoś sprawdzić?


hamster91

Rekomendowane odpowiedzi

Wybaczcie odświeżanie starego tematu, ale tak co jakiś czas szperam po internecie i sprawdzam, czy może jest ktoś podobny do mnie, bo czasami czuję się jak kompletny dziwak.

Mam 26 lat, ale mam w sobie dużo dziecka. Przede wszystkim nigdy się nie zmieniam i nigdy się nie zdarza, żeby to co lubię mi się kiedyś znudziło. Zawsze lubiłem Majkę Jeżowską, Jackiego Chana i Rowana Atkinsona w roli Jasia Fasoli i to się ani trochę nie zmieniło. Na telefonie w ukrytym odtwarzaczu mam piosenki dla dzieci. Wolę oglądać bajki niż zwykłe filmy i to nie takie przeciętne bajki, tylko dość nietypowe, np. uwielbiam Domisie. Lubię też starą elektronikę, wieża w moim pokoju towarzyszy mi przez całe życie, podobnie jak magnetowid plus parę innych sprzętów, których nie wyrzucę, dopóki będą działać. Nawet nick i adres mailowy mam taki sam jak wtedy, kiedy założyliśmy sobie internet. Mam też nietypowe poczucie humoru i dość łatwo mnie rozśmieszyć. Zdarza się, że wyobrażam sobie śmieszną sytuację i zaczynam się z niej śmiać.

Miałem wspaniałe dzieciństwo. W wieku 7 lat wymyśliłem postać, z którą rysowałem komiksy. Ponieważ nigdy się nie zmieniam, nadal te komiksy rysuję, a nawet tworzę teraz grę komputerową z tą postacią. Nagrywaliśmy też kasety magnetofonowe z piosenkami, do których wymyślaliśmy własny tekst i to też do dziś robię. Z tym, że wszyscy dorośli, a ja nie i zostałem z tym całkiem sam. Mój pokój wygląda tak samo od 16 lat i ja też ubieram się i mam taką samą fryzurę, jak 16 lat temu. Dlaczego ,,tylko" 16? Bo się przeprowadziliśmy do nowego domu, kiedy miałem 10 lat, więc pokój się zmienił. Czasami tworzę też figurki z różnych materiałów, również dość nietypowych, np. mąka i woda. Uwielbiam też moknąć w deszczu. Czuję się jak dziecko również fizycznie, bo mam tylko 160 cm wzrostu i wiele osób mi mówiło na przestrzeni lat, że bardzo młodo wyglądam. Już w podstawówce w drugiej klasie obcy ludzie myśleli, że chodzę do przedszkola. Nie oglądam wiadomości, bo niezbyt mnie interesuje, co się dzieje na świecie. Lubię też gry komputerowe, mam dobre podejście do zwierząt, a ostatnio w dniu urodzin ulepiłem ogromnego bałwana.

To chyba wszystkie moje dziwactwa. Żeby nie wyjść na kompletnego świra, dla równowagi dodam parę normalnych zainteresowań. Sporo ćwiczę, więc mam całkiem niezłą sylwetkę mimo mizernego wzrostu. Oprócz bajek lubię czasem obejrzeć horror lub komedię. Czasem czytam kryminały, ale raczej rzadko, wolę fantastykę. Skończyłem studia magisterskie, ale ponieważ były dość liche, to pracy po tym nie ma - ale mam pracę, z tym że kompletnie inną. Miałem szczęście, bo nie mam zbyt wielkich ambicji, a ta praca jest prosta i dobrze płatna, więc dobrze mi w niej. Radzę sobie w życiu, wydaję niewiele i mam naprawdę spore oszczędności na przyszłość. Od paru lat moją idolką jest pani Beata Wyrąbkiewicz, uwielbiam jej głos, mam od niej już 3 autografy i wspólne zdjęcie. Chodzę do różnych teatrów, głównie na musicale i komedie. Zarabiam na tyle dużo, że raz w miesiącu mogę sobie pozwolić na teatr. Mam już kupione bilety na 3 kolejne miesiące do 3 różnych teatrów.

Moje relacje z ludźmi całkowicie leżą. W podstawówce miałem grono przyjaciół, które z biegiem lat się zmniejszało, aż zostałem całkiem sam. Powód? Oni się zmieniali, dorośleli, a ja nie. Trudno mi znaleźć z kimś wspólny temat. Czasem udaje się poprowadzić z kimś rozmowę przez 10 minut, ale to jest maksimum, po którym temat zostaje wyczerpany i następuje niezręczna chwila, kiedy po prostu nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć.

Rodzina na siłę próbowała mnie zmienić i czasami nadal podejmuje takie próby, ale skutecznie się im opieram. Chodzi przede wszystkim o wygląd zewnętrzny - nie podoba im się moja fryzura, okulary i sposób ubierania. Mimo, że moim zdaniem wyglądam normalnie, moje ubranie to zawsze dżinsy i podkoszulka, nic ekscentrycznego. Ponieważ nie posłuchałem ich rad, teraz prawie się z nimi nie widuję. W okolicy nie ma takich osób jak ja, dlatego też nie mam o czym rozmawiać z ludźmi. Czasem o pracy, czasem o sporcie, o zwierzętach, ale to jest może 10 minut rozmowy w tygodniu.

Wybaczcie tak długi post, ale chciałem się wygadać. Jestem samotny, bez żadnych znajomych, a z powodu ,,dziwnej" osobowości czasami czuję się jak kompletny dziwak. Wiem, że podobnych ludzi do mnie nie brakuje - w końcu od paru lat wielką popularność wśród dorosłych zdobyła bajka o kucykach, więc takie dziecinne osobowości jak moja powoli są coraz bardziej akceptowane. Ale akurat ta bajka mnie nie zachwyciła, więc nawet na forum o kucykach nie znalazłem z nikim wspólnego języka.

Podsumowując - jestem dziecinny, ale radzę sobie w dorosłych sprawach. Mam pracę, z której można się utrzymać na przyzwoitym poziomie. Patrząc po postach na tym forum, dziecinność dla wielu równa się nieumiejętność radzenia sobie w życiu, u mnie przejawia się to inaczej, choć relacje z ludźmi u mnie leżą. Nie chcę się zmieniać, chcę na zawsze pozostać taki jaki jestem, bo dobrze się z tym czuję. Nie uważam, żebym był jakimś świrem, który wymaga leczenia, ale ludzie tak to właśnie widzą. Oczywiście w pracy nikt nie ma pojęcia o tym wszystkim, o czym tutaj napisałem, lepiej chyba nikomu o tym nie mówić - ale z tego powodu mam opinię milczka, który rzadko się odzywa i którego wszyscy ignorują. Do psychologa się nie wybieram i w sumie sam sobie się dziwię, że pisze na forum o nerwicy, ale widzę, że jest tu parę osób, które myślą trochę podobnie jak ja, dlatego pozwoliłem sobie napisać. Dzięki swojej dziecinności czuję się młodo. Jestem szczęśliwym człowiekiem, w tej chwili żyję sobie właściwie beztrosko i bezstresowo, a przez spore oszczędności nie muszę się też martwić o przyszłość - brakuje mi tylko kogoś, z kim mógłbym czasem pogadać. Gdyby ktoś chciał porozmawiać, zapraszam.

 

-- 26 paź 2014, 02:12 --

 

Szkoda, że już nie mogę edytować posta, bo parę rzeczy bym poprawił. Np., żeby nie była to taka ściana tekstu :)

Dodam, że potrafię cieszyć się z małych rzeczy. Niewiele potrzeba mi do szczęścia. Nieraz cieszy mnie widok trawy, owadów i zachowania domowych zwierząt. Ale nie jestem przesadnie wrażliwy, doniesienia o wypadkach w telewizji czy krwawe horrory nie robią na mnie najmniejszego wrażenia. Za to robi mi się słabo, kiedy widzę prawdziwą krew, nienawidzę pobierania krwi.

Ciekawe, czy komuś będzie się chciało to wszystko czytać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale większość dorosłych ogląda te kreskówki, które pamięta z dzieciństwa. Ja oglądam też te nowsze. Poza tym znajdź drugiego dorosłego, który ogląda Domisie, był na nich dwa razy w teatrze, ma od nich autografy i wspólne zdjęcia :) Niestety nawet na forum o bajce o kucykach mnie wyśmiali, jak się przyznałem, co oglądam, choć oni są pewnie bardziej ekscentryczni niż ja, bo ja np. nie kupuję bajkowych gadżetów w sklepach tak jak oni.

Poza tym, ja nie uważam się za dziwaka, ale inni tak na mnie patrzą. Problem w tym, że nie mam kompletnie z kim porozmawiać, zero znajomych, z nikim się nie widuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kamiledi15, nie przejmował bym się szczególnie tymi Domisiami. Zastanów się na ile jesteś w stanie decydować o sobie, brać odpowiedzialność za to co robisz. Moim zdaniem to jest dojrzałość, a nie że oglądasz to a nie tamto. Większość dorosłych ogląda głupsze rzeczy i w dodatku wydaje im się że wiedzą najlepiej jak rozwiązać problemy świata. Domisie przynajmniej są edukacyjne ;) .

Ciężko mi powiedzieć czy to "zatrzymanie się" ma jakiś powód i czy jest jakieś niezdrowe. Trochę niepokojący jest ten brak relacji z innymi. Nie musisz każdemu mówić o tych zainteresowaniach, ale też nie wydaje mi się żeby to było jakieś dyskwalifikujące.

Masz oprócz tego problemy z kontaktami z innymi, albo jakąś sztywność, że denerwujesz się jak coś w twoim pokoju zmieni miejsce?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz oprócz tego problemy z kontaktami z innymi,

Tak jak pisałem, ciężko mi pociągnąć rozmowę dłużej niż kilka zdań. Każdy temat szybko się wyczerpuje i nie wiem, co jeszcze powiedzieć, a druga strona też zwykle się nie kwapi do kontynuowania rozmowy i tak to się kończy. O swoich zainteresowaniach oczywiście nikomu nie mówię, ale dlatego właśnie napisałem na tym forum, bo chciałbym o tym porozmawiać - o bajkach, wygłupach, o tym wszystkim co pisałem - a nie mam z kim. O Domisiach napisałem mega-długie teksty, które trzymam na dysku i ich nigdzie nie publikuję, bo i tak to nikogo nie obchodzi, więc mogę gadać tylko sam ze sobą. Może znajdzie się ktoś chętny, to wówczas zapraszam na PW, żeby sobie popisać, oczywiście bez żadnego spotykania. Z biegiem lat jestem coraz bardziej samotny, bo znajomych już nie ma, a rodzina powoli się wykrusza i w końcu zostanę całkiem sam. W pracy nie ma za wiele czasu na rozmowę, a po pracy z nikim się nie widuję. Zresztą zamiast rozmawiać, wolałbym coś robić - pograć w badmingtona, w szachy, czy w cokolwiek. Ale to nierealne, więc chociaż prosta rozmowa by się przydała.

To nie jest też tak, że zatrzymałem się w rozwoju - jestem odpowiedzialny i chyba dobrze wykonuję swoje obowiązki w pracy i w domu. Pewnie w wieku 7 lat bym takich rozbudowanych postów nie pisał :)

Miło, że tak piszesz, że to co robię to nie jest nic złego. Ale uwierz mi, że jesteś raczej wyjątkiem. W internecie takie wyznania spotykają się z hejtowaniem, a w realu oczywiście nikt nie wie. Lubię te swoje pasje, ale szkoda, że nie mam ich z kim dzielić. Ale trudno, to nie jest tak, że koniecznie muszę mieć towarzystwo, jak nie, to trudno, nic się nie stanie. Czuję się trochę jak homoseksualiści ukrywający swoją orientację (żeby nie było, ja nie jestem), ukrywając swoje ,,prawdziwe oblicze" :) Oczywiście to nie tylko oglądanie bajek, tylko to wszystko co pisałem wyżej.

W rozmowach mam tak, że dopóki kogoś dobrze nie poznam, to nie wiem, o czym z nim rozmawiać. W liceum miałem świetnego kumpla, który miał podobne poczucie humoru i też interesował się podobnymi rzeczami, ale zanim go dobrze poznałem, to minął rok. Dopiero w drugiej klasie swobodnie z nim rozmawiałem i tak do końca liceum na każdej przerwie gadaliśmy non stop i trzęśliśmy się ze śmiechu. Ale liceum się skończyło, a on zamieszkał za granicą. Szkoda też, że moja siostra cioteczna, która kiedyś rysowała ze mną te komiksy i nagrywała kasety, teraz jest już zupełnie inną osobą i interesuje ją głównie polityka, która mnie zupełnie nie obchodzi.

albo jakąś sztywność, że denerwujesz się jak coś w twoim pokoju zmieni miejsce?

Nie, po prostu nie lubię zmian. To nie jest żadne natręctwo, tylko lubię, kiedy od lat wszystko wygląda dokładnie tak samo. Życie się oczywiście zmienia, niestety zwykle na gorsze, ale to co mogę zostawić bez zmian, to zostawiam, bo przypomina mi dawne lata. Po co zmieniać to, co jest dobre?

 

-- 26 paź 2014, 16:27 --

 

Dodam jeszcze, że nawet jak mam temat do rozmowy, to ludzie jakoś mnie unikają, ignorują. Na przykład jest takie forum o psach, gdzie ludzie opisują ich choroby i dostają wsparcie oraz porady na dziesiątki, a nawet setki stron tematu. Kiedy opisałem tam chorobę nowotworową mojego psa i naszą walkę z nią, otrzymałem zero odpowiedzi. Tak samo na forum o sporcie i paru innych. Może to dlatego, że mam tendencję do pisania bardzo długich postów, co pewnie już zauważyliście :)

Podobnie jest w życiu codziennym. Taki post długo się czyta, ale przełożenie go na język mówiony zajmuje może parę minut i temat się kończy, bo nikogo zbytnio nie interesuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×