Skocz do zawartości
Nerwica.com

kamilas

Użytkownik
  • Postów

    30
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kamilas

  1. Nie odbieram tego źle, bo tak właśnie jest. Kiedy ,,wychodzę z myślami i emocjami" to spotyka się to z obojętnością lub krytyką, nic pozytywnego z tego nie wynika.
  2. A jeszcze dopiszę odnośnie tej fanki innej aktorki, o której pisałem na poprzedniej stronie - ona mieszka daleko, więc dojazd na występ jej idolki zajmuje jej 7 godzin w jedną stronę pociągiem. A ostatnio to nawet jeździ coraz częściej, teraz to też już raz na miesiąc jest w teatrze na jej występach. To jest dopiero poświęcenie :) Pisze do niej listy, kupuje jej kwiaty i choć jest to trochę dziwne, to chyba obie strony są zadowolone.
  3. A dlaczego musiałaś zrezygnować ze zbierania pocztówek? Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to brak miejsca w domu. Zwykle jest tak, że im człowiek starszy, tym mniej się zmieniają jego upodobania, a to, co lubił jako dziecko, mija z wiekiem. A przykładowo u mnie było tak, że w wieku 7 lat wymyśliłem własną postać i razem z paroma przyjaciółmi rysowaliśmy komiksy o niej i nagrywaliśmy piosenki na kasety. Teraz nadal rysuję te komiksy i czasami coś nagrywam, nawet robię teraz grę o tej postaci - ale zostałem z tym sam i nikogo to już nie obchodzi. Jestem takim dziwakiem z nietypowymi upodobaniami, których nikt nie podziela. Trochę to smutne, ale mimo to całkiem dobrze mi w życiu.
  4. W moim przypadku jest tak, że jak raz coś polubię, to już tak zostaje mi na zawsze. Ja się nie zmieniam. Nie mam tak jak Ty, że moje pasje pojawiają się i znikają - jak się pojawią, to już nie znikają nigdy. Moją idolką jest Beata Wyrąbkiewicz - pewnie nie znacie jej nazwiska, ale na pewno wielu z was zna jej głos. Pisałem o niej tu na forum już rok temu. 6 lat temu skakałem po kanałach w telewizji i trafiłem na jakiś film animowany. Zacząłem oglądać z zamiarem przerzucenia po chwili. I tam właśnie głos głównej postaci podkładała Beata - tak mnie wciągnęło, że po skończeniu filmu od razu odpaliłem internet i zacząłem szukać, kto to jest. No i tak zostałem fanem - jej dubbingów (których jest ogromna ilość), jej ról teatralnych, programów telewizyjnych i jej koncertów. Jak sprawdziłem jej twórczość zdziwiłem się, że właściwie jako dziecko wychowałem się na jej głosie - wystarczy wspomnieć tylko postać Margolci z Misia i Margolci, której głos podkłada nadal już od 20 lat. Nie potrzebuje komputera, żeby robić taki głos, to naturalny talent. A jej głos prawdziwy jest równie unikalny: http://w300.wrzuta.pl/audio/6BoWyAU2Ikp/tryumf_pana_kleksa_10_-_piec_corek_lewkonika_beata_wyrabkiewicz_i_zespol_fasolinki Dla ciekawych Wikipedia - nawiasem mówiąc to ja napisałem większość informacji o niej na Wikipedii. Zespół Beaty trzyma się głównie Warszawy, poza tym jest ona też aktorką teatralną, więc siłą rzeczy to też ją trzyma w jednym miejscu - co mnie bardzo cieszy :) A ja mieszkam akurat tuż obok Warszawy. Nawet jak już przestanie występować, to mam ogromną ilość nagrań - z jej występów na żywo, z telewizji, z jej dubbingów i ciągle dochodzą nowe. Więc starczy mi do końca życia. Jej głos działa na mnie jak magnes. Beata nie jest moją jedyną idolką, ale na pewno największą i stawiam ją daleko naprzód przed innymi. I cieszę się, że akurat ją mogę najczęściej widywać na żywo, mniej więcej raz na miesiąc. Pisałem, że lubię też Majkę Jeżowską - w tym przypadku jest to lubienie niezmienne praktycznie odkąd pamiętam. Słucham jej od zawsze - tak jak pisałem, nie zmieniam się. W tym roku pierwszy raz zobaczyłem na żywo Majkę, a niedługo kolejny jej koncert - natomiast Beata ma teraz premierę nowego przedstawienia dla dzieci w warszawskim teatrze, więc spotkań teraz będzie jeszcze więcej :) 27 września będzie ta premiera i mam do niej parę pytań odnośnie jej kolejnych występów - mam pewne marzenie związane z jedną rolą, w której chciałbym ją zobaczyć i jestem bardzo ciekaw, co mi odpowie.
  5. No to miałaś trochę szczęścia - zależy jeszcze, kto jest idolem. Na przykład chciałbym pogadać z Jackiem Chanem, ale wyprawa do USA to raczej nie na moje możliwości. A nawet jeśli, to trudno by go było złapać. Moja idolka jest mało znana, co ma plusy i minusy - plusy, bo trzyma się jednej okolicy (szczęśliwym trafem akurat mojej) i zawsze mogę być tuż pod sceną, a nie gdzieś w kilometrowym tłumie. I minusy, bo nikt jej nie zna i nie ma z kim o niej pogadać - tak jak pisałem, poznałem dwóch innych fanów, ale są mało rozmowni. Znamy się tylko internetowo i pewnie nigdy się nie spotkamy, ale dobre chociaż to.
  6. No tak, ale Ty piszesz o spotkaniach z wieloma zagranicznymi wykonawcami, a ja pisałem o sytuacji, gdy ktoś ma jednego zagranicznego idola i chciałby się z nim spotkać - może spotka go raz, a może nigdy. Dlatego pisałem, że w takim przypadku jest to trudniejsze, niż gdy wykonawca jest z Polski. Oczywiście, można za nim jeździć w trasy po całym świecie, jak ma się dużo pieniędzy i wolnego czasu :)
  7. W przypadku gwiazd zagranicznych szansa spotkania jest jeszcze mniejsza, a nawet jeśli, to może będzie to raz w życiu. Ale skoro nie czujesz takiej potrzeby, to sprawa załatwiona :) Śpiewanie piosenek idola to dość popularna praktyka, przebieranie się za niego - pewnie mniej. Fajnie, że masz akurat kontakt z osobami, które mogły Ci te stroje przygotować. A w Twoim przypadku jak to było? Dopiero teraz obejrzałaś jego stary film i zostałaś fanką, czy ciągnie się to już od jakiegoś czasu?
  8. Jak się te rozmowy odbywają, to już opisałem wyżej. Nie nachodzę jej, bo nie wiem, gdzie mieszka i nie potrzebuję tej wiedzy. Ale pewnie gdzieś w miarę niedaleko, skoro akurat tą okolicę sobie upodobała do występów :) Majkę Jeżowską też bardzo lubię, ale akurat nie o nią chodzi. Majka jeździ po całej Polsce, więc na jej występ dużo trudniej trafić. Ale z nią też udało mi się raz spotkać i zrobić wspólną fotkę.
  9. Szkoda, że autorka tematu tak szybko zniknęła, bo ciekaw jestem, jak się dalej potoczyła ta historia. U mnie sytuacja jest trochę podobna - od ponad 6 lat mam swoją idolkę, która jest dość mało znana. Ma nietypowy głos, którego mogę słuchać godzinami, bardzo podoba mi się też jej charakter i poczucie humoru. Mam więcej szczęścia niż autorka tematu, bo moja idolka występuje zwykle w mojej okolicy, więc na jej występach mogę być bardzo często i nieraz miałem już okazję z nią porozmawiać - mam już tyle autografów od niej i wspólnych fotek, że przestałem liczyć. I zawsze jest bardzo sympatyczna - jak robię sobie z nią zdjęcie, to zawsze się do mnie przytula :) Ale ona już taka jest, nawet na prywatnych zdjęciach na FB zawsze się przytula do wszystkich. Spotkania z nią są nietypowe, bo ona występuje osobno dla dorosłych i dla dzieci, ale okazja do rozmowy jest tylko na występach dla dzieci, bo wtedy wychodzi i rozdaje autografy, a na występach dla dorosłych tego nie robi. Trochę dziwnie jest, kiedy dorosły facet (27 lat) kupuje pojedyńczy bilet na przedstawienie dla dzieci, a potem stoi w kolejce po autograf w tłumie dzieciaków. Ale co tam, ona wie, że znam ją też z występów dla dorosłych - nawet Sylwestra spędziłem samotnie na jej koncercie. To też było dziwne - tańczyć tuż pod sceną samotnie, podczas gdy wszyscy inni byli w parach. Ale bawiłem się świetnie i w tym roku pewnie to powtórzę. Jej charakter i poczucie humoru wydaje się być bardzo podobne do mojego, choć mogę o tym wnioskować tylko z wywiadów, moich krótkich rozmów z nią, jej zdjęć na FB i jej sylwetki - widać, że jest wysportowana. Potrafi mnie rozśmieszyć do łez lub wzruszyć do łez, nikt inny nie wzbudza we mnie takich emocji. Od ponad 20 lat robi to samo i nie zmienia się, tak jak ja. Być może to wynika z mojej samotności - zero znajomych. Ale po długich poszukiwaniach w necie znalazłem dwóch innych fanów, dzięki którym mam dziesiątki godzin bardzo rzadkich nagrań telewizyjnych z jej starych występów i oni też mają dużo nagrań ode mnie. Oni jednak wydają się być dość obojętni i nie są zbyt chętni do rozmów o niej. Ale myślę, że moja fascynacja mieści się w granicach normy - ona nie pociąga mnie seksualnie i to, co mam teraz, w zupełności mi wystarcza. Zwłaszcza, że jest sporo starsza ode mnie i jest już zajęta. Szczerze powiem, że ona jest moim ideałem, ale nie mam zamiaru wykraczać ponad to, co jest teraz, czyli te występy, nagrania z telewizji i krótkie rozmowy. W każdym razie, jeśli miałbym mieć kiedyś żonę, to chciałbym, żeby z charakteru była jak najbardziej podobna do niej. Najpierw byłem fanem tylko jej głosu, ale potem zacząłem lubić też jej osobowość. Jestem wielkim farciarzem, że tak często mogę być na jej występach i z nią rozmawiać - za tydzień następny występ dla dzieci, a więc kolejna rozmowa, kolejny autograf, kolejne zdjęcie :) I myślę, że nigdy mi to już nie minie. Znam taką jedną fankę, która jest zafascynowana inną aktorką - ja tą aktorkę też lubię, ale nie aż tak, jak tamtą. Ale też jeżdżę na jej występy, więc mamy temat do rozmowy z tą fanką. Ona jest tak zafascynowana, że czasami aż się zastanawiam, czy pisze serio, czy żartuje - nie spodziewałem się, że dziewczyna może być tak zafascynowana idolką-kobietą. Ale ona też nie wykracza poza zwykłe granice w relacjach z nią, więc chyba wszystko gra :)
  10. No to przecież to samo napisałem w pierwszych dwóch zdaniach.
  11. kamilas

    Zbiera ktoś autografy ?

    Zbierania od każdego jak leci tylko po to, żeby mieć, też nie rozumiem, ale od paru osób, które się najbardziej ceni, to jak najbardziej rozumiem, choć w tym przypadku nie ma to jak wspólne zdjęcie. Zresztą tak samo sensu nie ma kolekcjonowanie kapsli czy czegokolwiek innego.
  12. Ale nikt Ci nie zabrania być złym. Chcesz, to bądź. Tyle że każde działanie ma swoje konsekwencje :) Ja tam myślę, że w Piekle nie będzie się siedziało wiecznie. Co, parę razy zrobiłeś coś nie tak i na wieczność masz cierpieć męki? Pewnie takie coś będzie zarezerwowane tylko dla wyjątkowych zwyrodnialców, a tak to przecież jest jeszcze Czyściec. Chcesz być nieświadomy po śmierci, to pewnie będziesz mógł. Może każdy dostanie wybór, jak chce spędzić wieczność. Nie wiemy, jak tam jest i czy w ogóle coś jest. Ale ja wolę wierzyć, że coś jednak jest. Pamiętajmy, że Biblię pisali ludzie. Na pewno ją trochę ubarwili, poprzekręcali niektóre rzeczy, pododawali własne i pozmieniali trochę. Dlatego nie warto wierzyć bezwzględnie w każde słowo.
  13. Jeśli ktoś nie wierzy i jego zdaniem po śmierci nic nie ma, to z tego powodu raczej też będzie unikać samobójstwa :)
  14. Nie, to wynikało raczej z przyzwyczajenia - nieraz coś powiem lub napiszę bez zastanowienia i potem tego żałuję, bo mi się za to obrywa. Jedna z moich wad niestety :)
  15. Niepotrzebnie się odzywałem. Jak zwykle zrobiłem tylko z siebie głupka. Trudno mi to wytłumaczyć, oczywiście to nie jest takie proste. Chyba nawet nie będę próbował. Źle się wyraziłem z tym szczęściem :) Po prostu nie wierzę, że cała konstrukcja świata, przyroda i wszystkie aspekty są tylko dziełem czystego przypadku.
  16. Rzeczywiście trochę głupio to zabrzmiało :) W każdym razie jestem wierzący, wszystko jedno, z jakiego powodu.
  17. Tak jak pisałem, ciężko mi pociągnąć rozmowę dłużej niż kilka zdań. Każdy temat szybko się wyczerpuje i nie wiem, co jeszcze powiedzieć, a druga strona też zwykle się nie kwapi do kontynuowania rozmowy i tak to się kończy. O swoich zainteresowaniach oczywiście nikomu nie mówię, ale dlatego właśnie napisałem na tym forum, bo chciałbym o tym porozmawiać - o bajkach, wygłupach, o tym wszystkim co pisałem - a nie mam z kim. O Domisiach napisałem mega-długie teksty, które trzymam na dysku i ich nigdzie nie publikuję, bo i tak to nikogo nie obchodzi, więc mogę gadać tylko sam ze sobą. Może znajdzie się ktoś chętny, to wówczas zapraszam na PW, żeby sobie popisać, oczywiście bez żadnego spotykania. Z biegiem lat jestem coraz bardziej samotny, bo znajomych już nie ma, a rodzina powoli się wykrusza i w końcu zostanę całkiem sam. W pracy nie ma za wiele czasu na rozmowę, a po pracy z nikim się nie widuję. Zresztą zamiast rozmawiać, wolałbym coś robić - pograć w badmingtona, w szachy, czy w cokolwiek. Ale to nierealne, więc chociaż prosta rozmowa by się przydała. To nie jest też tak, że zatrzymałem się w rozwoju - jestem odpowiedzialny i chyba dobrze wykonuję swoje obowiązki w pracy i w domu. Pewnie w wieku 7 lat bym takich rozbudowanych postów nie pisał :) Miło, że tak piszesz, że to co robię to nie jest nic złego. Ale uwierz mi, że jesteś raczej wyjątkiem. W internecie takie wyznania spotykają się z hejtowaniem, a w realu oczywiście nikt nie wie. Lubię te swoje pasje, ale szkoda, że nie mam ich z kim dzielić. Ale trudno, to nie jest tak, że koniecznie muszę mieć towarzystwo, jak nie, to trudno, nic się nie stanie. Czuję się trochę jak homoseksualiści ukrywający swoją orientację (żeby nie było, ja nie jestem), ukrywając swoje ,,prawdziwe oblicze" :) Oczywiście to nie tylko oglądanie bajek, tylko to wszystko co pisałem wyżej. W rozmowach mam tak, że dopóki kogoś dobrze nie poznam, to nie wiem, o czym z nim rozmawiać. W liceum miałem świetnego kumpla, który miał podobne poczucie humoru i też interesował się podobnymi rzeczami, ale zanim go dobrze poznałem, to minął rok. Dopiero w drugiej klasie swobodnie z nim rozmawiałem i tak do końca liceum na każdej przerwie gadaliśmy non stop i trzęśliśmy się ze śmiechu. Ale liceum się skończyło, a on zamieszkał za granicą. Szkoda też, że moja siostra cioteczna, która kiedyś rysowała ze mną te komiksy i nagrywała kasety, teraz jest już zupełnie inną osobą i interesuje ją głównie polityka, która mnie zupełnie nie obchodzi. Nie, po prostu nie lubię zmian. To nie jest żadne natręctwo, tylko lubię, kiedy od lat wszystko wygląda dokładnie tak samo. Życie się oczywiście zmienia, niestety zwykle na gorsze, ale to co mogę zostawić bez zmian, to zostawiam, bo przypomina mi dawne lata. Po co zmieniać to, co jest dobre? -- 26 paź 2014, 16:27 -- Dodam jeszcze, że nawet jak mam temat do rozmowy, to ludzie jakoś mnie unikają, ignorują. Na przykład jest takie forum o psach, gdzie ludzie opisują ich choroby i dostają wsparcie oraz porady na dziesiątki, a nawet setki stron tematu. Kiedy opisałem tam chorobę nowotworową mojego psa i naszą walkę z nią, otrzymałem zero odpowiedzi. Tak samo na forum o sporcie i paru innych. Może to dlatego, że mam tendencję do pisania bardzo długich postów, co pewnie już zauważyliście :) Podobnie jest w życiu codziennym. Taki post długo się czyta, ale przełożenie go na język mówiony zajmuje może parę minut i temat się kończy, bo nikogo zbytnio nie interesuje.
  18. Ja zawsze byłem dość nieśmiały - nie była to jakaś straszna nieśmiałość, ale parę lat temu zwykłe wyjście do sklepu powodowało ścisk w gardle i jąkanie się. Przez całe życie jestem o głowę niższy od rówieśników, teraz mam 160 cm i to się już nie zmieni, bo mam już 26 lat. Teraz mam pracę w przychodni, w której przez telefon umawiam pacjentom wizyty. Początki tej pracy to był koszmar, mówiłem niewyraźnie, jąkałem się, bardzo trudno mi się z tymi ludźmi rozmawiało. Nie była to może straszna masakra, ale kiepsko mi szło. Ale znalazłem tą pracę po prawie roku szukania, więc jakbym nie dał rady, to potem pewnie szukałbym kolejny rok, no to nie miałem wyjścia, musiałem się skupić i dać radę. No i teraz pracuję tam już prawie rok, rozmawiam z ludźmi swobodnie, przestałem się przejmować i mam teraz w nosie co ktoś o mnie myśli. Do sklepu chodzę bez oporów, a nawet zacząłem często chodzić do teatru. Więc widzisz, twój opis baaaaardzo pasuje do mojej sytuacji, więc taka praca wśród ludzi może Ci bardzo pomóc, tak jak mi pomogła. Powodzenia życzę :)
  19. Tak, ale większość dorosłych ogląda te kreskówki, które pamięta z dzieciństwa. Ja oglądam też te nowsze. Poza tym znajdź drugiego dorosłego, który ogląda Domisie, był na nich dwa razy w teatrze, ma od nich autografy i wspólne zdjęcia :) Niestety nawet na forum o bajce o kucykach mnie wyśmiali, jak się przyznałem, co oglądam, choć oni są pewnie bardziej ekscentryczni niż ja, bo ja np. nie kupuję bajkowych gadżetów w sklepach tak jak oni. Poza tym, ja nie uważam się za dziwaka, ale inni tak na mnie patrzą. Problem w tym, że nie mam kompletnie z kim porozmawiać, zero znajomych, z nikim się nie widuję.
  20. Moim zdaniem to zależy od sytuacji. Jeśli ktoś mieszka z rodzicami, żeby uniknąć odpowiedzialności, bo tak mu wygodnie, bo dzięki temu nie musi pracować - to na pewno nie jest to normalne. Ale w moim przypadku jest inaczej - mieszkam z tatą. Mama umarła parę lat temu. Z tatą mam średni kontakt, przez większość dnia każdy jest w innej części domu. Pracuję, zarabiam na tyle, że mogę się z tego utrzymać, nie mam problemu z gotowaniem i sprzątaniem, jestem w sumie od niego niezależny. Mieszkam z nim z kilku powodów - przede wszystkim oszczędność czasu i pieniędzy. Opłatami dzielimy się po połowie. Po co utrzymywać dwa domy, skoro można jeden? Dzięki temu moje oszczędności finansowe szybko rosną i są już dość duże. Drugi powód to samotność, moja i jego - po śmierci mamy nie zostawię go samego, bo by sobie nie poradził, a i ja nie mam żadnych znajomych, więc przynajmniej czasami można z nim pogadać. To chyba w miarę normalna sytuacja. Mam 26 lat.
  21. Ja do niedawna miałem wspaniałego psa, ratlerka. Lepszego psa nie mógłbym sobie wymarzyć. Dogadywałem się z nią bez słów i mieliśmy podobny charakter - oboje tak samo zwariowani. Przez 10 lat swojego życia ten pies ani trochę się nie zmienił pod względem psychicznym, poza tym zawsze była bardzo sprawna. Nawet dzień przed uśpieniem jeszcze bawiłem się z nią piłką, bo tego chciała, choć już było z nią bardzo źle. Niestety, dostała raka, zrobiliśmy wszystko co można i w końcu trzeba było uśpić. Wiele śmiesznych wydarzeń mógłbym o niej przytoczyć. Teraz mam kota, wyjątkowy leniwiec, który ciągle śpi.
  22. Ja jestem wierzący. Częściowo dlatego, że miałem w życiu więcej szczęścia niż rozumu, tak jakby ktoś nade mną czuwał :) Ale nie tylko, nie wierzę, że świat może być tylko dziełem przypadku.
  23. kamilas

    Zbiera ktoś autografy ?

    Ja chciałem mieć tylko jeden autograf, od pani Beaty Wyrąbkiewicz. I na chwilę obecną mam od niej już 3 autografy i wspólne zdjęcie :) Ale mam też niezły rarytas, bo w lutym byłem na koncercie charytatywnym i kupiłem tam plakat, na którym podpisało się 60 osób, między innymi Artur Barciś, Michał Milowicz ii wielu innych. Wszystkie podpisy prawdziwe, nie żaden nadruk. Chodzę często na przedstawienia do teatru, czasem tez na koncerty i na inne wydarzenia (np. wczoraj stand-up Marcina Dańca) i za każdym razem mam ze sobą aparat i zeszyt, gdyby przypadkiem była możliwość zdobycia autografu czy zrobienia sobie zdjęcia z gwiazdą - ale jak dotąd tylko na występach pani Beaty była taka możliwość, z czego bardzo się cieszę, bo akurat na tym mi najbardziej zależało :) Autograf to fajna pamiątka, zwłaszcza z dedykacją, ale najfajniejsze jest wspólne zdjęcie. Nie będę ich kolekcjonował, ten zeszyt noszę tylko na wszelki wypadek, ale nie zależy mi na tych autografach zbytnio. Fajnie by je było mieć, ale jak nie, to trudno. Zresztą to tylko pretekst do spotkania z gwiazdą i zamienienia kilku słów.
  24. Wybaczcie odświeżanie starego tematu, ale tak co jakiś czas szperam po internecie i sprawdzam, czy może jest ktoś podobny do mnie, bo czasami czuję się jak kompletny dziwak. Mam 26 lat, ale mam w sobie dużo dziecka. Przede wszystkim nigdy się nie zmieniam i nigdy się nie zdarza, żeby to co lubię mi się kiedyś znudziło. Zawsze lubiłem Majkę Jeżowską, Jackiego Chana i Rowana Atkinsona w roli Jasia Fasoli i to się ani trochę nie zmieniło. Na telefonie w ukrytym odtwarzaczu mam piosenki dla dzieci. Wolę oglądać bajki niż zwykłe filmy i to nie takie przeciętne bajki, tylko dość nietypowe, np. uwielbiam Domisie. Lubię też starą elektronikę, wieża w moim pokoju towarzyszy mi przez całe życie, podobnie jak magnetowid plus parę innych sprzętów, których nie wyrzucę, dopóki będą działać. Nawet nick i adres mailowy mam taki sam jak wtedy, kiedy założyliśmy sobie internet. Mam też nietypowe poczucie humoru i dość łatwo mnie rozśmieszyć. Zdarza się, że wyobrażam sobie śmieszną sytuację i zaczynam się z niej śmiać. Miałem wspaniałe dzieciństwo. W wieku 7 lat wymyśliłem postać, z którą rysowałem komiksy. Ponieważ nigdy się nie zmieniam, nadal te komiksy rysuję, a nawet tworzę teraz grę komputerową z tą postacią. Nagrywaliśmy też kasety magnetofonowe z piosenkami, do których wymyślaliśmy własny tekst i to też do dziś robię. Z tym, że wszyscy dorośli, a ja nie i zostałem z tym całkiem sam. Mój pokój wygląda tak samo od 16 lat i ja też ubieram się i mam taką samą fryzurę, jak 16 lat temu. Dlaczego ,,tylko" 16? Bo się przeprowadziliśmy do nowego domu, kiedy miałem 10 lat, więc pokój się zmienił. Czasami tworzę też figurki z różnych materiałów, również dość nietypowych, np. mąka i woda. Uwielbiam też moknąć w deszczu. Czuję się jak dziecko również fizycznie, bo mam tylko 160 cm wzrostu i wiele osób mi mówiło na przestrzeni lat, że bardzo młodo wyglądam. Już w podstawówce w drugiej klasie obcy ludzie myśleli, że chodzę do przedszkola. Nie oglądam wiadomości, bo niezbyt mnie interesuje, co się dzieje na świecie. Lubię też gry komputerowe, mam dobre podejście do zwierząt, a ostatnio w dniu urodzin ulepiłem ogromnego bałwana. To chyba wszystkie moje dziwactwa. Żeby nie wyjść na kompletnego świra, dla równowagi dodam parę normalnych zainteresowań. Sporo ćwiczę, więc mam całkiem niezłą sylwetkę mimo mizernego wzrostu. Oprócz bajek lubię czasem obejrzeć horror lub komedię. Czasem czytam kryminały, ale raczej rzadko, wolę fantastykę. Skończyłem studia magisterskie, ale ponieważ były dość liche, to pracy po tym nie ma - ale mam pracę, z tym że kompletnie inną. Miałem szczęście, bo nie mam zbyt wielkich ambicji, a ta praca jest prosta i dobrze płatna, więc dobrze mi w niej. Radzę sobie w życiu, wydaję niewiele i mam naprawdę spore oszczędności na przyszłość. Od paru lat moją idolką jest pani Beata Wyrąbkiewicz, uwielbiam jej głos, mam od niej już 3 autografy i wspólne zdjęcie. Chodzę do różnych teatrów, głównie na musicale i komedie. Zarabiam na tyle dużo, że raz w miesiącu mogę sobie pozwolić na teatr. Mam już kupione bilety na 3 kolejne miesiące do 3 różnych teatrów. Moje relacje z ludźmi całkowicie leżą. W podstawówce miałem grono przyjaciół, które z biegiem lat się zmniejszało, aż zostałem całkiem sam. Powód? Oni się zmieniali, dorośleli, a ja nie. Trudno mi znaleźć z kimś wspólny temat. Czasem udaje się poprowadzić z kimś rozmowę przez 10 minut, ale to jest maksimum, po którym temat zostaje wyczerpany i następuje niezręczna chwila, kiedy po prostu nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć. Rodzina na siłę próbowała mnie zmienić i czasami nadal podejmuje takie próby, ale skutecznie się im opieram. Chodzi przede wszystkim o wygląd zewnętrzny - nie podoba im się moja fryzura, okulary i sposób ubierania. Mimo, że moim zdaniem wyglądam normalnie, moje ubranie to zawsze dżinsy i podkoszulka, nic ekscentrycznego. Ponieważ nie posłuchałem ich rad, teraz prawie się z nimi nie widuję. W okolicy nie ma takich osób jak ja, dlatego też nie mam o czym rozmawiać z ludźmi. Czasem o pracy, czasem o sporcie, o zwierzętach, ale to jest może 10 minut rozmowy w tygodniu. Wybaczcie tak długi post, ale chciałem się wygadać. Jestem samotny, bez żadnych znajomych, a z powodu ,,dziwnej" osobowości czasami czuję się jak kompletny dziwak. Wiem, że podobnych ludzi do mnie nie brakuje - w końcu od paru lat wielką popularność wśród dorosłych zdobyła bajka o kucykach, więc takie dziecinne osobowości jak moja powoli są coraz bardziej akceptowane. Ale akurat ta bajka mnie nie zachwyciła, więc nawet na forum o kucykach nie znalazłem z nikim wspólnego języka. Podsumowując - jestem dziecinny, ale radzę sobie w dorosłych sprawach. Mam pracę, z której można się utrzymać na przyzwoitym poziomie. Patrząc po postach na tym forum, dziecinność dla wielu równa się nieumiejętność radzenia sobie w życiu, u mnie przejawia się to inaczej, choć relacje z ludźmi u mnie leżą. Nie chcę się zmieniać, chcę na zawsze pozostać taki jaki jestem, bo dobrze się z tym czuję. Nie uważam, żebym był jakimś świrem, który wymaga leczenia, ale ludzie tak to właśnie widzą. Oczywiście w pracy nikt nie ma pojęcia o tym wszystkim, o czym tutaj napisałem, lepiej chyba nikomu o tym nie mówić - ale z tego powodu mam opinię milczka, który rzadko się odzywa i którego wszyscy ignorują. Do psychologa się nie wybieram i w sumie sam sobie się dziwię, że pisze na forum o nerwicy, ale widzę, że jest tu parę osób, które myślą trochę podobnie jak ja, dlatego pozwoliłem sobie napisać. Dzięki swojej dziecinności czuję się młodo. Jestem szczęśliwym człowiekiem, w tej chwili żyję sobie właściwie beztrosko i bezstresowo, a przez spore oszczędności nie muszę się też martwić o przyszłość - brakuje mi tylko kogoś, z kim mógłbym czasem pogadać. Gdyby ktoś chciał porozmawiać, zapraszam. -- 26 paź 2014, 02:12 -- Szkoda, że już nie mogę edytować posta, bo parę rzeczy bym poprawił. Np., żeby nie była to taka ściana tekstu :) Dodam, że potrafię cieszyć się z małych rzeczy. Niewiele potrzeba mi do szczęścia. Nieraz cieszy mnie widok trawy, owadów i zachowania domowych zwierząt. Ale nie jestem przesadnie wrażliwy, doniesienia o wypadkach w telewizji czy krwawe horrory nie robią na mnie najmniejszego wrażenia. Za to robi mi się słabo, kiedy widzę prawdziwą krew, nienawidzę pobierania krwi. Ciekawe, czy komuś będzie się chciało to wszystko czytać :)
×