Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 635
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. Witajcie Chciałbym wam powiedzieć, że ostatnio odnoszę pewne postępy w godzeniu traumy. Moja trauma to była taka dość osobista, wewnętrzna, dotyczyła pewnej relacji. Ostatnio zacząłem dochodzić, że traumę zwyczajnie trzeba przyjąć, pogodzić, dopuścić do siebie, wówczas ona się domknie. Bo kiedy od czegoś uciekamy, wypieramy to, to wtedy "to" się na nas złości, chce nas zniszczyć, czujemy się przytłoczeni... ale kiedy to dopuścimy jest olbrzymia szansa że wspomnienia i odczucia przestaną być takie żywe i przejmujące. Ulokują się w odpowiednim miejscu czyli przeszłości i nie będą wchodziły do teraźniejszości. Też taka moja rada, żeby starać się nie racjonalizować traumy, nie próbować jej tłumaczyć, rozmyślać o niej za dużo, bo to podobno jeszcze bardziej ją napędzi. To się podobno bierze z psychoanalizy, żeby właśnie nie starać się uciekać w ten sposób tylko zwyczajnie ją dopuścić jaka ona by nie była. Brzmi prosto, ale podobno działa. Jeśli chodzi o takie formalne leczenie traumy typu psychoterapia i leki to różnie bywa. Leki tłumią traumę, ale jej nie usuwają. Zaś terapia odkrywa traumę, przez co może ją okresowo jeszcze bardziej nasilić, ale też może ją domknąć w pewnym momencie co spowoduje jej osłabienie. Jednak nasze podejście jest chyba najważniejsze. Terapia też podobno może pogorszyć nawet traumę, co jest bardzo przykre, pieniądze wydane i do tego jeszcze większe skatowanie się... U mnie było tak, że świeżo po traumie było trochę napięcia itd potem były tylko leki, które łagodziły traumę, ale potem wyłoniły się takie jakby inne oblicza traumy w postaci obsesji, co zmusiło mnie do psychoterapii, która to nasiliła właśnie traumę i było bardzo ciężko... musiałem przerwać 2,5-letnią terapię, bo terapia doprowadzała mnie do coraz gorszych stanów dysocjacyjnych i po przerwaniu terapii się znacznie uspokoiło... traumy nie należy za mocno odkrywać tak po sobie mogę powiedzieć... terapeutka była bardzo zdziwiona moimi objawami, nie była doświadczona w temacie traum i troszkę "brzydko" podsumowała moje odejście, co mnie dobiło lekko, ale cóż... nie każdy musi wszystko rozumieć... Różnie to bywa z traumami, niektórym udaje się całkowicie wyjść z pomocą lub bez, bo podobno zdarzają się rzadkie przypadki że trauma ni z tego ni z owego sama się osłabia, ale też może być tak, że niestety może nam doskwierać do końca życia, w postaci nawracających depresji, ale da się to pogodzić uważam... zależy to wszystko wg mnie od osobowości, rodzaju traumy, czasu trwania traumy i jej następstw i też wg mnie w znacznie mniejszym stopniu od stosunku otoczenia do traumy... ale trauma to już osobista rzecz i od nas zależy najwięcej Wszyscy którzy walczycie, postarajcie się wybaczyć, pogodzić... bo walka rodzi drugą walkę czasami. Życzę wszystkim osobom z traumami powrotu do zdrowia! Miło będzie jak opiszecie swoje doświadczenia w jej zwalczaniu...
  2. Rozumiem. Oczywiście samookaleczenie nie musi oznaczać próby samobójczej, to wiem No staram się, ale momentami napięcie jest bardzo duże... naprawdę sporo konfliktów się nawarstwiło ostatnio i mam wrażenie że jest coraz gorzej... w momentach stresowych coraz częściej się pocę, albo serce mi kołata... nie potrafię rozładować napięcia nawet na sobie, tłamszę je mocno w sobie, żeby zniknęło, ale ono nie znika... tylko się nasila. Naprawdę nie potrafię krzyczeć ani używać przemocy, ciągle myślę o tym, co się stanie gdy... itd. Nie wiem kto mnie nauczył tłumić w sobie tyle złości, bo to jest aż niemożliwe... zawsze posłuszny itd
  3. 200mg ale koszmary przez nią miałem... narazie jestem na samym Ludiomilu, ten spamilan jednak mi narazie niepotrzebny dawno to pisałem...
  4. eleniq

    Pytania TAK lub NIE

    Nie. Lubisz wiersze?
  5. eleniq

    Pytania TAK lub NIE

    Nie. Umiesz na czymś grać?
  6. Mi lekarka mówiła, że SSRI tylko w bardzo dużych dawkach działają na natręctwa. Akurat ja przerabiałem fluwoksaminę (SSRI), wenlafaksynę i duloksetynę (SNRI), klomipraminę (TLPD) i teraz biorę maprotylinę (lek czteropierścieniowy). Jeśli chodzi o te antydepresanty co wymieniłem, to najlepiej działa na mnie chyba ten lek co biorę teraz czyli Ludiomil (maprotylina). Chociaż swego czasu fluwoksamina mi też nawet fajnie pomagała, ale niestety nie mogłem jej brać, bo wracały lęki. U mnie najgorzej było ostatnio ze snem też, akurat Ludiomil najlepiej działa jeśli chodzi o sen, nie powoduje takich intensywnych snów jak SSRI albo SNRI. Okresowo brałem też neuroleptyki - kwetiapinę, olanzapinę i arypiprazol ale musiałem je odstawiać z powodu mocnych uboków. Wg mnie neuroleptyki średnio się nadają na natręctwa. U mnie do tego powodowały też zaburzenia ruchu, sztywniały mięśnie, trząsłem się itd W ogóle tez chcę ci powiedzieć z własnego doświadczenia, że leki w leczeniu natręctw to niestety tylko taka podpórka, proteza. Bo natręctwa to już taki bardziej chyba psychologiczny problem, trzeba spróbować terapii przy tym, najlepiej poznawczo-behawioralnej. Jeśli chodzi o pogorszenie zdarza się na początku, że lek działa zupełnie odwrotnie i początkowo nasila pewne objawy, ale potem się to wyrównuje zazwyczaj trzeba na to 2-3 miesiące, nieraz dłużej... także skoro dopiero zaczęłaś brać jakiś lek ostatnio to cierpliwości Mnie np. Ludiomil na początku bardzo mocno pobudził lękowo i pogorszył depresję do takiego stanu, że nie mogłem się podnieść z łóżka. Obecnie jest dużo lepiej. Choć dalej mam problemy z koncentracją i pamięcią, ciężko mi znaleźć słowa, nazwać uczucia - nie wiem skąd to się bierze właśnie, ale będę z lekarzem rozmawiać wkrótce o tym... mam też nadciśnienie spowodowane stresem chyba... akurat mnie natręctwa już tak nie martwią jak kiedyś, jestem po jednej psychoterapii, teraz będę drugą zaczynał... teraz walczę z brakiem koncentracji i właśnie tym wykrywaniem swoich uczuć, tłumię wszystko w sobie, emocje itd i jeszcze wszystko mi się po prostu miesza w głowie ostatnio uhh Życzę powodzenia Pogadaj z lekarzem koniecznie o tym i pomyśl o psychoterapii. Pozdrawiam ciepło
  7. Witaj Posłuchaj rozumiem twoje cierpienie, ale pamiętaj, że od ciebie najwięcej zależy Oczywiście też dobrze będzie jak poszukasz pomocy. Powiedz mi, czy brałaś może kiedyś jakieś leki przeciwdepresyjne? One też momentami bardzo pomagają, ale to już z lekarzem oczywiście trzeba uzgadniać... Skoro jest w Tobie tyle napięcia nerwowego, przez które czarno patrzysz na siebie i świat, warto coś z tym zrobić, żeby nie rujnowało ci to życia. Jakiejś psychoterapii próbowałaś?
  8. Nie no za mocno się przejmujesz... to że nie odbierzesz telefonu, że nie masz ochoty rozmawiać, masz prawo być czasem zmęczona, zdemotywowana, bez chęci do rozmowy, masz prawo odmawiać rozmowy kiedy jej nie chcesz... przecież świat się nie skończy! Nadopiekuńczość jest bardzo niebezpieczna, może doprowadzić do bezradności dziecka, fragmentacji, skrajnego wycofania albo nawet depresji i samobójstwa. Nie znam twoich rodziców, ale jak faktycznie są nadopiekuńczy, to naprawdę staraj się uwolnić od tego... jeszcze się uzależnisz emocjonalnie od nich, to nie jest zdrowe... Widzę, że bardzo się tym przejmujesz, a czy masz własne zdanie? Czujesz się wartościowa? Poczucie wartości jest ważne bo chroni nasze ego przed fragmentacją. Niespójna jaźń prowadzi do konfliktów psychicznych i nerwicy albo depresji. Mam nadzieję, że tak nie będzie. Ale na tą chwilę ci tylko chcę powiedzieć - nie przejmuj się! Też masz swoje życie... oczywiście wiadomo że rodzice też są ważni ale byle by to było w jakiejś równowadze, a nie wszystko dla nich poświęcasz...
  9. Powiem wam ostatnio mnie też mocno kusi... chociaż nie chcę sobie zadawać ran, bo wiecie gdzie mogę trafić... muszę być silny, przede mną jeszcze dwie psychoterapie - każda ukierunkowana na co inne... Wolałbym to zrobić raz a dobrze, wiecie o co chodzi... ale trzeba być silnym, bo psychika kusi, ale jednak coś tam hamuje... pamiętać trzeba o innych... jeszcze życie przed nami, młodzi jesteśmy, jeszcze nic straconego... tak sobie myślę... będzie dobrze, tylko trzeba myśleć po prostu o czymś innym wtedy... najlepiej o innych... choćby o miłości, która nas czeka (ja jeszcze jej nie doświadczyłem, czekam na swoją pierwszą). Teraźniejszość i przeszłość to najwięksi wrogowie w takich chwilach... ta bezradność, ten brak perspektyw wynikający z jakby się wydawało beznadziejnej przeszłości... PRZYSZŁOŚĆ NIECH BĘDZIE NAM DOBRĄ!!! Wierzmy w to!
  10. Ugotowałem zupkę pomidorową pierwszą w życiu - z kawałkami pomidorów, marchewką i natką
  11. Wiem ja tylko pisałem w odniesieniu do ADHD. Klonidyna i tak jest już bardzo rzadko stosowana.
  12. U zwierząt ciężko mi powiedzieć, ale patrząc na siebie mogę powiedzieć, że Ludiomil powoduje jakieś tam poddenerwowanie, ale też poprawia funkcje poznawcze co może przekładać się na regulację nastroju i zachowania, pomaga w myśleniu, porządkuje informacje... Jednak żeby nie było zdarzają się na nim przejściowe przemijające momenty zawahań np. spadki koncentracji, lekka plątanina, a nawet depresja, ale mimo to ten lek mnie stabilizuje... Wyjaśniłem?
  13. Ludiomil czyli maprotylina to najbardziej selektywny lek hamujący noradrenalinę ze wszystkich. Z tego powodu pierwsze miesiące na nim to prawie jakbyś brał narkotyki, ale przeżyłem... wszystko ambulatoryjnie, bo tak szczerze mówiąc to wg mnie ten lek bardziej jest do leczenia szpitalnego... mnie na początku pobudził dość mocno huhu, teraz się ustabilizowało... ogromną cierpliwość trzeba do niego mieć
  14. Bez 5-HT1A. Właśnie stymulacja 5-HT1A poprawia libido bo stymulacja 5-HT1A powoduje zwiększone uwalnianie noradrenaliny, dopaminy i acetylocholiny w różnych miejscach mózgu. A stymulacja 5-HT2 faktycznie powoduje spadek libido poprzez zahamowanie wydzielania noradrenaliny i dopaminy. Moklobemid, bupropion i tianeptyna jak najbardziej mogą pomóc bo stymulują wydzielanie dopaminy. Ten trazodon to szczerze nie wiem, ale podobno i tak ma dość słabe powinowactwo do 5-HT1A. Szczerze ja bym trazodonu nie wziął do ust. A mirtazapina i mianseryna to już w ogóle cienizna bo one tylko blokują receptory 5-HT2 ale to nie poprawia za bardzo libido i tak... dlatego co do tych trzech leków miałbym wątpliwości... prędzej uderzałbym w ten moklobemid itd
  15. Koleżanka się pytała akurat o wpływ mirty albo miansy na potencję A tak na marginesie każdy inaczej reaguje... ja po 10mg mianseryny w ogóle nie zasypiam prawie, potrzebuję co najmniej 30mg ale to dlatego że biorę lek hamujący noradrenalinę może... Mocny na sen na pewno jest Ketrel wg mnie...
  16. A co piekłyście? Jeśli można spytać...
  17. Xanax nie jest na zasypianie, on nie ma działania nasennego. Prędzej Lorafen (2,5-5mg) stosuje się doraźnie w bezsenności z tego co słyszałem, ale benzodiazepiny jak najrzadziej albo nawet w ogóle nie należy stosować przy bezsenności wg mnie... Nie wiem ile tej mirty bierzesz, ale skoro przestała w pewnym momencie działać to może trzeba będzie zwiększyć mirtazapinę, ewentualnie podmienić na co inne np. Lerivon bardzo podobny lek. Ale to już z lekarzem uzgadniaj. Staraj się nie odstawiać sama mirty jak lekarz zalecił ci ją brać codziennie dopóki się z nim nie spotkasz... Jak z tego wyjść? Po prostu przetrwać, próbować się wyciszyć przed snem może... bo skoro bierzesz mirtę staraj się jej nie łączyć z innymi lekami nasennymi. Też niestety bardzo często tak jest, że leki nasenno-uspokajające blokujące receptor H1 przestają działać po pewnym czasie, bo organizm się przyzwyczaja i receptory histaminowe H1 ulegają tzw. down-regulacji, czyli że im dłużej lek działa na receptor tym słabszy efekt, bo receptor się odwrażliwia na działanie leku... Musisz to skonsultować z lekarzem najlepiej My z forum nie mamy dla ciebie recepty bo nie znamy cię tak dobrze jak twój lekarz
  18. Mi na ciężką bezsenność psychiatra polecała 5mg. Ale nie stosowałem... Oczywiście melatoninę należy brać jak najkrócej, tylko żeby wyrównać rytm dobowy. Dobra też jest Ashwagandha na spokojny sen, przypomniałem sobie...
  19. Z tego co wiem to szybko zasypia się po melatoninie 5mg. Z ziołowych nasuwa mi się między innymi waleriana. Tylko nie łącz tych środków z lekami psychotropowymi jak coś... Niestety ja nie stosowałem takich preparatów. Zależy też od organizmu... Najlepiej spytać się farmaceuty to są środki bez recepty
  20. Nie widzę tego we wskazaniach nigdzie. Ale być może... Przy ADHD stosuje się inhibitory wychwytu zwrotnego noradrenaliny i/lub dopaminy (modafinil, metylofenidat, bupropion, dezypramina, pochodne amfetaminy) albo agonisty receptorów alfa-2 adrenergicznych (klonidyna, guanfacyna). No a na brak motywacji przy depresji to próbuje się leczenia bupropionem albo pirybedylem ale nie solo tylko w połączeniu z SSRI choćby... Niestety ja ci tego nie powiem na stówę, nie brałem tego. Pogadaj z innymi kolesiami z tego wątku albo najlepiej z lekarzem, ja to mam tylko taką teoretyczną wiedzę bardziej...
  21. Z tego co wiem to uspokajający jest pramipeksol czyli Oprymea.
  22. Brałem arypiprazol 5mg i powodował że słabły mi mięśnie nóg, rąk i szczęki. Nie mogłem dużo mówić, wciskać klawiszy na kompie bo szybko mi sztywniały, do tego powodował bezsenność... to weź wyobraź sobie co by mogło być na dawce 15mg. Brałem też kwetiapinę ale po niej miałem koszmary senne i olanzapinę, po której miałem zaparcia. Neuroleptyki nie są dla mnie... Metylo nigdy nie brałem ani wellbutrinu nic z leków dopaminowych nie brałem akurat...
  23. Neuroleptyki źle na mnie działają. Powodują u mnie wahania nastroju. Neuroleptyki to tylko w ostateczności. No 15mg arypiprazolu to by mnie rozniosło...
×