Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 585
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. eleniq

    Pramolan

    Pramolan to wg mnie słabiutki lek, podawany jest nawet dzieciom od 8. roku życia. Na mnie nie działał w ogóle nawet w dużej dawce. Choć nie brałem go długo, nie miałem do niego siły, bo był za słaby... ale to tylko moje zdanie. Ale podobno Pramolan jest dobry na nerwicę, poprawia sen. Pobierz go jeszcze trochę, jak dalej będzie dupa, to poproś lekarza o inny lek Jest masa takich uspokajająco-nasennych leków...
  2. Oj wiem, co to jest. Jak nie czuje się żadnego hamulca to jest niebezpiecznie... Na mnie najsilniejszym hamulcem jest myślenie o innych, o niezałatwionych sprawach oraz tego czy się dam, czy będę silny... o tak Czasem też te myśli samobójcze ustępują samoistnie, nagle bez niczego i mam wtedy skok nastroju dość zauważalny, chce mi się gadać, kiedy świat się odezwie, że ktoś pamięta to naprawdę jak spotkanie z Bogiem w takich chwilach...
  3. eleniq

    Fobia społeczna!

    Jeszcze chciałem dodać że ja nie mam fobii społecznej, bo kiedy mam cel żeby wyjść np. do fryzjera, do szkoły czy coś to wyjdę i to z chęcią. Bardziej boję się spotkań z ludźmi, żeby rozmawiać, spotykać się itd bo jestem trochę za sztywny na takie luźne pogawędki czasem, mam nadzieję, że mi to przejdzie bo takie życie w stałym napięciu jest trochę do dupy... ehh Diagnozowano u mnie zespół Aspergera.
  4. Hmm u mnie coś tam działa... no nic kazdy ma inne połączenia w mózgu jak to mówią
  5. eleniq

    Fobia społeczna!

    Ooo, możemy sobie przybić piątkę! Mam podobnie. Też jako nastolatek byłem strasznie wycofany, gdzieś od 14. roku życia chodziłem wszędzie z mamą, tatą, albo jak siedziałem w domu to jedynym miejscem gdzie mogłem się towarzysko udać, żeby nie siedzieć w domu to do mojej babci... Teraz mam 22 lata i cóż dalej trochę trzymam się bardziej domu. Ale też mam nadzieję, że w końcu z tego wyrosnę ehh, podobno dojrzewa się do 25. roku życia ""
  6. No to dobrze Też warto sobie zadać pytanie czasem czy to wszystko jest tego warte? Czy pozwolimy sobie, żeby jakaś jedna głupia myśl nas zabiła? Wtedy od razu nabieramy innego stosunku, że to tylko myśli...
  7. Dzięki za odp Właśnie myślałem o udaniu się na izbę przyjęć ale kurde bo tym co ostatnio mnie tam spotkało to już wolę, wiesz co... taka niemiła pani doktor, traktowała mnie jak człowieka "niższej kategorii" czy coś... ehh nieważne bywa w życiu cóż... może tym razem trafię na normalnego lekarza. No ja właśnie myślę, że miną, bo mam takie jakby "cykle" zauważyłem. Wiesz autoagresji to raczej nie, fakt chce się rozładować na sobie, bo na innych bogu ducha winnych ludziach to szkoda aż... spokojnie, jeszcze nic w ręku nie miałem i nie mam także narazie jest w miarę ok, poza tym jeszcze nie jestem na to gotowy, bo mam jeszcze parę "spraw" do załatwienia... trzeba myśleć o innych, o tym co jeszcze trzeba zrobić przed rzekomym odejściem itd to pomaga nawet Wizytę mam 26 maja, spróbuję zadzwonić czy da radę szybciej A u ciebie jak z tymi myślami?
  8. Czy moklobemid ktoś brał przy depresji nawracającej??? Czy pomaga na myśli samobójcze? Ktoś coś...
  9. Mam od 3 dni ciągłe myśli samobójcze, nie są takie napadowe i intensywne lecz właśnie takie słabsze i ciągłe. Ciągną się przez cały dzień od wstania z łóżka do zaśnięcia huhu... nie będę rozwijał jakie to myśli, ale wśród nich między innymi napisanie listu pożegnalnego z ogromnym żalem, że musiałem to zrobić... bo chyba nie chcę tego robić, ale coś mnie ku temu ściąga... Bo ostatnio coś mi się zaczęło układać ładnie w tej głowie, myślenie moje ulega stopniowej poprawie, ale tu zaraz nagle - coś się pieprzy na parę dni i potem znowu ta sama śpiewka... czy to jakaś depresja nawracająca??? Lęków to już od 2-3 miesięcy nie mam tak apropo... jak nie lęki to depresja ehh Do tego nie mam kompletnie apetytu czasami i śpię jakieś 3-5h przez co chyba nasila mi się zły nastrój. Nie mam też libido. Próbuję o czym innym myśleć, udaje się, ale naprawdę nie jest łatwo. Liczę jedynie na to, że w końcu samo przejdzie. Szczere rozmowy nic nie dają. To siedzi tak głęboko we mnie już... Tragedia... to się tak cyklami odbywa jeszcze - raz dobrze, raz źle. Nigdy nie wiem co mnie czeka... Myślicie, że Lerivon 30mg byłby dobrym lekiem na to coś? Wtedy dodatkowo do Ludiomilu 75mg. Albo zmienić ten Ludiomil, bo coś słabo działa, on tylko dodaje mi napędu, dzięki niemu wstaję z łóżka i coś tam się ruszam, ale nastroju i motywacji już nie dodaje... ale to już na oddziale dziennym może mi zrobią. Terapię mam rozpocząć od 21 czerwca. Bym musiał wtedy wrócić do SSRI, z których brałem jedynie Fevarin. Ciekawe co mi dadzą tym razem skoro próbowałem wszystkich grup antydepresantów i neuroleptyków, które źle na mnie działały... Aaa jeszcze moklobemidu nie brałem... no tak
  10. Aa sorka już to czytałeś...
  11. Witaj Mam podobne problemy. Możesz poczytać mój życiorys, który wczoraj napisałem: https://www.nerwica.com/topic/46163-co-sie-dzieje-z-moja-osobowoscia-uwolnienie/?tab=comments#comment-2563035 Chcesz to pisz na priv
  12. Dzięki za odp No właśnie przez tłumienie emocji, złości itd dochodzi albo do fragmentacji albo do bezradności, tak mi któraś psycholog tłumaczyła. Też takie czarno-białe patrzenie na świat mocno mi utrudniało sprawę. No trochę faktycznie się nazbierało. Jeszcze te zdziwienie terapeutki... każdy ma swoją wytrzymałość. Gdyby ta agresja i złość ze mnie nie wyszły to przerodziły by się w autoagresję czyli agresję do wewnątrz, którą również tłumiłem. Własne myśli zmuszały mnie do rozładowania jej na sobie, pocięcia się czy nawet samobójstwa. Tłumienie jest naprawdę bardzo niebezpieczne... Ale najważniejsze myślę to podbudować poczucie wartości. Też otwartość jest ważna, pogodzenie z samym sobą.
  13. Witajcie kochani Nie wiedziałem gdzie wrzucić ten wątek bo nie potrafię nazwać tego co się ze mną dzieje ostatnio... też spokojnie to nic poważnego raczej, nie mam przed tym lęku, przyjąłem to do siebie, pogodziłem się z tym, tylko chciałbym się dowiedzieć co o tym myślicie... Otóż, mam zdiagnozowane zaburzenia lękowo-depresyjne mieszane. Brałem różne leki SSRI, SNRI, TLPD aż w końcu trafiłem na swój lek - Ludiomil. Biorę go już 4 miesiące i mi pomaga Odkąd tylko pamiętam byłem typem osoby zamkniętej w sobie, poważnej, zamyślonej, rozkojarzonej i wiecznie dostosowującej się. Byłem z tego powodu bardzo grzeczny, starałem się być idealny, tak żeby na każdym wywrzeć jak najlepsze wrażenie. Zawsze tłumiłem w sobie agresję i złe uczucia, nie potrafiłem w ogóle uzewnętrzniać swojej złości, smutku itd bo bałem się reakcji innych. Przez to jako dziecko często popadałem w takie "wewnętrzne histerie", negatywne uczucia kierowałem mocno do wewnątrz, zamykałem się w swoim świecie, lubiłem słuchać muzyki poważnej, była taka głęboka i piękna, do teraz zachwycam się nią. Lubiłem pozostawać ze swoimi myślami, miałem nawet swój "mały" dziecięcy świat w głowie, w którym tworzyłem różne historie. Teraz już nie przebywam w tym świecie, chyba gdzieś od 11.-12. roku życia. Ale najgorsze było dla mnie to, że tłumiłem tą agresję, przez to patrzyłem na świat jako wrogi i nieufny, bywałem podejrzliwy, koledzy to wykorzystywali i szydzili ze mnie, byłem bardzo słaby psychicznie i fizycznie, byłem niezdarny ruchowo, podejrzewano u mnie ZA. Bardzo mnie bolało, że nie potrafię grać w piłkę itd nie czułem się silny. W międzyczasie zacząłem odkrywać swoją fascynację osobnikami tej samej płci (uważam się za osobę homoseksualną). Doświadczyłem w życiu także dość nietypowej relacji, ponieważ w wieku 11 lat przez 3 lata zadawałem się z młodszymi od siebie 4 lata dziećmi. No nie wiem, wśród rówieśników ciężko było mi się czasem odnaleźć, preferowałem towarzystwo albo młodsze od siebie, albo dorosłych. Oczywiście miałem też w swoim życiu kolegów rówieśników ale nie miałem z nimi takiego kontaktu. Jednak kiedy zacząłem dojrzewać, było to gdzieś na przełomie 13.-14. roku życia coś we mnie pękło. Nagle wszystko w głowie mi się obróciło o 180 stopni. Zacząłem żałować tego wszystkiego jaki byłem, wstydziłem się swojej wówczas bardzo wrażliwej, romantycznej, wręcz melancholicznej osobowości i swoich wspomnień, bałem się, że wszyscy ludzie znają moje wspomnienia, że znają moje myśli, izolowałem się, nie chciałem po sobie poznać, że coś wewnątrz przeżywam. Bardzo dramatyzowałem, bałem się o swoje zdrowie psychiczne. Zacząłem się aż bać pewnych miejsc, bałem się wyjść na podwórko, bo kojarzyło mi się z nieszczęśliwym dzieciństwem. Wegetowałem tak aż do czasów liceum. Zacząłem popadać w obsesje, natręctwa, pojawiały się natrętne myśli, często bardzo przerażające, że mógłbym kogoś zabić na przykład, zacząłem przez to bardzo mocno kontrolować swoje zachowanie, bałem się samego siebie, bałem się że zwariuję, panicznie bałem się że dopadnie mnie choroba psychiczna, zacząłem mieć myśli samobójcze, lęki, napady paniki, makabryczne sny, które bardzo pogarszały moje funkcjonowanie. Nie mogłem studiować, 3 razy zmieniałem kierunek studiów po roku czasu. Mój stan tak zaczął się pogarszać, że ani obecne wtedy leki (Fevarin, Velaxin ER, Ketrel) ani psychoterapia nie pomagały, napady paniki były coraz to gorsze, czułem coraz gorsze odrealnienie i odosobnienie, momentami aż bałem się spojrzeć czasem w lustro, bo bałem się, że siebie nie poznam. Trafiłem aż do szpitala psychiatrycznego w lipcu 2020r. z powodu koszmarów sennych, ataków paniki, obniżonego nastroju i myśli samobójczych. Szpital nie wiele dał. Po szpitalu poszedłem do czwartej z kolei szkoły, żeby w końcu skończyć jakiś kierunek i pójść do pracy. Później w lutym 2021r. zmarła nagle moja mama. No cóż, i tak moja mama była po udarze, siedziała cały czas w domu, nie pracowała, mało się mną interesowała, więc jej śmierci aż tak mocno nie przeżyłem, chyba że czasami raz była złość, raz żal, raz smutek, taka mieszanka uczuć, taka reakcja, ale minęło. Też od tego czasu w końcu dostałem nowy lek, który bardzo mi pomógł, ten właśnie Ludiomil, dzięki niemu też zacząłem się bardziej otwierać, pobudzał mnie i przez to też pewne rzeczy zaczęły ze mnie wychodzić. Na terapii zacząłem się drzeć, miałem stany dysocjacyjne na tyle silne, że nie byłem w stanie psychoterapii prowadzić dalej, wszystko mi się mieszało w głowie, stawałem się z lekka agresywny, agresja ze mnie chciała wyjść. Przestałem siebie samego poznawać... Musiałem też przerwać czwartą z kolei szkołę uhh... teraz zostałem sam na sam ze wszystkim, ale jest dobrze. Uspokoiłem się dzięki temu, jak na jakiś czas odciąłem się od psychoterapii i szkoły. Zacząłem pisać wiersze, układanie rymów z niezwykłą łatwością mi przychodziło, a nigdy wcześniej tego nie potrafiłem... Jednak od ostatnich 2 miesięcy zaszły diametralne wg mnie zmiany w myśleniu i być może osobowości. Troszkę pamięć mi nawalała momentami. Zacząłem lepiej na siebie patrzeć, zauważać swoje trudności, nazywać uczucia. Czułem się inaczej, ale coraz lepiej. Sny przestały być przerażające i żywe, znikały natrętne myśli, przyjąłem do siebie wyparte wspomnienia z ostatnich lat. Jakby wszystkie rany przeszłości zaczęły się zacierać. Miałem też dziś taki sen, śnił mi się wąż i w momencie przebudzania się, coś mi podchodziło do gardła, policzki się wydęły, jakby coś mi chciało wyjść z ust, chyba ten wąż, obudziłem się, wypluwając ślinę i rozdymając policzki. Wieczorem tego samego dnia, naszła mnie myśl, że całe zło ze mnie wyszło, jakby ten wąż był uosobieniem zła, które we mnie siedziało. Aż naszła mnie ochota pójść do kościoła, wyspowiadać się, a nigdy nie byłem osobą religijną. Poczułem się bardziej duchowo, religijnie. Czuję jakieś takie głębokie, wręcz duchowe oczyszczenie. Czuję się bardziej religijny... co to może oznaczać? Pozdrawiam, Marek
  14. @PiotrekLondon ja cię rozumiem, ale żebyś tego źle nie zinterpretował to wiedz, że ludzie mają dużo gorsze stany, dużo gorsze problemy i pracują. Nie znam cię też prywatnie i nie wiem w jakiej sytuacji życiowej jesteś, ale wydaje mi się, że mieścisz się w tej wydajnej normie społecznej. To tak na marginesie, ale... Widzę, że chcesz być ciągle na chodzie, być cały czas aktywny czy to umysłowo czy to seksualnie, to też pozwól sobie na odpoczynek i wyrzucenie z siebie pewnych emocji. Proszę nie obraź się, ale ten upór i nadgorliwość mogą mieć fatalny skutek i to na własne twoje życzenie. Musisz pewne rzeczy do siebie czasem przyjąć, pozwolić sobie na łzy, bo każdego coś trapi. Wtedy emocje wyjdą i od razu się poprawi. Ja np. wchodząc na Ludiomil miałem straszny spadek nastroju i motywacji, musiałem przerwać szkołę, leżałem w łóżku, nie wychodziłem z domu przez te 2-3 miesiące rzadko, miałem bardzo słaby apetyt, libido zerowe, bezsenność, niepokój, wahania nastroju albo jak było pobudzenie to mało samobójstwa nie popełniłem uhh ale widzisz żyję... wszystko zależy od człowieka, jeden jest bardziej odporny, drugi mniej. Niektórzy są przyzwyczajeni do dyskomfortu po ciężkich przeżyciach, cóż... Teraz niestety przerwałem też psychoterapię, przerwałem też szkołę i muszę w domu siedzieć teraz, obmyślać inną terapię, i co dalej ze szkołą, bo 2 semestr zawalony to bym musiał zaczynać od lutego 2022 więc pół roku przewalone w domu albo w jakiejś dorywczej pracy cóż życie... zasiłku ani renty nie mam oczywiście bo nie pracowałem. Jeszcze ewentualnie zacząć inną szkołę od nowa ale u mnie to już byłby 5 raz z rzędu! Ale jak chcesz, mówisz że dajesz radę no to dobrze, nie wtrącam się tylko wiesz żebyś się nie pogubił w tym, tak tylko mówię. Zdrowia ci życzę!
  15. @PiotrekLondon oj nastaw się w końcu na jakiś lek albo zestaw leków, bo naprawdę do niczego nie dojdziesz... i tylko może ci się nie daj Boże pogorszyć zamiast poprawić... przez takie zmiany to nie wiem czy sobie nie rozregulujesz całej tej chemii w mózgu i przy okazji hormonów... Ja biorę Ludiomil 75mg już 4 miesiące, bywało różnie - miałem nieraz straszne spadki nastroju ale przejściowe, znikąd pomocy, lekarza nie było przy mnie, tłukłem się sam w domu z tym, ale żyję... to mija! Potem jest już naprawdę cacy... No moklobemid to mocny lek, zwiększa poziom serotoniny i noradrenaliny, podwyższa prolaktynę. Serotonina może wzmagać lęki okresowo przez cały czas leczenia. Noradrenalina tylko na początku przez pierwsze 2-3 miesiące. Tak patrząc z własnego doświadczenia, każdy lek SSRI albo SNRI, który brałem wzmagał niepokój. Teraz biorę lek tylko noradrenalinowy i znosi ładnie lęki, choć nie poprawia nastroju za bardzo bo nie ma serotoniny, ale dzięki temu jestem też momentami taki trochę poważniejszy, taki męski facet, a nie taki wesołkowaty jak jakaś ciotka od tej głupiej serotoniny. Tu macie badanie mówiące, że serotonina wzmaga lęki: https://journals.sagepub.com/doi/10.1177/026988118700100305
  16. Jestem facetem i też nie mam prawka. Mam 22 lata. Akurat ja w tej chwili nie mogę go mieć bo biorę leki. Jak przestanę je brać, zobaczę... też bierzesz leki? Każdy się na początku bał jazdy, wierz mi! Apropo tych dziewczyn, kurde no różne się trafiają. Ale rozumiem cię, mnie też kobiety odrzucały, gadały że jestem ciotą itd Chcesz to wal na priv chętnie pogadam jak facet z facetem
  17. Spokojnie, do niczego nie zmuszam. Chcesz to pisz Również pozdrawiam i wzajemnie.
  18. Chcesz pisz tu o traumie np jak radzisz sobie z dysocjacją, flashbackami, koszmarami, natrętnymi myślami o to bardziej mi chodziło
  19. Mi kontakt ze światem zewnętrznym, z ludźmi, przyrodą, muzyką itd sprawiał zawsze przyjemność, odsuwał złe myśli, pozwalał zapomnieć o problemach. Zaś moje wnętrzne, moja psychika jest problemem, problem jest we mnie. Bo zawsze wszystko w sobie tłumiłem. Świat zawsze był mi piękny i ciekawy, co by się nie działo. Problem tylko powstawał przy głębszej interpretacji wewnętrznej czegoś z zewnątrz... I tak na marginesie... Mogę prosić, żebyś nie pisał w tym wątku o fobii, dobrze? Bo chciałem tutaj podzielić czymś bardziej związanym z traumą.
  20. Hmm no fobia to mi się nie kojarzy ani z traumą, ani z depresją czy nawet nerwicą. Fobia to już takie bardziej ukierunkowane na zewnątrz wg mnie. Ja nie mam fobii. Bo to co chciałem w tym wątku opisać to bardziej walka z tymi wewnętrznymi rzeczami...
  21. No skoro wolisz ten ból emocjonalny (cokolwiek to znaczy, rozjaśnij jak możesz ) to Ludiomil rzeczywiście dobra opcja.
  22. Też masz PTSD? Nie jestem zwolennikiem benzodiazepin. Jedynie w ostateczności. Z resztą one mogą powodować dziury w pamięci. Poranne rozdrażnienie to też wyrzut hormonów. Idzie się do tego przyzwyczaić. Dobry jest na to podobno Lerivon albo Mirta, bo one obniżają kortyzol. A z suplementów to polecam czosnek albo omegę-3
  23. Od razu ci też mówię, że Ludiomil zdecydowanie mocniej zbija lęki, ale to po czasie. Pierwsze 2-3 miesiące są najgorsze, bo lęk możesz mieć strasznie nasilony. Ludiomil nie podnosi specjalnie nastroju ani nie dodaje motywacji niestety tu bardziej serotonina i dopamina wchodzą w grę. Czasem też może ci się plątać wszystko w głowie, ale to przejściowo. Tak to jest z lekami raz lepiej raz gorzej, ale potem te okresy niepokoju są coraz krótsze, a okresy poprawy coraz dłuższe tak myślę... Ogółem to działa tak: serotonina - nastrój noradrenalina - lęk dopamina - motywacja
×