Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 679
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. Mamy bardzo podobnie, również homo, też mam diagnozę zab. lękowo-depresyjnych, ale ja mam z kolei 22 lata dopiero. Psychoterapii próbowałem 2,5 roku rozgrzebała mnie, byłem po niej bardzo zmieszany. Myślę o samobójstwie, śmierci dość często niestety. Testowałem już bardzo dużo leków antydepresyjnych. Też mam problemy ze snem. Chcesz pogadać, napisz priv
  2. Ja na wenlafaksynie się pociłem, do tego miałem też uderzenia gorąca i w ogóle nie działała na mnie ta wenlafaksyna i ją odstawiłem... u mnie niczym nie dało się powstrzymać tego pocenia, próbowałem też jakichś tabletek, zero efektu... Można spróbować jeszcze jakichś specjalnych żeli pod prysznic.
  3. No właśnie chciałem o tym wspomnieć, że efekty niektórych terapii bywają spektakularne. Oczywiście terapia nie zmienia nas w osoby jakimi nie jesteśmy, ale przygotowuje nas do lepszego radzenia sobie z naszymi problemami. Budujemy w sobie nowe drogi myślenia i postępowania w trudnych sytuacjach. I właśnie jeśli chodzi o mnie, to nie będę ukrywać, że niektóre moje problemy są dla mnie już mocno przytłaczające, bo przekonałem się znacznie bardziej o ich trudności. Pewne rzeczy niestety nie ulegną chyba u mnie już zmianie, bo próba ich zmiany kończy się niepotrzebną frustracją. Na terapii u mnie odkryłem właśnie też parę innych problemów u siebie, w szpitalu myślę, że też dość dobrze mnie zdiagnozowali, ale kosztowało mnie to wiele nerwów, żeby wytrzymać cały ten proces, naprawdę te lata 2018-2020 były dla mnie naprawdę ciężkie, mam nadzieję, że cięższe mnie nie spotkają. Też ostatnio przez wszystkie te wydarzenia chwilowo bardzo nasiliły mi się myśli samobójcze i niechęć do siebie... Jestem już tak mocno zmęczony przez ostatnią psychoterapię. Jednak i tak myślę, że po części się opłacało, tylko te zszarganie po tym jest najgorsze. Może jednak są i jakieś plusy, tylko się trzeba poskładać do kupy jeszcze... Mimo wszystko, koniec, dosyć, muszę odetchnąć... ufff
  4. O kurde... Pamiętajmy, że nic na siłę! Ja z kolei wybieram się na terapię na oddziale dziennym taką grupową. Od 21 czerwca ma ruszyć ta grupa, tylko jeszcze muszę przejść przez 2 spotkania kwalifikacyjne, byłem na 1. Terapeutka mi powiedziała na wstępie, że taka terapia jest bardzo intensywna i tym samym wyczerpująca i dość ciężka. Ale też, że ja mam trudności z interpretacją, to mnie ostrzegła, że na takiej terapii będą bardzo różni ludzie i będę cały czas poddawany różnym interpretacjom i też żebym pewnych rzeczy źle nie odebrał... Powiem tak, jeśli ta terapia dzienna na mnie źle podziała to po jej zakończeniu odpuszczam sobie wszelkie psychoterapie... będę się wspomagał lekami, może się wyleczę. Moja obecna lekarka niestety i tak już nie ma więcej koncepcji zbytnio, akurat chodziłem do niej prywatnie 6 lat i niektórymi lekami trochę pogorszyła mój stan, musiałem się wspierać szpitalami i innymi lekarzami przez nią czasem, ale chodzę do niej do tej pory bo nie mam na razie wyjścia. Wobec tego jak terapia dzienna się nie uda, to zmieniam lekarza. Tym razem spróbuję na NFZ, znam takiego jednego fajnego na szczęście, pracuje w bardzo dobrej przychodni. Ale jak na razie przerwałem poprzednią 2,5-letnią psychoterapię 2 miesiące temu i teraz zbieram siły na tą grupową. Będę się starał, ile mogę. Dobrze, że jeszcze czuję tą motywację
  5. Mi jakiś terapeuta mówił, że leki zbytnio nie mają sensu, bo one tylko tłumią objawy i wtedy taki człowiek zaczyna jedynie lepiej funkcjonować, bo leki go aktywizują itd ale wtedy nie rozwiązuje tego co mu w głowie siedzi i że po odstawieniu takich cudownych leków wszystko wraca i tak i tak...
  6. To prawda. Ale mi na terapii nie było łatwo. Zniechęciłem się totalnie, koniec, nie dam rady już więcej tam przychodzić... tak w ogóle może warto sobie zadać pytanie - po co się tak męczyć, rozgrzebywać siebie??? Skoro taka analiza siebie tylko wyciąga z nas najgorsze lęki??? U mnie właśnie podczas psychoterapii doszło do pierwszych ataków lęku w moim życiu. Obecnie odkąd nie jestem na psychoterapii nie mam żadnych napadów lęku, czuję się swobodniej, bo nie muszę wylewać swoich żali. Właśnie!!! Jeszcze przed terapią wypracowałem dość dobry wzorzec zachowań, które niestety porzuciłem przez psychoterapię. Przed psychoterapią czułem się o wiele lepiej tak naprawdę...
  7. Oj powiem ci, że widziałem jej innych pacjentów i wychodzili z jej gabinetu zawsze jacyś tacy uradowani, oczyszczeni, wszystko nagle wydawało im się takie klarowne itd a ja bardzo często wychodziłem taki przygnębiony, rozgrzebany, wszystko mi się mieszało... no kurde czy terapia to mają być tortury czy właśnie takie umilanie... bo mi jedna psychiatra powiedziała, że psychoterapia to tortury, które ponoć każdy kiedyś przechodził czy to na psychoterapii czy w procesie wychowywania przez rodziców... tortury w sensie wyciskające złe, żeby weszło dobre coś takiego chyba...
  8. Tak sobie myślę, że problem czasem rzeczywiście może leżeć w interpretacji u pacjenta. Bo osoba po przeżyciach, która doświadczyła złego traktowania, naruszenia jej poczucia wartości może patrzeć na wszystko z taką ukrytą wrogością. Czasem chyba nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jacy jesteśmy krytyczni, dlaczego tak oceniamy ludzi, zniechęcamy się, męczymy... wiadomo, że po przeżyciach jest człowiekowi ciężko na początku, ale może jakby to poddać innej interpretacji, takiej szerszej, też w tą dobrą stronę, to zmienimy patrzenie na siebie i innych i przyjmiemy łatwiej pozostałe rzeczy...
  9. Nawet mi powiedziała, że ja mam zaburzenia rozwojowe i nie potrafię przyjąć pewnych interpretacji to też wyłącznie mój problem. Wszystko wytłumaczyła moimi zaburzeniami, że to przez zaburzenie terapia się może nie powodzić... nie ukrywam, że mnie tym załamała nieco. Dochodzę do wniosku, że taka psychoterapia indywidualna wg mnie jest dla tych, którzy chcą jedynie głębiej w siebie wejrzeć i tyle... najwyżej grupowej można jeszcze spróbować, dlatego tak zamierzam...
  10. Moja mówi, że pacjent powinien "umieć korzystać z psychoterapii", a jej niepowodzenia świadczą z kolei, że to pacjent nie umie wtedy z niej korzystać... że to sprawa pacjenta w jakim celu przychodzi na terapię, czy w ogóle wie z czym przychodzi itd
  11. Wg mnie też niektórzy na "starość" troszkę sztywnieją, boją się niektórych ludzi poznawać, bo już są po różnych przejściach, traumach, rozwodach i tracą stopniowo zaufanie do ludzi i trzymają się przeważnie swoich starych znajomych, których poznali w wieku nastu dwudziestu kilku lat, czyli jeszcze jak byli młodzi i wszystko im było obojętne jeszcze... Chociaż myślę, że najważniejsze są chęci i umiejętności do poznawania ludzi. Kurde właśnie najgorsze jest wtedy, kiedy naprawdę się chce kontaktów z innymi, ale nie dajesz rady kogoś poznawać bliżej bo jest ci ciężko się otworzyć, masz opory, bariery spowodowane poprzednimi urazami albo zwyczajnie nie nabrałeś umiejętności społecznych jak dojrzewałeś, nie wykrywasz tych niuansów społecznych, nie wiesz np co wypada, co nie wypada i wtedy dopiero jest do dupy... trzeba się samemu uczyć przebywania wśród ludzi jako dorosła osoba. Samemu w sensie na foteliku z psychologiem rozgryzać swoje żale... ja wam powiem, że ja już na to siły nie mam! \ Nie wiem na ile takie "upośledzenie społeczne" to cechy wrodzone czy nabyte w trakcie rozwoju w dzieciństwie czy w okresie dojrzewania. Bo jak wrodzone to lipa... moja mama była dość bojaźliwa i porównywała mnie do siebie, za dziecka pieprzyła mi często jakieś smutki, że ja też taki będę... podejrzewam, że tym mnie nieco zniszczyła...
  12. Mnie czasami na samą myśl jakbym miał pójść do pracy to łapie mnie skurcz brzucha i rozdrażnienie ehh Ja chcę do pracy kiedyś pójść, bo nienawidzę siedzieć na dupie, jeszcze się co prawda uczę, ale przecież nie będę wiecznym niepracującym "księciem". Od razu mówię, że psychoterapia mi na to nie pomagała, bo przecież psychoterapeuta nie powie ci "co masz robić" lub "jak rozporządzać życiem". Leki mogą mi pomóc czasem znieść objawy lęku, ale tylko objawy a przyczyna lęku może tkwić chyba w tym, że będę 8h dziennie coś robił i ktoś mi będzie gdzieś tam siedzial nad głową, bo przecież będę non stop wśród ludzi... Pracować samemu np. zdalnie to nie chcę, bo samemu to się rozleniwiam, wolę poza domem, tylko tu pojawia się problem, że właśnie nie będzie przy mnie "opiekuna", tylko ktoś inny. Chyba tego się boję... już sam nie wiem. Muszę się przełamać... nie ma wyjścia.
  13. W sensie koszmary senne? No fluoksetyna jak każdy SSRI powodować może koszmary. Niestety leki z tej grupy czasami zaburzają sen, ale nie u wszystkich ludzi.
  14. @Pawel.770 oo widzisz masz kolegę PiotrekLondon co lepiej się zna ja tego nie brałem...
  15. Ja tego nie wiem czy tak będzie... też chcę ci powiedzieć z własnego doświadczenia, że taka sztuczna, niewypracowana pewność siebie nie jest dobra na dłuższą metę i możesz jej żałować... znaczy też nie wiem do czego ci ten lek, jak masz coś z kręgu ADHD to rzeczywiście może być pomocny. A tak przy depresji to nie wiem czy takie odhamowanie jest dobre
  16. Rozumiem. To taka nerwówka, że ciągle tylko złe rzeczy się widzi. I to powoduje, że źle myślimy też o sobie później... Myślę, że jak poznasz swoje pozytywne cechy to przestaną tak myśleć, o ile w ogóle tak myślą. To ty musisz dać po sobie poznać, że coś potrafisz Oczywiście nie ma na to uniwersalnej recepty, bo każdy jest inny. Przydał by ci się jakiś dobry psycholog czy może nawet psychoterapeuta samemu może być ciężko to robić...
  17. Na pewno nie jesteś upośledzony umysłowo w żadnym stopniu. Twój sposób wypowiadania się wskazuje na coś z kręgu zaburzeń nerwicowych. Ciągle zwracasz uwagę na to, jak postrzegają cię inni. Podejrzewam, że prawdopodobnie zostałeś kiedyś bardzo mocno zraniony... jacy byli twoi rodzice? Bo wiesz rodzice mają ogromny wpływ na psychikę. Czy ktoś z twoich rodziców miał może jakieś problemy np. był niezaradny życiowo, był uzależniony albo nadwrażliwy czy słaby psychicznie? Poza tym zauważyłem też że bardzo mocno siebie poniżasz. To zaniża twoje poczucie wartości i zaburza myślenie o sobie i innych. Co do tego twojego poczucia bycia głupim to chcę ci powiedzieć, że to wszystko może być przez cały ten stres spowodowany tą sytuacją. Być może od dzieciństwa miałeś problemy z przeciążeniem stresem. Bo wiesz stres w dzieciństwie wpływa na rozwój psychiczny. Powoduje że gorzej się zapamiętuje, uczy się, a nawet koordynuje ruchy, przez co ktoś nerwowy może być niezdarny. Jest coś takiego jak trauma rozwojowa. Możesz poczytać o tym, daję linka poniżej: https://ciazabezalkoholu.pl/images/file/Polskie/Trauma_rozwojowa_u_dzieci-perspektywa_neurorozwojowa.pdf
  18. Wg tamtego badania metylofenidat jest silniejszy. Bupropion u niektórych może powodować lęk na początku leczenia (przeczytaj wątek o bupropionie), jednak z czasem lęk na bupropionie mija. Pewności siebie być może coś dam dodaje ale to wszystko z czasem może się okazać po paru miesiącach brania nawet... Amisulpryd i arypiprazol to neuroleptyki. To zupełnie inna rzecz... one raczej nie powinny podbijać tak mocno dopaminy chyba... one działają w zupełnie innych mechanizmach
  19. Nie, bo bupropion nie widnieje w wykazie II-P substancji kontrolowanych. Bupropion nie jest uzależniający ani nadużywany.
  20. ILE?! Matko i córko przenajświętsza! 11 lat ćpania tak silnego SSRI to już mózg musisz mieć tak mocno wysycony tą serotoniną, że chyba już jesteś porządnie wykastrowana, jak u ciebie z seksem? Ile bierzesz miligramów dziennie tej paroksetyny? Jeśli chodzi ci o to, dlaczego jest ciężej odstawić pewne leki SSRI to tutaj w grę wchodzi siła hamowania wychwytu zwrotnego neuroprzekaźników. Paroksetyna najsilniej hamuje transporter serotoniny ze wszystkich SSRI. I jak odstawisz nagle tak silny SSRI, to wówczas mózg nie może poradzić sobie z tak nagłym spadkiem serotoniny, bo został jakby "na lodzie" bez tego chemicznego wspomagacza i potem zaczyna mocno wzrastać poziom serotoniny - tzw. efekt z odbicia. To powoduje, że w tzw. okresie abstynencji, który zazwyczaj trwa do 2 tygodni wszelkie efekty pobudzenia receptorów serotoniny 5-HT2, 5-HT3, 5-HT4 zostają zwiększone - dochodzić może do dość gwałtownych biegunek, wymiotów, bólów głowy, bezsenności czy lęków, które powolutku słabną. Receptory serotoniny potrzebują do 2 tygodni na taką "regenerację". Paroksetyna wychwytuje najsilniej serotoninę ze wszystkich SSRI. Zaś sertralina wychwytuje serotoninę 6 razy słabiej niż paroksetyna. Tu masz jeszcze co nie co o odstawianiu: http://online.synapsis.pl/Problemy-z-tolerancja-lekow/Zespol-odstawienia-po-lekach-przeciwdepresyjnych.html Mam nadzieję, że zrozumiale odpowiedziałem
  21. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3679734/
  22. Oki wrzucę coś dziś albo najwyżej jutro
  23. Postaram się Tylko obecnie mam przerwę w tworzeniu... mam nadzieję, że niedługo wróci mi natchnienie
  24. Chciałbym bardzo być mistrzem w grze na fortepianie I umieć komponować utwory na fortepian solo. Moje marzenie z dzieciństwa być jak genialnym jak Mozart, Beethoven albo Liszt. Niestety moje palce nie są tak wyćwiczone i biegłe... szkoda, odpada... Obecnie ostatnio lepsze dla mnie okazało się układanie wierszy i mam ochotę dorównać Kazimierze Zawistowskiej Wzoruję się na niej.
×