Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 583
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. To czego ostatnio miałem okazję tam doświadczyć, to po prostu wręcz jakiś brak człowieczeństwa!!! Leczyłem się w szpitalu Tworkowskim parę miesięcy temu, co prawda nie udało im się wtedy wyrównać leków i nie podobała mi się atmosfera całego oddziału ogólnopsychiatrycznego na którym leżałem, ale to już takie moje osobiste przeżycia w murach szpitala, nie ma to większego teraz znaczenia więc tutaj nie będę rozwijać... Byłem przez ostatni miesiąc w 2 szpitalach w celu szybkiej porady i we wszystkich mnie zbywali, mówili że histeryzuję tylko, ale moje objawy lękowe przybierały na sile i potrzebowałem doraźnego leku przeciwlękowego. Oprócz napadów lęku, braku apetytu i problemów ze snem, zaczęły mi dochodzić wahania nastroju, które zaczęły mi utrudniać funkcjonowanie przez ostatni miesiąc... nie mogłem chodzić do szkoły ani iść do pracy, byłem nieraz tak rozproszony, że telefonów nie mogłem nawet wykonywać itd (młody dorosły jestem). No więc po tych walkach z innymi szpitalami musiałem udać się do Tworkowskiego bo to mój rejon, żeby może oni coś poradzili. Już po wejściu do gabinetu Pani Doktor od razu jakaś nie w humorze, zrzędliwa, zdemotywowana. Opowiedziałem z żalem Pani Doktor na izbie przyjęć, że właśnie mam problemy z funkcjonowaniem, których nigdy jeszcze nie miałem. Pani Doktor nawet mnie nie znała i powiedziała mi na to: "No to Pan do domu opieki pójdzie!". No i myślałem że normalnie spadnę z krzesła. To co się dalej działo to już mniejsza, bo w końcu coś wypisała... Ale przepraszam, ja rozumiem że można być nie w humorze, że nie tylko moje życie bywa ciężkie, no ale estetyka jakaś obowiązuje, szczególnie w kontakcie z pacjentem! Łaskę mi ktoś robi, że przychodzę do szpitala i jestem badany za darmo??? Z resztą nie jedno takie narzekanie na zarobki w tym szpitalu już słyszałem, np. od niektórych pań pielęgniarek, że jemy za darmo itp.. Radzę uważać co się mówi, ma Pani Doktor szczęście, że byłem tak zmęczony wtedy że i tak przymknąłem na to oko jakoś, ale potem oczywiście emocje się wezbrały, podświadomie... I tak w w ogóle to jeżeli ktoś nie ma podejścia do ludzi, to niech idzie sobie do pracy choćby smażyć frytki w McDonaldzie, to może nie będzie zdzierać nerwów innym ludziom!!!
  2. Ja po Cloranxenie zasypiam na 2-3 godziny. Raczej nie bierz go jak będziesz gdzieś poza domem... Z benzodiazepin, które nie usypiają to na pewno alprazolam i bromazepam.
  3. I jeszcze zapomniałem dodać, że jest coś takiego jak ChAD typu III (bo formalnie są 2 typy) i to polega na tym, że krótkotrwałe łagodne stany maniakalne występujące podczas leczenia depresji mogą być jedynie spowodowane zbyt silnym działaniem antydepresantów. Gdybyś miała ChAD to nie wiem czy ktoś by ci dawał wtedy antydepresanty, bo to by jeszcze bardziej nasilało manię chyba... i jest jeszcze reguła, że czym wyższa mania tym później głębsza depresja.
  4. Jeszcze lit jest używany w tego typu depresji, ale bardzo rzadko bo ma nieprzyjemne uboki. Nie no stany mieszane to też depresja nadal. W chorobie dwubiegunowej musi wystąpić PRZYNAJMNIEJ raz jakiś DUŻY EPIZOD maniakalny albo hipomaniakalny i musi trwać minimum 2 tygodnie... Nie wiem czy wiesz, ale leczenie ChAD jest bardzo ostre i długotrwałe i to naprawdę ciężka choroba... ale wg mnie te "stany mieszane" mogą też być trochę nerwicowe.
  5. Oj, to brzmi nieciekawie... czy masz stwierdzoną depresję jednobiegunową? Bo wtedy podobno trzeba brać do antydepresantów jeszcze stabilizatory nastroju, ale nie wiem czy do końca życia...
  6. Napady lęku to objaw zaburzeń nerwicowych. Rozumiem, że masz tylko napady paniki? A masz jeszcze coś? Czy te napady lęku pojawiły się nagle w twoim życiu czy są czymś wywołane np. pandemią. Od razu ci mówię, że w leczeniu zaburzeń nerwicowych podstawą jest psychoterapia. W nerwicy najczęściej proponuje się psychoterapię poznawczo-behawioralny ale też czasem psychoterapię skoncentrowaną na rozwiązaniach albo psychoterapię schematu. Dobrze by było, żeby ktoś ci poradził w jakim nurcie będzie ci łatwiej pracować. Bo są zarówno terapie polegające na "grzebaniu w przeszłości" ale też takie, które pomagają bardziej nastawić Cię na to co się dzieje "tu i teraz". Ale od razu ci mówię, że analiza przeszłości jest mocno stresująca i nieraz może dojść do najgorszego czyli popełnienia sambójstwa - przepraszam, że tak straszę, ale to ważne żebyś wiedział nad czym chcesz pracować. Są jeszcze terapie grupowe dzienne prowadzone przez szpitale w klinikach nerwic ale tu musisz mieć skierowanie. W ogóle też od razu chcę ci powiedzieć, że leki które bierzesz to dość mocne leki. Przy psychoterapii leki (szczególnie neuroleptyki) mogą niepotrzebnie pewne rzeczy tłumić, co przełoży się na skuteczność twojej terapii. Ogółem leki nie są zalecane przy jakiejkolwiek psychoterapii, ewentualnie przed nią, żeby pacjent zebrał siły na psychoterapię. Ten Fluanxol to neuroleptyk, mocno tłumiące chyba, od razu ci mówię, że neuroleptyki przy nerwicy to niezbyt dobry pomysł, chyba że ktoś wzmaga się z naprawdę czymś ostrym, lekarzem nie jestem, ale we mnie też ładowano kiedyś neuroleptyki przy nerwicy i dobrze się to nie kończyło... też od razu mówię, że leki psychotropowe po pewnym czasie przestają już działać... Powodzenia!
  7. Natrętne myśli są związane z lękiem, są jednym z objawów zaburzeń nerwicowych. Nerwicy nie leczy się za pomocą ostrych leków psychotropowych, lęków nie da się całkowicie zlikwidować wyłącznie za pomocą leków. Co prawda stosuje się leki w nerwicy, ale tylko w celu złagodzenia skutków, czyli tego co zostało zanurzone przez lęki czyli np. kłopoty z koncentracją, ze snem... Lęki są elementem osobowości. Ich nie da się pozbyć. Fakt, lęki to nie jest przyjemna rzecz ale wtedy kiedy mocniej wychodzi z podświadomości. Jeśli na skutek przykrych doświadczeń uwalniają się lęki to one próbują nas zaalarmować, że pewne nasze granice zostały naruszone. Czyli coś nas przerosło, to psychika uruchamia mechanizmy obronne. Niestety nie u wszystkich ludzi mechanizmy obronne są na tyle dojrzałe, żeby poradzić sobie z tym lepiej. W przypadku kiedy w dzieciństwie byliśmy rozpieszczani, to wtedy takie dziecko staje się w dorosłości lękliwe a momentami nawet paranoiczne. Bo dzieci też muszą być karane, trzeba im wytaczać granice...
  8. Ja się nie boję. Przecież każdy umrze, śmierć to rzecz naturalna, nieunikniona, to nie my o niej decydujemy kiedy i gdzie nastąpi (no chyba że samobójstwo) ale też nie powinna budzić strachu u danej osoby, jednak wiadomo, że jest to pewien szok dla osób obok...
  9. Ja to słyszałem, że faktycznie ketamina jest obecnie w fazie testów w leczeniu depresji, ale jeszcze nie ma jej w ogóle w obrocie... ona podobno wywołuje też krótkotrwałe przemijające halucynacje, bo to jest antagonista receptora NMDA. Podobno arypiprazol też jest antagonistą tego receptora, choć halucynacji nie wywołuje hmm
  10. No widzę, że sporo masz wiedzę, to ciekawe... a ty miałaś EW? Tak z ciekawości... Ja ogółem wam powiem, że też nie powinno się zmieniać antydepresantów ciągle z jakichś błahych powodów typu, że pacjent coś tam sobie ubzdurał, oczywiście jeśli uboki powodują że nie można funkcjonować to ok, ale wiele ludzi z tego forum zmienia leki, bo jakby nie wierzy w ich siłę działania... akurat wg mnie na siłę działania jakiegoś leku czeka się miesiącami nawet i do roku... Antydepresanty to i tak mocne leki i mogą się długo rozkręcać do pełna... Bo wiecie, zmiana farmakologii taka raptowna powinna następować, tylko wtedy kiedy lek naprawdę nie działa... tzn na przykład po popełnieniu próby samobójczej, bo jest taka reguła, że im więcej prób samobójczych tym coraz większe ryzyko dokonania samobójstwa... to wtedy przy coraz to następnych próbach samobójczych nawet wręcz trzeba modyfikować leczenie (aż do elektrowstrząsów), bo tak z dupy, bo "pacjentowi się tak podoba" to tylko może wręcz pogorszyć stan... Mówię to z własnego doświadczenia, trzymajcie się jednego dobrego leku... zawsze można zwiększyć dawkę, albo dorzucić coś do potencjalizacji leczenia... Ja np. zmieniałem antydepresanty co 1,5-3 miesiące tylko z powodów moich widzimisię... najlepiej zostać na jednym i najlepiej na SSRI i nie śpieszyć się ze zmianami, bo takie zmiany leków - odstawianie jednego i włączanie drugiego to naprawdę mega duży stres dla mózgu, rozregulowują się neuroprzekaźniki, mózgowi jest trudno samemu bez leku dojść do równowagi w neuroprzekaźnikach i podobno w najgorszych wypadkach może to nawet coś tam w mózgu uszkodzić... Podobno nawet gwałtowne odstawienie jakichś neuroleptyków może coś w mózgu pozmieniać na stałe - gdzieś to słyszałem, ale nie jestem tego pewien... ktoś coś wie więcej?
  11. Mi się wydaje, że to nie jest tchórzostwo w żadnym wypadku... Opowiem wam historię, ona się zdarzyła w mojej rodzinie, bo moja ciocia w końcu zdołała mi o tym opowiedzieć... Siostra mojej cioci (no dla mnie to jak obca osoba prawie, nie widziałem jej na oczy w ogóle), ale była naprawdę mega odważna. Miała 60 lat. Miała jakieś mocne wahania nastroju związane z klimakterium albo po klimakterium, bo nie wiem w jakim wieku się to przechodzi... No i tak pierwszą próba samobójczą popełniła u swojego przyjaciela w domu, bo jej przyjaciel wyszedł gdzieś na chwilę na noc chyba, a potem jak wrócił to znalazł ją (tą siostrę mojej cioci) nieprzytomną bo połknęła jakieś tabletki... no przecież wiedziała, że jest u przyjaciela i by jej pomógł, to było mocno nieprzemyślane chyba, taka nagła próba samobójcza... Po tej próbie samobójczej musiała zostać umieszczona do szpitala psychiatrycznego na Nowowiejskiej. Dopiero tam dostawała jakieś tabletki, bo wcześniej przed szpitalem w ogóle się nie leczyła... No i potem okazało się, że w tym szpitalu w szpitalnej łazience powiesiła się, nie wiem na czym i jak, ale tym razem ta druga próba była dokonana... jakby nikt nie zauważył, może pielęgniarki spały w tej dyżurce i nie zauważyły, że ona idzie do toalety, bo podobno w takich szpitalach toalety są gdzieś koło dyżurek czy coś... Naprawdę jakim to trzeba być zdeterminowanym, żeby robić to przy ludziach (nawet przyjaciołach), czy w miejscach publicznych albo takich chronionych jak np. szpital... Powiem szczerze, że uwierzyć aż nie mogę w to... Ale ona przed tym całym klimakterium była podobno bardzo silną i odporną kobietą, miała dzieci, męża itd... Potem jeszcze jej syn nie wystąpił o odszkodowanie za śmierć mamy w szpitalu, ciekawe dlaczego... No przypadek wg mnie bardzo ciekawy i zaskakujący no i zarazem mega tragiczny
  12. No mnie też w sumie. Ja w lato jak jestem na dobrych antydepresantach to potrafię wręcz skakać jak kózka w górach hihi
  13. Ja mam DD nasilone do tego stopnia, że jestem tak zagubiony w sobie, że aż jakbym tracił pamięć i wspomnienia... zmieniłem lekarza i w ogóle rozmawiałem dziś z psychologiem w szpitalu na oddziale ratunkowym i będę miał ustawiane leczenie ale to ambulatoryjnie... z resztą DD wymaga też psychoterapii to wiem na pewno... Ketamina??? Ja bym tego nie wziął. Też byłem królikiem doświadczalnym, brałem nawet neuroleptyki przy depresji i nerwicy i przez nie miałem straszne problemy z nastrojem i potem z brzuchem. Ja brałem już Fevarin, później Fevarin + Ketrel, Velaxin ER + Ketrel, Anafranil + Ketrel, Dulsevia + Ketrel teraz Ludiomil i to wszystko do tej pory o dupę potłuc, no chyba że wrócić do Fevarinu bo on był najłagodniejszy w działaniu tylko po kilku latach zaczął powodować lęki... Myślę, że w moim przypadku (zaburzenia depresyjno-lękowe, natręctwa, derealizacja/depersonalizacja) najlepsze będą SSRI, bo moja lekarz nie chce mi już dawać SSRI bo miałem przez nie żywe sny, ale to w połączeniu z neuroleptykami tak miałem tylko... Dlatego zmieniam tą lekarz blee Jeszcze zostaje wortioksetyna i trazodon z takich serotoninowych. Bo noradrenalina to za duży niepokój wywołuje raczej. Jeszcze nie testowałem leku dopaminowego jedynie, ale z takich to arypiprazol jest dość ciekawy wg mnie... Ale mimo wszystko chyba najlepsze przy lękach są serotoninowe leki...
  14. Wiesz to że jacyś ludzie z zewnątrz wydają ci się, że nie mają lęków to jeszcze niczego nie dowodzi... Nie napisałaś nic o własnych doświadczeniach, czy ty w ogóle wiesz co to jest lęk? Po prostu każdy ma pewien próg wytrzymałości, jedni mają niższy a drudzy wyższy... każdy ma jakieś lęki, ale mogą być bardzo głęboko schowane w podświadomości, z resztą jak ci pisałem one wychodzą w takich trudniejszych momentach... akurat osoby, które są ustabilizowane psychicznie rzadko kiedy mają okazję poznać swoje lęki, bo przeważa u nich dobra energia i tyle... My wszystkiego nie widzimy, nie zaglądamy ludziom do głowy, my wtedy tworzymy tylko swoje tzw. projekcje. "Także nie każdy ma ograniczenia." - właśnie, że ma jak nie korzystałaś z psychoterapii to nie dziw się, że "gnijesz" bo możesz sobie nie zdawać sprawy ze swoich lęków i nie umieć po prostu nad nimi pracować... taka prawda.
  15. No to zaburzenia lękowe. Ale tu jedne z lepszych są właśnie SSRI. Z dopaminą to nie wiem... ale serotonina to wtedy na pewno powinna być modulowana przy lęku. Ale wiesz tak jak wcześniej tutaj pisaliśmy, jak na niektórych działają dopaminergiki czy tam NDRI, szczególnie przy lęku, to żebyś jednak uważał, bo takie pobudzenie, że chce się robić jakieś dziwne czy niebezpieczne rzeczy to wiesz nic przyjemnego... w każdym razie masz swojego lekarza. Bo przy modulacji serotoniny to raczej nie dzieją się takie złe rzeczy jak przy noradrenalinie czy dopaminie, dlatego SSRI są najbezpieczniejsze...
  16. Chyba że jeszcze masz dodatkowo depresję wywołaną tymi lękami, ale mimo wszystko - nie przepracujesz przyczyny, czyli lęków to leczenie samej depresji może być daremne... ale wiesz nie znam cię tak dobrze, lekarz ma twoją historię...
  17. Piotrek, a jesteś pewien że masz depresję? Masz obniżony nastrój czy myśli S, bo wiesz myślę, że u ciebie dominantą jest raczej lęk. No skoro brałeś narkotyki to nic dziwnego, że lęki ci teraz wychodzą, bo narkotyki powodują odmienne stany świadomości, przez które mogą wychodzić lęki. Lęki ukazują się najbardziej w momentach silnych przeżyć albo właśnie kiedy zachodzą pewne zmiany ze świadomością. A tego rodzaju rzeczy to nie depresja... Miewasz derealizację/depersonalizację może??? Bo narkotyki raczej depresji jako takiej nie powodują chyba... W przypadku zaburzeń lękowych podstawą leczenia jest psychoterapia. Ja zamierzam teraz chodził na terapię dzienną, bo niestety obecne moje leczenie antydepresantami tylko pogarsza sprawę, nie wiadomo też czy ta psychoterapia mi nie szkodzi, bo moja psychoterapia jest w nurcie psychodynamicznym nie jest dobra, bo za bardzo rozgrzebuje moją podświadomość i lęki ze mnie wychodzą potworne. Polecono mi psychoterapię poznawczo-behawioralną, która jest bardziej skoncentrowana na zmianie obecnych zachowań i nawyków. Leki nie spowodują, że lęki znikną, wręcz przeciwnie - stłumią je i lęki tak czy siak będą chciały wychodzić, bo to siedzi w psychice naszej, lęki są elementem osobowości, nie pozbędziesz się ich nigdy do zera, trzeba umieć z nimi żyć... Bo gdyby człowiek nie miał lęków, to nie byłby człowiekiem, każdy ma ograniczenia... Bo wiesz takie wnikanie w głąb siebie czy to przez psychoterapię, hipnozę czy przez narkotyki może nie być dobre i skończyć się wyzwoleniem lęków...
  18. Sam to przerwałeś? Bo ja byłem w szpitalu już 3 razy w celu porady i nie mogą mi nic poradzić na takie stany, mówią, że histeryzuję, że to tylko nerwica itd już nie wiem co robić, dziś znowu muszę jechać do jakiegoś lekarza bo trzasnąłem drzwiami i uderzyłem babcię mocno w czoło!!! Ja akurat biorę maprotylinę, która podnosi mocno noradrenalinę, też wybucham agresją ostatnio, mam depersonalizację częstą, śpię 3 godziny, nie mam apetytu, ciągnie mnie do złych rzeczy np. popełnienia samobójstwa albo brania narkotyków, jestem też bardzo rozproszony, nie mogę już nawet telefonów wykonywać momentami... PROSZĘ O POMOC!!!
  19. Agonista dopaminy to znaczy, że pobudza receptory dopaminowe. Z tym, że arypiprazol jest ich częściowym agonistą, to znaczy że po przyłączeniu się do receptorów dopaminowych dominują częściowo efekty pobudzenia (agonizmu).
  20. Właśnie jak byłem na samym Fevarinie (SSRI) to wszystko było dobrze, potem dorzucono Ketrel hmm... może trzeba wrócić do SSRI Psychoterapia też jest chyba dla mnie zbyt trudna... ciągle słyszę, że psychoterapia jest i tak trudna i jak nie działa to znaczy, że nie potrafię z niej korzystać - tak mi mówi moja terapeutka... ehh Mam w planach zmianę lekarza, może ta terapia pozn-bech będzie lepsza, tylko teraz szukać terapeuty znowu ostatnio tracę siły, chyba będę musiał sobie dać spokój z tą terapią indywidualną, zapisałem się na dzienną do.szpitala od lipca może to coś inaczej mnie ruszy... I jeszcze ostatnio zmieniłem lekarza też... ale jestem już po wielu próbach psychoterapii, ta moja doktor u której leczę się już 5 lat jeszcze na samym początku mówiła że mam ZA i kazała mi chodzić na terapię dla takich osób, jakaś dziwna była ta terapia, siedziałem strasznie blisko terapeutki co to za terapia nic nie dawała ehh... chodziłem też przez lata do innych psychogów... gadki szmatki i tanie sranie w banie
  21. Brałem kwetiapinę ale nie do końca na depresję tylko bardziej na lęki, niestety nie sprawdziła się, momentami za bardzo mój nastrój podnosiła albo obniżała, mimo że ogółem sprawdzała się całkiem nieźle, to zacząłem mieć przez nią też koszmary, których po odstawieniu ciężko się pozbyć, nie wiem czy to przez kwetiapinę, ale stałem się też bardzo mocno wrażliwy na punkcie swoich snów, nigdy jeszcze czegoś takiego nie miałem, być może i psychoterapia też mnie rozgrzebuje coś z podświadomości jakieś lęki... Tak, kwetiapina jest stabilizatorem nastroju, który stosuje się w depresji, ale nie wiem jakiego rodzaju depresji, bo depresji jest dużo typów... nie no dla mnie ta kwetiapina to był taki sztuczny pobudzacz nic więcej niestety... moja obecna lekarz nie ma już dla mnie pomysłów na leki, niestety ta moja obecna doktorka to jakaś pizda za przeproszeniem, boi się łączyć dwa antydepresanty (co jest stosowane z powodzeniem na Zachodzie), wszystkim osobom w ciężkiej depresji ładuje kwetiapinę właśnie, leczę się u niej już 5 lat, bez skutku a nawet coraz gorzej jest, jeszcze ta psychoterapia, która też staje się coraz bardziej nieprzyjemna mam wrażenie, dochodzi już ostatnio do tego, że muszę się z tą terapeutką przekrzykiwać, bo takie bzdury we mnie wsadza, sam już nie wiem, pogubiłem się ostatnio... Ale na szczęście ostatnio znalazłem lekarza bardziej konkretnego, który ma bardzo dużą wiedzę o mechanizmach działania leków i zaproponował mi już bardziej nowoczesne leczenie stosowane na Zachodzie, jeszcze nie wiem jakie, bo jeśli mój obecny lek po 3 miesiącach nie uspokoi moich lęków i nadciśnienia, które przez niego mam, to wtedy zmieniam leczenie, ale na pewno nie przepisze mi już tej pieprzonej kwetiapiny. Może on mnie postawi choć w połowie na nogi
  22. eleniq

    Neuroleptyki a dopamina?

    No tu też racja. Oni nawet chyba sami nie wiedzą czasem na co leczą. W ogóle uważają się za nie wiadomo kogo, jaką to oni mają wiedzę z psychologii. Ci psychiatrzy nieraz tacy podnieceni tymi chorobami psychicznymi, mi jedna psychiatra powiedziała kiedyś, że schizofrenia to taka fajna choroba, bo ma pacjenta co cały czas mu głosy w głowie opowiadają żarty i rozśmieszają, a potem aż nie może się opanować i cały czas się śmieje... albo że zespół Aspergera to ludzie tacy inteligentni, profesorowie go mają, Einstein go miał i takie to fajne... Ale teraz poznałem takiego fajnego lekarza co pracuje w szpitalu i interesuje się działaniem leków właśnie. Jeden z niewielu takich. Dobrze mi radzi, żebym do pracy poszedł, taki życiowy ten lekarz, bardziej konkretny niż te wszystkie baby psychiatry, bo one się nie znają, psychiatria to specjalizacja taka bardziej dla facetów chyba heh, bo faceci psychiatrzy są tacy lepiej zorientowani nieraz w doborze leków, tak zauważyłem...
  23. Kurde jak wy to robicie. Na mnie ta noradrenalina chuja działa... albo mam nadciśnienie pieprzone albo mam pojebane sny chlip chlip
  24. eleniq

    Neuroleptyki a dopamina?

    Tu masz chyba rację... nie no psychiatria jako nauka medyczna jest jeszcze raczkująca chyba
×