Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witajcie...


Znervus

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim 🙂

Chciałbym podzielić się z Wami swoim problemem. Wydaje mi się, że pierwsze objawy zaczęły się kilka lat temu, ale nie wiązałem ich z nerwicą (pieczenie w klatce piersiowej, przyspieszony puls). Minęły po kilku tygodniach.

 

Pierwszy mocniejszy atak, że tak go nazwę miał w nowy rok 2 lata temu. Zaczęło mi się robić słabo jak spojrzałem na rękę i zobaczyłem, że mam bardzo wąskie żyły. Kręcenie w głowie, uczucie jakbym miał zemdleć. Ciśnienie miałem ze 140/80. Minęło po pół godzinie. Kolejna podobna sytuacja za 2 tygodnie i potem spokój półtora roku.

W zeszłm roku na początku maja zauważyłem, że nagle w spoczynku mam tętno nawet w okolicach 90-100. Raz wróciłem do domu po przejściu około 2-3 km to tętno miałem około 140. Trochę się przeraziłem i przed pójściem spać miałem wydaje mi się atak paniki, bo szybki puls i wysokie ciśnienie (około 160/80-90), że nie mogłem usiedzieć. Przez 2 dni kiepsko się czułem. Od tej chwili codziennie obawiam się o kolejną taką sytuację. Mniej więcej od tego momentu też zacząłem mieć pulsowanie w głowie raz mocniejsze raz mniejsze i rzadko kiedy są sytuacje, że go nie ma. Dodatkowo uczucie przytkanych uszu i różne natężenie pod różnym ułożeniem głowy przez co raz to pulsowanie czuć mocniej, a raz słabiej.

 

Kolejny mocny atak - początek tego roku. Byłem akurat mocno przeziębiony od kilku dni i nie mogłem zasnąć, bo znowu mocne uderzenie tak jakby gorąca, szybki puls. Cisnieniomierza akurat nie miałem pod ręką, ale domyślam się, że było wysokie. Uczucie jakbym miał zemdleć. W połowie stycznia wykonane badania krwi wraz z tsh, glukozą, cholesterolem i pewnie innymi jeszcze rzeczami. Wyniki idealne. Dodatkowo zrobione USG brzucha w tym tętnic nerkowych czy czasem nie są zwężone - nic nie wykazało. Lekarz rodzinny wypisał Propranolol i Neurovit. Biorę sporadycznie powiem szczerze. Lekarz stwierdził nerwicę wegetatywną po wynikach EKG.

Kolejny raz mocny atak nastąpił w pracy szczególnie w momencie kiedy ja musiałem się wypowiadać i to szczególnie w obcym języku.

 

Najgorszy atak miałem pod koniec lutego. Wracam do domu i nagle podczas wchodzenia do klatki zacząłem się jakby bać czegoś, wszedłem do domu i coraz bardziej odczuwałem jakiś lęk. Serce waliło niesamowicie, uderzenie gorąca, pulsowanie ledwo do zniesienia. Zmierzyłem cisnienie - 178/87, a puls 140. Zobaczylem te liczby to jeszcze bardziej mnie zdenerwowało więc domyślam się, że było jeszcze więcej. Nie szło usiedzieć i generalnie "latałem" po mieszkaniu. Próbowałem się uspokoić jakąś melisą i zajęło to może z 2 godziny. Samopoczucie się pogorszało kiedy chciałem zmierzyć ponownie ciśnienie na sam widok ciśnieniomierza.

 

Ostatni mocny atak - w zeszłą środę w pracy. Siedzę, pracuję przy komputerze i wysyłając maila do dużej ilości osób zaczęło się poddenerwowanie, lekkie trzęsienie się. Musiałem wstać, za chwilę podobnie mocne uderzenie gorąca do głowy, pulsowanie niesamowie i bardzo szybki puls. Chciałem zmierzyć ciśnienie, ale nie byłem w stanie usiedzieć i było jeszcze gorzej jak tylko zbliżałem się do ciśnieniomierza... Wziąłem coś zimnego, przykładałem do szyi w nadziei, że coś pomoże. Przez 3h byłem wyjęty z życia. Już myślałem, że serio zaraz coś mi się stanie.

 

Dzisiaj jeszcze sytuacja, że leżę cały dzień mniej więcej półsiedząc z laptopem na kolanach i wstałem bardzo szybko do toalety. Po kilku sekundach bardzo mocne pulsowanie w głowie, nawalanie w klatce piersiowej (jeszcze mocniejsze niż w poprzednich atakach już chyba na granicy mi się wydaje), szybki puls. Nie mogłem ustać w miejscu przez 10 min. Jakie w tym momencie mogłem mieć ciśnienie? Po 10 min zacząłem mierzyć kilkukrotnie to miałem różne 105-130/60-75. Czy było to niebezpieczne?

 

Ogólnie od tego ataku w zeszłym roku zacząłem mierzyć ciśnienie nałogowo po kilkanaście razy w jednym momencie i staram się od razu w przypadku różnych objawów i potrafię tak siedzieć z przypiętym rękawem przez godzinę.

Zawsze moje normalne ciśnienie to było w granicach 110-120/70-80 i takie jest jeśli czuję się w miarę akceptowalnie.

 

Oprócz tych szumów usznych, pulsowania, które są praktycznie cały czas to często mam tak jakby uczucie "przytkania" w szyi/głowie mniej więcej okolice podniebienia/nos. Tak jakby tam coś nabrzmiewało/ściskało. Może to ma też związek z tym, że cały czas mam katar/zatkany nos.

 

Jestem osobą, która bardzo dużo bierze do siebie i wymyśla różne choroby. Kiedyś wydawało mi się, że jestem mocny psychicznie i mało co mnie mogło złamać, ale chyba do czasu... Nawet pisanie tej wiadomości powoduje we mnie trochę wzmocnienie objawów.

 

Przepraszam za długi wywód, ale musiałem się wygadać i proszę o rady 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, że ktoś ma nerwicę, depresję albo schizofrenię nie świadczy o tym, że nie jest mocny psychicznie. Przeciwnie, żeby żyć i funkcjonować z chorobą, potrzeba wiele siły. Idź do psychiatry, bo pomoc lekarza rodzinnego w takiej sytuacji nie wystarczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dzitek

Może to też mieć związek z tym że być może miałeś w przeszłości sporo stresu który teraz tak jakby ,,wychodzi'' z Ciebie. U mnie sytuacja była taka sama. Najpierw był stres, nerwy, myślałem że nad tym panuje, a po jakimś czasie od tego mojego nerwowego okresu pojawiły się też właśnie ataki paniki, przyspieszone tętno, osłabienie itp.. Z tego co piszesz to wynika że często w takiej sytuacji ataku czy silnego stresu sięgasz po ciśnieniomierz. W sumie nie ma to większego sensu bo gdy jesteśmy zestresowani czy mocno zdenerwowani to to tętno wiadomo że będzie wysokie, ale właśnie to jest rodzaj jakiegoś rodzaju natręctwa że myślimy że zmierzymy, wyjdzie nam normalne i się uspokoimy. Ale najczęściej z powodu stresu jest ono niestety podwyższone a to tylko nasila nasz stres. Przy szybkim wstawaniu z pozycji siedzącej do pozycji stojącej mogą wystąpić zawroty głowy albo odczucie że zaraz zemdlejemy. Przytkanie w okolicy nosa tak jak mówisz spowodowane katarem to najczęściej albo przeziębienie albo alergia. Akurat teraz jest sezon że to pierwsze się kończy a to drugie zaczyna, więc lejąca się wydzielina z nosa czy zatkany nos to akurat norma gdy to wszystko zaczyna pylić, rozkwitać itp..

 

 

Co Ci mogę poradzić? Myślę że najlepsza opcja to spotkanie z psychoterapeutą. Wystarczy nawet jedna wizyta. Najważniejsze żebyś zrozumiał co mi jest i dlaczego tak się czuję. W moim przypadku np. była to nerwica wegetatywna spowodowana natłokiem stresogennych czynników. A potem jak już poznasz przyczynę łatwiej będzie Ci z tego wyjść. Trzymam mocno kciuki!

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×