Skocz do zawartości
Nerwica.com

Znervus

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Znervus

  1. Znervus

    Witajcie...

    Cześć wszystkim Chciałbym podzielić się z Wami swoim problemem. Wydaje mi się, że pierwsze objawy zaczęły się kilka lat temu, ale nie wiązałem ich z nerwicą (pieczenie w klatce piersiowej, przyspieszony puls). Minęły po kilku tygodniach. Pierwszy mocniejszy atak, że tak go nazwę miał w nowy rok 2 lata temu. Zaczęło mi się robić słabo jak spojrzałem na rękę i zobaczyłem, że mam bardzo wąskie żyły. Kręcenie w głowie, uczucie jakbym miał zemdleć. Ciśnienie miałem ze 140/80. Minęło po pół godzinie. Kolejna podobna sytuacja za 2 tygodnie i potem spokój półtora roku. W zeszłm roku na początku maja zauważyłem, że nagle w spoczynku mam tętno nawet w okolicach 90-100. Raz wróciłem do domu po przejściu około 2-3 km to tętno miałem około 140. Trochę się przeraziłem i przed pójściem spać miałem wydaje mi się atak paniki, bo szybki puls i wysokie ciśnienie (około 160/80-90), że nie mogłem usiedzieć. Przez 2 dni kiepsko się czułem. Od tej chwili codziennie obawiam się o kolejną taką sytuację. Mniej więcej od tego momentu też zacząłem mieć pulsowanie w głowie raz mocniejsze raz mniejsze i rzadko kiedy są sytuacje, że go nie ma. Dodatkowo uczucie przytkanych uszu i różne natężenie pod różnym ułożeniem głowy przez co raz to pulsowanie czuć mocniej, a raz słabiej. Kolejny mocny atak - początek tego roku. Byłem akurat mocno przeziębiony od kilku dni i nie mogłem zasnąć, bo znowu mocne uderzenie tak jakby gorąca, szybki puls. Cisnieniomierza akurat nie miałem pod ręką, ale domyślam się, że było wysokie. Uczucie jakbym miał zemdleć. W połowie stycznia wykonane badania krwi wraz z tsh, glukozą, cholesterolem i pewnie innymi jeszcze rzeczami. Wyniki idealne. Dodatkowo zrobione USG brzucha w tym tętnic nerkowych czy czasem nie są zwężone - nic nie wykazało. Lekarz rodzinny wypisał Propranolol i Neurovit. Biorę sporadycznie powiem szczerze. Lekarz stwierdził nerwicę wegetatywną po wynikach EKG. Kolejny raz mocny atak nastąpił w pracy szczególnie w momencie kiedy ja musiałem się wypowiadać i to szczególnie w obcym języku. Najgorszy atak miałem pod koniec lutego. Wracam do domu i nagle podczas wchodzenia do klatki zacząłem się jakby bać czegoś, wszedłem do domu i coraz bardziej odczuwałem jakiś lęk. Serce waliło niesamowicie, uderzenie gorąca, pulsowanie ledwo do zniesienia. Zmierzyłem cisnienie - 178/87, a puls 140. Zobaczylem te liczby to jeszcze bardziej mnie zdenerwowało więc domyślam się, że było jeszcze więcej. Nie szło usiedzieć i generalnie "latałem" po mieszkaniu. Próbowałem się uspokoić jakąś melisą i zajęło to może z 2 godziny. Samopoczucie się pogorszało kiedy chciałem zmierzyć ponownie ciśnienie na sam widok ciśnieniomierza. Ostatni mocny atak - w zeszłą środę w pracy. Siedzę, pracuję przy komputerze i wysyłając maila do dużej ilości osób zaczęło się poddenerwowanie, lekkie trzęsienie się. Musiałem wstać, za chwilę podobnie mocne uderzenie gorąca do głowy, pulsowanie niesamowie i bardzo szybki puls. Chciałem zmierzyć ciśnienie, ale nie byłem w stanie usiedzieć i było jeszcze gorzej jak tylko zbliżałem się do ciśnieniomierza... Wziąłem coś zimnego, przykładałem do szyi w nadziei, że coś pomoże. Przez 3h byłem wyjęty z życia. Już myślałem, że serio zaraz coś mi się stanie. Dzisiaj jeszcze sytuacja, że leżę cały dzień mniej więcej półsiedząc z laptopem na kolanach i wstałem bardzo szybko do toalety. Po kilku sekundach bardzo mocne pulsowanie w głowie, nawalanie w klatce piersiowej (jeszcze mocniejsze niż w poprzednich atakach już chyba na granicy mi się wydaje), szybki puls. Nie mogłem ustać w miejscu przez 10 min. Jakie w tym momencie mogłem mieć ciśnienie? Po 10 min zacząłem mierzyć kilkukrotnie to miałem różne 105-130/60-75. Czy było to niebezpieczne? Ogólnie od tego ataku w zeszłym roku zacząłem mierzyć ciśnienie nałogowo po kilkanaście razy w jednym momencie i staram się od razu w przypadku różnych objawów i potrafię tak siedzieć z przypiętym rękawem przez godzinę. Zawsze moje normalne ciśnienie to było w granicach 110-120/70-80 i takie jest jeśli czuję się w miarę akceptowalnie. Oprócz tych szumów usznych, pulsowania, które są praktycznie cały czas to często mam tak jakby uczucie "przytkania" w szyi/głowie mniej więcej okolice podniebienia/nos. Tak jakby tam coś nabrzmiewało/ściskało. Może to ma też związek z tym, że cały czas mam katar/zatkany nos. Jestem osobą, która bardzo dużo bierze do siebie i wymyśla różne choroby. Kiedyś wydawało mi się, że jestem mocny psychicznie i mało co mnie mogło złamać, ale chyba do czasu... Nawet pisanie tej wiadomości powoduje we mnie trochę wzmocnienie objawów. Przepraszam za długi wywód, ale musiałem się wygadać i proszę o rady
×