Nawrót nerwicy

[Zenith]

Cześć wszystkim!

 

Mam 24 lata, moja historia z nerwicą lękową, derealizacją, depersonalizacją, nerwicą natręctw trwa od 14 roku życia. Od 18 roku życia leczyłem się Asertinem z dosyc pozytywnym skutkiem, mialem napady lęku ale na ogoł żyłem pozytywnie i cieszylem się życiem. Ponad pół roku temu rzuciłem tabetki i poznałem partnerkę swojego życia, z którą będę miał dziecko. Dokładnie 7 dni temu skończyła się moja sielanka, piszę to bo może ktoś ma podobnie, albo ktoś może mi coś poradzić. W swoim zyciu miałem wiele obsesji, na wielu płaszczyznach, wiele razy sprawdzałem siebie ze strachu, a jak moje sprawdzenie wychodziło negatywnie to nakrecalem sie, bylem przerazony i probowalem jeszcze raz. Wracajac do tematu, mialem w zyciu troche partnerek, seksualne w trakcie leczenia, nigdy nie mialem problemu z seksem, w sumie to chciało mi się ciągle, wystarczył dotyk i bylem gotowy. Problem zaczal sie w sumie wczesniej, pół roku wczesniej, ale kulminacja nastąpiła ostatnio. Podczas naszego pierwszego zblizenia gdy mialo juz dojsc do czegos to wybilem sie z rytmu bo strasznie chciało mi się 'siku' i zdekoncentrowalem sie i pomyslalem ze zaraz mi opadnie. No i stalo sie, pierwszy raz w zyciu opadl mi w trakcie. Przerazilem sie, stres, lęk, wstyd, proba wymówek, ze dla mnie za szybko i udałem ze nic sie nie stało. Kolejnego dnia nie szedlem juz zeby tylko sie spotkac i spedzic czas, szedlem z zadaniem do wykonania, udowodnic sobie ze to wypadek przy pracy. Druga próba, i od samego poczatku tylko w glowie 'ciekawe czy stoi juz' i sprawdzanie non stop. Ale jakos minelo i udalo sie nawet splodzic dziecko, mimo że ciagle mialem te mysli w glowie i podejscie zadaniowe, ze my musimy codziennie, i codziennie testowałem czy mi staje. Czasem nie bylem wystarczajaco nakrecony i przez moje myslenie mi opadal, badz mialem slaba erekcje i zaczynal sie płacz, depresja, lęk, szukanie po internecie dlaczego tak sie dzieje, mysli w glowie ze co jak stalem sie aseksualny, co jak moze stalem sie gejem, swoja droga kiedys to tez testowalem, musialem odpalic porno gejowskie i testowac czy nie jestem gejem, a potem mialem obsesyjne wyrzuty sumienia i bylem przygnębiony. Oczywiscie obsesje i lęki nie dotyczyly tylko takich spraw, ale obecny nawrot tego dotyczy więc przytaczam sytuacje zwiazane z seksualnością. W swoim zyciu mialem kilka partnerek i nigdy nie pojawil sie taki problem, wręcz kipiło odemnie testosteronem. No i wlasnie 4 dni temu znowu opadł w trakcie, znowu stres, przygnebienie, nastepnego dnia wstalem z mysla w glowie ze znowu nie wyszlo, ze cos ze mna nie tak, kupilem milion tabletek ktore maja pomoc na potencje, ukrwienie itd. kolejna proba, gra wstepna, ja oczywiscie myslami na swoim przyjacielu, sprawdzanie, mam juz wejsc, chwila dekoncentracji i klapa. 4 dni z rzedu, oczywiscie dochodzilem ostatecznie ręką, albo sam konczylem w toalecie testujac czy wszystko okej. Oczywiscie nic nie jest okej, nawet jak dochodze to mam miękką erekcję. Od rana do wieczora patrze na moja partnerke i staram sie wymusic erekcje, staram sie dotykac ją i patrze jak on reaguje. kiedys wystarczylo ze lezalem przy kobiecie i nagle stawal i byla ochota na seks, teraz leze obok niej i testuje ale nic sie nie dzieje, i czuje sie jeszcze gorzej, zaczynam sie bac zblizen, boje sie kolejnej porazki. Nie wiem jak wyjsc z tej sytuacji. Przejelo to kontrole nad moim zyciem, nic mnie nie cieszy, łapią mnie lęki po nocach, zycie stalo sie szare. Psychiatra przepisał znowu asertin, biore drugi dzień i jest jeszcze gorzej i boje sie ze nic mi nie pomoze i juz zawsze tak będzie, ze zniszcze zycie sobie przez to, ze mnie zostawi, ze moje dziecko bedzie bez ojca, a ja bede juz zawsze bezuzyteczny. Przeraza mnie to..

 

Moze ktos cos poradzi, moze wesprze.