Skocz do zawartości
Nerwica.com

Udręka związana z pewną osobą.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich forumowiczów.

Mój problem jest dość nietypowy, może wydawać się błahostką, ale niestety tak nie jest.

Poznałam jakieś dwa lata temu osobę, która była mi tak bardzo bliska, że aż trudno to opisać. Nie chodzi tu o miłość, bo jej nie kochałam, chyba że miłością platoniczną. Zdarza się, że spotykamy ludzi, którzy są naszym odbiciem, że potrafimy porozumiewać się z nimi bez słów. Tak właśnie było w tym przypadku. Dopóki miałam kontakt z tą osobą życie miało dla mnie sens. Dużo się wtedy nauczyłam, miałam poczucie jakby czuwał nade mną anioł. Jednak rok temu wszystko to skończyło się. Kontakt zamarł i już praktycznie nigdy się nie odnowił. Osoba ta rozpłynęła się jak kamfora, i choć odezwała się po paru miesiącach była wycofana, jakby nieobecna. Nie wiem co się stało, ale wiem, że już nic z tego nie będzie.

Warto podkreślić, że jestem osobą, która nie przywiązuje się do ludzi, mam dosyć chłodne podejście do stosunków międzyludzkich. Owszem, mam znajomych i przyjaciół, którzy mnie cenią, ale nie czuję z nimi więzi. Z tą jedyną osobą było inaczej i moja tęsknota za rozmowami z nią nie może mi przejść choć minęło tak wiele czasu. Bywają tygodnie, że wszystko jest w porządku, żyję swoim życiem i mojej głowy nie zaprzątają myśli i tęsknota. Mam wtedy dużo motywacji do działania i osiągam sukcesy. Jednak prędzej czy później wszystko powraca. Znowu tęsknię i nie mogę pogodzić się z myślą, że tego człowieka już w moim życiu nie będzie. Nic mi się wtedy nie chce, tracę poczucie sensu w tym co robię. Stan ten powrócił mi wczoraj i nic nie mogę z tym zrobić. Staram się czymś zająć, robić wszystko co muszę zrobić i co wcześniej sprawiało mi radość, ale nic to nie daje. Czuję ogromną pustkę i bezsensowność swoich działań.

Może macie jakikolwiek pomysł co z tym zrobić, bo ja już nie mogę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

unknown10, witaj na forum! :D

Piszesz o udręce w związku ze stratą kontaktu z osobą, która była Ci bliska. Twierdzisz, że nie była to relacja typu miłość czy fascynacja. Myślę jednak, że mogłaś być nie do końca świadoma swoich uczuć. Skoro twierdzisz, że raczej masz chłodne relacje z innymi ludźmi, znajomymi, przyjaciółmi, a ta osoba stała się dla Ciebie kimś istotnym w życiu, której brak teraz dotkliwie odczuwasz, to być może to było coś więcej niż tylko zwykła przyjaźń? Nie wiem... Tak się tylko zastanawiam. To, o czym piszesz, świadczy o ogromnej pustce i tęsknocie za osobą, z którą straciłaś kontakt. Tęsknota to doświadczenie braku kogoś/czegoś, co jest subiektywnie ważne w życiu. Często tęsknocie towarzyszą uczucia niepokoju, zamyślenia, smutku, bólu. Kiedy tęsknota się nasila, coraz bardziej doświadcza się cierpienia psychicznego, stąd u Ciebie takie reakcje, jak: poczucie bezsensu, brak motywacji do działania, poczucie straty. Bardzo często w wyniku długo utrzymującej się tęsknoty, np. po rozstaniu, może pojawić się depresja. Potrzeba rozmowy wynika z chęci zapełnienia pustki. Subiektywnie, nieprzyjemne odczuwanie tęsknoty powinno stopniowo mijać. Z upływem czasu można spojrzeć na sytuację z innej perspektywy, zauważyć pozytywy, uodpornić się w przyszłości na podobne zdarzenia. Nieobecność bliskiej osoby to w końcu czas tylko dla Ciebie - doceń to i wykorzystaj. Idź na basen, kurs języka obcego, tańce, do kina. Jeśli lubisz czytać, nadrób literackie zaległości. Zadbaj o siebie. Zaangażowanie w sprawy dnia codziennego, realizacja własnych pasji sprawia, że łatwiej przeżyć okres tęsknoty. Mam nadzieję, że znajomość z tą osobą to była dobra lekcja życia, którą trzeba było odrobić, by coś zrozumieć... Pozdrawiam ciepło ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale nie doczytałam się, dlaczego kontakt się urwał. Czy coś się stało? Naprawdę masz odcięty dostęp do tej osoby? Nie możesz odnowić kontaktu? Nie możesz spróbować odbudować relacji? Piszesz tak, jakby wszystko było stracone. Czy naprawdę tak jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na wstępie chciałam podziękować za szybką odpowiedź i konkretne słowa :)

Na pewno nie była to zwykła przyjaźń, raczej niezwykła, ale nic poza tym, jestem tego pewna, bo dosyć dobrze znam samą siebie aby móc to ocenić.

Całkowicie zgodzę się co do reszty Twojej wypowiedzi, tylko zastanawiam się ile może takie uczucie trwać, rok?dwa?dziesięć lat?

Pozytywy całej sytuacji widzę, i to dużo, ale mimo wszystko nie są one w stanie podtrzymać mnie na duchu. Może polega to na zasadzie 'daj komuś palec, a on weźmie całą rękę'. Ta osoba uświadomiła mi wiele ważnych wartości w życiu, traktowałam ją jak swego rodzaju nauczyciela i teraz pozostałam z wrażeniem, że mam kontynuować powierzoną mi 'misję'. Tak jakby dał mi ziarenko mądrości i powiedział: jeżeli będziesz je pielęgnowała wyrośnie z tego coś wielkiego, jeżeli nie wszystko przepadnie.

Czas jak najbardziej sobie wypełniam, bo jestem aktywną osobą. Uprawiam sport, uczę się języków, robię różnego rodzaju projekty, pogłębiam wiedzę w przeróżnych dziedzinach, spędzam czas z bliskimi i tak dalej.

 

Jeszcze raz dziękuję :)

 

Edit:

Do .Kinga. :

Spotkały go jakieś nieprzyjemności życiowe, nie chciał za bardzo rozmawiać na ten temat, a ja nie nalegałam. Powiedział, że teraz już nigdzie nie ucieka i chce aby kontakt się utrzymał. Ale jednak zniknął ponownie. Wczoraj mnie naszło i spróbowałam skontaktować się z nim przez internet. Udało się, ale miałam wrażenie jakbym rozmawiała z obcą osobą. Podjęłam też wtedy decyzję, że nie będę na siłę podtrzymywała tego kontaktu. Wartościowe jest to co było, a że później tak wszystko dziwnie się potoczyło pozostawia we mnie jedynie uczucie bezradności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

unknown10, Ważne, że zdążyłaś wyciagnąć z tej osoby to wszystko co wartościowe. To bardzo piękne jak ktoś potrafi z tego korzystać. Ale nie zamknij się w sobie. Nie skazuj się na samotność. Dużo jest wartościowych ludzi wokół nas i warto się za nimi rozglądać! (poza tym dawanie takim ludziom, którzy też potrafią z tego korzystać, to kosmiczna frajda!)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zamiarem nie było wyciskać z nikogo soków :) i myślę, że nigdy nie da się nikogo dogłębnie poznać. Zawsze staram się korzystać z tego co mi dane, a zamykać się w sobie nie mam zamiaru, bo za bardzo lubię doświadczać nowych kontaktów. Każdy jest wartościowy, każdy daje nam coś od siebie, a my odwdzięczamy się tym samym, czasami nieświadomie. I to właśnie jest człowieczeństwo. Czasami trudne, ale jednak.

 

Dziękuje za dobre słowa .Kinga., cenię bardzo to co powiedziałaś :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

unknown10,

to co piszesz i jak odczuwasz moze być wstepem do pięknej miłosci, skor tak tęsknisz to zgadzam sie z panią psycholog ,ze to jednak cos więce,

samabardzo za kimś tęsknie i teraz jestem na etapie, odezwać sie, nie odezwać a tesknie bardzo, tylko musze troche się ogarnąć, wiem ,ze to bardzo wazne dla mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tahela, miłości można przypisać różne pojęcia. Ja wybrałabym tu miłość platoniczną, tak jak wcześniej mówiłam, i do Bliźniego. Wiesz, w tym przypadku jest duża różnica wieku, także kontakt opierał się wyłącznie na rozmowach, przekazywaniu wzajemnie myśli, nic więcej :)

 

A Tobie za to mogę życzyć powodzenia i szczęścia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

unknown10, różnica wieku nie ma nic do rzeczy, jeśli chodzi o miłość. Ale nie będę się upierała, co czułaś (czujesz) do swojego przyjaciela, bo tylko Ty wiesz to najlepiej i jesteś najbardziej świadoma tego, co czujesz :) Być może faktycznie ta relacja miała bardziej charakter: mistrz/nauczyciel - uczennica, która ma dalej realizować powierzoną jej "misję". Nie dziwi mnie zatem fakt, że nagłe urwanie kontaktu tak boli. Pytasz, ile poczucie samotności i tęsknoty może trwać. Rok? Dwa? Dziesięć lat? Chyba nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, nie ma takich wytycznych czasowych, to zależy od człowieka. Myślę, iż to, że jesteś aktywna i ciągle realizujesz jakieś swoje pasje, pomoże Ci uporać się z negatywnymi emocjami, jakie Ci towarzyszą w związku z brakiem kontaktu z przyjacielem. Być może Twój przyjaciel, unknown10, doświadczony jakimiś trudnościami życiowymi, nie chciał Cię nimi obciążać, dlatego usunął się w cień. Najważniejsze, byś nie roztrząsała straty, starała się żyć jak dotąd i nie zamykała się na nowe znajomości, które mogą okazać się równie wartościowe, a może nawet ciekawsze i bardziej budujące. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się nad tym wszystkim zastanawiałam i chyba doszłam do pewnej prawidłowości. Jeżeli chodzi o kontakty z ludźmi, w których środowisku po prostu się znalazłam, przykładowo rodzina, szkoła, czy wycieczka z turystami, to na kontakcie z takimi osobami mało mi zależy. Owszem, żyję z nimi, spędzam czas, ale jest mi w sumie obojętne czy się do mnie odezwą, zapytają co tam u mnie, czy też nie będą odzywać się miesiącami.

Zupełnie inna sytuacja ma się w przypadku gdy trafię na osoby, które jakby to ująć 'porywają mnie sobą'. Kiedy kontakt jest utrzymywany z naszej woli, a nie kiedy narzucany jest odgórnie. Nie raz już tak miałam, że kiedy natrafiłam na takie osoby w swoim życiu to miałam problem z daniem im trochę odetchnąć. Trudno wtedy wyznaczyć mi granice aby kontakt nie przemienił się w jakieś natręctwo :) Może nie dosłownie, ale w takim wypadku moje myśli często krążą wokół danej osoby i chodzę z głową w chmurach. Co ciekawe utrzymuje się to przez cały czas. Nie wiem jaka może być tego przyczyna. Myślałam o mojej przeszłości, czy to ma jakiś wpływ na moje aktualne zachowanie, ale nie wiem....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

unknown10, nie wiem, w jakim stopniu przeszłość ma wpływ na Twoje zachowanie - na pewno jakiś tam wpływ ma, ale nie jestem w stanie powiedzieć, na ile, gdyż nie znam Twojej historii życia :)

Zupełnie inna sytuacja ma się w przypadku gdy trafię na osoby, które jakby to ująć 'porywają mnie sobą'. Kiedy kontakt jest utrzymywany z naszej woli, a nie kiedy narzucany jest odgórnie. Nie raz już tak miałam, że kiedy natrafiłam na takie osoby w swoim życiu to miałam problem z daniem im trochę odetchnąć.

To całkiem zrozumiałe, że osoby, które wydają się być w jakimś sensie dla nas fascynujące, porywają nas, sprawiają, że chcemy z nimi spędzać więcej czasu. Z drugiej strony są pewne cechy, które odróżniają przyjaźń od "czegoś więcej".

- Przyjaciela nie pragnie się na wyłączność. Przyjaźń dopuszcza świadomość, że w życiu przyjaciela są też inne, czasami ważniejsze osoby niż my sami.

- Przyjaźń jest więzią względnie stabilną i spokojną, rzadko kiedy przynosi skrajne uczucia czy huśtawki nastrojów.

- Przyjaźń nie spada na człowieka nagle, raczej kształtuje się powoli, etapowo.

- Przyjaźń jest wolna od bliskości cielesnej i erotyzmu.

- Przyjaźń nie sprawia, że człowiek czuje się wyjątkowo czy 'odświętnie', to uczucie raczej powszednie.

- Przyjaźń potrafi czekać na spotkanie, jest cierpliwa i nienagląca.

 

Być może potrzeba bezustannego rozmyślania o przyjaciołach i prawie "natrętne" przywiązanie do nich, to Twój sposób na pokazanie, jak bardzo Ci zależy na tych relacjach, które są nieco inne niż te codzienne, "wymuszone".

 

Zachęcam również do zerknięcia pod poniższy link: http://portal.abczdrowie.pl/jak-byc-dobrym-przyjacielem.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

nie chciałabym zakładać nowego tematu z tym samym tytułem, więc liczę, że nikt nie będzie miał mi za złe, że zwrócę się o radę w tym temacie, który nie jest mi w jakiś sposób obcy.

 

Trzy lata temu zostawił mnie dla innej mężczyzna, któremu bardzo ufałam. Nasz związek trwał prawie rok, gdzie w tym czasie prawie zawaliłam studia, pracę, a także walczyłam z rodziną, która Go nie akceptowała. Wiedziałam, że nie jest to ktoś dla mnie, jak inni mówili, jednak starałam się wierzyć iż wartościom i zasadom w życiu jest wierny tak samo jak ja. Byłam od Niego silnie uzależniona emocjonalnie, jak i intymnie- może dlatego, że był moim pierwszym. Szybko się zorientowałam, że jego tajemniczość sprawiła, że chciałam poznawać Go jeszcze bardziej. Byłam nim zauroczona. Nie kochałam Go, niestety mój skrajny idealizm odnośnie miłości nie pozwalał mi na to. Jak zresztą można kochać kogoś, gdy nie widzi się ze sobą wspólnej przyszłości? Nie wiem jak to określić, ale wiedziałam co On czuje, gdy mówił, że mnie kocha, widziałam to jak na mnie patrzył z niedowierzaniem i fascynacją, gdy mówiłam jak ja kocham życie za chociażby mały otaczający mnie promyk słońca i nie wstydzę się naiwności i dawania ludziom zaufania na starcie. Byłam otwarta, szczera, choć nigdy nie potrafiłam powiedzieć jak bardzo przeszkadzał mi nasz „związek”, a także to jak bardzo mi na Nim zależy. Zawsze stawiałam sobie nowe wyzwania, najlepsza szkoła, później coraz to lepsza praca, kolejny kierunek studiów, podróże i uwielbienie w emocjach. On stał w miejscu. Zero szkoły, słaba praca, aż w końcu zrozumiałam, że oprócz problemów rodzinnych, zainteresowań, a także wspólnych imprez nie łączy nas nic. Ja pomimo iż zaczęliśmy się od siebie oddalać wciąż byłam na jego każde skinienie. Miał mnie na każde zawołanie, wciąż usilnie się Go trzymałam wpatrzona jak w obrazek. Pewnego razu po prostu napisał, że to koniec. Gdy zapytałam dlaczego, przecież zasługiwałam choć na krótką odpowiedź, milczał. Nie nalegałam. Najwierniejsi znajomi nie oceniali, gdy ruszyłam szaleć, by zapomnieć o czymś czego tak naprawdę nigdy nie było. Gdy poznałam kogoś na wakacjach...Miłego, sympatycznego chłopca z którym spędziłam noc wyłącznie na rozmowie, stwierdziłam, że jest dla mnie nadzieja, że ON nie jest jedynym, który potrafi tak mnie do siebie zjednać- co zresztą graniczyło zawsze z cudem. Podniosłam się, jednak mój „zdrajca” powrócił, by wyjaśnić mi, że poznał wtedy kogoś i muszę Go zrozumieć, bo jestem kobietą i powinnam wiedzieć co one potrafią zrobić by skusić mężczyznę. Przepraszał, przyjął każdą obelgę rzuconą w jego stronę, jednak nie dałam się! Później dowiedziałam się od jego koleżanki, że wrócił do dziewczyny dla której mnie zostawił. Dużo pracowałam, próbowałam stworzyć jakiś związek z innymi, jednak On ciągle powracał. Podejrzewam, a raczej jestem pewna, że odzywał się wtedy gdy rozstawał się ze swoją dziewczyną i pił...To był u Niego stały schemat. Kilka miesięcy temu nie wytrzymałam i spotkaliśmy się... Trzy lata, w końcu mogłam popatrzeć na Niego z góry, a jednak moja natura mi nie pozwoliła... Zniszczony, jeszcze bardziej dziecinny, a ja ułożona, mająca poukładane życie, widziałam jak mu wstyd. Na nowo pozwoliłam by znowu wtargnął z butami w moje życie i to tylko na jedną noc! Noc, ale jaką...Była pełna pasji, namiętności i gniewu. Ja śmiałam się jak głupia, On mało w złości mnie nie rozszarpał. Nie wiem czemu w końcu uległam, czy z głupoty, z naiwności, z tęsknoty, a może wszystko razem...Nie widzieliśmy się już kilka tygodni, a ja wciąż czuję, jakbym nie mogła zostawić Go za sobą. Całymi dniami latam jak obłąkana, by nie myśleć o tym jak jeden człowiek mógł ze mnie zrobić najgorszą z najgorszych. Hmmm bujda, sama z siebie ją zrobiłam, gdy mu na to pozwoliłam. Chcę przeć do przodu i tak zawsze robię. Mój problem wraca, gdy zaczyna się noc. Strach, że napisze, że ja znowu ulegnę...Boję się, ze przez niego tracę kontrolę nad swoim opanowaniem, silną wolą i tego, że po mojej godności już nic nie zostanie. Wiele osób już mi radziło. Zająć się czymś?-tak robiłam, poznać kogoś?-poznawałam (pomijam fakt, że każdy facet z którym próbowałam coś stworzyć, oskarżał mnie o nieumiejętność zaufania), nie odpisywać mu?- zawsze sprawi , dobrym lub złym słowem, że się nie powstrzymam. Nie ma dnia by choć w sekundzie nie zaprzątał moich myśli. Nigdy przez Niego nie płakałam i choć spędziłam wiele godzin na rozmowach o tej chorej sytuacji, to jednak dziwnie boli fakt, że pomimo tego, iż minęło już tyle czasu to wciąż mam do Niego tak ogromny sentyment. Wiem, że nigdy nie zapomnę...Wiadomo, osób które wywołują u ciebie tak skrajne emocje szybko się nie zapomina, jednak jak dać szansę komuś innemu? Jak zaufać, jak nie dać ponownie się omotać? Jak się uwolnić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Piszę z prośbą o poradę, ponieważ nie radzę sobie z prześladującymi mnie myślami...

Może od początku. Jestem z chłopakiem rok. Jest moim pierwszym... ale niestety ja jego pierwszą nie jestem... Był z dziewczyną przez 2 lata, wiem, że ją kochał ona Go jednak zdradziła, a teraz ma już kolejnego... Zanim się poznaliśmy to próbował z nią utrzymać kontakt i chyba przez jakiś czas mu się udawało, ale później, niedługo przed poznaniem mnie ona zerwała z nim kontakt. Po tym jak ona Go zdradziła, to sobie trochę 'poszalał'... miał ze 2 czy 3 jednonocne przygody... To są powody moich rozmyślań i to moja udręka.... Martwi mnie to, że taki 'niegrzeczny' był. Szkoda mi też, że nie jestem Jego pierwszą miłością... ale z tym sobie radzę, bo przecież chyba każdy z nas kiedyś był zakochany ten pierwszy raz i często nie jest się z tą osobą... Zawsze kiedy zaczynam 'rozkminiać' o tym wszystkim, on to zauważa i od razu zaczyna się poważna rozmowa i tłumaczenie mi, że to co było już nie ma znaczenia, że jestem i będę tylko ja, że nie chce mnie stracić, że kocha... Na początku naszego związku nie myślałam tyle o tym, dopiero po wakacjach , kiedy zobaczyłam zdjęcia jego byłej na komputerze... cała masa zdjęć... Mówi, że wieki ich nie widział i nie są mu potrzebne do niczego, po prostu są, w końcu 2 lata to trochę czasu jest. a raczej były bo już je usunął. Nie potrafię sobie odpuścić i przestać o niej myśleć, mimo, że on mi nie daje powodów do zazdrości, nie mówi o niej, nie ma z nią kontaktu. Opowiedział mi co nieco o niej na początku naszej znajomości, bo jestem zbyt ciekawska i może nie potrzebnie dopytywałam i o nią i inne.... a On szczerze mi odpowiadał, ale pytał po co chcę to wiedzieć...

Proszę o poradę jak o niej zapomnieć? Przecież jej już dawno nie ma, a ja ciągle mam ją przed oczami... Czy to może być spowodowane tym, że nigdy nie byłam w związku "na dłużej, na poważniej", że to z Nim przeżyłam swój pierwszy raz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NinaS, przeczytałam Twój post i podejrzewam, że wykazujesz tendencję do wchodzenia w związki, w których możesz pokazać, że jesteś „nad”, w związki, w których możesz kimś się zaopiekować, bo jesteś ta „silniejsza, zaradniejsza, ambitniejsza, wiele od siebie wymagająca”. Twój pierwszy partner, jak sama go określiłaś, nie był zbyt ambitny, przeciętne wykształcenie i praca. Mimo wszystko uzależniłaś się od niego emocjonalnie. Być może ma to związek z tym, że był to Twój pierwszy partner seksualny. To również nie jest bez znaczenia. Myślę, że pozwalając mu ciągle wracać do siebie, mimo że tego nie chcesz, robisz sobie emocjonalną krzywdę. Nie pozwalasz sobie zakończyć związku, więc nie ma mowy o tym, by rozpocząć nowy, satysfakcjonujący związek, w który mogłabyś się zaangażować. Może pomogłoby Ci wsparcie psychologa, by przepracować tamtą relację, zamknąć tamten związek i nie powtarzać tych samych, destrukcyjnych schematów?

 

zdezorientowana.m, uważam, że niepotrzebnie dopytywałaś o przeszłość swojego partnera. Rozumiem, że jesteś/byłaś ciekawa, ale często jest tak, że powtarzamy ten sam błąd. Wiele kobiet tak robi. Zadajemy pytania swoim chłopakom/partnerom, ile partnerek mieli, jak im było, dlaczego się rozstali itd., a później dowiedziawszy się wszystkiego, zaczynamy myśleć, analizować i żałujemy. To nie eks dziewczyna jest tutaj problemem, nie jego przeszłość, tylko Twoja zazdrość, która wynika najprawdopodobniej z tego, że boisz się, iż stracisz swojego partnera. Być może dochodzi do tego niskie poczucie własnej wartości i obawa, czy przypadkiem nie znajdzie sobie „lepszej od Ciebie”, bo Ty nie jesteś „dostatecznie dobra, atrakcyjna, seksowna (przymiotniki można mnożyć bez końca)”. To, czego doświadczyliście i z kim byliście, przed Waszym związkiem, to przeszłość, która powinna zostać za Wami. Teraz powinniście wyciągnąć lekcje z przeszłych doświadczeń i budować Waszą wspólną przyszłość. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ekspert_abcZdrowie: Dziękuję z odpowiedź. Myślę, że moim problemem jest właśnie bardzo niska samoocena, nie wiele trzeba, żeby 'podciąć mi piórka"... Nie jestem do końca przekonana do swojego chłopaka, ale nie potrafię z Nim zerwać.... Ostatnio często się kłócimy, ja mu ciągle przeglądam konto na portalu społecznościowym, przeglądam zdjęcia w Jego komputerze.... Może po prostu szukam powodu, żeby skończyć to co jest między nami... Już dwa razy mówiłam mu, że nie podoba mi się, że nadal trzyma zdjęcia więc je za każdym razem usuwał, ale znowu je znalazłam... nawet na rodzinnych zdjęciach ona jest, chyba nawet ja nie jestem na zdjęciach rodzinnych.... ale nie chcę mu mówić, że znowu znalazłam jej zdjęcia ;( czuję, że nie zależy mu na mnie tak jak kiedyś na niej.... ciągle mi powtarza, że mnie kocha, że chce spędzić ze mną życie, ale ja tego nie 'kupuję' .... nie wiem co robić, jak sobie z tym poradzić :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem do końca przekonana do swojego chłopaka, ale nie potrafię z Nim zerwać....

zdezorientowana.m, powinnaś przede wszystkim określić, czego potrzebujesz, czego chcesz i zastanowić się nad tym, jakimi uczuciami rzeczywiście darzysz swojego chłopaka. Czy go kochasz? Czy chcesz z nim być? Czy to, co do niego czujesz, jest miłością, czy czymś innym? Jak wyobrażasz sobie Wasz związek za 2, 5, 8 lat? Czy w ogóle wyobrażasz sobie Wasz związek w przyszłości? Napisałaś, że nie jesteś przekonana do swojego chłopaka, ale jednocześnie nie potrafisz z nim zerwać. No właśnie - wykazujesz sprzeczne dążenia. Może to nie jest kwestia "przekonania" do chłopaka, tylko konsekwencja Twojej niskiej samooceny, na której wyrosła zazdrość o Twojego partnera i jego przeszłość. Rozumiem, że może Cię boleć, że chłopak ma zdjęcia byłej dziewczyny na komputerze, ale jeśli jest Ci z tego powodu przykro, powiedz mu o tym, porozmawiajcie na ten temat. Powiedz swojemu partnerowi, że nie wystarczą Ci tylko werbalne deklaracje typu "Kocham Cię", ale oczekujesz konkretnych czynów. Określ te czyny, nazwij je, powiedz chłopakowi, co według Ciebie będzie takim "dowodem miłości", co ma robić, byś poczuła się kochaną. Na razie wygląda to tak, jakbyś próbowała go przyłapać na tym i chciała mu udowodnić, że Cię nie kocha albo kocha mniej niż swoją wcześniejszą partnerkę. Pamiętaj, że na jakość Waszego związku powinniście pracować oboje, jeśli w ogóle Wam zależy na tym związku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×