Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak motywacji, emocji, aseksualizm(?)


ellenai_

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie forumowiczów!

Zwracam się do was z prośbą o pomoc, ponieważ nie wiem, czy problem, z którym się borykam, nadaje się do konsultacji z psychologiem. Ba, nie jestem nawet pewna, czy w ogóle mój problem istnieje, gdyż od dawna mam skłonności do wyszukiwania u siebie dziwnych chorób. Upodobałam sobie dysfunkcje mózgu.

Niedawno skończyłam 18 lat, przede mną matura. Poradziłam sobie z wyborem kierunku studiów oraz przedmiotami, które chcę zdawać. Problem w tym, że decyzja była podjęta na zasadzie „byle coś było”. Nie czuję, żeby któryś z nich okazał się moim powołaniem, w zasadzie nie mam motywacji, żeby robić cokolwiek. I nie chodzi tu tylko o rzeczy związane z moją przyszłością. Każdego dnia przesiaduję w fotelu i mówię sobie „powinnam wyjść, poczytać, oglądnąć film, zacząć robić notatki z filozofii”. Robię to wszystko, owszem, ale w głowie. Przenoszę się do takiej mojej drugiej rzeczywistości i zamykam się w niej. Nie znaczy to, że całymi dniami przesiaduję w domu, jednak wydaje mi się, iż to zjawisko jest wystarczająco częste, żeby zacząć się nim niepokoić.

Z brakiem motywacji powiązany jest problem z odczuwaniem emocji. W zasadzie został mi strach, smutek, melancholia. Reszta występuje rzadko, a jeśli już, to w sposób niedosłowny. Najłatwiej mi to opisać jako swego rodzaju rozdzielenie pomiędzy ciałem a duszą czy umysłem. Ciało reaguje, ale wewnętrznie nic nie czuję(nie mylić z uczuciem pustki). Nie jestem w stanie powiedzieć, od jak dawna to trwa, zaczęło mnie to zastanawiać w 2 klasie liceum. Być może przyda się informacja, że w gimnazjum zachowywałam się jak jakieś rasowe emo(trudne dorastanie, tacie gratuluję cierpliwości), po czym nastąpił rok radości i euforii, mnóstwa energii, wiary we własne możliwości.

Brak odczuwania emocji nie przeszkadza mi w wybuchach płaczu i histerii, kiedy coś jest naprawdę nie tak. Kiedy tak się dzieje, przestaję całkowicie myśleć, gadam jakieś niestworzone rzeczy, krzyczę, choć nie zdaję sobie z tego sprawy. Cały świat odbieram na opak, docierają do mnie tylko niektóre informacje, inne sobie przekształcam na własny użytek.

W maju 2009 zorientowałam się, że prawdopodobnie jestem aseksualna. Kontakt fizyczny nie sprawia mi przyjemności, od dawna nikt nie pociąga mnie seksualnie. Był to dla mnie szok, zwłaszcza, iż przez okres gimnazjum miałam straszne kompleksy, że nie mam chłopaka(tak, wiem), a przez to pocałunki i inne tego typu aktywności przeniosłam sobie do „sfery sacrum”. A kiedy przyszło co do czego, było wielkie bęc.

Pierwsza porażka związana z kontaktami wcale mnie nie zraziła do następnych. Stało się gorzej. Za wszelką cenę chciałam udowodnić sobie, że może to nie ta osoba, jestem w 100% normalna. (Swoją drogą dalej w to wierzę, ale nie mam zamiaru sprawdzać tego na pierwszej lepszej osobie, której się spodobam, a mnie nie będzie odrzucać). Wtedy trafiłam na A, przedostatniego atrakcyjnego dla mnie chłopaka(podobał mi się wcześniej). Od początku zdawałam sobie sprawę, iż jest on dla mnie bardzo nieodpowiedni, a to, co oboje robimy jest czystą desperacją. Nie mniej jednak ułamek sekundy, w którym poczułam motylki w brzuchu(zdarzają mi się takie przebłyski) przesądził sprawę. Nie udało się. Skrzywdził mnie. Nie zgwałcił, ale wystarczyło, żebym odskakiwała przy niektórych intymnych dotykach, a później leżała przerażona. Nic nie czuję, moje ciało jest przerażone.

Co to wszystko może oznaczać? Czy są to objawy jakiejś choroby, z którą należy udać się do psychologa? Jeśli tak, to czy zna ktoś jakiegoś dobrego specjalistę w Krakowie?

Z góry dziękuję za pomoc.

 

[Dodane po edycji:]

 

Po krótkim zastanowieniu, do wszystkiego mogę dodać jeszcze brak koncentracji i roztrzepanie, które zaczynają wypominać mi inni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy koniecznie musisz mieć "coś", np. depresję? Może to chwilowa melancholia związana z dorastaniem, rozczarowanie życiem i niechęć wobec wyzwań, jakie przed Tobą stoją. Oczywiście może to być depresja, a z nią trzeba walczyć. Jednak biorąc pod uwagę Twój wiek i niektóre fragmenty posta, sądzę, że niekoniecznie. Ucieczka w swój świat to coś jak syndrom Piotrusia Pana a szukanie chorób (Internet jest w tym świetnym pomocnikiem) przypomina szukanie usprawiedliwienie dla Twoich zachowań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×