Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 647
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. To znaczy ja jeszcze wszystkich możliwości farmakologicznych nie wypróbowałem, mam teraz terapię, ale totalnie nie mogę się na niej skupić, to jest grupowa terapia codziennie. Doktorzy ciągle mnie namawiali na terapię. Muszę i tak jeszcze poczekać na działanie leków. Choć mam naprawdę mocne myśli samobójcze z pokusą ich wykonania. No nie wiem kiedy elektrowstrząsy się stosuje, ale ponoć głównie wtedy, kiedy leki i terapia nie wystarczają.
  2. @Pawel.770 Niestety SSRI tak działają, że spłycają przeżywanie emocji i negatywnie wpływają na libido. No 100mg sertraliny to jeszcze nie jest dawka przeciwnatrętna. Co prawda można próbować zwiększenia do 150-200mg, ale na natręctwa można by też dorzucić do tej sertraliny małą dawkę atypowego neuroleptyku. Kwetiapina i arypiprazol są stosowane przy OCD Neuroleptyki też pomagają trochę zniwelować tą anhedonię i problemy z libido powodowane przez SSRI.
  3. @Lucy32 Ja też miałem tak, że na lekach SSRI, SNRI mój stan się pogarszał zamiast poprawiać. Ja trafiłem jednak w końcu na swój lek, jest to moklobemid. Działa bardzo łagodnie, już po tygodniu zaczyna wykopywać z depresji jednak całkowicie rozkręca się po 3-4 miesiącach. Cieszę się, że w końcu mam dobry lek. Biorę go w połączeniu z Ketrelem 200mg. Też niestety mam zamiary samobójcze i to bardzo silne, ale na razie lekarka nie chce tego zaleczać farmakologicznie, cóż... Ja jeszcze z tym walczę, ale tutaj leki są wskazane, bo myśli samobójcze same nie odejdą, a nawet psychoterapia na nie niewiele daje. Konieczne jest stosowanie stabilizatorów nastroju wówczas. Nie wiem czy takie brałaś?
  4. eleniq

    Pytania TAK lub NIE

    nie wspieram, nawet nie wiem jakie to są postulaty masz rodzeństwo?
  5. eleniq

    śnicie w nocy?

    Ja ostatnio jakoś w ogóle nie mam snów, z czego się akurat cieszę, bo miałem swego czasu naprawdę złe i żywe sny blee... W końcu trafiłem na dobre leki
  6. eleniq

    Cześć

    Witaj! Chcę ci powiedzieć, czego się nauczyłem na terapii dziennej nerwic. Otóż, żeby nie tłumić w sobie lęku, nie przyjmować go tak do siebie, tylko starać się z nim konfrontować, rozmawiać o nim, to wtedy on zacznie znikać, przestanie być taki dziwny i trzymający w napięciu. Bo wiesz jest takie powiedzenie "nie taki diabeł straszny, jak go malują". Oraz, że jeśli przejmujesz się często pewnymi rzeczami, to trzeba wiedzieć, że nie na wszystko mamy wpływ. Zrozumiałem, że nie ma co się przejmować złymi zachowaniami czy przekonaniami innych skierowanych do nas, bo nie mamy na nie żadnego wpływu. Ale na swoje przekonania i zachowania jak najbardziej mamy Może moje wstępne rady coś ci dobrego podpowiedzą.
  7. Niektóre leki psychotropowe mogą hamować perystaltykę jelit, prowadząc do zaparć. Jeśli zaparcia masz sporadyczne to nie ma się czym przejmować myślę, jednak jeśli cały czas jest problem z wypróżnieniem, to radziłbym zmienić leki. Nie można też ciągle stosować leków przeczyszczających, bo organizm się do nich szybko przyzwyczaja i przestaje na nie jakby reagować. Najlepsze na mocne zaparcia są preparaty ziołowe np. Radirex Max albo ostrzejsza Xenna Extra.
  8. @Petek Czy fluoksetyna zaburzała ci jakoś sen może? Z ciekawości pytam... Brałeś ją solo czy w połączeniu z czymś?
  9. @johnn Pamiętaj że są rzeczy, na które tak naprawdę nie mamy żadnego wpływu, choćbyśmy nie wiem co robili. Czasem tak bywa, że ktoś reaguje nie tak jakbyśmy się tego spodziewali, może nas nagle bez wyraźnego powodu odrzucać, unikać itd. Spróbuj z nią na początek porozmawiać może dlaczego cię unika. Jeśli nie będzie chciała ci tego wyjaśnić, to po prostu daj sobie z nią spokój. Rozumiem, że łączy was coś więcej i też ci się podoba, ale naprawdę nie ma co się narzucać, bo to już może i tak niewiele, a nawet nic nie dać. To nie jest jedyna dziewczyna na tym świecie też I pamiętaj, że na reakcje i myśli innych ludzi nie masz bezpośredniego wpływu. Kolega @madmax6 już ci to też po części wyjaśnił
  10. Biorę moklobemid 300mg rano i 150mg popołudniu, no i jeszcze 200mg kwetiapiny na wieczór, ale ciągle jeszcze jest sporo napięcia i myśli samobójczych. Też może być tak dlatego, że moklobemid się nie rozkręcił do końca, bo biorę go dopiero 1,5 miesiąca gdzieś. Oczywiście nie chcę zmieniać moklobemidu ani kwetiapiny, tylko ewentualnie w razie czego coś tam jeszcze dorzucić. Samemu z takimi myślami sobie na dłużej nie poradzę, to jest wiadome. Ale dziś zacząłem terapię w oddziale dziennym psychiatrycznym i mam rozmowy z lekarzem co tydzień. Pani Doktor dobrze wie, jak jest mi ciężko, jak na razie jednak proponuje dorzucić mi coś bardziej typowo uspokajającego niż stabilizującego do mojego zestawu. Kurde, straszne to jest, czuję że i tak na to wszystko już za późno...
  11. Przeczytałem Twój post i dodam coś od siebie, bo akurat również jestem osobą, która została jakby zjechana przez terapeutę po 2,5 latach. Rozumiem co przechodzisz, kurde te zawiedzenie i złość, że komuś płacisz niemałe pieniądze i ci tak za to dziękuje. U mnie z kolei był problem stanów dysocjacyjnych i myśli samobójczych, na które ona totalnie nie umiała zareagować, nie umiała mi ich objaśnić czy nawet nie zwróciła uwagi skąd się pojawiają, sam wszystko musiałem robić. Przez nią teraz nie mogę chodzić na jakiekolwiek terapie, niestety tak mnie zraniła. W myślach to mam ochotę wręcz ją zabić, przepraszam ale takie mam myśli. Jeszcze myśli samobójcze ciągle nasilone, znikąd pomocy, nie mam żadnego oparcia. Posłuchaj, nie przejmuj się tym co ci psycholodzy czasem gadają. Oni nie są wszechwiedzący, nie potrafią pomóc każdemu, a i tak ci powiedzą, że to twoja wina i że to ty nie potrafisz z terapii korzystać, nie no czy tylko mi się nóż z kieszeni wysuwa na takie słowa? Raz nawet zrobiłem jej straszną awanturę, przez co mi powiedziała, aż baba z recepcji to słyszała i się pytała czy nie trzeba wzywać pomocy. Oczywiście to było tylko wybuchnięcie, nie napad furii czy coś gorszego. Tak sądzę, że nie jesteś łatwym przypadkiem do leczenia (podobnie jak ja hehe), ale to jeszcze nie powód, by ci mówić takie rzeczy. Nie każdy psycholog jest przygotowany do pracy z ciężkimi przypadkami, niestety. Tylko szkoda, że niektórzy z nich nie potrafią się do tego przyznać. Słucham??? Z zaburzeń ludzie WYCHODZĄ!!! Fakt, że ma się pewne skłonności choćby osobowościowe do końca życia, ale to nie oznacza, że nie da się z nich wyjść i mieć nad nimi kontrolę. Jakbyś był chory psychicznie, to wtedy już rzeczywiście leczenie farmakologiczne do końca życia. Ale psychoterapia do końca życia już nie ma miejsca. Weź tą terapeutkę olej. Mi oczywiście wszyscy inni psychoterapeuci radzili, bym jeszcze raz sobie z nią pogadał, taaa naciąganie i bronienie kolegów po fachu w mordę jeża... Weź w ogóle ją olej. Wiem też, że pewnie jesteś troszkę zdezorientowany i wyprany przez takie akcje ale trzymaj się dobrze kolego, nie rób niczego głupiego, staraj się uspokoić. Życzę ci powrotu do zdrowia i samych dobrych rzeczy!
  12. eleniq

    X czy Y?

    ognisko z przyjaciółmi pizza na cienkim czy na grubym cieście?
  13. @Delikwent Mordko, 6 dni to stanowczo za mało, by cokolwiek oceniać. Wiesz wortioksetyny nie stosowałem, bo moja doktor twierdziła, że nie ma sensu przy moich silnych lękach, bo podobno wortio słabo działa przeciwlękowo. Ja z kolei testowałem sertralinę, fluwoksaminę, wenlafaksynę, duloksetynę, maprotylinę, klomipraminę w połączeniach z kwetiapiną, olanzapiną, pregabaliną, buspironem, hydroksyzyną, pramolanem i też było ciężko trafić. W końcu załapałem się na moklobemid w połączeniu z kwetiapiną no i melatoniną 1mg na sen i w końcu jest w miarę. Teraz idę na terapię na oddziale dziennym nerwic, podobnie jak ty. Z tego co widzę, to masz podobnie jak ja. Ja mam akurat F41.2 zaburzenia depresyjno-lękowe mieszane. Na osobowość unikającą, fobię społeczną i zaburzenia lękowe to bardziej psychoterapia. Chociaż jeśli terapia za ciężka albo cię nie stać, nie wiem whatever, to próbuj na razie leków. Wiem też, że to nic przyjemnego kiedy lęki hulają po głowie, ale wierz mi, da się z tego wyjść! Im wcześniej się wyleczysz, tym lepiej, bo zaburzenia lękowe z czasem przybierają niestety na sile, jeśli są tak same sobie pozostawione bez odpowiedniego leczenia. Mnie z kolei jedna psychoterapia 2,5-letnia indywidualna mocno zjechała i leki lepiej mnie ustabilizowały jak na razie, jednak muszę jeszcze pozmieniać te złe przekonania na tej terapii dziennej. Doktor mi powiedziała, że wszystkiego lekami nie wyleczę.
  14. Jeśli chcecie leczyć lęk uogólniony, który okresowo ulega nasileniu to powinno się próbować na stałe włączać duże dawki antydepresantów lub dodatkowo małe dawki neuroleptyków atypowych (głównie przez blokowanie receptorów serotoninowych 5-HT2, których pobudzenie może wywoływać lęk i pobudzenie). Można jeszcze dołączać tzw. anksjolityki - pregabalina, buspiron. Benzodiazepiny największe zastosowanie mają w przerywaniu napadu bardzo intensywnego lęku panicznego. Nie stosuje się, a przynajmniej nie powinno zbytnio ich stosować w tłumieniu takiego jakby umiarkowanie nasilonego niepokoju. Bezpieczniej można próbować doraźnie hydroksyzyny, Pramolanu albo Ketrelu 25mg. Ja jestem przeciwnikiem benzodiazepin, odradzam ich branie, kiedy nie ma potrzeby. Oczywiście to już lekarz powinien oceniać, lekarz zna lepiej problem i ma większe doświadczenie, mi nic do tego. Jednak ja ich nie chcę polecać.
  15. Znaczy dawkę 25mg można odstawić nagle. Dawkę 50mg, dobrze zmniejszyć do 25mg i brać tak przez tydzień. Ketrel można szybko zwiększać, nawet o 100mg w ciągu jednego dnia. Ale odstawić lepiej powoli, o 25-50mg w dół co tydzień.
  16. Kwetiapina uzależniająca? Pierwsze słyszę... Słyszałem, że ona bardzo często daje objawy odstawienne. Po długotrwałym stosowaniu trzeba ją odstawiać powoli przez okres co najmniej 1-2 tygodni. Można przy okazji wypróbować ziołowe środki łagodzące takie objawy odstawienne.
  17. @acherontia styx Co obecnie bierzesz na sen?
  18. @PaniJa To troszkę dziwne, że śpisz tylko 5h na Ketrelu, bo powinnaś co najmniej z 6h, ostatecznie 7-8h. Może trzeba zwiększyć dawkę? Ketrel to jeden z najlepszych leków podtrzymujących sen, nie wydłuża tak mocno snu do 9-12h jak inne leki nasenne i nie powoduje takiego zamulenia z rana. Ja biorę 200mg i budzę się w pełni sił, 100% przytomny i wyspany. Można próbować dołożyć sobie melatoninę 1mg. Dzięki niej szybciej się zasypia, może też troszeczkę pomóc utrzymać odpowiednio długi sen. Ale 1mg i nie więcej na początek!!! Bo wyższe dawki melatoniny mogą powodować rozdrażnienie w ciągu dnia, sam tak miałem, kiedy eksperymentowałem z jej podnoszeniem. Pełne działanie melatoniny ujawnia się gdzieś max po 2 tygodniach.
  19. @zburzony Spoczko, rozumiem. No mi też wenlafaksyna nastroju nie podnosiła w ogóle. I jeszcze sen bardzo zaburzała. Jak ci bardziej szkodzi niż pomaga to zmień na co inne.
  20. @zburzony Wszystko zależy jaką masz depresję, pewnie lękową. Wiesz leki SSRI/SNRI działają na ten typ depresji zwykle w wyższych dawkach, z tego co moja lekarz mówi. Ale czasem nie tyle wymagana jest zmiana na inny SNRI/SNRI, co dołączenie czegoś przeciwlękowego np. hydroksyzyny, pregabaliny, kwetiapiny w niskich dawkach. Można też próbować łączyć dwa antydepresanty, najbezpieczniej SSRI/SNRI + mianseryna/mirtazapina/trazodon. Z tym, że takie leki przeciwlękowe mogą powodować senność, dlatego zwykle bierze się je na wieczór. Też chcę ci powiedzieć, że na samym początku bardzo często leki antydepresyjne nasilają lęki i ten okres trzeba po prostu przetrwać, nie ma rady. Potem to się powinno wyrównać. Potrzebują te leki czasu na rozkręcenie.
  21. @z o.o. No tutaj też pewnie kwestia osobowości albo przekazanych schematów w domu rodzinnym się kłania. Niektórzy ludzie mają większe skłonności do odczuwania takich negatywnych emocji.
  22. @z o.o. Wiesz teraz już nie tak ciężko. Jak byłem nastolatkiem to wtedy bardzo było ciężko, ciągle byłem narażony na pytania "co ty dziewczyny nie masz, taki młody?", jednak rodzice o mnie wiedzą, nikomu innemu się nie chwalę. Z tym się pogodziłem, bo to nie ja sobie wybierałem, taki byłem w zasadzie od urodzenia. No tak, niestety wiele ludzi ma niski próg tolerancji, ale tym się nie przejmuję. Sądzę, że ludzie bez tolerancji mają pewien lęk przed tym czego nie tolerują, tylko nie zdają sobie z tego sprawy i zakrywają to agresją.
  23. @z o.o. No w moim przypadku dzieci to jeszcze bardziej skomplikowany temat, bo mam pewne nieprzyjemne przeżycia związane z dziećmi i nawet stres pourazowy. No to już kontrowersyjna sprawa, kiedy dziecko ma dwóch ojców, albo dwie mamy heh. Powiem Ci, że jak chodziłem do liceum, to spotykałem się z taką psycholog, której specjalnością były dzieci i młodzież i powiedziała mi, że jakbym zdecydował się kiedyś na dzieci z innym facetem, to żebym wiedział, że z jej doświadczenia wynika, że dzieci czują duży wstyd mając "inaczej zbudowaną" rodzinę i wolą mieć tak jak ich pozostali koledzy i koleżanki. No ja bym w Polsce nie chciał mieszkać, chętnie bym się wyniósł za granicę, ale nie ze względu na "zacofanie" naszego kraju, tylko dlatego, że lubię obcokrajowców i języki obce. Mimo wszystko życie facet z facetem to cóż trzeba się trzymać, bo jak się ktoś uczepi... no wiesz, boję się napiętnowania. Trzeba by na jakimś totalnym zadupiu zamieszkać, żeby mieć spokój heh. A ja nie lubię takich odosobnionych miejsc. Zawsze mogę spotykać się z kimś co jakiś czas, żeby ludzie nie podejrzewali, raz ja u niego, raz on u mnie. No nie wiem, heh.
  24. @z o.o. No tak pytam o ten czeski, bo właśnie to też język słowiański, dokładnie zachodniosłowiański więc dokładnie ta sama grupa co polski i słowacki. Tylko język czeski i słowacki w przeciwieństwie do polskiego mają iloczas, który może wpływać na znaczenie. No ale masz rację wymowa czeska dla Polaka rzeczywiście jest dość gładka, choć ma jeszcze tzw. sonanty "r" i "l" no i takie specyficzne "r" z takim daszkiem. Polski z kolei jako jedyny ze wszystkich słowiańskich ma samogłoski nosowe "ą" i "ę" za co lubię nasz język, bo brzmi troszkę jak francuski . Także polski rzeczywiście sprawia wrażenie trudnego, szeleszczącego języka. No ja akurat dzieci mieć nie mogę, nie tylko ze względu na zrypaną psychikę za dziecka, ale też ze względu na orientację. Cóż, nie wybierałem tego. Jak czasem jestem na spacerze i widzę szczęśliwą rodzinę czy nawet parę bez dziecka to nie ukrywam, czuję potworną zazdrość. Może dlatego, że boję się samotności albo niedostosowania, bo cóż, świat mężczyzn homo jest taki troszkę... płytki(?). No rozwijać mi się nie chce. Ja z kolei mam tak, że strasznie momentami dramatyzuję, wyolbrzymiam, ale to w dużej mierze zależy od nastroju. Kiedy mam dobry nastrój, jestem zrównoważony i myślę normalnie, to nie robię fanaberii ze swoich problemów. Dziś tak jest A wiesz przy takiej nerwicy ciężko z samym sobą wytrzymać, a co dopiero inni ludzie przy takim histeryku. Mam nadzieję, że uda mi się to rozpracować na terapii nerwic, z którą startuję od 18 października, żeby poznać się od tej lepszej strony. W rodzinie też mam ciocię, którą wykończył poprzedni mąż i ona jest dopiero histeryczką. Jak nie odbiorę od niej telefonu, to od razu się rzuca "czemu mnie tak unikasz itd". Oj, nie dziwię się, że z takimi osobami ciężko czasem wytrzymać. No ja też święty nie byłem, moje pierwsze wpisy na tym forum też były dość ostre. Ale wiem teraz, że to dlatego, że całe życie dusiłem w sobie złe emocje i potem wylewałem je bezpodstawnie na innych. Także się nie przejmuj, każdy z nas czasem po prostu gorzej się może poczuć, coś tam w złości powiedzieć nie takiego... Ze swojej strony życzę ci żeby się wszystko układało
  25. @z o.o. To jest bardzo przykre co piszesz. Mnie też wiele osób mówiło, że jestem za wrażliwy i nie potrafię nikomu ostro czegoś wygarnąć. Wyzywano mnie od słabiaków, ciot itd. Nie czułem się bezpiecznie nawet na własnym podwórku, dzieciaki mnie wykorzystywały, poniżały, testowały moją wytrzymałość. Oczywiście dla rodziców byłem jak święty, to jedyne co mi mówili, to "nie przejmuj się", zamiast zaprowadzić do psychologa/lekarza i zająć się tym problemem na poważnie. Jeszcze później był problem z moją mamą. Ogółem cały czas moja rodzina była jakaś taka oderwana od rzeczywistości. A i tak do dziś muszę się z tego sam wygrzebywać. Wciąż mam myśli samobójcze. Ale chcę Ci powiedzieć, że mimo tego co przeżyłaś, to wg mnie jesteś jedną z najsilniejszych osób na tym forum. Pokazujesz, że można żyć ze schizofrenią, nawet lepiej niż ktokolwiek inny. Naprawdę podziwiam A swoją drogą, jak Ci się podoba czeski?
×