
eleniq
Znachor-
Postów
2 586 -
Dołączył
Treść opublikowana przez eleniq
-
@PaniJa Ja biorę teraz już 400mg i nie jestem ani senny, ani zamulony. Muszę brać taką dawkę, bo mam ciężką depresję z lękiem. Bo nawet na 200mg cały czas jeszcze miałem jakieś jazdy. Ketrel mnie wycisza, znosi to straszne napięcie i pomaga też pozbierać myśli, co jest dla mnie ważne, by móc logicznie myśleć podczas psychoterapii choćby i ogólnie w życiu. Te 25mg nic ze mną by chyba nie zrobiło, bo mam tyle napięcia w sobie ostatnio. Na szczęście jest już lepiej...
-
Zniesie, ale bardziej będzie to odczuwalne przy bardzo silnym lęku. Brałem je przez okres 2 lat, wyjadłem może ze 2 paczki w sumie. Znoszą niepokój ale chwilowo i na początku. Potem coraz słabiej jest to odczuwalne. To takie troszeczkę placebo czasami. Cóż nie lubię ich z wielu powodów, długo by pisać...
-
SSRI i arytmia? Ciekawe. Podobno SSRI są najbezpieczniejsze jeśli chodzi o takie kardiologiczne rzeczy. Ja na malutkiej daweczce arypiprazolu to miałem dopiero arytmię, że nie wiedziałem co się dzieje ze mną, nogi się uginały, masakra. @Alux Jeśli już czujesz, że musisz brać benzo na ataki lęku, to bierz jak najmniej i jak najkrócej. Najbezpieczniejszy i zarazem skuteczny zazwyczaj bywa Xanax w dawce jednorazowej co najmniej 0,5mg, ale żeby nie przekraczać 1,5mg dziennie. Lorafen jest wg mojej lekarz mniej skuteczny. Ja nie biorę benzo, choć brałem swego czasu, ale to wg mnie uzależniające i psujące mózg ścierwo, teraz ratuję się hydroksyzyną 25mg jednorazowo, maksymalnie 100mg dziennie. Nie jestem po niej senny ani zamulony, tylko wyciszony. Zależy od organizmu też. Jeśli masz lęk uogólniony i ciągle czujesz napięcie to dobrze by było żebyś brała długotrwale coś przeciwlękowego w sensie nieuzależniającego np. kwetiapina w dawce co najmniej 100mg, mianseryna, trazodon, SSRI.
-
Z tym, że kobieta musi być niezależna czyli np. mieć swój samochód ale przede wszystkim swoje zdanie to się zgadzam. Kobiety zwykle są bardziej takie otwarte uczuciowo, przez co łatwiej im uwolnić swoje emocje, mają bogatszy język emocji, łatwiej im te emocje rozpoznawać, odczuwać, nazywać. Widzę to na dziennej terapii grupowej, w której obecnie jestem jedynym chłopakiem. To jest terapia poznawczo-behawioralna, więc mocno skupiona na odszukiwaniu w sobie emocji między innymi. Jeśli chodzi o facetów, to rzeczywiście czasem raczej nie ma co za wiele wymagać w kwestii uczuć, są częściej niedojrzali emocjonalnie przez co prędzej użyją wulgaryzmów, agresji. Prędzej stłumią w sobie uczucia, dochodzi do ich narastania, łatwiej popadają w nałogi. Niestety u mnie w domu schemat był taki, że tata totalnie odcina się od uczuć, reaguje często agresją, ma słaby zasób słów, a mama niedojrzała emocjonalnie, niezrównoważona, niedostępna, popadła w nałogi, przez które wylądowała na cmentarzu. Także wiecie... później ich dzieci płacą za to depresją, nerwicą itd. Patologia rodzi patologię. Oczywiście proszę nie bierzcie tego za bardzo do siebie, bo nie mówię tu o wszystkich, też wielu facetów mogło zostać nauczonych w domu obchodzenia się z emocjami, a kobiety też bywają mniej delikatne.
-
Hey siemanko. Czy agomelatyna ułatwia zasypianie? Bo potrzebuję czegoś, co pomoże mi szybciej zasnąć. Biorę na noc Ketrel 400mg, po którym nie dość, że wolno zasypiam, to jeszcze czuję dziwny niepokój przed zaśnięciem. Brałem melatoninę 1mg przez jakieś parę tygodni, ale przestała działać. Też zwiększenie melatoniny do 3mg kończy się jakimiś niepokojącymi snami i rozdrażnieniem rano i w południe. Moja wątroba jest w dobrej kondycji, AST i ALT w normie mimo brania dużej ilości leków od dłuższego czasu, bo słyszałem, że agomelatyna podrażnia mocno wątrobę. Jak u was było/jest z agomelatyną? Pozdrawiam.
-
W niektórych przypadkach bez leków nie da rady funkcjonować, zebrać myśli w sobie, opanować napięcia. Jak ktoś ma mocne lęki, psychozę, ciężką depresję, myśli samobójcze to wręcz wskazane by brać leki, bo inaczej to się może nasilać. Ja się jedynie bałem brać benzodiazepiny, teraz pod żadnym pozorem ich nie biorę. Zawsze można dopytać lekarza o skutki uboczne leku, czego się najbardziej spodziewać, ile czekać na działanie. Jeśli chodzi o ciebie, to pamiętaj, że tłumienie w sobie lęku tylko go nasila. Nerwicę lękową leczy się psychoterapią, która może być wspierana farmakologią. Jednak jak masz silny, nawracający lęk to można próbować leków. Leki pomagają wtedy złagodzić objawy napięcia i pobudzenia, dzięki czemu łatwiej zebrać myśli, pracować itd. ale nie leczą przyczyny nerwicy.
- 12 odpowiedzi
-
- leki
- (i 2 więcej)
-
Samotność jest bardzo przykra i dołująca. Ja jestem samotny od blisko 10 lat, długo jak na młodą 23-letnią osobę, ale cóż, wiele czynników za to jest odpowiedzialnych. Najgorsze, że samotnych czasem postrzega się jako "chorych" czy "dziwnych", bo ktoś pomyśli "co jest z nim nie tak, że nie ma znajomych?!" i ogólnie jest narażenie na pytania typu "co ty tak ciągle sam?". Wiele ludzi tego nie rozumie, że ktoś np. może mieć za sobą traumy, które go tak zblokowały, że nie był w stanie już zaufać ludziom. Im dłużej człowiek żyje samotnie to też zaczyna łatwo ulegać lękom i natręctwom, źle śpi, ma niskie poczucie wartości, zaczyna działać na zasadzie schematów, stara się zawsze robić dobre wrażenie, by ktoś go nie odrzucił, nie wyzwał. A najgorsze, że zaczyna za mocno skupiać się na sobie, swojej przeszłości, zaczyna dramatyzować, momentami robi się roszczeniowy, zależny od innych. Jak człowiek nie ma się czym martwić, to martwi się sobą. No tak jest ze mną mniej więcej... A jak to u was wygląda?
-
Mi też wenlafaksyna totalnie nie podchodziła i też brałem duloksetynę. Niestety duloksetyna również źle na mnie działała, podrażniała mi wątrobę, miałem luźne stolce cały czas, trzeba było szybko odstawić. Ale racja, to są dwa bardzo podobne do siebie leki, z tym, że duloksetyna podobno mocniej działa na noradrenalinę i dopaminę już w niskich dawkach. I duloksetynę wystarczy dawkować raz dziennie rano, bo wenlafaksynę trzeba już dawkować rano i popołudniu.
-
Eh, pogubiłem się już chyba... No nic, nie ciągnijmy tego tutaj. Pozdrawiam
-
Nie wiem, jaka jest przyczyna takich zaburzeń, też mnie to zastanawiało. Chyba nie wiadomo do końca wciąż jak to leczyć. Dlatego ZA to nie choroba, a jedno z CZR.
-
@johnn Niestety nie ma jak dotąd takich leków, które by pomagały na objawy osiowe zespołu Aspergera. Można jedynie próbować leczyć objawy zespołu Aspergera np. objawy lękowo-depresyjne i natręctwa najczęściej za pomocą SSRI, albo objawy chwiejności emocjonalnej, poważnej drażliwości czy agresywności za pomocą niektórych neuroleptyków atypowych. Jednak z racji, że interesuję się farmakologią to słyszałem o badaniach nad donosową oksytocyną, która ma pomagać jakby w zwiększeniu zainteresowania światem zewnętrznym i kontaktami z ludźmi, bo oksytocynę organizm wydziela między innymi w momencie zbliżenia. Też próbuje się czasem suplementacji. Zaleca się głównie melatoninę, duże dawki magnezu i witaminy B6, witaminę D3, kwasy omega-3.
-
W moim wypadku szpital psychiatryczny niewiele dał, a wręcz pogorszył sprawę. Musiałem później to wszystko co mi wsadzili i tak zmieniać ze swoją prywatną lekarz jeszcze długi czas. Choć są takie leki, które wymagają wprowadzania w takich warunkach ciągłego nadzoru szpitalnego, bo trzeba robić badania krwi czy EKG np. klozapina, amitryptylina, lit. Mimo wszystko szpital nie jest dobrym miejscem szczególnie dla osób znerwicowanych. Ze swojej strony nie polecam tego pomysłu, chyba że już naprawdę nic nie można innego zrobić ambulatoryjnie.
-
@johnn No jak był zbyt śpiący lub zbyt spokojny na tych lekach, to znaczy, że były za mocne pewnie. U mnie to było tak, że albo nie działały i bardziej było czuć uboki, albo za bardzo nasilały lęki i zaburzały sen, w sensie koszmary itd. Choć wtedy, kiedy jeszcze nie miałem lęków, to potrafiły powodować senność, ale taką przejściową. Bez tych leków, co teraz biorę, to bym chyba samobója popełnił, bo strasznie dużo napięcia ostatnio miałem. No a Twojemu bratu życzę zdrówka
-
Łooo kurde, 12 leków w ciągu jednego roku to serio niezła huśtawka musiała być. Myślałem, że to ja miałem więcej zmian, bo mi z kolei zmieniano leki 5 razy, przy czym czasem dorzucano mi różne dodatkowe. Ale ja obecnie jestem już na dobrze dobranych lekach. Ale ile się namęczyłem, by na nie trafić, aż musiałem przerwać studia, bo tak się źle czułem, miesiące wycięte z życia, no ale cóż, oby teraz było coraz lepiej...
-
@madmax6 Oj rówieśnicy potrafią być naprawdę okrutni i tak nawrzucać, że psychika w końcu siada. Ale trzeba na to lać
-
@madmax6 Ja też miałem jedynki wysunięte bardzo silnie do przodu, skrzyżowane, ogółem cały zgryz miałem krzywy i nieprawidłowy. Leczyłem to aparatem stałym w wieku 14-15 lat.
-
Ja obgryzam paznokcie odkąd tylko pamiętam, chyba od malutkiego dzieciaka. Teraz mam 23 lata i mocno skrócone płytki paznokciowe, prawie nie mam paznokci, ludzie zwracają uwagę. Upominanie jednak nic nie daje. Jak jestem spokojny to raczej nie obgryzam, choć jest to u mnie sposób odreagowywania napięcia, samookaleczania - tak mi powiedziała psychiatra. Zdarzało mi się obgryzać do krwi, ale kiedy zaczynało krwawić, szczypać czy boleć, to przestawałem obgryzać na jakiś czas. Podobno niektóre leki antydepresyjne czy nawet neuroleptyki mogą to łagodzić. Szkoda tylko, że te paznokcie mam teraz takie, jakbym ich nie miał, to już nieodwracalne raczej.
-
Brak kogoś bliskiego. Nie chodzi o rodzinę, bo mam 23 lata i bardzo potrzebuję grupy rówieśniczej. Tak jest od 10 lat. Strasznie to przykre. Chcę do ludzi, choć niektórzy psycholodzy próbowali mi wmówić, że ja może jednak nie potrzebuję tych kontaktów i powinienem pogodzić się z samotnością. Ale przecież nikt nie da rady samemu. Dlatego mam myśli samobójcze, a nawet plany... Boję się, że już nic się nie zmieni, bo czasami nie mam totalnie sił.
-
U mnie sen się ładnie uregulował od kiedy biorę moklobemid, kwetiapinę i melatoninę. Nie mam dziwnych, złych i żywych snów jak ostatnio. No i śpię odpowiednio długo 7-8h
-
Wszystko jest ok, do momentu aż jakaś cecha zaczyna przynosić bardziej szkody niż korzyści. Każda cecha w nadmiarze staje się udręką i może prowadzić do zaburzeń psychicznych czy nawet somatycznych. Moja mama uważała się za WWO, choć wszystko w sobie cały czas tłumiła, nadużywała alkoholu, zawsze była niedostępna, co bardzo przełożyło się na mnie. W pewnym momencie tak odcięła się od świata, ogółem znajomych, pracy, mój tata wszystko musiał jej załatwiać, bo gdyby nie on, to moja mama pod mostem by wylądowała. Lekarze jej tłumaczyli, że nie pożyje długo, jak będzie tak robić. W końcu zmarła nagle w wieku 50 lat, ponieważ paliła dużo papierosów i nie wychodziła w ogóle na powietrze, jak już to na 15-20 minut po zakupy, na dodatek bałaganiła wokół siebie, kapcie i łachy walały się kątach, na kanapie opakowania z krakersami. Nawet nie wiecie, jakie to ma silne przełożenie na mnie, co się w mojej głowie czasem dzieje. Mój tata nawet tego nie zauważał, że była egoistką, że sama sobie szkodziła. W moim domu nie było miejsca na szczere rozmowy, rozwiązywanie problemów, wyrażanie uczuć, każdy ze wszystkim sam sobie radził, wszystko załagadzane, spychane, mówienie "przejdzie ci" albo "ty po prostu dorastasz", "każdy tak ma". KOSZMAR! A raczej K O M S Z A R!!!
-
Rzeczywiście depresja strasznie zmienia postrzeganie siebie i świata. Te leki, które ci ta lekarz przepisała nie są raczej zarejestrowane do leczenia depresji. Nie jestem lekarzem, ale wiem, że pregabalina i flupentyksol to takie leki, które raczej nie podnoszą nastroju. Leki przeciwdepresyjne to np. SSRI, SNRI, IMAO. Niektóre z nich mają też działanie przeciwlękowe. Dziwna ta Twoja lekarz, bo to właśnie depresję bardziej leczy się lekami, a nerwicę psychoterapią. Jeszcze bardziej dziwi mnie, że przepisała ci od razu neuroleptyk zamiast zacząć od jakiegoś typowego antydepresantu. Neuroleptyki są dodatkiem do antydepresantów, bo stosowane solo niewiele zdziałają, a nawet mogą pogorszyć sprawę. Ja bym na Twoim miejscu zmienił lekarza.
-
@johnn Właśnie, Ty z racji Aspergera masz orzeczenie czy czegoś jeszcze? Możesz pracować? Bo z tego co kojarzę, to też byłeś z rodziny dysfunkcyjnej. Znaczy ja na razie nie będę się o nie ubiegłą jednak. Jest u mnie szansa, że z tego wyjdę, młody jestem, mam 23 lata. Mam terapię i leki dobrze dobrane. Byle do przodu i będzie good
-
Znaczy teraz to se myślę, że pytanie troszkę bez sensu heh. Ogółem mam nadzieję, że nie będę musiał brać do końca życia leków, ale jestem ciągle w procesie leczenia. Chyba nie jest ze mną aż tak źle, żeby liczyć na zasiłek, choć niektórzy mi to proponowali. Mama mojej znajomej ma orzeczenie o nerwicy, musi brać proszki chyba do końca życia, mógłbym ją jeszcze coś podpytać... Ja mam rozpoznanie F41.2. A to chyba niezbyt wystarczające. No nic, dzięki za odpowiedzi!