Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 586
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. Coś słyszałem, że Diphergan jest dobrym lekiem przeciwwymiotnym. Dostępny w syropie i drażetkach. Z tym, że to lek przeciwhistaminowy i może powodować senność. Jest na receptę, ale chyba może go wypisać lekarz rodzinny.
  2. Zgadzam się. Na zachowanie innych ludzi nie mamy sami żadnego wpływu. Nie zmienimy czyjegoś myślenia, reakcji, cech itd. choćbyśmy nie wiem jak się starali. Jedynie on sam/ona sama może dokonać zmian w sobie, jeśli tylko tego chce.
  3. O właśnie - mentalizacja. No słyszałem, że psychodynamiczna to tak jakby wszystko "rozwala", by potem to na nowo "poskładać".
  4. Nurt psychodynamiczny jest długi, ciężki i wymagający. Trzeba mieć do niego zdolności humanistyczne, tak słyszałem. Biorę Ketrel 400mg. Lek ten przywraca mi logiczne myślenie, pomaga zasnąć. Bez leków myślę bardzo chaotycznie, lęki zjadają i ogółem ciężko mi się funkcjonuje. Żadna terapia jak dotąd nie była w stanie mi przywrócić tego potrzebnego logicznego myślenia, a mimo to lekarze ciągle mi karzą na nie chodzić... Choć dopiero TERAZ zrozumiałem, że potrzebuję terapii, ale po to by otrząchnąć się z tego syfu, jaki zrobiły mi te poprzednie terapie i leki.
  5. Miałem tak samo jak ty. Podejrzewam, że u mnie to było spowodowane potwornym lękiem. Lęk bardzo zdezorganizował mi życie, zostałem sam z problemami, bo kto by wytrzymał z osobą wiecznie dramatyzującą, odciąłem się od ludzi w obawie, że komuś tylko zaszkodzę. Oprócz zaburzeń nastroju, miałem problemy z funkcjonowaniem poznawczym, logicznym myśleniem itd. Obecnie w końcu chyba dobrze dobrano mi leki i jest jakoś lepiej, mózg coraz lepiej pracuje, czuję to. Na okrągło chodziłem do różnych psychologów przez lata i nic mi to nie dało. Choć i tak potrzebuję terapii, tylko takiej mocno ukierunkowanej na relacje, wyznaczanie sobie celów, granic itp. Niestety teraz jest mi się mega ciężko przekonać do terapii i odzyskać wiarę w terapeutów, po tym jak podsumowała mnie jedna terapeutka. Jeszcze moja pani doktor proponuje mi do niej wrócić, bo to są koleżanki. Przykro to mówić, ale prędzej się zabiję, niż do niej wrócę. Jeszcze miałem w międzyczasie niemiłą sytuację z lekarką na izbie przyjęć, łaskę robiła, że musiała mnie przesłuchać, zastraszyła domem opieki, nie no dramat. Przecież jak nie da rady funkcjonować, to wystarczy sobie zwolnienie lekarskie załatwić, a do domu opieki to daleka droga jeszcze... Tak utraciłem wiarę w lekarzy i terapeutów, że już naprawdę czasami nie wiem co robić. Ostatnio jednak natrafiłem na takich w miarę wyrozumiałych terapeutów, ale ciągle jeszcze nie odnajduję tej wiary.
  6. eleniq

    Wkurza mnie:

    No jak się powiększa to dobrze jest iść do lekarza. Ale można też wypróbować suplementację witaminą B2, jeśli zdarza ci się to częściej.
  7. eleniq

    Wkurza mnie:

    To że lekarze wciskali mi cały czas złe leki i wysyłali na okrągło na różne terapie. Gdyby podali mi najlepiej jakieś 6 lat temu ten właściwy lek, który mi bardzo pomaga, to nie było by tego całego cyrku z nieudanymi terapiami, szpitalami i dezorganizacją życia. Dopiero teraz zrozumiałem, że ja faktycznie potrzebuję psychoterapii, ale takiej ukierunkowanej na wygrzebanie się z tego całego syfu w jaki wpędziło mnie to wszystko. Ciekawe jest też to, że po odstawieniu wszelkich antydepresantów moje ciśnienie i tętno nagle się pięknie unormowały, bo wcześniej to mój organizm wręcz zdychał. Do tego znaczna poprawa snu, myślenia, ogółem funkcjonowania. Ale najgorsze, że mam przez to między innymi mocno przetrwałe myśli samobójcze i do tego plany(!!!) samobójcze, i to nie takie że sobie coś tam wezmę i cześć, tylko takie wypisane punkt po punkcie, by wszystko się udało. No i weź to teraz sobie wybijaj z tego zrytego łba.
  8. Znalezienie pracy zgodnej z moimi oczekiwaniami
  9. @Daria132 Te myśli samobójcze takie nie mające końca mogą być myślami natrętnymi. Ja też miałem takie strasznie natrętne myśli samobójcze i o śmierci, bo lęki mnie zjadały każdego dnia, było mi z tym mega ciężko, byłem nawet pod opieką oddziału dziennego i też niewiele zaradzili, na każdej sesji terapeutycznej gadałem o tych myślach, to terapeuci nic innego tylko kazali mi o tym mówić lekarzowi albo samemu te myśli jakoś odciągać, no ale one tylko się nasilały, miałem i mam do tej pory 2, a w zasadzie chyba nawet już 3 dość skuteczne plany samobójcze, doszło nawet do tego, że gromadziłem potrzebne rzeczy. Z leków biorę tylko Ketrel 400mg, bo lekarze doszli do wniosku, że nie wolno mi podawać żadnych antydepresantów, bo one tylko wzmagają mi lęki. Niestety nic innego chyba nie da rady mi podać z leków, zostaje mi już tylko psychoterapia. Jedna lekarka mówi, że te myśli są już takie przetrwałe, że tylko psychoterapię mi mogła zaproponować. Byłem już na wielu terapiach i mam coraz bardziej ich dosyć. Ostatnio jednak znalazłem taką jedną terapeutkę na NFZ blisko mojego domu, proponowała mi spotkania raz na 2 tygodnie. Choć w sumie myślę to samo, że samymi lekami nie zwalczę takich utrwalonych myśli samobójczych, więc pozostaje mi nie poddawać się i działać. Leków też jednak potrzebuję, bo bez nich to lęki mi tak hulają, że nie daję rady normalnie, logicznie myśleć. Chodzę teraz też do pracy, może i ona pomoże mi się uwolnić od tych myśli, one i tak chyba troszkę słabną z czasem... Choć ja mam też trochę trudną sytuację życiową i to też może mnie w tą stronę pchać, bo to poczucie bezradności i osamotnienia jest tutaj takie zabójcze.
  10. Mhm. Znaczy ja tak tylko z ciekawości. Ja to niestety bez Ketrelu nie byłbym w stanie funkcjonować, bo mam okropne lęki, które mnie czasem tak zjadają, że myślę wtedy tylko o śmierci. Mam jeszcze do tego choroby psychosomatyczne i na nie biorę leki. Na szczęście z psychotropów jak na razie wystarcza mi Ketrel. Jak to dobrze brać tylko jeden lek "na wszystko". Tego życzę każdemu!
  11. A z ciekawości na jaki typ ChAD chorujesz? Pregabalina przy ChAD? Hmm, ciekawe... Podawano mi pregabalinę na lęki, ale po niej miałem takie otępienie, że nie wiedziałem, co ktoś do mnie mówi(!!!). Swoją drogą olanzapina też mnie dziwnie otępiała. O lamotryginie myśli moja lekarka ostatnio, ale po co skoro sam neuroleptyk mi na razie wystarczy. Ja obecnie biorę Ketrel 400mg i jest dobrze. Co dziwniejsze wcale nie mam ChAD, ale zaburzenia lękowo-depresyjne. Z początku próbowano mnie leczyć antydepresantami, ale one tylko wzmagały mi lęki i zakłócały sen. W końcu kiedy się wyczerpały pomysły, to zostawiono mi samą kwetiapinę, bo ona bardzo mi pomaga zebrać myśli, poprawia mi funkcje poznawcze i też dzięki niej zasypiam. Na samej kwetiapinie jest lepiej niż na jakimkolwiek antydepresancie. Chyba dlatego, że kwetiapina hamuje wychwyt zwrotny NET i agonizuje dość mocno receptor 5-HT1A. To jedyny neuroleptyk, który ma silniejsze działanie przeciwdepresyjne od przeciwmaniakalnego. Do tego jeszcze wspomagam się żeń-szeniem i melatoniną.
  12. eleniq

    nowy lek ketrel

    Nie zauważyłem, przepraszam. Skupiłem się rzeczywiście tylko na aspekcie stabilizującym nastrój, uspokajającym i przeciwlękowym kwetiapiny. Tak, jest to lek przeciwpsychotyczny II generacji stosowany głównie w schizofrenii i chorobie dwubiegunowej, zwykle jest lekiem pierwszego rzutu w tych wskazaniach, bo jest jednym z najbezpieczniejszych leków neuroleptycznych. Jako jedyny neuroleptyk działa w depresji jednobiegunowej (także w monoterapii), bo ma silniejsze działanie przeciwdepresyjne od przeciwmaniakalnego. W przypadku schizofrenii rzeczywiście te dawki trzeba powoli zwiększać do tej, w której zadziała przeciwpsychotycznie (zwykle między 450-800mg). Potem można te dawkę zmniejszyć do niższej dawki, tzw. dawki podtrzymującej.
  13. A jak się Twoja wątroba trzyma przy tak długim braniu agomelatyny? Czy miałeś jakieś objawy złej pracy wątroby (jasne/miękkie stolce, kłucie w nadbrzuszu, podwyższony ALT, AST)? Pytam, bo chciałbym zaproponować lekarzowi agomelatynę i spróbować jej tak na dłużej.
  14. eleniq

    nowy lek ketrel

    Ja biorę sam Ketrel i żadnych innych leków, tyle że w dawce 400mg. Dobry lek, działa przeciwlękowo, przeciwdepresyjnie i uspokajająco, pogłębia sen, poprawia funkcje poznawcze. Dawka 200mg może działać mniej uspokajająco od dawki 400mg, ale też będzie działać przeciwdepresyjnie, przeciwlękowo i będzie promować sen. Ze skutków ubocznych to głównie lekkie osłabienie, otumanienie, zaparcia i wydłużenie snu przez pierwsze dni leczenia, które później ustępują, a w długoterminowej perspektywie - zwiększenie apetytu na tłuszcze i węglowodany oraz przyrost masy ciała i czasem podwyższony cholesterol ew. trójglicerydy we krwi.
  15. Te myśli samobójcze to już cięższa sprawa, bo zazwyczaj wskazują na to, że ktoś subiektywnie znajduje się w sytuacji bez wyjścia. Mogą też być przejawem wewnętrznej, niewyżytej, stłumionej agresji. Też nie jest łatwo nad nimi pracować na terapii i tutaj byłbym bardzo ostrożny odnośnie wyboru rodzaju terapii, bo zbyt intensywna czy w nieodpowiednim podejściu terapeutycznym może jeszcze więcej narobić szkód niż by było bez terapii. Radziłbym najpierw ustabilizować swój słabszy stan mentalny lekami, a dopiero potem działać z jakąkolwiek terapią. Leki oczywiście są do leczenia objawowego, nie przyczynowego. Dlatego warto łączyć jedno i drugie. I też fakt, że terapia to harówka, zdarzają się w niej nieuniknione kryzysy, doły, zawahania. Też słyszałem, że terapia powinna uczyć nas bycia samym dla siebie terapeutą. No i tutaj zastanawia mnie, na ile takie błąkanie się po tych wszystkich meandrach umysłu bywa lepsze od takiego powiedziałbym bardziej życiowego, racjonalnego radzenia sobie z problemem z pomocą rodziny, znajomych, spotkań z innymi, które bardzo rozwijają. Są nawet spotkania dla obcych sobie ludzi, grupki, portale na których ludzie się poznają. Też nie każdy potrafi o taką pomoc z zewnątrz poprosić, wstydzi się, boi się odrzucenia, ośmieszenia, ale z czymś takim też należy walczyć, pokonywać te lęki, które tak bardzo dezorganizują życie.
  16. Takie dokuczliwe objawy somatyczne można próbować tłumić lekami. Rzeczywiście bywają one mega nieprzyjemne i mogą utrudniać funkcjonowanie, ale przecież każdy wie, że tak być nie może... U mnie na takie rzeczy sprawdzała się zawsze hydroksyzyna 25mg. To taki doraźnie uspokajający lek, który nie powoduje uzależnienia, choć u niektórych może dawać senność. Choć u mnie nie daje senności nawet po dużych dawkach. Powiedz o tym lekarzowi, zapytaj o jakiś doraźny środek zaradczy. Też przeczytałem, że bierzesz lek antydepresyjny, który niestety potrafi przez pierwsze miesiące nasilać takie objawy lękowe. Powinno jednak takie coś samo minąć... Nie wiem jaką przyczynę mają te twoje dolegliwości, niestety nie znam cię tak dobrze, ale też wiem, że takie zaburzenia lękowe czy też nerwicowe bardzo dobrze jest leczyć psychoterapią, spytaj też swojego lekarza, czy nie poleciłby ci czegoś takiego. Życzę ci dużo zdrowia i sił!
  17. Ja z tatą do jego znajomych, także też szału nie będzie... po 24 wychodzimy, do domku i lulu
  18. Na wstępie powiem, że nikt cię przez to forum nie zdiagnozuje, ba... nawet doświadczony lekarz miałby problem w ten sposób kogoś diagnozować. Tak się składa, że miałem okazję spotkać w swoim życiu osobę z podejrzeniem osobowości wielorakiej. Jest to rodzaj zaburzenia nerwicowego (nie ma nic wspólnego z psychozą) i wzbudza ono ciągle bardzo wiele kontrowersji. Był to chłopak 22-letni, który doznał przemocy seksualnej kiedyś tam w dzieciństwie, ogółem zachowuje się normalnie, jednak moją uwagę zwróciło to, że kiedy mówi o sobie to jak kobieta, w sensie "zrobiłam", "poszłam". Mówi, że jest transpłciowy, nawet zmienił swoje imię i nazwisko, planuje wyjechać do Wielkiej Brytanii i tam mieszkać. Ale to, co wzbudziło najwięcej kontrowersji, to jego epizod dysocjacyjny, jakiego doznał w szpitalu. W pewnym momencie nie mógł wstać z łóżka, doznał tzw. dysocjacyjnego zaburzenia ruchu. Później jeszcze doznał dodatkowo zatrzymania moczu i porażenia perystaltyki jelit. Musiał poruszać się kilka dni (zaledwie KILKA DNI) na wózku inwalidzkim, nosić pampersa oraz sikać do woreczka i wypróżniać się przy pomocy leków przeczyszczających. Zrobiono mu badania neurologiczne i najdziwniejsze było to, że był totalnie zdrowy, żadnych odchyleń neurologicznych. Po prostu te zaburzenia miały czysto psychogenne podłoże. Lekarze powiedzieli, że wymaga intensywnej (2x w tygodniu), specjalistycznej terapii dla osób z rozdwojeniem jaźni, zaburzeniami dysocjacyjnymi, ale w Polsce chyba nikt nie prowadzi takiej terapii i lekarze nie mogli mu wskazać konkretnej osoby, która się tym zajmuje. Dlatego planuje wyjazd do Wielkiej Brytanii i tam znajdzie może terapeutę. Zaburzeń dysocjacyjnych nie można leczyć lekami, chyba że występują objawy depresyjne, to wtedy można próbować antydepresantów. Ale żaden lek nie poskłada rozłączonych dwóch jaźni. Co do schizofrenii, to już zupełnie inna bajka. Bowiem schizofrenia prowadzi do rozpadu osobowości, pojawia się między innymi ambiwalencja, dezorganizacja. To już bardzo poważna choroba i wymaga leczenia lekami przeciwpsychotycznymi. Skłonności do psychozy zwykle ujawniają się w młodym wieku. Raczej tylko lekarz może ocenić, czy u człowieka uaktywnia się psychoza. Sam sobie nikt tego nie zdiagnozuje, bo przy psychozie człowiek nie ma zwykle takiego wglądu w siebie. Przy schizofrenii struktura osobowości się rozpada, zaś przy rozdwojeniu jaźni - pozostaje zachowana jednak jest rozłączona. Nikt nie powie ci co ci dokładnie jest, jednak lęk przed zwariowaniem jest bardzo charakterystyczny dla nerwicy. Zaburzeń nerwicowych raczej nie wyleczy się lekami, wymagana jest psychoterapia. Też ci powiem, że nieleczona nerwica powoduje coraz większe skupienie na sobie. A to nie ma nic wspólnego z psychozą/schizofrenią. Przy schizofrenii naprawdę nie dałabyś rady normalnie funkcjonować.
  19. Tak jak pisała @acherontia styx lęk potrafi bardzo uprzykszać życie. Odpowiednie leki powinny go dobrze tłumić i zmniejszać jego poziom, tak by go lepiej tolerować, ale też lęk to emocja, a od emocji nie ma ucieczki. U mnie jak na razie w tłumieniu lęku dobrze sprawdza się kwetiapina. Mam nadzieję, że da ci się jakiś lek jednak dopasować
  20. No wiem, też mam tego świadomość. U mnie i tak pewne rzeczy są już tak przetrwałe, że mega ciężko będzie je wyleczyć na 100%, choć i tak jest olbrzymia poprawa, szczególnie jeśli chodzi o zaburzenia lękowo-depresyjne. Obecnie jest nadal źle u mnie z takimi rzeczami jak motywacja, społeczność, elastyczność, czyli takimi bardziej życiowymi, zależnymi ode mnie. Leki już tych rzeczy mi nie dadzą. Jednak chciałbym, żeby leki pomagały mi trzymać nastrój w ryzach oraz tłumić ten okropny lęk, który swego czasu dość ostro mi dokuczał. Silny lęk po prostu trzeba tłumić, bo on potrafi wg mnie jeszcze więcej narobić szkód w psychice niż jakaś depresja. U mnie tak było np. że taki silny lęk mało nie przeszedł w psychozę, także... tłumić lekami, by się nie rozwijał!
  21. @Kamilo80 Milnacipran nie jest w Polsce dostępny, chyba że ktoś bardzo chce, to może sobie zza granicy sprowadzać. Ja z kolei brałem Ludiomil i to był tragiczny lek jak dla mnie, sama noradrenalina na pewno nie pomoże na dłuższą metę przy takiej mocnej depresji z lękami. Nadaktywność współczulną to i ja mogę mieć, ale nie wiem szczerze jak to leczyć. W każdym razie pewnie jest to dość przykry stan, bo ciągle jesteś taki wewnętrznie pobudzony, wręcz rozdrażniony momentami, lęki okropne, kołatania, bezsenność, nadciśnienie ehh... No a duloksetyna w takim wypadku to chyba mogłaby poniekąd pogorszyć sprawę, bo hamuje NET. Słyszałem, że sertralina ma tonizujący wpływ na układ współczulny, ale to pewnie w tych wyższych dawkach 150-200mg. Też ta sertralina to nie wiem czy dla mnie. No jestem ciekaw, co moja lekarz wymyśli jutro.
  22. Właśnie jak już to bardziej myślę o daniu drugiej szansy duloksetynie, tylko w mniejszej dawce 30mg. Wcześniej brałem ją od razu w dawce 60mg, ogółem nie działała źle, tylko to kłucie w nadbrzuszu i biegunki były niefajną sprawą, no i czasem jakieś takie realne sny, ale w miarę normalne, nie takie abstrakcyjne albo koszmary jak miałem np. na Fevarinie czy wenlafaksynie. Co do tego niepokoju/lęku, to rzeczywiście duloksetyna daje go mniej, ba... i tak daje jakiś tam niepokój, ale taki bardziej "normalny niepokój" - wiem o tym, bo brałem też wenlafaksynę i ona rzeczywiście potrafi bardziej od dulo tak dziwnie nienaturalnie nakręcać. A przynajmniej ja tak miałem, u każdego może to inaczej wyglądać... Duloksetyna ma chyba takie najbardziej zrównoważone działanie na serotoninę i noradrenalinę (a nawet trochę na dopaminę) spośród wszystkich SSRI/SNRI, dlatego może warto jest się pomęczyć te 3-4 miesiące na niej i było by cacy. Ale to już zależy od tego, co lekarz mi jutro poradzi. Dzięki za radę
  23. Hmm ja już z natury jestem zamknięty w sobie. Przeciwautystyczny to chyba też taki, że nie skupiasz się tak mocno na sobie, tylko bardziej interesuje cię to, co jest "na zewnątrz". No i tego amisulprydu się boję też z racji, że może coś tam "odhamować", a ja takiego czegoś raczej bym nie potrzebował. No i właśnie tą prolaktynę to amisulpryd podnosi podobno w całym zakresie dawek, nieważne czy działa na pre- czy postsynaptyczne rec. dopaminowe. Dlatego może warto by wrócić do duloksetyny, tylko w niższej dawce. Jak pisałem, serotonina jest zwykle potrzebna przy takich obsesyjnych myślach, w tym myślach samobójczych. Też jedna doktor mi mówiła, że te zaburzenia żołądkowo-jelitowe przy duloksetynie mogą minąć po 3 miesiącach, bo miała pacjenta też z takimi niefajnymi biegunkami na dulo, ale musiało trochę czasu minąć, żeby się unormowało. Tylko ciekawe jak z wątrobą było u tego pacjenta, bo u mnie źle. Jeszcze chyba pozostała by mi może fluoksetyna z takich mniej selektywnych serotoninowych leków, bo akurat fluo nie brałem. Wenlafaksyna odpada niestety, bo po niej czułem się już gorzej.
  24. Takie działanie mógłby mieć chyba amisulpryd w dawkach 50-300mg. Napisałeś agoniści presynaptycznych? Nie słyszałem. Prędzej chyba antagoniści. Dodam, że ja próbowałem przez całe 7 lat przeróżnych leków antydepresyjnych o najróżniejszych mechanizmach działania. Teraz będę odstawiać lek, który był już u mnie ostatniego rzutu - moklobemid. Ten lek mało co nie wpędził mnie w psychozę, byłem nawet ostatnio na oddziale zamkniętym z podejrzeniem stanu prepsychotycznego. Jedyne co mi najlepiej wyrównuje nastrój to kwetiapina w największej antydepresyjnej dawce 400mg, którą obecnie biorę. Tak naprawdę na każdym antydepresancie miałem jakieś głupie lęki, problemy z zebraniem myśli i inne dziwne stany. Jedna doktor myślała, żebym wrócił do duloksetyny, tylko w najniższej dawce 30mg, żeby w razie czego mieć trochę serotoniny. Ja potrzebuję serotoniny dlatego, że mam duże skłonności do autoagresji (samobójstwa), a niedobór serotoniny może powodować agresję. Jednak nie mogę brać leków stricte serotoninowych SSRI, bo mam przez nie bardzo złe i dziwne sny. Duloksetyna jest najmniej selektywna co do serotoniny i noradrenaliny. Jednak ja na duloksetynie miałem takie biegunki i problemy z wątrobą (kłucia, dziwny zapach moczu), że musiała pójść w odstawkę. Wobec tego tak naprawdę nie ma już dla mnie innych takich leków antydepresyjnych, a testowałem wszystkie grupy. Ostatecznością pozostaje u mnie jeszcze amisulpryd w dawkach 50-300mg, który ma pewne działanie przeciwdepresyjne, a także przeciwautystyczne (cokolwiek to znaczy). Będę rozmawiał jutro o tym z lekarzem, co dołożyć do kwetiapiny takiego, by nie wzmacniało mi lęków i nie daj Boże psychozy. Wszystko zależy od jutrzejszej wizyty u mojego psychiatry.
  25. Ja się czułem po niej okropnie otumaniony, spowolniony wręcz otępiały. Nie do wytrzymania. Choć ja nie mam takich typowych zaburzeń lękowych.
×