Przez prawie 2 lata nie miałem snów. No prawie nie miałem. Pewnie się zdarzał co parę miesięcy jeden lub dwa. Aż raptem zaczęły się pojawiać, ale gdy na chwilę zmieniłem lek. na chwilę, bo mega wydłużał mi sen rano i musiałem wrócić do starego. I tutaj te sny jakby zostały, ale już inne, mniej ciekawe, takie niemiłe. Wiecie, dawniej miałem takie sny głębokie, które czasem kończyły się wytryskiem. Więc porównuję do nich. I słabe to jest tak bez snów lub z takimi jakie mam teraz. Jak ktoś ma jakiś pomysł, nawet z gatunku o którym nie wolno tu pisać lub nie wypada, itd, to proszę o PM. Jestem ciekawy mega, czy istnieje grupa leków, po których nie byłoby jakiejś jazdy typu tycie, spanie po 20 godz na dobę, ale żeby śnić cudownie. Bo wiecie co? Teraz, gdy sobie przypomniałem tymi paroma snami, jak to jest z marzeniami sennymi, to potem życie po takiej nocy jest całkiem fajne. Zupełnie na luzie i bez stresu, z praktycznie zerowym obciążeniem.
A jak jest z wami? Macie sny w ogóle?