Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 597
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. Też próbowałem arypiprazolu w dawce 10mg, później sam zmniejszyłem do 5mg, nic zmniejszenie nie dało, więc byłem zmuszony sam go odstawić po jakichś paru dniach, bo powodował arytmię, bezsenność i osłabienie mięśni, takie że aż nogi się uginały przy najmniejszym wysiłku i ściągały w dół, jakbym mdlał... Także dość poważne uboki moim zdaniem i to na takiej malutkiej dawce. Po odstawieniu zniknęły te dziwne uboki. Wiesz skoro u ciebie wystąpiła po nim taka niby euforia, jak to określasz, to wiesz... Bałbym się, że jego nagłe odstawienie spowoduje zjazd i znajdziesz się w dołku czyli depresji. Też nie napisałaś na co go dostałaś - depresja, schiza, chad, lęki. Więc tym bardziej nie wiadomo, co ci będzie po odstawieniu. Nikt tu nie jest lekarzem. Co najwyżej odstawisz sama z siebie, tylko wtedy jedynie ty będziesz za to odpowiedzialna. Z tymi psychotropami to nigdy nie wiadomo, najlepiej radzić się doświadczonego lekarza.
  2. Ja biorę kwetiapinę zwykłą, bo ta XR powodowała jakieś takie rozkojarzenie, urywanie się myśli, nawet chyba otumaniała, czasem rozwalała sen (w ulotce nawet piszą, że ta XR bardziej rozwala sen, bo nawet lunatykowanie się na niej ponoć zdarza, a na zwykłej już nie), po prostu nie do wytrzymania... Po zwykłej kwetiapinie (Ketrelu) najgorszym skutkiem ubocznym jest następujące krótko po wzięciu niewyobrażalne, wręcz krańcowe odrealnienie i depersonalizacja, przez które psuje się nastrój, lęki, straszne kołatanie serca. Te objawy były u mnie szczególnie nasilone, kiedy łączyłem Ketrel z lekami SSRI/SNRI, no i jeszcze przy antydepresantach cały czas śniły mi się na niej koszmary. Teraz biorę sam Ketrel i żadnych koszmarów nie mam... Ciekawe, czy ktoś ma/miał podobnie? Bo też słyszałem, że Latuda daje bardzo podobne objawy zaraz po wzięciu, ale też można tego uniknąć, biorąc ją zaraz przed snem, by po prostu przespać te lęki i obudzić się w normalnie ustabilizowanym stanie. Ja zawsze po Ketrelu budzę się 100% stabilny. Jednak spokojnie, da radę tego uniknąć. Po prostu trzeba brać kwetiapinę zaraz przed zapadnięciem w sen, a nie brać jej na sen. Wtedy nie będzie tych dziwnych uboków po wzięciu. Już wiem, czemu ona nie nadaje się na lek stricte nasenny.
  3. Ja uważam, że jak najbardziej. Połączenie SSRI/SNRI z arypiprazolem to jedno z najlepiej przebadanych i zalecanych przy zaburzeniach depresyjno-lękowych. Arypiprazol jest zdecydowanie lekiem aktywizującym. Choć ja nie mogę brać arypiprazolu, bo miałem po nim jakąś dziwną arytmię, no i bezsenność, której nienawidzę. W ogóle jestem obciążony kardiologicznie, biorę aż 5 leków kardiologicznych. Mi lekarz proponował ostatnio właśnie lek dopaminergiczny na lęk i depresję, bo na mnie typowe serotoninowo-noradrenalinowe leki nie działały, a nawet pogarszały objawy!!! Myślę o flupentyksolu najbardziej. On też podobno działa mocno antylękowo.
  4. Tak widzę, że masz pod spodem napisane 150mg. Masz go włączonego na stałe? Bierzesz całe 150mg na wieczór, czy masz rozłożone na cały dzień dawkowanie?
  5. Tak myślę, żeby na następnej wizycie (koniec kwietnia 2022) zaproponować lekarzowi flupentyksol. Biorę cały czas Ketrel, ale niestety bywam momentami z lekka spowolniały. Ale może to spowolnienie minie z czasem stosowania Ketrelu. Bo w szpitalu chcieli mi dokładać do Ketrelu amisulpryd, ale po tym jak się dowiedziałem, że wystrzeliwuje on prolaktynę, to nie dałem sobie go wsadzić. Słyszałem, że ten flupentyksol nie powoduje czegoś takiego, albo powoduje w małym stopniu, to prawda? Mógłbym go brać na aktywizację i swego rodzaju "nadmierne zamyślenie". Co o nim sądzicie?
  6. eleniq

    Samotność

    No jest w tym jakaś racja... Ja byłem długi czas z ludźmi, którzy mnie wykorzystywali i później skutkiem tego była długa samotność spowodowana lękiem przed takim wykorzystaniem i ośmieszeniem. Szkoda tylko, że to potem siedzi tak głęboko, że zostaje jakby na całe życie taki przestrach... Dlatego nie jestem samotny z wyboru, tylko raczej zmuszony przez sytuację... Ale ostatnio jest spora poprawa, choć najgorsze są momenty, kiedy urazy nagle wracają i odbierają całą radość z życia... Przeszłość wtedy taka żywa, nieznośna, okrutna bywa...
  7. @deppresivwci @Potejto Czy nie byliście na początku jej brania otumanieni czy coś w tym rodzaju? Od początku tak na was fajnie zadziałała?
  8. Na lęki agomelatyna nie pomoże. Ona jest bardziej lekiem normalizującym sen oraz nastrój. Na lęki stosuje się inne antydepresanty albo ewentualnie neuroleptyki o działaniu sedatywnym.
  9. Jeszcze się chciałem dopytać jak się dawkuje sulpiryd. W sensie czy trzeba brać go rano i popołudniu czy wystarczy tylko rano? Bo ja nie lubię łykać tabletek popołudniu, bo mogę zapominać, dlatego wolałbym tylko rano po śniadaniu i wieczorem przed spaniem, ale sulpirydu na wieczór nie powinno się brać, bo może wywołać bezsenność. Jak wam to lekarze rozpisują przy niskich dawkach?
  10. @Lusesita Dolores A lekarz nie proponował może jakoś porozbijać tego Klozapolu na mniejsze dawki w dzień i większą wieczorem? Np. 50-50-200? Słyszałem, że Klozapol bardzo mocno seduje, ale szczerze nie znam się i nie wiem czy można go tak rozbijać, dlatego z ciekawości pytam... On też chyba ma krótki okres półtrwania w organizmie...
  11. W ulotce piszą coś takiego: Uważa się, że właściwości uspokajające mianseryny związane są z blokowaniem receptorów histaminowych H1 i adrenergicznych alfa1. W skutkach ubocznych jest wzmianka o częstoskurczu, a blokada alfa-1 może go wywoływać. Znalazłem taki artykuł: Rolę leków doustnych w leczeniu nadpotliwości ogranicza szereg czynników: działania niepożądane leków, ograniczone dowody (głównie anegdotyczne korzyści w pojedynczych przypadkach) oraz pojawienie się nowszych, skuteczniejszych terapii. Stosowane środki doustne to przede wszystkim klonidyna i niektóre środki antycholinergiczne. Centralnie działająca alfa 2-agonista adrenergiczny, klonidyna jest inhibitorem układu współczulnego, ma ośrodkowy efekt termoregulacyjny i wykazano, że poprawia objawy nadmiernej potliwości w kilku małych opisach przypadków (South Med J. 2000;93:68-69, opublikowana korekta pojawia się w South Med J 2000;93:264). Środki antycholinergiczne, takie jak bromek glikopironium i oksybutynina, mogą zmniejszać pocenie się, ale w dawkach wystarczająco wysokich, aby uzyskać pożądany efekt, powodują również wiele skutków ubocznych, takich jak zaparcia, suchość w ustach i zatrzymanie moczu. Wreszcie beta-blokery, takie jak propranolol i benzodiazepiny, mogą być przydatne w nadpotliwości wywołanej stresem. Terazosin jest blokerem swoistym dla alfa 1 z minimalnym efektem alfa 2 i dlatego nie wpływa na pocenie się. No i tutaj drugi artykuł to potwierdzający: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/32221728/ Wniosek: Blokada alfa-1 nie odgrywa żadnej roli w nadpotliwości. Hamować nadpotliwość mogą leki pobudzające alfa-2 (klonidyna), leki antycholinergiczne (niektóre neuroleptyki, TLPD) i beta-blokery.
  12. W mięśniówce gładkiej naczyń krwionośnych znajdują się receptory alfa-1 adrenergiczne. Obecne są one również w wątrobie oraz w dolnej części układu moczowego. Zastosowanie leków blokujących receptory alfa-1 adrenergiczne prowadzi do rozkurczu naczyń tętniczych oraz żył. Korzystny terapeutycznie jest również wpływ alfa-blokerów na przemiany metaboliczne lipidów. Mechanizm tego działania leków nie został całkowicie wyjaśniony. Wykazano, że leki z tej grupy hamują syntezę cholesterolu oraz jego estrów wewnątrz hepatocytów. Dodatkowo wzmaga to wychwyt cholesterolu z krwi na zasadzie sprzężenia zwrotnego. Objawy uboczne, które mogą wystąpić po przyjęciu alfa-blokerów: niedociśnienie ortostatyczne, zmęczenie, senność, bóle głowy, obrzmienie błony śluzowej nosa, omdlenia, osłabienie, obrzęki, zaburzenia rytmu serca.
  13. Czy ktoś biorący sulpiryd w niskich dawkach 50-100mg miał hiperprolaktynemię? Lekarz chce mi przepisać ten lek jako dodatkowy na "spadek aktywności", tylko ja boję się problemów z prolaktyną.
  14. Na lęki receptorowo według mnie może lepiej działać mianseryna, bo silniej blokuje receptory alfa-1 adrenergiczne, serotoninowe 5-HT2A/2C i histaminowe H1. Może to też powodować m.in. zmniejszenie wydzielania kortyzolu przy nadaktywności HPA. Hamowanie NET może przyczyniać się do zmniejszenia lęku, ponieważ noradrenalina (NE) powinna zapobiegać niekontrolowanym wzrostom adrenaliny. Do tego hamowanie NET powoduje zahamowanie DAT w korze przedczołowej, co może dawać pewne dodatkowe działanie przeciwdepresyjne i przeciwlękowe. Na samym początku mianseryna może jedynie uspokajać, dopiero po paru tygodniach może zacząć poprawiać nastrój.
  15. Witaj! Przede wszystkim miło mi Ciebie poznać i chciałem pochwalić, że bardzo składnie opisałeś swój problem. Może opiszę ci także swój, żebyśmy się nieco lepiej poznali obaj... Ja z kolei mam ciężkie zaburzenia lękowo-depresyjne, też mam bardzo silne lęki, takie że aż czasem dziecinnieję, "cofam się", np. czasem się boję, że mam jakieś nie swoje wspomnienia, nie swoją psychikę, że robi się ze mnie dziecko albo stary dziad, takie iluzje mi się pojawiają, dziwne i przerażające obrazy, także bywają takie mega paranoiczne, że żadne typowe antydepresanty nie działały - brałem sertralinę, fluwoksaminę, wenlafaksynę, klomipraminę, duloksetynę, maprotylinę i moklobemid. Przez ten ostatni lek trafiłem ostatnio do szpitala z podejrzeniem stanu prepsychotycznego, sen miałem bardzo spłycony, zatracałem się w sobie, w swoim przerażającym i dziwnym wówczas świecie, a nasz świat mnie jednocześnie tak obrzydzał, że fantazjowałem tak mocno o tym "drugim" świecie, że chciałem samobójstwo popełnić i miałem plan nawet dość dobry. Odstawiono mi antydepresanty i wprowadzono na stałe neuroleptyk - kwetiapinę. Bo tylko ona mi tak naprawdę pomaga, bardzo fajnie działa na lęki i ogółem można powiedzieć wyprostowuje moje myślenie i zachowanie. Bez niej to była tragedia, ciężko było mi zebrać logicznie myśli, ciągle tylko płakałem, wrzeszczałem (ale tak bardziej "wewnątrz siebie"), zero spokoju, zero jakiejkolwiek równowagi, nie mówiąc już o dodatkowych objawach bezsenności i bardzo "roztańczonym" sercu. Bywałem z charakteru roszczeniowy, zamartwiający się, słaby, nieporadny, ograniczony, i jeszcze taki młody, no normalnie aż przykro... Przechodziłem wiele terapii i żadna jak dotąd nie miała większego sensu, bo nie mogłem się w sobie zebrać, gadałem od rzeczy, zbaczałem na tematy typu "jaka dziś pogoda" zamiast skupić się na sobie bardziej. Niestety było coraz gorzej, bo miałem takie natrętne, natarczywe myśli, wręcz demony, że po prostu nic do mnie nie docierało, NIC!!! Po prostu trzeba było to ustabilizować lekami. Na dobieraniu leków spędziłem jakiś rok, a na źle prowadzonej terapii 2,5 roku - tyle już wycięte z tego jakże młodego i "pięknego" życia (mam 23 lata). Ale najgorsze za mną, taką mam nadzieję. Antydepresanty totalnie nie dla mnie, jak już to tylko neuroleptyki i ewentualnie stabilizatory. No ale wracając do ciebie... Wiesz, zaburzenia nerwicowe mają ogromny wpływ na osobowość i tu doskonale cię rozumiem, wiem jak to ciężko, kiedy choroba potrafi tak zawładnąć, że już nie jesteś sobą, jeszcze inni dookoła mają czelność mówić, że to twoja wina, nie no normalnie aż się chce nóż wyciągnąć... Ale cóż, ci "normalni" ludzie tego nigdy nie zrozumieją, dopóki im się coś nie przydarzy, z resztą każdy kiedyś na coś zachoruje i czasem myślę, że wręcz lepsza taka nerwica niż jakaś taka bardziej fizyczna, obrzydliwsza choroba. Co do leków, to powiem ci tak... jeśli czujesz, że ta nerwica się nasila z czasem i przestajesz mieć powoli samemu nad nią kontrolę, to warto zaufać lekarzowi i spróbować tej farmakologii, w razie co pytaj na forum w dziale o lekach albo na priv. I branie leków, to nie jest oszukiwanie siebie, jak niektórzy gadają, tylko po prostu pomoc. Zaburzenia lękowe mogą się z czasem nasilać i nie chcę straszyć, ale... prowadzić mogą do zmian w mózgu, nawet do depresji czy psychozy, bo nadmierne wzbudzenie osi podwzgórze-przysadka-nadczercza stymuluje kortyzol i adrenalinę, który działa bardzo źle na nasz mózg i także ciśnienie i serce (sam mam przez to problemy i muszę brać beta-blokery na to). Biorę też Ashwagandhę, taki suplement mogący zmniejszać kortyzol. Co do terapeuty... no to pewnie słusznie zauważył, że sam niezbyt możesz sobie dać radę w procesie terapeutycznym i wtedy będzie taka terapia bez sensu, jeśli twoje stany będą ci ją utrudniać. Ja też teraz tak mam, że czekam na ustabilizowanie się mojego stanu przez Ketrel i potem będę mógł zacząć terapię na oddziale dziennym nerwic i z powodzeniem ją ukończyć, bo ostatnio to trafiłem do oddziału zamkniętego, jak nie byłem dobrze ustabilizowany i taka terapia nie mogła być ukończona z jakimkolwiek powodzeniem (byłem na niej od października do grudnia 2021). Na razie tyle ufff, wiem że rozbudowana wypowiedź, ale spokojnie... w razie co pytaj na priv Przesyłam ci wyrazy zrozumienia i dużo zdrowia!!! Joł!
  16. Mi rozpoznali zespół Aspergera, a później zaburzenie schizotypowe, bo w wieku 23 lat zacząłem mieć pewne zaburzenia spostrzegania rzeczywistości, a od 14. roku życia mocne lęki i stany depresyjne. Nie zgadzam się jednak z tą diagnozą. Bardziej zaburzenia lękowo-depresyjne, biorę leki na to.
  17. Ashwagandhy nie należy łączyć z lekami wpływającymi na przekaźnictwo GABA-ergiczne czyli benzodiazepinami, lekami przeciwpadaczkowymi, lekami nasennymi z grupy "z" (zopiklonem, zolpidemem, zaleplonem). Z pozostałymi lekami psychiatrycznymi raczej można ją stosować. Ashwagandha pomaga przy takich lekach w zwiększeniu libido i poziomu testosteronu, może też pomóc wyrównać glikemię, ciśnienie tętnicze, a nawet hormony tarczycy. Ashwagandha też pomaga obniżyć poziom kortyzolu.
  18. Wreszcie ktoś uważa to samo co ja. Przyczyna zaburzeń lękowych nieraz tkwi w mózgu. Mózg osoby zniszczonej długotrwałym, silnym stresem przestaje w pewnym momencie funkcjonować normalnie i powoduje to, że nieustannie hulają lęki i to poważnie zakłóca czy wręcz uniemożliwia racjonalne myślenie, silne lęki mogą nawet doprowadzić do bardzo poważnej dezorganizacji psychicznej czyli psychozy, a wtedy już żadna psychoterapia nie pomoże na takie stany. Wtedy konieczne jest włączenie silnych leków przeciwlękowych, jednym z najsilniejszych i najlepiej przebadanych pod kątem zaburzeń lękowych jest kwetiapina. Jest ona częściowym agonistą receptora 5-HT1A i przez to może odwracać atrofię neuronów w hipokampie spowodowaną silnym stresem i przywracać prawidłowe funkcje poznawcze u takich osób. I racja, czasem trzeba podejść do tego tak bardziej życiowo, pójść na siłownię, spotkać się z kimś na luzie, bez tej całej gadki szmatki o tych swoich dziwotach w tej chorej głowie, matko... Mi już jeden terapeuta powiedział "to pana wina, że nie potrafi pan korzystać z psychoterapii, co z tego, że chodzi pan 2,5 roku już", oczywiście nie muszę wam już pisać, jak tej pożal się Boże terapeutce za to podziękowałem... Racja. Osobom silnie lękowym NIE WOLNO przepisywać żadnych "pobudzających" leków!!! Na takie osoby najlepiej działają leki sedujące, przeciwhistaminowe, przeciwadrenergiczne, przeciwserotoninergiczne czy nawet przeciwcholinergiczne.
  19. Znaczy można próbować modyfikować trochę leczenie, kiedy libido jest takie mocno zgaszone. Najlepiej z lekarzem to uzgadniać, jakie leki czy suplementy może polecić na poprawę libido. Ja biorę do swojego neuroleptyku Ashwagandhę. Akurat Ashwagandhę i inne żeń-szenie można łączyć z neuroleptykami - to wiem na bank. Zaś z antydepresantami to już niestety nie wiem. Ashwagandhy na pewno nie wolno łączyć z benzodiazepinami, lekami przeciwpadaczkowymi i innymi podobnymi lekami wpływającymi na GABA.
  20. Ja bardzo polecam Szpital Wolski. Jest tam jeden Kliniczny Oddział Psychiatryczny, podzielony jakby na dwie części - na górze są pacjenci wymagający większego nadzoru czy opieki, zaś na dole są pacjenci bardziej ustabilizowani. Nie ma możliwości jakiejkolwiek bezpośredniej komunikacji między tymi piętrami, jak to jest np. w szpitalu Tworkowskim. Jest to najfajniejszy taki oddział, na jakim byłem. Można sobie jedzonko zamawiać. Personel w porządku, lekarze otwarci, pytają pacjenta o jego oczekiwania, naradzają się między sobą, podchodzą podmiotowo do pacjenta, traktują go jak człowieka, nic na siłę. Psycholodzy fajni. Organizują pacjentom zajęcia psychologiczne, rysunek, gry edukacyjne itd. Byłem w IPiN-ie i szpitalu Tworkowskim i te okazały się dla mnie totalną porażką.
  21. Zwłaszcza, że po odstawieniu takiego leku tłumiącego emocje, te wszystkie emocje potem i tak wracają, co prawda mogą wrócić słabsze, bo receptory mogą być trochę odczulone, ale jednak wracają. Tak samo jest z libido, które także było cały czas tłumione na leku, wraca po jego odstawieniu, ale może wrócić już niestety słabsze.
  22. Na borderline przeważnie bierze się leki przeciwdepresyjne SSRI, najczęściej preferowany jest escitalopram. Leki SSRI przez zwiększenie serotoniny wykazują działanie przeciwdysforyczne i przeciwagresywne w leczeniu borderline. W razie niewystarczającej odpowiedzi na SSRI próbuje się dołączyć leki stabilizujące nastrój - najczęściej lamotryginę, znacznie rzadziej lit czy kwas walproinowy albo karbamazepinę.
  23. No moja mama brała paroksetynę 20mg, do tego jeszcze Lerivon 10mg. Faktycznie była mega zmulona, słaba, bez energii, nie było z nią kontaktu, nic tylko siedziała albo leżała większość dnia, nie wspominając już o kontakcie z nią, rozmowie, sprawiała wrażenie niestniejącej. Tragedia. Mi jeden psychiatra powiedział, że paroksetynę powinno się brać jedynie przy takich mocniejszych niepokojach, nawet jest zarejestrowana do leczenia zespołu stresu pourazowego, a to już dość ciężkie zaburzenie. Faktycznie mocno tłumi lęki, tak mocno, że przypominać działanie pewnych neuroleptyków sedujących jak np. olanzapina. Choć paroksetyna nie ma działania przeciwhistaminowego i przeciwadrenergicznego, to jednak ma pewne działanie przeciwcholinergiczne. No i też jest najsilniejszym inhibitorem SERT ze wszystkich SSRI i pewnie stąd te takie "zwarzywienie", odcięcie od emocji na niej. Nie no dla takiej dorosłej, doświadczonej osoby to byłby jeszcze taki okey lek na zaburzenia lękowe, ale dla takiej młodej, aktywnej, rozwijającej się osoby to wg mnie to już tak średnio.
  24. Mi na bardzo silne lęki w ogóle psychoterapia nie pomagała. Żadna terapia nie była w stanie mi przywrócić tego logicznego myślenia, bez którego nie można racjonalnie się tym lękom przyglądać, o ile w ogóle jest sens się nim przyglądać, jak bywają jakieś strasznie dziwne, paranoiczne wręcz. Odkąd pamiętam byłem bardzo lękliwy i rozkojarzony. Nie wiem jaka jest tego przyczyna, ale urodziłem się w zamartwicy i cudem mnie wyratowali na oddziale noworodkowym. Dobrze dobrane leki, a właściwie jeden lek mi obecnie bardzo mi pomaga. Z psychoterapią na razie się wstrzymuję, choć już teraz sam zaczynam sobie zdawać sprawę, że pewnych rzeczy nie przeskoczę. A na terapii i tak słyszałem tysiąc razy "trzeba z tym żyć". Dziękuję.
×