-
Postów
1 192 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez nieprzenikniona
-
Czy to nerwica? Już nie mam sił:(
nieprzenikniona odpowiedział(a) na pinnatum temat w Nerwica lękowa
Ulotki to zuo ja już nie czytam albo czytam dopiero kiedy dzieje się ze mną coś innego niż zwykle - tzn wtedy sprawdzam czy dany skutek uboczny występuje przy danym leku...np. o pojawianiu się siniaków po fluoksetynie doczytałam dopiero jak zaczęły mi się same z siebie pojawiać a wyniki badań krwi niczego nie wykazały.... Ale przeważnie ma się ew tylko kilka skutków ubocznych z listy, no i ich nasilenie nie jest jakoś dramatyczne oraz z czasem większość mija -
Czy to nerwica? Już nie mam sił:(
nieprzenikniona odpowiedział(a) na pinnatum temat w Nerwica lękowa
To u mnie odwrotnie, często mam wrażenie że aż nadto roztrząsamy problemy somatyczne chociaż właściwie do końca nie wiadomo, czy w ogóle wynikają z podłoża psychicznego... Co do narzędzi to zależy jaki nurt, jeśli to psychodynamiczna to na konkretne narzędzia nie ma się co nastawiać raczej... -
TRAZODON (Azoneurax, Trazodone Neuraxpharm, Trittico CR/XR)
nieprzenikniona odpowiedział(a) na jowita temat w Leki przeciwdepresyjne
Tzn. Mi często rece dretwieją w nocy ale takie odrętwienie szybko mija, a dzisiaj mnie trzyma cały dzień, w pracy ledwo co mogłam pisać na klawiaturze....niby jest napisane w ulotce ze mogą wystąpić parestezje etc. Ale to chyba nie w jednej rece tylko jakieś bardziej uogólnione by były hmmm -
TRAZODON (Azoneurax, Trazodone Neuraxpharm, Trittico CR/XR)
nieprzenikniona odpowiedział(a) na jowita temat w Leki przeciwdepresyjne
Miał ktoś z Was drętwienie palców u ręki od trazodonu? Dzisiaj rano obudziłam się z kompletnie zdrętwiałymi palcami prawej ręki, najbardziej opuszek palca środkowego...myślałam że to kwestia złego ułożenia ręki podczas snu ale odrętwienie utrzymuje się do teraz...być może to tylko przypadek że zaczęło się wraz z rozpoczęciem brania leków...w sumie chyba takiego objawu nigdy po niczym nie miałam... -
Też go palę i też zawsze się zbieram do wyczyszczenia
-
Ja też chodzę prywatnie, od tego miesiąca zresztą 2 razy w tygodniu i wiem, że moja terapia raczej nie skończy się za szybko także wydam na to sporo kasy...z drugiej strony niewiele mam już do stracenia, a kasa to tylko kasa... Zanim podjęłam ponownie terapię byłam już w takim dole psychicznym (pomimo ciągłego brania leków bo je biorę od 4,5 roku) i fizycznym (mój organizm postanowił pokazać mi, ze tłumione emocje i tak wyjdą w ten czy inny sposób) że jedyne o czym myślałam to jak zawinąć się z tego świata...teraz oczywiście mam pewne wahania ale przynajmniej mam ten czas aby się im przyjrzeć i zrozumieć skąd się biorą)
-
Ja też siedze w terapiach dużo, część w ogóle była pomyłką i stratą czasu, szczerze to nawet moja terapia sprzed ok 10 lat z moją obecną terapeutką głównie skupiała się nie na tym na czym powinna...teraz wróciłam na terapię do tej samej terapeutki i często sama po sobie widzę swój opór/ uniki...w sensie, że jak nie chcę wchodzić na trudne dla mnie tematy to poruszam pierwszy lepszy temat zastępczy, który też stanowi jakiś problem ale jego skala jest zdecydowanie mniejsza...z drugiej strony sporo czasu poświęcam na analizę tego co usłyszałam później w domu i często zdarza się, że jednak faktycznie coś co ona zauważyła mogę uznać jako prawdę o mnie (nawet jeśli podczas samej sesji wydaje mi się to niedorzeczne) i pomyśleć co i czy z tym dalej zrobić... Np. To do czego doszłam to min kwestia że stany lękowe pojawiają się u mnie kiedy życie jest zbyt stabilne, oraz kiedy staram się czuć jak najmniej (tzn to robię nieświadomie)...wtedy właśnie narasta lęk jakby miał wypełnić ten brak uczuć chociażby strachem etc.
-
TRAZODON (Azoneurax, Trazodone Neuraxpharm, Trittico CR/XR)
nieprzenikniona odpowiedział(a) na jowita temat w Leki przeciwdepresyjne
@Kedar wydaje mi się, że 5 tygodni to wystarczający okres aby stwierdzić czy lek działa czy nie (przynajmniej jeśli chodzi o trazodon) ja zaczęłam brać trazdodone od niedzieli...z niedzieli na poniedziałek wzięłam 50 i o ile faktycznie padłam jak mucha po 30 minutach o tyle cały następny dzień nie kontaktowałam, kręciło mi się w głowie i do tego też ta głowa strasznie mnie bolała, wczoraj wzięłam więc 25 i ze spaniem nadal ok oraz skutki uboczne mniejsze (brak bólu głowy i mniejsze zamulenie). Dlatego póki co chyba zostanę na 25 (w ogóle to ja mam mega słabą głowę do leków, nawet gripex ścina mnie z nóg, także ten ) Chociaż akurat po seronilu miałam najmniejsze skutki uboczne pomimo zaczynania od 20mg (tzn miałam dużą aktywizację ale akurat to mi się podobało, więc nie narzekałam...) -
Ale mylicie pojęcia, farmakoterapia jest na objawy/ skutki a psychoterapia na przyczyny o ile są inne niż faktycznie wynikające z "błędnej" pracy mózgu. Dlatego nawet jeśli w momencie brania leków dany objaw ustępuje (np. Lęki, bezsenność, smutek, brak chęci do czegokolwiek etc.) to po zaprzestaniu brania leków dużo szybciej powróci... Wiem po sobie bo najpierw brałam leki kilka lat i faktycznie np. stany lękowe zredukowały się do zera, po zaprzestaniu brania leków po jakimś okresie wróciły ale to właśnie dzięki terapii wiedziałam mniej więcej jak sobie z nimi radzić aby nie zdominowały mi życia...oczywiście nie wierzę, że terapia zmieni wszystko a tym bardziej, że zrobi to bez naszego wkładu, czasami właściwie bardzo ciężko jest dać coś od siebie, bo zauważać pewne rzeczy owszem jest łatwiej ale spróbować przejść koło nich inną niż dotychczas drogą zdecydowanie trudniej. Terapia to nie jest łatwy, szybki i przyjemny proces, ale w pewnych obszarach może być skuteczny, kwestia tylko ile my sami damy sobie od siebie bo żaden terapeuta nie zrobi tego za nas...
-
Chyb zaburza, często w nocy się wybudzam i nie mogę zasnąć...chociaż obecnie nie wiem czy to wina fluo czy po prostu "życia" Co do snów to są one zdecydowanie bardziej intensywne, żywe...w samej treści czasem są to koszmary, czasem "sny akcji" a czasem fajne sny więc nie narzekam na to akurat jeśli chodzi o pamiętanie snów to jakiś czas po przebudzeniu pamiętam ale że nie przykładam do snów większej wagi to po prostu wywalam je z pamięci z biegiem dnia/ nocy
-
Czy skutkiem ubocznym antydepresantów jest zmiana reakcji na alkohol?
nieprzenikniona odpowiedział(a) na zabijaka temat w Uzależnienia
Ja biorę ssri (fluo) i nie odczuwam zmniejszenia/ zwiększenia działania alkoholu. Tzn. Po jednym piwie czuje się ok i zero kaca, po butelce wina czuję się jeszcze bardziej ok ale czasem dzień po boli mnie głowa...za to jak wypiję pół butelki whiskey to kac murowany, chociaż i bez fluo bywało tak samo -
TRAZODON (Azoneurax, Trazodone Neuraxpharm, Trittico CR/XR)
nieprzenikniona odpowiedział(a) na jowita temat w Leki przeciwdepresyjne
Dzisiaj chyba zacznę brać Trazodone (50mg), muszę zobaczyć w weekend jak zareaguję żeby nie zrobić sobie falstartu w pn przed pracą... Co prawda kiedyś już brałam trittico ale kompletnie nie pamiętam jak się po nim czułam i co było nie tak, że odstawiłam (zresztą było to za czasów szpitalnych więc miałam tam przeróżne miksy leków i ciężko stwierdzić co dokładnie powodowało jakie skutki uboczne) -
Najdziwniejsze somaty jakie mieliście
nieprzenikniona odpowiedział(a) na Firzen temat w Nerwica lękowa
No poza tym to niewiele się dzieje, tzn. Od dłuższego czasu czuję się do d...y ale w sumie ciężko stwierdzić czy to kwestia psychiki/ stylu życia/ zmęczenia czy czegoś somatycznego Samego objawu Raynauda nawet nie próbuję leczyć ale jest dość frustrujący w niektórych sytuacjach (np tj jak prowadzenia auta czy np. przygotowanie mięsa wyjętego z lodówki etc) bo wtedy odczuwam tak silny ból dłoni, że muszę wszystko robić na milion podejść a jak zapomnę rękawiczek do auta to co chwilę odrywam ręce od kierownicy albo staram się ją dotykać jak najmniejszą powierzchnią dłoni co w sumie jest mało bezpieczne... -
Najdziwniejsze somaty jakie mieliście
nieprzenikniona odpowiedział(a) na Firzen temat w Nerwica lękowa
Ja w tej kwestii ostatnio doszłam do ściany, zrobiłam pakiet badań, zwiedziłam lekarzy i nic.... U mnie właśnie chyba problem polega min na tym, że w chwili dużego stresu/ lęku? zaczyna mi być bardzo bardzo zimno (czuję falę zimna na kręgosłupie głównie) i wywala mi siatkę naczyń na nogach i rękach (oczywiście pod wpływem samego zimna też tak się dzieje ale mnie potrafi tak "zmrozić" w normalnej temperaturze np w domu...) Objaw Raynauda pojawił się jakiś czas temu, obecnie np zimą nie jestem w stanie nawet prowadzić auta bez rękawiczek w temperaturze w okolicy zera, bo po kilkudziesięciu sekundach odczuwam potworny ból palców/ dłoni (o efektach kolorystycznych nie wspominając ) Kardiolog ostatnio stwierdziła, że być może to zapowiedź jakiejś choroby reumatycznej/ autoimmunologicznej...zobaczymy... najlepsze, że Fluo którą biorę podobno "leczy" objaw Raynauda (rozrzedza krew?) także bardzo możliwe, że bez leków objawy byłyby jeszcze gorsze... -
Najdziwniejsze somaty jakie mieliście
nieprzenikniona odpowiedział(a) na Firzen temat w Nerwica lękowa
Ja mam dość często "telepawki" na tle nerwowym, czasami dotyczy to jednego fragmentu ciała np. nogi a czasem zdarzały się całkiem konkretne drgawki całego ciała (ale bez omdleń przy pełnej świadomości), na szczęście większość takich akcji mam gdy jestem sama (bo wtedy puszczają emocje), chociaż czasem zdarzyło mi się przy innych ehhh (np u dentysty przed ekstrakcją zęba) A drugi dziwny somat któremu nie umiem póki co przypisać żadnego medycznego wyjaśnienia to objaw Raynauda oraz siność siatkowata...możliwe, że podczas dużego stresu po prostu cała krew z kończyn odpływa do centralnego układu i stąd te objawy (no chyba, że jednak wynikają z jakiejś choroby somatycznej której mi jeszcze nie wykryli) -
Jaka jest Wasza relacja z alkoholem?
nieprzenikniona odpowiedział(a) na zabijaka temat w Psychologia
Ja przy fluoksetynie piję normalnie, wyniki wątrobowe etc mam rewelacyjne, jakiegoś nasilonego/ osłabionego działania jednego lub drugiego nie odczuwam -
Właśnie ostatnio trochę zastanawiam się nad samą relacją terapeutyczną i właściwie to sama nie wiem czy lubię swoją terapeutkę czy nie...tzn. wydaje mi się że raczej jest osobą z którą w prywatnym życiu nie chciałabym mieć do czynienia, w sensie znajomości/ przyjaźni (tak jak niektórzy idealizują terapeutów to ja mam wrażenie, że swoją wręcz namiętnie dewaluuje )...i właśnie zastanawiam się na ile widzę ją tak bo faktycznie taka jest "prywatnie" a na ile to przeniesienie moich cech na nią i bardziej wynika z tego, że ciężko mi być w przyjaznym kontakcie samej ze sobą...
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
nieprzenikniona odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
W końcu kiedys pójdzie/ ktoś go wyśle...widocznie najpierw trzeba zasilić konta innym specjalistom aby w końcu pojąć, że nie ma to sensu -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
nieprzenikniona odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
A ja tam rozumiem Przerażony234 chociaż fakt, że mnogość objawow i chorob zrobiła się zbyt obfita jak na jednego człowieka ja tam przeważnie w jazdach hipochondrycznych bazowałam dłuższy czas na jednej chorobie i danym objawie ale w sumie tez mnie niewiele uspokajało, tzn. Czas nie pomagał, pomagały dopiero wykonane badania negujące moją "diagnozę"... I tak szczerze akurat na to nie pomogło mi kilka lat terapii a psychotropy odkłąd biorę leki nawet jeśli pojawia się jakaś "hipochondryczna" myśl to zdecydowanie szybciej jestem ją w stanie zracjonalizować i nie muszę robić badań "tu i teraz" Btw. Jeśli chodzi o dr Google to tylko raz udało mi się trafić z autodiagnozą i było to zapalenie wyrostka a na prawdę oscylowałam już wokół wielu narządów, diagnoz i chorób wszelakich -
Akurat takie rzeczy zupełnie mnie nie przerażają więc mogą mi się śnić do woli
-
Ja bardzo lubię podróżować/ zwiedzać/ odkrywać nowe miejsca o ile nie trzeba tam dolecieć samolotem No cóż latanie przyprawia mnie za każdym razem o najgorsze stany i żadne racjonalne argumenty płynące z mojej głowy nie są w stanie mi pomóc... Pomijam, że kilka na prawdę fajnych wyjazdów stany lękowe/ hipochondryczne skutecznie mi popsuły...nie ma to jak całe 2 tygodnie w Chorwacji przyglądać się jednemu pieprzykowi na nodze i oglądać w necie zdjęcia czerniaków...(plus taki, że w najmniejszym stopniu nie zniszczyłam sobie skóry opalenizną bo cały wyjazd leciałam na filtrach 50+ i chowałam się w cieniu )
-
@acherontia styx ja właśnie fluoksetynę biorę więc może ona powoduje takie "jazdy" a tak serio to zauważyłam, że sny mam tylko jeśli jestem na samym seronilu, w sensie, że jak wezmę coś na sen to już nic mi się nie śni/ nie pamiętam snu... Dla mnie te świadome sny są często dość męczące bo właśnie jak próbuję wpłynąć na ich treść to często coś się udaje zmienić ale nie w ten sposób w ktory bym chciała, tzn. Np. Umiem wpłynąć na coś koszmarnego żeby przestało się dziać ale w zamian za to wcale nie śni mi się coś lepszego tylko koszmar zmienia się na jeszcze gorszy chociaż z innym wątkiem etc...także tak na prawdę rzadko kiedy udaje mi się "zapanować" nad snem i budzę się jeszcze bardziej wkurzona (może to wynika z moich chęci poczucia pełnej kontroli...nie wiem, nigdy nie omawiałam snów na terapii, mam tyle problemów przyziemnych, że jakoś nie chce mi się dodatkowo zagłębiać nad totalnie nieświadomymi problemami )
-
Często mam świadome sny ale raczej w postaci, że po prostu zdaję sobie sprawę, że to sen...kilka razy zdarzyło mi się że udało mi się pokierować jego treścią (raczej pewnymi elementami), czasami zdarza mi się też po przebudzeniu powrót do tego samego snu (ale tutaj muszę wytężyć siłę woli i bardzo mnie frustruje jak się nie uda ...w sensie, że sen się zmienia) Nigdy jakoś specjalnie się nad tym nie zastanawiałam, właściwie myślałam że każdy tak ma... Zdecydowanie ilość świadomych snów pogłębiła się przy braniu ssri
-
Ja to zrobiłam dla tzw swojego świętego spokoju...tzn. już czułam ile bym się nasluchala pozniej na terapiach gdybym odmówiła (bo to był gdzieś środek "turnusu") i że wmawialaby mi bardzo dziwne rzeczy nie pytając nigdy mnie o przyczyny...ale to generalnie był taki typ lekarki (niby też psychoterapeutki), ktora wie lepiej co jest dobre dla danej osoby nawet bez poznania faktycznego problemu
-
No reakcje mogą być różne ale nawet taka z totalnym "rykiem" w sumie tez jest ok a przynajmniej w jakiś sposób "oczyszcza" U mnie było inaczej...tzn ta pierwsza lekarka ktora zapytała o zgodę to po prostu było dość mocno przypadkowe spotkanie po latach (a była moją prowadzącą w szpitalu i w sumie dobrze ją wspominałam), ta druga ktora mnie do tego zmusiła to zupełnie inna historia...na terapii grupowej na oddziale kiedys po prostu wspomniałam, że nienawidzę się przytulać/ być przytulaną (skutek wieloletniej traumy) a ona nawet nie próbowała zrozumieć przyczyny (nie podałam nigdy powodów a oni tam w sumie nigdy nawet nie zapytali) za to przed przepustką swiateczna kazała się mi przytulić na "pożegnanie" i stwierdzila, że no "nie było to takie straszne"...pomijam, że nawet nie czułam do niej nici sympatii i gdybym nawet lubiła się przytulać to byłaby jedną z ostatnich osob, które chciałabym przytulić