Z tego co czytałam bpd i cptsd często idą w parze, zresztą mają wiele wspólnych cech...ja w sumie zdiagnozowanego nie mam (na papierku) bo ostatnią taką diagnozę mam sprzed kilkunastu lat (tylko borderline) natomiast w sumie o traumach wtedy nikomu nie powiedziałam (lekarzom, terapeutom), więc ciężko było je do diagnozy wciągnąć.
Ja w sumie "dzięki" powtarzającym się traumom nauczyłam się w zasadzie dysocjować, chociaż wtedy kompletnie nie zdawałam sobie sprawy, że to robię...później kilka dobrych lat leciałam na mocnym wyparciu a jak w końcu kumulacja wybuchła to było ze mną na prawdę kiepsko.
Teraz niby udaje mi się rozmawiać o tym na terapii ale w sumie czuję się i tak jakbym opowiadała hmmm obejrzany film, kompletnie nie umiem w tych momentach nic poczuć, ew popadam właśnie w dysocjację i tyle...jakoś nie potrafię odnaleźć się gdzieś pośrodku tego wszystkiego...