Skocz do zawartości
Nerwica.com

Etyka zawodowa a publiczne omawianie przypadków pacjentów


Abyssus

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,
chciałbym poruszyć temat etyki zawodowej w kontekście lekarzy, terapeutów i innych specjalistów zdrowia psychicznego, szczególnie tych, którzy działają publicznie (podcasty, wywiady, social media). Coraz częściej, słuchając podcastów o zdrowiu psychicznym, spotykam się z sytuacją, w której psychiatrzy, terapeuci czy seksuolodzy omawiają konkretne przypadki swoich pacjentów — oczywiście zaznaczając, że są one anonimowe i „bez danych pozwalających na identyfikację”. Często jednak narracja brzmi mniej więcej tak: „miałem pacjenta z taką i taką trudnością, zachowywał się w taki sposób, sytuacja wyglądała tak i tak”. I tu pojawia się mój dyskomfort. Z jednej strony rozumiem wartość edukacyjną takich przykładów — pomagają zobrazować problem, uczą, normalizują doświadczenia. Z drugiej strony zastanawiam się, gdzie przebiega granica etyki i czy sama anonimowość rzeczywiście wystarcza. Pacjent może rozpoznać siebie, jego bliscy również, a relacja terapeutyczna opiera się przecież na zaufaniu i poczuciu bezpieczeństwa. Mam też wrażenie, że czasem takie historie są opowiadane w sposób zbyt „lekki” albo medialny, co może prowadzić do uprzedmiotowienia pacjenta — nawet jeśli intencje specjalisty są dobre. Jakie są Wasze opinie?

Edytowane przez Abyssus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słucham jednego psychologa który niestety wyraźnie tą granicę przekracza. Np mówi o pacjentce która mieszka w leśniczówce w okolicy Opola, no serio?

Miałam bardzo dokładne szkolenia z anonimizacji danych, zarówno na studiach jak i pracując jako tłumacz policyjny a potem w HR. Ogólnie możesz rozmawiać o pracy z rodziną, przyjaciółmi itd. Możesz używać pewnych danych w pracach naukowych (ja np do magisterki zbierałam dane w szpitalach, uczestniczyłam w rozmowach lekarz-pacjent. Każda z obecnych osób, nawet technik-radiolog, musiała podpisać zgodę gdzie ja dokładnie tłumaczę w jakim celu zbieram dane, jak będą one zanonimizowane, gdzie się ukażą, kto będzie miał do nich dostęp oraz co się stanie z nagraniami po napisaniu pracy). Warunek jest taki, że zarówno dane bezpośrednie (imię, miasto, wiek, data urodzenia) jak i krzyżowe (miasto, płeć, kolor włosów, jakieś cechy charakterystyczne połączone razem), nie mogą prowadzić do identyfikacji pacjenta/klienta/pracownika itd.

Prosty przykład - ten psycholog który mówił o pacjentce i w trakcie nagrania powiedział kilka niezwiązanych ze sobą faktów - że to kobieta, że mieszka w okolicy Opola, że jej miejscem zamieszkania jest leśniczówka, że jest mniej więcej w takim wieku - pojedynczo te dane nie umożliwiają identyfikacji, ale w połączeniu ze sobą już tak. I to jest naruszenie etyki. Nieświadome pewnie, ale niestety jako profesjonalista jesteś ograniczony nie tylko etyką ale też kodeksem karnym. 
Ja sama obecnie mam sprawę przeciw państwowej instytucji która w związku z moją pracą dla nich udostępniła pewne dane o mnie podmiotom trzecim. W tym wypadku mojemu pracodawcy, przez którego udzielałam porady tej instytucji. I nie spodobało się im, że się z nimi nie zgodziłam w mojej opinii, więc polecieli do pracodawcy, przy okazji ujawniając dane dwójki dzieci i szczegóły dotyczące ich sytuacji rodzinnej… a tak się nie robi. 
Ogólnie mam wrażenie że to wszystko jest „normą” dopóki ktoś się nie odpali i nie zgłosi, czyli to w sumie kwestia czasu. Dlatego ja zachowuję tajemnicę zawodową nawet jeśli jest to mega niekomfortowe, a niekiedy jest.

Np raz zwolniliśmy pracownika. Ktoś zadzwonił ze skargą że ten Pan zachowywał się niestosownie wobec dość mocno nieletnich dziewcząt. W HR wyjaśniliśmy sprawę - rodzice nie wnieśli oskarżenia, Pan wytłumaczył że ma kłopoty osobiste, upił się a dziewczęta wyglądały na starsze. Nie miał nic złego na myśli, było mu głupio. Ale firma nie chciała mieć nic wspólnego z takim zachowaniem i zdecydowała o zwolnieniu, na dobrych warunkach. Pan się jednak zdecydował obrazić i obsmarował HR i w ogóle firmę. Wiedział, że nas obowiązuje tajemnica zawodowa, więc sobie pojechał po całości. Że go zwolniliśmy bez powodu, że zachowaliśmy się jak ostatnie świnie, że on jest biedny i w trudnym okresie w życiu a tu taki cios. Ludzie przychodzili do mnie do biura i pytali czy nie da się go jednak zatrudnić z powrotem, biedny facet i w ogóle. I co zrobisz? I nic nie zrobisz. Sprawa nigdy nie wyszła poza parę osób w HR, a my znosiliśmy krzywe spojrzenia połowy biura, ale taka robota. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo trafnie to opisujesz. Pojedyncze informacje mogą wydawać się „niewinne”, ale w zestawieniu prowadzą do identyfikacji — i to jest realne naruszenie etyki oraz prawa. Niestety często staje się to „normą”, dopóki ktoś nie poniesie konsekwencji. Tajemnica zawodowa bywa niewygodna i kosztowna, ale właśnie na tym polega profesjonalizm. Dziękuję za podzielenie się swoją opinią 🙂 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale specjalistów tego uczą i bardzo mocno uczulają na te niby niewinne elementy, które mogą prowadzić do identyfikacji danej osoby. 
Np ja na kursach RODO miałam nawet takie przykłady jak że wystarczy określenie danej osoby on/ona w zestawieniu z kontekstem może być niebezpieczne. Dlatego uczą nas i wpajają nam żeby mówić bezosobowo np „ta osoba” czy „strona sprawy”. Po czasie już automatycznie łapiesz takie rzeczy ale ostrożnym trzeba być zawsze 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie słucham podcastów psychologicznych, a jeśli już to bardzo rzadko, ale pierwsze co mi przychodzi na myśl to to, że sam opis na co człowiek cierpi, nie jest jeszcze jakąkolwiek wskazówką identyfikacyjną. Wbrew pozorom w większości zaburzeń objawy i to co opisują pacjenci są bardzo podobne - kto był kiedykolwiek na terapii grupowej, w której była zbieranina osób z różnymi diagnozami, a nie stricte dedykowana np. fobii społecznej, ten doskonale wie, że mimo pozornie różnych diagnoz, wiele osób opisuje te same lub bardzo podobne problemy. To nie jest żadna wskazówka pozwalająca na identyfikację człowieka, tak samo jak płeć czy wiek 🤷‍♀️

Podawanie miejsca, nawet przybliżonego, zamieszkania jest już przesadą, o ile to było rzeczywiste miejsce zamieszkania, a nie celowo zmienione, np. na zupełnie drugi koniec kraju. Tam podano że leśniczówka w okolicy Opola, a w rzeczywistości mogła mieszkać np. w leśniczówce znajdującej się w Borach Tucholskich 🤷‍♀️ powodzenia w szukaniu tej osoby🙋‍♀️ tym bardziej jeśli to specjalista mocno udzielający się medialnie. To tak jakby moja terapeutka, która swego czasu udzielała czasami wywiadów w radiu czy gdzieś podała, że miała w Warszawie pacjentkę z tym i tym i miałaby na myśli np. mnie - jeszcze bardziej życzę powodzenia w próbie identyfikacji, bo moja terapeutka ma gabinet 300km od miejsca w którym mieszkam🙃 i tak, kiedyś dojeżdżałam raz tygodniu do niej do gabinetu przez dłuższy czas. Szukajcie a i tak prawdopodobnie nie znajdziecie😆

Czy jak moja lekarka opowiada mi np. coś o swoim innym pacjencie, że w taki czy inny sposób zareagował na lek to czy daje mi to jakiekolwiek wskazówki pozwalające na identyfikacje konkretnej osoby? Mogę się domyślać mocno przybliżonego miasta w którym ta osoba mieszka (chociaż to żadna wskazówka bo sama jestem przykładem, że można dojeżdżać i kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę do lekarza i prawdopodobieństwo, że ktoś by trafił akurat w miejscowość w której mieszkam jest raczej znikome), ewentualnie na co cierpi jeśli mowa o jakimś leku nie stosowanym powszechnie jak np. SSRI, które są przepisywane w większości przypadków, jednak nadal nie jest to nic pozwalającego na pewną identyfikację danej osoby. Nawet jakby podała imię tej osoby, nadal niewiele więcej bym wiedziała.

Robienie sensacji z  czyjegoś cierpienia zawsze jest słabe i to już jest odpowiedzialność osoby przedstawiającej dany opis.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie oglądam ani nie słucham takich rzeczy, to ciężko mi się wypowiedzieć, ale moim zdaniem tu potrzebna jest zgoda pacjenta / klienta. Niektórzy nie mają nic przeciwko temu, żeby terapeuta anonimowo opisał ich problem, jeśli miałoby to pomóc innym. Niektórzy mają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Catriona napisał(a):

A dwa, bardzo często ludzie podają więcej danych pozwalających ich bardzo dokładnie zidentyfikować i "sprawdzić" chociażby idąc do zwykłej przychodni do lekarza ;) 

Akurat tutaj dość mocno podejrzewam, że ten psycholog nie zmienił miejsca zamieszkania pacjentki. To dość specyficzny człowiek i jego podcasty zostały zbanowane z różnych platform - zapewne nie bez powodu.

Z drugiej strony ma dość wąską specjalizację i w niej myślę że jest ekspertem. Lubię go słuchać bo od prawie 30 lat rozwija się w swojej dziedzinie i muszę przyznać, że jest dobry 👍 dopóki nie zaczyna opowiadać o konkretnych przypadkach, również swojej rodziny, mówiąc wprost na co leczył np. swoją mamę 😁

Obawiam się że takich przypadków jest więcej. Niby łatwa sprawa, zamień kobietę na mężczyznę, Opole na Toruń, leśniczówkę na pensjonat i jest ok. Ale wydaje mi się, że niestety przykładów osób, które o tym po prostu nie myślą jest całkiem sporo. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×