Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 635
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. Przy nadmiernej potliwości zaleca się dietę - ograniczyć mocną kawę, herbatę, używki, tłuszcze zwierzęce, ostre potrawy, cebulę, czosnek. Nadmierna potliwość zdarza się też przy wahaniach poziomu cukru we krwi. Warto spytać lekarza, czy nie wdrożyć bardziej specjalistycznej diety...
  2. eleniq

    Wkurza mnie:

    Mój totalny brak zdecydowania, zniechęcenie i lenistwo
  3. @zburzony Leków o działaniu przeciwhistaminowym czyli np. mianseryna, mirtazapina, trazodon nie powinno się brać, kiedy obsługuje się maszyny, bo te leki powodują senność i problemy z koncentracją. Jednak z czasem to działanie uspokajające tych leków słabnie, bo receptory histaminowe ulegają down-regulacji. Spróbuj brać najmniejszą skuteczną dawkę czyli 5 albo 10mg tej mianseryny. Pogadaj o tym z lekarzem. W liceum ja brałem Fevarin w dawce 100mg i na pewien okres miałem dołączoną mianserynę 5mg czyli połowę tej małej tableteczki, bo 10mg była za mocna, nie mogłem się skoncentrować w szkole, usypiałem na lekcjach, nie miałem siły przepisywać do zeszytu. Nie brałem jej cały czas, tylko jakieś parę miesięcy czy coś, na czas matury w ogóle ją odstawiłem, bo było by słabo... sam rozumiesz.
  4. Rozumiem. Ja tylko pisałem o nadwrażliwości w odniesieniu do poczucia własnej wartości. Przy wysokim poczuciu własnej wartości człowiek zdecydowanie lepiej się czuje sam ze sobą, jest w stanie stawiać granice, nie przejmuje się aż tak mocno wszystkim dookoła, bo ma wyrobione zdanie na swój temat i innych. Choć niestety osoby nadwrażliwe raczej częściej mają to poczucie wartości obniżone, ponieważ częściej czują się niedopasowane do społeczeństwa. Jeśli zaś chodzi o twój problem jaki opisałaś, to myślę, że masz po prostu pewne problemy z emocjami. Nie jesteś z nimi kontakcie, nie potrafisz pewnie ich przez to wyrażać, nazywać, odpowiednio przeżywać. Zachęcam cię do obejrzenia filmiku
  5. Wg mnie to bardziej serotonina może nasilać lęk, bo pobudza receptory 5-HT2, które odpowiadają za lęk, szczególnie ten paniczny. Im więcej serotoniny tym zwiększony poziom lęku. A zwiększony lęk podnosi poniekąd ryzyko popełnienia samobójstwa, jednak serotonina działa także troszkę spowalniająco, nie zwiększa ona napędu tak jak noradrenalina i dlatego u osób z depresją zwiększa się bardziej serotoninę niż noradrenalinę, by zapobiec samobójstwu. Akurat serotonina jest mimo wszystko bardziej tłumiąca. Jednak blokowanie receptorów serotoninowych 5-HT2 powoduje też pośrednio zwiększone pobudzenie receptorów 5-HT1, co skutkuje znaczącym podniesieniem nastroju, zwiększeniem napędu, popędu płciowego, uczuciowości, towarzyskości i przynosi znaczącą poprawę funkcji poznawczych. Dlatego biorąc długo SSRI obserwuje się spłycenie emocjonalne i dysfunkcje seksualne, bo w końcu za dużo serotoniny ostrzeliwuje receptory 5-HT2. Przy zaburzeniach lękowych dochodzi do nieprawidłowej regulacji noradrenergicznej, przez co w celu wyrównania działania noradrenaliny stosuje się leki hamujące wychwyt zwrotny noradrenaliny. Noradrenalina bardziej nasila niepokój, agresję, złość i powoduje, że człowiekowi jest łatwiej coś zrobić nagle i z rozmachem, bo przyśpiesza myślenie, poprawia się decyzyjność, pobudza do działania, znosi też odczuwanie bólu, czasem powoduje nadwrażliwość na hałas. Więc noradrenalina jest zdecydowanie mocno pobudzająca, choć podobno na niektórych pacjentów może działać tłumiąco np. na pacjentów z ADHD. Jednak blokada receptorów alfa-1 adrenergicznych powoduje uspokojenie i sedację. Działanie noradrenaliny powinno też być równoważone blokadą receptorów H1, żeby właśnie dać większe uspokojenie przy zwiększonej noradrenalinie.
  6. eleniq

    Państwa - Miasta

    paracetamol państwo na T
  7. Ja myślę, że bardzo dużą rolę odgrywa nie tylko stopień wrażliwości emocjonalnej ale też poczucie naszej wartości. Człowiek, który zawsze się obraża, wyolbrzymia, narzeka może mieć nie tylko wysoką wrażliwość ale też bardzo niskie poczucie własnej wartości. Takie osoby też mają trudności z wyrobieniem zdania na swój temat i innych, często mają wahania, wszystko muszą przemyśleć, a przez to, że za dużo czasem myślą to z trudem przychodzi im podjęcie decyzji, mogą być impulsywne, przez co później żałują swoich wyborów i mogą pogrążyć się bardzo łatwo w depresji. Często też szybko się zniechęcają do pewnych aktywności, bywają lękliwe i bierne, bo zbyt ogólnikowo postrzegają pewne rzeczy, wszędzie widzą wyłącznie skrajności, przesadzają. Np. ktoś na mnie nakrzyczał, tzn. że już mnie w ogóle nienawidzi, albo ktoś był dla mnie miły tzn. że mnie bardzo lubi, albo nawet wyznał miłość. Niestety takie osoby mają bardzo ciężko w życiu dorosłym, jeśli w dzieciństwie nie zdążyły podbudować swojego poczucia wartości, bo mogły czuć się niezaspokojone, nielubiane. I potem trzeba to poczucie wartości odbudowywać, co trwa latami... Po prostu trzeba zmienić swoje przekonania, spojrzeć nieco szerzej na pewne rzeczy, zauważać te pośrodkowe rzeczy, nie tylko skrajności, że np. jak jedna rzecz nie wyjdzie to już myślisz, że nic ci nie wychodzi... po prostu trzeba sobie powiedzieć - ok, nie udało się tym razem, to znaczy, że muszę spróbować drugi raz.
  8. Klomipramina to staroć, powoduje straszne uboki, trzęsą się ręce itd Co do tego napięcia w odcinku lędźwiowym no cóż, ciężko powiedzieć co to może być... Akurat klomipramina blokuje też receptory dopaminergiczne i to może powodować większe napięcie mięśni w pewnych miejscach podobno, ale tego nie wiem na 100, tak tylko sobie myślę
  9. Leki psychotropowe zwykle bierze się jakiś czas. Najmniej to 6 miesięcy w przypadku antydepresantów. Przy zaburzeniach afektywnych najmniejszy czas to już 2 lata, a w przypadku schizofrenii to z kolei co najmniej 10 lat. Po ustąpieniu objawów leczenie się kontynuuje, żeby podtrzymać ozdrowieńczy stan od 6 miesięcy do 2 lat. Skoro masz nawroty depresji to musisz co najmniej 2 lata po ustąpieniu objawów brać leki, podobno taki jest schemat. Lekarze uczą się na studiach takich schematów farmakologicznych. To jest oczywiście tylko taka teoria. Całe leczenie powinno się prowadzić pod okiem lekarza. Nigdy nie należy samemu odstawiać!
  10. Jak lekarz tak przepisał, to znaczy, że wie co robi i jest bezpieczny Mianseryna nie wchodzi w interakcje z sertraliną.
  11. eleniq

    NOWE X czy Y

    Gruszka Miasto czy wieś?
  12. Lęk przed odrzuceniem powoduje straszne wycofanie społeczne i niechęć do kontaktów, bo nie da rady się z kimś związać, ciągle czując lęk przed tą relacją i wyobrażając sobie, że ktoś nas odrzuci. Też jest tak, że obawiamy się odrzucenia, kiedy pokażemy komuś swoją złość albo niezadowolenie. Ale właśnie chodzi o to, żeby umieć w relacjach okazywać swoje emocje, bo ciągłe tłumienie uczuć w końcu spowoduje, że nie będziemy umieli odreagowywać pewnych sytuacji tu i teraz. Przez to będziemy potem ciągle wszystkiego żałować, popadniemy w stany depresyjne, lękowe i w efekcie zaczniemy odsuwać się od ludzi. Myślę, że lęk przed odrzuceniem rodzi się poniekąd właśnie z takiego ciągłego tłumienia negatywnych emocji i chęci bycia jak najlepszym dla kogoś. Trzeba mieć po prostu pewien dystans do siebie i innych ludzi, bo takie ciągłe życie pod maską, udawanie kogoś kim się nie jest w końcu doprowadza do kryzysów i nie daj Boże depresji, nerwicy. Człowiek będzie w stanie być sobą jeśli wzrośnie jego poczucie wartości. Myślę, że od tego trzeba zacząć No i tutaj wymagane jest wsparcie psychologiczne.
  13. Właśnie Kontakt z drugim człowiekiem, najlepiej rówieśnikiem jest w takich chwilach bardzo budujący! Koniecznie i do tego zachęcać...
  14. Może jest uzależniony od telefonu w takim razie. Może próbuje się od czegoś odciąć i popada w depresję. Niestety nikt nie zdiagnozuje nikogo przez Internet. Trzeba by iść do psychologa albo psychiatry. Takie stany można leczyć psychoterapeutycznie, ale tu jest wymagana motywacja pacjenta. Jeśli pacjent nie ma tej motywacji i jest mu ciężko to próbować można wspomagająco farmakoterapii. Coś trzeba z tym zrobić, bo 2 lata w takim stanie to już dość długo... Trzeba jednak próbować dotrzeć do przyczyny, to jest najważniejsze przy leczeniu. Oczywiście rozumiem pewną bezradność, bo też jest tak, że nikt nie zmieni drugiego człowieka. Bo ten drugi człowiek musi sam chcieć zmiany. Ale chyba da się jakoś zachęcić go do zmiany, przekonać do wizyty u specjalisty, trzeba próbować.
  15. Może to wskazywać na depresję. Skoro wcześniej był aktywny i wyjeżdżał z wami, to znaczy, że teraz przechodzi może jakiś kryzys. Może coś go przykrego ostatnio spotkało w życiu i nie umie sobie z tym poradzić, nie chce o tym mówić albo trudno mu powiedzieć... Ma 20 lat to jeszcze dojrzewa, a w tym okresie wzrastają wymagania, człowiek staje się coraz bardziej samodzielny, rozwija się, ale zdarza się, że niektórzy nie są w stanie sprostać pewnym wymaganiom co rodzi frustracje i może wyzwalać złość, agresję albo smutek i znudzenie. W okresie dojrzewania bardzo intensywnie kształtuje się nasza osobowość, pewne cechy osobowości zaczynają się coraz bardziej uwidaczniać, wzrasta też zainteresowanie miłością i seksem. Może czegoś mu brakuje? Albo może odkrył w sobie coś, czego nie może zaakceptować i popada w takie stany rezygnacji? Trzeba koniecznie namówić go do rozmowy na ten temat, do otwarcia się przed wami. Bo jeśli ciągle będzie dusił to wszystko w sobie, to niestety będzie tylko gorzej. Musi wam powiedzieć prawdę, choćby nie wiem co to było... inaczej popadnie w jeszcze większy dołek i nie daj Boże w ostateczności odbierze sobie życie. Naprawdę nie chcę straszyć, ale trzeba po prostu mieć świadomość do czego może doprowadzić taki stan... Jednak na szczęście nie każdy w takim stanie myśli o samobójstwie, co najwyżej spada aktywność i pojawia się rezygnacja. Najpierw wy go namówcie do rozmowy, może jak dowiecie się co mu dolega, to znajdziecie lepsze rozwiązanie problemu... Bądźcie mili, ciepli, nie krzyczcie gdyby coś was przerosło, rozmawiajcie normalnie... A z psychologiem i psychiatrą to już kombinujcie w ostateczności, jakby okazało się, że problem rzeczywiście jest trudny do przeskoczenia. Życzę powodzenia
  16. Moje kochane mordki Pamiętajcie, że leki SSRI potrzebują gdzieś od 2 tygodni do nawet 3 miesięcy na "rozkręcenie", czyli fachowo mówiąc na osiągnięcie w organizmie stanu stacjonarnego, czyli wtedy kiedy szybkość wydalania leku zrówna się z szybkością wchłaniania leku. To zależy od naszego metabolizmu, a każdy ma inny metabolizm. Np mi doktor mówiła, że niektórzy mają tak wolny metabolizm, że potrafią spać nawet 16h!
  17. Witajcie Jestem ciekaw waszych opinii i porównań leków dopaminergicznych stosowanych w depresji. Mam zaburzenia lękowo-depresyjne i czasami okresowo dopada mnie straszna anhedonia - nic mi się nie chce, taki brak motywacji mnie dopada, odcięty jestem od emocji, wtedy też tak urywkowo wtedy mówię, ciężko mi złożyć porządnie zdania. Z tego co wiem to dopamina właśnie łagodzi takie rzeczy. Z takich leków wypatrzyłem: - amisulpryd w małych dawkach 50-100mg - bupropion - moklobemid w dużej dawce 600mg Brał ktoś? Jak ocenianie efekt? Czy nasilają lęki albo myśli samobójcze? Czy pomaga na te objawy co wymieniłem? Dzięki
  18. Duloksetyna hamuje wychwyt zwrotny noradrenaliny, przez co jest więcej noradrenaliny i to zwiększa ryzyko wystąpienia problemów z sercem, w ulotce duloksetyny jest napisane, że może ciśnienie zwiększać, a zwiększone ciśnienie też powoduje czasem arytmię. Czy wpływa na receptory w sercu, no to tego już nie wiem... Wortioksetyna z kolei bardziej działa na serotoninę i jej receptory, na noradrenalinę bardzo słabo działa, więc raczej nie powinna powodować problemów z sercem. W ulotce Brintellixu nie ma nic o sercu.
  19. Korzystam na razie tylko z leków. Psychoterapii na razie nie mam, od września mogę mieć.
  20. @xyyz96 znaczy wiesz z tym samobójstwem nie chodzi mi głównie o śmierć mamy, ale o to, co przeżyłem jak dorastałem. Bo wiesz byłem strasznie wycofany, ciągle czułem napięcie i zawstydzenie i miałem jakąś taką słabość na czułe słówka, też dawałem się wykorzystywać i niektórzy to wyśmiewali... taki "lamusek" byłem... Oj, najgorsze jest to, że straszną traumę takie coś pozostawia, bo wiesz jak wracają przykre wspomnienia i żałujesz, że nie odreagowałeś tego, nie postawiłeś się wtedy i pozostaje ta bezradność, bo tłumione latami nieodreagowane urazy lubią wracać, a Ty nie możesz na to nic poradzić... Tłumione złe emocje, też agresja mogą się przerodzić w autoagresję i doprowadzić do samounicestwienia, niestety...
  21. Też tragicznie, bez chęci do życia... Też zawiedziony leczeniem i bezradny...
  22. Dobrze powiedziane, jakbym czytał o sobie Właśnie tak jest, że pewnych ran nie da się już uleczyć, bo trzeba z nimi żyć. Ja jestem po jednej psychoterapii bardzo zdruzgotany, że nie da się nic poradzić i trzeba to pogodzić. Ja oczywiście zdaję sobie sprawę, że każdy ma jakieś tam problemy, ale niestety nie każdy ma dobry ten instynkt samozachowawczy, jest słaby psychicznie i wszystko bierze do siebie, co powoduje, że jego problemy są tysiąc razy większe niż powinny, niestety... Bo jak ktoś ledwo co wyszedł w jednym kawałku z takiego domu, bez tego koniecznego zaspokojenia poczucia bezpieczeństwa, akceptacji i wsparcia, no i potem jeszcze musi zderzać się z tą zewnętrzną pozadomową rzeczywistością, to taki człowiek nie mając wykształconych mechanizmów obronnych może sobie z tym zwyczajnie nie poradzić, przeleje się ta czara goryczy, no i koniec...
  23. Witaj Posłuchaj, przeczytałem wszystko i doskonale cię rozumiem, bo miałem bardzo podobnie... Postaram ci opisać mój problem i spróbować cię jakoś wesprzeć Z tym, że u mnie był to problem z mamą. Odkąd pamiętam moja mama była osobą strasznie wycofaną, była bardzo wyciszona, też było jej wszystko obojętne wokół, mówiła bardzo cichutko, udawała niewiniątko, bywała płaczliwa, przez co wszyscy się nad nią litowali, jednak nie była taka absorbująca jak twój ojciec, wręcz odwrotnie, była bardzo nieobecna. Cały czas siedziała w domu i jedyne czym się zajmowała to siedzeniem dosłownie przez cały dzień na kanapie i graniem w pasjansa i tylko pasjansa na laptopie, no i oczywiście telewizor włączony cały czas, kapcie wyjebane w kąt, łachy rozrzucone po kątach, zostawiała na kanapie i parapecie sól, krakersy i opakowania po jogurtach. Jednak była w stanie ugotować obiad, bo mój tata nie umiał, to ktoś musiał gotować. Nie chodziła do pracy, zwolniła się jakieś 4 lata temu, zaczęła pić po tym i tak się raz upiła, że doznała mikro-udaru przez który doznała później lekkiego niedowładu i pojechała do szpitala, do tego zdiagnozowali u niej nadciśnienie i stany depresyjne, dostała leki na nadciśnienie i na depresję, choć na depresję leczyła się już bardzo długo. Podejrzewam że przez te leki antydepresyjne ją zamulały, była odcięta od emocji, tylko siedziała i była w swoim świecie, nie dało rady z nią porozmawiać. Mało tego, ona nie potrafiła rozmawiać z ludźmi, dzwonili do niej rodzina czy znajomi, to opowiadała tylko o innych, np. wyjawiła znajomym, że ja byłem w psychiatryku, że jestem gejem itd strasznie mnie to denerwowało, nie potrafiła o sobie opowiadać, o pogodzie itd tylko o innych, nawet jak ktoś jej pytania zadawał przez telefon to mówiła tylko "tak" lub "nie", no i do tego też niewyraźnie mówiła przez ten niby udar. Nawet były sytuacje, że nie miała co robić i śledziła mojego facebooka i pocztę, nie wiem po jakiego /cenzura/a, w ogóle jak coś wyczaiła to kablowała tacie, że umawiam się z jakimiś dziwnymi ludźmi przez internet, takie tam... Sama nie potrafiła w ogóle wziąć spraw w swoje ręce, we wszystkim trzeba było jej pomagać, do tego mój tata jej strasznie ulegał. Jedyne co potrafiła sama robić to brać te pieprzone leki. Jeśli chodzi o mycie, to raczej się myła chociaż często chodziła w jednych leginsach czy bluzce. Moja mama akurat miała stwierdzone tylko zaburzenia depresyjne, lęków nie miała, choć jak musiała zadzwonić do lekarza albo coś formalnego załatwić, to coś ją tam chyba lekko łapało, w każdym razie lęków silnych raczej nie miała. No i najgorsze, że mój tata jej podlegał, bo pamiętam raz była sytuacja, że zostałem zaproszony na 18-stkę koleżanki i rodzice też byli zaproszeni bo to było na takiej sali to przyjęcie, to ona jak tam weszła to chciała już po 5 minutach wychodzić, bo muzyka jej za głośno grała, ona była dość bojaźliwa i nadwrażliwa czasem, no to tata oczywiście musiał ją odwieźć, ja oczywiście zostałem na imprezce, ale po prostu nie rozumiem jak można odwalać takie dziwne akcje... przychodzisz na imprezę do kogoś, to już trzeba zostać... Moja mama też mało o siebie dbała ogółem, nie przejmowała się zdrowiem, nie leczyła się na serce, nie robiła badań kontrolnych, bo były teleporady wygodniejsze no i nagle zmarła mi w lutym na ulicy. No cóż, trzeba było odprawić pogrzeb, co mnie denerwowało, bo z jakiej racji taki pogrzeb się jej należał, nagle trzeba było to znajomym opowiadać, choć wcześniej ona się nimi nie interesowała... Aż ja się zastanawiałem co by było gdybym to ja samobójstwo popełnił, bo chciałem to zrobić dawno przed jej śmiercią, to czy wtedy ktoś by mnie tak opłakiwał... No niestety coś było nie tak w relacji z mamą, przez co miałem do niej tyle negatywnych uczuć, po prostu nie interesowała się mną, mam takie wrażenie i nawet nie mogłem przyjąć do wiadomości tego że tak nagle zmarła, bo nie mogę znieść tego, że wszystko miała zapewnione i wszyscy się tak o nią martwili, bo nie pamiętam, żeby ona się kiedykolwiek martwiła o mnie, bo była momentami bez uczuć... To niesprawiedliwe i ja przez to coraz bardziej myślę o samobójstwie... Nie mogę tego po prostu znieść, że moja mama, która miała wszystko gdzieś tak po prostu odeszła, czuję się bezradny, bo nie mogę teraz nic z tym zrobić, choćby odbudować tej relacji czy może powiedzieć jej co o niej szczerze myślałem, że nie powinna mieć dzieci itd... Podsumowując moja mama nie interesowała się moim rozwojem, była za delikatna dla mnie czasem, nie umiała mnie wychować, w ogóle nie nadawała się na rodzica, ciągle mi jakieś pierdoły gadała, że jestem grzeczny, wrażliwy itd bo ona też taka była, a co mnie to obchodziło, psychika dziecka i tak jest dość wrażliwa i trzeba uważać, mam jakąś traumę przez mamę, której nie mogę teraz przepracować zbytnio, bo mi zmarła ehhh, pcha mnie to jeszcze bardziej do samobójstwa... Co do Twojego ojca to faktycznie może mieć teraz tą depresyjną fazę. Poza tym twój ojciec jest jakiś dziecinny, bo ciągle się o wszystko pyta, domaga się uwagi itd... zawsze taki był? Bo aż się zastanawiam czy zrobił się taki na skutek choroby czy po prostu taki jest. Tak z ciekawości chciałem spytać, jaki był przed chorobą, kiedy miał ten pierwszy epizod, bo teraz to już chyba trochę latek ma... Wiesz tak nawiązując do mojej mamy to ci powiem, że nie da się nic poradzić, jeśli dana osoba nie będzie miała tej wewnętrznej motywacji do zmiany swojego zachowania. Nie zmienisz drugiego człowieka, jedyne co to możesz zmienić stosunek do niego, by móc z nim jakoś żyć. Bo podejrzewam, że przy takim dziecinnym zachowaniu twój tata chyba nawet nie jest świadomy do końca tego jaką krzywdę wam wyrządza. Wiesz psycholog czy psychoterapeuta też może bardzo niewiele zdziałać jeśli twój tata nie będzie widział u siebie problemu. Niestety mam też takie doświadczenia, że psycholog doszukuje się problemów u innych członków rodziny i szuka drugiego dna tam gdzie go nie ma, oni też mogą to źle zinterpretować i wam nawrzucać np. że to wasza wina itd. Jednak ja sądzę po swoich doświadczeniach, że problem jest tylko u ojca, bo wy robicie wszystko dla niego i to jest godne pochwały, że tak wytrzymujecie. Co do tej choroby dwubiegunowej na którą cierpi ojciec, to z tego co wiem, ta choroba niestety bywa ciężka w leczeniu, cięższa momentami nawet od schizofrenii. Czasem jeden lek może nie wystarczyć przy leczeniu chadu, czasem trzeba je łączyć, no i jak pacjent nie może sobie poradzić z chorobą wyłącznie lekami to można dołączyć psychoterapię, ale wtedy on musi wyrazić chęć. Pogadaj z lekarzem o tym, czy dało by się jakoś uskutecznić to leczenie, dobry lekarz powinien ci coś dobrego poradzić, może zalecić dołączenie kolejnych leków czy psychoedukację albo nawet przymusowy pobyt w szpitalu psychiatrycznym w celu lepszej diagnozy i lepszego dopasowania leków. Są i takie możliwości Bardzo ci współczuję, bo to jest po prostu jeden wielki krzyż pański, co teraz z nim masz... Pamiętaj też, że nie musisz się zajmować swoim tatą 24h/d, zawsze możesz się wyprowadzić do kogoś z rodziny albo dobrego znajomego. Bo wiesz też osoby chore psychicznie jak już nie dają rady ze swoją chorobą niestety stają się coraz bardziej zależne od innych. Twój tata zawsze może trafić do domu opieki w takiej sytuacji, jak sam nie jest zdolny do życia, bo to bardzo mocno widać... Trzymaj się, życzę ci wszystkiego dobrego, jesteś silny!!! Pozdrawiam, Marek.
  24. eleniq

    Niewypowiedziane

    Też uważam, że piękne wiersze napisałeś
×