Skocz do zawartości
Nerwica.com

naftan_limes

Użytkownik
  • Postów

    404
  • Dołączył

Treść opublikowana przez naftan_limes

  1. Fajnie ma tą szczotkę przyczepioną do włosów. Takie trochę w stylu: co robimy na kwarantannie. Często przeglądam memy, więc lubię takie obrazki o codziennym życiu. Filozofowie mówią o tych ideałach, ale życie to takie właśnie chodzenie z kubkiem herbaty po domu. Czasem większe znaczenie ma świeżość herbaty i obecność cukru niż jakieś dyrdymały w tych filozofów.
  2. Ja brałem, przytyłem po niej, byłem też senny. Problemów z umysłem nie zauważyłem. Może poszukaj w wątku z lekami, tam każda substancja ma własny temat.
  3. Mi chyba nic nie pomaga. Ostatnio stwierdziłem, że lepiej jest jakoś pogodzić się z tym złym samopoczuciem, bólem, bezsensem itd. Jakoś to zaakceptować. Trochę mówił o tym Eckhart Tolle. Poza tym to trochę takie ascetyczne nastawienie. Znoszenie bólu. To ma jakiś sens. Niestety jestem w tym słaby, byle kłucie w nodze już jest jakimś problemem. Chciałbym cały czas być w skowronkach, a tak się nie da. Ciągle jakieś zmęczenie, ogłupienie, pustka, lęk, bezsens, frustracja, znudzenie, jakieś spadanie w przepaść. Z tą szczerością to ma jakiś sens. Psychologowie często mówią, żeby nie tłumić emocji. Można zawsze postawić sprawę jasno, być asertywnym itd. Ja nie lubię kłamać i z reguły jestem szczery. Co nie zmienia sprawy, że ludzie prawdopodobnie mają wolną wolę i nic się nie da zrobić jeśli się nastawią negatywnie. Ja lubię rozmawiać, ale w domu u mnie nikt nie ma na to czasu i żadna szczerość nie spowoduje zmiany. Możemy mówić o swoich urazach, potrzebach, etc. Tylko czy inni się ustosunkują do tego w sposób dla nas korzystny to inna sprawa. Jest ten żart w internecie o kobiecie co łapie focha, a potem udaje że jest wszystko w porządku, kiedy mężczyzna widzi że jest obrażona. Problem z tymi metodami i filozofiami często jest taki, że one swoje a życie swoje. Przeczytałem książkę Oblicza szczęścia z wypowiedziami różnych znanych filozofów i ani trochę nie uczyniło mnie to szczęśliwym. Niemniej dobrze się odnajdywałem w tematyce tego problemu.
  4. Św. Augustyn jest moim patronem od bierzmowania. Chciałem jakiegoś filozofa, bo mi to imponowało. Narzekam na fanatyzm katolików, których całe życie powinno kręcić się wokół wiary. Temat nr jeden i liczy się tylko Bóg. Teocentryzm jednym słowem. Nie jakieś bożki picia herbaty i grania w gry komputerowe. Temat bożków jest dość ciekawy. Księża często o tym mówią. Że trzeba stawiać Boga na pierwszym miejscu. Ale zawsze są te tzw. marności. Jakieś rozrywki, ulubieni artyści, nawet ukochana osoba, czy taka w której się podkochujemy, może praca. Dla kogoś nabijanie postów na forum. Tylko Bóg się liczy. Ale dla mnie to problem. Bo jak się odejmie całą resztę to już nic nie zostaje. Czy Bóg jest na tyle ciekawym zjawiskiem, żeby odciągał uwagę od wszystkiego innego? Za co by mu dziękować, o co prosić. O czym rozmawiać. Zawsze musi być jakieś zwykłe życie. A temu do boskości bardzo daleko. To jest zwykłe życie, ja Boga w codzienności nie odnajduję. Bardziej tą marność chyba z księgi Koheleta. Jednak powinienem się wstrzymać z osądem, od kiedy interesuję się medytacją robię to przez cały czas. To mój główny punkt życia, z którego wychodzi reszta. Najpierw jest świadomość, a z niech wychodzą dopiero te wszystkie rzeczy. Też jestem fanatyczny. No i Bóg to wygodny termin. Stwierdzić, że sednem rzeczywistości jest świadomość brzmi średnio. Stwierdzić że wola czy rozwój trochę lepiej. Że miłość też brzmi ciekawie, tylko że miłość to uczucie a nie jakaś rzecz. Najlepiej stwierdzić że sednem rzeczywistości jest Bóg i to jest najbardziej elegancka odpowiedź moim zdaniem. Ale póki co w moim życiu Boga ani słychu ani widu. Nawet schizofrenia w której czasem się odezwie Jezus a nawet czasem Amon Ra i tak tego nie zmienia. Wręcz przeciwnie. Mógłbym wierzyć, ale nie potrafię. Nie wiem co by sprawiło, żebym uwierzył. Tylko cud chyba.
  5. Temat mnie zaciekawił. Jako zbuntowany katolik przewiduję, że ta religia może mieć złe skutki. Gdyby była taka dobra, to pewnie właśnie bym się modlił a nie pisał na jakimś forum. Sam miałem kiedyś natrętne myśli na tle religijnym. Zasada jest ta sama, że stanie się coś złego. Z reguły chyba o to chodzi. O jakąś niewiadomą, o jakieś tajemnicze zło. Czyste zło, że tak powiem. To trochę lęk przed nieznanym. Można to chyba jakoś oswoić. Czasem się zastanawiam czy są jakieś limity poznania ludzkiego. Jak daleko sięga niewiadoma. Czy to jedyny świat, ten w którym żyją ludzie? Czy jest coś o czym nie śniło się filozofom? To trochę może pomóc. Ta poznawalność świata. Lęk przed nieznanym to często zjawisko. No bo w ciemności może się czaić wszystko. Wracając do wiary. Kościół lubi straszyć terminem okultyzmu. To jest takie złe, że nawet lepiej nie wiedzieć o co w tym chodzi. Czytanie o okultyzmie to już jakieś zagrożenie. To już budzi jakiś lęk. Jakaś tajemnica. Jakiś szatan, demon, zjawiska nadprzyrodzone i niewyjaśnione. Znów ta ciemność, ten mrok. Odnośnie natręctw, miałem kiedyś takie, że jeśli wypowiem słowa: chcę być opętany, albo chcę trafić do piekła, to stanie się jakieś wielkie zło. Takie słowa zakazane. A te natręctwa tak działają. Nie chcesz tego pomyśleć, no i dlatego właśnie zaczynasz to myśleć. To tak działa. Nie da się nie myśleć o czymś. Ponoć w hipnozie nie stosuje się zaprzeczeń bo umysł lepiej rozumie zdania oznajmujące. No i ta cała kara boża, szatan, grzech, zło. To jest jakieś takie szalone i irracjonalnie. Dobrze, że w katolicyzmie Bóg jest miłością. Zawsze się można pocieszyć, że nas nie ukarze tylko będzie wyrozumiały. A od religii trudno uciec. Można przestać praktykować, ale ta wiara i tak ciągle tam siedzi. Ja bym chciał żyć ateistycznie, tu i teraz. Niestety zaraz się ukazuje ta tajemnica życia i ta cała nadprzyrodzona otoczka.
  6. Podważanie wiary zawsze budzi we mnie jakiś ból, jakbym robił coś źle. Samo wątpienie w Boga jest już jak jakiś grzech, żartowanie szczególnie. Zawsze jest ten lęk przed Bogiem, jakaś trwoga. Niby cie kocha, ale to on jest Bogiem a nie ty. Bez niego nic nie znaczysz. Wszelkie cuda tylko manifestują jego moc. A w szczególności moc nieba i piekła. Bo jak ktoś miał śmierć kliniczną i widział niebo i piekło to jest dowód nr jeden. Dla niedowiarków. Was to też czeka, więc się lepiej nawróćcie. I nie rozumiem, czemu się nie można jakoś normalnie modlić. Zawsze jest ten patos. Jakieś wypowiadanie tych słów jak jakieś dogmaty, jakoś tak bezrefleksyjne. Szczególnie te kościelne modlitwy są pisane tym specyficznym hermetycznym językiem. Czepiam się pewnie, no bo jakoś te modlitwy trzeba wypowiedzieć. Nie zmienia to faktu, że katolicyzm i generalnie religie potrafią mnie wkurzać. Jakby pewne sprawy przekraczały rozum ludzki i musiało dochodzić do jakiegoś religijnego przepalenia zwojów w czaszce.
  7. naftan_limes

    Asystent zdrowienia

    Myślę, że to dobre miejsce na taki wpis. Pomysł ciekawy, ale jednak psycholog po kilku latach studiów powinien wiedzieć więcej. Trochę mało taki kurs moim zdaniem. No i warto, żeby ten asystent rzeczywiście był w remisji. Inaczej trudno będzie mu pomagać jeśli sam sobie nie radzi. Wydaje mi się, że jako uzupełnienie podstawowej terapii może pomóc.
  8. Możesz jakoś streścić o co chodzi w tych filmikach? Podejrzewam że to jakiś film w stylu: otwórz oczy. Taki co burzy zastany światopogląd. Mi to już przeszło i nie przepadam za takimi treściami. Często łączą fakty w jakąś spójną całość, tworząc jakąś charakterystyczną wizję rzeczywistości. Powiedz o co mniej więcej chodzi to może sprawdzę. Nie lubię tak w ciemno.
  9. Chyba wszystko zostało już powiedziane. Dodam tylko od siebie, że bycie miłym jest źle postrzegane w społeczności podrywaczy. Bycie bad-boyem pomaga w podrywie uruchamiając seksualny pierwiastek w kobiecie. Bycie miłym wg nich to łatwa droga to friendzone czyli zostania wyłączne przyjacielem. Nie wiem ile w tym prawdy. Kiedyś czytałem blog o gentlemanach, swoją drogą polecam. Tam grzeczność to podstawa. Ale i tak były różne zasady jak zachować się elegancko przy kobietach. I to też może być jakiś sposób. Może po prostu jesteś gentlemanem. Od bycia miłym do dobrych manier droga krótka.
  10. Zgadzam się z Lilith. Leki to często mniejsze zło. Teraz wziąłem Akineton. Zabrał negatywne odczucia, całą frustrację, ale kosztem pewnego odurzenia i spłycenia emocjonalnego. To i tak lepsze. Ten lek zamienia cierpienie w takie, które jest już do zniesienia. Psychiatria trochę stygmatyzuje. Tyle, że to nie wina psychiatrii, że masz diagnozę tylko twojego umysłu. Oni chcą pomóc, ja w to wierzę. Wysłuchają, postawią diagnozę. Psychiatria to pewien bastion racjonalizmu w zachodnim świecie. We wcześniejszych dziejach to prędzej były duchy, opętanie itp. Jest też cały nurt antypsychiatrii dla zbuntowanych. Z chęcią poznałbym ich tezy. Nie odmawiam swoim psychotycznym doświadczeniom realizmu, to dzieje się naprawdę. Warto jednak spytać co lepsze. Być bogiem we własnym mniemaniu czy jednak zwykłym człowiekiem ale na prawdę. Zawsze podziwiam tych co patrzą na sprawę z kilku perspektyw. Psychiatrzy stali się skrajni. Zabrakło humanistycznego podejścia. Środki halucynogenne nieraz traktowane jako narzędzia poznania w naszym świecie stały się czystym złem. Gdzie to zrozumienie doznań pacjenta. To nie otępia to na prawdę jest bogaty w doznania świat. Reasumując: psychiatria to bastion racjonalizmu, ale zbyt skrajny w poglądy nie rozumie że istnieją odmienne stany świadomości redukując je do zaburzenia pracy mózgu. Psychiatrzy to współcześni szamani. Działają z ukrycia, ale mają duży wpływ na światopogląd nawet zdrowych. Niby do mnie mówi Jezus. Można tak to całkowicie spłycić. Ja na prawdę odczułem piekło i na prawdę poznałem bożą miłość.
  11. Znam ten ból. Czasem filozoficznie neguję istnienie wolnej woli. Czy rzeczywiście cokolwiek mogę? Mogę zrobić to co chcę? Co to w ogóle znaczy. Od prawie dziesięciu lat inspirowany duchowymi radami próbuję wyleczyć się z kompulsywnego myślenia i nawet tego nie potrafię. To trudne. Choć są pewne sukcesy. Dzisiaj szło łatwo. Polecam ten eksperyment to na prawdę ciekawe. Pojawia się głód, idę zjeść. Chce mi się spać, zasypiam. Jestem znudzony, biorę tablet i oglądam teledyski. Wszystko takie jest. Bodziec-reakcja. A ja tylko obserwuje te reakcje jak się pojawiają znikąd i donikąd odchodzą. Podobnie z tymi natręctwami. Już widzę jak pojawia się u mnie taka kompulsja i nic nie mogę zrobić. Pojawia się potrzeba mycia więc to robię. Samokontrola to iluzja. Jakiś sposób to silna wola. Każdy palacz wie, że to nie takie łatwe. Przydałaby się taka moc woli. Wyzwolenie woli. Robisz to co chcesz, a nie to co dyktuje ci uwarunkowanie. Piękne, ale niemożliwe. Jedyny sposób na te ręce to chyba tylko jakieś przepracowanie tego. Rozgryzienie jak to działa, a potem zmiana tego. Mnie kiedyś bolały nerwicowo oczy od czytania tekstu i też nic z tym nie mogłem zrobić. Stworzyłem całą teorię dlaczego tak się dzieje. To już daje jakąś kontrolę.
  12. Słuchałem Roxany Węgiel, ale zaczęły mnie wkurzać te jej filozofię. Przełączyłem na hard rock i to jest lepsze. Czuć tę moc.
  13. Może kiedyś zajrzę. Tylko jakieś ładne. Albo to moja wina, albo to forum jest jakieś zaśmiecone. Nie czuję tu żadnego porządku. Dlatego jakieś ładne prace mogłyby pomóc. Myślę, że fajnie by było tworzyć bez jakiś inspiracji czyimiś pracami. Żeby to było nasze. Ale tak się chyba nie da. Zawsze nasza praca będzie przypominać jakąś inną. No bo jednorożce widziałem, wróżki też. Tak trudno być oryginalnym. Ale jeśli tak całkowicie od zera, to chylę czoła. Wezmę się jednak może za tą herbatę.
  14. Temat wraca u mnie jak bumerang. Raz myślę, żeby przeczytać Potęgę Teraźniejszości, raz ją gdzieś odkładam. Raz miałem nawet myśl, żeby ją spalić, tyle że była to myśl, której nie wziąłem pod uwagę. Sam termin oświecenie jest stosowany głównie w buddyzmie. Dlatego warto zerknąć tam. Myślałem dzisiaj nad koanem, czyli zagadką stosowaną w zen, która nie ma logicznej odpowiedzi. Zacząłem się śmiać, bo poczułem absurd. Na chwilę umysł zastopował, zgłupiał. To było ciekawe. Postanowiłem medytować nad niebytem. Z tego powodu, że odpowiedzią na większość koanów jest właśnie "nic". To może zadziałać. Jutro wracam do medytacji. Mam w zasadzie dwie podstawowe techniki. Medytacja nad świadomością, bycie świadomością. Oraz medytacja na niebyt. W sumie to mają swoje warianty. Zastanawiam się nadal, czy ważniejsze jest niemyślenie, czy ważniejsze jest stanie się obserwatorem myśli. Bycie świadomością nawet gdy się myśli. To drugie brzmi lepiej, bo nie brzmi jak upośledzenie. A jak wiadomo we współczesnej cywilizacji myśleć trzeba. Nawet żeby zrozumieć znak drogowy trzeba myśleć. Nawet chodzenie to jakaś aktywność umysłu.
  15. Często tak bywa. W czasach portali randkowych, nazwanych przez kogoś marketami z ludźmi, można pomyśleć, że jak nie jeden użytkownik to drugi. Internet jest pełen różnych postaci. Zawsze można poszukać dalej, może następna osoba też będzie ciekawa w rozmowie i w dodatku da się zaprosić na spotkanie. A z tamtą osobą dalej możesz rozmawiać przez sieć. Takie znajomości też są wartościowe. A może chociaż wideokonferencja, tak dla przełamania lodów?
  16. carlosbueno, jak zwykle problem z byciem nieudacznikiem, Jak dla mnie przesadzacie z tym prawictwem. Jest jakieś oficjalne podejście do seksu jak to jakiejś wstydliwej rzeczy, jakiegoś grzechu. Ponoć ostatnio się to zmieniło i teraz jest jakaś wolność w tym temacie. Ja jednak jestem zwolennikiem teorii, że ludzie się nie zmieniają i czasy nie mają aż tak dużego znaczenia na psychikę człowieka, która w pewnym stopniu jest ta sama u każdego. Są środowiska, gdzie wstrzemięźliwość jest uznawana za pożądaną, wśród duchownych katolickich, np. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, no co? nie miałeś nigdy komputera w ręce. No bo istnieje termin inicjacji informatycznej. Dla mnie to też ma duże znaczenie, kiedy ktoś zaczął korzystać z komputera.
  17. Arnin, mogłeś zrobić fotomontaż w awatarze i dać Popeyowi napis: "Klonazepam". Zaciekawił mnie jeden z komentarzy, gdzie ktoś pisał, że pamięć dobra do szczegółów utrudniała mu życie przeciążając umysł. Sam mam problem ze sobą, że chciałbym wszystko pamiętać. Tylko, że umysł po pewnym czasie jak wiadomo zapomina. Utrwala te informacje, które wydały się ważne, albo często się powtarzają. I rzeczywiście, niby to ja czytam, ale umysł pamięta i przetwarza to za mnie. Tylko ile danych przetwarzamy w chwili teraźniejszej, a ile może przejść do pamięci. Latami patrzyłem na logo Windowsa, a do tej pory nie potrafiłbym wymienić kolorów z tego okienka. Chciałbym mieć pamięć absolutną, znać każdy szczegół tak realnie, jakby się to działo teraz. Oczywiście niemożliwe. Ta wzmianka o świetnej pamięci daje do myślenia. Może pomóc w jednym z moich większych problemów psychicznych, czyli obsesji wszechwiedzy. Dzięki.
  18. naftan_limes

    Test Bravermana

    Myślałem, że poziom neuroprzekaźników da się zbadać poprzez jakieś inwazyjne metody, typu jakieś badania chemii mózgu, czy chociażby jakieś prześwietlenia. Sam test w sieci nie zbada wpływu neuroprzekaźników na osobowość. Jakieś wróżbiarstwo.
  19. naftan_limes

    Pranie

    Rozumiem lęk przed zarazkami. Może jakaś racjonalizacja może pomóc? Ponoć wśród bakterii istnieją te pożyteczne i wrogie. W ciele człowieka jest cała gama przyjaznych bakterii, np. flora jelitowa. Same komórki organizmu to trochę takie bakterie, tylko nie poruszają się swobodnie i są połączone z innymi komórkami. Świat jest pełen mikroorganizmów. A sterylny świat to tylko w próżni kosmicznej, albo w laboratorium Intela.
  20. Nie chcę się znęcać. Chodzi tylko o przypadek, gdyby agresywny pies mnie zaatakował i chciał pogryźć.
  21. naftan_limes

    Pranie

    Może jakieś promieniowanie zabija zarazki. To by mogło zadziałać.
  22. naftan_limes

    Bogaci

    Szewc bez butów chodzi. Od kiedy mam internet informacja też wydaje mi się jakaś mało wartościowa. Wpisujesz w przeglądarkę i masz. Kiedyś wiedza mi imponowała, teraz czytam filozofów na Facebooku i nie czuję żadnego poczucia, że zajmuję się jakaś mądrościową dziedziną. Z bogactwem materialnym też tak pewnie jest. Chociaż nie przesadzałbym, że bogaci żyją w biedzie, co by z nich wtedy byli za bogaci. Może znudzili się bogactwem, ale raczej by go nie oddali. Tak samo ja, znudzony wiedzą na pewno nie chciałbym popaść w upośledzenie czy demencję. Co najwyżej tęsknie za młodością gdzie szybko się rozwijałem, co teraz nie jest już dla trzydziestolatka takie łatwe.
  23. Pedofilia może być problemem, bo w Polsce to nielegalne. Może są jakieś kultury bardziej na to tolerancyjne, ale jednak żyjemy w RP. Dla mnie to by było największe zmartwienie. Tym bardziej że dziewczynka mogła do końca nie być świadoma co się dzieje. Sądzę, że seksuolog może pomóc, pod warunkiem że jest dobry w swoim fachu. Katolicy jak zwykle, zawsze znajdą jakiegoś specjalistę, który poprze ich tezę. Ale równie dobrze można znaleźć dziesięciu, którzy będą zachwalać pornografię, najlepiej jacyś z LGBT. Dla mnie pornografia to kwestia estetyki. Film i dźwięk nigdy do końca nie przekażą fizycznego kontaktu kobiety z mężczyzną. To zawsze będzie trochę jak masturbacja. Trochę jakieś takie perwersyjne i niesmaczne. Tylko czy seks właśnie nie jest trochę taki brudny i zwierzęcy? Czy ci którzy brzydzą się pornografią nie są trochę hipokrytami? Sami tego chcą gdzieś w głębi, ale pokazane na filmie obrzydza ich? Ja myślę, że możesz być trochę zazdrosna. W końcu obiektem pożądania stają się obce kobiety. Jak zwykle pozostaje problem wolnej woli. Nie zmusisz męża do zaprzestania pornografii, zrobi co uważa. Wydaje mi się, że jedyne co można zrobić to zaakceptować podejście męża. Może przeczy to wierności, ale co zrobić. Oby inne aspekty waszego związku pozostały w dobrym stanie.
  24. naftan_limes

    Halo,jestem Ela

    Mogłabyś coś więcej o nich opowiedzieć? Czasem posłuchałbym takiego nagrania, ale ze względu na bagaż doświadczeń jestem ostrożny. Czy mają one świecki charakter, czy może odwołujesz się do jakiś światopoglądów religijnych? Na czym one polegają i czemu nazywasz je medytacjami? Medytacja kojarzy się trochę z buddyzmem. Wiesz co mam na myśli. Ja jestem trochę paranoiczny i zaraz bym się doszukiwał jakich podejrzanych sugestii itp. Sądzę, że dokładniejsze opisanie może ułatwić sprawę osobom, które ze względu na światopogląd nie chciałby natrafić na pewne treści. Ja na pewno nie chciałbym słuchać nagrania nawołującego do poszukiwania poprzednich wcieleń itp. Może też napisz coś o osobie? Czy nie jesteś satanistką np. Medytacja to grubsza rzecz, a nagrania mogą jeszcze zintensyfikować doznania. Wiem coś, bo czasem słucham nagrań hipnotycznych czy uczestniczyłem ostatnio w treningu autogennym.
  25. Wątek na temat pamięci, to trochę bardziej umysł niż psychika. Chociaż to co pamiętamy też ma jakieś znaczenie. Bo czemu akurat ta rzecz, a nie jakaś inna? -uszkodzony sufit w szpitalu u mojej mamy i wizyty u niej -dywan we wzory na którym można było parkować samochody resoraki -wczasy nad jeziorem, gdzie ktoś nazwał mnie że wyglądam jak dziewczynka -czarno-biały, a potem kolorowy telewizor -seriale w telewizji, "Żar tropików", "Z Archiwum X", "Gliniarz i prokurator". -zestaw kredek i przyborów do pisania i rysowania -dom babci
×