bei
Użytkownik-
Postów
2 321 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez bei
-
Problem mnie nie do końca dotyczy, ale trafiłam na taki wyklad, może wam w czymś pomoże.
-
Ja sie zgodzę z tym że to niewiele. Ostatnio poznałam osobę ktora ma chyba godzinę przerwy za ktora placi pracodawca. U mnie też raczej nikt nie zwróci uwage na to, że ktoś za długo był na przerwie. Ja nie patrze na zegarek idąc na przerwe. Ide, jem jak skończę to wracam. Pod tym wzgledem nie mogę narzekać.
-
Masz racje, źle przeczytałam.
-
Ze mnie żadna ekspertka . Może zaopiekować emocje to przyjąć je takie jakie są, zaakceptować. Mówili żebyś nie trzymał emocji w sobie i co dalej? Pomogli ci coś z nimi zrobić czy miałeś sam jako dziecko sobie ogarnąć co i jak? Skąd takie problemy u jedenastolatka?
-
@Fuji no nie w sensie, że masz pozytywne odczucia, czy nie? Napisałeś o tym w wątku do opisywania sukcesów, podkreślając jednocześnie, że to żaden sukces, więc poczułam się trochę zdezorientowana.
-
Wiesz ja generalnie nie mam problemu z płakaniem, a kiedyś jak się wkurzyłam i zaczęłam walić ręką w biurko to nie dość, że sobie siniaka zrobiłam to trochę uszkodziłam skórę. Z tym, że ja mam trochę inne podejście od ciebie, bo do mnie to przemawia, że może tych emocji tam jest dużo więcej, może gromadziły się od zawsze i w pewnym momencie po prostu organizm nie wytrzymał i zaczęło się OCD. To, że od zawsze np. miałam tendencje do płakania na smutnym filmie nie jest dla mnie tożsamym z tym, że moje emocje były zaopiekowanie i mogłam je swobodnie wyrażać. Nie wiem jak było u ciebie. Nie znam cię na tyle ani twojej historii, po prostu chciałam się podzielić tym co się dowiedziałam.
-
@Raccoon ostatnio brałam udział w takim tygodniu edukacji o OCD i tam kobieta powiedziała,że zazwyczaj objawy somatyczne są zablokowanymi emocjami. Myślisz że tak może być? Myślałeś kiedyś o tym?
-
@Fuji a ma to dla ciebie jakiś pozytywny aspekt oprócz odczuć typu: presja/odpowiedzialność/ trzeba się przygotować?
-
@Raccoonod jak dawna tak masz? Miałeś tak też wtedy jak miałeś takie typowe natręctwa przy OCD, czy OCD ci się w to zamieniło?
-
@Dryagan, ja miałam na myśli właśnie tę pracę na tle psychicznym. Ostatnio sie dowiedziałam że problemy z układem trawiennym dość często występują przy nerwicach. Jeżeli nawet nie uda sie tego całkowicie wyeliminować, to dobrzeby bylo przynajmniej opanować to do poziomu, który pozwoli na w miarę normalne funkcjonowanie.
-
A to nie jest tak, że objawy somatyczne też można zaleczyć? Ja myslalem,że ty już ogarnąłeś to ubezpieczenie bo wczesniej coś wspominałeś, ale moze coś pomieszałam, bo pamietam, że pisales, że chcesz ogarnąć legalną prace, a na urząd jesteś obrażony, tylko że urzedowi twoje obrażenie sie nic nie robi, a tobie zabiera możliwość korzystania z leczenia na fundusz.
-
Z plombą to był tylko przykład. Napisałam może mnie dosłownie, ale o to mi chodziło,że jak ludzi nie stać na leczenie to wyrywają zęby. Jak jesteś dzieciakiem to nie masz tego wyboru. Ja pewnie nawet nie zapytałbym rodziców czy dadzą mi te pieniądze bo w głowie miałam że jak ledwo co starcza na jedzenie to gdzie tu mówić czymś takim. U mnie na wsi była jedna dentystka. Ja myślałam że jestem na nią skazana, że tak wygląda życie. Myślałam, że muszę do niej chodzić nawet jak mi wystrzeliła igła do ust przy znieczuleniu bo ja źle założyła i wystraszyłam się, że mogła ją połknąć. Kiedyś chyba słyszałam w poczekalni, że komuś wyrwała zęba do połowy, bo więcej nie dała rady i ten ktoś musiał na pogotowie jechać w nocy.
-
Tak. Ja pamiętam jak kiedyś w pracy koleżanka powiedziała coś w stylu, że jak była młodsza to poszła z tatą do dentysty i pani się pyta czy biała czy czarna plomba, a jej tata powiedział że oczywiście że biała, przecież nie będzie chodziła z jakąś chamska czarna plabą. Sorry mi rodzice nigdy nie dali na białą plombę i mam prawie całą jamę ustną w czarnych plombach. Nawet chyba czwórkę miałam robiona czarną co było widać przy otwarciu ust bo NFZ refundował białe do trójki. Mnóstwo osób albo leczyło zęby na NFZ, albo po prostu je wyrywali. Nie wiem jak jest teraz,bo według mnie zamożność Polaków wzrosła, ale mogę się mylić.
-
Raccoon ale przyznasz, że 20 min to raczej nie jest standardowy czas zajęcia łazienki. Nie piszę tego żeby ci dowalić bo sama potrafiłam zająć w domu na 50 min z czego 49 min stanowiło mycie rąk, ale jak ktoś tak długo jest w łazience to inni mogą się niepokoić, a jak ktoś ma słaby pęcherz to może nie wytrzymać.
-
Ja utrzymuje się z pracy. Daje mi to też coś czego nie można kupić: poczucie bezpieczeństwa, szansę na rozwój, w jakiś sens niezależność. Niedawno nawet usłyszałam od psychiatry, że dobrze, że pracuje. Wydaje mi się, że mój stan by się pogarszał gdybym nie pracowała. Przyznaję, że w trakcie terapii na oddziale dziennym mój stan był ok, ale wtedy oprócz tego, że nie pracowałam miałam zajęcia na oddziale, robiłam coś konstruktywnego, trudno mi sobie wyobrazić, że miałabym po prostu odpoczywać przez pół roku. Może gdybym w czasie nie pracowania zarobkowo zajmowała się domem, dzieckiem to byłoby inaczej, ale w normalnych warunkach pracy, dwutygodniowy odpoczynek powinien wystarczyć na reset. Co do renty to nigdy się nie starałam. Znajomy z oddziału mnie namawiał, ale nie czułam wtedy tego. Jedyne czego żałuję to, że rodzice nie pomogli mi w sprawie renty gdy wszystko się zaczęło. Miała jakieś 13-14 lat i z tego co się orientuję to w takim przypadku przysługiwała renta. To byłyby wtedy dla nie ogromne pieniądze, które może by mi pomogły w lepszym starcie. Leczenie zaczęłam dużo później.
-
Ostatnio zapytałam terapeuty czy według niego zrobiłam jakiś postęp przez rok terapii i powiedział że nie odpowiada na takie pytania. Wiem, że przez to że zaczęłam brać leki nie będzie można wyraźnie zatwierdzić co jest ewentualną zasługa leków, a co terapii. Miałam jednak tak silne obsesję i kompulsje że stwierdziłam, że nie chce tak się męczyć. Ostatnio dwa dni pod rząd nie wzięłam leku. To przez to, że dużo leżę i zasypiam trochę niekontrolowanie. Może spróbuję trochę wcześniej go brac, a nie czekać do późna.
-
Ja bym się zgłosiła na pogotowie, a nie mam tendencji do przesady w tym kierunku. Dlaczego nie chcesz dać sobie pomóc? Czy twoje problemy z brzuchem to są objawy somatyczne? Doszedłeś kiedyś do tego skąd się wzięły? Ja czuję się ok ale prawie cały dzień spędzam w łóżku.
-
Miały być zapiekanki, ale nie wiem czy będzie mi sie chciało zrobić.
-
Ja taki tydzień na "ogarniecie" (w moim przypadku posprzatanie) mieszkania mialam juz w życiu nieraz i mi to nie wychodzilo, więc przestałam robić założenia.
-
Ja też mam urlop. Na razie nieproduktywny, ale jeszcze się nie poddaje, jeszcze jest nadzieja, że się ogarnę.
-
Dla mnie informacja o diagnozie też byłaby ważna w przypadku osoby z którą wiążę swoje życie. Ja o diagnozie powiedziałam bardzo niewielu osobą, ale byli partnerzy byli wśród tych osób. Uważam, że tego wymaga uczciwość w zwiazku.
-
Cześć, obudzialam sie po nie wiem ilu godzinach, bo wczorajszy dzień spędziłam w łóżku.
-
Nie zrozumiałaś co miałam na myśli. Chodziło mi o to, że jesli powiedzmy teraz pracodawca jest zadowolony z tego że u niego pracuje, to odchodząc chciałabym rozstać sie w takiej atmosferze żeby w przyszłości mogłam bez wstydu wysłać do niego cv czy po prostu zadzwonić z pytaniem czy nie znalazłoby sie dla mnie miejsce. Wiadomo, że nie będę odchodząc wymagała żeby pracodawca dał mi gwarancje, że mnie przyjmnie spowrotem, w końcu to ja odchodzę.
-
To juz z twojej wypowiedzi widze że to nie przejdzie. Przeciez to mi zalezy zeby pozwolil mi odejsc szybciej, a nie firmie zeby sie mnie pozbyc. Troche pewnie tak. Ja też dostalam telefon czyjestem jeszcze zainteresowana inna oferta na ktora wydlalam cv jak juz dostalam prace u obecnego pracodawcy. Ale to byl tylko telefon, nie wiadomo czy by mnie vhcieli a ja dopiero co podjęłam nowa prace wiec odmówiłam. Niektórzy tak kombinuja że w jednej pracy sa na L4 na okresie wypowiedzenia a juz do drugiej chodza, oczywiscie nieoficialnie. To nie dla mnie. Ja chcialabym odejsc w atmosferze ze jakby co to moge wrocic do starej pracy.
-
Ta opcja odpada. Mam teraz pracę w której mam dość stabilna pozycję. Nie zrezygnuje z niej dla niewiadomo czego, to by zaburzyło moje poczucie bezpieczeństwa. Może nie szukam pracy jakoś super intensywnie bo czasami w ciągu jednego dnia wyśle 3 aplikacje a potem przez miesiąc żadnej. Średnio może by wyszło 1-2 aplikacje w miesiącu od kilku miesięcy ale rynek nie jest taki że praca na mnie czeka. No teraz wykorzystuje urlop z tamtego roku więc trochę tego urlopu mam. O tym muszę poczytać, bo nie znam tematu. Ogólnie w tej konkretnej firmie pracuje trochę ponad 3 lata, ale ogólnie z pracodawcą jestem związana ponad 6 lat, jak się doliczy okres wypowiedzenia to praktycznie od chodziłabym po 7. Tak wiem o tym. Była już jedna firma która chciała czekać. Oni chcieli umówić się ze mną na rozmowę ostatniego dnia miesiąca i żebym od razu składała wypowiedzenie, ale się nie spotkaliśmy wtedy tylko kolejnego dnia i wtedy by faktycznie musieli czekać 4 miesiące. Nie wiem czy by czekali bo zadzwoniłam po dwóch dniach i powiedziałam, że nie przyjmuje oferty. Jutro mam rozmowę kwalifikacyjną, na której pewnie będą sprawdzać angielski. Ostatnia taka rozmowę miałam kilka lat temu i poszło mi wtedy fatalnie, zobaczę jak będzie teraz. Szkoda mi ostatniej potencjalnej pracy. Oferta wydawała się dobra, a praca była bardzo blisko mojego miejsca zamieszkania. Sprawiali wrażenie,że są naprawdę zainteresowani,a jak powiedziałam o tym okresie wypowiedzenia to teraz cisza. Zastanawiam się czy jest sens do nich dzwonić i pytać czy wybrali kogoś innego.